Logo

Późno bo późno ale jednak... Książka: „Zadwórze 1920” podobno pojawi się na półkach księgarskich

Dzięki  Fundacji Historia i Kultura miała ukazać się nowa książka prof. dr hab. Wiesława Jana Wysockiego pt. Zadwórze 1920” - hołd dla młodych polskich żołnierzy-ochotników, którzy poświęcili swoje życie w walce z bolszewikami pod Lwowem. Premiera była zapowiadana przez wydawcę na 12 sierpnia 2020 r., niestety takowej nie było. 13 sierpnia uzyskaliśmy jednak informacje od autora, że jeszcze książki nie widział i nie wie kiedy ostatecznie się ukaże. Po licznych zapytaniach skierowanych do wydawnictwa, dowiedzieliśmy sie, że z przyczyn technicznych książka ukarze się 26 sierpnia, kilka dni po 100 rocznicy słynnej "Bitwy pod Zadwórzem". Dalszych informacji niestety nie doczekaliśmy się, stąd słowo "podobno" zawarte w tytule tego artykułu. Kresowy Serwis Informacyjny podejmujący się patronatu nad tą pozycją książkową, nie znając treści tego opracowania, w poprzednim artykule skupił uwagę na znanych nam faktach historycznych prezentując niejako oczekiwanie na patriotyczny przekaz wydarzeń sprzed 100 lat, symbol "Polskich Termopil". Teraz przyszedł czas na recenzję zawartości opracowania o którym mowa.

Pierwsze wrażenie; Bogusław Szarwiło

  Ponieważ książki w formie papierowej nie widzieliśmy, nie będziemy jej oceniać od strony wizualnej. Możemy tylko pochwalić okładkę książki, zamieszczoną poniżej, interesująca i w miarę adekwatna do wydarzeń które autor stara się zaprezentować czytelnikom. Odnośnie treści wyjaśniam, że od wydawcy otrzymaliśmy jedynie przekaz cyfrowy, który mamy nadzieję, że pokrywa się z wydaniem papierowym. Przeczytaliśmy go z uwagą i  chcemy podzielić się naszymi spostrzeżeniami. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Jeżeli jeszcze wyjaśnimy, że książka liczy 104  kolorowe strony na których znajduje się ponad 100 ilustracji i mapy, to obraz tej pozycji robi się bardziej kompletny. Przy tym łatwo zauważyć, że na słowo pisane, tak na prawdę nie pozostaje wiele miejsca. Rodzi się pytanie, czy opisy są wystarczające, czy może zbyt płytkie i skromne. Jednak autor opisuje wszystko w bardzo przystępny sposób, co wskazuje, że książka przeznaczona jest dla szerokiego grona czytelników, nie koniecznie zorientowanych w zapomnianej (pomijanej) historii naszego kraju. Tym samym wpisuje się ona w oczekiwania Prezydenta RP Andrzeja Dudy który w liście do czytelników zamieszczonym w książce miedzy innymi napisał: " Wciąż jednak pamięć o bitwie pod Zadwórzem nie jest dość obecna w naszej społecznej świadomości". W tej sprawie całkowicie zgadzam się z Panem Prezydentem. Muszę jednak zauważyć, że czytelników znających ten rozdział naszej historii narodowej, ta książka może nieco rozczarować z wielu bardzo różnych powodów. Pierwszym sygnałem jest fragment innego zdania z w/w listu Prezydenta RP: "....  do ochotniczych oddziałów wstępowali nie tylko Polacy, ale także wielu Ormian, Ukraińców i Żydów". Co do Ormian nie mam żadnych wątpliwości, ale reszta wymienionych według mojej skromnej wiedzy nie znajduje potwierdzenia w źródłach historycznych. Pozwolę  sobie przypomnieć, co na ten temat miała do powiedzenia; "Straż Polska" ( ilustrowany miesięcznik literacki-rok 1926) "Tam to, w pobliżu Lwowa, stanęła ochotnicza młodzież nasza, kwiat inteligencji, w dniu 17 sierpnia 1920 r. obronnym wałem z piersi swoich przeciw dziesięciokrotnie silniejszemu najeźdźcy...."

