Logo

Klewań polską wyspą bezpieczeństwa

Rycina Napoleona Ordy, wykonana w 1875 r. Zamek w Klewaniu położony nad szerokim nurtem rzeki, z arkadowym mostem wjazdowym i pięciokątną wieżą obronną, pozostałością po starszym zamku. Zamek stoi na wysokim urwisku w którym wykopano kilkupoziomowe piwnice.  Obiekt należał cały czas od momentu powstania w XV w. aż do połowy XIX w. do książąt Czartoryskich, pełniąc rolę głównej siedziby rodowej. 
 
W mediach, jak już ktoś wspomina o bohaterskich miejscowościach Wołynia, to oczywiście w pierwszej kolejności jest  mowa  o Przebrażu. Są co najmniej dwa powody tego stanu rzeczy, pierwszy to szeroki opis ( w tym książki) o samoobronie tej polskiej wsi, drugi powód to słaba znajomość  historii Wołynia. A fakty są takie, że Wołyń, w czasach I Rzeczpospolitej, był miejscem, gdzie wielkie rody magnackie bardzo zapisywały się w naszej historii. Wielu przedstawicieli słynnych rodów zakładało tu swoje majątki m.in. książęta Czartoryscy mający swoje rodowe gniazdo w Klewaniu. Miasto to posiaające wielowiekową historię było również wyspą ocalenia dla Polaków w morzu ukraińskiego ludobójstwa. To prywatne miasto szlacheckie  swoją sytuację zawdzięczało między innymi rodowi książąt Czartoryskich. Klewań i znajdujące się wokół niego tereny pozostawały w rękach Czartoryskich od XV stulecia. Jak napisano w artykule studia wschód: Wielki książę litewski Bolesław Świdrygiełło nadał te ziemie Michałowi Czartoryskiemu, który pełnił funkcję marszałka dworu. Nowy posiadacz Klewania  w 1475 roku rozpoczął budowę zamku, którą dokończył jego syn Fedor.
      
Ponieważ nadanie księcia Świdrygiełły nie obejmowało ziem w Horodyszczach, na których wzniesiono zamek dlatego doszło do  długotrwałego sporu z rodziną Radziwiłłów. Dopiero w  1555 roku Radziwiłłowie porzucili roszczenia do Klewania, ponieważ otrzymali w zamian posiadłości nad Ołyką oraz spore odszkodowanie.  Zamek książąt Czartoryskich w Klewaniu uchodził za uosobienie świetności tego rodu.  Innym śladem obecności Czartoryskich jest Kościół Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, do którego powstania przyczynił się książę Jerzy Czartoryski. Został ukończony w 1610 roku i słynął w najbliższych stuleciach z obrazu Wniebowzięcia Matki Boskiej, który ufundował książę Konstanty Czartoryski, a namalował Carlo Dolci.
O samym księciu Konstantym kronikarze zwykli pisać, iż był ostatnim Czartoryskim dbającym o Klewań. W II Rzeczpospolitej dawne gniazdo rodu Czartoryskich znalazło się w powiecie rówieńskim województwa wołyńskiego. Klewań był w międzywojniu uznaną na Wołyniu miejscowością letniskową, do której zjeżdżali okoliczni mieszkańcy, głównie Żydzi z Równego, ale także elity warszawskie. Swego czasu bywał tutaj Julian Tuwim. W czasie rzezi wołyńskiej do Klewania ściągali z okolicy polscy uchodźcy. Od kwietnia 1943 w miejscowości stacjonowała kompania 202. batalionu policyjnego złożonego z Polaków. Ponadto Niemcy utworzyli nieskoszarowany (Eizeldienst) oddział miejscowej polskiej policji. Oba oddziały broniły Polaków i ewakuowały uchodźców do Łucka, zwalczały UPA i pacyfikowały ukraińskie wioski. Dwukrotnie doszło także do walki polskich policjantów z miejscową policją ukraińską. W sierpniu 1943 r. oddziały UPA zaatakowały Klewań, Polakom z odsieczą przybył oddział węgierski; liczba ofiar tego napadu nie jest znana. W miasteczku istniała także polska samoobrona pod przywództwem ks. Piotra Sąsiadka; dzięki niej Polacy przetrwali do nadejścia Armii Czerwonej w 1944 roku.
Nieco inaczej o tych wcześniejszych czasach pisze Anatol Olich: Mikołaj Czartoryski (znany ze swojej pobożności) , wojewoda wołyński, uczynił Klewań nie tylko swoją rezydencją ale i ufortyfikował go wzniósłszy zamek oraz zbudował w nim kaplicę. Wypada jednak wspomnieć, że pierwszy, drewniany, kościół w Klewaniu został wzniesiony w 1590 r. przez księcia Jerzego Czartoryskiego ojca Mikołaja, który przeszedł z prawosławia na katolicyzm. Syn Mikołaja Czartoryskiego Florian przywiózł relikwie św. Bonifacego z Rzymu, oraz namalowany na desce obraz Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych
Już od pierwszego momentu obraz zasłynął licznymi łaskami. Początkowo  został  umieszczony w kaplicy zamkowej, jednak później przeniesiono go do murowanego kościoła, zbudowanego przez Czartoryskich w latach 1610–1630 w miejscu drewnianego.  ( W 1637 r. konsekrował go ks. bp Stanisław Łoza, sufragan łucki). Mimo, że w 1654 r. król Jan Kazimierz nadał miasteczku prawo magdeburskie, Klewań  nie stał się wielkim miastem . Po włączeniu Wołynia do Rosji po II rozbiorze Polski (1793) przepływająca przez Klewań Stubła wyznaczała granicę z Rosją. Ród Czartoryskich w XVIII w. opuścił swoją klewańską rezydencję, a w XIX w. miasto stało się własnością rosyjskiego cara Aleksandra II. (Około 1877 r. ks. Aleksander Czartoryski (1811-1886), rezydujący zazwyczaj w podkrakowskiej Woli Justowskiej, sprzedał klucz klewański rządowi rosyjskiemu za 900 tys. rubli. - D. Chajecki ) W czasach II Rzeczypospolitej, kiedy w 1925 r. ordynariuszem diecezji łuckiej mianowano biskupa Adolfa Piotra Szelążka, zaczęła się intensywna odnowa życia religijnego w diecezji. Do klewańskiej parafii w tym czasie należało ponad 30 okolicznych miejscowości z kościołami i kaplicami filialnymi (w samym tylko Klewaniu były jeszcze trzy kaplice). Kult Matki Bożej Klewańskiej, który w tym czasie nieco podupadł, zaczął się jednak odradzać, między innymi dlatego że w latach międzywojennych obok stacji kolejowej powstało letnisko, jedno z największych na Wołyniu
 
