Logo

Dytiatyn - Polskie Termopile

Katarzyna Gójska rozmawia z prof. Glińskim w TV Republika o  niemieckiej wizji polityki historycznej. Czy była  realizowana w Polsce niemiecka polityka historyczna, fałszująca historię Polski, prowadzona  w interesie Niemiec ?
„Wszystkie ekspertyzy, dotyczące bieżących nawet spraw polsko niemieckich, są pisane za pieniądze jednej strony. Niemieckie fundacje, instytucje niemieckie były bardzo aktywne w kształtowaniu tej narracji. Na świecie jest rywalizacja dotycząca narracji historycznej. W Bundestagu każda partia, ( która jest finansowana z budżetu) przeznacza 1/4 środków na działania poza Niemcami”- odpowiada prof. Gliński.

Za pieniądze której strony budowana jest narracja dotycząca relacji polsko ukraińskich? Ile środków z budżetu, którego wszyscy jesteśmy płatnikami, przeznaczały/przeznaczają kolejne rządy PRL, III RP na ukraińską, nacjonalistyczną, antypolską wizją historii? Poprzez wszelkiego rodzaju stowarzyszenia, fundacje, instytucje i wieloletnie działania „polskich” dyplomatów, historyków, publicystów, naukowców? A nawet niektórych duchownych?
Ukraińska, nacjonalistyczna wizja historii jest  bardzo zbieżna z narracją rosyjską, opublikowaną ostatnio przez ministerstwo obrony Rosji w 80 rocznicę wybuchu  II wojny światowej  a propagowaną przez władze komunistyczne  PRL i III RP do dzisiaj.

Ambasador Rosji w RPA napisał: „Związek Radziecki jest często oskarżany o inwazję na Polskę. Błąd. Naziści zaatakowali Polskę 1 września 1939 r. a Armia Czerwona dopiero po ucieczce polskiego rządu wkroczyła na polskie terytoria, Białoruś i Ukrainę okupowane przez Warszawę od 1920 roku”.
Na tablicy więzienia przy ul. Łąckiego we Lwowie , gdzie NKWD likwidowało polską inteligencję, napis w języku ukraińskim i angielskim głosi, że  mieścił się tu areszt śledczy „okupacyjnych reżimów polskiego, nazistowskiego i sowieckiego”.
Czym narracja historyczna Ukrainy różni się od narracji historycznej Rosji?
Nie jest to jedyne miejsce z tekstem mówiącym o okupowaniu Ukrainy przez Polskę od 1918 roku a nawet wcześniej. Jakoś nie chcą dostrzec nasi sąsiedzi a kiedyś współobywatele, że za tej „okupacji” nie leżały odłogiem żyzne czarnoziemy uprawiane w nowoczesny sposób, sady, winnice zaopatrywane w najnowsze sadzonki (czynił to choćby  rotmistrz Pilecki w swoim gospodarstwie), sanatoria, ochronki, szkoły w każdej wsi, licea, uniwersytety, fabryki, biblioteki, muzea, domy, dwory, kościoły, klasztory, koleje, mosty. Życie tętniło w zgodzie z Bogiem i naturą.
Widać odczuwają tego brak masowo uciekający Ukraińcy nie tylko z myślą osiedlenia się w Polsce, stanowią liczebnie silną grupę w zachodnich  krajach Europy i za oceanem. I tam propagują nacjonalistyczną wizję historii.

