- Kategoria: Historia
- Władysław Filar
- Odsłony: 1194
Polskie podziemie niepodległościowe wobec terroru nacjonalistów ukraińskich
/ Polska samoobrona na Wołyniu autorstwa Lonio17 - Praca własna (own work by uploader), CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=6586725
Antypolskie akcje ukraińskich nacjonalistów zaskoczyły swoim gwałtownym rozwojem, zasięgiem, natężeniem i okrucieństwem tak cywilne jak i wojskowe władze polskiego podziemia. W bezpośrednio zagrożonych wsiach i osadach polskich samorzutnie, i w miarę posiadania sił i środków, organizowano obronę ludności. Pierwsze formy samoobrony pojawiły się w drugiej połowie 1942 r. i polegały na organizowaniu punktów obserwacyjnych, nocnych dyżurów, patroli i straży, mających ostrzec mieszkańców o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Mieszkańcy wsi przygotowywali kryjówki, w których w razie alarmu ukrywali się. W większości wypadków straże i patrole nie były wyposażone w broń palną, a tylko w podręczne przedmioty służące do osobistej obrony. Była to zatem samoobrona bierna polegająca przede wszystkim na obserwacji i ostrzeganiu, a nie na przeciwstawieniu się napadającym uzbrojonym bojówkom nacjonalistów ukraińskich. W meldunku organizacyjnym za okres od 1.3.1943 r. do 31.8.1943 r. Komendant Główny AK w taki oto sposób ocenił sytuację na Wołyniu:
„(...) Ludność polska nękana do ostatnich granic chroni się w większych miastach, w lesie, lub samorzutnie występuje do walki z wrogim elementem w obronie życia i dobytku. Taki stan zmusza komendy terytorialne do organizowania czynnej akcji przeciwko wrogim wystąpieniom obcych narodowości. Samoobrona staje się na terenie wschodnim równoległym zagadnieniem co do ważności, jak i przygotowanie się do zadań na okres powstania.”[60] Wobec niezwykle groźnego rozwoju wydarzeń Komendant Okręgu Wołyńskiego wydał 22 kwietnia 1943 roku rozkaz, który zawierał ocenę aktualnej sytuacji na Wołyniu oraz wytyczne dotyczące organizacji i dowodzenia oddziałami samoobrony pod maskującą nazwą „wołyńskiej samoobrony”. Kolejne zarządzenie z 17 maja 1943 roku nakazywało: zorganizowanie samoobrony w rejonach o przewadze ludności polskiej; utworzenie w rejonach o mniejszym nasileniu ludności polskiej samoobrony w miasteczkach; utworzenie zbrojnych oddziałów dyspozycyjnych i zorganizowanie systemu alarmowego. W czerwcu 1943 r. na terenie Okręgu Wołyńskiego nastąpiła reorganizacja sił i środków. Część sił Okręgu pozostała nadal w konspiracji w ośrodkach miejskich, natomiast znaczną część kadry dowódczej oraz całość sił wiejskich skierowano do samoobrony. Z inspektoratów Łuck i Równe wysłani zostali oficerowie na najbardziej zagrożone tereny północno-wschodniego Wołynia, w celu objęcia dowództwa w ośrodkach samoobrony. W większych ośrodkach tworzono plutony i kompanie, które Inspektoraty AK włączały do swoich planów mobilizacyjnych. W 1943 r. na Wołyniu powstało ponad 100 ośrodków samoobrony kierowanych w początkowej fazie ich tworzenia przez władze cywilne Delegatury Rządu. Pierwsze placówki samoobrony powstały w miejscowościach: Jeziory, Szachy, Serniki, Swarycewicze, Borowe, Dubrowica, Wołczyce, Huta Stepańska, Dobryń, Nowosiółki, Ostrowsk, Wieluń, Biała, Komary, Huta Sopaczewska, Hały. W powiecie kostopolskim na początku 1943 r. zorganizowano placówki samoobrony we wsiach: Głuszków, Moczulanka, Nowiny, Stara