Dzisiaj jest: 19 Kwiecień 2024        Imieniny: Adolf, Leon, Tymon

Deprecated: Required parameter $module follows optional parameter $dimensions in /home/bartexpo/public_html/ksiBTX/libraries/xef/utility.php on line 223
III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

/ Zespół „Chawira” Z archiwum: W dniu 1 marca 2009 roku miałem zaszczyt po raz następny, ale pierwszy w tym roku, potwierdzić, iż Leopolis semper fidelis, a że we Lwowie…

Readmore..

ZMARTWYCHWSTANIE  JEZUSA CHRYSTUSA  WEDŁUG OBJAWIEŃ  BŁOGOSŁAWIONEJ  KATARZYNY EMMERICH.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG OBJAWIEŃ BŁOGOSŁAWIONEJ KATARZYNY EMMERICH.

Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno- wschodnich Niemczech. W wieku dwunastu lat zaczęła pracować jako…

Readmore..

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego  Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska”  w Domostawie  w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r. W Walnym Zebraniu Członków wzięło udział 14 z 18 członków. Podczas…

Readmore..

Sytuacja Polaków na Litwie tematem  Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

Sytuacja Polaków na Litwie tematem Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

20 marca odbyło się kolejne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów.Jako pierwszy „głos z Litwy” zabrał Waldemar Tomaszewski (foto: pierwszy z lewej) przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich…

Readmore..

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie   wyklął ich naród.

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie wyklął ich naród.

/ Żołnierze niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan”, Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, Mieczysław Małecki „Sokół” i Stanisław Pakuła „Krzewina” (czerwiec 1947) Autorstwa Unknown. Photograph from the archives of Solidarność…

Readmore..

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając  rakietom Fire Storm Shadow

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając rakietom Fire Storm Shadow

Jak wynika z nagrania rozmowy pomiędzy niemieckimi oficerami, które wyciekło, opublikowanego przez rosyjskie media, brytyjscy żołnierze „na miejscu” znajdują się na Ukrainie , pomagając siłom ukraińskim wystrzelić rakiety Storm Shadow.…

Readmore..

Mienie zabużańskie.  Prawne podstawy realizacji roszczeń

Mienie zabużańskie. Prawne podstawy realizacji roszczeń

Niniejsza książka powstała w oparciu o rozprawę doktorską Krystyny Michniewicz-Wanik. Praca ta, to rezultat wieloletnich badań nad zagadnieniem rekompensat dla Zabużan, którzy utracili mienie nieruchome za obecną wschodnią granicą Polski,…

Readmore..

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

BITWA O LWÓW Dla zrozumienia stosunków panujących w mieście liczącym przed II Wojną Światową 400 tys. mieszkańców, należałoby naświetlić sytuację polityczną i gospodarczą miasta, które było poniekąd stolicą dużej połaci…

Readmore..

Gmina Białokrynica  -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Gmina Białokrynica -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Opracował Andrzej Łukawski. Pisownia oryginalna Przyjeżdżamy do Białokrynicy, jednej z nąjlepiej zagospodarowanych gmin, o późnej godzinie, w urzędzie jednak wre robota, jak w zwykłych godzinach urzędowych. Natrafiliśmy na gorący moment…

Readmore..

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Wielkanoc to najważniejsze i jedno z najbardziej rodzinnych świąt w polskiej kulturze. Jakie tradycje wielkanocne zachowały się na Kresach?Na Kresach na tydzień przed Palmową Niedzielą gospodynie nie piekły chleba, dopiero…

Readmore..

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

/ Były żołnierz dywizji SS-Galizien Jarosław Hunka oklaskiwany w parlamencie Kanady podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego. Foto: YouTube / Global News Ciekawe wiadomości nadeszły z Kanady 9 marca 2024. W serwisie…

Readmore..

Krwawe Święta Wielkanocne  na Kresach

Krwawe Święta Wielkanocne na Kresach

Wielkanoc jest najważniejszym świętem chrześcijańskim upamiętniającym zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Poprzedzający ją tydzień nazywany jest Wielkim Tygodniem. Ostatnie trzy doby tego tygodnia zwane są Triduum Paschalne. Istotą Triduum Paschalnego (z łac.…

Readmore..

