Logo

Szlakiem Krzyży Wołyńskich - Sarny cmentarz katolicki

SARNY Cmentarz Katolicki, pow. Sarneński ,woj. Wołyńskie

Miasto Sarny zostało założone w carskiej Rosji w 1885 r., na skrzyżowaniu głównych linii kolejowych, biegnących z austro–węgierskiego Lwowa do rosyjskiego Wilna oraz z Kijowa do Warszawy. Wraz z szybkim rozwojem miasta przybyli tam Żydzi, przed samą wojną było ich tam ponad 4000 tj. 45 %. Resztę mieszkańców stanowili Ukraińcy i Polacy. Od 1924 r. tj. z chwilą powołania KOP miasto nabierało charakteru garnizonowego. W 1930 r. sformowany został pułk KOP „Sarny”, miało to wielkie znaczenie dla losów miasta. Tak jak za cara tak i za Polski, kolej posiadała strategiczne znaczenie, a przy kolei i wojsku, rozkwitało miasto.

 ZGODA PROBOSZCZA

 Parafia w Sarnach została erygowana w 1921 r., za kaplicę służył magazyn kolejowy na północ od stacji po tzw. Dorotyckiej stronie. Kościół, jako garnizonowy, rozpoczęło budować wojsko w 1936 r. Wydatnej pomocy udzielili również, kolejarze, urzędnicy i okoliczni parafianie. Do Wybuchu wojny nie był on jednak ukończony, ale sprawowano w nim już nabożeństwa.

Początek pochówków na cmentarzu w Sarnach miał miejsce w czasie I Wojny Światowej. Po utworzeniu parafii, groby żołnierskie swoim zasięgiem objął wielki cmentarz parafialny. Powierzchnię jego porastały młode sosny.

Cała historia międzywojennego okres i wojny zapisana była grobami na cmentarzu. Grabarzy było dwoje, mąż i żona, mieszkali biednie przy cmentarzu w małej chatce, nie mieli dzieci, wyróżniał ich niski wzrost i sumienność[1].

/  Sarny kościół p.w. Przemienienia Pańskiego  rok 1936

/  Kościół w Sarnach stan aktualny.

Aby być pochowanym, trzeba było mieć zgodę na piśmie od proboszcza, bo innowiercy chętnie korzystali z katolickiego cmentarza. Udział księdza w pogrzebie nie był częsty, koszty odstraszały rodzinę od jego udziału. Ceremonia ograniczała się do modlitwy i pokropienia wodą święconą trumny, przeważnie pod kościołem, a potem rodzina sama na cmentarzu zakopywała trumnę. Okazując wcześniej grabarzowi, wspomniane zezwolenie, bez którego o pochówku nie było mowy.

Wiktoria córka sztundy[2] Franciszka Kunickiego z Janówki, zanim wieść się rozeszła o jego śmierci podrobiła pismo Proboszcza. Grabarz zorientował się już po pogrzebie. Od tamtego czasu trzymał pismo proboszcza i porównywał z przynoszonymi, za każdym razem podkreślał, że już więcej nie da się oszukać. Jakby za karę, w środek grobu trafiła bomba niemiecka w 1944 r., wyrywając wielką jamę.

NIESZCZĘŚCIA

Do wybuchu wojny, pochowani umierali jak to jest w naturze z różnych powodów. Przy samej bramie był nagrobek nieszczęśliwej Panny, pozostawionej w ciąży przez chłopaka, nie mogąc dalej żyć otruła się „esencją octową”. Ludzie przybywający na cmentarz zawsze modlili się za jej duszę, co miało zapewnić ochronę przed podobnym nieszczęściem.

Latem 1939 r. Antoni Feliński z Ostów zabił kołkiem, robotnika z Centrali[3] pracującego przy kopaniu kanału. Poszło o pannę z Folwarku Zofię Szumską. Zrozpaczony swoim czynem padł na ziemię i długo tak leżał. Tego samego dnia poszedł do Sarn na posterunek policji i zgłosił, co zrobił. Został przesłuchany, a w sprawie sporządzono raport, na zakończenie policjant powiedział „sąd się tobą zajmie, a teraz wracaj do domu”.   Idąc do domu powiesił się w lesie niemowickim, gdzie odnaleziono go po kilku dniach. Uroczysty pogrzeb Edwarda odbył się z udziałem władz powiatowych i miejskich oraz tłumu żałobników. Ludzie bardzo współczuli matce zabitego, był on jedynym synem. Sprawcę zakopano za cmentarzem, jak to było w zwyczaju z samobójcami.