Huta, Bronisławice, Rudnia, Stryj, Mokre, Myszków, Zawołocz, Marulczyn, Woronusze, Jakubówka. Szczególnie silna baza powstała w rejonie Starej Huty gdzie 14 wsi utworzyły wspólny system obrony z ośrodkiem dowodzenia w Starej Hucie. Drugą dużą bazą było Przebraże. Po napadzie 12 marca 1943 r. oddziału UPA na wsie Turaż i Marianówka, i wymordowaniu wszystkich mieszkańców, w Przebrażu utworzono samoobronę, zamieniając wieś w obóz warowny. Siły samoobrony rozrosły się niebawem z 3 plutonów (utworzonych na początku) do batalionu w składzie 4 kompanii. W organizacji samoobrony, uzbrojeniu i przeszkoleniu jej członków pomocy udzielił Inspektorat AK w Łucku. Latem 1943 r. siły w Przebrażu liczyły już 7 kompanii i szwadron zwiadu konnego, ogółem około 1000 uzbrojonych ludzi. W rejonie na południu od Kowla zorganizowano placówki samoobrony we wsiach: Zasmyki, Janówka, Radomle, Lityń, Ossa, Wierzbiczno, Suszybaba, Lublatyn, Zielona, Różyn, Stara i Nowa Dąbrowa. W rejonie na północ od Włodzimierza Wołyńskiego utworzono samoobronę we wsiach: Spaszczyzna, Wodzinów, Wodzinek, Bielin, Sieliski, Aleksandrówka, Marianówka. Do największych baz samoobrony należały: Przebraże, Huta Stepańska, Pańska Dolina, Stara Huta, Zasmyki, Bielin. Mniejsze ośrodki nie wytrzymały naporu ukraińskich nacjonalistów i zostały zniszczone. Tylko z niektórych przebywająca tam ludność zdołała przedostać się do miast lub większych ośrodków samoobrony. 19 lipca 1943 r. Komendant Okręgu wydał rozkaz podporządkowania Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa, podlegającego Okręgowemu Delegatowi Rządu, dowództwu wojskowemu. Oznaczało to scentralizowanie obrony wojskowej i cywilnej w rękach Komendanta Okręgu. Następnego dnia tj. 20 lipca powzięta została decyzja utworzenia oddziałów partyzanckich, które powinny były uzyskać gotowość bojową na 28 lipca 1943 r. Jednocześnie wydano instrukcję dla baz oporu i oddziałów dyspozycyjnych, która określała, że celem ich działania jest obrona ludności polskiej i jej mienia przed zagładą. Stan osobowy oddziałów powinien był rekrutować się z szeregów PKB i PZP oraz z miejscowej ludności i baz oporu. Oddziały powinna cechować ruchliwość i lotność, zdolność do rozczłonkowywania się i skupiania. Zgodnie z wydanym rozkazem na Wołyniu zorganizowano następujące oddziały partyzanckie (OP): - OP „Łuna”, dowódca ppor. Jan Rerutko („Drzazga”). Po śmierci ppor. „Drzazgi” od 10.11.43 r. - por. Zygmunt Kulczycki („Olgierd”) liczący 107 ludzi, współdziałający z bazą samoobrony w Przebrażu, pow. łucki; - OP „Jastrząb”, dowódca por. Władysław Czermiński („Jastrząb”), liczący około 150 ludzi, działający w rejonie bazy samoobrony Zasmyki - Kupiczów, pow. kowelski; - OP „Bomba”, dowódca kpt. Władysław Kochański („Bomba”, „Wujek”), liczący około 500 ludzi, działający w rejonie bazy samoobrony Stara Huta, pow. kostopolski; - OP „Strzemię”, dowódca por. Zenon Blachowski („Strzemię”), liczący około 100 ludzi, działający w rejonie bazy samoobrony Rudnia Lwa, pow. sarneński; - OP „Gzyms”, dowódca por. Franciszek Pukacki, („Gzyms”), liczący około 80 ludzi, działający w rejonie ośrodka samoobrony Stójło - Witoldówka, pow. zdołbunowski; - OP „Ryszard”, dowódca ppor. Ryszard Walczak („Ryszard”), liczący około 80 ludzi, działający w obronie ośrodka Lubomirka - Klewań, pow. rówieński; - OP „Sokół”, dowódca por. Michał Fijałka („Sokół”), liczący około 120 ludzi, działający