Logo

O którą „prawdę” tu chodzi ?

/ Wołyń zdradzony to najbardziej wstrząsająca książka autora Obłędu ’44 i Paktu Ribbentrop–Beck.

Trzeba przyznać, że wokół najnowszej książki Piotra Zychowicza, „Wołyń zdradzony”, jest juz sporo szumu, chociaż  oczywiście na razie dzięki kampanii reklamowej jaka prowadzi sam autor. Kontrowersyjny tytuł już sam zwraca uwagę potencjalnych czytelników. Nie bez znaczenia również była wcześniejsza zapowiedź rozpoczęcia sprzedaży z dniem 2 lipca, a więc na kilka dni przed obchodami 11 lipca, chociaż już teraz pojawiły się i inne wcześniejsze terminy. Sprawę podgrzewa również wydawca ( Rebis) podając swoją informację co do treści, o czym poniżej.  
„ W latach 1943–1945 na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali 100 tysięcy Polaków. Do zbrodni tej posłużyły im głównie prymitywne narzędzia rolnicze – siekiery, widły i cepy. Gdzie wtedy była Armia Krajowa? Gdzie było Polskie Państwo Podziemne? Dlaczego nic nie zrobiono, by ratować polską ludność cywilną? Dlaczego Wołyniacy konali w osamotnieniu? Piotr Zychowicz udziela na te pytania szokującej odpowiedzi. Armia Krajowa zlekceważyła banderowskie zagrożenie, zignorowała liczne ostrzeżenia o nadciągającym niebezpieczeństwie.

Wszystkie wysiłki skupiła bowiem na szykowaniu przyszłego powstania – operacji „Burza”. Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA, by nie „trwonić” sił potrzebnych im do walki z Niemcami. Do końca wierzyli, że z banderowcami uda się dogadać. Gdy Polskie Państwo Podziemie podjęło wreszcie interwencję, była ona tragicznie spóźniona i niewystarczająca. Niestety AK na Wołyniu całkowicie zawiodła.” Ten sensacyjny skrót treści książki wyraźnie sugeruje w jakim kierunku zmierzają opinie autora. Ten sposób pisania, przerysowywania faktów, przy użyciu drastycznych zwrotów typu : Dlaczego nic nie zrobiono,...? Dlaczego konali w osamotnieniu?, Dowódcy AK nie chcieli walczyć z UPA....., jest nie tyle kontrowersyjny co nieuczciwy. Tak jak zdanie znajdujące się na okładce książki :” czyli jak dowództwo AK porzuciło Polaków na pastwę UPA”, które jest wyraźnym nadużyciem. Nikt nikogo nie porzucił, bo Komenda Główna AK tak jak każda inna armia nie działała bez rozkazów. Rozkazy pochodziły od Rządu na uchodźctwie, który zbagatelizował sytuację i zareagował zbyt późno, to jest prawda. Na dzień dzisiejszy jest dostatecznie wiele opracowań, czy zwykłych relacji świadków, które zadają kłam takim opiniom. Oczywiście nie ma nikogo kto by nie miał pretensji czy zastrzeżeń do działań Państwa Podziemnego  i Komendy Głównej AK, ale nie w tym wymiarze jak ocenia Zychowicz. Gdyby rzeczywiście, nic nie zrobiono, skala ofiar byłaby nieporównywalna.  Znany, z tyleż śmiałych co kontrowersyjnych tez i prac, Zychowicz  z jednej strony kwestionuje przekonanie o doskonałej organizacji Polskiego Państwa Podziemnego, a z drugiej ma do niego pretensje o brak skuteczności. W wywiadzie: „Komenda AK nie kiwnęła palcem” jaki udzielił Rafałowi Pazio opublikowanym w numerze „Najwyższego Czasu” /nr 30-31/2014/ wyczytać możemy:   „Od dziecka jesteśmy karmieni opowieścią o tym, że Polacy stworzyli największe Państwo Podziemne na świecie.  Stworzyli konspirację, która składała się z setek tysięcy ludzi, miała silne oddziały, kupę broni, była świetnie zorganizowana i dowodzona przez zawodowych generałów, pułkowników i majorów. (...) Więc ja zadaję pytanie: gdzie była ta potężna organizacja, gdzie byli ci pułkownicy i generałowie z tymi wszystkimi zawadiackimi pseudonimami?  Gdzie były „Wilki”, „Jastrzębie” i „Błyskawice”, gdy hajdamacy siekierami rąbali naszych rodaków?  Każdy logicznie myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że państwo pod okupacją ma ograniczone możliwości nie tylko w realizacji zadań jak i w samym funkcjonowaniu. Dodając do tego ułomność ludzką i jej ograniczone zasoby nie można w pełni liczyć na same sukcesy. Tego jednak nie potrafi zrozumieć  stosunkowo młody człowiek siedzący w wygodnym fotelu, żyjący w wolny i niepodległym kraju.
W art. „ Ludobójstwo na Wołyniu „ (https://dorzeczy.pl/35061/Ludobojstwo-na-Wolyniu.html )  Zychowicz napisał między innymi: „ Do pomagania mordowanym Polakom – jest to rzecz wyjątkowo przykra – nie paliło się również Polskie Państwo Podziemne. Gehenna rodaków z dalekiego, prowincjonalnego Wołynia niespecjalnie interesowała oficerów z warszawskiej Komendy Głównej AK zajętych organizowaniem powstania. Mimo błagalnych próśb na Wołyń przysłano jedynie grupę oficerów oraz jedną kompanię złożoną z kilkudziesięciu ludzi. Nastąpiło to jednak w marcu 1944 r., a więc blisko rok po apogeum mordów. Również miejscowa Armia Krajowa zmobilizowała i uzbroiła swoich żołnierzy dopiero na początku 1944 r. Stworzona w ten sposób 27. Wołyńska Dywizja Piechoty zamiast do obrony rąbanych siekierami polskich kobiet i dzieci została rzucona do akcji „Burza”. Czyli do pomagania Armii Czerwonej w zdobywaniu ich ojczyzny. Część wołyńskich żołnierzy została od razu wyrżnięta przez Niemców, resztę aresztowało i deportowało NKWD. „ Takie opinie ( wytłuściłem je p/w) niestety świadczą o braku elementarnej wiedzy, bo nie było by kogo mobilizować gdyby nie powstały w 1943 r.  zbrojne oddziały partyzanckie AK i oddziały samoobrony, walczące z OUN-UPA. O reszcie już nie wspomnę, bo przy ziarnie prawdy autor ulokował kubeł pomyj.  To, że Zychowicz podjął  temat „Wołynia” to bardzo dobrze, ale znając jego kontrowersyjny ( odczytywany nawet jako komercyjny) stosunek do historii, mam pewne obawy co do efektów jego edukacji. Jeżeli nie dojdzie w mediach do otwartej dyskusji nad jego opiniami w sprawie faktów, to niestety część czytelników, nie znających realiów tamtego czasu, pozostanie na długo w tych błędnych ocenach. W domu moich rodziców była placówka samoobrony i ponad dziesięć osób z rodziny było  w  AK ( później w 27 WDP AK), stąd posiadam trochę wiedzy pierwotnej zbogaconej nieco później o wiedzę w skali makro. Wołyń rzeczywiście zdradzono, ale nie wtedy, ale dziś. Państwo podziemne nie było doskonałe, bo okupacja nie pozwalała na zbyt wiele manewrów, ale wolna i niepodległa III RP zamiatała i nadal zamiata temat Wołynia pod dywan. Książki jeszcze nie czytałem, ale jak z p/w widać, spodziewam się ( obawiam) co w niej znajdę. Reasumując, jeżeli dojdzie do co najmniej kilku otwartych medialnych dyskusji, to bez względu na wspomniane obiekcje, to i tak będzie to wielka sprawa,  jednak jak do tego nie dojdzie to książka dla  wielu znawców tematu będzie „ trzecią prawdą” wg  ks. Tischnera.

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.