- Kategoria: Publikacjie
- Redakcja
- Odsłony: 324
„Czarny czwartek”, drohobyckiego getta
80 lat temu, 19 listopada 1942 r., czwartek, przed godziną 12.00 na ulicy getta w Drohobyczu esesman Karl Guenther zastrzelił Brunona Schulza. Dzień ten przeszedł do historii drohobyckiego getta jako "czarny czwartek". Szacuje się, że w drohobyckim getcie zginęło wtedy od 100 do 200 może 300 osób. Niemcy bez ostrzeżenia strzelali do przechodniów, „wbiegali za uciekającymi do bram domów, zabijali kryjących się na klatkach schodowych i w mieszkaniach. Pretekstem miała być awantura z poprzedniego dnia, w której wyniku żydowski aptekarz Kurtz-Reines zranił esesmana Hübnera w palec. Zorganizowano akcję odwetową. Wśród esesmanów strzelających do wybranych Żydów był między innymi Karl Guenther. Szukał on Schulza, dogonił go na skrzyżowaniu ulic Czackiego i Mickiewicza, naprzeciw Judenratu i zastrzelił około 100 metrów od jego pierwszego domu rodzinnego przy drohobyckim Rynku.
/ Bruno Schulz, Autoportret, ok. 1920,
2022 r. to Rok Brunona Schulza, w lipcu przypadała bowiem 130. rocznica urodzin, a w listopadzie 80. rocznica tragicznej śmierci tego artysty, pisarza, malarza i grafika, który żył i tworzył w Drohobyczu na Kresach Wschodnich II RP.. Był to człowieka o niezwykłej wyobraźni, inteligencji i kreatywności. Twórca, który trwale zapisał się na kartach polskiej literatury. Artysta ten pozostawił po sobie nie tylko wybitne dzieła literackie, ale także dorobek plastyczny. Bruno Schulz urodził się 12 lipca 1892 r. w Drohobyczu, małym miasteczku kresowym, gdzie sporą część ludności stanowili Żydzi. Był trzecim i najmłodszym dzieckiem Jakuba Schulza, kupca bławatnego. Mimo, że jako dziecko został rytualnie obrzezany, to w domu jednak nie kultywowano tradycji żydowskich, rodzina była polskojęzyczna. Dzieciństwo i młodość Bruno Schulza spędził na piętrze narożnej kamienicy w jednopiętrowym domu nr 12 przy Rynku, na parterze znajdował się sklep z materiałami tekstylnymi. Młody Bruno uczył się w drohobyckim gimnazjum im. CK Franciszka Józefa, gdzie w 1911 r. zdał maturę z wyróżnieniem. Następnie próbował studiów architektonicznych na Politechnice Lwowskiej, specjalizując się w grafice i rysunku, ale w 1913 roku zrezygnował z powodu choroby i powrócił do Drohobycza. Jednak po dwóch latach przerwy spowodowanej rekonwalescencją (m.in. pobyty w Truskawcu) Schulz powrócił na Politechnikę, by podjąć studia w roku akademickim 1913/1914. Wkrótce jednak znowu przerwał naukę, tym razem z powodu wybuchu wojny. W międzyczasie z powodu postępującej choroby ojca cała rodzina znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Trzeba było sprzedać sklep i dom. Schulzowie musieli przenieść się w 1914 r. do zamężnej siostry Brunona, Hanny Hoffmanowej, na ulicę Bednarską (wówczas Floriańską 10). Wsparcia materialnego udzielał brat Brunona, Izydor (ur. 1881), piastujący kierownicze stanowisko w spółkach naftowych we Lwowie. Wybuch wojny i groźba rosyjskiej ofensywy przyczyniły się do wyjazdu rodziny do Wiednia. Tu Bruno brał udział przez kilka miesięcy w zajęciach na politechnice wiedeńskiej i Akademii Sztuk Pięknych. Niestety w 1915 roku rodzina musiała wrócić do Drohobycza, gdzie w czerwcu, w wieku 69 lat zmarł ciężko chory Jakub Schulz. Od 1918 r. Schulz należał do drohobyckiej grupy „Kalleia” (Rzeczy piękne), skupiającej żydowską inteligencję o zainteresowaniach artystycznych. Aby podreperować domowy budżet, Bruno Schulz próbował malować portrety na zamówienie, jednak bez większego powodzenia. Artyście nie udało się też zarobić na tece grafik Xięga bałwochwalcza wykonanych w latach 1920–1922. W 1922 r. zaprezentował swe prace na dwóch wystawach zbiorowych: w warszawskiej „Zachęcie” i w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie. W sierpniu tego roku dla podratowania wątłego zdrowia wyjechał na miesiąc do Kudowy, niemieckiego podówczas uzdrowiska. W kolejnym roku pokazywał swe prace na „Wystawie prac artystów żydowskich” w Wilnie. W 1924 roku Schulz podjął pracę jako nauczyciel rysunków i kierownik wydziału robót ręcznych w państwowym gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły. Został nauczycielem kontraktowym.