Grabarz, bacznie obserwujący pojawiające się groby mówił „źle się dzieje, tam leży zabity gajowy, tam policjant, tu pochowany nieznany, co znaleźli go na drodze”. Opowiadał też wszystkim swój sen, a śniło mu się, że kopie głęboki i bardzo długi dół, który ciągle zapełnia się ciałami. Kopie bez przerwy w stronę lotniska, a trupy nie mogą się pomieścić, aż w końcu go przywalają[4].

NIEPEWNE CZASY

Z rozpoczęciem wojny, nikt już nie był pewny miejsca pochówku, nie znał tez dnia, ani godziny. W pierwszych dniach po wkroczeniu Sowietów, Ukraińcy i Żydzi pomogli wyłapać policjantów, których rozstrzelano. Strach padł na wszystkich Polaków, a szczególnie na zajmujących posady państwowe[5].

Stanisław Ciepły został zatrzymany na punkcie kontrolnym, na rogatkach miasta. Sowiet zapytał jedynie, czy on to nauczyciel z Radzieża, Ciepły potwierdził. Zabrali go zaraz na bok w ruiny opuszczonego domu i bez słowa zastrzelili. Idącego z nim Bronisława Teodorowicza o nic nie pytali, poszedł niezatrzymywany dalej. Po cichu, przy udziale kilku osób odbył się pogrzeb, żeby nie ściągać większej biedy. Grabarz zakopywał już wtedy nie pytając o pozwolenie proboszcza. Wielu jednak nie miało ani takiego pogrzebu. Jednych zabili na froncie, innych w drodze do domu, wielu zmarło na Syberyjskich zesłaniach.

Wkraczający w lipcu 1941 r. Niemcy odsłonili okrucieństwo zbiegłych sowietów. Przedwojenny areszt Policji Politycznej służył również dla NKWD za więzienie. Korytarze i cele pełne były zabitych więźniów. Wielu z nich było aresztowanych za drobne wykroczenie, kradzieże lub nieodrobiony „narad”. Chętni mogli wejść i zobaczyć, uważając przy tym na kałuże krwi, aby się nie pobrudzić[6]. Chodzący pomiędzy stosami trupów, wspominali sen grabarza.

Niemcy mając gotowe miejsce, urządzili tam swoją katownię, Gestapo. Wyjazdy do miasta przy przemieszczającym się wojsku, były wielkim ryzykiem, ludzie szli lub jechali tam z konieczności. Jankowski Klemens z Radzieża skusił się, podobnie jak wielu innych i pojechał żeby coś przywieźć z rozbitych sowieckich magazynów. Były tam łóżka, materace, szynele wojskowe, namioty, worki gorzkiego makaronu itp. Pod magazynem wóz z koniem zabrali mu jednak Niemcy i pojechali do miasta. On podążył za nimi, kiedy ci weszli do budynku koszar, Klemens wskoczył na wóz i próbował uciec. Wartownik widząc kradzież, zastrzelił go na miejscu.

Podwody potrzebowali również dwaj wycofujący się za frontem czerwonoarmiści, przyszli chorzy na tyfus do domu Jana Markiewicza w Janówce, kazali się wieźć do Orłówki pod Sarnami. Zostali jednak w jego domu na nocleg, przyniesione pchły pogryzły domowników, zarażając całą rodzinę. Dzieci jakoś przeżyły, a ojciec zmarł. Cmentarz wszystkich ich przyjmował, grobów przybywało w szybkim tempie.

Do czasu likwidacji Żydów, zabitych przez Niemców więźniów, chowano na cmentarzu. Po ich wymordowaniu miejsce kaźni zamieniono na plac egzekucyjny, zakopywano tam wszystkich zabitych. Kto miał być rozstrzelany, wieziony był o wschodzie słońca, na miejsce stracenia. Droga szła przy samym cmentarzu i kirkucie. Ten, co nie był zabrany, miał jeszcze darowany jeden dzień życia.

