Dzisiaj jest: 2 Grudzień 2023        Imieniny: Balbina, Paulina, Bibiana
Grudniowy numer KSI (12/2023)

Grudniowy numer KSI (12/2023)

Readmore..

Moje Kresy – Anna  Muszczyńska cz.4

Moje Kresy – Anna Muszczyńska cz.4

Krzyżowice, miejscowość o odległym w czasie rodowodzie, który sięga okresu rzymskiego. Wymieniona jest w „Kodeksie dyplomatycznym katedry krakowskiej”, dokumencie z roku 1273. Późniejsza wzmianka o Krzyżowicach pochodzi z 1288 roku…

Readmore..

ZBRODNIE UKRAIŃSKIE

ZBRODNIE UKRAIŃSKIE

/ fot. Leon Popek/CC BY-SA 3. 11 i 12 lipca 1943 r. UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców 150 miejscowości na Wołyniu. W sumie w latach 1943-45 na Wołyniu…

Readmore..

Leonard Stecki – lekarz, ppor. rezerwy, jedna z tysięcy ofiar sowieckiego ludobójstwa katyńskiego

Leonard Stecki – lekarz, ppor. rezerwy, jedna z tysięcy ofiar sowieckiego ludobójstwa katyńskiego

/ Leonard Stecki - zdjęcie z okresu studiów na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, fot. kopia ze zbiorów Litewskiego Centralnego Archiwum Państwowego Urodził się 30 kwietnia 1907 roku…

Readmore..

Taktyka ukraińskich organizacji  nacjonalistycznych  w latach 1941-1942.

Taktyka ukraińskich organizacji nacjonalistycznych w latach 1941-1942.

/ Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów pod rękę z Hitlerem. Fot. NAC Okres poprzedzający wybuch wojny niemiecko-sowieckiej obie frakcje OUN wykorzystały na prace przygotowawcze do tworzenia przyszłych struktur państwowych, które po porażce…

Readmore..

7 miesięcy więzienia za… nieprzeczytanie książki o “dobrych Ukraińcach”

7 miesięcy więzienia za… nieprzeczytanie książki o “dobrych Ukraińcach”

Andrzej Łukawski, organizator “marszu wołyńskiego” w Warszawie, pójdzie do więzienia za wpisy internetowe dotyczące banderyzmu. To wynik wniosku złożonego na mężczyznę przez Związek Ukraińców w Polsce. Wszystko zaczęło się w…

Readmore..

Akcja

Akcja "Wisła". Marek A. Koprowski

Dlaczego doszło do akcji „Wisła”? Siedemdziesiąt lat temu władze polskie rozpoczęły operację „Wisła”, która do podręczników historii przeszła pod nazwą akcji „Wisła”, choć nazwa ta nie jest właściwa. Użył jej…

Readmore..

Litwa: Uroczystości Ponarskie w związku z 80. rocznicą  zamordowania w Ponarach przedstawicieli polskiej  inteligencji

Litwa: Uroczystości Ponarskie w związku z 80. rocznicą zamordowania w Ponarach przedstawicieli polskiej inteligencji

W związku z 80. rocznicą zamordowania w Ponarach przedstawicieli polskiej inteligencji 22 września 2023 r. w Polskiej Kwaterze w Ponarach została odprawiona Msza święta. Udział w uroczystości wzięła m.in. polska…

Readmore..

Rzeź wołyńska. Szczątki Polaków znalezione  w zbiorowym dole we wsi Puźniki

Rzeź wołyńska. Szczątki Polaków znalezione w zbiorowym dole we wsi Puźniki

W Puźnikach na Ukrainie specjaliści polscy i ukraińscy odnaleźli zbiorowy dół, w którym w 1945 r. złożono ciała pomordowanych mieszkańców wsi, ofiar ukraińskich nacjonalistów. Wystąpiono do władz ukraińskich o zgodę…

Readmore..