w rejonie samoobrony Zasmyki - Kupiczów, pow. kowelski; - OP „Kord”, dowódca por. Kazimierz Filipowicz („Kord”), liczący około 80 ludzi, współpracujący z ośrodkiem samoobrony w Rymaczach - Jagodzinie, pow. lubomelski; - OP „Piotruś”, dowódca ppor. Władysław Cieśliński („Piotruś”), liczący około 80 ludzi, działający w obronie ośrodka Spaszczyzna - Bielin. Utworzone lotne oddziały partyzanckie, działające w rejonach poszczególnych baz, z powodzeniem wspierały samoobronę w walce z oddziałami UPA. W wyniku tych działań, w końcu 1943 r. wstrzymano napór nacjonalistów ukraińskich, ratując od zagłady ludność polską, schronioną w bazach samoobrony. Nie ulega wątpliwości, że bez pomocy i współdziałania lotnych oddziałów partyzanckich bazy samoobrony wołyńskiej nie miały żadnych szans przetrwania. W drugiej połowie 1943 r. oddziały samoobrony we współdziałaniu z lotnymi oddziałami partyzanckimi prowadziły działania prewencyjne przeciwko bazom UPA, mające na celu uprzedzenie ataku na wsie polskie i odsunięcie zagrożenia. Akcje odwetowe na Wołyniu przeciwko Ukraińcom należały do rzadkości, a ich motywem były głównie osobiste tragiczne doświadczenia jednostek. Takie akcje były napiętnowane przez dowództwo AK. W procesie tworzenia polskich placówek i baz samoobrony na Wołyniu wyróżnić można następujące okresy:
I okres (od jesieni 1942 r. do maja 1943 r.) - żywiołowe, oddolne powstawanie placówek i ośrodków samoobrony w zagrożonych miejscowościach, charakteryzujący się brakiem prężnej organizacji i broni, a także często brakiem powiązań ze strukturami polskiego podziemia.
II okres (czerwiec 1943 r.) - reorganizacja samoobrony przeprowadzona przez Komendę Okręgu Wołyńskiego AK, ukierunkowana na tworzenie baz skupiających ludność polską z kilku a nawet kilkunastu wsi i kolonii.
III okres (od lipca do grudnia 1943 r.) - wspieranie baz samoobrony przez lotne oddziały partyzanckie współdziałające z obroną baz od zewnątrz.
IV okres (od stycznia do kwietnia 1944 r.) - bezpieczeństwo ludności polskiej w obszarze między Stochodem i Bugiem zapewniała sformowana 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK (WDP AK).
Polskie władze konspiracyjne na Wołyniu, od początku swego działania, czyniły starania nawiązania kontaktów z organizacjami ukraińskimi. Taką próbę podjął już na początku 1940 r. płk Tadeusz Majewski („Szmigiel”) ale z braku dyrektyw odgórnych nie doszło do porozumienia. W raporcie kuriera KG ZWZ. który w kwietniu 1940 r. przebywał na Wołyniu, czytamy: „(...)Szmigiel miał powiązane nici z organizacją ukraińską, ale brakowało mu dyrektyw z góry w tym kierunku." [61] Instrukcja gen. Sosnkowskiego w tej sprawie z 11 marca 1940 r. przekazana z Paryża do Lwowa nakazywała: „Z organizacjami ukraińskimi można nawiązywać ostrożne kontakty (...) Bez osobnych instrukcji nie czynić nic, co by angażowało Rząd Polski pod względem politycznym.”[62] Kontakty polsko - ukraińskie na Wołyniu miały miejsce także w 1942 r.. W dokumentach niemieckich władz okupacyjnych czytamy: „(...) istnieją już symptomy tego, że Polacy mimo zakorzenionej w nich nienawiści narodowej także w stosunku do Ukraińców, próbują jednak zbliżyć się do nich w celu współpracy z powodu wspólnej wrogości do Niemców.”