Dzisiaj jest: 28 Kwiecień 2024        Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł
EWA SZTOLCMAN - KOTLARCZYK  WSPOMNIENIE O URODZIWEJ AKTORCE ORMIANCE URODZONEJ W KOŁOMYI

EWA SZTOLCMAN - KOTLARCZYK WSPOMNIENIE O URODZIWEJ AKTORCE ORMIANCE URODZONEJ W KOŁOMYI

Dla KSI "Barwy Kresów" Aleksander Szumański Mówiła po wielokroć, że chciałaby odejść wiosną, gdy majowe słońce pieści świeżą zieleń drzew, gdy przyroda rozlewa niezrównaną harmonię barw, gdy pszczoły brzęczą. Lubiła…

Readmore..

Moje Kresy – Rozalia   Machowska cz.1

Moje Kresy – Rozalia Machowska cz.1

/ foto: Rozalia Machowska Swojego męża Emila poznałam już tutaj w Gierszowicach, powiat Brzeg. Przyjechał jak wielu mieszkańców naszej wsi z Budek Nieznanowskich na Kresach. W maju 1945 roku transportem…

Readmore..

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

/ Zespół „Chawira” Z archiwum: W dniu 1 marca 2009 roku miałem zaszczyt po raz następny, ale pierwszy w tym roku, potwierdzić, iż Leopolis semper fidelis, a że we Lwowie…

Readmore..

ZMARTWYCHWSTANIE  JEZUSA CHRYSTUSA  WEDŁUG OBJAWIEŃ  BŁOGOSŁAWIONEJ  KATARZYNY EMMERICH.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG OBJAWIEŃ BŁOGOSŁAWIONEJ KATARZYNY EMMERICH.

Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno- wschodnich Niemczech. W wieku dwunastu lat zaczęła pracować jako…

Readmore..

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego  Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska”  w Domostawie  w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r. W Walnym Zebraniu Członków wzięło udział 14 z 18 członków. Podczas…

Readmore..

Sytuacja Polaków na Litwie tematem  Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

Sytuacja Polaków na Litwie tematem Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

20 marca odbyło się kolejne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów.Jako pierwszy „głos z Litwy” zabrał Waldemar Tomaszewski (foto: pierwszy z lewej) przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich…

Readmore..

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie   wyklął ich naród.

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie wyklął ich naród.

/ Żołnierze niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan”, Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, Mieczysław Małecki „Sokół” i Stanisław Pakuła „Krzewina” (czerwiec 1947) Autorstwa Unknown. Photograph from the archives of Solidarność…

Readmore..

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając  rakietom Fire Storm Shadow

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając rakietom Fire Storm Shadow

Jak wynika z nagrania rozmowy pomiędzy niemieckimi oficerami, które wyciekło, opublikowanego przez rosyjskie media, brytyjscy żołnierze „na miejscu” znajdują się na Ukrainie , pomagając siłom ukraińskim wystrzelić rakiety Storm Shadow.…

Readmore..

Mienie zabużańskie.  Prawne podstawy realizacji roszczeń

Mienie zabużańskie. Prawne podstawy realizacji roszczeń

Niniejsza książka powstała w oparciu o rozprawę doktorską Krystyny Michniewicz-Wanik. Praca ta, to rezultat wieloletnich badań nad zagadnieniem rekompensat dla Zabużan, którzy utracili mienie nieruchome za obecną wschodnią granicą Polski,…

Readmore..

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

BITWA O LWÓW Dla zrozumienia stosunków panujących w mieście liczącym przed II Wojną Światową 400 tys. mieszkańców, należałoby naświetlić sytuację polityczną i gospodarczą miasta, które było poniekąd stolicą dużej połaci…

Readmore..

Gmina Białokrynica  -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Gmina Białokrynica -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Opracował Andrzej Łukawski. Pisownia oryginalna Przyjeżdżamy do Białokrynicy, jednej z nąjlepiej zagospodarowanych gmin, o późnej godzinie, w urzędzie jednak wre robota, jak w zwykłych godzinach urzędowych. Natrafiliśmy na gorący moment…

Readmore..

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Wielkanoc to najważniejsze i jedno z najbardziej rodzinnych świąt w polskiej kulturze. Jakie tradycje wielkanocne zachowały się na Kresach?Na Kresach na tydzień przed Palmową Niedzielą gospodynie nie piekły chleba, dopiero…

Readmore..

OSNOWA - ZGRUPOWANIE PUŁKOWE 27. WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI

Bataliony „Osnowy”
Praca niniejsza poświęcona jest losom zgrupowania „Osnowa”, w związku z tym czytelnik nie znajdzie zbyt wiele informacji na temat zgrupowania „Gromada” czy służb dowódcy Dywizji. Nie znajdzie także szczegółowych opisów walk przeprowa-dzonych przez całą Dywizję i poszczególne jej bataliony i szwadrony jako, że ten aspekt aktywności Dywizji został szeroko potraktowany już przez Józefa Turowskiego i Władysława Filara a także przez Michała Fijałkę ps. „Sokół”, w pierwszym opracowaniu które ukazało się na rynku polskim, bo w roku 1986 pt. „27. Wołyńska Dywizja Piechoty Armii Krajowej.
We wszystkich tych opracowaniach zgrupowanie „Gromada”, jego powstanie i działalność wojenna, potraktowane była szerzej, ponieważ autorzy opracowania wywodzili się z kowelskiego zgrupowania, a więc było ono im bliższe i bardziej znane.
Zgrupowaniu „Osnowa”, a właściwie dwu batalionom wchodzącym w jego skład tj. 11/23 pp pracę swoją pt. „Wspomnienia Wolyniaka” poświęcił jego dowódca „Lech” Jerzy Krasowski, a 1/24 pp „Krwawej Łunie” jej żołnierz i kronikarz „Wrzos” Roman Kucharski, który opisał działanie tej jednostki w książce o tym samym tytule.
Powstaniu „Łuny” zwłaszcza tej części z Pańskiej Doliny poświęciłem trochę uwagi w rozdziale „Moje wojowanie”. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do tych opra­cowań lub do tego rozdziału niniejszego opracowania. Moim celem jest przybliżenie czytelnikowi szczególnych losów żołnierzy „Osnowy”, zwłaszcza gdy jej żołnierze wal­czyli w okrążeniu, forsowali tory kolejowe Chełm-Luboml-Kowel, forsowali rzekę Pry- peć, przekraczali Bug i tworzyli batalion zbiorczy 27. WDP AK. W miarę możliwości i dostępności materiałów pragnę przybliżyć czytelnikowi losy żołnierzy „Osnowy” do czasu rozbrojenia lub włączenia ich do Ludowego Wojska Polskiego.
„Łuna” - „Krwawa Łuna” - 1/24 pp
dowódcy: por. „Drzazga”, por. „Olgierd”, por. „Ćwik”
Oddział „Łuna” był tylko częścią większej całości, która powstała z inicjatywy kpt. „Adama” Leopolda Swikli, Inspektora Rejonowego AK z Łucka. Pierwsze plutony „Łuny” (prawdopodobnie najstarszego oddziału partyzanckiego na Wołyniu), zaczęto tworzyć w czysto polskiej wsi Antonówka w maju 1943 roku. Wtedy to właśnie por. „Kra” Wacław Kopisto, cichociemny, szef Kedywu Inspektoratu Łuckiego, wsławiony uwolnieniem Polaków z więzienia w Pińsku, rozpoczął szkolenie w tej wsi załogi do obrony miejscowej ludności. Tak powstała samoobrona w Antonówce i zaczątki od­działu „Łuna”. Kilkudziesięciu żołnierzy w sierpniu 1943 roku wyprowadził do Prze- braża por. „Drzazga” Jan Rerutko, a reszta, pod dowództwem ppor. „Remusa” Ro­mualda Górnickiego, pozostała w Antonówce, współdziałając z samoobroną i czy­niąc wypady na pobliski teren. Między innymi wyzwolono zamkniętych w kościele w Nieświeżu Polaków, atakowanych przez UPA. W skład oddziału, którym dowodził ppor. „Remus”, wchodził oddział policji pomocniczej dowodzony przez ppor. „Czar­nego” Leona Kuźnię, zaprzysiężonego przez władze konspiracyjne, konspiratora ulo­kowanego w „Selbstschutzpolizei”.
Oddział partyzancki „Łuna” wg relacji jego uczestników powstał w sierpniu 1943 roku jako oddział lotny zabezpieczający od zewnątrz działalność samoobrony w Przebrażu. Składał się on z żołnierzy skierowanych przez konspirację Armii Krajowej w Łucku noszącą w tym czasie kryptonim „Łuna” oraz żołnierzy samoobrony w Antonówce i Przebrażu. Dowódcą oddziału partyzanckiego został mianowany przez Inspektora, kpt. „Adama” Leopolda Swiklę, por. „Drzazga” Jan Rerutko. Na miejsce stacjonowania oddziału wyznaczono leśniczówkę Hynin w pobliżu Przebraża. Oddział wspomagał lud­ność zgromadzoną na placówce samoobrony w Przebrażu w jej walce z OUN-UPA. Mani­festował wokół Przebraża, obecność polskiej jednostki zbrojnej gotowej w każdej chwili, (w przypadku napadu nacjonalistów ukraińskich), udzielić pomocy samoobronie.
Ta metoda walki oddziałów partyzanckich z LIPA (zlokalizowanych w pobliżu zorga­nizowanej samoobrony), została wprowadzona przez płk. „Lubonia” Kazimierza Bąbiń- skiego, Komendanta Okręgu Wołyń w II fazie rzezi wołyńskiej ludności. Lotne oddziały partyzanckie utworzono również przy samoobronie w Zasmykach, Bielinie, Pańskiej Do­linie i innych. Oddział początkowo liczył około 180 żołnierzy i wtedy też utracił swego dowódcę którego wraz z dwoma żołnierzami w rejonie Rafałówki w dniu 7 listopada 1943 roku zamordowała NKWD. Wraz z por. „Drzazgą” zginęli pełniący funkcję lekarza podchorąży „Piąty” Sławomir Steciuk i woźnica szer. „Słoń” Jan Linek. Śmierć dowódcy spowodowała pewne rozprężenie w oddziale, szybko zlikwidowane, mianowaniem no­wym dowódcy ppor. „Olgierda” Zygmunta Kulczyckiego. Oddział „Łuna” po objęciu dowództwa przez ppor. „Olgierda77, został skierowany w listopadzie 1943 roku na Pań­ską Dolinę - placówkę samoobrony w pobliżu Młynowa w powiecie dubieńskim.
Samoobrona w Pańskiej Dolinie, obok walk z OUN-UPA, była miejscem organizacji oddziału lotnego z inspektoratu Dubno, którym dowodził ppor. „Ćwik” Józef Mali­nowski, od sierpnia 1943 roku uczestniczącym w wałkach obronnych tej placówki. Szkolenie w tym oddziale prowadził plut. „Wuika” Wacław Karasiński. Ten doświad­czony żołnierz przygotowywał młodych cywilów do walki zbrojnej, prowadząc syste­matyczne ćwiczenia wojskowe i uczestnicząc w patrolach rozpoznających teren wokół samoobrony w Pańskiej Dolinie.
W grudniu połączone oddziały z Przebraża i Pańskiej Doliny, przeorganizowano w kom­panię składającą się z trzech plutonów, dowodzonych przez plut. „Wuika” Wacława Kara­ sińskiego, pchor. „Nałęcza” Wacława Korzeniowskiego i pchor. „Gabriela” Karola Bier­nata oraz zwiad dowodzony przez plut. „Kruka” Stanisława Wąsowicza. Plutony zorgani­zowane na Pańskiej Dolinie, stanowiły w późniejszym okresie podstawowy skład pierw­szej kompanii I batalionu 24 pp. Kompanię tę uzupełniał zwiad konny, drużyna gospo­darcza i służba sanitarna. Dowódcą oddziału „Łuna” został ppor. „Olgierd” Zygmunt Kulczycki, a jego zastępcą ppor. „Ćwik” Józef Malinowski. Pobyt na terenie Pańskiej Doliny trwał do 20 grudnia 1943 roku. W tym dniu oddział „Łuna” zgodnie z rozkazem płk. „Lubonia” został wezwany na koncentrację w pobliże Kowla. Przemarsz trwał 4 dni, tak że w czeskiej osadzie Kupiczów zameldował się 24 grudnia 1943 roku.
Uroczyste powitanie zostało zorganizowane przez oddział partyzancki por. „Jastrzębia” Władysława Czermińskiego, jeszcze przed dojściem do miejsca przeznaczenia. W trakcie przemarszu oddział „Łuna” musiał stoczyć kilka walk tracąc przy tym w Witonierzu czte­rech żołnierzy poległych w walce z UPA, a wszystko odbyło się przed Wigilią Bożego Narodzenia w 1943 roku. Po ciężkim marszu, tym przyjemniejsze było powitanie i wspólna wigilijna kolacja zorganizowana na docelowym postoju przez polską i czeską ludność.
Po wigilii alarm poderwał cały oddział i załogę Kupiczowa do walki z przeważającą ilością „wojaków” UPA, którzy wybrali moment uroczystości wigilijnych, aby napaść na Kupiczów. Dzięki sprawnemu dowodzeniu operacją obronną przez por. „Sokoła” Mi­chała Fijałkę napad został odparty, bez strat w oddziale „Łuna”. Po napadach Ukraińców na Kupiczów, pozostał na terenie osady „czołg” wykonany z części czołgu T-34 z lufą armamia osadzoną na traktorze. Ten „pancerny” dziwoląg stał w Kupiczowie przez cały okres naszego tam pobytu.
W Kupiczowie żołnierze „Łuny” przywitali nowy, 1944 rok. W Wieczór Sylwestro­wy, w domu ludowym odbyło się spotkanie z ludnością Kupiczowa na którym „zespół” pod wodzą „Wrzosa” Romka Kucharskiego z gitarą, dał koncert partyzanckich piose­nek. W trakcie koncertu śpiewano pieśni partyzanckie oraz składanki opisujące życie partyzanckie. Zamieszczam takie dwa utwory: pierwszy to Hejnał na rozpoczęcie zaba­wy, drugi to Polka Kupiczowska. W tych „utworach” jest cząstka partyzanckiego życia.
HEJNAŁ
Cieszcie się, spieszcie się, występ mamy tu
How dou you...du
How dou you...du
Chcemy śnić, z Wami żyć, życiem pełnym barw,
Tańcu, śmiechu, humoru, o tak...
Batalion „Łuny” wita was,
By z Wami mile spędzić czas,
Chcemy Was bawić, nudzić nie,
Inaczej z nami będzie źle.
Bijcie nam brawo z całych sił.
I smutku z siebie zrzućcie pył.
Cieszcie się z nami razem, jak pod gazem Witamy Was!
 