OJCIEC JAN PURWIŃSKI

DZIECIŃSTWO

Jan Purwiński urodził się 19 listopada 1934 roku na terenie dawnych polskich Inflant (dzisiejsza Łotwa), w historycznej krainie Łatgalii, we wsi Dolna, dziś Dolnaja. Wieś należała do parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Iłukszcie. Jan był drugim z dziewięciorga dzieci Donata i Marianny. W domu otrzymał staranne katolickie i patriotyczne wychowanie. Oprócz pięciu sióstr miał trzech braci. Po śmierci starszej siostry na Janku spoczęło wiele prac związanych z opieką nad młodszym rodzeństwem i pomocą w pracach domowych. Wrodzona dobroć, wrażliwość i hart ducha pomagały chłopcu w codziennych obowiązkach.

Zaraz za wioską rozpoczynały się lasy, które ciągnęły się połaciami na wschód i północ. Tam dzieci często wyruszały zbierać grzyby i leśne owoce.  Kilkaset metrów od skraju lasu wiła się rzeczka Iłukszta, a dwa kilometry dalej płynęła pełna ryb i ptactwa Dźwina  uchodząca do Zatoki Ryskiej.  Kiedy tylko był czas, chłopcy z Dolnej wyruszali nad rzekę na ryby. Jan wyrastał wśród rówieśników różnych wyznań: żydów, protestantów, prawosławnych i katolików, co w przyszłości przełożyło się na jego umiejętność współpracy z ludźmi o innych przekonaniach.

/ Dyneburg  - pożegnanie ksiądz Jana Purwińskiego przed jego wyjazdem na Ukrainę w 1977 roku.

Inflanty należały do Rzeczpospolitej od XVI wieku aż do pierwszego rozbioru Polski. Do 1918 roku mocny wpływ na tych obszarach miał niemiecki protestantyzm. W powiecie iłłuksztańskim Polacy wyznający katolicyzm stanowili większość mieszkańców. Sama wioska Dolna była prawie w całości katolicka.

Wszystko zmieniło się, kiedy nastała wojna. Prześladowania za polskość zaczęły się od 1940 roku, kiedy nastąpiła sowiecka, a później niemiecka okupacja Łotwy. Sowieci pozamykali polskie szkoły. Nauka języka polskiego stała się troską głównie matek i babć. Pomocne w tym były katechizmy i modlitewniki.

W rodzinie Purwińskich bardzo dbano o zachowanie polskości.. Marianna uczyła dzieci czytać w języku ojczystym. Pilnowała codziennego pacierza. Wieczorami dzieci otaczały matkę, wsłuchując się w czytane przez nią historie biblijne. Jan już w wieku sześciu lat opanował podstawy czytania po polsku. Wkrótce zastępował mamę przy wieczornej lekturze. Marianna zyskała dzięki temu więcej czasu na obowiązki domowe. Krzątała się pracowicie, a każdy poranek  zaczynała śpiewem godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Z rodziną mieszkała babcia Janka. To ona, kiedy schodzili się sąsiedzi, prowadziła wspólne modlitwy i śpiewy. Janek czytał prenumerowane przez rodziców jeszcze przed wojną czasopisma: „Przewodnik Katolicki”, „Rycerz Niepokalanej”, „Posłaniec Serca Jezusowego”. Chłopiec lubił chodzić do kościoła i choć nie był ministrantem, przy balaskach czuł się spokojny. Często bywał z mamą u chorych, których ona odwiedzała.

 Pewnego razu, gdy ksiądz Longin Łapkowski przyszedł do chorego z Najświętszym Sakramentem, Janek uczestniczył w modlitwie, trzymając świecę. Gdy kapłan skończył udzielać sakramentów św. choremu sąsiadowi, zapytał chłopca:

– A kim ty chcesz być?
– Księdzem – odpowiedział zdecydowanie kilkulatek.
– Księdzem?! – zdziwił się ks. Longin.

LATA SZKOLNE

W okolicach trwały represje wobec Polaków. Najpierw sowieci wywozili rodziny Polskie na zesłanie, a później, kiedy nastała niemiecka okupacja, ludzie wysyłani byli na przymusowe roboty do Niemiec.

We wszystkich wioskach powstały struktury Armii Krajowej, a ludność działała w konspiracji.

