- Stanisław Żurek
- Kategoria: Historia
- Odsłony: 80
Wojna trwała na dobre. Wojska hitlerowskie zaciekle broniąc każdej pozycji, cofały się jednak na zachód. Któregoś dnia słyszałam nawet nad naszą wsią Krzyż koło Tarnowa przelatujący samolot. Wiadome było, że w 1939 roku okupujący polskie obszary Niemcy przekazali władzę sprawowaną dotąd przez Wermacht w ręce własnej administracji cywilnej i wprowadzili nowy podział administracyjny zagarniętych ziem. W wyniku tych zmian Tarnów znalazł się na obszarze tworu administracyjno-politycznego, Generalnego Gubernatorstwa.
Gdy ze wschodu zaczęła nadciągać sowiecka nawałnica, okupant szykował się do obrony na linii Tarnowa. Kopano głębokie rowy przeciwczołgowe na obrzeżach miasta. Szykowano stanowiska artylerii. Ofensywa sowieckiej armii postępowała jednak w tak piorunującym tempie, że hitlerowcy szybko zarzucili plany obrony w mieście. Wysadzili w powietrze wszystkie mosty i wiadukty drogowe, uszkodzili linię kolejową. Z dymem puszczali magazyny, podpalili dworzec kolejowy, lecz to działo się pod koniec 1944 roku. Tymczasem my, najmłodsze dzieci, czy ja i brat Marcinek pozostawaliśmy bez zajęcia, postanowiliśmy trochę się zabawić. Zapragnęliśmy ślizgawki. W domu nie było nikogo, bowiem moje najstarsze siostry były na służbie u nauczycielki pani Jędryczkowskiej pilnując jej synów czteroletniego Andrzejka i dwuletniego Piotrusia.
Na przełomie sierpnia i września 1943 roku:
We wsi Zaliśce pow. Łuck upowcy uprowadzili z domu 6 osób z rodziny Malinowskich, w tym matkę z 2 synami i jej rodzicami i zamordowali poza wsią.
We wsi Zarudeczko pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 20 Polaków.
1 września 1943 roku:
We wsi Adamówka pow. Kowel upowcy zamordowali Wojciechowską z mężem. (Dr hab. Andrzej Wawryniuk: Służyli Bogu, ludziom i ojczyźnie. Rzecz o duchowieństwie katolickim na Wołyniu w godzinie próby. W: https://kresy.pl/kresopedia/sluzyli-bogu-ludziom-i-ojczyznie-rzecz-o-duchowienstwie-katolickim-na-wolyniu-w-godzinie-proby/ ; 22 marca 2019 ).
Firlejów i Krzyżowice to dwie miejscowości nierozłącznie związane z moim życiem. Jedne od drugiego oddalone przeszło 700 kilometrów. Łza się w oku kreci, gdy wspominam swoje przeżycia od momentu kiedy przyszłam na świat daleko stąd w Firlejowie na Kresach (obecnie Lipiwka obwód iwanofrankowski), aż do dnia dzisiejszego. Tu w Krzyżowicach powiat Brzeg po śmierci męża samotnie mieszkam otoczona rodziną, wnukami i prawnukami.
W wyniku zawirowań wojennych, nie z własnej woli, musieliśmy uciekać z domu rodzinnego w lutym 1944 roku. Była mroźna i śnieżna zima. Banderowcy, by uniemożliwić Polakom ucieczkę główną drogą w kierunku miasta, podpalili i wysadzili w powietrze drewniany most na rzece Zgniła Lipa (dopływ Dniestru). Z licznymi zawirowaniami dość szeroka rzeka przepływała tuż koło naszego domu. Tatko (u nas w domu na tatę i mamę nie mówiła się inaczej jak – tatko, mamcia) znając dokładnie każdy dół i kamień w tej rzece, pokonał ją w najpłytszym miejscu i takim oto sposobem, nasza ośmioosobowa rodzina (rodzice + 6 rodzeństwa) na saniach, bocznymi polnymi dróżkami dotarła do powiatowego miasteczka Rohatyn. Po południu dotarliśmy do rohatyńskiego Związku Caritasu, czyli wcześniejszego Związku Katolickich Towarzystw i Zakładów Dobroczynnych.