Niestety po 17 września 1939 r.  proboszcz, ksiądz Aleksander Pierzchała, wyjechał do centralnej Polski obawiając się sowietów, parafia pozostała bez stałego pasterza. Dopiero 18 maja 1942 r. proboszczem Klewania został mianowany ks. Piotr Sąsiadek. Kiedy w pobliskich wsiach zaczęły się mordy na Polakach, stał się on jednym z organizatorów placówki samoobrony w miasteczku. Podczas Rzezi Wołyńskiej Klewań był uważany za jedną z niewielu wysp bezpieczeństwa, gdzie można było się uratować, ponieważ od kwietnia 1943 r. stacjonowała tu kompania 202 Batalionu Policyjnego (Schutzmannschaft). Był on złożony wyłącznie z Polaków, ponieważ po tym, jak Ukraińcy porzucili służbę w policji i poszli do lasu, Niemcy zastąpili ich Polakami. Ponadto w Klewaniu działał ochotniczy oddział (nieskoszarowanej) miejscowej policji (Eizeldienst), więc UPA nie odważyła się zaatakować dość dobrze chronionego miasta. Masowy atak oddziałów UPA w sierpniu 1943 r. został skutecznie odparty, zwłaszcza dzięki przyjściu z odsieczą jednostki węgierskiej. ( Są źródła które podają, że z ośrodkiem samoobrony Lubomirka-Klewań współdziałał również:   Oddział Partyzancki „Ryszarda” dowódca: por. Ryszard Walczak „Ryszard”  liczebność: około 80 żołnierzy  za: https://graedu.pl/content/wnp/wsparcie_samoobrony.html).
Do Klewania licznie ściągali Polacy z okolicy. Nabożeństwa przed cudownym obrazem trwały niemal nieustannie i Matka Boża uratowała swoje dzieci. Wspólnota katolicka szczęśliwie doczekała przybycia (o ironio losu!) Armii Czerwonej. Tak się złożyło, że wśród jednostek 1 Frontu Białoruskiego, który wyzwolił Klewań, były też oddziały 1 Armii Wojska Polskiego utworzonego w ZSRR. Polscy żołnierze przez pewien czas stacjonowali w pobliskich Kiwercach. W maju 1944 r. za pozwoleniem biskupa Szelążka ksiądz Sąsiadek zgłosił się do nich, by pełnić funkcję kapelana. Nie wrócił już na Wołyń.
Parafią sporadycznie opiekowali się inni księża, ale już wiosną 1945 r. ogłoszono tak zwaną "repatriację"  Polaków z Klewania. Jak w 1940 r. (pierwsza sowiecka deportacja) pojawiły się kryte wagony towarowe z piecykami. Tym razem trzeba było jechać nie na Wschód ale na Zachód. Wołyniacy ładowali do wagonów swój marny dobytek, który można było wziąć ze sobą: przede wszystkim bydło, ubrania, artykuły pierwszej potrzeby. Mimo, że  było niewiele miejsca,  mieszkańcy Klewania  zabierali również wszystko, co można było uratować z kościoła – relikwie, kielichy, księgi, chorągwie. Obraz swojej patronki klewańscy katolicy wycięli z ramy, zwinęli i schowali na dnie jednej ze skrzyń z ubraniami.  17 maja 1945 r. 800 osób z Klewania załadowano do wagonów towarowych.
 