Były analityk wojskowy NATO demaskuje narrację  Zachodu o inwazji na Ukrainę

Były analityk wojskowy NATO demaskuje narrację Zachodu o inwazji na Ukrainę

/ Jacques Baud, ekspert NATO, potępia zachodnie relacje z inwazji na Ukrainę. CZĘŚĆ PIERWSZA: W DRODZE NA WOJNĘ Przez lata, od Mali po Afganistan, pracowałem na rzecz pokoju i narażałem…

Readmore..

Lepiej późno  niż wcale

Lepiej późno niż wcale

Na społecznościowych portalach krąży APEL Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej kierowany do: Prezydenta RP, Premiera RP, Marszałka Sejmu RP, Marszałka Senatu RP oraz Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie podjęcia…

Readmore..

Wielka gra i ryzyko NATO na Ukrainie

Wielka gra i ryzyko NATO na Ukrainie

/ Bazy NATO Po piętnastu miesiącach największej wojny lądowej w Eurazji od czasów drugiej wojny światowej sytuacja się odwróciła. Stany Zjednoczone i NATO rozpoczęły z przekonaniem, że wojna zastępcza jest…

Readmore..

Szlakiem krzyży wołyńskich - WYDYMER W GMINIE ANTONÓWKA

/ WYDYMER W GMINIE ANTONÓWKA, powiat Sarny, woj. wołyńskie, parafia Antonówka

Wojna wdarła się brutalnie w historię przydrożnej wsi Wydymer. Najpierw przemieszczały się przez nią wielkie masy „wyzwolicielskiej" Armii Czerwonej, a zaraz po nich przechodzili pokonani polscy żołnierze. Idąc od strony Żółkiń i Włodzimierca, zatrzymywali się w polskiej wsi, gdzie odpoczywali. Unikali ukraińskich gdzie w licznych wsiach polowano na żołnierzy.  Wielu szło w samych kalesonach, pokrwawieni, brudni, znieważeni i pobici, ale szczęśliwi, że jeszcze żyją. Ludzie karmili nieszczęśników i ubierali w łachmany, aby uchronić od ponownego obrabowania. Opowiadali o tym, co ich spotkało, jakim cudem tu doszli. Szerokim echem rozeszła się wiadomość o okrutnym zamordowaniu polskiego żołnierza, schwytanego w Nowakach za Włodzimiercem. To był zwiastun przyszłego ludobójstwa.

/  Przy krzyżu w Wydymerze

SOWIECKI SPADOCHRONIARZ

Po zagładzie getta w Rafałówce i Włodzimiercu, wokół Wydymera schronienie znaleźli liczni Żydzi. Wspierani i karmieni przez mieszkańców stanowili jednocześnie wielkie zagrożenie, szucmani z Niemcami wielokrotnie Ich poszukiwali. Za pomoc Żydom groziła kara śmierci i palenie gospodarstw. Niemcy byli jeszcze mocni, jednak sowieccy partyzanci zajmowali na nowo teren. Kto był bacznym obserwatorem wiedział czyje będzie zwycięstwo. Jesienią 1942 pod Wydymerem został osaczony sowiecki spadochroniarz, obława przyszła od strony Cepcewicz Wielkich i Netreby, brali w niej udział sami Ukraińcy, mężczyźni, kobiety i dzieci. Setki osób z widłami, pałkami, motykami i siekierami szło w tyralierze. Spadochroniarz ukrył się w ziemniaczysku, tam go dopadli i nie czekając  zabili pałkami, co wywołało furię przybyłych Niemców. Już po utracie przytomności nie przerwano jego bicia, ku wielkiej radości ukraińskich dzieci. Polacy z trwogą przyglądali się okrucieństwu. Nie mogli przypuszczać, że za kilka miesięcy będą tak samo traktowani przez sąsiadów. Na wiosnę przyszłego roku, kilku Polaków, jako świadków zostało przesłuchanych na tą okoliczność. Przesłuchiwał oficer z przechodzącego oddziału partyzanckiego, podkreślając, że po wojnie wymierzona będzie sprawiedliwość dla spisanych uczestników.