Pamiętając, że w tym roku  obchodziliśmy stulecie decydującej bitwy podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku,  jest to znakomita okazja dla przypomnienia ofiary zadwórzaków i jej znaczenia w narodowej tradycji. Jak  poinformował nas wydawca, książka uzyskała wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Funduszu Promocji Kultury. Zatem należy sądzić, że wpisuje się obecną politykę historyczną naszego rządu.  15 sierpnia obchodziliśmy rocznicę Bitwy Warszawskiej. Z tej okazji w wielu miejscowościach w Polsce odbywały się  uroczystości upamiętniające historyczne zwycięstwo nad bolszewikami. W sposób szczególny rocznica Cudu nad Wisłą była obchodzona w Radzyminie i Ossowie - miejscach ściśle związanych z wydarzeniami sierpnia 1920 r. 17 sierpnia przypadała natomiast rocznica bitwy pod Zadwórzem, przegrana ale zapamiętana w II RP jako przykład bohaterstwa i poświecenia  dla dopiero co odrodzonej ojczyzny. Centralne obchody w Warszawie odbyły się skromnie i można rzec po cichu. Kto o nich słyszał? Rodzi się pytanie: czy tylko ta książka spełnia rocznicowe zadanie ( wydana z takim opóźnieniem) i czy to wystarczy by w naszej świadomości przetrwał patriotyczny mit "Polskich Termopil"? Kartkując książkę na końcu trafiamy na spis treści,  gdzie znajdujemy:

Wstęp LEGENDA TERMOPIL - Rozdział I TEREN BOJU - Rozdział II MIASTO ZAWSZE WIERNE - Rozdział III SYTUACJA NA FRONCIE POŁUDNIOWYM W SIERPNIU 1920 R. - Rozdział IV MAŁOPOLSKIE ODDZIAŁY ARMII OCHOTNICZEJ - Rozdział V ROTMISTRZ ABRAHAM I JEGO OCHOTNICY - Rozdział VI BÓJ O ZADWÓRZE, CZYLI POLSKIE TERMOPILE - Rozdział VII RELACJE OCALONYCH, ICH DALSZE LOSY I PRZEKAZY LITERACKIE - Rozdział VIII NA ZADWÓRZAŃSKIM POBOJOWISKU - Rozdział IX SIEDMIU ZADWÓRZAKÓW NA CMENTARZU ORLĄT - Rozdział X POLSKIE TERMOPILE – LEGENDA UPAMIĘTNIONA - Rozdział XI W CZASACH SOWIECKICH I W NIEPODLEGŁEJ UKRAINIE - Rozdział XII POWRÓT LEGENDY - Epilog KORNEL MAKUSZYŃSKI O LWOWSKICH ORLĘTACH. Muszę przyznać, że jest on imponujący, wskazujący w jakim kierunku zamierza poruszać się autor. Nie uprzedzając czytelników o tym z czym się spotkają czytając książkę, pozwolę sobie zwrócić uwagę na

 relacje ocalonych. W rozmowie telefonicznej jaką odbyłem, w między czasie, z prof. Wysockim dowiedziałem się, że wydanie papierowe jednak się ukazało. Zatem można  będzie niebawem w/w  książkę kupić i zapoznać się z treścią.

  Czego w tej książce nie znalazłam? :  Bożena Ratter.

 Pokolenia naszych przodków wychowane były w wielkim szacunku i miłości  do Najjaśniejszej Rzeczypospolitej zgodnie z hasłem Bóg Honor Ojczyzna. Gdy we wrześniu 1914 roku zapowiedziano wkroczenie do Lwowa kolejnej hordy ze wschodu, tym razem Moskali, „jak na dany sygnał, na wszystkich katolickich kamienicach, a nawet i na żydowskich przez katolików zamieszkałych, pojawiły się obrazy Najświętszej  Maryi Panny, które miały chronić mieszkańców od kultury kozackiej. Nie wiem, kto wpadł pierwszy na ten świetny pomysł, ale jestem pewien, że był on bardzo trafny i że wiele się przyczynił do ochrony mieszkańców i ich mienia od dzikich instynktów najeźdźców - bądź co bądź – chrześcijan - pisał autor wspomnień.

Lwów, ongiś niejednokrotnie świadek chwil, pamiętnych w dziejach narodu polskiego, ten gród, który w czasie, gdy potop wojenny zalał ziemie Rzeczypospolitej polskiej, jedyny nieustraszenie oparł się nawale najeźdźców i zyskał sobie sławę najwaleczniejszego z miast polskich, oraz przydomek „przedmurza Polski”, do dzisiaj przoduje Polsce w patriotyzmie – przypominał  w Przewodniku po Lwowie Artur Schneider w 1911 roku.

