- Kategoria: Publikacjie
- Sławomir Roch
- Odsłony: 2877
Jak „bohaterzy OUN – UPA” dokonali ludobójstwa na Świętej Górze Różańcowej w Podkamieniu na Podolu
/ foto: Krzyż z napisem w j. ukraińskim Tu są pochowani ci, którzy zginęli w kościele w 1944 https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Podkamieniu
W tych dniach przeżywamy 73 rocznicę odrażającej zbrodni OUN – UPA, ludobójstwa na Świętej Górze Różańcowej we wsi Podkamień w obwodzie lwowskim (obecnie) na Podolu. Do zbrodni w miasteczku Podkamień, pow. Brody, woj. Tarnopolskie, doszło 12-16 marca 1944 r. Zamordowano tam od około 600 Polaków, mordując okrutnie zakonników i setki niewinnych kobiet i dzieci, którzy właśnie w słynnym Klasztorze Dominikanów szukali schronienia, wobec wzbierającej fali nieludzkich rzezi. Ludobójstwa dokonał oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) kierowany przez Maksyma Skorupskiego, wspomagany przez formację policyjną z ukraińskiej dywizji SS Galizien.
Tymczasem w sobotę zapewne w nocy z 11 na 12 marca 2017 r. nieznani sprawcy zniszczyli krzyż i kamienne tablice upamiętniające polskie ofiary zbrodni w dawnym miasteczku Podkamień. Część pomników w Podkamieniu została oblana czerwoną farbą. Z kolei na centralnym monumencie krzyża wandale napisali „Śmierć Lachom”, czyli Polakom i namalowali swastykę. Tej samej nocy nieznani sprawcy wymazali farbą pomnik zamordowanych przez hitlerowców w 1941 r. profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie.
Ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło poinformował: „To mniej więcej ten sam scenariusz: czerwona farba, litery SS i napis „Śmierć Lachom”. We Lwowie bardzo szybko zareagowała na to miejscowa administracja. Pomnik profesorów lwowskich został błyskawicznie oczyszczony.”.
Urocze, dawne miasteczko Podkamień leży 5 km od Załoziec, w pobliżu Poczajowa, między Brodami a Krzemieńcem. W II Rzeczypospolitej Polskiej na mapie województwa tarnopolskiego do roku 1939. Zbudowane w cieniu ogromnego kamienia, nad którym górowało Sanktuarium Maryjne. Wzniesiono je na Świętej Górze Różańcowej. Taką nazwę nosił słynny na całą Ziemię Podolską Klasztor OO. Dominikanów od XVI wieku. Wyposażył go choćby hojnie zauroczony tym miejscem król Jan III Sobieski, spełniając w ten sposób obietnicę daną mnichom: „Uczynię Wam z Podkamienia drugą Czestochowę.”.
Jest wiele relacji z podkamieńskiej masakry, jedną z nich spisał druh Urban Czajkowski – „Raby” na podstawie zeznań świadków tragedii. Czytamy w niej tak: „W klasztorze otoczonym murami obronnymi, w krytycznym momencie znajdowało się około dwóch tysięcy Polaków, którzy schronili się pod płaszcz Bogarodzicy. Nikt z tych uchodźców, także z Wołynia, nawet nie przypuszczał, że chrześcijanie, a tym bardziej katolicy, mogą się ważyć na sprofanowanie świętego miejsca. Jednak srodze się zawiedli! [...]
Sprawę napadu na klasztor delegacja banderowców omawiała z dowódcą oddziału SS „Galizien” w Podkamieniu 10 marca 1944 r. Na drugi dzień pod murami klasztoru znaleźli się banderowcy i zażądali otwarcia bram oraz wpuszczenia ich do środka na kwaterę, albowiem są regularnym wojskiem, które ‘dla niepoznaki’ nosili cywilne ubranie. Polacy jednak nie uwierzyli, wtedy upowcy ‘przyznali się’, kim są, czyli głodnymi ‘partyzantami sowieckimi’. Spuszczono im z murów chleb i słoninę na sznurze.”.
Taraz Prof. Edward Prus przytacza relację o. Roberta Świętochowskiego: „[...]Ci znów jednak zażądali, aby klasztor posłał delegację dla spożycia z nimi wieczerzy, a to celem przekonania się, czy żywność nie jest zatruta. Wyprawiono więc do nich Wołyniaków: Kucharewiecza i Romana Pilza, siostrzeńców ks. Fijałkowskiego z Poczajowa. Delegaci skosztowali wieczerzy, poznali wśród banderowców dwóch mnichów prawosławnych, o czym po powrocie bez zwłocznie powiadomili wszystkich i to wyjaśniło sprawę, że napastnicy....stanowią ukraińską bandę.”. W tej sytuacji rzecz jasna, nie było mowy o otwarciu bram.
Zrozumieli to także banderowcy, którzy sypnęli seriami kilku karabinów maszynowych na raz. Czternastu polskich chłopców uzbrojonych w karabiny odpowiedziało im słabym ogniem. Nie trudno było zgadnąć, kto w tej sytuacji będzie miał przewagę. Dominikanie zasiedli do konfesjonałów i pospiesznie przygotowywali zebraną ludność na śmierć; w pierwszej kolejności obrońców.
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta i dramatyczna, bo oto obrońcom kończyła się amunicja. Tymczasem banderowcom przybyła pomoc w postaci 150 – osobowego oddziału SS „Galizien”. Zakwaterował się on we wsi Podkamień i zupełnie jawnie rozpoczął wspólnie z upowcami „polowanie” na Polaków. Tylko w pierwszym dniu złapano i uśmiercono 80 osób, ale klasztor wciąż tkwił na nietkniętej Świętej Górze Różańcowej, choć wiele osób, już się chyłkiem zeń wyniosło do lasu, gdzie jednak spotkała ich śmierć z rąk rezunów.