MORDY TRWAŁY NIEPRZERWANIE.

/ Tablica z krzyża w Wydymerze. Krzyż postawiony przez śp. Antona Kowalczuka

Mord w sąsiedniej Parośli 9 lutego 1943, dotkną bezpośrednio również Wydymer, zginęli tam też mieszkańcy wsi. Dla ich pamięci i dla zapewnienia opieki Bożej wokół kolonii postawiono po dwóch tygodniach pięć krzyży. Ludność przestała spać w swoich domach i mimo wielkiego mrozu, na noce szła do lasu lub udawała się do kolonii Antonówka. Wiadomości z odległych okolic nie pozostawiały złudzeń, mordy trwały nieprzerwanie.

Zdecydowano się stworzyć samoobronę, na której czele staną Franciszek Żarczyński. Nakazano bardzo słusznie, jedynej ukraińskiej rodzinie Iwana Wołoszyna opuścić kolonię, byli potem aktywnymi banderowcami. Jak tylko śnieg zeszedł, podjęto decyzję o wybudowaniu wielkiego schronu mieszczącego wszystkich mieszkańców. Budowa przy wielkim poświęceniu trwała dwa miesiące. Schron został umieszczony na skraju lasu zw. Objazdki przy drodze do Włodzimierca. Był doskonale umiejscowiony, jego funkcjonalność przemyślana i zrealizowana. Nie był widoczny z odległości, a jedynie stanowiska strzelnicze wysunięte były nad ziemię. W oczach niektórych oponentów był śmiertelną pułapką z jednym tylko wyjściem. Szybko przyszła na budowlę próba przydatności.

UCEKINIERZY

Po upadku Huty Stepańskiej w kierunku Wydymera ruszyła spora grupa uciekinierów. Szli do rodzin i znajomych, ale znaleźli się między nimi i zupełnie obcy. Dotarli na miejsce 19 lipca, ich przyjście było wielkim zaskoczeniem. Pięciu Polaków na koniach jeździło pomiędzy uciekinierami prowadząc wyjaśnienia, kto kim i skąd jest. Szukano ukrytych Ukraińców, którzy uciekali z Polakami. Żądni zemsty zabiliby każdego, nieważne, że tak samo uciekali przed banderowcami.

Przybył tu również por. Kochański, który od tego dnia rozpoczął tworzenie pierwszego zbrojnego oddziału AK na Wołyniu. Nie zatrzymał się jednak na dłużej, a przeniósł do pobliskiej Terebuni. Hucianie po kilku dniach również opuścili Wydymer. Dziś trudno odtworzyć tamtą atmosferę i wszystkie powody ich odejścia. Pomiędzy przybyłymi zaprawionymi w krwawej walce Hucianami, nie miejącymi żadnych złudzeń, a miejscowymi dochodziło do nieprzyjemnych incydentów. Uciekinierzy z Huty Stepańskiej burzący pozorny spokój, byli niechciani, co odczuwali od miejscowych. Jedni gotowali jedzenie dla głodnych, a inni karcili przybyłych za kopanie ziemniaków bez pozwolenia. Hucianie swoimi wozami tratowali zboża, nie mogąc poruszać się drogami, to wywoływało złość. Mieszkańcy Wydymera mieli nadzieję, że uda im się przeprowadzić żniwa. Utopijny optymizm opierali w posiadanym schronie, przygotowaniu do obrony, kilkunastu wypożyczonych od Niemców karabinach i własnym arsenale. Samo przejście do Antonówki było ryzykowne, jedna z grup uciekinierów została zatrzymana przez Sowieckich Partyzantów. Partyzanci chcieli rozstrzelać idących do Niemców, traktują ich jak kolaborantów. Sytuację uratowała Florentyna Lipińska wdowa po Sołtysie z Huty, Marcelu. Ona kłamiąc, że idą z Huty Stepańskiej do Kopaczówki przekonała dowódcę.