Dorabiał również nauczaniem w innych szkołach. Mimo, że nie lubił swojej pracy i często skarżył się na nią w listach do przyjaciół, to jednak w gimnazjum przepracował niemal całą resztę życia do 1941 roku. W latach 20. Schulz zaczął pisać, początkowo do szuflady. W 1930 roku Schulz pokazywał z kolei swój dorobek plastyczny na lwowskim Salonie Wiosennym, a w 1931 roku w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Niestety w 1931 r. zmarła matka Brunona, Henrietta Schulz. W 1932 r. nawiązał znajomość ze Stefanem Szumanem, wybitnym pedagogiem, profesorem psychologii i miłośnikiem literatury. Ten zachwycił się rękopisem "Sklepów cynamonowych" Schulza i nawet próbował znaleźć wydawcę książki, jednak bezskutecznie. W 1933 r. Schulz zadebiutował w "Wiadomościach Literackich" opowiadaniem "Ptaki", które zwróciło uwagę stołecznych literatów na nauczyciela z kresowego miasteczka. Zaczął nawet korespondować z Zofią Nałkowską, dzięki pomocy której w tym samym roku wydał wreszcie w wydawnictwie Rój "Sklepy cynamonowe". Natomiast pierwszy znany utwór Schulza "Noc Lipcowa" z 1928 r., został opublikowany dopiero w 1936 r., w tomie "Sanatorium pod Klepsydrą". Nikomu nieznany nauczyciel z dnia na dzień stał się postacią publiczną, Schulz zaczął częściej bywać w Warszawie, wszedł w świat literacki. W 1935 r. umarł jego starszy brat, Izydor. Ciężar utrzymania rodziny, który spadł na pisarza, jeszcze mocniej związał go z prowincjonalnym Drohobyczem. Oryginalność, jak i siłę Schulz czerpał właśnie ze swego rodzinnego miasteczka. Twórczość Schulza - zarówno plastyczna, jak i pisarska - to opowieść o jego własnych słabościach, zawiłościach psychiki, obsesjach, pasjach i kompleksach. Artysta był odludkiem, człowiekiem małomównym, uchodził za dziwaka, popadał w stany depresyjne i często chorował. Nigdy się nie ożenił, choć fascynował się kobietami. W 1936 r. kuratorium wreszcie przyznało Schulzowi tytuł „profesora”, dzięki czemu nie musiał już tak bardzo obawiać się o posadę. Po wielu staraniach uzyskał też wreszcie płatny urlop. Wykorzystał go od stycznia do czerwca 1936 r., i w tym czasie napisał dwa znakomite opowiadania: Wiosnę, Jesień oraz Republikę marzeń. Podczas wyjazdów do Lwowa, Warszawy czy Zakopanego Schulz poznawał wielu pisarzy, artystów i krytyków. Efektem była bogata korespondencja m.in. z Witoldem Gombrowiczem, Arturem Sandauerem i Witkacym. O jego opowiadaniach ciepło pisali także Tadeusz Breza, Leon Piwiński, Wacław Berent, Zenon Miriam Przesmycki, Leopold Staff, Józef Wittlin i Julian Tuwim. Pisarz próbował nawet przenieść się do Warszawy, starania w Ministerstwie Oświecenia Publicznego pozostały jednak bez rezultatu. Nie powiodły się próby zainteresowania opowiadaniami wydawców austriackich i włoskich. W 1937 r. wydawnictwo „Rój” opublikowało zbiór Sanatorium pod Klepsydrą. Książka doczekała się licznych recenzji prasowych i utwierdziła pozycję Schulza w nowej literaturze polskiej, czego dowodem było m.in. nagrodzenie, na wniosek Polskiej Akademii Literatury, Złotym Wawrzynem Akademickim (5 listopada 1938). W tym samym roku powstała nowela Die Heimkehr w języku niemieckim, którą Schulz próbował zainteresować niemieckiego powieściopisarza Tomasza Manna. Latem 1938 r. udał się w podróż do Paryża, jechał tam z nadzieją na zorganizowanie wystawy, dlatego zabrał z sobą liczne rysunki. Okres wakacyjny nie sprzyjał jednak spotkaniom z ludźmi wpływowymi i ostatecznie do wystawy nie doszło. W tym czasie w Polsce ukazały się opowiadania Kometa („Wiadomości Literackie”), Ojczyzna („Sygnały”), a także znaczący esej na temat Ferdydurke Witolda Gombrowicza – Schulz projektował również okładkę pierwszego wydania tej książki. Przyszedł 1939 rok, 11 września w wyniku kampanii wrześniowej Niemcy wkroczyli do Drohobycza. Od razu doszło do aktów przemocy, szczególnie brutalnych wobec ludności żydowskiej. Jednak po 17 września i wyniku postanowień paktu Ribbentrop-Mołotow, Niemcy wycofali się z Drohobycza 24 września, ustępując pola sowietom. Schulz nadal pracował w szkole, ale sytuacja