Wdzięczni lwowianie upamiętniali patriotyzm przodków fundując wiele dziękczynnych tablic , jak ta na Kolumnie bł. Jana z Dukli  przy placu Bernardyński z napisem:

 Miasto Lwów,

za przyczyną BI. Jana z Dukli 1648 cudownie uwolnione od oblężenia
Bohdana Chmielnickiego i Tohaja hana tatarskiego, pomnik ten wy-
stawiło r. 1649. Za staraniem zaś OO. Bernardynów ze składek
pobożnych odnowiony i ozdobiony został

  1. P. 1861.

Tadeusz Mańkowski w periodyku Nauka Polska (SCIENCE AND LETTERS

IN POLAND THEIR NEEDS, ORGANIZATION AND PROGRESS, published by the institute for promotion of sience and letters in Poland, Warsaw-1934-Staszic Palace) pisał:

Życie naukowe Lwowa ma za sobą poważne tradycje. W czasach politycznej niewoli, w których nauka polska znalazła najpomyślniejsze warunki na terenie zaboru austriackiego,

Lwów odegrał doniosłą rolę, drugą z rzędu po dawnej stolicy Jagiellońskiej, Krakowie. Uniwersytet i Politechnika wywierały siłę przyciągającą inne zabory. Tą drogą wytworzyło się pewnego rodzaju promieniowanie nauki, sięgające daleko poza sam tylko zabór austriacki, dzięki instytucjom naukowym działającym na terenie Lwowa. Lwów był tym zbiornikiem, z którego inne dzielnice czerpały pełną ręką dla zapełnienia ram organizacyjnych nowopowstających instytucyj naukowych. Uniwersytety Warszawy, Poznania, Wilna i Lublina zapełniły się pracownikami naukowymi, wyszłymi ze Lwowa, powodując tem samem pewne osłabienie tętna życia naukowego na terenie macierzystym.

Lwów w swych istniejących z czasów przed wojną instytucjach, w swych pracowniach i zbiorach, archiwach i bibljotekach, w organizacji swych towarzystw naukowych, przedstawia i dziś cały szereg warsztatów naukowych, dorobek kilku pokoleń, którego brak nowym w Polsce miastom uniwersyteckim; posiada dotychczas nierozwianą atmosferę naukową, tak niezbędną do wszelkiego rodzaju pracy poważnej, twórczej, stwarzającej trwałe wartości.

 Mdzięczni byli im mieszkańcy Lwowa, „nie dziw tedy, że jedyne wówczas przedstawicielstwo jej konstytucyjne, skupiające się w tak zwanych Stanach podjęło pierwszą myśl upamiętnienia fundacji tak drobnym przynajmniej wyrazem ogólnej wdzięczności jak wybicie medalu pamiątkowego „ – pisał dr Wilhelm Bruchnalski w Bydgoszczy w 1933 roku

Na początku XIX wieku Józef Maksymilian hrabia Ossoliński we wielkiej był estymie u ludności ze względu na swoje wybitne względem niej zasługi, wśród których zaznaczały się czyny społeczne i polityczne, a mianowicie związane z ofiarnością obywatelską, niemal bezgraniczną, która kazała mu uczynić ofiarę z całego swego majątku i umiłowanych przez siebie bezcennych zbiorów literatury i sztuki gdy zamierzał ufundować i w rzeczywistości ufundował sławą otaczany dotąd Zakład Narodowy, noszący nazwisko jego rodziny.

Zabiegało miasto o dziedzictwo narodowe Rzeczypospolitej.

Miasto Lwów zakupiło na Ukrainie, w Sitkowcach, w powiecie lipowieckim, od p. Jana Jakowicza, obywatela i znakomitego zbieracza, znaczny zbiór dzieł sztuki, wyrobów przemysłu artystycznego i starożytności. Obrazy pochodzą częścią ze zbiorów króla Stanisława Augusta, Dembowskich, hr. Potockich w Tulczynie, Pieczarze i Sitkowcach, hr. Przeździeckich w Czarnym Ostrowie, częścią stanowią owoc kolekcyonerskiej pracy p. Jakowicza długiego szeregu lat - zapraszał przewodnik wydany w 1907 nakładem gminy król.stoł.m.Lwowa do Galerii Miejskiej na wernisaż.