POLKA KUPICZOWSKA
Nasze życie to bajeczka,Ciągle wymarsz lub wycieczka
Na „bambioszki” wciąż jeździmy, i „bulbaków” tylko chrzcimy. /:Ojra-ra, ojra-ra Ojra, ojra, ojra-ra:/
Gdy wracamy już do domu,Nie dolega nic nikomu,
Każdy mundur wdziewa nowy, I na bal już jest gotowy.
Ojra-ra, itd...
Dwóch przystojnych podchorążych, Na punkt zdrowia szybko zdąża,
Tam znaleźli siostry dwie, I wesoło bawią się.
Ojra-ra, itd...
Trwa zabawa aż do rana, Po dawnemu siupaj dana...
Tylko jedno jest w tym przykre, Ze chłopakom psują ikrę.
Ojra-ra, itd...
Nasz komendant to chłop srogi Poprzypinał se ostrogi,
Gromkim głosem ciągle krzyczy Podchorążych zrywa z pryczy.
Ojra-ra, itd...
Był raz też wypadek taki, Tysiąc metrów są „bulbaki”,
Pan porucznik łaps do finki Straszy ich przez pół godzinki.
Ojra-ra, itd...
A nasz szef choć chłop żonaty Też do jednej chodzi chaty,
Za to chłopcy pokutują Przypaloną zupę plują.
Ojra-ra, itd...
Saper miną ciągle straszy i „niemiaszków” i „bulbaszy”
Czemu cicho? - ktoś zapytał A on na to... znów niewypał.
Ojra-ra itd...
Jest też u nas „doktor” sławny W swym zawodzie dość zabawny,
A że nie jest nazbyt młody Szuka kremu dla urody.
Ojra-ra, itd...
Katia ciągle loczkiem kusi Mrużąc oczy filuternie.
Ona pierwsza tam być musi Gdzie „gorąco” jest cholernie.
Ojra-ra, itd...
Jest też u nas para znana Wielce w sobie zakochana
Bo gdy „Kruk” na „Lalkę” wsiada To „Halinka” bardzo blada
Ojra-ra, itd...
„Kos” i „Żaba” dwa bratanki Chcąc ocieplić swe prawice,
Noszą wciąż od panny Danki Kożuszkowe rękawice.
Ojra-ra, itd...
„Czarny” jest to chłop nie lada Cztery porcje na raz zjada,
A jak mu się coś-tam przyśni To i piątą jeszcze wciśnie.
Ojra-ra, itd...
„Wrzos” o Lusi wciąż uparcie Myśli w marszu i na warcie,
Stąd też znosi straszne męki Gdy z gitary płyną dźwięki.
Ojra-ra, itd...
Takie to jest życie nasze Smutne i wesołe czasem,
W partyzantce jest nam fest Kto nie wierzy... frajer jest.
Ojra-ra, itd...
Kupiczów na Wołyniu. Grudzień 1944 r.
Teksty opracowali: „Żaba”- Lech Żołkoś „Kos”- Aleksander Frostowicz „Lis” - Stanisław Nażymski .Wrzos” - Roman Kucharski
Ostatnia zabawa w okresie partyzanckim trwała do rana. Ludność Kupiczowa cze­ska i polska wdzięczna żołnierzom „Łuny” i „Sokoła” za skuteczny odpór w czasie wigilijnego napadu UPA, serdecznie gościła w Nowy Rok w prywatnych domach przy­byłych z dalekich stron „Łuniaków”.
W pierwszej połowie stycznia oddział partyzancki „Łuna” został wyznaczony do przygotowania miejsca na zrzutowisko, na które samoloty transportowe ze słonecznej Italii, miały zrzucać nowoczesną broń i umundurowanie. Po drodze z Kupiczowa do rejonu Bielina, „Łuna” zlikwidowała 18-osobową placówkę UPA i zdobyła jej uzbroje­nie. Miejscem postoju, ustalonym z miejscowym oddziałem AK była wiejska szkoła w Krakach, wsi opuszczonej już przez Ukraińców. Po całonocnym marszu rozlokowali­śmy się w klasach starej drewnianej szkoły, do spania przynieśliśmy z pobliskiej szopy snopy słomy i szykowaliśmy się do zasłużonego wypoczynku, mając nadzieję, że miej­scowa placówka z oddziału ppor. „Piotrusia Małego” ubezpiecza nas. Niestety brak przezorności dowódców i nic wystawienie własnego ubezpieczenia, kończy się utratą  4        zabitych żołnierzy. Szczegóły i moje obserwacje tego zdarzenia opisałem w rozdziale „Moje wojowanie”. „Łuna” powróciła do miejsca postoju w Jezierzanach i w połowie stycznia z odczytanego na porannym apelu rozkazu Komendanta Okręgu płk. „Lubo­nia”, dowiedzieliśmy się, że została utworzona z dotychczasowych oddziałów party­zanckich 27. Wołyńska Dywizja Piechoty. Nasz oddział „Łuna” byl zaczątkiem 24. Puł­ku Piechoty stacjonującego przed wojną w Łucku.18) Wkrótce batalion na skutek uzu­pełnień osiągnął stan 450 żołnierzy.
Oddział przeniesiono do wsi Wołczak i Dominopol. Do kwaterującej tu „Łuny” plut. ,JWichert” Stanisław Lachiewicz, przyprowadził z Zaturzec prawie 50-osobowy oddział, który został wcielony do 1/24 pp. Zadaniem batalionu było gromadzenie żywności na wyżywienie wojska, służba wartownicza oraz wypełnianie zadań zleconych przez dowódcę Dywizji. Na miejsce odwołanego do Warszawy płk. „Lubonia” przybył mjr „Oliwa” Jan Wojciech Kiwerski. Żołnierze batalionu „Łuna”, po okresie spokoju i organizacyjnym umocnieniu, otrzymali awanse. Wielu młodych partyzantów awansowanych zostało do stopnia starszego Strzelca, a podchorążowie otrzymali promocje oficerskie.
Powstanie oddziału partyzanckiego „Łuna” nieco inaczej opisuje19) kpt. „Adam” Leo­pold Swikla, Inspektor Rejonowy z Łucka, który był inicjatorem tworzenia tego oddziału:
Był to pierwszy oddział partyzancki AK na terenie Łuckiego Inspektoratu AK o krypto­nimie początkowo „Łuna” potem „Osnowa”, zwany w pierwszej fazie swego istnienia „dyspozycyjnym oddziałem part inspektora.
Organizacja tego oddziału rozpoczęła się w kwietniul943 roku. Komendant Obwodu (krypt. „Łan”) por. Józef Wójcik „Zgrzyt” wydal rozkaz w kwietniu swoim zaprzysięzo- nym żołnierzom AK wstąpić w Tarczynie do formującego się oddziału policji niemieckiej po to, aby po otrzymaniu uzbrojenia natychmiast uciec całą grupą i utworzyć zalążek oddziału partyzanckiego. Jednocześnie warunkiem było, że żołnierze AK, którzy się na to zdecydują, nie mogą wziąć udziału w ani jednej akcji tej policji. Broni wtedy mieliśmy jeszcze bardzo mało i trzeba było chwytać się wszelkich sposobów, aby ją zdobyć. (...) Płan ten został wykonany w połowie kwietnia i ponad 20 uzbrojonych żołnierzy AK zjawiło się na uprzednio przygotowanej melinie w rejonie ośrodka obronnego AK w Antonówce (na zachód od Łucka). Do tego zalążka oddziału, stacjonującego czasowo w Antonówce, dołączyło  Obsadę dowódczą batalionu i jeszcze kilkunastu żołnierzy AK z obwodu horochowskiego i łuckiego. Następnie do tego oddziału przybył szef dywersji Inspektoratu Łuckiego por. Wacław Kopisto „Kra” spado­chroniarz, aby przeszkolić go w dywersji. Oddział zaopatrzono w mateńał wybuchoury i sprzęt, który udało się wtedy zdobyć (konie, siodła, trochę broni automatycznej, amunicji, mat. opatrunkowe itd.). (...) Na dowódcę tego oddziału part. został przez komendanta Okręgu płk. Babińskiego przydziełony por. Jan Rerutko „Drzazga”, dotychczasowy szef wywiadu w Łucku, nie podporządkowany inspektorowi w Łucku do chwiłi otrzymania tego nowego przydziału. W pierwszej połowie maja 1943 r. oddział ten w sile SO żołnie­rzy uzbrojonych już w broń maszynową, przeszedł pod dowództwem por. „Drzazgi ” z rozkazu inspektora łuckiego w rejon ośrodka obronnego AK w Przebrażu. Tam sacjonował w lasach pomiędzy Przebrażem a Rafałówką z zadaniem obrony ludności tego ośrodka, który wkrót­ce przekształcił się w ogromną i siłną bazę obronną AK (...) Od tej chwili por. „Drzazga” ściśle współpracował z mianowanymi przez inspektorów i przez obwód wKiwercach (krypt. „Łąka”) dowódcami Przebraża z komplksem okolicznych wsi i Rafałówki. Od- dzał ten szybko rósł w siły. Wstępowali do niego żołnierze AK z Łucka i przede wszystkim Polacy z terenów zniszczonych przez banderowców. Brał udział we wszystkich bitwach obronnych w czasie napadów UPA na ośrodek, w którym było ponad 20 tys. ludności polskiej, składającej się ze stałych mieszkańców oraz w przeważającej części z uciekinie­rów przed morderstwami i grabieżą banderowców.
Oddział por. „Drzazgi” brał udział w akcjach na Trościaniec i Omelno, w akcjach ochrony ludności w czasie żniw w okolicach Przebraża w akcji na Sławatycze i akcjach dywersyjnych przeciw okupantowi, czasem wspólnie z oddziałami partyzantki radziec­kiej, stacjonującymi często w pobliżu Przebraża.
