Logo

Ludobójstwo

Wikipedia podaje: Ludobójstwo – zbrodnia przeciwko ludzkości, obejmująca celowe wyniszczanie całych lub części nardów, grup etnicznych, religijnych lub rasowych, zarówno poprzez fizyczne zabójstwa członków grupy, jak i wstrzymanie urodzeń w obrębie grupy, stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie, czy przymusowe odbieranie dzieci.

Termin ludobójstwo (a dokładnie ang. genocide, który później został przetłumaczony na ludobójstwo) wprowadził polski prawnik Rafał Lemkin (1900–1959; po emigracji do USA używający imienia Raphaël) w swojej pracy „Axis Rule in Occupied Europe” („Rządy Osi w okupowanej Europie”) wydanej w 1944 w USA. Użyto go w akcie oskarżenia w procesie norymberskim przeciwko przywódcom nazistowskich Niemiec (choć Karta Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze nie wymieniała expressis verbis ludobójstwa, lecz jedynie zbrodnie przeciwko ludzkości, których kwalifikowaną postacią jest właśnie ludobójstwo).

Do języka prawnego termin ludobójstwo wszedł za sprawą Konwencji ONZ w sprawie Zapobiegania  Karania Zbrodni Ludobójstwa podpisanej 9 grudnia 1948, której wstępny projekt był współtworzony przez Rafała Lemkina.

Artykuł II Konwencji definiuje ludobójstwo jako czyn „dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich:

  1. a) zabójstwo członków grupy
  2. b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy
  3. c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego
  4. d) stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy
  5. e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”.

Konwencja ta wskazuje, że karane jest nie tylko ludobójstwo, ale także podżeganie do niego, współuczestnictwo, usiłowanie jego popełnienia oraz zmowa w celu jego popełnienia. W celu skutecznego ścigania zbrodni zapowiedziano karanie winnych bez względu na ewentualne sprawowanie przez nich funkcji państwowych. Karanie za zbrodnię ludobójstwa zostało powierzone sądownictwu wewnętrznemu państw-członków konwencji oraz sądownictwu międzynarodowemu, o ile dane państwo jest członkiem tego systemu. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludob%C3%B3jstwo

Lemkin do Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa chciał wpisać także masakry przeciwników politycznych i likwidację elit kulturalnych ludów podbitych. Jednak spotkał się z oporem nie tylko stalinowskiego ZSRR, ale także USA, Holandii i Francji, które pamiętały swoje wojny kolonialne. Dlatego Wielka Brytania ratyfikowała konwencję dopiero w 1970 r., a USA w 1988 r. „Chcąc uściślić definicję ludobójstwa eksperci genocide studies w imię poprawności politycznej dzielą włos na czworo. Jedni mówią o etnobójstwie, politobójstwie, kulturobójstwie, feminobójstwie itd.” (Adam Krzemiński: Długa historia ludobójstwa; w: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1506028,1,dluga-historia-ludobojstwa.read  ) 

Steven Pinker w książce "Better Angels of our Nature" („Lepsze anioły naszej natury”) policzył skutek największych wojen, ludobójstw. Jego zdaniem „największą potwornością wszystkich czasów była Rewolta i Wojna Domowa An Lushana". Był to bunt, który przeciw panującej w Chinach dynastii Tang, podniósł jeden z dworskich generałów. Walki rozpoczęły się w 755 roku i trwały przez osiem lat. W czasie wojny zginęło lub zmarło 36 milionów ludzi. Było to 2/3 całej ludności potężnego mocarstwa i prawie 20 proc. całej ludności świata.
Drugim największym ludobójstwem były podboje Mongołów w XIII wieku. Rozpoczął je Czyngis-Chan, a kontynuowali jego następcy. Imperium, które zbudowali, było krótkotrwałe, ale ogromne. Rozciągało się od Pacyfiku aż do Morza Czarnego. Mongołowie byli bezwzględni i nie cofali się przed żadnym okrucieństwem. Masowe mordy były dla nich zwyczajną bronią i użytecznym narzędziem osiągania własnych celów. Sam Temudżyn uczył, że największym szczęściem jest pokonać wroga i sprawić, by jego żony łkały, a "ciał jego kobiet użyć jako nocnych okryć i poduszek".
Trzecie co do wielkości ofiar ludobójstwo było sprawstwem arabskich łowców niewolników, którzy niewolników "łowili" na południu naszego kontynentu, ale też w Afryce. Ich działalność rozpoczęła się tam w połowie VII wieku, a skończyła dopiero na początku XX.
Na czwartym miejscu Pinker umieszcza powstania chłopskie w XVII-wiecznych Chinach. Rebelia chłopska pod wodzą Li Zichenga zajęła w 1644 stolicę, a ostatni cesarz z dynastii Ming, Chongzen, popełnił samobójstwo. Zaraz po tym sytuację postanowili wykorzystać Mandżurowie, którzy przekroczyli Wielki Mur i podporządkowali sobie kraj. W trakcie walk stosowano taktykę spalonej ziemi. Nie oszczędzano też cywilów.

Ludobójstwo II wojny światowej umieszcza dopiero na miejscu dziewiątym.

Analizując ofiary wojen Pinker stwierdza, że stają się one coraz mniejsze, zwyciężają więc „lepsze anioły naszej natury”. Tylko takie ujęcie globalne nic nie daje  ofiarom Wandei, ludom Afryki i Indianom, Ormianom, ofiarom nazizmu, komunizmu, banderyzmu czy plemieniu Tutsi. Tutaj zawsze „po stronie aniołów” ustawiali się sprawcy ludobójstwa. „Naziści również myśleli, że są po stronie aniołów i byli w stanie wmanewrować się w tę pozycję, wykonując ruch ostatecznego demona. Holokaust polegał na demonizowaniu (a następnie mordowaniu) milionów ludzi poprzez wykorzystanie naszego praktycznego rozumu (ogólnej ludzkiej zdolności rozwiązywania problemów i określania norm postępowania). To dlatego Ostateczne Rozwiązanie zaczęło przedstawiać zło wcielone; jak wszystkie ideologie, „koniec jest idealistyczny” i ukierunkowany na „koncepcję większego dobra”. Ostateczne rozwiązanie zostało wymyślone przez ludzi z narracją o swoim miejscu w historii i polegało na opowiedzeniu historii o bohaterach (nazistach), ofiarach (Niemców) i złoczyńcach (Żydach). W ten sposób naziści byli w stanie wyobrazić sobie niewyobrażalne i metodologiczne wdrożenie uprzemysłowionego masowego mordu.” (Za: https://www-popmatters-com.translate.goog/where-angels-fear-tread-pinker-2495866577.html

Rzeź Wandei 1793 -  1794

Przed rewolucją Kościół w Wandei posiadał ok. 10% ziemi, darowanej mu w zapisach testamentowych miejscowych mieszkańców w ciągu setek lat. W intencji darczyńców zapisy te miały stanowić podstawę utrzymania księży, zakonów i kościołów, a także służyć do walki z ubóstwem oraz utrzymania szkół i szpitali. W listopadzie 1789 roku Zgromadzenie Narodowe skonfiskowało dobra kościelne i wyemitowało asygnaty, za pomocą których można było te dobra nabyć. Dało to możliwości wzbogacenia się skorumpowanym urzędnikom, a społeczności lokalne zostały pozbawione możliwości zaspokajania potrzeb w zakresie lecznictwa, opieki społecznej i szkolnictwa. Następnym punktem zapalnym był dekret o zaprzysiężeniu księży na wierność narodowi. W wielu parafiach ludność nie chciała wpuścić zaprzysiężonych księży do kościołów i interweniowała znienawidzona przez ludność Gwardia Narodowa.