Od 1941 roku Niemcy pozwalali uczęszczać do szkoły jedynie Łotyszom. W trosce o edukację syna Marianna udała się wówczas do księdza Longina Łapkowskiego z prośbą o przepisanie metryki syna. Ksiądz Łapkowski nie zgodził się, odpowiadając zatroskanej matce: „W metryce jest napisane: Jan Purwiński, Polak – i tak zostanie”.

Z konieczności Janek  pobierał nauki poza szkołą, u Pani Heleny Krycowej. Kiedy Niemcy pozwolili staroobrzędowcom wyznania prawosławnego otworzyć pięcioklasową szkołę rosyjską w Iłłukszcie, Jan natychmiast podjął naukę języka rosyjskiego, a gdy już dobrze się nim posługiwał, został przyjęty do pierwszej klasy.

Po wojnie powiat iłłuksztański – jak wszystkie okoliczne tereny – znalazł się w granicach ZSRR. W Dolnej z początku władze pozwoliły na otwarcie polskiej szkoły. Rodzice Purwińscy zapisali dzieci do pierwszej klasy, a Jana do drugiej. Kiedy w 1947 roku Jan ukończył trzecią klasę, Stalin zlikwidował wszystkie polskie szkoły. Chłopiec kontynuował więc naukę w szkole rosyjskiej. Po ukończeniu siódmej klasy poszedł do szkoły średniej łotewskiej.

Jan Purwiński miał uzdolnienia humanistyczne, natomiast kłopoty sprawiała mu matematyka. W 1955 roku przystąpił do zdawania matury, ale z matematyki otrzymał dwójkę. Poprawkę zdał jesienią – niestety wtedy nie mógł już złożyć dokumentów na studia. Zaraz po egzaminach rozpoczął pracę w kołchozie, aby łatwiej mu było wstąpić do seminarium. Tu przepracował rok. Wciąż doskonalił znajomość języka łotewskiego, ponieważ wiedział, że to język wykładowy w seminarium. W lipcu 1956 roku pojechał do Rygi na egzaminy wstępne do seminarium. Członkami komisji byli kapłani – wykładowcy seminarium, a wśród nich rektor seminarium Pēteris Strods, późniejszy biskup. Rektor zadał kandydatowi kilka pytań, a wśród nich było najważniejsze:

– Dlaczego ty chcesz być kapłanem?
– Żeby ludzi prowadzić do Boga – odpowiedział młodzieniec.
Biskup uśmiechnął się i uzupełnił tę wypowiedź:
– Żeby samemu zbawić swoją duszę i ludzi prowadzić do Boga.

Jan Purwiński został klerykiem i pierwszego września miał stawić się w seminarium. Ale nie wszystko było takie proste. Był to okres szczególnych prześladowań Kościoła katolickiego w ZSRR.

Do ryskiego seminarium bez zezwoleń mogli wstępować tylko seminarzyści z Łotwy. Kandydaci z pozostałych republik musieli otrzymać specjalne zezwolenie władz radzieckich. Alumn Jan był jednym z czterech seminarzystów, którzy nie odbyli dotąd obowiązkowej służby wojskowej. Klerycy otrzymali od przełożonych dokumenty dla komisariatu wojskowego, zaświadczające, że są wychowankami Ryskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Rektor przy pożegnaniu z klerykami przykazał im surowo:

– Kiedy będziecie tu wracać, nie mówcie o tym nikomu!
– Dobrze – zapewnili mężczyźni.

SEMINARIUM I ŚWIĘCENIA

/ Seminarium duchowne w Rydze w 1920 rok

W tym czasie na terenie Związku Radzieckiego istniały dwa seminaria katolickie: w Kownie i w Rydze. Pierwszego września 1956 roku Jan Purwiński ponownie przekroczył mury Wyższego Seminarium Duchownego w Rydze. Po przyjeździe okazało się, że wrócił sam. Pozostali klerycy, zakończywszy służbę w wojsku, nie otrzymali pozwolenia na wstąpienie do seminarium.

Od samego początku Jan przykładał się do nauki. Był obowiązkowy, pobożny, korzystał ze stałego kierownictwa ojca duchownego. Świetnie orientował się w literaturze. Oprócz języka ojczystego władał językami łotewskim i rosyjskim. Godzinami przesiadywał w bibliotece seminaryjnej, w której znajdowało się wiele publikacji w języku polskim.