W czasie jednej z inspekcji w Przebrażu i w oddzale inspektor AK z Łucka stwierdził w końcu września 1943 n, następujący skład oddziału: 170 żołnierzy zorganizowanych w trzy plutony, zwiad konny, sekcję dywersyjną i tabor (dwa wozy parokonne na amuni­cję, jeden na sprzęt i żywność oraz kuchnia połowa); uzbrojenie oddziału w 2 rkmy przystosowane do transportu w jukach, 22 erkaemy oraz broń automatyczną i karabiny. Załoga obronna AK w Przebrażu, składająca się wtedy już z pięciu kompanii wojska skoszarowanego w specjalnych budynkach (chatach), była także silnie uzbrojona. Od­działy te broniły skutecznie ludności polskiej podobnie jak i w wielu innych ośrodkach obronnych AK na Wołyniu.
Po śmierci por. „Drzazgi” w pierwsej połowie listopada 1943 r. dowództwo oddziału objął por. Zygmunt Kulczycki „Olgierd” dotychczasowy oficer organizacyjny Łuckiego Inspektoratu AK. Otrzymał on od inspektora rozkaz przemarszu od zachodniej części Inspektoratu do obwodu włodzimierskiego, a stamtąd w okolice Zasmyk, tj. w rejon przyszłej koncentracji 27 Woł. Dyw. AK.
Oddział ten po przejściu w rejon na południe od Łucka, gdzie była upatrzona i przygo­towana przeprawa przez Styr, otrzymał wiadomość o zagrożeniu przez UPA ośrodka obron­nego AK w Pańskiej Dolinie na terenie Inspektoratu Dubieńskiego AK. Por. „Olgierd” skierował swój oddział na Pańską Dolinę, zawiadamiając o tym inspektora. W rej. Pań­skiej Doliny stoczył kitka walk z banderowcami i po całkowitym rozbiciu band oraz po akcji pościgowej powrócił po kilku dniach na miejsce przeprawy przez Styr,; (...) Po przy­padkowej potyczce z banderowcami i po paru akcjach w tym rejonie oddział przeszedł do dyspozycji komendanta Okręgu płk. Bobińskiego w rejon Zasmyk. tj. w rejon bazy obron­nej AK w inspektoracie Kowełskim (krypt. „Kuźnia’’). Do oddziału „Krwawa Łuna” do­łączył potem drugi oddział partyzancki, zorganizowany we wschodniej części Inspektora­tu Łuckiego. Oddział ten pod dowództwem por. Romuałda Górnickiego „Remusa” liczył ok. 100 żołnierzy AK. Po połączeniu się obu oddziałów powstał batalion AK „Krwawa Łuna”, który wszedł w skład 27 Woł. Dy w. AK
Ten opis powstania „Łuny”, choć różni się w szczegółach od zaprezentowanego przez autora wcześniej, wart jest przytoczenia, ponieważ został przekazany przez inspektora będącego zwierzchnikiem „Łuny”, a także „Osnowy”.
W dniu 28 lutego 1944 roku, przygotowano większą operację przeciwko oddzia­łom UPA. Jedną z dobrze umocnionych „twierdz”, była wieś Oździutycze położona między Włodzimierzem Wołyńskim a Łuckiem, z wysoką zabudową (cerkiew z wysoką wieżą i murowany piętrowy młyn). Do akcji wyznaczono trzy bataliony „Gzymsa”, „Trzaska” i „Łunę”. W nocy z 28/29 lutego batalion „Łuna” wyruszył z Wołczaka, bata­lion „Gzymsa” z Rzewuszek, a od strony Swiniarzyna maszerował batalion „Trzaska”. Całością dowodził mjr „Pogrom” Stanisław Piaszczyński. Wczesnym rankiem zajęto wy­znaczone do ataku miejsca, za wyjątkiem batalionu „Trzaska”, który spóźnił się i nie przybył w wyznaczonym terminie. Oczekiwanie na przybycie tego batalionu było błę­dem, ponieważ zaczęło się rozwidniać i konieczny był natychmiastowy atak. „Łuna” na rozkaz dowódcy rozpoczęła natarcie na wieś, ale nie udało się zaskoczyć ukraińskiej załogi, ponieważ atakujący żołnierze byli już dobrze widoczni na śniegu. Ciężkie kara­biny maszynowe z cerkwi i murowanego młynu ostrzeliwały przedpole, a żołnierze na roziskrzonym białym śniegu byli dobrym celem dla obrońców Oździutycz. Pomimo groź­nego ostrzału, tyraliera „Łuny” zbliżyła się do murowanego młyna, gdy niespodziewanie nadleciały niemieckie samoloty i rozpoczęły ostrzał atakujących Oździutycze Polaków. Ostatecznie bataliony „Łuna” i „Gzymsa” musiały się wycofać, ponosząc ciężkie straty w zabitych i rannych. Batalion „Trzaska” nie przybył, ponieważ zabłądził przy dojściu do celu. 1/24 pp poniósł poważne straty w ludziach tracąc siedmiu zabitych żołnierzy, a ciężko ranni zostali: zastępca dowódcy batalionu - ppor. „Ćwik” Józef Malinowski, dowódca
 kompanii - ppor. „Nałęcz” Wacław Korzeniowski oraz dowódca plutonu - chor. „Sam- son” Władysław Anuszkiewicz. Straty poniesione w tej bitwie podane zostały w pierw­szym rozdziale. W pamięci żołnierzy „Łuny” wydarzenia te pozostawiły tragiczny ślad, ponieważ objęły one zarówno kadrę dowódczą, jak i wielu szeregowych żołnierzy.
Największe straty poniosła 1 kompania dowodzona przez ppor. „Nałęcza”. Przy 1 kompanii był także ppor. „Ćwik”, któremu kula strzaskała kości prawej ręki, a spod silnego ognia karabinowego wydostał się dzięki pomocy Strzelca „Groma” Konstantego Jerzyńskiego.20) Chorąży „Samson” miał przestrzeloną szczękę, a ppor. „Nałęcz” prze­strzeloną wątrobę oraz lewą rękę. Łącznie straty wyniosły 7 zabitych i 27 rannych. Przy­czyną nie osiągnięcia celu i poniesionych strat było nieudolne dowodzenie operacją, nie wykorzystanie zakładanego zaskoczenia, jakie mogło stworzyć podejście do celu nocą, oraz niespodziewany atak niemieckich samolotów. Po Oździutyczach do nazwy „Łuna” dowództwo Dywizji dodało wyraz „Krwawa” i ta nazwa towarzyszyła nam aż do czasu rozbrojenia. Jeszcze wiele razy batalion będzie „krwawił” tracąc wielu dzielnych żołnierzy.
Obok tragicznych chwil jakie żołnierze „Krwawej Łuny” przeżywali w boju, były też dni radosne. W marcu we wsi Zasmyki rozbrojono bez jednego wystrzału 106-osobo- wy oddział Niemców. Poważną zasługę należy przypisać tu ppor. „Gabrielowi”, który zadziwił żołnierzy „Krwawej Łuny” znakomitą znajomością języka niemieckiego, jak również zdecydowaną postawa pozwalającą na wywarcie odpowiedniego wrażenia na Niemcach. Przekonał ich, że sytuacja jest bez wyjścia, że są otoczeni przeważającą siłą wojska polskiego i że nic pozostaje im nic innego jak złożenie broni i poddanie się, co też uczynili. W rezultacie przybyło nam uzbrojenia i amunicji. Józef Turowski w „Pożodze” inaczej przedstawił to zdarzenie, przypisując główną rolę w rozbrojeniu Niemców sierż. „Krukowi” Kazimierzowi Pawlikowi, z batalionu por. „Siwego” Walerego Krokaya.21’ Uczestnikami tego zdarzenia był zarówno autor, jak i Roman Kucharski, który opisał to w „Krwawej Łunie”12\ dlatego możemy opierać się na jego relacji.
Dotychczasowe działania 1/24 pp do końca marca 1944 roku podporządkowane było dowództwu zgrupowania „Gromady” czyli mjr. „Kowalowi” lub bezpośrednio dowódcy Dywizji. Batalion winien być podporządkowany Inspektorowi Rejonowemu z Łucka, czyli kpt. „Adamowi”, przewidzianego na dowódcę Zgrupowania Łucko- Włodzimierskiego. Niestety, kpt. „Adam” został aresztowany w drodze na koncentra­cję, dowódcą „Osnowy” został mianowany kpt „Garda” Kazimierz Rzaniak, dotych­czasowy dowódca 23 pp.
Opisy aresztowania inspektora „Adama” Leopolda Swikli wraz z jego sztabem po­dawane są w licznych publikacjach. Poniżej podaję opis prostego żołnierza, Tadeusza Żukowskiego, który to tragiczne zdarzenie widział własnymi oczami23:
Dnia z 1-2 lutego nieliczne oddziały sowieckich żołnierzy, przy wsparciu oddziałów sowieckiej partyzantki zajęły ni. Łuck po rzekę Styr. Wałki frontowe na rzece Styr utrzy­mywały się przez kilkanaście dni. W tym czasie wojska sowieckie podciągnęły ciężką broń do Łucka. Gdy front przesunął się dalej na zachód, w Łucku zaczęły działać władze admini- stracyjno-wojskowe, które wydały zarządzenie mobiłizacyjne o obowiązkowym zgłoszeniu się do wojenkomatów na komisję poborową, urodzonych do 1926 r. Skomplikowała się sytuacja członków konspiracji, którzy znaleźli się pod władzą sowiecką. W zachodniej czę­ści Wołynia, Komendant Okręgu w Kowlu, zarządził akcję „Burza”. Wobec zerwania łącz­ności z Komendantem Okręgu w Kowlu „Adam” jako najuyższy funkcją w części Wołynia pod władzą sowiecką i jako Komendant Inspektoratu „Osnowa” w którego skład wchodzi­ły obwody: Łuck, Włodzimierz Wołyński, Kiwierce i Horochów, postanowił wydać rozkaz nr 13S z dnia 6 marca 1944 roku. W rozkazie zobowiązał ludność narodowości polskiej zdolnych do noszenia broni, zgłaszania się do naszych oddziałów partyzanckich, aby uniknać poboru do wojska sowieckiego. Rozkaz ten został rozplakatowany w mieście. Władze sowieckie uznały to za akt sprzeciwu przeciwko rygorowi wojennemu obowiązującemu w mieście. Zaczęły się aresztowania, ale przedtem zdarzyły się wypadki aresztowań wśród członków konspiracji AK. W tej sytuacji Sztab Inspektora Łuckiego postanowił, przedostać się przez linię frontu i próbować dołączyć do oddziałów koncentracji w okołicacb Kowla. Były rozważane dwie możliwości w ramach akcji „Burza”:
1) Dołączenie do oddziału „Harrego” w Przebrażu i razem z nimi przedostać się przez front (podobno było zezwołenie władz sowieckich?) i 2 wariant na przejście małymi grupkami do polskiej partyzantki. „Adam” zdecydował się na przejście małymi grupkami przez linię frontu. 26 marca wyruszyliśmy z Łucka szosą w kierunku Kowla. Pierwszy postój mieliśmy w Różyszczach nocowaliśmy tam dwie noce w szkole. W Różyszczach zaopatrzyliśmy się w broń 2 karabiny RKM „Diegtiarowa”. 27 marca wróciłem do Łucka wozem konnym skąd na „Krasnem” na melinie odebrałem radiostację połową i trochę sprzętu i wieczorem wróciłem do Różyszcz. 29 marca wyruszyliśmy w kierunku Kowla, przeszliśmy rzekę Stochód i w Musorze Wielkim zatrzymaliśmy się na odpoczynek. „Adam ”, razem z 7 osobami zajęli chałupę, a w innej były 4 osoby i ja. Konie z furmanką wprowa­dziliśmy do szopy. Po paru chwilach odruchowo spojrzałem przez szparę w deskach w stronę chaty gdzie zatrzymał się „Adam”. Zobaczyłem czterech jeźdźców na koniach z niebieski­mi otokami NKWD, na czapkach. Dwóch zeskoczyło z koni i z automatami wskoczyli do izby, pozostali dwaj czuwali na zewnątrz. Po kilku minutach zaczęli wszystkich wypro­wadzać z rękami podniesionymi do góry: „Adam” Leopold Swikla - szef Inspektoratu Łuckiego, „Czyżyk” Jerzy Aleksandrowicz, zastępca Inspektora, „Zgrzyt” Józef Wójcik, Komendant Obwodu Łuckiego. Wiktor Popławski „Nasturcja”, cichociemny, skoczek spa­dochronowy, Mana Łudowicz-Gładkowska „Zoja”, Barbara Kułczycka „Grażyna”, Ta­deusz Baczyński, łącznik Inspektoratu.
Po zatrzymaniu wszystkich zaprowadziłi do stacji Hołoby 12 km od Mosura, skąd prze­transportowali ich do Łucka. My, pozostałe 4 osoby znaleźliśmy się w sytuacji nie ciekawej. Nie mieliśmy żadnej szansy, ażeby przebić się do oddziałów koncentracji, natychmiast by­libyśmy osaczeni przez wojska NKWD. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy, że zawartość furmanki ukryjemy nad Stochodem. Ja i moja siostra Julia ps. „Oleńka” pozostaliśmy na miejscu, że w razie zatrzymania furmanki zawiadomimy Przebraże o aresztowaniu całej grupy, sieMtsnty na furmankę t pojechaliśmy w kierunku rzeki Stochód, gdzie ukryliśmy w zaroślach zawartość furmanki. W niedługim czasie powróciliśmy i odjechaliśmy w stronę szosy Łuck-Kowel. Chłopak który powoził końmi pojechał do Różyszcz, a my we trójkę wróciliśmy przypadkowym samochodem do Łucka. 3 kwietnia 1944 roku zostałem za­trzymany na punkcie kontrolnym w wilii p. Baczyńskich, tamże został zatrzymany Józef Cybulski brat „Harrego” z Przebraża. W tym samym dniu został zatrzymany Wacław Kopista „Kra” z dwoma furmankami na których było dużo broni; RKM, granatów i amu­nicji. „Kra” zamierzał z tym arsenałem dotrzeć do Przebraża. Po wstępnych przesłucha­niach w Łuckim NKWD, przewieziono nas grupami do więzienia śledczego w Kijowie, śledz­two trwało pół roku. Rozprawa sądowa trwała od 10 do 17 października kiedy to ogłoszo­no drakomkie wyroki na 32 żołnierzy 27. WDP AK. Nie wszystkim udało się powrócić do Kraju. Ci którzy przeżyli głód, upokorzenia i poniewierkę, po 12 latach powrócili do swoich. Ja osobiście w chwili aresztowania miałem 17 lat. Straciłem wszystko - młode lata, szkołę i zdrowie. 10 lat nie miałem łączności z domem. Gdy otrzymałem pozwolenie na wyjazd do Polski, powróciłem do rodziny, do Wrocławia.
W marcu batalion 1/24 pp wziął udział w zdobywaniu Turzyska i Turopina, którego opis podaje Roman Kucharski w „Krwawej Łunie” (s. 79):
Turzysk senne miasteczko, położone nad równie senną i łeniwą rzeką Turią, tworzącą w tym miejscu znaczne zakole, powiększone ujściem dwóch nizinnych strumieni i całego systemu rowów odwadniających, przecinających rozległe łąki. Poza miasteczkiem stacja kolejowa skupiająca wokół kilkadziesiąt domków, stanowiących jak gdyby osadę. Opo­dal stacji most kolejowy pieczołowicie chroniony przez Niemców, a raczej Węgrów pod­porządkowanych rozkazom armii hitlerowskiej. W wyniku szczegółowego rozpoznania wiedzieliśmy, ie podejście do górującego nad terenem nasypu i mostu kolejowego jest bardzo trudne. Do stacji kolejowej znacznie łatwiejsze, zwłaszcza od wschodu, dzięki przyległemu laskowi, pofałdowaniu terenu i zaroślom. Natomiast od północy górowało nad miasteczkiem rozległe wzniesienie przecięte ukośnie szosą, prowadzącą do odległego o kilkanaście kilometrów Kowla.
Ten właśnie Turzysk, jako ostatnie gniazdo oporu na linii kolejowej Kowel-Wlodzi- mierz przypadło nam zdobywać. Akcja była dobrze przemyślana, zaplanowana i uzgod­niona z dowództwem operującego w tym rejonie pułku piechoty Armii Czerwonej, który znalazł się na tyłach niemieckich, zanim ustabilizowała się linia frontu Kowel-Łuck. Wyruszamy po północy, gdyż odległość nie jest wielka. Szybkim marszem dochodzimy do miejsca koncentracji i oczekujemy dalszych rozkazów. Wraz z nastaniem świtu, dwa plu­tony naszej kompanii wsparte plutonem radzieckich granatników, idą w stronę stacji, a nasz pluton otrzymuje zdanie opanowania szosy Turzysk-Kowel w celu odcięcia Ma­dziarom drogi ucieczki, lub powstrzymania ewentualnej pomocy z Kowla. Aby dotrzeć na wyznaczone miejsce, musimy pokonać dość szeroki strumień, masę rowów meliora­cyjnych i w ogóle przebrnąć przez rozległe pasmo rozmiękłych łąk od wiosennych rozto­pów. Najpierw usiłowaliśmy stworzyć coś, w rodzaju kładki, ale szybko zrezygnowali­śmy z tego zamierzenia, gdyż i tak mieliśmy już w butach bagienną wodę, brnęliśmy w niej bowiem powyżej kolan. Było nam wszystko jedno. Po przebrnięciu łąki rozwijamy tyralierę i posuwamy się w kierunku szosy. Równocześnie z lewej strony słychać odgłosy wałki. Wybuchy granatów, długie serie broni maszynowej, aż wreszcie gromkie „hurra Tam szturmuje batalion „Siwego”, nacierający od strony Turopina.
Idziemy szybko pomimo rozmiękłej gleby. Osiągamy szosę, zwijamy w lewo tyralierę i kierujemy się w dół, w stronę miasteczka, spoza którego słychać słabnące już echa bitwy. Jeszcze tylko w okolicy mostu natężenie walki nie ustaje.
W pewnym momencie widzimy kolumnę uciekinierów Madziarów i Niemców, wyła­niających się spomiędzy domów i drzew w rejonie stacji. Uciekają w popłochu w stronę Włodzimierza Wołyńskiego. Strzelanie nie ma sensu szkoda amunicji. Milknie wrzawa bitewna na stacji, a po kilku minutach również w okolicy mostu. Oznacza to, że wróg wyparty. Turzysk zdobyty.
