Logo

10 lutego dzień pamięci holocaustu Polaków w sowieckich łagrach

Opera – Dziennik Anne Frank – oparta na kanwie jednego z najbardziej poruszających literackich świadectw Holocaustu w wykonaniu Orkiestry Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa dostępna na platformie od 5.02.2021.

Dlaczego nie Opera– W domu niewoli – oparta na kanwie jednego z najbardziej poruszających literackich świadectw Holocaustu Polaków czyli wspomnień z sowieckich więzień i łagrów Beaty Obertyńskiej, córki młodopolskiej poetki Maryli Wolskiej ?  

Tak amoralnego, stojącego poza wszelkim rozróżnieniem dobra i zła, sposobu wojowania, jak zainicjowany w wojnie światowej przez Niemcy i z konieczności przez wszystkich innych przyjęty - nie było w Europie od przeszło tysiąca lat. I te wyzwolone w czasie ostatniej wojny potęgi zła nie słabną, jednym tylko z przejawów była rewolucja bolszewicka. Obecnie nie zagraża światu chrześcijańskiemu żaden zbrojny najazd - ale bodaj czy nie niebezpieczniejszy jeszcze najazd doktryny nacjonalizmu pogańskiegonacjonalizm bolszewicki a od tejże materialistycznej filozofii pochodzi antychrześcijanizm Nitschego, a od jego doktryny moralności pańskiej, stojącej ponad złem i dobrem, wywodzi się i rasizm i neopoganizm narodowo-socjalistyczny – pisał w Gońcu Warszawskim w 1936 roku prof. Stanisław Grabski, polityk i ekonomista.

2 lata później, 1 września 1939 roku i 17 września 1939 roku Polska stała się ofiarą  zbrojnego najazdu obu potęg zła.  Niemcy przy pomocy niemieckich bankierów i naukowców żydowskiej narodowości udoskonaliły sposób wojowania gazując Polaków jako jedną z 20 nieodpowiednich ras (Szymon Wiesenthal) w obozach koncentracyjnych,  a bolszewicka Rosja eksterminowała Polaków strzałem w tył głowy i uśmiercającą pracą w sowieckich łagrach i na bezkresnych stepach.  Polaków eksterminowano  na podstawie donosów mniejszości żydowskiej i ukraińskiej witających kwiatami agresorów Państwa, którego byli obywatelami.   

17 września o świcie Armia Czerwona rozpoczęła inwazję na całej ponad tysiąckilometrowej długości wschodniej granicy Rzeczypospolitej. Prezydenci Stanisławowa, Lwowa, Wilna, Tarnopola, Łucka i wielu innych kresowych miast nie opuścili, tak jak i prezydent Warszawy, swoich urzędów. Większość z nich została natychmiast aresztowana i wywieziona na Sybir. „Rozpoczęto zniewolenie od rozbrajania oficerów i żołnierzy, bo walczyli z napaścią Hitlera na Polskę i cała Europę. Zaraz potem ruszyły transporty ludności z kresów do Workuty, Kołymy, Magadanu. To miejsca kaźni, gdzie deportowani, skazani na zagładę tracili życie, zdrowie, nabywali inwalidztwa. A w ślad za nimi rodziny, które uznano za godne zesłania, to były tysiące, setki tysięcy rodzin polskich wywożonych w czterech masowych deportacjach. A wzdłuż torów, na nasypie kolejowym leżały wyrzucone zwłoki zamarzniętych na śmierć, z głodu, chorób, pragnienia, niemowląt, dzieci i starców.”(Ryszard Reiff).

10 lutego 1940 roku to data pierwszej, zatwierdzonej przez komisarza Iwana Sierowa zsyłki polskiej inteligencji. W czasie pierwszej deportacji wywieziono osadników wojskowych, służbę leśną, urzędników państwowych, nauczycieli, harcerzy, kolejarzy, rodziny oficerów  i innych. Deportacja odbywała się przy 25-40 stopniowym mrozie. Wielu zmarło z zimna, głodu w drodze , inni po wyładowaniu ich na mroźnym i śnieżnym pustkowiu. Żona Prezydenta Kaczorowskiego, Pani Karolina z domu Mariampolska jako dziewiętnastoletnia dziewczynka wraz z rodzicami i bratem Józefem została wywieziona za Ural, do okręgu Komi w pobliżu koła podbiegunowego.

Z pięcioosobowej rodziny profesora Stanisława Alexandrowicza  przeżyły tylko 2 osoby. Ojciec, kierownik oddziału w Urzędzie Wojewódzkim Łucka  został zamordowany przez NKWD, siedmioletnia siostra zmarła w osadzie górniczej Majkain-Zołoto 8 maja 1940 roku na epidemiczne zapalenie opon mózgowych (tydzień po przyjeździe), trzynastoletnia siostra zmarła 27 lipca 1940  na tyfus brzuszny. W tym samym Majkainie, do którego przywieziono 1500 osób, tylko w pierwszym roku zmarło 10 procent. W następnych latach niektóre rodziny wymarły całkowicie, powrotu do Polski doczekała mniej niż połowa.