Ostateczna klęską armii powstańczej była bitwa pod Savenay, tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia 1793 roku. Trzykrotnie liczniejsze siły republiki pod wodzą generałów Jean-Baptiste’a Klébera i François Séverina Marceau – po krwawych walkach w mieście dopuściły się masakry. Wyroki śmierci wykonano na wszystkich jeńcach i mieszkańcach, na których padł choćby cień podejrzenia o współpracę z rojalistami. Generał François Joseph Westermann donosił z entuzjazmem: „Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą. Grzebię ją w bagnach i lasach Savenay. Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które – przynajmniej te właśnie – nie będą już rodzić bandytów. Nie mam na sumieniu wzięcia chociażby jednego jeńca. Tępiłem wszystkich… Moi huzarzy mają przy końskich ogonach strzępy bandyckich sztandarów. Drogi są zasłane trupami. Jest ich tyle, że w wielu miejscach tworzą piramidy. Bez przerwy rozstrzeliwuje się w Savenay, ponieważ ciągle przybywają bandyci chcący się poddać… My nie bierzemy jeńców; trzeba by im było dawać chleb wolności, litość zaś to nie rewolucyjna sprawa.”

Sam jednak przyznawał, że działał według nowej, rewolucyjnej moralności. Nie znała ona nie tylko kodeksu rycerskiego i wskazań płynących z Dekalogu i Ewangelii, ale odrzucała zwykłe poczucie przyzwoitości, odróżniające człowieka od zwierzęcia. Bo czyż człowiek mógł pisać słowa, które znajdujemy w oficjalnych raportach z Wandei, pisanych przez republikańskich generałów do władz Republiki w Paryżu: "Cały czas poluję. Każdego dnia moi myśliwi przynoszą mi co najmniej 10 głów bandytów, by mi sprawić przyjemność... ilość zwierzyny jednak się zmniejsza" albo: "Zabijamy ich dwa tysiące dziennie" lub na innym miejscu: "Wolę podcinać gardła, by oszczędzać naboje".

W styczniu 1794 roku wszedł w życie dekret rewolucyjny nakazujący „zniszczenie Wandei”. Do prowincji dotarły nowe siły republikańskie pod wodzą generała Lousia Marie Turreau. 12 kolumn wojska nazwano kolumnami piekielnymi i nie było to określenie przypadkowe. Rozkaz generała nie pozostawiał żadnej wątpliwości: „Obnoście wszystkich na ostrzach bagnetów. Wsie, zagrody, lasy, zagajniki, w ogóle wszystko, co może spłonąć, będzie wydane płomieniom”. Pochód wojsk rewolucyjnych przez prowincję zmienił się w ludobójstwo. Żołdacy gwałcili ciała żywych i umarłych kobiet, zabijali starców i dzieci w domach oraz szpitalach. Do kościołów, w których chroniła się ludność, strzelano z armat. Tak właśnie zginęło ponad 500 kobiet i dzieci z miasta Lucs-sur-Bologne. Najmłodsza ofiara – noworodek – żyła niespełna dwa tygodnie. „Dzień był męczący, ale owocny” – skwitował dowódca wojsk republikańskich, generał Cordelier. W lesie Vezins, gdzie znajdował się szpitalny obóz niedobitków wyrżnięto tysiąc dwieście osób. Gwałcono kobiety na kupach kamieni przydrożnych i na na ołtarzach kościelnych, obnoszono na bagnetach niemowlęta. Dla zaoszczędzenia prochu, kolb i innej broni palono żywcem

Jean Carrier, komisarz Republiki na Wandeę, aby usprawnić i zwiększyć masowość zbrodni, decydował się na opracowanie własnego sposobu ludobójczej praktyki, tzw. noyade. Noyady polegały na umieszczaniu setek ludności cywilnej (kapłanów, kobiet, dzieci, starców) w barkach na Loarze. Barki były wcześniej celowo przedziurawione, a gdy wypłynęły na środek rzeki wyjmowano z nich tymczasowe zabezpieczenie, tak aby szybko zatonęły z ludźmi na pokładzie. Dla zobrazowania ogromu zbrodni przytoczmy konkretne liczby: 23 grudnia 1793 roku utopiono w ten sposób 800 osób, dzień później (Wigilia) 300 osób, 25 grudnia - 200 osób, 27 grudnia - 400 osób, 5 stycznia 1794 - 400 osób, 17 i 18 stycznia - utopiono po 300 osób. Po jednej z noyade komisarz Carrier z dumą donosił do Paryża: "Wydarzenie, które już nie jest niczym nowym. Oto ostatniej nocy 53 księży zamkniętych na barce zostało zatopionych w rzece. Cóż za rewolucyjna rzeka z tej Loary!" Carrier wymyślił także tzw. małżeństwa republikańskie w Loarze. Ta barbarzyńska praktyka polegała na związywaniu razem nagich chłopców i dziewcząt i następnie wrzucania ich związanych do Loary, gdzie tonęli. Przypomnijmy, komisarz Carrier głosił hasła o "wolności, równości i braterstwie". Carriera i innych mu podobnych katów chowu Rewolucji odróżniła od sowieckich i hitlerowskich oprawców tylko niemożność korzystania z osiągnięć technicznych XX wieku. Gdyby bowiem mieli do swojej dyspozycji gaz Cyklon - B czy pistolet "Nagan", ich ludobójstwo szłoby w miliony.

Dziś szacuje się, że rzeź Wandei pochłonęła nawet 600 tysięcy ofiar, choć zgodną dla większości badaczy jest liczba 300 tysięcy. Historię powstania rojalistycznego nazywa się czasem pierwszym ludobójstwem w nowożytnej Europie. Co ciekawe, jeszcze w tym samym 1794 roku, po upadku dyktatury jakobinów, na szafot trafili główni mocodawcy i sprawcy rzezi w Wandei. Wyrok na Maksymilianie de Robespierre wykonano 28 lipca po przewrocie thermidoriańskim. Wcześniej – posądzony o sprzyjanie Dantonowi, oddał głowę generał Westermann, a Carrirer został zgilotynowany 16 grudnia.

Byli jednak i tacy, którzy mimo krwi na rękach jeszcze długo pławili się w zaszczytach i służyli Francji – nieważne z której strony zarządzanej. Generał Turreau – dowódca kolumn piekielnych – nie tylko nie położył głowy, ale nawet został zrehabilitowany. Po obaleniu jakobinów rewolucyjna Francja uznała, że jedynie wykonywał rozkazy. Do dziś jego nazwisko widnieje na Łuku Triumfalnym w sercu francuskiej stolicy, obok innych zasłużonych…

A wandejscy chłopi? Ofiara, jaką ponieśli, długo pozostawała w cieniu dziejów Rewolucji. I obecnie nie mówi się o niej zbyt głośno, zwłaszcza gdy nad realną oceną dokonań tych, którzy rozpętali we Francji piekło w imię wolności, równości i braterstwa, góruje mitologia, mrzonki oraz aktualne sympatie polityczne. (https://ciekawostkihistoryczne.pl/2020/10/04/powstanie-wandejskie-czyli-ludobojstwo-francuzow-rekami-francuzow