Przechodzimy po żebrach rozebranego, drewnianego mostu łączącego miasto ze stacją. Na stacji nasi buszują wśród wozów taborowych i magazynów żywnościowych. Porzucana broń, amunicja, płecaki i masa sprzętu wojskowego, świadczy o panicznej ucieczce, jaką salwowali się dotychczasowi właściciele tego majątku. Na czołowym miejscu stoją obok siebie rusznice przeciwpancerne i dwa cekaemy. Najwięcej uciechy sprawiają peleryny przeciwdeszczowe i hełmy. Ładujemy trofea na wozy, kierujemy broń i amunicję do szta­bu, resztę zaś zabieramy do naszej bazy. Ponieważ zdobywczych wozów było mało, orga­nizujemy furmanki z okolicznych chałup.
Stan organizacyjny „Osnowy”, na koniec marca przewidywał włączenie batalionu „Krwawa Łuna” czyli 1/24 pp w skład tego zgrupowania dowodzonego przez kpt. „Gardę”. Stąd wynikła konieczność zmiany miejsc postoju batalionu i zbliżenia go do terenu zaj­mowanego przez „Osnowę” tzn. do bliskiego zaplecza Włodzimierza Wołyńskiego. Ko­nieczność przemieszczenia się na zachód wynikła również z faktu przesuwania się w tym kierunku Armii Czerwonej, której 54. i 56. pułki kawalerii gwardii wysforowały się przed właściwy front niemiecko-sowiecki i usiłowały uchwycić daleko do przodu wysunięte przyczółki i miejscowości. Czyniły to w porozumieniu z dowództwem 27. Dywizji Pie­choty Armii Krajowej z którym zawarto odpowiednią umowę o współdziałaniu i wza­jemnym wspieraniu się w walce z Niemcami, zwłaszcza w broni ciężkiej (działa, czołgi), którymi polska dywizja partyzancka nie dysponowała. Tak więc od początku kwietnia batalion 1/24 pp włączony został do „Osnowy”, działającej w pobliżu Włodzimierza Wołyńskiego. Był to czas stopniowego zamykania się pierścienia niemieckiego i okrą­żenia zgrupowania „Osnowy” wraz z innymi batalionami Dywizji.
1/23 pp dowódcy: ppor. „Piotruś Mały”, por. „Bogoria”, por. „Zając”
Powiat włodzimierski stanowił ważne ogniwo w organizacji konspiracji na Wołyniu. Był powiatem graniczącym z województwem lubelskim, z którego na teren Wołynia przenikały różne polskie grupy konspiracyjne (np. Kompania Warszawska), lub party­zanci sowieccy którzy wielokrotnie forsowali Bug w obie strony. Komunikację ułatwiały liczne polskie wsie i kolonie, a także zalesiony teren (Lasy Mosurskie). Na tym obszarze w polskiej wsi Bielin i licznych okolicznych wsiach polskich powstała „Rzeczpospolita Bielińska”, gromadząca ludność polską z terenów zajętych przez UPA. Bliskość Włodzi­mierza Wołyńskiego w którym działała pod kierownictwem por. „Grota” Jana Kubal- skiego i por. „Bogorii” Sylwestra Brokowskiego, silna organizacja ZWZ, a następnie AK, ułatwiała organizowanie oddziałów partyzanckich. Współdziałanie „Rzeczpospo­litej Bielińskiej” z Włodzimierzem Wołyńskim zaowocowało utworzeniem już w sierp­niu 1943 roku przez Władysława Cieplińskiego „Piotrusia Małego”, początkowo kil­kunastoosobowego oddziału partyzanckiego, który wkrótce rozrósł się do dwupluto- nowej kompanii posiadającej 80 żołnierzy. W skład tego oddziału wszedł pluton samoobrony z Werby, którym dowodził plut. „Wielgi” Kazimierz Sondaj. Dowódcą oddziału został ppor. „Piotruś Mały” Władysław Cieśliński. Szefem kompanii został plut. „Orlik” (NN), a plutonami dowodzili: plut. „Karaś” Marian Koc oraz plut. „Sokół” Wacław Zieliński.
Oddział działał na terenie Klina, Spaszczyzny, Marianówki i Siełisk. Samoobrony działające na tym terenie i oddział partyzancki „Piotrusia Małego” stanowiły zaczątek l       batalionu 23 pp, dowodzonego przez por. „Bogorię” Sylwestra Brokowskiego (no­szącego także pseudonim „Biały”), a od 7 kwietnia 1944 roku przez por. „Zająca” Zygmunta Górkę-Grabowskiego. Stan oddziału wynosił 420 ludzi, w tym 8 oficerów, 46 podoficerów i 360 szeregowych.
Batalion por. „Bogorii” brał udział w walkach osłonowych „Rzeczpospolitej Bieliń­skiej” od zagrożeń ze strony patroli Wehrmachtu wychodzących z Włodzimiera Wołyń­skiego, a także rajdów kureni UPA.
Ważnym etapem walk „Osnowy” o poszerzenie bazy operacyjnej było wyparcie UPA z Edwardpola i Puzowa, miejscowości położonych na zachód od Bielina. Nastąpiło to na początku lutego 1944 roku, a dużą rolę odegrała tu kompania dowodzona przez ppor. „Piotrusia Małego”. Walki o Puzów i Stęzarzyce w lutym 1944 roku, prowadzo­no wspólnie z miejscowymi placówkami samoobrony. Kompania ppor. Bronisława By- dychaja „Czecha” zaatakowała oddział UPA w Stęzarzycach, osiągając powodzenie, ale na skutek nieporozumienia z dowództwem batalionu nie zlikwidowano natychmiast miejscowej placówki UPA, która wyszła z okrążenia. Dopiero walki batalionu „Lecha” i „Bogorii”, nocą 20 lutego, doprowadziły do zajęcia silnie bronionej szkoły w Stęza- rzycach i zajęcie tej miejscowości jako placówki, osłaniającej od zachodu terytorium zajmowane przez „Osnowę”. W walkach o Stęzarzyce UPA straciła 23 żołnierzy i wielu rannych.
Obok walk z UPA, I batalion 23 pp w lutym 1944 roku prowadził walki obronne z silnymi patrolami Wehrmachtu wychodzącymi z Włodzimierza Wołyńskiego. Jed­nym z takich bojów była walka z dwoma kompaniami Niemców które w dniu 15 lute­go wyszły z Włodzimierza na teren Wodzinowa i Stasina, a więc zagroziły oddziałom „Osnowy” tam kwaterującym. Plutony batalionu z kompanią „Piotrusia Małego” sku­tecznie przeciwstawiły się Niemcom, którzy po stracie 4 żołnierzy musieli się wycofać. W walkach pod Włodzimierzem obok kompanii „Piotrusia Małego” brały udział kom­panie: ppor. „Czesława” Szczepana Jasińskiego oraz ppor. „Kostka” Edwarda Kubali z batalionu 11/23 pp „Lecha”. W trzeciej dekadzie lutego doszło do ostrych starć I bata­lionu 23 pp z Niemcami. 23 lutego dowódca zgrupowania „Osnowy” został zaalarmo­wany, że w terenie zajmowanym przez oddziały tego zgrupowania pojawiły się silne patrole Wehrmachtu. Niemcy zaatakowali stacjonujący najbliżej Włodzimierza, w Wo- dzinku, I batalion 23 pp. Kompania „Piotrusia Małego” została użyta do walki z nacie­rającymi Węgrami. W walce tej wpadł w zasadzkę i został rozbrojony pluton sierż. „Karasia” z kompanii ppor. „Piotrusia Małego”. Po bliższym zapoznaniu się z polskimi żołnierzami, dowódcy węgierscy polecili zwrócić Polakom broń, wyposażając ich do­datkowo w amunicję, zwolniono pluton, który wieczorem powrócił do Sielisk. Przypa­dek ten stał się okazją do częstszych i bliższych kontaktów między Węgrami, a oddzia­łami 27. WDP AK.
5 marca część batalionów wzięła udział w boju pod Hajkami. Operacją przeciw od­działom UPA, która miała na celu zabezpieczenie przeprawy mostowej na Turii w Jago- dzinie, dowodził ppor. „Lech” Jerzy Krasowski. Dobrze zorganizowana zasadzka pozwo­liła na rozbicie sotni UPA, zdobycie 3 rkm, 21 kb. i 10 skrzynek amunicji. W walce zginęło 14 upowców. Straty własne wyniosły 2 zabitych i 5 rannych. W marcu oddziały „Osnowy” jeszcze bez batalionu „Krwawa Łuna” (V24pp) stoczyły szereg walk z Wehr­machtem, Węgrami i UPA doskonaląc się w bojach i szykując się do akcji „Burza”, która była naszym głównym zadaniem.
11/23 pp dowódca: ppor. „Lech”
Za początek działalności, późniejszego batalionu ppor. „Lecha”, można przyjąć or­ganizację samoobrony ludności polskiej na terenie południowo-wschodniej części po­wiatu włodzimierskiego.