Władze sowieckie bez uzasadnienia z każdego rocznika usuwały kleryków. Kiedy Jan był na trzecim roku, komuniści nakazali usunięcie trzech jego dobrych kolegów: Krapana, Pujatsa i Daleckiego. Dzięki rektorowi klerycy ci później skończyli seminarium. Jesienią 1959 roku władze usunęły kolejnych trzynastu kleryków, w tym trzech diakonów, którzy – poza dwoma – ukończyli seminarium, zdając egzaminy eksternistycznie. Pierwszy rok z Janem Purwińskim zaczynało 36 kleryków. Do święceń dotrwało tylko 21.

 Jan Purwiński przyjął święcenia 13 kwietnia 1961 roku z rąk bp. Petrasa Maželisa w kaplicy Arcybiskupów Ryskich. Seminarium w Rydze wydało wielu kapłanów, którzy budowali Kościół po rozpadzie Związku Radzieckiego, m.in. śp. abpa Piotra Malczuka, bpa Witalija Skomarowskiego, bpa Bronisława Biernackiego, bpa Stanisława Szyrokoradiuka, bpa Leona Dubrawskiego.

 WIKARY

Pierwszą placówką wikarego ks. Jana był Dyneburg (Daugavpils, Dźwińsk), gdzie proboszczem był 77-letni ks. Paweł Stryczko. Było tu bardzo duże skupisko Polaków. Od początku ksiądz Jan narażał się władzom radzieckim, które przez szesnaście lat próbowały Kapłana usunąć. To w końcu się udało, ale dobro, którego ksiądz w tym czasie dokonał, było ogromne, a ziarno, które zasiał, przynieść miało plon stokrotny. Wielką troską Kapłan otaczał dzieci i młodzież, widząc w nich przyszłość Kościoła. Ksiądz sobie tylko znanym sposobem wydrukował na Litwie, dzięki ks. Stanisławowi Lidisowi z Wilna, katechizmy w językach łotewskim, rosyjskim i polskim.

Władze radzieckie robiły wszystko, aby zniechęcić ludzi do uczestnictwa w kościelnych nabożeństwach. Zmuszali nauczycieli do wychowywania dzieci w duchu ateizmu, do prowadzenia antyreligijnych lekcji. Często polskie nauczycielki były zwalniane z pracy. Ksiądz Jan pomagał im w ten sposób, że z w porozumieniu z rodzicami zatrudniał je do katechizowania. Przygotowane w ten sposób do sakramentów dzieci ksiądz później egzaminował. Z pracy nauczycielek był bardzo zadowolony.

Kolejny konflikt dotyczył cmentarza polskiego, z którego władze chciały usunąć krzyże. Ksiądz Jan w imieniu parafian zwrócił się pismem do deputowanego ds. religii w Moskwie, którym był Łotysz – Hetagurow. Ten po pewnym czasie przyjechał i powiedział komunistycznym władzom: „Żyd stawia swój pomnik, katolik swój krzyż, a wy swoje gwiazdy. Każdy po swojemu. I na tym cmentarzu też tak będzie”. Ten konflikt trwał jeszcze jakiś czas do 1977 roku, w którym to usunięto księdza Jana. Ale cmentarz został.

3 lutego 1977 roku zmarł ksiądz dziekan Paweł Stryczko. Po pogrzebie przyjechał biskup Vaivods i mianował księdza Jana administratorem parafii. Decyzja biskupa wyczerpała cierpliwość miejscowych władz i po dwu miesiącach komuniści dopięli swego. Ksiądz Jan został wyrzucony i skierowany na wschód, do odległego o 80 kilometrów  Balbinowa (dziś Indra). Pełnił również posługę wikarego parafii w Krasławiu. W tym ostatnim miejscu przebywał zaledwie dziesięć dni. Po kilku miesiącach, 30 lipca 1977 roku, na prośbę kardynała Juliana Vaivodsa ksiądz Jan został administratorem parafii św. Zofii w Żytomierzu, w której proboszczem, bardzo wówczas schorowanym, był ksiądz Stanisław Szczypta, góral spod Zakopanego, który po 10 latach łagrów wrócił do Żytomierza.