Wolność, równość, braterstwo? Męczeństwo Wandei to przede wszystkim historia męczeństwa zwyczajnych ludzi. Tak, jak męczeństwo siedemnastoletniej Marii Papin, wieśniaczki z Poitou. Gdy szła z koszykiem jedzenia dla wandejskich powstańców, natknęła się na oddział "kolumn piekielnych". Republikańscy żołnierze dopytywali się, gdzie podąża. Gdy ta zaprzeczyła jednak, że idzie do "bandytów", zagrozili jej rozstrzelaniem. Dziewczyna odpowiedziała na to: "Wolę raczej umrzeć niż zdradzić moich braci". "Puścimy cię wolno, gdy nas zaprowadzisz do tych łajdaków" - zachęcali żołnierze. "Nigdy" - odpowiedziała Maria. W chwilę po tym została przewrócona na ziemię, zgwałcona i przywiązana do drzewa. Następnie żołnierze cieli ją szablami. Podczas tych tortur dziewczyna modliła się, co jeszcze bardziej rozwścieczało jej katów. Gdy umarła, jej ciało zostało poćwiartowane. (Grzegorz Kucharczyk; za: http://www.adalbertus.katowice.opoka.org.pl/wandea.html )

19 lutego 1984 roku Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował 99 z tych męczenników z Angers. Wśród beatyfikowanych znalazło się 12 księży, 3 zakonników i aż 84 świeckich (w tym 80 kobiet). Jan Paweł II w swojej homilii z okazji tej beatyfikacji wyjaśnił na czym polegało ich męczeństwo. Słowa Ojca Świętego mają jednak zastosowanie do wszystkich męczenników krwawej Rewolucji Francuskiej: "Trwali mocno przy Kościele katolickim i rzymskim. Kapłani - oni odmówili złożenia przysięgi schizmatyckiej, nie chcieli porzucić swojego duszpasterskiego powołania. Świeccy - oni pozostali wierni swoim kapłanom w czasie mszy odprawianych przez nich, poprzez znaki swojej czci dla Maryi i świętych. Bez wątpienia, w kontekście wielkich napięć ideologicznych, politycznych i militarnych spoczęło na nich podejrzenie niewierności ojczyźnie, oskarżono ich o «sprzyjanie siłom kontrrewolucyjnym». Dzieje się tak w przypadku prawie wszystkich prześladowań, tych wczorajszych i tych dzisiejszych. Ale dla mężczyzn i kobiet, których imiona zostały przechowane - z pomiędzy wielu innych z pewnością równie zasłużonych - sądząc z tego, czym rzeczywiście żyli, co wyznawali na sądowych przesłuchaniach - nie ma żadnej wątpliwości co do ich determinacji, nawet pod groźbą utraty życia, pozostania wiernymi temu, czego wymagała od nich Wiara. Nie ma również wątpliwości co do motywu ich skazania: nienawiści wobec tej Wiary, którą ich sędziowie pogardliwie określali jako «fanatyzm»".

   Belgijskie ludobójstwo w Kongu 1885 – 1905

Przez 20 lat rządów Leopolda w Kongu (1885-1905) w kolonii zginęło około 8-10 milionów ludzi. Kolejnym setkom tysięcy odcinano dłonie za nieposłuszeństwo lub po to, żeby nie marnować kuli, ale mieć dowód, że czarny został ukarany. Dzieci zamykano w obozach, kobiety porywano, więziono i gwałcono tylko po to, aby zmusić ich mężów do cięższej pracy. (https://dorzeczy.pl/historia/237796/leopold-ii-koburg-milosnik-kobiet-i-morderca-milionow-na-tronie.html )

   Niemieckie ludobójstwo w Afryce 1904 – 1907

Za pierwsze ludobójstwo XX wieku uznane zostało brutalne stłumienie przez wojska Cesarstwa Niemieckiego powstania afrykańskich ludów Herero i Namaqua, które miało miejsce w latach 1904–1907 w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej (dzisiejsza Namibia). Doprowadziło do prawie całkowitego wyniszczenia Hererów, których liczba zmniejszyła się w okresie trwania konfliktu z 80 tysięcy do około 15 tys. „wygłodzonych uchodźców”. Pod koniec 1905 roku powstanie wznieciło także plemię Nama, które spotkał podobny los.

   Ludobójstwo Ormian 1915

24 kwietnia 1915 roku w Stambule aresztowano 2345 osób należących do ormiańskiej elity – intelektualistów, działaczy politycznych, prawników, nauczycieli, lekarzy, przedsiębiorców. Zamordowano ich w okrutny sposób – podrzynając gardła, ścinając głowy. Niektórych powieszono lub ukrzyżowano. Ofiarą zorganizowanego przez Turcję ludobójstwa padło ok. 1,5 mln spośród 2,6 mln Ormian żyjących wówczas w granicach Imperium Osmańskiego. Jeśli jednak dodać do tego ofiary masakr z lat 1894-1896 i 1909 oraz rzezi dokonywanych przez reżim kemalistowski w latach 1920-1923, to liczba zamordowanych Ormian sięga 2 mln.

Wyrzuceni z własnych domów, prowadzeni nie wiadomo dokąd przez pustynię, a po drodze ograbiani i w okrutny sposób uśmiercani, w końcu oszaleli z głodu i pragnienia – przestawali wykazywać zwykłe ludzkie reakcje. Trudno sobie wyobrazić cierpienie, jakiemu ich poddawano. Z pewnością niewiele w tym pomoże przytoczenie choćby tylko niektórych, udokumentowanych przypadków, takich chociażby jak podkuwanie ludzi, którym zajmował się Dżewded Pasza, znany jako „kowal z Bakchali” albo zatapianie tratw z ludźmi w Tygrysie. Podpalanie, okaleczanie, zbiorowe gwałty to zwykłe praktyki Turków wobec ludności ormiańskiej.

Prof. Bernard Bruneteau zauważył, że „dążenie do radykalnego ujednolicenia narodu tureckiego stanowiło podłoże koncepcji ludobójstwa, postrzeganego przez jego autorów jako konieczny etap na drodze rewolucyjnej transformacji społeczeństwa. Zdaniem Roberta Melsona ludobójstwo z roku 1915 było racjonalne i nowoczesne, gdyż opierało się na daleko posuniętym projekcie inżynierii społecznej uprawomocnionej globalizującą ideologią pseudonaukową” (Bernard Bruneteau, „Wiek ludobójstwa”, Warszawa 2005, s. 65). 

Ludobójstwo Ormian było pierwszym zorganizowanym ludobójstwem XX wieku i stało się wzorcem dla następnych. Każde ludobójstwo składa się z trzech faz. Są nimi faza pregenocydalna, genocyd oraz zaprzeczanie ludobójstwu i zacieranie jego śladów. Zaprzeczanie – co jest bardzo istotne – odbywa się już na etapie popełniania ludobójstwa. Charakterystyczne jest tu przyjęcie odpowiedniego, pełnego eufemizmów języka określającego zbrodnię (ewakuacja, akcja specjalna, ostateczne rozwiązanie), a następnie przedstawianie dokonanej zbrodni jako zdarzenia niebyłego lub niezawinionego, o znacznie mniejszych rozmiarach, które nastąpiło w innych okolicznościach i miało inny przebieg.

W wypadku ludobójstwa Ormian faza trzecia, rozpoczęta równolegle z genocydem w 1915 roku przez Imperium Osmańskie, jest do dzisiaj kontynuowana przez Republikę Turcji, która nie uznaje samego faktu ludobójstwa i oficjalnie je neguje.