Trwające od wczesnej wiosny 1943 roku rzezie Polaków na Wołyniu, wywołały ko­nieczność poszukiwania sposobów ratowania zarówno dorobku materialnego, jak i życia ludności, zwłaszcza wiejskiej. Masowe ucieczki tej ludności do miast i miasteczek z garni­zonami wojskowymi lub policyjnymi (niemieckimi lub węgierskimi), stworzyły nowe problemy dla okupanta. Ściągalność kontygentów zbożowych, a także pozyskiwanie zie­miopłodów i zwierząt rzeźnych stanęło pod znakiem zapytania. Stąd władze niemieckie rozpoczęły poszukiwania sprzymierzeńców do realizacji swoich zadań wojennych. Jed­nocześnie zbiegało się to z potrzebami ludności polskiej, ściśniętej na małych przestrze­niach mieszkalnych w miastach i miasteczkach, bez żywności, bez paszy dla nielicznych zwierząt zabranych z wiejskich obór i stajni. W niektórych powiatach Niemcy zaczęli organizować składające się z Polaków, milicję pomocniczą. Niemcy akceptowali zgłasza­nie się Polaków do „ruchomych samoobron” wyjeżdżających na wieś i wspomagali prowadzone zbiory zbóż pozyskując w ten sposób ziarno na kontygent. Oddziały takiej samoobrony tworzone były za wiedzą lub nawet z inicjatywy władz konspiracyjnych.
W tych warunkach we Włodzimierzu Wołyńskim por. „Bogoria” po porozumieniu z Gebitzkomisarzem Wentzkim, uzyskał 13 lipca, zgodę na zorganizowanie 500-osobo- wej samoobrony. Jednym z jej organizatorów został ppor. „Lech” Jerzy Krasowski, który we „Wspomnieniach Wołyniaka”, opisał sposób powołania tej samoobrony, inicjatorów zamierzenia, a także obsadę stanowisk dowódczych.24) Ochotników umundurowano, sko­szarowano i uzbrojono w karabiny rosyjskie typu Mosina. Ochotnicy do samoobrony napływali licznie, ponieważ czas organizacji tej samoobrony nastąpił po najkrwawszych rzeziach ludności polskiej, mających miejsce w dniach 10-11 lipca 1943 roku. Rzezie te objęły południową część powiatu włodzimierskiego, w tym: Gurów, Nowiny, Poryck i inne polskie wsie tej części powiatu.
Samoobrona działała w grupach 30-40-osobowych, które pod dowództwem pol­skiego oficera lub podoficera, często z udziałem żandarmów niemieckich, wychodziła  w teren dla dokonania zbiorów, a przy okazji do wyprowadzenia z różnych kryjówek pozostałych po masakrze Polaków. Oddział samoobrony, którego dowódcą został ppor. „Lech”, działał w rejonie wsi Chobułtowy i Iwanicze przez okres żniw, aż do paździer­nika 1943 roku. W rejonie Iwanicz i Porycka działała samoobrona pod dowództwem pchor. „Kozaka” Jana Ochmana, późniejszego dowódcę oddziału partyzanckiego „Ko­zaka” na Lubelszczyźnie, a w majątku Nowosiółki samoobrona pod dowództwem ppor. „Czecha” Bronisława Bydychaja.
W styczniu 1944 roku, rozproszone oddziały z terenu powiatu włodzimierskiego zostały skoncentrowane w dużej wsi Bielin z placówką samoobrony. Wieś była położo­na na północ od Włodzimierza Wołyńskiego i stała się miejscem koncentracji oddzia­łów partyzanckich należących do zgrupowania „Osnowa”. W rejonie samoobrony Bie­lin działał oddział partyzancki ppor. „Piotrusia Małego” Władysława Cieślińskiego pod­porządkowany por. „Bogorii” Sylwestrowi Brokowskiemu. W pierwszych miesiącach 1944 roku na tym terenie rozpoczęto organizowanie dwu batalionów odtwarzając 23 pp. Dowódcą II batalionu 23 pp został ppor. „Lech” Jerzy Krasowski, organizując oddział z żołnierzy placówki samoobrony z Chobułtowa i napływających ochotników. Batalion składał się z dwóch kompanii. Po zakończeniu formowania liczył 490 żołnierzy, w tym 10 oficerów i podchorążych i 53 podoficerów.
Batalion brał udział między innymi w walkach z Niemcami pod Wodzinowem i Karczunkiem, 15 lutego, a następnie 20 lutego w boju z UPA w Stęzarzycach. Po cięż­kim boju wieś ta została uwolniona od UPA poszerzając bazę czysto polskiego terytorium. W następnych dniach toczono walki z Niemcami pod Radowiczami i Stasinem. Za zwy­cięski bój pod Wodzinowem ppor. „Lech” odznaczony został Krzyżem Walecznych.
5 marca batalion otrzymał rozkaz rozpoznania sił UPA na linii Pisarzowa Wola, Hajki. Na grobli prowadzącej w kierunku mostu na Turii, batalion został ostrzelany przez placówkę UPA. Dzięki zwiadowi dowodzonemu przez wachm. „Poraja” udało się uchwycić drugi brzeg Turii, a następnie zdobyć Hajki i Jagodzin. Mosty na Turii, miały w tym czasie znaczenie strategiczne, ponieważ zbliżał się front i z przeprawy mostowej korzystały nie tylko oddziały polskie, ale również radzieckie, z którymi do­wództwo Dywizji zawarło odpowiednie porozumienie w sprawie wzajemnej pomocy. Pluton ppor. (sierż.) „Lisa” utrzymywał placówkę w Zamostach na przeprawie wybu­dowanej przez saperów Kompanii Warszawskiej. Most ten zamierzali przejąć Niemcy, 23 marca1944 roku. Bój o most pod Kapitułką trwał do następnego dnia i skończył się pełnym sukcesem. Przeprawa w Zamostach została utrzymana. W boju pod Kapitułką szczególną rolę odegrał szwadron kawalerii pod dowództwem ppor. „Jarosława” Longi­na Dąbka-Dębickiego, który szybkim rajdem na tyły Niemców zdezorganizował ich obronę i ułatwił naszym oddziałom odniesienie sukcesu Batalion „Lecha” poniósł w tym boju straty: 7 zabitych i 13 rannych. Straty po stronie niemieckiej wynosiły 18 zabitych i wielu rannych.
Bój pod Kapitułką zapowiadał ciężkie walki „Osnowy”, jakie miały nadejść w miesiącu kwietniu, w czasie okrążenia Dywizji przez przeważające siły Wehr­machtu i wojsk węgierskich.
Dzięki temu sukcesowi przeprawa mostowa na Turii została utrzymana i ułatwiła „Gromadzie” zajęcie nowych miejsc postoju na północy powiatu włodzimierskiego i południu powiatu łubomelskiego. Pod koniec marca 1944 roku sztab Dywizji uloko­wał się we Władynopolu, a całość zgrupowania „Gromada” w południowej części po­wiatu łubomelskiego.
111/23 pp - samodzielna kompania dowódca: ppor. „Sokół II”
Obok dwu batalionów „Zająca”, „Lecha”, „Garda” rozpoczął organizację trzeciego batalionu. Zalążkiem stała się samodzielna kompania 111/23 pp, na czele której stanął ppor. „Sokół II” Jeremi Witkowski. Kompania liczyła około 150 osób, w tym 2 ofice­rów, 19 podoficerów i 129 szeregowych.
Jeremi Witkowski był wcześniej organizatorem konspiracji we Włodzimierzu Wo­łyńskim pełniąc funkcje dowódcy pododcinka w południowo-zachodniej części miasta aż do Usciługa. Razem z por. „Grotem” Janem Kubalskim, współorganizował produk­cję materiałów wybuchowych na potrzeby oddziałów partyzanckich. Na polecenie kpt. „Gardy” rozpoczął organizację kompanii piechoty, która do walk przystąpiła z począt­kiem kwietnia 1944 roku, przy próbie opanowania Włodzimierza Wołyńskiego.
Szwadron 1/19 p.uł. „Krwawi Tatarzy” dowódca: ppor. „Jarosław”
Obok batalionów liniowych piechoty, w zgrupowaniu „Osnowa” zorganizowano szwadron kawalerii pod dowództwem ppor. „Jarosława” Longina Dąbek-Dębickiego. Oddział ten odegrał dużą rolę w walkach „Osnowy” pod Włodzimierzem. Dobre do­wodzenie i dobrze wyszkoleni ułani często decydowali o losach prowadzonych walk. Szwadron, o kryptonimie „Krwawi Tatarzy”, stanowił zalążek odtwarzanego 19. Pułku Ułanów. Jego stan osobowy wynosił 150 osób (1 oficer, 18 podoficerów i 130 uła­nów). Jego organizacja przedstawiała się następująco:
Dowódca - ppor. „Jarosław” Longin Dąbek-Dębicki; zastępca dowódcy - chor. „Ryś” Dominik Demczuk; szef szwadronu - st. wachm. „Soroka” Kazimierz Godlewski
I              pluton - dowódca: wachm. „Orzeł” N Dudziak
II             pluton - dowódca: wachm. „Brus”Antoni Werpachowski III pluton - dowódca: wachm. „Karol” Władysław Gorzelnicki drużyna gospodarcza - dowódca: plut. „Łęk” Eugeniusz Grycewski drużyna sanitarna - dowódca: „Murzyn” Bronisław Bąk
Szwadron brał udział w walkach z Niemcami o utrzymanie bazy operacyjnej „Osnowy” pod Wodzinowem oraz licznych patrolach. Zdecydował o przechyleniu zwycięstwa nad Niemcami w boju pod Kapitułką (23-24.03.1944 r.). Był w bezpośredniej dyspo­zycji dowódcy zgrupowania kpt. „Gardy”.
Sztab zgrupowania „Osnowa” („włodzimierskiego”) dowódca: kpt. „Garda”
 