/  Pamiątkowa tablica, przypominająca o cmentarzu

/ Pomnik przy kościele upamiętniający dawny cmentarz w Sarnach

Wielka liczba pogrzebów odbyła w czasie ludobójstwa banderowskiego. Przywożono tu zarąbanych, spalonych, zastrzelonych i zakłutych widłami z całej okolicy. Wiele ofiar od ran zmarło też w szpitalu, niektóre ciała były bardzo okaleczone. Pochówków było tak wiele, że zatracone zostały wszelkie rachuby. Wieziono ciała prosto na cmentarz, wielu nawet Ksiądz nie pokropił, jakby wcale nie istnieli. Jeśli żyła rodzina to jeszcze próbowano zachować obrzędy, kiedy pochówkiem zajmowali się obcy, trudno było zachować przyjęte w czasie pokoju procedury. Imiona wielu zamordowanych zna tylko Bóg. Tak pochowani zostali Teodorowicze i Solarczykowie z Janówki, Dziekańscy, Felińscy, Koteccy i Szumscy z Folwarku. Ukrywający się w mieście Polacy, przychodzili oglądać zwłoki, szukając swoich znajomych i krewnych. 

/  Teren po cmentarzu. Obecnie znajduje się tu boisko

PARTYZANCI

Cmentarz był poza zasiekami otaczającymi Sarny, partyzanci kupujący broń od Niemców i Węgrów wynosili ją pod przykryciem pogrzebów. W trumnach wiezionych na cmentarz ukryta była broń i amunicja. Niemcy nie interesowali się zawartością trumien, wiedzieli, że wojna jest przegrana. Grabarz nie wiedział, co ma robić, za wykopany grób brać pieniądze czy nie? Kopać mu się nie chciało, ale nikt się go nie pytał. W dzień kopał i zawalał, a w nocy jeszcze raz musiał zawalić. Nocą trumny były odkopywane, a stojący pod Sarnami odział AK Kochańskiego zaopatrywany był w uzbrojenie.

Pociąg pancerny, odjeżdżający w pośpiechu, zabrał ostatnich wycofujących się Niemców. Spokój trwał bardzo krótko, sowieci natychmiast zmieniali rozstaw torów, wkręcając śruby w stare otwory. Na stację przybyły transporty wojskowe, a za nimi nadleciały bombowce niemieckie. Bombardowanie trwało kilka miesięcy. Zginęło bardzo dużo cywilów, w tym i żona zmarłego na tyfus Jana Markiewicza.

Bombardowanie było początkiem zniszczenia cmentarza. W zrytej bombami ziemi, walały się kości pogrzebanych. Nim zakończyła się wojna, rozpoczęto wywózkę Polaków za Bug, nie zdążyli nawet doprowadzić zniszczeń do porządku. Cmentarz został zlikwidowany początkiem lat osiemdziesiątych, leżące na nim kości nie znalazły wiecznego spoczynku, a poniewierane były przez historię. Koło kościoła umieszczono pamiątkową tablicę, przypominającą o jego istnieniu i likwidacji. Dziś znajduje się tam boisko sportowe, a co sobotę na drugiej jego części rozkłada się Bazar.

Los cmentarza odzwierciedla tragiczny los wołyńskich Polaków. Nie został w jego miejscu żaden ślad, tylko zadeptana pamięć.[7]

[1] Nazwiska i imion nikt nie zapamiętał, mógł nikt nawet nie znać, u użyciu były określenia np. grabarz, młynarz

[2] Sztundyści (ros. штундисты, od niem. Stundisten) – ruch protestancki, o korzeniach pietystycznych, powstały na terenie dzisiejszej Ukrainy w połowie XIX w

[3] Tak określano województwa znajdujące się na zachód od Bugu

[4] Niemcy w trzech wielkich dołach zakopali tysiące wymordowanych Żydów, właśnie w stronę lotniska

[5] Tragiczne położenie Polaków w 1939 r. opisał generał Stanisław Sosabowski, późniejszy dowódca I Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Uciekając na zachód przez Sarny przebywał krótko u rodziny w mieście.

[6] Relacja Stanisława Oczeretki z Suni 5 V 2017 r., pracownika masarni Czecha, Paliczki.

[7] Źródła informacji: 62, 144, 160, 161, 166, 242

 

c.d.n.
Janusz Horoszkiewicz
--


Książka ukaże się w serii Epopeja Kresów jako tom IV  w  2022 nakładem Wydawnictwa Scriba,  Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.