Niespodziewanie 12 marca 1944 r. oblegający klasztor banderowcy odstąpili, aby wziąć udział w napadzie na inną, niedaleką wieś polską Polikrowy, gdzie bestialsko wymordowani 211 Polaków. To była „rozgrzewka”, po której niemal z marszu zaatakowali klasztor ponownie. Przerwawszy na krótko ogień, oświadczyli że odstępują od oblężenia, ludzie zaś będący wewnątrz murów, mogą opuścić klasztor bez obaw.
Był to nowy podstęp. W swojej pracy: „Droga Krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej”, wydanej we Wrocławiu w roku 1983 ks. bp Wincenty Urban zaświadczył: „Polacy uwierzyli i rzeczywiście zaczęli wychodzić za mury, wówczas rezuni przywitali ich ogniem karabinów maszynowych. Padły ofiary, ludzie zaczęli znowu uciekać do klasztoru.... . Banderowcy wdarli się do klasztoru.”. Za upowcami wkroczyli do Sanktuarium Maryjnego ukraińscy esesmani. Jedni i drudzy „zaczęli naigrywać się z obecnych tam ludzi” – zauważa dr Aleksander Korman (Nieukarane zbrodnie SS-Galizien, Londyn 1990).
Prof. Edward Prus przytacza straszny cytat: „Po czym jednych zaczęli mordować na chórze, a innych wrzucali żywcem z chóru na posadzkę kaplicy. Jęk, płacz.... dochodził swąd palących się włosów ludzkich, krzyk..... sceny, którym piekło mogło pozazdrościć”. I dodaje w następnym cytacie: „A chwilę później w kaplicy, gdzie dzieci przyjmowały Komunię św., znajdował się stos pomordowanych ludzi. Stos ten ruszał się jeszcze, zaś nad stosem unosiła się para wodna, ogrom krwi.... . Ogromna przyklasztorna studnia zapełniła się ludzkimi zwłokami, przeważnie dziecięcymi...”. Padło wówczas 250 osób, w tym także księża, ojcowie Dominikanie. 13 marca „zwycięzcy – bohaterzy współczesnej Ukrainy” wywieźli z klasztoru 200 fur mienia. Poza obrębem klasztoru zabito 600 osób, a w całej okolicy ponad 2000 osób.” [60] [Edward Prus, Legenda Kresów, Wrocław 1995 r., s. 47-50]
Jest to zatem b. wymowny przykład ukraińskiego barbarzyństwa na Podolu, zawarty w dobrym i treściwym opracowaniu Prof. Edwarda Prusa: „Podkamień – Mord w Sanktuarium”, zamieszczonym w jego wspaniałej książce, którą serdecznie polecam pt. „Legenda Kresów”.
Naturalnie poruszony tą wstrząsającą, kolejną profanacją na Kresach, przeglądałem na gorąco liczne artykuły w temacie oraz komentarze i byłem niekiedy przerażony, jak lekko wydaje się, te potworne akty są przyjmowane. Po temu w jednym z własnych komentarzy pisałem: „Ludzie takie napisy jak: ‘Śmierc Lachom’ to niemal wyrok dla resztek polskiej społeczności na Ukrainie, naturalnie zawsze w stosownym czasie dla ukraińskich nacjonalistów. Ludzie to nie czas na żarciki, sarkazmy, czy żale! Jeśli teraz Polacy nie powstrzymają nienawiści na Ukrainie, to znów będą zbrodnie i wielce prawdopodobme, że będzie kolejne ludobójstwo. Neobanderowców można zatrzymać tylko działaniem, czynami. Dlatego ludziska miast biadolić domagajcie się czynów od Rządu RP, czynów a nie milutkich facjat od Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Przecież oni jedzą nasz chleb i za nasze pieniądze się wożą. Mówicie, że nie słuchają Was notable, to się do cholery organizujcie, choćby w system trójkowy, wszak tak rodziła się wielka Narodowa Demokracja. Jedna trójka zaufanych ludzi to już coś, dwie trójki to więcej, a trzy trójki to już siła chłopa. Do dzieła!”.
I jeszcze jakiemuś gostkowi, ukrywającemu się za niejakim ‘Tomkiem’ napisałem do słuchu: „Ej te Tomek co masz na myśli? Sądzisz, że rzucisz taką łachmycę i masz odpuszczone. Człowieku nie siej obrzydliwej probanderowskiej propagandy! Na tym portalu (prawy.pl) nikt o zdrowych zmysłach nie popiera Rosji kosztem naszej własnej ojczyzny Polski. Na Ukrainie dochodzi jednak do demonicznej gloryfikacji zbrodniarzy z OUN-UPA! Na Ukrainie zawłaszcza się polskie świątynie, a Polakom odmawia sią zwrotu nawet tych, które od lat niszczeją nieużywane. Na Ukrainie setki miejsc rzezi i zbiorowych mogił, pozostaje bez prostego choćby krzyża. Na Ukrainie niszczy się obecnie i profanuje nawet te miejsca pamięci, które tam nieliczne, postawione są jeszcze. Na Ukrainie krzyczy się coraz częściej: „Smert Lachom”.”.
Tymczasem Ambasador Piekło raczył po raz kolejny wydusić z siebie: „Mamy do czynienia ze wzmożeniem takich zjawisk, co świadczy o pewnej bezradności i determinacji strony, która to prowokuje.”. Na pocieszenie Ambasador przekazał, że w związku z incydentami wystosowane zostaną noty dyplomatyczne do ukraińskiego MSZ, a strona polska będzie kontrolowała przebieg śledztw w tych sprawach.