ŻYTOMIERZ

/Uroczysta msza święta w Żytomierzu z udziałem J. Piłsudskiego 23 05-20 r. NAC

/ Kościół. Niepokalanego  Poczęcia  Najświętszej  NMP w Dyneburgu, 1931 rok Fot. NAC

Ksiądz Jan Purwiński po załatwieniu formalności na Łotwie przybył do Żytomierza 26 sierpnia, w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej.  Zastał kościół zamknięty. Po ustaleniu, że proboszcz mieszka 3 km od kościoła – mimo że w kościele był pokój z oknem – władze radzieckie zabroniły księdzu Stanisławowi mieszkać przy świątyni.. Po blisko godzinie ksiądz Jan dotarł do małego, skromnego domku. Po chwili stanął przed szczupłym, siwym mężczyzną. Spoza okularów spoglądały ku niemu dobrotliwe oczy.

– Przyjechałem tu z polecania biskupa Juliana Vaivodsa, mam pomagać księdzu.
– Proszę do środka – odpowiedział proboszcz. – Cieszę się w końcu bratnią duszą.

Staruszek wyciągnął chleb i zaparzył w samowarze herbatę. Robił to wolno, dostojnie. Ksiądz Jan usiadł na wiekowej kanapie i rozglądał się po skromnym pokoju. Patrzył na smukłą sylwetkę kapłana, który podczas wojny był administratorem w słynnym Przebrażu na Wołyniu, gdzie istniała największa wówczas baza polskiej samoobrony. Wiedział, że sędziwy teraz kapłan był świadkiem wielu mordów dokonanych przez bandytów z UPA.

– Może pomóc? – zagadnął nieśmiało.
– Taki stary jeszcze nie jestem, dam radę, a gość w dom to Bóg w dom.

Potem proboszcz opowiadał o pracy w parafii, wolno wypowiadając każde zdanie jakby dla podkreślenia, że przekazywane prawdy mają dla niego największe znaczenie. Mówił cicho, ostrożnie. Ksiądz Jan rozumiał tę rozwagę starego proboszcza. Wiedział, do czego komuniści są zdolni.

– Proszę księdza – powiedział proboszcz. – Cieszę się z przyjazdu księdza, będzie nam raźniej.
–  Lubię dużo opowiadać – uśmiechnął się ks. Jan.
– Tu trzeba na wszystko uważać. Ale też jak najmniej mówić. Proszę na razie nie zakładać sutanny. – starszy kapłan zaraz dodał: – A rano po Mszy św., po śniadaniu pójdziemy do władz – i jakby zauważył zakłopotanie księdza Jana, dokończył: – Prześpi się ksiądz dzisiaj w kuchni na sienniku.
Wczesnym rankiem obaj księża tramwajem pojechali do katedry. Po śniadaniu udali się do władz. Rozmowa miała charakter przesłuchania. Ksiądz Jan był świetnym dyplomatą i wsłuchiwał się uważanie w słowa pełnomocnika, który pouczał księdza, co może, a czego nie może.
– A gdzie będę mieszkał? – zapytał administrator, wykorzystując chwilę, kiedy urzędnik chciał zaczerpnąć oddechu.
– Biskup Vaivods napisał, że wy będziecie mieszkać przy kościele – odpowiedział sucho urzędnik. – Przyjdźcie jutro, będziemy załatwiać formalności – zakończył zdecydowanie.

Przy następnym spotkaniu urzędnik wręczył kapłanowi sprawkę, czyli pozwolenie na pełnienie funkcji kapłańskich w Żytomierzu.

Szybko rozniosło się w Żytomierzu, że jest nowy ksiądz. Do katedry przybyli ludzie z okolicznych miejscowości. Tłumy garnęły się do spowiedzi. Bywało, że księża spowiadali całymi dniami. Kapłan miał tremę, bo na Łotwie odprawiał po łacinie, a tu przyszło celebrować Mszę św. w języku ojczystym. Po skończonej Eucharystii podszedł ksiądz Szczypta i poklepał księdza Jana po ramieniu.

– Pięknie ksiądz po polsku mówi.

Z uwagi na to, że ksiądz Jan mieszkał przy kościele, wielu ludzi korzystało z sakramentów. W pracy pomagał księdzu Marian Husakowski, bardzo oddany kościołowi, godny zaufania parafianin, który wiele lat przepracował z ks. Stanisławem. Parafią, według prawa, jakie wymyślili komuniści, rządziła tzw. „dwudziestka”, która pełniła zadania rady parafialnej. Dwudziestka decydowała o wszystkim.