Nie ma ukraińskich ochotników do walki z rosyjskim wrogiem i zapewne dlatego uroczystą  Mszę św. w 99 rocznicę bitwy pod Dytiatynem biskup Marian Buczek rozpoczął słowami:
„Witam wszystkich na czele z panią Marszałek, witam przedstawicieli władzy polskiej, witam pielgrzymów, którzy przyjechaliście na to miejsce. To miejsce jest znakiem, że trzeba walczyć o wolność ojczyzny i walczyć z bronią w ręku a w czasie pokoju umieć rozbudowywać gospodarczo ojczyznę ale tak samo bronić.  Polacy już niestety trochę słabo się interesują, a już 4 lata trwa wojna na Ukrainie.  Jako biskup mam cały czas kontakt z kapłanami i wiernymi w Donbasie i wiadomo, jaka tam się dzieje tragedia.  Świat zapomniał, że jest wojna na wschodniej Ukrainie i nic nie robi naprawdę, żeby to powstrzymać.”
I tu biskup zwrócił się z powitaniem w języku ukraińskim do zaproszonych gości.
W homilii biskup przypomniał tragiczne wydarzenie z 16 września 1920 roku gdzie po bitwie nad Niemnem, miesiąc po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej,  musieli żołnierze polscy w Galicji bronić przed ostatnimi podrygami bezbożnego zła. Możliwe, że to powstrzymało Armię Czerwoną na tych terenach. Potem było 20 lat w pokoju ale przyszedł 1939 rok, gdy oni zajęli te tereny. My to wspominamy,  mamy takich cmentarzy wiele, mamy cmentarze budowane przez Polaków i przez Ukraińców.  Każdy naród chowa swoich bohaterów, swoich żołnierzy którzy walczyli  za wolność ojczyzny. Te cmentarze przypominają nam jedno, że jeżeli człowiek nie będzie się wczytywał w Pismo Święte to będzie czynił takie nieszczęścia na wschodniej Ukrainie.
Tak uczcił biskup Marian Buczek pamięć o Polskich Termopilach. Pani Marszałek uświetniła uroczystość ubrana w długą, czerwoną suknię i czarny żakiet zasłuchana w śpiew dzieci z Nowego Rozdołu. Czy to był przypadek, czy chęć ocieplenia wizerunku sprawców ludobójstwa 200 000 Polaków za to, że byli Polakami, tysięcy wywożonych na Sybir, tysięcy wypędzonych z ojczystych domów?

Dytiatyn - Polskie Termopile (kresy.pl)
Na terenie wsi Dytiatyn Polacy zostali zaatakowani przez niewielki oddział bolszewicki. Gdy odrzucili wroga i zajęli pobliskie wzgórze, oczom ich ukazała się kolumna wojska. Po ustaleniu przez konnych zwiadowców, że są to bolszewicy, dowódca kpt. Jan Gabryś wydał rozkaz ostrzelania nieprzyjaciela. Wywiązała się zacięta walka, która trwała od dziewiątej rano do godziny piętnastej bez przerwy. Ławy kawalerii sowieckiej, wspierane przez piechotę zalewały wzgórze, a nieliczni obrońcy dzielnie odpierali kolejne ataki wroga. Sześciuset naszych żołnierzy stawiło opór dywizji kawalerii i brygadzie piechoty bolszewickiej w sile kilku tysięcy wojska. Nikt nie wpadł w panikę, nikt nie szukał ocalenia w ucieczce. Żołnierze bronili się kolbą i bagnetem.(…) W odległości trzystu kroków od milczących dział kawaleria rosyjska przygotowywała ostatnią szarżę, zasilaną przez nowe oddziały, które okrążały powoli broniącą się baterię. Przed godziną siedemnastą na dany znak, kawalerzyści ruszyli w szyku zwartym na baterię. Powitały ich rzadkie strzały karabinowe, które wkrótce ucichły. Wyczerpanym obrońcom pozostały tylko bagnety. Otoczeni przez kozaków żołnierze stanęli przy swoich oficerach, broniąc się zaciekle. Kpt. Zając i por. Wątroba, strzelając z pistoletów wprost w twarze czerwonoarmistów, oddali życie zarąbani szablami. Z karabinem w ręku zginął ppor. Świebocki. Po kilkunastu minutach padli ostatni obrońcy. Bolszewicy przeszukiwali pole bitwy, znęcając się nad rannymi i bezczeszcząc zwłoki poległych. Niektórzy mieli jeszcze dość sił, aby doczołgać się do najbliższych zarośli, jednak umierali tam z zimna i upływu krwi. zabierały bowiem tylko swoich rannych.
O świcie 17 września mieszkańcom Dytiatyna ukazał się przerażający widok. Na wzgórzu 385 oraz na polach między Dytiatynem, Bokowem, Szumlanami i Bybłem leżały ciała zabitych Polaków, czerwonoarmistów oraz koni. Ziemia była czerwona od krwi. Polskich bohaterskich obrońców miejscowa ludność pochowała na cmentarzu w Bokowie i w Dytiatynie.
Przez całe dwudziestolecie międzywojenne mieszkańcy Małopolski, a w szczególności mieszkańcy województwa stanisławowskiego otaczali wielkim szacunkiem to miejsce. Każdego roku, z okazji święta 3 Maja i 16 września dzieci i młodzież z okolicznych szkół, oddalonych nawet o 20 kilometrów, udawały się marszem do Dytiatyna. Tam, w bardzo podniosłej atmosferze, z udziałem księży obu obrządków odbywało się nabożeństwo, a po nim występy dzieci.
Po wybudowaniu kościółka mogilnego, poświęconego 21 września 1930 roku, w uroczystościach regularnie brali udział dowódcy okolicznych garnizonów oraz specjalnie zaproszeni goście. Przy zbiorowej mogile, oprócz dzieci i młodzieży, żołnierze zaciągali honorową wartę. Gdy 4 kwietnia 1925 odbyło się losowanie piętnastu pobojowisk, z których miały zostać ekshumowane zwłoki Nieznanego Żołnierza, wśród nich znalazł swoje poczesne miejsce dytiatyński panteon. Napis „Dytiatyn 16 IX 1920” umieszczono na pylonie Grobu. Po przymusowym zapomnieniu w PRL, 3 maja 1991 roku nazwa Dytiatyn wróciła na tablice Grobu Nieznanego Żołnierza.