 6 czerwca wygnańcy przybyli do Skwierzyny koło Gorzowa Wielkopolskiego, niedaleko granicy niemiecko-polskiej.  Obraz Matki Bożej Klewańskiej odnieśli do kościoła św. Mikołaja, który teraz stał się ich świątynią parafialną, opiekują się nim Księża Misjonarze św. Wincentego a Paulo. Wierni długo musieli go ukrywać przed władzami komunistycznymi. Dopiero w1968 r.  wizerunek Matki Bożej został umieszczony na głównym ołtarzu, a uroczystej intronizacji i ukoronowania obrazu dokonano 23 maja 1992 r. Natomiast  22.05.2021 r.  zostało ustanowione Sanktuarium Matki Bożej Klewańskiej  w kościele św. Mikołaja w Skwierzynie . Sanktuarium jest dedykowane w sposób szczególny przesiedleńcom z dawnych Kresów Wschodnich i ich potomkom. Klewanianie są przekonani, że między innymi opiece Maryi zawdzięczają ocalenie z rzezi wołyńskiej.
Reasumując należy powiedzieć, że Klewań to niezdobyta twierdza, na której wcześniej, zęby sobie połamali  Kozacy Chmielnickiego  i Tatarzy, a w sierpniu 1943 r. ukraińscy napastnicy. Pragnę zwrócić uwagę czytających, że wszyscy piszący o walkach o Klewań, wykorzystali  tak samo brzmiące zdanie, które zacytuję: " Masowy atak oddziałów UPA w sierpniu 1943 r. został skutecznie odparty, zwłaszcza dzięki przyjściu z odsieczą jednostki węgierskiej." Nikt i nigdzie nie wspomniał, o ostatnim ataku : " W wyniku ataku UPA na miejscowość Klewań 24 grudnia 1943 r. zamordowano kilkunastu Polaków. Liczba ofiar nie ustalona".   Źródło OK Lu, S 1.2000.Zi, t. 108, Protokół przesłuchania świadka Ireny Buchholz, 31 V 2012 r., k. 21463. 
 
Info za: https://zbrodniawolynska.pl/zw1/form/r90643464772,Zbrodnia-w-m-Klewan-24-grudnia-1943-r.html
P/w tekst powstał w oparciu między innymi o n/w:
1) " Klewań naszych przodków"   http://www.studiowschod.pl/klewan-naszych-przodkow/
2)  Anatol Olich : " Trudne losy Matki Bożej Klewańskiej " 
https://monitorwolynski.com/pl/news/3297-25111
3) Dariusz Chajewski : "Z Kresów na kresy. Matka Boża Klewańska sławna cudami i wspomożeniem wiernych "    https://miedzyrzecz.naszemiasto.pl/z-kresow-na-kresy-matka-boza-klewanska-slawna-cudami-i/ar/c15-8287930
4) Dariusz Chajewski: " Do Klewania ciągnęli goście. Nie tylko dla urody miasta nad Stubłą " https://gazetalubuska.pl/do-klewania-ciagneli-goscie-nie-tylko-dla-urody-miasta-nad-stubla/ar/c15-15623304
Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.