TAJNE NAUCZANIE

Pan Marian czuwał nad nowym administratorem.

– Do dwudziestki należą ludzie, którzy współpracują z KGB – oznajmił mu cicho zaraz na początku. – Proszę nic przy nich nie mówić.
– Dobrze, będę się starał – odpowiedział kapłan.
– Proszę nie pokazywać się oficjalnie z młodzieżą i z dziećmi – poradził jeszcze pan Marian, rozglądając się wokoło, czy nikt nie podsłuchuje. – Bo skończy ksiądz tak, jak ksiądz z Berdyczowa.
– To znaczy jak? – zapytał kapłan.
– Wypędzą z parafii i zabiorą sprawkę. Dzieci i młodzieży nie wolno katechizować.
– To jak mam przygotować dzieci do pierwszej spowiedzi i komunii? – zafrasował się głęboko ks. Jan.
– Mamy na to sposoby! – uśmiechnął się pan Marian. – Pełna konspiracja.

I rzeczywiście, matki z dziećmi przywoziły dzieci w kilkuosobowych grupkach. Pan Marian zamykał ich w kościele i po nauce, upewniwszy się, że nikogo nie ma w pobliżu, wypuszczał z katedry. W podobny sposób udzielane były chrzty i śluby.

15 września 1981 roku Jan Purwiński został mianowany wikariuszem biskupim na terenie Ukrainy i Mołdawii. Dwa lata później otrzymał honorowy tytuł Prałata, osobistego Kapelana Jego Świątobliwości Jana Pawła II.

Któregoś dnia kapłani spotkali się na pogawędce u księdza Jana. Darzyli się ogromnym szacunkiem.

– Dzisiaj moja kolej zaparzyć herbatę – zagadnął administrator.
– Podziwiam księdza, z jaką radością prowadzi ludzi do Boga.

Ksiądz Jan uśmiechnął się.

– Tak rozumiałem swoje powołanie i tak odpowiedziałem na pytanie rektora podczas egzaminu w seminarium.
– To dobrze – odpowiedział proboszcz.
– Chyba nie, bo rektor dopowiedział, iż księdzem zostaje się po to,  „żeby samemu zbawić swoją duszę i ludzi prowadzić do Boga”.
– No tak! – i obaj wybuchnęli śmiechem.
– No tak, i gdzie tu nasza pokora?  –  spoważniał ksiądz Szczypta. – A jak było na Łotwie? –  zmienił temat.
– U nas było łatwiej, było więcej księży. Pamiętam takie obrazy, jak ludzie jadący do Wilna, kiedy widzieli kościół, wysiadali z pociągu i kierowali się do świątyni, prosząc o spowiedź, o komunię.
– Straszny głód Boga. Ale ja wierzę, że wszystko czemuś służy. Kiedy byłem na zesłaniu, czasem wątpiłem. I wtedy otrzymywałem łaskę nadziei. W 1945 roku znalazłem się z moim biskupem łuckim, Adolfem Szelążkiem, w więzieniu w Kijowie. Pamiętam ostatnie Jego słowa ze św. Pawła, z listu do Filipian: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.

To była jedna z ostatnich rozmów „młodego i starego księdza”. W 1984 roku ksiądz Stanisław Szczypta zmarł w samochodzie, kiedy kierowca odwoził go do domu. Ksiądz Jan zdążył mu jeszcze udzielić absolucji.

Na pogrzebie takich tłumów Żytomierz jeszcze nie widział. Po wszystkich ceremoniach związanych z pochówkiem biskup Vaivods z Rygi mianował księdza Purwińskiego proboszczem w Żytomierzu.

Niebawem zaczęły się u księdza Jana problemy zdrowotne z nogami, które puchły od długiego przesiadywania w konfesjonale. Komuniści jeszcze bardziej inwigilowali kapłana, często wzywali go na przesłuchania, zastraszali. Nieraz kapłan dziwił się, skąd mają tyle informacji. Pewnego dnia znajomy ksiądz z Polski zapytał, co to za kabel biegnie z budki telefonicznej do pokoju, w którym mieszkał ks. Jan. Wtedy wydało się, że KGB założyła podsłuch. Od tego czasu podczas odwiedzin gości proboszcz włączał bardzo głośno telewizor lub radio.