materialna jego i rodziny się pogorszyła, był też zmuszony do ustępstw na rzecz nowej, komunistycznej władzy. Proza Schulza nie pasowała do oczekiwań komunistów, bo nie można jej było wykorzystać jako narzędzia indoktrynacji. Niestety już 1 lipca 1941 roku Niemcy wrócili do Drohobycza, a jesienią już utworzyli getto do którego trafiła rodzina Schulza. Schulz jako artysta, jednak dostał się "pod opiekę" gestapowca Feliksa Landaua, dla którego malował obrazy i porządkował skonfiskowane przez Niemców księgozbiory. Landau wykorzystywał talenty Schulza , ale chronił. Artysta malował jego portrety, wykonał też w jego willi malowidła ścienne - ściany sypialni synka Landaua pokrył barwnymi ilustracjami bajek, wykonał również zdobienia wnętrz kasyna gestapowskiego oraz budynku szkoły jazdy konnej (Reitschule). Przyjaciele Schulza w Warszawie, Zofia Nałkowska, Tadeusz Sturm de Sztrem, starali się wydostać go z getta. W lecie 1942 roku przesłali mu fałszywe "aryjskie papiery", ale semicki wygląd Schulza wykluczał samodzielne podróżowanie. Do Drohobycza miał pojechać żołnierz AK w przebraniu oficera Gestapo i pod jakimś urzędowym pretekstem przewieźć Schulza jako więźnia do Warszawy. Załatwiono mu w lasach koło Spały bezpieczne mieszkanie i utrzymanie. "Boję się, że mnie rozpoznają i na jakiejś małej stacyjce wywloką z pociągu i zastrzelą w najbliższym lesie. Słyszałem o tym, to się często zdarza" - powiedział Schulz przyjacielowi, z którym spotkał się ostatniego dnia życia - 19 listopada 1942 roku. Tego feralnego dnia pisarz prawdopodobnie szedł do Judenratu po chleb na drogę. Niestety natrafił na tą „dziką akcję” gestapowców, mordujących Żydów na ulicy. Nie zginął on przypadkowo a w wyniku odwetu, kilka dni wcześniej Landau upokorzył Guenthera - zastrzelił na ulicy jego protegowanych: dentystę Loewa oraz stolarza Hauptmana. Günther miał się później publicznie chwalić przed Landauem: „Zastrzeliłem twojego Żyda!” Ciało pisarza cały dzień leżało na ulicy, gdyż nie pozwolono go pochować. Przypuszcza się, że zostało złożone we wspólnej mogile, której po wojnie nie udało się odnaleźć. Funkcję upamiętniającą Schulza zamiast nieistniejącego nagrobka pełni mosiężna tablica, wmurowana w 2006 roku w miejscu jego śmierci. Bruno Schulz był samoukiem – nie ukończył studiów ani we Lwowie, ani w Wiedniu. Jego twórczość– zarówno plastyczna, jak i pisarska – to opowieść o jego własnych słabościach, zawiłościach psychiki, obsesjach, pasjach i kompleksach. Zachowały się wykonane przez Schulza portrety i autoportrety, projekty okładek do własnych książek, ilustracje do własnych opowiadań (w szczególności do Księgi, Dodo, Edzia, Emeryta oraz Wiosny – z tym opowiadaniem łączy się wielokrotnie powtarzany motyw dorożki) oraz ilustracje do pierwszego wydania Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Odnaleziono także rysunki, które prawdopodobnie były ilustracjami do zaginionego Mesjasza. Tworzył także obrazy olejne, ale te prace, dziś zaginione, znane są przeważnie tylko z dawnych fotografii. Jedynym zachowanym płótnem jest Spotkanie (1920), obraz, który niedawno pojawił się na rynku antykwarycznym, a następnie trafił do zbiorów warszawskiego Muzeum Literatury
/ Miejsce śmierci pisarza. Schulz został zastrzelony przy murku otaczającym park miejski (2008)
Największy zbiór prac plastycznych Schulza, ponad trzysta obiektów, posiada Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie. Dorobek pisarski Schulza jest skromny ilościowo – to dwa tomy opowiadań: Sklepy cynamonowe oraz Sanatorium pod Klepsydrą, a także kilka utworów, których pisarz nie włączył do pierwodruków wspomnianych zbiorów. Zaginęły opowiadania, nie ukończona powieść "Mesjasz", która miała być najważniejszym dziełem Schulza, dzienniki, tysiące listów, duży esej o krytyce literackiej, bruliony z różnymi fragmentami i pomysłami pisarskimi. Zachowane książki Bruno Schulza przetłumaczono na ponad 30 języków, jest on współcześnie jednym z najbardziej cenionych polskojęzycznych pisarzy.(b.s)
Informacje zostały zaczerpnięte z :