[63] W okresie nasilenia rozpętanej przez nacjonalistów ukraińskich akcji antypolskiej, z inicjatywy Okręgowego Delegata Rządu na Wołyń, podjęto próbę pertraktacji z Ukraińcami. Pierwsze rozmowy odbyły się 7 lipca 1943 r. i przebiegały bez zakłóceń. Na kolejną rozmowę 10 lipca udali się: z ramienia Okręgu Wołyńskiego Krzysztof Markiewicz („Czart”), przedstawiciel Okręgowej Delegatury Rządu Zygmunt Rumel („Poręba”) i przewodnik Witold Dobrowolski. Delegacja została w bestialski sposób zamordowana we wsi Kustycze pod Kowlem. Miało to miejsce w przeddzień rozpoczęcia zaplanowanej wielkiej antypolskiej operacji UPA, która rozpoczęła się 11 lipca i objęła 167 polskich wsi w trzech powiatach: horochowskim, włodzimierskim i kowelskim. Była to bolesna, także osobista, porażka ówczesnego Delegata Rządu na Wołyń Kazimierza Banacha („Linowskiego”), działacza ludowego, który wiele lat poświęcił sprawie porozumienia z postępowymi siłami społeczeństwa ukraińskiego na Wołyniu. Kazimierz Banach budował nadzieje na porozumienie z Ukraińcami na przekonaniu braku wrogości do Polaków u znacznej części Ukraińców. Za współpracą z Polakami opowiadał się Wołyński Komitet Ukraiński, który we wspólnym froncie antyniemieckim widział szansę także dla Ukrainy. Ujawniła się jednak słabość organizacyjna Wołyńskiego Komitetu Ukraińskiego, brak autorytetu, który byłby w stanie powstrzymać szalejące rzezie i rozbudzoną do niezwykłych granic wrogość do wszystkiego co polskie, ze strony skrajnego odłamu OUN. Z odezwą do narodu ukraińskiego zwróciła się 30 lipca 1943 r. Krajowa Reprezentacja Polityczna. Kolejną odezwę "Do społeczeństwa wołyńskiego" wydał 27 sierpnia 1943 r. Wołyński Delegat Rządu. Do zaprzestania rzezi nawoływał list pasterski metropolity Andrzeja Szeptyckiego z 10 sierpnia 1943 r., a także odezwa przewodniczącego Ukraińskiego Centralnego Komitetu Wołodymyra Kubijowycza z 13 sierpnia 1943 r. Nie odniosły one żadnego skutku. Również bez echa przeszła odezwa Ukraińskiego Komitetu Wołyńskiego („Wołynśke Ukrainśke Objednannia”) do ludności ukraińskiej. Popi po przeczytaniu listu metropolity Szeptyckiego z ambon głosili, że „list jest listem, bo to jest polityka, a Polaków trzeba i tak wyciąć.”[64] Podejmowane zabiegi nie zahamowały mordów ludności polskiej, były bowiem spóźnione w stosunku do rozwoju sytuacji. Pomoc zagrożonej ludności polskiej ze strony struktur Polskiego Państwa Podziemnego na Wołyniu udzielona została z dużym opóźnieniem. Antypolskie akcje nacjonalistów ukraińskich objęły swoim zasięgiem wszystkie powiaty, miały niezwykle burzliwy przebieg. W tym czasie struktury konspiracyjne tak Okręgu AK, jak i Okręgowej Delegatury Rządu były w stadium organizacji. Szalejący terror i ucieczka ludności do miast dezorganizowały prace organizacyjne i zmuszały do angażowania nierozwiniętych jeszcze struktur konspiracyjnych w obronie zagrożonej ludności polskiej. Tworzone struktury Delegatury Rządu, zwłaszcza na niższych szczeblach organizacyjnych, były słabe i przy pierwszych niepowodzeniach rozpadały się. Powiatowe delegatury nie rozwinęły w pełni swojej działalności. Okręg AK dopiero się organizował. Wszystko to spowodowało, że ludność polska Wołynia poniosła olbrzymie ofiary sięgające około 50-60 tysięcy zamordowanych. Mała skuteczność działania struktur polskiego podziemia w obronie ludności polskiej w początkowym okresie wydarzeń wynikała z zaskoczenia akcją antypolską ze strony nacjonalistów ukraińskich, prowadzoną z bezwzględnością i wielkim okrucieństwem. Nie bez znaczenia miała tu słabość organizacyjna