Dzisiaj jest: 2 Maj 2024        Imieniny: Anatol, Zygmunt, Anastazy
Szczegóły czy kruczki ”komponentu ukraińskiego”  w polskich szkołach?

Szczegóły czy kruczki ”komponentu ukraińskiego” w polskich szkołach?

W jakich szkołach zatem będą rozmieszczane „komponenty ukraińskie”? Na pewno nie stać Polski na budowanie setek szkół dla ukraińskich dzieci które przebywają w wielu polskich miastach i miasteczkach gdzie znajduje…

Readmore..

4 maja – Parada  Polskości w Wilnie

4 maja – Parada Polskości w Wilnie

Związek Polaków na Litwie zaprasza do udziału w tradycyjnej już świątecznej paradzie. Uroczystym pochodem uczcimy Dzień Polonii i Polaków za Granicą oraz kolejną rocznicę Konstytucji 3 Maja.ZPL zaprasza 4 maja…

Readmore..

Wreszcie konkrety na mównicy sejmowej.

Wreszcie konkrety na mównicy sejmowej.

Podczas ostatniego posiedzenia sejmu, z trybuny sejmowej popłynęły konkrety których od lat domagają się Kresowianie, ich potomkowie oraz patrioci miłośnicy Kresów. Autorem nie owijanych w bawełnę słów i lukrowania ludobójstwa…

Readmore..

Majowy numer KSI (5/2024)

Majowy numer KSI (5/2024)

Majowy numer KSI wydany. W majowej gazecie m.in: Wreszcie konkrety na mównicy sejmowej25 lat temu, jak na tej sali zadałem pytania kiedy w końcu dokonamy ekshumacji grobów....str. 24 maja –…

Readmore..

EWA SZTOLCMAN - KOTLARCZYK  WSPOMNIENIE O URODZIWEJ AKTORCE ORMIANCE URODZONEJ W KOŁOMYI

EWA SZTOLCMAN - KOTLARCZYK WSPOMNIENIE O URODZIWEJ AKTORCE ORMIANCE URODZONEJ W KOŁOMYI

Dla KSI "Barwy Kresów" Aleksander Szumański Mówiła po wielokroć, że chciałaby odejść wiosną, gdy majowe słońce pieści świeżą zieleń drzew, gdy przyroda rozlewa niezrównaną harmonię barw, gdy pszczoły brzęczą. Lubiła…

Readmore..

Moje Kresy – Rozalia   Machowska cz.1

Moje Kresy – Rozalia Machowska cz.1

/ foto: Rozalia Machowska Swojego męża Emila poznałam już tutaj w Gierszowicach, powiat Brzeg. Przyjechał jak wielu mieszkańców naszej wsi z Budek Nieznanowskich na Kresach. W maju 1945 roku transportem…

Readmore..

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

/ Zespół „Chawira” Z archiwum: W dniu 1 marca 2009 roku miałem zaszczyt po raz następny, ale pierwszy w tym roku, potwierdzić, iż Leopolis semper fidelis, a że we Lwowie…

Readmore..

ZMARTWYCHWSTANIE  JEZUSA CHRYSTUSA  WEDŁUG OBJAWIEŃ  BŁOGOSŁAWIONEJ  KATARZYNY EMMERICH.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG OBJAWIEŃ BŁOGOSŁAWIONEJ KATARZYNY EMMERICH.

Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno- wschodnich Niemczech. W wieku dwunastu lat zaczęła pracować jako…

Readmore..

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego  Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska”  w Domostawie  w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r. W Walnym Zebraniu Członków wzięło udział 14 z 18 członków. Podczas…

Readmore..

Sytuacja Polaków na Litwie tematem  Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

Sytuacja Polaków na Litwie tematem Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

20 marca odbyło się kolejne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów.Jako pierwszy „głos z Litwy” zabrał Waldemar Tomaszewski (foto: pierwszy z lewej) przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich…

Readmore..

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie   wyklął ich naród.

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie wyklął ich naród.

/ Żołnierze niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan”, Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, Mieczysław Małecki „Sokół” i Stanisław Pakuła „Krzewina” (czerwiec 1947) Autorstwa Unknown. Photograph from the archives of Solidarność…

Readmore..

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając  rakietom Fire Storm Shadow

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając rakietom Fire Storm Shadow

Jak wynika z nagrania rozmowy pomiędzy niemieckimi oficerami, które wyciekło, opublikowanego przez rosyjskie media, brytyjscy żołnierze „na miejscu” znajdują się na Ukrainie , pomagając siłom ukraińskim wystrzelić rakiety Storm Shadow.…

Readmore..