Ludobójstwo zostało przeprowadzone według drobiazgowo opracowanego scenariusza. Najpierw należało spowodować, by przyszłe ofiary nie stawiały oporu. Stąd kolejne działania: rozbrojenie, internowanie i likwidacja żołnierzy (młodych mężczyzn zdolnych do oporu) oraz konfiskata wszelkiej broni u cywilnych Ormian. Następnym krokiem było wymordowanie przywódców duchownych, politycznych i inteligencji. Dalszym – deportacja pozostałej przy życiu ludności (głównie starców, kobiet i dzieci) na tereny pustynne w Syrii. Tych, którzy przetrwali mordercze marsze, dziesiątkowani przez głód, ciągłe ataki bojówek kurdyjskich i egzekucje urządzane przez Organizację Specjalną, umieszczano w obozach koncentracyjnych na Pustyni Syryjskiej w rejonie Aleppo, Urfy i Deir-es-Zor. Ludzi, którzy nie umarli tam z wycieńczenia, dobijały na koniec oddziały wojska tureckiego, bojówki kurdyjskie i Organizacja Specjalna. Jeden ze świadków zanotował, że „Tureccy oficerowie i żandarmi każdego wieczoru wybierali spomiędzy deportowanych tuziny Ormian i używali ich jako tarcz strzelniczych”. Ćwiczyli też na nich ciosy bagnetem. Sposoby mordowania były różne, np. 5 tys. ormiańskich kobiet zepchnięto do przepaści Judan Dere.

Najtragiczniejszy był los kobiet i dziewczynek, masowo gwałconych i mordowanych, a w najlepszym wypadku sprzedawanych do haremów. Dzieci, które nie zmarły z głodu na trasach deportacyjnych, czekała śmierć głodowa w prowizorycznych sierocińcach. Nieliczne, które przeżyły poddawano intensywnej islamizacji i turkizacji. Talaat Pasza w telegramie z 7 marca 1916 roku do prefektury w Aleppo żądał, by wszystkie ormiańskie dzieci zostały zlikwidowane.

O rozmiarach ludobójstwa podczas deportacji świadczą chociażby dwa wybrane z brzegu przykłady. Z około 18 tys. Ormian deportowanych z prowincji Harput i Sivas na Pustynię Syryjską dotarło we wrześniu 1915 roku 185 kobiet i dzieci. Natomiast z 19 tys. Ormian, którzy do Syrii wyruszyli z Erzurum, przeżyło jedenastu. Gdy w styczniu 1916 roku do Erzurum weszły wojska rosyjskie, okazało się, że z 25-tysięcznej społeczności ormiańskiej przeżyły 22 osoby.

Ludobójstwo z lat 1915–1917 pochłonęło ok. 1,5 mln ofiar, jednakże masakry ludności ormiańskiej były kontynuowane po objęciu władzy przez Mustafę Kemala Paszę. Reżim kemalistowski, wywodzący się po części z reżimu młodotureckiego, zgładził w latach 1920-1923 ok. 200 tys. Ormian. Z największym okrucieństwem sprawcy ludobójstwa mordowali ormiańskie duchowieństwo, niszcząc przy tym doszczętnie świątynie i wszelkie ślady kultury materialnej narodu ormiańskiego. Władze tureckie nie ukrywały przed Ormianami, że jedyną szansą ocalenia jest dla nich porzucenie chrześcijaństwa i przejście na islam. Na ten krok decydowali się tylko nieliczni. Zdecydowana większość pozostała przy wierze przodków i za nią zginęła.

Największa skala prześladowań dotyczyła ormiańskiego Kościoła gregoriańskiego, do którego należała przecież znakomita większość mordowanych masowo od 1915 roku Ormian. Na terenach objętych ludobójczą eksterminacją prześladowaniom poddano całą hierarchię tego Kościoła. W Dżarbekir spalono żywcem archimandrytę Czekhlariana, w Szabin-Karahissar, Baiburt, Charput, Czarsandżak archimandrytów powieszono. Biskup Siwas (Knel Kalzmskrian) został poddany okrutnej torturze polegającej na przybiciu mu do stóp podków. Miejscowy turecki urzędnik uzasadniał to tym, że „nie można pozwolić na to, by biskup chodził boso”.

Opuszczane przez skazywanych na deportacje Ormian świątynie były przemieniane w meczety. W miejscowości Erzingjan ormiański kościół Turcy zamienili w publiczną toaletę. Natomiast po splądrowaniu kościoła w Hüssni-Mansur naczynia liturgiczne wrzucono do ustępu. Tureccy żandarmi „zabawiali się”, przebrani w ornaty, bluźnierczo przedrzeźniając chrześcijańską liturgię. Sierocińce z ormiańskimi dziećmi zostały zlikwidowane, a sieroty po zabitych i deportowanych Ormianach oddawano na wychowanie wyłącznie muzułmańskim rodzinom. Ohydy temu procederowi przydawał fakt, że władze tureckie wybierały spośród sierot ładne, kilkunastoletnie dziewczynki do „wyłącznego użytku” miejscowych działaczy „Jedności i Postępu”. „Najbardziej tragiczny był los kobiet, dziewczynek i dzieci. Dochodziło do masowych gwałtów i morderstw wyjątkowo okrutnych. Młode Ormianki sprzedawano do haremów i siłą zmuszano do przejścia na islam lub zabawiano się nimi, a potem wypruwano kiszki, odcinano piersi. Z kolei kobietom w ciąży rozpruwano brzuchy i wyrywano z łona nienarodzone dzieci. Okaleczone ciała wrzucano do Tygrysu i Eufratu. Dzieci albo wysyłano do sierocińców, gdzie były turczone, albo pozbywano się ich, wstrzykując śmiertelne dawki morfiny.” (https://www.se.pl/wiadomosci/swiat/ludobojstwo-ormian-czystka-bez-precedensu-aa-U2ot-cyd3-ewF8.html

   Japońskie ludobójstwo w Chinach 1937

13 grudnia 1937 r. Japończycy wkroczyli do Nankinu. Rozpoczęła się rzeź jeńców wojennych i ludności cywilnej.

Przez prawie sześć tygodni w mieście grupy zdemoralizowanych i pijanych żołnierzy siały powszechny terror. Również dowódcy japońscy nie mieli zamiaru położyć kresu rzezi. Według niektórych danych zmasakrowano ok. 100 tys. chińskich jeńców wojennych. Większość z nich została rozstrzelana nad brzegami rzeki Jangcy, za pomocą karabinów maszynowych. Wrzucone do rzeki zwłoki płynęły z prądem aż do Szanghaju. Jednak to ludność cywilna poniosła najwięcej ofiar. Japończycy urządzali nawet zawody polegające na ścinaniu głów samurajskim mieczem. Inną formą egzekucji było zakłuwanie bagnetem. Żołnierze ćwiczyli w ten sposób pchnięcie bagnetem, zarówno na żywych ludziach, jak i na zwłokach. Inne ofiary zginęły wskutek podpalenia lub zakopywania żywcem.

Japończycy dopuścili się od 20 tys. do 80 tys. gwałtów. Od początku okupacji na ulicach łapano młode kobiety i dziewczyny i zbiorowo je gwałcono. Gwałt kończył się śmiercią, zazwyczaj przez pchnięcie bagnetem. Niemal zawsze wbijano ofiarom w pochwę różne przedmioty, zazwyczaj bagnet albo kij bambusowy. Kiedy po pierwszych zbrodniach kobiety zniknęły z ulic, Japończycy zaczęli masowo włamywać się do domów i mieszkań.