Atak na okolicę Antonówki rozpoczął się nocą 30 lipca, zaatakowano kilkanaście miejscowości min. Perespę, Parośl II, Sunię, Terebunie, Kol. Antonówkę, Grabinę, Kołbanie, Kopaczówkę, Purbejówkę, Sernikowo, Setkówkę, Strugę, Załawiszcze, Porodę, Prurwę i inne.

URATOWAŁ ICH SCHRON

Wydymer banderowcy atakowali 31 lipca o wschodzie słońca. Ludność schroniła się w schronie, przez stanowiska ogniowe można było zobaczyć tragicznie piękny obraz. Dymy pożarów z podpalanych domów, mgły i czerwone słońce nad łąkami. Tak jak zakładał plan, schron spełnił doskonale swoje zadanie, uchronił wszystkich, którzy się tam skryli. Banderowcy nie mając możliwości jego zdobycia z marszu, zajęli pozycje na około. Atak polegał na ostrzale, obrońcy sporadycznie odpowiadali celnymi strzałami. Pod schron przedzierali się „harcownicy” strzelający i kryjący się na przemian. Jednego takiego zastrzelił Józef Wolak, któremu wymordowali rodzinę, dzień wcześniej. Wyszedł na przedpole, zabrał banderowcowi karabin Diektariewa i pas z amunicją. Czerń oczekiwała w wielkiej masie w cieniu lasu, sytuacja stała się patowa. Rozpoczynał się bardzo upalny dzień.

/ Krzyż w Wydymerze

Banderowcy zachęcali do opuszczenia schronu, obiecywali wypuszczenie wszystkich do Antonówki w zamian za pozostawienie broni. Pojawiły się głosy, że trzeba się zgodzić, o tym dowódca nie chciał nawet rozmawiać. Chętnym oferował otwarcie drzwi i wolną drogę, nikt już więcej się nie odezwał. Sytuacja jednak była beznadziejna, a „czerń” cierpliwie czekała na łupy. W południe z Antonówki przybyła odsiecz, w której byli i Niemcy. Zorganizowano kolumnę i wszyscy przeszli do Stacji, skąd wywieziono ich na roboty do Niemiec. Banderowcy zabili jedynie Romualdę Kotecką 12 l. ukrytą w zbożu, która była chora na zespół Downa i Franciszka Żarczyńskiego s. Karola w czasie drogi do Antonówki. Obrońcy z kolei zabili 12 atakujących banderowców.

/  Kowalczuk Anton.

Jedynym Polakiem, który pozostał koło Wydymera był Antoni Żarczyński s. Wojciecha, samotny wdowiec. Jego dzieci zabrała rodzina. W głuszy leśnej na bagnach wybudował szałas, obłożył go słomą i tak w towarzystwie konia i krowy koczował. Przetrwanie było możliwe dzięki obawie Ukraińców przed wchodzeniem do lasów, gdzie Sowiecka Partyzantka obchodziła się z nimi bezlitośnie, posądzając o współpracę z Niemcami.  Dotrwał tak do stycznia 1944 r., widząc jadących Sowietów wyszedł na przeciw, trafił na oficera NKWD. Zarośnięty, zawszony i pożerany przez pluskwy człowiek wzbudził zainteresowanie. Opowiedział, kim jest, a Sowieci zabrali go z sobą. Został wymyty, ogolony i otrzymał czyste ubranie. Wtedy został przesłuchany, zdał relację o wymordowaniu Parośli. Wybierając się następnego dnia po zwierzęta zainteresował Sowietów, zdecydowali się na "wizję lokalną", pojechali kilkoma saniami na miejsce zbrodni do Parośli, prowadzeni przez Antoniego. Oglądnęli jeszcze wielki bunkier, będąc pod wielkim ważeniem budowli.

Dziś jadący drogą z Antonówki do Włodzimierca widzą jedynie mały krzyż na poboczu drogi, z napisem "Tu była polska wieś Wydymer, zniszczona w 1943, Polacy rozproszyli się po całym świecie". Duża wieś, a jej historia zamknięta w paru wyblakłych słowach.  

Janusz Horoszkiewicz