Szlakiem krzyży wołyńskich. CHOŁONIEWICZE CMENTARZ

/ CHOŁONIEWICZE CMENTARZ gromada Chołoniewicze, gmina Silno, powiat Łuck,woj. wołyńskie parafia Chołoniewicze

Chołoniewicze, to duża ukraińska wieś w dawnej polskiej gminie Silno. Przed wojną we wsi nie było cerkwi, wierni chodzili do Lipna, poza wsią jednak posiadała własny cmentarz. Polaków mieszkało tam bardzo mało, jednak wieś otoczona była polskimi koloniami. Dla potrzeb wiary, starą XVIII wieczną kaplicę przemianowano na kościół. Tak powstała w 1924 r. parafia, umożliwiając ludności bliższy dostęp do kościoła. Wcześniej odległości były bardzo wielkie, najbliższe kościoły znajdowały się w Derażnym, Kołkach i Stepaniu. Cmentarz katolicki wyświęcono tuż za prawosławnym. Jedynie krzyże i inaczej dekorowane groby świadczyły o różnej wierze tam pochowanych[1].  

/ Chołoniewicze kaplica na cmentarzu

/ Chołoniewicze grób Bolesława Naumowicza i Romana Sehena

MIŁOŚĆ MA SWOJE PRAWA.

Wszystkie pogrzeby stanowiły wielkie wydarzenie w środowisku, długo rozpamiętywano zmarłych, omawiano przyczyny śmierci, a w uroczystościach pogrzebowych uczestniczyła cała wieś. Niektóre pogrzeby elektryzowały senną okolicę. Jednym z takich był pogrzeb w 1928 r. Antoniego Pomerańskiego. On to z wzajemnością, zakochał się w córce Pani Reginy Dmochowskiej, właścicielką lasów koło Chołoniewicz. Kiedy Pan Dmochowski dowiedział się o wszystkim, stanowczo był temu związkowi przeciwny. Ubliżył Stanisławowi ojcu Antoniego, słowami „za wysokie progi, dla twojego syna". Pomerański zabronił synowi spotkań, zdecydowanie, jak na człowieka honorowego przystało.

Miłość jednak ma swoje prawa. Mimo zakazu poszedł na spotkanie, Panienka Dmochowska[2] czekała na okopach z I Wojny Światowej. Nie uszło to uwadze ojca, który poszedł za synem i spoliczkował go na oczach ukochanej. Ten będąc już kawalerem po wojsku, a mając wielki szacunek do ojca, nie podniósł, ani ręki do obrony. Panience powiedział „żegnaj, więcej się nie spotkamy", wrócił do domu i wypił całą butelkę esencji octowej. Pił na oczach małego brata Edwarda[3]. Umierał w męczarniach trzy dni. Panna z rozpaczy wstąpiła do zakonu. Wiele razy widziana była w habicie przy grobie ukochanego.

ZNAK KRZYŻA

/ Chołoniewicze krzyż na cmentarzu

/ napis na tablicy pod krzyżem

Na cmentarzu pochowanych jest niewiele ofiar banderowskich. Polacy, którzy mogli szybko uciekli, a zbitych zakopywano w miejscu zabicia. Jeden z ostatnich pochówków odbył się tu w pierwszych dniach kwietnia 1943 r. już po spaleniu Halinówki, Grzegorz Chorążyczewski z Koźla przywiózł na cmentarz i zakopał, swojego zmarłego synka. Kiedy jechał przez Lipno, Ukraińcy uzbrojeni w siekiery zatrzymali go do kontroli. Otwarli trumnę i zaglądali, co jest w środku, potem się naradzili i pozwolili przejechać. Kiedy miał wracać z powrotem, przeszedł koło niego nieznany Ukrainiec udając jakby tylko przypadkowo tamtędy przechodził. Powiedział Grzegorzowi, że w Lipnie na niego czekają i go zabiją. Wskazał mu wolną drogę pod Znamierówkę, którędy może wrócić. Chorążyczewski musiał podjąć decyzję, mogła to być pułapka. Ukrainiec widząc zawahanie, przeżegnał się, co było równoznaczne z przysięgą.  Znak krzyża go przekonał, pojechał tak jak mu radził obcy i szczęśliwie wrócił do domu. Za kilka dni żona Naumowicza, Olga przywiozła na cmentarz zwłoki męża Bolesława i dr Sehena[4].