Któregoś dnia proboszcz Purwiński  pojechał do wsi Rychalskie, odległej od Żytomierza o 100 km. Miało być 50 ludzi do spowiadania, a przyszło 400. Zmęczony kapłan  wrócił do Żytomierza nad ranem.

Innym razem, podczas jednego z wielu wezwań na KGB, długo musiał się tłumaczyć z powodu grup Żywego Różańca, które – jak zorientowali się donosiciele – odmawiały jakieś „tajemnice”.

– U nas – tłumaczyli KGB-iści – nie może być rzeczy tajnych!

 I proboszcz został pouczony o życiu w prawdzie.

Ksiądz Jan świetnie dogadywał się z grekokatolikami. Zdarzało się, że na Wielkanoc przyjeżdżał ze swymi księżmi podziemny biskup Pawło Wasyłyk z Kołomyi. Kapłani przez kilka dni przed świętami pomagali, spowiadając w konfesjonale. 

BISKUP DIECEZJI

W 1991 roku przyjechał do Żytomierza Francesco Colasuonno, ówczesny nuncjusz apostolski w ZSRR. Podczas spotkania oznajmił księdzu Janowi:

– Jest ksiądz kandydatem na biskupa, czy przyjmuje ksiądz tę godność?

Ksiądz Purwiński uśmiechnął się.

– Ja, biskupem tutaj? Nie, odmawiam.

Arcybiskup spojrzał zdecydowanie.

– Przecież to nie ja wyznaczam. Czyni to Ojciec Święty. Ksiądz jest Polakiem i Papież jest Polakiem. Dlaczego ksiądz Polakowi odmawia?

Na takie dictum kapłan już nie śmiał obstawać przy swoim sprzeciwie.

Ksiądz Jan Purwiński został mianowany biskupem 16 stycznia 1991 roku przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Sakry biskupiej w Katedrze św. Zofii w Żytomierzu udzielił ks. Janowi Purwińskiemu abp Francesco Colasuonno.

Komuniści zawiedli się, licząc na łatwe manipulowanie nowym biskupem. Niemal natychmiast zaczął się on upominać o zwrot budynku Kurii Biskupiej (niestety bezskutecznie).

W diecezji żytomierskiej udało się komunistom zamknąć większość parafii. Pozostało pięć. Teraz jak grzyby po deszczu powstawały nowe wspólnoty. Za kadencji biskupa Purwińskiego zbudowano lub otwarto ponad 170 kościołów. Biskup za cel postawił sobie otwarcie Seminarium Duchownego. Wiedział, że bez wykształconych księży Kościół będzie za słaby, aby zmierzyć się z panującym ateizmem. I wkrótce w Worzelu koło Kijowa powstało Wyższe Seminarium Duchowne.

Biskup Purwiński postawił także na laikat. Przy parafiach powstawały ruchy i stowarzyszenia katolickie. W 1989 roku powstała pierwsza na Ukrainie organizacja polska: Żytomierski Obwodowy Związek Polaków na Ukrainie, którego członkiem został też i sam biskup.

Jako Pasterz powierzonej sobie diecezji biskup często opuszczał Żytomierz, zaglądał do chat na wioskach, gdzie chrzcił, udzielał ślubów i pogrzebów. Powtarzał: „Czuję się tutaj, jak w domu na wsi. Teraz jest czas orki i siania, a owoce przyjdą potem”.

Przez cały okres pasterzowania biskup Purwiński był kustoszem polskości. Bronił Polaków. Mimo usilnych zabiegów komunistów nie pozwolił na likwidację polskiego cmentarza w Żytomierzu.

– Tu jest Polska! – wołał. – Tu spoczywają doczesne szczątki wielu znamienitych Polaków. Między innymi rodzice Paderewskiego, rodzina Stanisława Moniuszki, Bronisław Matyjewicz-Maciejewicz, jeden z pierwszych pilotów polskich, Juliusz Zarębski kompozytor.

Biskup cierpiał, kiedy widział spory wśród polskich organizacji. Próbował je łagodzić.

W 2017 roku biskup Jan Purwiński został odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi RP. Był Honorowym Obywatelem Żytomierza. Dnia 15 czerwca 2011 roku papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację z urzędu, złożoną ze względu na osiągnięcie wieku kanonicznego. Następcą emerytowanego biskupa został abp Petro Herkulan Malczuk.