Zgrupowanie to powstało w ramach inspektoratu obejmującego powiaty (obwody) Łuck, Włodzimierz Wołyński i Hor ochów, noszący kryptonim „Łuna”, a później „Osno­wa”. Z Obwodu Łuck przerzucono oddział partyzancki „Krwawa Łuna”, który począt­kowo był oddziałem dyspozycyjnym dowódcy Dywizji, a na przełomie marca i kwiet­nia wcielony został do macierzystego zgrupowania „Osnowa”. W czasie koncentracji na północnym zachodzie województwa wołyńskiego, wyznaczono Bielin jako przyszłą bazę działania w czasie operacji „Burza”.
Dowódcą zgrupowania „Osnowa” miał być kapitan „Adam” Leopold Swikla, In­spektor Rejonowy. Teren tego inspektoratu miał być w czasie mobilizacji bazą do utwo­rzenia jednostki bojowej wielkości brygady, zadaniem której w czasie powstania miała być osłona przyczółków mostowych na Bugu. Teren powiatu włodzimierskiego miał również być miejscem przemieszczania się polskich oddziałów ze wschodnich powia­tów w przypadku przesuwania się frontu niemiecko-sowieckiego na zachód. Cele po­wierzone temu obszarowi tylko częściowo zostały zrealizowane. Akcja UPA w lipcu 1943 roku i brak broni ograniczały możliwości naboru żołnierzy do utworzenia bryga­dy. Natomiast kpt. „Adam”, w czasie marszu do Włodzimierza Wołyńskiego, został aresztowany wraz z towarzyszącymi mu osobami przez NKWD i postawiony przed sądem w Kijowie. W tej sytuacji dowództwo zgrupowania powierzono kpt. „Gardzie” Kazimierzowi Rzaniakowi, dowódcy 23 pp. Po mobilizacji, w marcu 1944 roku, w sztabie zgrupowania „Osnowa” znaleźli się:
adiutant - chor. „Spokojny” Ksawery Lacewicz dowódca pocztu - pchor. „Wir” Władysław Siemaszko p.o. oficera informacji - pchor. „Jarema” Włodzimierz Dębski dowódca plutonu dowodzenia - st. sierż. „Jur” N Nawrot dowódca plutonu żandarmerii i ochrony sztabu - wachm. „Sawa” Jan Kosikowski kapelan - ks. „Gracjan” Gracjan Rudnicki
Sztabowi podlegało kwatermistrzostwo w Bielinie i Zabłociu dysponując pracow­niami: rusznikarska, szewska, krawiecka, młynami, masarniami i piekarniami. Kwater­mistrzem zgrupowania był plut. „Baj” Michał Kasprowicz. Ponadto w skład kwatermi­strzostwa wchodzili:
oficer broni - sierż. „Zefir” Antoni Koter służba sanitarna - dowódca: lekarz por. „Butrym” Ignacy Jakira (do 7.04.1944 r.) szpital - dowódca: lekarz por. „Sanus”Zygmunt Podłipski kompania gospodarcza - dowódca: kpr. „Bystry” Piotr Klusek Dowódcy zgrupowania „Osnowa” bezpośrednio podporządkowano: pluton sape­rów (dowódca: st. sierż. „Tur” Franciszek Zacharczuk), pluton łączności (dowódca: sierż. „Kam” Antoni Wacławski) oraz pluton zwiadu (dowódca: plut. „Sęk” Adam Sęk). Również bezpośrednio dowódcy zgrupowania „Osnowa” podlegał szwadron kawalerii „Krwawi Tatarzy” pod dowództwem ppor. „Jarosława” Longina Dąbek-Dębickiego.
Sztab liczył około 60 osób (3 oficerów, 12 podoficerów i 45 szeregowych), nato­miast kwatermistrzowi podlegało około 170 osób (3 oficerów, 20 podoficerów i 147 sze­regowych). Plutony specjalne liczyły 60 ludzi (13 podoficerów i 50 szeregowych). Łącznie zgrupowanie „Osnowa”, (według Józefa Turowskiego „Pożoga”), w marcu 1944 roku, liczyło około 2 tys. żołnierzy, w tym 32 oficerów (w Tabeli 1 zestawiono 38 oficerów, 4 chorążych i 9 podchorążych), 230 podoficerów i 1700 szeregowych.
Oddział partyzancki „Kozaka” dowódca: pchor. „Kozak”
Pchor. „Kozak” Jan Ochman był dowódcą placówki samoobrony w Stęzarzycach, a następnie w Iwaniczach. Placówka ta nie zdążyła na koncentrację, ponieważ jej załoga przerzucona została przez Niemców na teren powiatu hrubieszowskiego.
Był to umun­durowany oddział żandarmerii składający się z około 40 Polaków, dowodzony przez polskiego oficera działającego w konspiracji na Wołyniu. Kwaterując w Dołhobyczo­wie, na terenie powiatu hrubieszowskiego na rozkaz swego dowódcy zbiegli z bronią i pełnym wyposażeniem w dniu 7 lutego do partyzantki. Początkowo walczyli z UPA, a następnie z Niemcami w AK, brali udział w walkach na terenie południowej Lubelsz­czyzny, odznaczając się wielką odwagą i bojowością. Oddział ten organizacyjnie miał należeć do 11/23 pp dowodzonego przez por. „Lecha” Jerzego Krasowskiego. W licz­nych opracowaniach dotyczących tych walk na terenie Lubelszczyzny, dowódca pchor. „Kozak” Jan Ochman jak i jego żołnierze dali dowód wielkiego bohaterstwa i bojowo- ści. Współdziałał on z oddziałami dywersyjnymi „Wiklina” pod dowództwem por. „Ry­szarda” z 9 pp. W czerwcu 1944 roku w walkach tych część żołnierzy (około 50%) zginęła, a część dotarła do Zbiorczego Batalionu 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK rozbrojonego w Szczebrzeszynie przez NKWD. Dowódca, pchor. Jan Ochman, ranny dwukrotnie, zmarł 2 czerwca 1944 roku pod Dąbrową i został pochowany na cmenta­rzu w Tyszowcach.