     Szczególnie okrutny los spotkał rodzinę Piotra Lebiedziuka, pagórek wspólny dla obu cmentarzy łączy tą opowieść. Dla polskiej kolonii Halinówka, Sowieci w 1939 r. wyznaczyli Ukraińca Lebiedziuka z Chołoniewicz na sielgołowę. Był on ożeniony z Czeszką, Zenobią z domu Wesoła. Okazał się przyzwoitym i dobrym człowiekiem. Jak przyszli Niemcy nikt z Polaków nie sprzeciwiał się i dalej pozostał sołtysem. Nie popierał banderowców, współczuł mordowanym Polkom, pomagał w ucieczce jeszcze żywym, którzy ocaleli po likwidacji polskich osiedli w tamtej okolicy, w dniu 28 marca 1943 r. Nie spodobało się to banderowcom, po wsi zaczęto opowiadać jak to odmawia wstąpienia do UPA i nie ma na niego rady. Przyszli jednak jesienią 1943 r. i zabrali go z sobą, na oczach rozpaczającej żony i zatrwożonych dzieci. Wszelki ślad po nim zaginął.

     Zenobia dowiadywała się o męża, nikt jednak nic nie mówił. Jednego razu zobaczyła jadącą na wozie Ukrainkę zw. Smolicha, miejscowi określali ją, jako Sędzina[5]. To właśnie ona powiedziała, że sąd wydał na Piotra wyrok i go wykonano, powiedziała też, że ciało leży na kolonii Ładesa. Tam napotkana kobieta, kopiąca kartofle, pytana o zabitego odparła jej „idź poszukaj w brzezinie”. Rozkładające się zwłoki, powiązane drutem kolczastym leżały w zaroślach[6].

BANDYCI BYLI ICH KREWNYMI

Żona, choć Czeszka, będąca pod opieką rodziny Lebiedziuków[7], przeżyła z dziećmi do przyjścia Sowietów w styczniu 1944 r. Zrozpaczona kobieta szukała sprawiedliwości, ale Sowieci mieli ważniejsze sprawy na głowie, wojna jeszcze się nie kończyła, kazali czekać. Mordercy męża, którym się odgrażała jednak nie czekali, aż spełni swoje obietnice.

Przyszli w noc lutową 1944 r., na rozpaczliwe ponaglania matki, większe dzieci wyrwane ze snu zaczęły uciekać. Jej dziesięcioletni syn Wołodia, ocalony, jako jedyny z całej rodziny, wybiegł za próg i otrzymał uderzenie kolbą w głowę. Leżał jak zabity, oprzytomniał jak był już dzień. Ból głowy odbierał mu świadomość. W takim oszołomieniu, półprzytomny wszedł do domu. Na podłodze leżały okrwawione ciała matki i 11 letniej siostry Zosi. Ręka matki wyciągnięta była w stronę córki, a córki w stronę matki. W poduszce leżał okrwawiony 3 letni brat Wasia, chrapliwie płakał, chciał jeść. Wołodia nabrał zupy i zaczął go karmić, a zupa wylewała się przez poderżnięte gardło. Wtedy Wołodia poszedł do taty siostry zw. Michałkowa, po ratunek. Idąc i przewracając na śniegu przez całą wieś nikogo nie spotkał, wszyscy skryli się w swoich domach. Cała wieś wiedziała o mordzie, ale strach nie pozwolił im wyjść, bandyci byli ich krewnymi, sąsiadami lub znajomymi. Ciotka nie wiedząc, co począć, zakłopotana jego przyjściem, wysłała Włodię żeby poszukał siostry. Sama nie odważyła się iść. Poszedł obolały, zdrętwiały z zimna, zapamiętał tą drogę jakby mu się to śniło. W ogrodzie zobaczył leżącą 12 letnią Marię, była zastrzelona, a uciekała razem z nim. Rodzina ciotki przed wieczorem, zabrała na sanie zamordowanych i zakopała ciała tuż przy polskim cmentarzu, przy grobie Piotra[8]. Na pogrzebie nie było nikogo więcej. Kilka dni po tym zmarł w cierpieniach również Wasia.