polskiego podziemia, które dopiero tworzyło swoje struktury na Wołyniu, a także konflikt między Okręgowym Delegatem Rządu Kazimierzem Banachem ("Janem Linowskim") i Komendantem Okręgu AK płk. Kazimierzem Bąbińskim ("Luboniem"). Brak współpracy Delegatury z Okręgiem AK spowodował rozproszenie sił i środków w okresie największych masowych rzezi Polaków, przynosząc duże straty ludności. Konflikt ten, miał swoje źródło w sporach toczonych na przełomie 1942 i 1943 r. na szczeblu Delegata Rządu w Warszawie, i dotyczył sprawowania kontroli nad wojskiem. Istniał od początku tworzenia struktur Polskiego Państwa Podziemnego i organizowania konspiracyjnych sił zbrojnych na Wołyniu. Kazimierz Banach obejmując stanowisko Okręgowego Delegata Rządu, już na początku, oświadczył, że „(...) wszystkie poczynania wojska na Wołyniu są podporządkowane Delegatowi Rządu i jako takie nie mogą występować samorzutnie bez wyraźnego zezwolenia Wołyńskiego Delegata Rządu.”[65] W jednym z wydanych przez ODR rozkazów mówi się, że „(...) wobec niewłaściwego podejścia przez PZP do współpracy z czynnikami Delegatury Wołyńskiej oraz do pracy PKB, które przejawiło się w samoistnej ingerencji i dezorganizacji, jak również w marnowaniu naszego dorobku” zarządza się: „(...) Powstrzymać bezwzględnie przekazywanie oddziałów, ludzi i broni z szeregów PKB do PZP”, i dalej: „(...) żadnemu z pracowników Delegatury lub PKB nie wolno przyjmować żadnych funkcji z PZP. (...) Nie honorować i przyjmować do wiadomości rozkazów wydanych do PKB lub czynników Delegatury przez PZP.”[66] Płk Bąbiński opierając się na rozkazie Naczelnego Wodza w sprawie podporządkowania PZP wszystkich oddziałów wojskowych na terenie kraju, dążył do przejęcia oficerów działających w strukturach Delegatury, którzy wcześniej zaangażowali się już we władzach cywilnych, głównie w PKB organizowanym przez nadkomisarza płk. Józefa Nowaka („Józef Orłowski”). Kolidowało to z zadaniem przygotowania oddziałów zbrojnych AK na okres powstania, za co odpowiedzialny był Komendant Okręgu. Różnice poglądów występowały także w sprawie stosunku do ukraińskiego podziemia nacjonalistycznego. Kazimierz Banach w rozwiązywaniu złożonych problemów narodowościowych na Wołyniu zamierzał nawiązać współpracę z polonofilskim nurtem wśród Ukraińców - Wołyńskim Komitetem Ukraińskim. Uważał, że z Ukraińcami należy prowadzić rozmowy w celu nakłonienia ich do współdziałania w walce przeciwko Niemcom. Natomiast płk Bąbiński stał na stanowisku, że ponieważ nacjonaliści ukraińscy dokonują mordów na ludności polskiej, często wspólnie z Niemcami, stąd traktować ich należy jako wrogów. Kierownictwo Okręgu Wołyńskiego, składające się z oficerów przybyłych z Centralnej Polski, w początkowym okresie zupełnie nie orientowało się w złożonej sytuacji na Wołyniu i wynikającego z tego zagrożenia ludności polskiej ze strony nacjonalistów ukraińskich. Za główne zadania Okręgu uważano przygotowanie sił zbrojnych do realizacji planu "Burza", i na wykonanie tego zadania skoncentrowano cały wysiłek. Delegat Rządu Kazimierz Banach ("Linowski") w następujących słowach określił to podejście oficerów Okręgu: "(...) Oficerowie i dowódcy PZP na Wołyniu są dobrymi żołnierzami, bić się chcą, pragną i zapewne potrafią - nie pojmują tylko nic z tego, co jest społecznością. Wszystko, co nie jest kompanią, plutonem, drużyną, jest u nich zwyczajnym politykierstwem i mają do tego wręcz w najlepszym razie lekceważący stosunek."