Będąc biskupem seniorem, mimo choroby i trudności z chodzeniem, bp Jan Purwiński pełnił nadal posługę sakramentalną, a także pomagał kapłanom, którzy prosili go o odprawienie Mszy św. w ich parafiach. W 2020 roku otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej nagrodę „Semper Fidelis”.

ŚMIERĆ PRZYCHODZI NAGLE

Biskup Jan Purwiński trafił do szpitala w Wielkim Tygodniu w ciężkim stanie z podejrzeniem zachorowania na covid-19. Oddychać mógł tylko z pomocą maski tlenowej. Można powiedzieć, że wraz z Jezusem wybrał się na ostatnią drogę krzyżową. Przeżył Niedzielę Zmartwychwstania i Wielki Poniedziałek – 4 i 5 kwietnia. O godzinie  2.00 w nocy z 5 na 6 kwietnia spotkał się ze swoim Panem.

Zapewne mógł powtórzyć za Świętym Pawłem: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem.  Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego (2 Tm 4,7–8).

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Katedrze pw. św. Zofii w Żytomierzu. Wzięli w nich udział między innymi przedstawiciele Episkopatu Ukrainy, Kościołów Grekokatolickiego i Prawosławnego, około 100 księży, przedstawiciele władz polskich  i ukraińskich oraz rzesza wiernych. 

 Biskup diecezji Kijowsko-Żytomierskiej, Witalij Krywicki, w słowie wstępnym powiedział:

 Przez dziesiątki lat biskup Jan gromadził wiernych w tym kościele, gromadził na modlitwę, na słuchanie Słowa Bożego, odprawiał Najświętszą Eucharystię, był pasterzem wielu ludzi z Żytomierza i nie tylko. Dziś ponownie gromadzi nas przed ołtarzem Bożym, aby przypomnieć nam o naszej drodze…

Bp Stanisław Szyrokoradiuk, ordynariusz diecezji odesko-symferopolskiej, w kazaniu  zwrócił się do przyjaciela:

 – Biskupie Janie, dziękuję za Twoją służbę, dziękuję za cierpliwość, przykład i wierność. Wierność Kościołowi, wierność Bogu. Niech Dobry Bóg wynagrodzi Ci za przykład, Twoją ofiarną służbę i Twoją wierność.

Po żałobnej Eucharystii biskup Witalij Skomarowski przeczytał list kondolencyjny od papieża Franciszka:

„Z wdzięcznością wspominam jego wieloletnią pracę duszpasterską: najpierw w jego ukochanej Łotwie, a następnie w Ukrainie, która stała się dla niego drugą ojczyzną. Biskup Jan stał się troskliwym i kochającym ojcem nie tylko dla wiernych Żytomierza, ale także dla wielu chrześcijan, którzy przybywali do niego z różnych części byłego Związku Radzieckiego, aby otrzymać Łaskę Bożą w sakramentach świętych oraz jego mądre nastawienia i ojcowską otuchę”.

Biskupa Jana Purwińskiego pochowano obok Katedry żytomiersko-kijowskiej w Żytomierzu, przy figurze Chrystusa w miejscu, które sam wskazał. Jego mogiła pełna jest zawsze biało-czerwonych róż, które tak lubił.

Jakim księdzem był biskup Jan? Moi rozmówcy w większości zaczynali wspomnienia, mówiąc,  że Ojciec Jan kochał ludzi, był otwarty i życzliwy. Lubił rozmawiać, a jeszcze bardziej opowiadać. Kazania mówił najpierw po polsku, a potem po ukraińsku.

Kapłani powtarzali, że był bardzo ojcowski. Konfesjonał to był jego drugi dom. Cieszył się z sukcesu innych księży.

Kiedyś przyjechała do niego delegacja księży profesorów. Ojciec Jan miał wtedy użyć w zakłopotaniu takich słów:

– I co ja mam powiedzieć Wam, profesorom, ja – prosty ksiądz ze wsi?!

Jeśli chciałoby się najkrócej scharakteryzować księdza Jana, to trafne będzie odniesienie do niego słów Pawłowego Hymnu o Miłości, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłości, która nigdy nie ustaje.

/ Bp Jan Purwiński z ks. Witoldem J. Kowalowem Fot. Janusz Romaniuk

Ryszard Frączek