Zwykle wyglądało to tak: japońscy żołnierze w liczbie kilku lub kilkunastu walili do drzwi wejściowych domu, gdzie mieszkała rodzina wielopokoleniowa. Otwierał pan domu, którego na miejscu zabijano. Kiedy jego żona płakała i prosiła, żeby napastnicy sobie poszli, ci najpierw ją bili lub kłuli bagnetem, potem gwałcili i mordowali. Na miejscu zabijali też starych rodziców pana domu. Potem rozgrywały się sceny polowań po pokojach. Łapano dziewczynki, zdzierano z nich ubranie, gwałcono, a następnie wbijano w pochwę bagnet lub nóż aż po rękojeść albo butelkę. Mniejsze, kilkuletnie dziewczynki były rozcinane, żeby można było je gwałcić. Zupełnie małe dzieci nabijano na bagnet lub rozcinano mieczem. Kiedy wszyscy już zostali wymordowani, przystępowano do rabunku. Czego nie można było zabrać to niszczono. Na końcu często podpalano dom. (https://histmag.org/Masakra-nankinska-ludobojstwo-wina-i-pamiec-10424 )  Oficjalnie Japonia nie przeprosiła za zbrodnie popełnione w Chinach w tamtym okresie, niektórzy japońscy eksperci starali się też np. manipulować danymi nt. masakry, sprowadzając tym samym liczbę ofiar do kilkunastu tysięcy.

   Holokaust 1942 – 1945

Termin Holocaust, po raz pierwszy użyty w 1895 r. do określenia masakry ormiańskich chrześcijan (1894–1896), pochodzi z łaciny kościelnej: słowo holocaustum jest adaptacją greckiego holókauston, rodzaj nijaki imiesłowu holókaustos („spalony w całości”), od czasownika holo-kautóo („spalam ofiarę w całości”). Pierwotnie był to termin religijny oznaczający ofiarę całopalną, w tym znaczeniu może być stosowane również dziś. Pochodzący z hebrajskiego termin Szoa (hebr. שואה – całkowita zagłada, zniszczenie – transkrypcja angielska: Shoah) nie odwołuje się do pozytywnego, religijnego znaczenia całopalenia. W Polsce używa się ponadto terminu Zagłada. Termin Holocaust bywa używany w odniesieniu do ludobójstwa innych prześladowanych grup etnicznych, narodowych i społecznych oraz więźniów politycznych w obozach koncentracyjnych przez nazistów, a w szczególności eksterminacji innej grupy etnicznej – Cyganów, czyli Romów i Sinti (Parajmos – Pochłonięcie).

Po dojściu do władzy nazistów, w kwietniu 1933 roku wprowadzono podział na Aryjczyków i nie-Aryjczyków, przez których rozumiano osoby posiadające co najmniej jednego żydowskiego dziadka. Ci ostatni mieli zostać zwolnieni ze stanowisk administracyjnych i rządowych. Główną podstawą prawną dyskryminujących posunięć były ustawy norymberskie z 1935 roku. Niemcy rozwinęli także uzasadniającą te kroki wielką akcję propagandową oskarżając Żydów o pasożytnictwo, wyzysk, demoralizowanie i niszczenie narodów, wśród których zamieszkują. Propaganda nagłaśniała także rzekomą organizację międzynarodowego spisku, obejmującego żydowskich bankierów i przemysłowców, a także polityków pochodzenia żydowskiego i znajdujących się pod wpływem Żydów. Spisek ten miał mieć charakter międzynarodowy; obejmował rzekomo liberałów, socjaldemokratów i komunistów, a także masonów i inne organizacje społeczno-polityczne przeciwstawiające się ideom nazizmu.

Jednocześnie propaganda nazistowska stworzyła pojęcie „hańbienia rasy” (Rassenschande), aby uzasadnić konieczność wprowadzenia restrykcyjnego prawa zakazującego małżeństw kobiet niemieckich z Żydami. Jedna z ustaw norymberskich, „ustawa o ochronie niemieckiej krwi i czci” (niem. Gesetz zum Schutze des deutschen Blutes und der deutschen Ehre) z dnia 15 września 1935 wprowadzała sankcje karne za łamanie jej postanowień, zwykle w postaci więzienia lub zesłania do obozu koncentracyjnego. Kampania propagandowa wymierzona w Żydów wspomagana była przez działalność wysokich funkcjonariuszy nazistowskich.

Naziści postrzegali Żydów nie jako wspólnotę wyznaniową czy narodowościową – odrzucali zatem religijną konwersję albo asymilację jako rozwiązanie „problemu żydowskiego”. Ich zdaniem Żydzi stanowili rasę, czy raczej mieszankę rasową, której reprezentanci stanowią element szkodliwy z przyczyn genetycznych. Część zamordowanych była arbitralnie uznana za Żydów przez nazistów – byli to np. chrześcijanie (jak św. Edyta Stein) lub bezwyznaniowcy, całkowicie zasymilowani i niemający nieraz od pokoleń żadnego kontaktu z religią i kulturą żydowską. Naziści uznawali za Żyda osobę, w której rodzinie do trzeciego pokolenia wstecz była przynajmniej jedna osoba pochodzenia żydowskiego (ustawy norymberskie). Było to więc kryterium „rasowe”, a nie religijne lub kulturowe. Takie postrzeganie Żydów skłaniało do izolowania i eliminowania Żydów, a także wszystkich zasymilowanych osób pochodzenia żydowskiego. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zag%C5%82ada_%C5%BByd%C3%B3w

Początkowo Hitler planował stworzenie „regionów żydowskich”. Na obszar kolonizacji żydowskiej planowano przeznaczyć Lubelszczyznę, później francuski Madagaskar. Plan wymordowania wszystkich Żydów miał się pojawić po ataku Niemiec na ZSRR.

W grudniu 1939 r. niemieckie władze okupacyjne nakazały Żydom noszenie opasek z gwiazdą Dawida. Zabroniły zmiany miejsca pobytu i korzystania z komunikacji publicznej, skonfiskowały należące do Żydów przedsiębiorstwa. W miastach zaczęto tworzyć getta – zamknięte dzielnice, których od jesieni 1941 r. nie wolno było opuszczać pod karą śmierci. W gettach powołano tzw. judenraty – rady żydowskie pełniące funkcje administracyjne – oraz żydowską policję porządkową. Pierwsze getto powstało w październiku 1939 r. w Piotrkowie Trybunalskim, kolejne m.in. w Łodzi, Krakowie oraz w tych miejscowościach, gdzie istniały większe skupiska ludności żydowskiej.    

W styczniu 1942 r. w Wannsee koło Berlina podjęto tajną decyzję w sprawie przeprowadzenia „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, czyli fizycznej eksterminacji europejskich Żydów. Jako pierwszych postanowiono zgładzić Żydów, zamieszkujących Generalne Gubernatorstwo (akcja „Reinhardt”). W kolejnych miesiącach jej trwania w obozach zagłady w: Bełżcu (od marca 1942 r.), Sobiborze (od maja 1942 r.) i w Treblince (od lipca 1942 r.) zagazowano 1,5 mln Żydów. W tym ostatnim obozie zginęło w ciągu 46 dni deportacji co najmniej 250 tys. Żydów z getta w Warszawie. W sumie sztab akcji „Reinhardt” i trzy obozy śmierci zatrudniały 92 Niemców i 300–350 strażników, najczęściej pochodzenia ukraińskiego, przeszkolonych w obozie szkoleniowym w Trawnikach koło Lublina. Łącznie Niemcy wymordowali zaś co najmniej 5 mln 500 tys. Żydów europejskich, w tym od 2,7 mln do 2,9 mln polskich Żydów. Masowy sposób mordowania ludzi przyjęty przez niemieckich oprawców sprawił, że żydowskie ofiary do dziś pozostają często anonimowe, a ustalenie dokładniej listy imiennej tych męczenników wydaje się niemożliwe. Akcję ludobójczą charakteryzowała niemiecka skrupulatność, a głównym koordynatorem organizacji masowej likwidacji narodu żydowskiego był Adolf Eichmann. (prof. Jan Żaryn; za: https://truthaboutcamps.eu/th/zaglada/15476,Zaglada-Zydow.html

Polskie państwo podziemne powołało w Departamencie Spraw Wewnętrznych Delegatury Rządu na Kraj Wydział „Żegota”. Natomiast we wrześniu 1942 roku powstał Społeczny Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, przekształcony wkrótce w podległą Delegaturze Radę Pomocy Żydom „Żegota”.  