W uroczystościach uczestniczyli członkowie i sympatycy Stowarzyszenia Pamięci Polskich Termopil i Kresów im. Ks. Bronisława Mireckiego w Przemyślu wraz z kapelanem, ks. prał. Stanisławem Czenczkiem, wiceoficjałem Sądu Metropolitalnego w Przemyślu, duszpasterzem harcerzy oraz Prezesem Stanisławem Szarzyńskim. Dzięki ich obecności nad głowami uczestników uroczystości powiewały polskie flagi.

Dytiatyn był jednym z miejsc na trasie pielgrzymki zorganizowanej przez Stanisława Szarzyńskiego, pielgrzymki przez zapominane miejsca życia, pracy, nauki i walki Polaków, również przez dewastowane a nie budowane przez Ukraińców cmentarze.
Mogiły naszych przodków wykorzystywane są przez Ukraińców jedynie na powtórne pochówki ukraińskich  krewnych (bez ekshumacji pochowanych pierwotnie Polaków) co polega  na wyrywaniu polskich znaków sakralnych, wydrapywaniu znaków rodowych, nazwisk zmarłych Polaków, burzeniu pionowych pyt i zastępowaniu ich ukraińskimi lub zasłanianie nową płytą ze zdjęciem i nazwiskiem zmarłego, również na obudowywaniu polskich grobowców. Może takie budowanie cmentarzy przez Ukraińców miał na myśli biskup. To usuwanie śladów polskości nawet na cmentarzu, zwłaszcza Łyczakowskim we Lwowie, dzieje się w zastraszającym tempie.
PAMIĘĆ TO ABECADŁO NASZEJ TOŻSAMOŚCI - powiedział prof. Gliński w rozmowie w TV Republika. Czy polska polityka historyczna przewidziała zachowanie pamięci, czyli naszej tożsamości poprzez kwerendę i archiwizację polskich grobów na polskich cmentarzach? To są dzieła sztuki naszych polskich rzeźbiarzy i polskich rzemieślników - artystów. Nie wspomnę o równowadze w traktowaniu Ukraińców w Polsce i Polaków na Ukrainie o co wciąż się upominamy.

Bożena Ratter

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.