Ludzie w Chołoniewiczach o mordzie, po cichu zaczęli rozmawiać dopiero w latach osiemdziesiątych[9]. Jakie były okoliczności wymordowania Lebiedziuków, rodzina mieszkająca w Polsce dowiedziała się po w 1962 r. Do Chołoniewicz wtedy udało się pojechać bratu Zenobii, Władysławowi Wesołemu. Znana wszystkim Polakom babcia Sołohubiha[10] opowiedziała jak wyglądał mord. Wskazała też sąsiada Hryca, jako głównego mordercę. Po wojnie uciekając przed NKWD wyskoczył z łóżka w samych kalesonach i siedząc w rowie zamarzł. Kończąc stwierdziła „żył jak świnia i zdechł jak świnia”. Dowiedział się również, jakie piekło przeżyli zwykli ludzie od banderowców.  

WOŁODIA

 Wojna się skończyła, a Wołodia nikomu nie był potrzebny. Przez kilka lat mieszkał przy ciotce, pasł krowy i nie miał innego zajęcia. Ciągle był zagrożeniem dla utrzymującej go rodziny. Jego rówieśnicy zostali wezwani do służby wojskowej, a jego nikt nie wzywał, nikt się o niego nie pytał. Był, ale tak jakby go nie było, zrozumiał, że nie ma co szukać w tej wrogiej społeczności. Poszedł sam na komendę wojskową do Łucka. Tam okazało się, że takiego nie ma w spisach, nie istnieje. Wojskowi kazali mu wracać do domu, a on nie chciał. Jak więc mieli go przyjąć skoro nie istnieje. Sprawa trafiła do samego komendanta, a to wzbudziło jego zainteresowanie. Stary, frontowy pułkownik kazał przyprowadzić Wołodię. Widząc w drzwiach zmizerniałego, obdartego chłopca, najpierw zapytał czy dziś już coś jadł. Kiedy onieśmielony sytuacją Wołodia milczał, dał mu swoje kanapki i zrobił herbatę. Wołodia rozpoczął opowieść o swoim życiu, opisując dokładnie dzień po dni, wydarzenie po wydarzeniu. Oficer podniósł się z krzesła, staną za firanką przy oknie i ukradkiem wycierał łzy. Armia Czerwona przyjęła go w swoje szeregi i wykształciła, został pilotem.

Kiedy Henryk Wesoły[11], jego kuzyn przyjechał do Chołoniewicz w 2010 r. razem z V Pielgrzymką Hucian, był umówiony z Włodią, on tam przyjechał do rodziny z Łucka i czekał. Jak się dowiedział, że Henryk już jest na cmentarzu, złapał rower i polną drogą pędził na spotkanie, a szczęśliwa rodzina biegiem w jego ślady. Było to bardzo wzruszające.  

/ Bolesław Naumowicz z żoną w Chołoniewiczach

/ Śp, Jewgienij Witold Naumowicz s. Bolesława

Ukraińcy w czasie i po wojnie bali się banderowców żyjących po sąsiedzku. Dziś też się boją ich potomków. Jakby czas się zatrzymał i czekał na dalsze wydarzenia. Młodzi Ukraińcy nie wiedzą, co się wydarzyło, nikt nie odważył się opowiadać.

 
[1] Opis opieram na wywiadach z: Helena Mrozińska rel. od 26 III 2012 do 5 I 2018 r., Edward Pomerański rel. od 31 XII 2011 do 12 II 2017 r., Henryk Wesoły rel. 23 IV 2012 do 25 VII 2017 r.
[2] Imiona niezapamiętane
[3] Edward do końca długiego życia, ciągle z żalem wspominał brata
[4] Opis przy: Chołoniewicze Studnia
[5] Prawdopodobnie nie ona, a jej mąż był „Sędzią” u banderowców
[6] W okolicy nie brakowało drutu kolczastego, pochodził z okopów I Wojny Światowej. Jest wielokrotnie wymieniany w różnych opowieściach.
[7] Z relacji Wołodi Lebiedzuka wynika, że jeden z krewnych był ważnym banderowcem we wsi
[8] Rodzina Piotra Lebiedzuka żyje do dziś w Chołoniewiczach
[9] Syn zamordowanego nauczyciela Bolesława Naumowicza, mieszkający w Kostopolu na grób taty przyjechał dopiero w latach siedemdziesiątych. Jak mi opowiadał „kiedy bandyci już zmarli”. Szukaj: Chołoniewicze Studnia
[10] O babci Sołohubisze szukaj przy: Chołoniewicze Studnia
[11] Historia rodziny Henryka Wesołego jest opisana pod Chołoniewicze Dół Śmierci