Chcemy by Pan powiedział polskiemu rządowi, rządom i czołowym przywódcom alianckim, że jesteśmy bezsilni wobec niemieckich zbrodniarzy. Nie możemy się sami obronić ani też nikt w Polsce nie jest w stanie nas obronić. Polskie władze podziemne mogą uratować niektórych z nas ale nie mogą uratować mas. Niemcy nie starają się nas ujarzmić tak jak inne narody. My jesteśmy systematycznie mordowani […] cały nasz naród będzie zniszczony. Być może uda się uratować nielicznych, ale 3 miliony Polskich Żydów są skazane na zagładę. Nie ma takiej siły w Polsce, która mogłaby temu zapobiec i nie może temu zapobiec ani polskie ani żydowskie podziemie. Niech Pan odpowiedzialność za to złoży na barki aliantów. Niech żaden z przywódców Narodów Zjednoczonych nie będzie w stanie powiedzieć, że nie wiedział, iż jesteśmy w Polsce mordowani i że tylko z zewnątrz można nam przyjść z pomocą.” (Problem zagłady Żydów polskich, możliwości ich ratunku oraz milczenia i odpowiedzialności aliantów za dokonywane ludobójstwo w ocenie żydowskich działaczy politycznych z getta (w osobie Leona Feinera członka Bund-u) przekazane Janowi Karskiemu, [w:] S. Karboński, Polskie państwo podziemne, Przewodnik po podziemiu z lat 1939-1945, Bydgoszcz. W: https://zpe.gov.pl/a/eksterminacja-ludnosci-zydowskiej-na-ziemiach-polskich-podczas-ii-wojny-swiatowej-z-europejska-perspektywa-w-tle/D15kvi0oP )

Na faktograficznej bazie tragedii Żydów formułowane są różnego rodzaju opinie, będące niekiedy emocjonalnym manifestem politycznym różnych środowisk niż historycznym sądem. Bierze się, to stąd, że za zagładę Żydów w czasie wojny próbuje się uczynić współodpowiedzialnymi także Polaków. Dlatego też często płaszczyznę poznawczą Holocaustu rozszerza się o występujące w Polsce przedwojennej antyżydowskie nastroje oraz o zjawisko tzw. szmalcownictwa. Jest to metodologicznie nieuprawnione i dla obrazu Polaków w czasie okupacji krzywdzące. Za tworzenie takiego poglądu należy w równym stopniu obwiniać zarówno współczesne środowiska liberalne z Zachodu, jak i historiografie PRL-u. Na edukacji historycznej ciąży obowiązek popularyzowania obowiązku Holocaustu, w którym nie zabraknie także przykładów ofiarności i poświecenia ze strony polskiego społeczeństwa. Młodzież musi wiedzieć, że Polacy pomagali Żydom, jak mogli, np. z narażeniem życia dostarczali żywność do warszawskiego getta. Ukrywali i przygotowywali fałszywe dokumenty dla tych, spośród nich, którym udało się przejść na aryjska stronę. Traktowanie przez Niemców Polaków jako podludzi było jednym z powodów, dla którego Niemcy dokonali ludobójstwa Żydów na polskiej ziemi. Nieuprawnione więc są opinie podobne tym, które w swoich esejach wygłosił Jan Tomasz Gross, stwierdzając, że w czasie wojny Żydom na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką groziło wszechobecne niebezpieczeństwo ze strony Polaków. Jest to zupełne odwrócenie faktów historycznych i uczynienie z ofiar, jakimi byli także Polacy, sprawców tej okrutnej zbrodni. (J. Brynkus, Holokaust – polskie uwarunkowania nauczania o zagładzie Żydów, [w:] , Holokaust. Lekcja historii. Zagłada Żydów w edukacji szkolnej, red. J. Chrobaczyński, P. Trojański, Kraków 2004, s. 124–125. W: https://zpe.gov.pl/a/eksterminacja-ludnosci-zydowskiej-na-ziemiach-polskich-podczas-ii-wojny-swiatowej-z-europejska-perspektywa-w-tle/D15kvi0oP

Kronikarz getta warszawskiego, Emanuel Ringelbluma opisuje rolę Żydów w likwidacji największego skupiska Żydów w Europie, czyli w rozpoczętej w dniu 22 lipca 1942 roku masowej wywózce warszawskich Żydów do obozu zagłady w Treblince: Umschlagplatz [plac przeładunkowy]. Szmerling [Żyd, komendant Umschlagplatz – oprawca z biczem. Zbrodniczy olbrzym Szmerling z pejczem w ręku. Pozyskał łaskę [Niemców]. Wierny wykonawca ich zarządzeń. Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonała. Obecnie mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jak to się stało, że Żydzi – przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów policji żydowskiej była przed wojną adwokatami) – sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach kobiety i dzieci, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź”. (https://rudy ogon.livejournal.com/14792724.html)

Po wyzwoleniu obozu przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 roku prace dokumentacyjne rozpoczęła w nim Nadzwyczajna Radziecka Komisja Państwowa do Badania Zbrodni Niemiecko-Faszystowskich Agresorów. Podjęła próbę ustalenia liczby ofiar obozu. Jako że brakowało niemieckich dokumentów (zostały zniszczone przez załogę), członkowie komisji opierali się na zeznaniach ocalałych (w tym członków Sonderkommanda) i schwytanych esesmanów, a także na częściowo zachowanej infrastrukturze fabryki śmierci. W jaki sposób? Policzyli piece w krematoriach, ustalili ich dobową przepustowość oraz okres funkcjonowania. Z prostego mnożenia otrzymali wynik 5 milionów. Wychodząc z założenia, że krematoria nie pracowały przez cały czas, odjęli orientacyjnie jedną piątą. W ten sposób pojawiła się liczba 4 milionów ofiar, z czego 90 procent mieli stanowić Żydzi. Ustalona – a w zasadzie oszacowana – przez Rosjan liczba 4 milionów zabitych została przyjęta przez Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce i na stałe weszła do opracowań naukowych, podręczników i prasy. Znalazła się też na odsłoniętym w kwietniu 1967 roku w Brzezince (Auschwitz II Birkenau) Międzynarodowym Pomniku Ofiar Obozu. Po raz pierwszy zarzut o zawyżenie liczby ofiar postawił już w 1946 roku dyrektor Centralnej Żydowskiej Komisji Historycznej, polsko-żydowski historyk Natan Blumental. Twierdził on, że w obozie zamordowano od 1,3 do 1,5 miliona ludzi. Mimo to liczbę 4 milionów zamordowanych przyjęto jako oficjalną – i szybko stała się ona ponurym symbolem pogromu. Porażała wielkością i dobitnie ukazywała potworność zbrodni nazistów. Z drugiej strony wywoływała uzasadnione wątpliwości. Bo jak stwierdza Bohdan Piętka: „Liczba ta powodowała deformację uzyskiwanych wyników obliczeń statystycznych. Nie mieściła się przede wszystkim w bilansie biologicznych strat Żydów podczas drugiej wojny światowej”. Kolejni historycy podejmowali więc próby jej zweryfikowania. Najważniejsze ustalenia poczynił na początku lat 80. francuski badacz i były więzień obozu Georges Wellers. Wykorzystał dane o stratach w ludności krajów, z których wywożono ludzi do Auschwitz, oraz „Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz” opracowany przez Danutę Czech. Wyszło mu, że do obozu przetransportowano w sumie 1,6 miliona osób, z czego zginęło 1,5 miliona. A więc znacznie mniej niż według powszechnych ustaleń.