[67] Z biegiem czasu spór ten pogłębiał się i zaostrzał. Doszły do tego ambicje partyjne Kazimierza Banacha, który jako działacz "Rocha" i żołnierz BCh żądał od Komendy Okręgu zgody na podporządkowanie sobie oddziału Batalionów Chłopskich, jaki miał operować na Wołyniu.[68] Było to sprzeczne z akcją scaleniową i rozpraszałoby tylko siły podziemia. Rozmowy między K. Banachem a płk. K. Bąbińskim nie doprowadziły do rozwiązania spornych kwestii i przeniosły się na szczebel najwyższy. W dniu 4 marca 1943 r. w Warszawie na szczeblu Komendy Głównej AK doszło do spotkania Kazimierza Banacha z Kazimierzem Bąbińskim u gen. „Grota” w obecności płk. Jana Rzepeckiego („Rejenta”). W sprawie zagrożenia ludności ze strony ukraińskich nacjonalistów przyznana została racja Kazimierzowi Banachowi. Postanowiono wzmóc obronę ludności polskiej przez łączenie zadań AK z celami placówek samoobrony na terenie Wołynia. [69] Komendant Główny ustalił zadania dla Okręgu AK Wołyń oraz dokładnie określił zakres działania Komendanta Okręgu i Okręgowego Delegata Rządu W działalności wojskowej Komendant Okręgu miał skupić cały wysiłek na organizacji oddziałów bojowych, z przeznaczeniem do bieżących działań dywersyjno-sabotażowych i przygotowania do przyszłych walk z Niemcami. Okręgowy Delegat Rządu miał przystąpić do organizowania Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i oddziałów Straży Obywatelskiej opartych o sieć komórek samorządowych, w celu zapewnienia bezpieczeństwa i porządku publicznego na terenie Okręgu Wołyńskiego. W zakresie polityki mniejszościowej Komendant Główny AK polecił respektować zalecenia Okręgowego Delegata Rządu, który rozporządzając wpływem wśród społeczeństwa ukraińskiego miał dążyć do pokojowego rozładowania antagonizmów polsko-ukraińskich.[70] Latem 1943 r., w obliczu śmiertelnego zagrożenia, kiedy masowe morderstwa ludności polskiej objęły swoim zasięgiem cały obszar Wołynia, doszło do kompromisowego rozwiązania. Na spotkaniu Komendanta Okręgu AK z Okręgowym Delegatem Rządu omówiono sprawę organizacji obrony ludności polskiej przed napadami ukraińskich nacjonalistów. Ustalono stan faktyczny i uzgodniono wspólne działania. Oficerów i żołnierzy PKB i Samoobrony, którzy nie przekroczyli czterdziestego roku życia, Delegatura przekazała do struktur AK, a całość przygotowań do organizacji obrony przed atakami nacjonalistów ukraińskich przejęło dowództwo wojskowe. Płk Bąbiński w następujący sposób ujął problem współpracy: „(...) Po skończeniu działań wojennych zamelduję się u Pana, jako terytorialny dowódca u przedstawiciela Rządu RP, natomiast w chwili obecnej wojny muszę być w uprzywilejowanej sytuacji, gdy stan rzeczy zmusza mnie do energicznych i natychmiastowych działań, a więc będę dysponował całą siłą zbrojną, jaka jest w moim rozporządzeniu. Czy Pan się zgadza z tą moją tezą?”[71] Niestety, dalej nie było wspólnej platformy w tej sprawie. Nadal miały miejsce różne spory i nie zawsze dobrze układała się współpraca. Dopiero masowe rzezie ludności polskiej w lipcu 1943 r. w powiatach: włodzimierskim, horochowskim i kowelskim dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich zmusiły do wydania 19 lipca 1943 r. wspólnego rozkazu w sprawie scalenia Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i administracji cywilnej z wojskiem.[72]
Przypisy: