Logo

List do dziadka

/ Kościół w Berezweczu w latach 30-tych. Zdjęcie ze strony httpswww.radzima.orgplobject-photo7406.html

Dziadku kochany,
nie dane było nam się poznać. Nawet nie wyobrażasz sobie tego, jak bardzo żałuję.
Jednak zawsze, przez całe moje życie,  czułam Twoją obecność blisko mnie.
Wielką zasługę miała w tym Babcia, która do końca swoich dni żałowała, że nie udało Wam się razem zestarzeć.

Twoją „Małą Ojczyzną” były kresy Kresów, Ziemia Brasławska.
Twoim domem była zwykła wiejska chata.
Twoją pracą była uprawa nieurodzajnej, lichej ziemi.
Kochałeś Boga i Rodzinę.
Ale największą Twoją miłością była Polska, ta Polska, o którą walczył z bolszewikami Twój Ojciec w ikaźnieńskiej Zielonej Armii, za którą Twój Brat, tuż na początku 1940 roku, trafił do łagrów Archangielska.
Nie mogłeś pogodzić się z sowiecką okupacją.
Spiskowałeś…
Wiedziałeś doskonale, że może Cię zdradzić najbliższy sąsiad, a NKWD nie przebacza...
Po kolejnych aresztowaniach Twoich przyjaciół czekałeś aż przyjdą po Ciebie.
I w końcu przyszli…

Czy wiedziałeś dokąd wiezie Cię więźniarka?
Jeśli tak, jeśli udało Ci się wyjrzeć przez małe, zakratowane okienko, musiałeś być przerażony!
Samochód jechał w stronę miasta Głębokiego.
Wiedziałeś co to znaczy!
WIĘZIENIE W BEREZWECZU!
W 1941 roku na samą wzmiankę o nim, mieszkańcy Brasławszczyzny czuli strach.

Cóż to był ten sławetny Berezwecz?
Niegdyś był to majątek położony między Jeziorem Podłużnym a Wielkim, niemalże tuż na przedmieściach Głębokiego.
Na ziemiach przylegających do majątku, w XVIII wieku, został zbudowany kościół i klasztor Ojców Bazylianów, perła barokowej architektury.
Przed wojną stacjonował tam garnizon KOP.
Miesiąc po zajęciu przez sowietów tych ziem, w budynkach klasztornych, NKWD zorganizowało więzienie. Jego naczelnikiem został sierżant bezpieczeństwa państwowego, Michaił Priomyszew.
Bardzo szybko zaczęło się ono zapełniać ofiarami terroru sowieckiego.
Z bestialską bezwzględnością traktowano tam „wrogów władzy radzieckiej”, szczególnie Polaków. W okolicy krążyły o tym legendy.
Musiałeś o tym słyszeć!

Gdy zaprowadzono Cię do 10-metrowej celi, zobaczyłeś tam około 50 osób siedzących na betonowej podłodze. Mężczyzna obok którego przycupnąłeś, zaczął opowiadać Ci o zwyczajach tu panujących.
Życie rozpoczynało się pobudką o szóstej rano.
Dwa razy na dobę wypędzano wszystkich do toalety. Każdy z osadzonych miał kilkadziesiąt sekund na skorzystanie z niej.
Racje żywieniowe też były mocno ograniczone.
Na śniadanie przynoszono po 400 gram razowego chleba i pół miski wrzątku. Na obiad każdy z osadzonych otrzymywał pół litra czegoś, co nazywało się zupą, a tak naprawdę było zielskiem gotowanym w wodzie.
Kolacja ograniczała się do wypicia pół litra gotowanej wody.
O godzinie 22 wyganiano wszystkich na apel, a po nim rozpoczynały się przesłuchania, trwające nieraz całą noc.

O bestialstwie śledczych mogłeś się rychło przekonać.
Przyjechałeś tu przecież bez wyroku. Czekało Cię koszmarne śledztwo.
Codziennie wieczorem wywlekano Cię z celi. Nad ranem wracałeś coraz bardziej poobijany.
Wiem, że nie przyznawałeś się do winy, nie zdradziłeś kolegów.
Jestem z Ciebie dumna!

W nocy z 23 na 24 czerwca nikt nie został wezwany na przesłuchanie.
Pewnie odetchnąłeś z ulgą, dziękując Bogu za przerwę w śledztwie.
Nie zdziwiła Cię głośna muzyka, która rozbrzmiewała tej nocy na dziedzińcu więziennym?
Być może nawet jej nie słyszałeś, bo umęczony zasnąłeś na betonowej posadzce.

/  Pomik upamietniajacy więźniów z Berezwecza na Polskiej Płoszczadzi w Nikołajewie

O drugiej w nocy otworzyły się drzwi celi i strażnik krzycząc, kazał wyjść wszystkim na dziedziniec.
Co wówczas myślałeś? Łudziłeś się, że to koniec Twojej udręki?
Nie! To nie był koniec!
Najgorsze miało dopiero nadejść!

Kiedy wyszedłeś na zewnątrz, zobaczyłeś ogromny tłum więźniów stłoczonych przed ciurmą.
Większość z nich wyglądała jak widma - brudne, wychudzone, z ziemistymi twarzami zjawy...
Wiedziałeś, że prezentujesz się podobnie...

W pewnym momencie zobaczyłeś grupę mężczyzn, która wyglądem odbiegała od pozostałych. Byli porządnie ubrani, czyści.
Przesunąłeś się w ich kierunku. Zagadnąłeś.
Dowiedziałeś się, że zostali aresztowani poprzedniego dnia, że wzięto ich z pociągu wiozącego zesłańców z Drui do Ałtajskiego Kraju.
Czy ktoś powiedział Ci, że to właśnie te bydlęce wagony wiozły na sybir Twoją żonę z trójką małych dzieci?
Myślę, że nie wiedziałeś o tym, bo pękło by Ci serce!
Pewnie dowiedziałeś się jedynie, że na stacji w Głębokim funkcjonariusze NKWD wyciągnęli z pociągu, który wiózł ludzi na sybir, wszystkich mężczyzn od 16 do 50 roku życia, a funkcjonariusze NKWD pogonili ich do więzienia w Berezweczu...

Zacząłeś szukać znajomych twarzy. Dostrzegłeś kilku kolegów z ikaźnieńskiej parafii: Janka Moroza i Janka Rosta - obu z Linkowszczyzny, Piotra Januszkiewicza z Sobolewszczyzny,
Albina Nieboraka z Inowa, Adama Chodoronka z Biedni, Józefa Awsztol, Józefa Tejwana z Klausów...

Kiedy wszystkie cele zostały opróżnione, NKWD-zisci zaczęli w pośpiechu ustawiać Was w kolumny marszowe.
Tych kolumn sformowano dwanaście, a każda liczyła około 1500 metrów długości. W każdym rzędzie ustawiano ośmiu ludzi.
Świeżo aresztowani trafili na przód kolumny, ci najdłużej przebywający w Berezweczu, zostali zepchnięci do tyłu.
Ogromna rzesza ludzi ruszyła do bramy więziennej.

Gdy przechodziłeś obok muru, zauważyłeś ślady świeżo kopanej ziemi. Wyglądało to tak, jak osiem ogromnych dołów ktoś przysypał ziemią.
Jeden ze współtowarzyszy marszu również je dostrzegł i głośno skomentował: „To groby! Dziś w nocy mordowali! Żeby nie było słychać odgłosów, włączyli głośną muzykę”

Za bramą zobaczyłeś ludzi z tobołkami w rękach. Byli to mieszkańcy Głebokiego. Jakimś cudem dowiedzieli się,  że będzie ewakuacja więzienia i czekali.
Starali się zbliżyć do Waszej kolumny i podać Wam żywność.
Niestety... straż z psami odganiała ich skutecznie, biła kolbami karabinów zarówno Was, wyciągających ręce po jedzenie, jak i tych, którzy chcieli tę żywność podać.
Słychać było krzyki, jęki i płacz...

/  Więzienie w Berezweczu obecnie

Po opuszczeniu Berezwecza, pogoniono Was w stronę Witebska.
Za Wami jechały furmanki z pracownikami więzienia i całym ich dobytkiem.

Czerwiec 1941 roku był niezwykle upalny.
Wędrowaliście  kilka dni w skwarze bez picia i jedzenia.
Ludzie zaczęli słabnąć. Dla tych, którzy mieli problemy z marszem, NKWD-ziści nie okazywali litości - zabijali ich strzałem w tył głowy, uderzeniem kolby karabinu, lub przebijali bagnetem.
Doszliście do wsi Sierocino.
Tu jeden z więźniów zaryzykował ucieczkę. Nie udało się! Został zastrzelony, a w ramach zbiorowej odpowiedzialności, naczelnik więzienia, zamordował dodatkowo 32 Twoich współtowarzyszy niedoli.

Przekroczyliście dawną granicę polsko-sowiecką.
Znaleźliście się na nieprzyjaznych terenach.
Czy słyszałeś, Dziadku, obelgi rzucane pod Waszym adresem przez ludzi, których mijaliście po drodze?
Musiałeś je słyszeć!
Inni też słyszeli i dlatego ktoś intonował pieśń „Serdeczna Matko, Opiekunko Ludzi”
Z tysiąca gardeł popłynęły słowa:
„Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi
Niech Cię płacz sierot do litości wzbudzi.
Wygnańcy Ewy do Ciebie wołamy,
Zlituj się, zlituj, niech się nie tułamy...”

Gdy przechodziliście przez miasteczko Ułła, jakiś mężczyzna pracujący w przydomowym ogródku, krzyknął: „Towarzysze! Dokąd prowadzicie tych polskich bandytów?! Trzeba rozstrzelać ich na miejscu!”
Nikt Wam nie okazał miłosierdzia...

Tuż za Ułłą, przekraczaliście Dźwinę. Kiedy weszliście na drewniany most, kilku więźniów rzuciło się do rzeki, w nadziei na ucieczkę z piekła.
Posypały się strzały. Kilku konwojentów ustawiło karabiny maszynowe na poręczach mostu i strzelało na oślep. Czy wszyscy ci, którzy skoczyli do Dźwiny, zginęli?
Dlaczego nie zaryzykowałeś, Dziadku? Umiałeś doskonale pływać.
Pewnie nie przypuszczałeś, że za chwilę rozegra się ostatni akt Waszej tragedii...

/ Nikołajewo na mapie

Za mostem był kołchoz Taklinowo (dziś to wieś Nikołajewo).
Gdy weszliście na teren kołchozu, nadleciał samolot niemiecki i zbombardował most, który przed chwilą opuściliście (wojna niemiecko-sowiecka).
Konwojenci wpadli w panikę. Biegali z miejsca na miejsce, krzyczeli.
Miałeś, Dziadku, wrażenie, że mimo tego całego rwetesu, trwają jakieś przygotowania?
Jeśli tak, nie myliłeś się!
 Raptem dał się słyszeć niesamowity huk i wrzaski ludzi idących na przodzie kolumny.
Czy dotarło do Ciebie zdanie: „Bracia! Strzelają do nas!”?
A może wcześniej zobaczyłeś karabiny maszynowe ustawione po obu stronach drogi, które siekały kulami do więźniów?
Jedna z tych kul dosięgnęła Ciebie...
Nie miałeś wyroku. Byłeś, z punktu widzenia prawa rosyjskiego, niewinny… Nawet z punktu widzenia prawa rosyjskiego...

Czy wiesz, że w czasie ewakuacji więzienia w Berezweczu, na drodze śmierci, zginęło ponad 1000 osób, a w więzieniu, w noc przed ewakuacją, życie straciło ponad 500 więźniów?

Byłam w miejscu, gdzie Cię zamordowano.
Napotkany tam mężczyzna opowiadał mi, że w jego rodzinie z pokolenia na pokolenie przekazuje się informację o tym jak mordowano tu Polaków, jak Ich krew płynęła główną drogą kołchozu niczym rzeka.
Ten człowiek bardzo często odwiedza wraz ze swoimi dziećmi „Polską Płoszczadź”, by pod pomnikiem pomordowanych złożyć kwiaty.

/ Napis na pomniku

Ja też, ilekroć jestem na Białorusi, wiozę Tobie i Twoim współtowarzyszom niedoli,  czerwone róże.
I ciągle mam nadzieję, że kiedyś będziecie ekshumowani, że każdy z zamordowanych będzie nazwany swoim imieniem i nazwiskiem.

Lista (niepełna) zamordowanych w Berezweczu znajduje się na stronie: https://genealogia.okiem.pl/forum/viewtopic.php?f=73&t=16967

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.