Zatem ilu Żydów tak naprawdę zginęło w Auschwitz? Według najbardziej aktualnych ustaleń do obozu przywieziono ich około 1,1 miliona (w tym 300 tysięcy polskich). 200 tysięcy z nich zarejestrowano jako więźniów i skierowano do przymusowej pracy (drugie tyle było robotników innego pochodzenia). Resztę zabito w komorach gazowych zaraz po przywiezieniu do miejsca kaźni. Łącznie zginęło około miliona Żydów.

A co z pozostałymi? Ze 140–150 tysięcy uwięzionych Polaków życie straciło około 70–75 tysięcy, z 23 tysięcy Romów zginęło ponad 21 tysięcy, a spośród około 15 tysięcy jeńców radzieckich zamordowano niemal wszystkich. Ponadto przez obóz przeszło mniej więcej 25 tysięcy więźniów innych narodowości: Ukraińców, Białorusinów, Czechów, Jugosłowian, Holendrów, Belgów, Francuzów, Niemców i Austriaków. Raport Witolda Pileckiego, który był także więźniem obozu, określa liczbę ofiar na 2 do 5 milionów. Pilecki pisał m.in.: „Gdy wychodziłem z Oświęcimia (27 IV 1943), zginęło [już] 97 tysięcy numerowanych więźniów. Nie ma to nic wspólnego z ilością ludzi, których masami, bez ewidencjonowania, gazowano i palono. Zginęło [ich] ponad dwa miliony. Podawałem te liczby oględnie, żeby nie przesadzić. Koledzy, którzy tam dłużej siedzieli i byli świadkami gazowania po osiem tysięcy ludzi [dziennie], podają liczbę plus minus 5 milionów ludzi”.

Obecnie historycy oceniają, że ogółem do obozu trafiło co najmniej 1,3 miliona osób, w tym: 1,1 mln Żydów; do 150 tysięcy Polaków; 23 tysiące Romów; i ponad 30 tysięcy osób innych narodowości.

Nadal jednak istnieją poglądy, podtrzymujące ocenę liczby ofiar w wysokości 4 lub więcej milionów osób. Liczby te wyprowadzane są z pewnych danych cząstkowych według zasad, którymi posłużyła się wspomniana komisja radziecka. Nie znajduje to uznania u większości współczesnych badaczy. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Auschwitz-Birkenau

Liczba 4 mln jako punkt odniesienia dla wielu zjawisk i procesów, jakie miały miejsce w obozie, i problemu hitlerowskiego ludobójstwa i Holocaustu w ogóle, powodowała deformację uzyskiwanych wyników obliczeń statystycznych i wniosków. Nie mieściła się w bilansie biologicznych strat Żydów (dla Oświęcimia Raul Hilberg przyjął l mln Żydów na ogólną liczbę 5,1 mln Żydów ofiar Holocaustu), zmniejszała proporcjonalny, procentowy udział wszystkich narodowości w bilansie ofiar tego obozu prawie czterokrotnie; pozostawiała ogromną lukę statystyczną, której nie można było wypełnić żadnymi bliżej udokumentowanym faktami. Na paradoks może przeto zakrawać fakt, iż nie te kłopotliwe rozbieżności, lecz ich skorygowanie, oznaczające doprowadzenie po latach do pewnego konsensusu między historykami i instytucjami zajmującymi się tym problemem, o który w głośnych wywiadach prasowych w 1989 r. dopominał się Yehuda Bauer, wywołało, obok głosów pełnej aprobaty (Shmuel Krakowski z instytutu Yad Vashem w Jerozolimie), gwałtowny sprzeciw. Na wieść o dokonanej przez Muzeum w Oświęcimiu weryfikacji liczby ofiar i usunięciu starego napisu na pomniku w Brzezince przewodniczący dyrektoriatu Centralnej Rady Żydów w RFN Heinz Galinski, były więzień KL Auschwitz, stwierdził, że jest to urąganie ofiarom. Publicysta ,,Allgemeine Jiidische Wochenzeitung" Hermann Baumann uznał to za jeszcze jeden dowód głębokiego zakorzenienia w narodzie polskim uczuć antyżydowskich. Z kolei w prasie polskiej pojawił się zarzut, iż liczbę 4 mln utrzymywano celowo dla zakamuflowania zbrodni stalinowskich. Z drugiej strony w niektórych kręgach kombatanckich nadal panuje przekonanie, że w obozie Oświęcimskim faktycznie zginęło 4 mln ludzi, a dokonana korekta jest bezpodstawna.

W świetle powyższych uwag nasuwa się pytanie, dlaczego w Polsce, gdzie znajduje się Muzeum i Archiwum, w którym są przechowywane oświęcimskie dokumenty, weryfikacja tej liczby nastąpiła najpóźniej. W Polsce nie było i nie ma dokumentów, które stanowiłby wystarczającą podstawę do weryfikacji liczby 4 mln ofiar. Dokumentów takich nie ma również w aktach odzyskanych z Rosji.  (http://www.franciszekpiperauschwitz.pl/teksty/pan1993.html )  

   Ludobójstwo w Kambodży w 1975 roku 

Czerwoni Khmerzy – ekstremistyczne ugrupowanie łączące ideologię komunistyczną z khmerskim nacjonalizmem.  Członkowie ruchu wywodzili się z Komunistycznej Partii Kambodży. W 1975 roku po zwycięstwie w wojnie domowej zdobyli władzę, tworząc Demokratyczną Kampuczę. Zaraz po przejęciu władzy Czerwoni Khmerzy przystąpili do realizacji swoich koncepcji. Zamknięto szkoły, szpitale i fabryki, zlikwidowano banki i w ogóle pieniądz, zdelegalizowano religię, zlikwidowano własność prywatną, zaś ludność miast wyrzucono siłą na tereny wiejskie do tzw. kolektywnych gospodarstw rolnych, które były de facto obozami pracy przymusowej. Polityka ta, znana jako „Rok Zerowy”, doprowadziła do śmierci ogromnej liczby osób, zarówno wskutek zagłodzenia, jak i przepracowania i egzekucji. Czerwoni Khmerzy systematycznie mordowali wszystkie osoby, które miały jakiekolwiek powiązanie z poprzednim reżimem, a także fachowców i intelektualistów – zabijano nawet za sam fakt posiadania okularów lub zbyt delikatnych dłoni. Ofiarą padły również mniejszości narodowe, w największym stopniu - wietnamska.

Większość źródeł podtrzymuje, że liczba ofiar Czerwonych Khmerów jest w proporcji do liczby ludności wyższa niż w jakimkolwiek kraju na świecie we współczesnej historii. Najniższe szacunki mówią o 10% strat, ale częściej przyjmuje się, że liczba zamordowanych i zmarłych z głodu i chorób osób sięgnęła 20-25% całej populacji. Politykę Czerwonych Khmerów określa się powszechnie mianem ludobójstwa. Informacje o zbrodniach były przekazywane na Zachód głównie przez uciekinierów z obozów pracy. Dokładna liczba ofiar jest ciągle przedmiotem sporów. Amerykański Departament Stanu, Amnesty International i Yale Cambodian Genocide Project mówią odpowiednio o 1,2, 1,4 i 1,7 mln ofiar. R.J. Rummel podaje liczbę 2 mln. Średnią z przeprowadzonych szacunków jest liczba 1,5 mln zmarłych spośród 7 mln obywateli tego kraju przed 1975 rokiem. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Czerwoni_Khmerzy

Kluczową postacią w całej historii jest Pol Pot. Saloth Sar jak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko dyktatora, przyszedł na świat w wiosce Prek Sbauv w prowincji Kapong Thum jako ósme z dziewięciorga dzieci państwa. Rodzice byli pobożnymi, bardzo dobrze zarabiającymi ludźmi, toteż w domu nigdy niczego Salothowi nie brakowało, a dzięki znajomości jego rodziców z dworem królewskim, dane mu także było podjąć edukację. Był bardzo mocno związany ze środowiskami komunistycznymi i jak nikt odnajdywał się w tej ideologii, co okazało się zgubne dla jego kraju. Największym konikiem Salotha Sara było stosowanie terroru i przemocy w warunkach rewolucyjnych. Zainteresowania te pogłębił podczas wyjazdu do Jugosławii w 1950 roku, gdzie udał się w ramach odbudowy domu studenckiego. Tam też zetknął się z ideą kolektywizacji rolnictwa, autarkii gospodarczej i bezwzględnej kolektywizacji rolnictwa. To ostatnie postanowił wprowadzić to w swoim własnym kraju. Dwa lata po wizycie w Jugosławii Saloth zapisał się do Francuskiej Partii Komunistycznej. Pol Pot – uznany przez wielu za twórcę najskrajniejszej formy totalitaryzmu w całej historii ludzkości, zmarł przeżywszy 73 lata. Nigdy nie został osądzony za swoje zbrodnie, do których też popełnienia nigdy się nie przyznał. Mało tego. W jednym z wywiadów udzielonych Nate’owi Thayerowi z „Far Eastern Economic Review” przyznał: „Moje sumienie jest czyste”. Równie czyste nie są jednak kambodżańskie pola śmierci, zbrukane krwią ponad 2 milionów członków khmerskiej populacji. (https://histmag.org/Historia-przemilczanej-zbrodni-w-Kambodzy.-Jak-wspolczesny-swiat-przyczynil-sie-do-jednego-z-najwiekszych-ludobojstw-XX-wieku-19935 )

   Ludobójstwo w Rwandzie w 1994 roku

W okresie od kwietnia do lipca 1994 roku Hutu zabili około miliona Tutsi. Przez sto dni zarzynali po dziesięć tysięcy osób dziennie. Bezlitosna rzeź szokuje tym bardziej, że zrobili to na oczach całego świata, gdy w Rwandzie przebywały kontyngenty wojsk ONZ, które miały za zadanie stabilizować napiętą sytuację. Raport sporządzony przez ONZ szacuje, że w ciągu trzech miesięcy zamordowanych zostało od około 800 tysięcy do miliona Rwandyjczyków, co czyni tę masakrę najkrwawszą z udokumentowanych w historii. Trzy czwarte całej populacji Tutsi zostało eksterminowane. Sąsiedzi (Hutu) na rozkaz mordowali byłych przyjaciół i najbliższych sąsiadów. Nieważny był wiek, status społeczny, czy płeć – każdy mógł zabijać, torturować, gwałcić czy rabować. Cywile zazwyczaj zabijali swoich sąsiadów, ludzi z którymi żyli przez lata, nierzadko w przyjaznych stosunkach. Dochodziło także do przypadków zabójstw w obrębie jednej rodziny – czasami w wyniku szału, podszytego propagandową indoktrynacją, a czasami z obawy o własne życie.

Najczęstszym narzędziem zbrodni były maczety, oszczepy, noże, narzędzia służące do pracy w polu i wszystko to, co mogło zadać śmiertelny cios. Wojsko używało broni palnej. Zabijano na różne sposoby, ale chyba najbardziej zdehumanizowanej formy przemocy dopuszczali się bojówkarze Interahamwe. Palili oni żywcem dzieci oraz obcinali swoim ofiarom dłonie i stopy, czekając na ich powolną śmierć. Gromadzili całe rodziny w jednym miejscu, aby potem wybierać wśród nich kolejną osobę i urządzać spektakl okrucieństwa na oczach pozostałych. (https://histmag.org/Ludobojstwo-w-Rwandzie-w-1994-roku-powrot-nurtem-krwawej-rzeki-18519 )

Szacunkowo w ciągu jednego dnia zabijano ok. dziesięciu tysięcy osób. Jeszcze bardziej szokuje liczba oprawców, którzy dopuścili się zbrodni. Według dokumentów ludowych sądów powstałych do pracy nad osądzaniem więźniów w czasie od kwietnia do lipca 1994 r., a więc w czasie trwania masakry, liczba morderców sięgnęła ponad 120 tys. W ludobójstwie brali udział zwykli obywatele dozbrajani przez bojówki Hutu. Sąsiad zabijał sąsiada, nauczyciel swoich podopiecznych, członkowie rodziny mordowali się nawzajem. Zwykli ludzie zmieniali się w okrutnych oprawców.

„Gwałcili mnie długo i brutalnie. Moje dzieci musiały na to patrzeć. Ale i tak nie miały najgorzej. Bo inne były zmuszane do trzymania nóg matki tak, aby morderca miał do niej łatwiejszy dostęp. I one nie miały najgorzej. Bo zdarzało się u nas i tak, że dorastający chłopcy na rozkaz morderców gwałcili swoje matki. Ścinali syna, kiedy penetrował ciało tej, która dała mu życie”. Niektóre kobiety musiały na oczach tłumu jeść swoje noworodki.

(https://ciekawostkihistoryczne.pl/2020/12/05/ludobojstwo-w-rwandzie-na-oczach-swiata-maczetami-zamordowano-milion-osob/

   Ludobójstwo w Jugosławii w 1995 roku 

Masakra w Srebrenicy to masowe egzekucje wykonane na około 8373 muzułmańskich mężczyznach i chłopcach przez paramilitarne oddziały Serbów w dniach od 12 -16 lipca 1995 r. w czasie wojny w Bośni. Masakra ta jest uznawana za największe ludobójstwo w Europie od czasu II wojny światowej.

Focza, na którą składało się kilka mniejszych miast i wsi, przed wojną była zamieszkała przez ponad 20 tys. Muzułmanów. Została zaatakowana 7 kwietnia 1992 r., w trzecim dniu wojny w Bośni. Serbskie oddziały wojska, oddziały paramilitarne, serbska policja bez problemu zajęły te tereny i rozpoczęły trwające prawie nieustannie rzezie muzułmańskiej ludności. Do stycznia 1994 r. w regionie pozostało zaledwie 10 nie-Serbów. Reszta uciekła, ale tysiące do dziś nie zostały odnalezione i prawdopodobnie spoczywają w masowych grobach. Serbowie w Foczy od samego początku, atakując kolejne rodziny, rozdzielali w nich mężczyzn i kobiety. Tych pierwszych często mordowali lub wywozili w niewiadome miejsca. Kobiety stawały się niewolnicami. "Obóz" w Foczy nie był zamkniętym terenem. Termin ten określa dużą liczbę domów i mieszkań, w których przez całe miesiące więziono kobiety i dziewczęta (najmłodsze miały 14 lat) i wielokrotnie gwałcono. Serbscy wojskowi wymieniali się również nimi, dawali je sobie w prezencie lub zabierali z miejsc przetrzymywania do własnych kwater i mieszkań. (https://tvn24.pl/swiat/gwalt-jako-taktyka-wojenna-dopiero-polski-premier-otworzyl-swiatu-oczy-ra558925 )

c.d.n

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.