Swoje przeżycia w sowieckich więzieniach i łagrach opisał w wieku 90 lat Wiesław Krawczyński -  Z rodzinnego dobrobytu dostałem się do więziennego dna, gdzie wszystko co polskie było wyśmiewane i poniżane. A potem na Sybir, którego zesłańcza tradycja przewijała się w mojej a także w wielu polskich rodzinach i wyraźnie rezonowała wśród moich szkolnych rówieśników, zwłaszcza za przyczyną wojny polsko-bolszewickiej w roku 1920. Znajomość tych faktów miała charakter słów przestrogi, zapowiadających najgorsze, a w tym tragedię ludzi wywożonych do sowieckich łagrów. Tak więc jadąc więziennym transportem na zesłanie pozbyłem się wielu złudzeń, nie straciłem jednak nadziei, ze dobry los zwróci mnie rodzinie. Przetrwałem. Dzięki modlitwom kochanej Matki, która przez 10 lat codziennie leżąc krzyżem, modliła się o ocalenie syna. Wróciłem z Sybiru w 1956 roku po prawie jedenastu latach , lecz nie do ukochanego Lwowa .

Ktoś kto nie przeżył fizycznych tortur, głodu, spotkań z najniegodziwszymi postaciami, gdzie mord był sprawą niemal codzienną, nie zrozumie poniżenia jakie przeżywali ludzie osadzeni w sowieckich łagrach. Ponad dziesięć lat wytrącenia z normalnych warunków życia, jakie przeżyłem w obozach za Kręgiem Polarnym i w innych rejonach syberyjskiej ziemi pozostawia w człowieku stałą traumę. Trwa ona i trwać będzie do końca mojej życiowej drogi. Nie ma na to rady! (Przez tundrę i tajgę po sowieckich łagrach).

Neopogańska ideologia mordowała nieprzydatnych bolszewickiej wizji świata, uwłaszczyła gromadzony przez nich przez wieki dorobek dając go innym „panom” życia i śmierci, wówczas wykonującym wyroki śmierci a dzisiaj uwłaszczonym na dziedzictwie narodowym organizatorom kolejnej odsłony rewolucji i sprzedaży majątku państwa polskiego wywalczonego i chronionego przez skazanych na holocaust. Ale jakim „panom”? Czy „panowie” dają rolnikom uwłaszczoną ziemię i ją zagospodarowuję jak przedwojenni właściciele, czy wspierają fundusz narodowy zabezpieczający dziedzictwo narodowe,  a może organizują debaty z udziałem naukowców jak kanonik Brzostowski? Może rozwijają szkolnictwo (nie antykulturę) i dbają o jego poziom jak jezuici, świadczą opiekę społeczną jak zakony, pomnażają dobro wspólne a nie prywatne jak prezydent Wacław Chowaniec? A może „panowie” budują przedsiębiorstwa jak rodzina Jaworskich? Proszę panów, niech panowie zajrzą do historii Polski i uczą się na przykładach znakomitych Rodaków jak rządzić państwem a nie oddawać pozostałe resztki naszego wspólnego dobra mniejszości żydowskiej i ukraińskiej oraz obcemu kapitałowi.

Potrzebny rozum, miłość i życzliwość do bliźniego a nie mowa  nienawiści i prywata a przykładów z przeszłości polskiej inteligencji  mamy wiele. 10 lutego 1940 roku pani Zofia Martens z mamą i ojcem, osadnikiem wojskowym z Woli Rycerskiej, została wywieziona z Krzemieńca przepełnionym wagonem w góry Kara Tan. Miała to szczęście, że wróciła.

„Z końcem 1998 roku udało mi się „wyrwać” ojczyźnie ( która obficie zaspakaja potrzeby złodziei i wandali, nigdy nie byli tak bezkarni jak teraz) częściową rekompensatę za mienie pozostawione na Kresach wschodnich w postaci 3 budynków wielorodzinnych usytuowanych na 0,7 ha piaszczystej ziemi w po wojskowym osiedlu (znacznie ale nie do końca zdewastowanym). Postanowiłyśmy z mamą zorganizować tam życie 40 polskim rodzinom ze wschodu (głównie z Kazachstanu), które od kilkudziesięciu lat czekają, żeby ktoś się o nich upomniał, wyciągnął z zesłania. Kazachowie nawet uważają, że Polacy to naród bez ojczyzny, bowiem wszystkie państwa, nawet biedna Białoruś swoich ludzi zabrały, tylko Polacy wyjeżdżają pojedynczo, zresztą, dokąd się da.”(Zofia Martens, Kresowe Stanice).

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.