- Kategoria: Publikacjie
- Redakcja
- Odsłony: 1563
Nie pozostał żaden ślad . . .
Dzień Wszystkich Świętych przypadający na 1 listopada jest jednym z najważniejszych świąt katolickich i naszej narodowej tradycji. To wyjątkowy okres zadumy i refleksji. Tego dnia miliony Polaków odwiedzają groby najbliższych, zapalając znicze i wspominają swoich krewnych i znajomych. W tym czasie musimy pamiętać również o tych, którzy grobów nadal nie mają, po których nie pozostał żaden ślad. Dlatego od lat palimy za nich symboliczne znicze pamięci.
Zbrodniczej napaści na Polskę w czasie II wojny światowej dokonali dwaj nasi sąsiedzi – Niemcy i Rosja Sowiecka. Niemcy zaatakowały Polskę 1 września. Rosja kilka dni później 17 września 1939 r.
W świetle tego można by powiedzieć, że podczas II wojny światowej o losie Polaków decydowano w siedzibach NKWD, ŚMIERSZ, SS oraz Gestapo.
Czy jest to jednak cała prawda o tragedii naszego narodu? Mimo dość znośnych stosunków z Niemcami, jednak nadal chętniej mówi się o epoce pieców z Auschwitz i Birkenau niż o Kołymie i gułagach , zapominając o trzecim uczestniku ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich RP- Ukraińcach. O ile zagłada Polaków przez Niemców została uznana w Norymberdze za ludobójstwo, o tyle zbrodnie dokonane na Polakach przez Sowietów i Ukraińców nie są do dziś uważana przez świat za zbrodnię wojenną. A warto zauważyć, że współpraca obu agresorów była niemal perfekcyjna. W tych zbrodniach nie było przypadku. Realizowano je w konsekwencji podpisanego przez Niemcy i Rosję paktu. Paktu zawartego przez przywódców dwóch robotniczych, totalitarnych partii: Hitlera (NSDAP) i Stalina (KPZR). Założeniem był nie tylko podział Polski, ale i eksterminacja naszego narodu. W tą zbrodnie doskonale wpisał się również kolaborant niemiecki, Ukraińcy (OUN-UPA). O ile ci pierwsi wykorzystywali do realizacji swoich celów, obozy zagłady o tyle OUN zasłynęła z okrucieństwa przy mordowaniu swoich ofiar. Sowieckie deportacje, które objęły głównie Polaków zamieszkujących wschodnie kresy Rzeczpospolitej, były akcją zaplanowaną i przygotowaną z pełnym rozmysłem. Jej celem było oczyszczenie wschodnich województw II Rzeczypospolitej z „elementów ideologicznie niepewnych”. Byli to właściciele majątków ziemskich, fabrykanci, kupcy, ale też osadnicy wojskowi, zamożniejsi rolnicy, których władza sowiecka określała mianem kułaków, oraz rzemieślnicy, duchowni, nauczyciele, leśnicy itp. W tych latach deportowana ludność polska trafiała głównie w rejon Archangielska, Irkucka, Kraju Krasnojarskiego. Sybiracy oceniają, że ogółem, podczas czterech wywózek, trafiło na zesłanie ponad 1.300 tysięcy Polaków. Sami zesłańcy określali wagony pociągów deportacyjnych jako „białe krematoria”, ponieważ w przeciwieństwie do krematoriów klasycznych, ludzie zamarzali w nich żywcem.
Ciała ofiar wyrzucano na całej trasie, nie było i nie ma po nich śladu, może gdzieś kości jeszcze się walają. Według danych NKWD, do połowy 1941 roku zmarło 15 tysięcy zesłańców spośród deportowanych w lutym i czerwcu 1940 roku. Kilkanaście tysięcy osób zmarło wskutek epidemii, chorób, głodu i wycieńczenia spowodowanego pracą ponad siły. Z syberyjskich wspomnień wiadomo, że ofiary w dzień były grzebane w śniegu, w nocy dzikie zwierzęta odkopywały je w wiadomym celu. Tu też nie pozostał żaden ślad. A po tzw. "wyzwoleniu" np. latem 1945 roku zaginął słuch o prawie sześciuset mieszkańcach Suwalszczyzny. Nie ma wątpliwości, że wszyscy zostali zgładzeni, ale do dziś nie ma po nich śladu. Obława augustowska – bo o niej mowa – była największą sowiecką zbrodnią popełnioną na Polakach po zakończeniu w Europie II wojny światowej. A to przecież nie jedyny przypadek z tej okupacji. Wracając do zbrodni OUN-UPA: „Na dzień dzisiejszy, pomimo tych dwudziestu paru lat wolnej Polski i wolnej Ukrainy, praktycznie mamy za sobą niespełna jeden procent odnalezionych mogił na Wołyniu. Jeśli chodzi o woj. tarnopolskie, lwowskie, stanisławowskie, tam mamy jeszcze mniej odnalezionych, ekshumowanych i pochowanych” - powiedział dr Leon Popek. (https://dzieje.pl/aktualnosci/dr-leon-popek-z-ipn-na-ukrainie-sa-tysiace-zapomnianych-dolow-smierci) Wymordowano Polaków z prawie dwóch tysięcy miejscowości, a potem także z wielu miejscowości na południowym wschodzie. „Na Wołyniu zginęło 60 tys. Polaków, 18 tys. w woj. lwowskim, 23 tys. woj. tarnopolskim, ok. 15 tys. w woj. stanisławowskim. Jeżeli dodamy jeszcze miejsca (mordów) na Lubelszczyźnie, Rzeszowszczyźnie, to w sumie zginęło od 130 do 150 tys. Polaków (...) Większość pomordowanych podczas rzezi wołyńskiej Polaków, na terenie dzisiejszej Ukrainy, nie ma grobów. „Dzisiaj leżą w zapomnianych dołach śmierci, bez katolickiego pochówku, bez krzyża na mogile. Tysiące dołów śmierci (…) dosłownie tysiące dołów śmierci, w których spoczywają nasi najbliżsi, Polacy”- stwierdził L. Popek. Podkreślił, że do dzisiaj ofiary mordów upamiętniono krzyżami w około 180 miejscowościach, przy czym część tych krzyży nie stoi przy mogiłach, ale np. na skraju wsi, w której mieszkali pomordowani Polacy. „W dalszym ciągu ponad 90 proc. ofiar nie ma znaku krzyża na mogile”. (...) Dr Leon Popek podkreślił, że odchodzą już ostatni świadkowie tamtych wydarzeń, których nikt wcześniej „nie pytał, nie woził, żeby pokazywali te miejsca, bo nie było takiej możliwości”. W ocenie Popka należy się liczyć z tym, że część dołów, w których zakopano ofiary rzezi wołyńskiej nie zostanie odnaleziona. „Wiele mogił prawdopodobnie się już nie odnajdzie, dlatego że czas i źli ludzie zatarli wiele śladów” – powiedział. Współczesne państwo ukraińskie prowadzi właśnie taką politykę by za kilka lat nie pozostał po tych zbrodniach żaden ślad.