Kazimierz Wielki w pierwszym rzędzie obdarzył Lwów (1356 r.) prawem niemieckiem, t. j. zupełnym samorządem. Wszyscy mieszkańcy innych narodowości, jak Ormianie, Rusini, Żydzi, mający w mieście osobne dla siebie wyznaczone dzielnice, mogli się sądzić własnemi prawami lub do miejskiego udawać się urzędu…Pod powłoką niemieckiej organizacyi miejskiej już w wieku XV. pulsuje silne życie polskie, w którem żywioł niemiecki rozpływa się zwolna. Z początkiem XVI. w. mieszczaństwo lwowskie już jest na wskroś polskie, lecz w charakterze jego wskutek krzyżowania się różnorodnych ras, skupionych wśród murów, przebija się coś z niepolskiej energii, obrotności i pewności celu. Mieszczaństwo to tworzy świat dla się osobny; dumę swego stanu, poczucie własnej godności wynosi ponad wszystko. Samo bogate i rozumne, opasane warownemi basztami i murami, obeznane równie dobrze z łokciem i mieczem, piórem i językiem... mimo utrudnionych warunków kresowych, umie się utrzymać na wyżynie cywilizacyi polskiej. Silny pierwiastek inteligencyi budzi talenta, podnieca ambicye umysłowe – fragment pięknej opowieści  prof. dr. Józefa Wiczkowskieg w lipcu 1907 roku na X Zjeździe Lekarzy i Przyrodników.  Dzięki swym stosunkom handlowym mogło dostarczyć miasto wszystkiego, czego wymagała potrzeba lub zbytek. Nie brakowało rzemieślników wszelkiego rodzaju o wielkiej biegłości w swej sztuce. Były wielkie hurtowne składy wszelkich możliwych towarów, olbrzymie piwnice win greckich, wołoskich, węgierskich, włoskich bogate kramy obfitujące w najkosztowniejsze i najrzadsze przedmioty zbytu. Poczucie piękna w architekturze i rzeźbie, upodobanie w sztuce, zamiłowanie w książkach, przebija się na każdym kroku, w urządzaniu komnat mieszkalnych, w skarbach rodzinnych i ruchomościach domowych. Najpiękniejsze lwowskie zabytki, kościoły, domy, pomniki… Olbrzymie sumy idą na legata religijne, fundacye, zakony, kościoły, szpitale i ubogich. (prof. dr. Józef Wiczkowski 1907r.Determinację  Polaków, obrońców Lwowa i innych miast równych mu wielkością, Wilna, Grodna, Kowna, Krakowa, Poznania, Wrocławia ... może zrozumieć ten, kto zna wielowiekową historię Rzeczypospolitej  i twórcze działania zamieszkujących tam Polaków, odnoszących się z wielką  estymę do dziedzictwa przodków, czujących konieczność jego utrzymania i uczestnictwa w jego rozwoju. Bez  miłości do Ojczyzny nie uczyniliby ofiary ze swego życia ograniczając je do konsumpcyjnego stylu życia.

Powyższe skromne wprowadzenie jest uzasadnieniem ofiarnego udziału polskiej elity różnych stanów w opisywanych w książce Zadwórze 1920 walkach w obronie Polski i chrześcijańskiej Europy, doskonale podsumowanego jednym zdaniem wypowiedzianym w 2018 roku  na stulecie Obrony Lwowa: „Tętniący polskością Lwów miał stać się miastem Zachodnio-ukraińskiej Republiki Ludowej. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem Polaków. Już przed południem oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej i Polskiej Kadry Wojskowej chwyciły za broń”  Chwycili za broń cywile w różnym wieku i różnego stanu  w obronie ziem Rzeczypospolitej, Małopolski, Wielkopolski, Pomorza, Śląska oraz obecnie Litwy, Łotwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji. Świadomi, że życie w  wolnej, dostatniej i mądrej Ojczyźnie jest im potrzebne jak powietrze i woda, ustawicznie o to zabiegali, ucząc się, pracując, tworząc a gdy była potrzeba- walcząc. Po każdej walce z czcią i radością przypominali tych, co dla  Ojczyzny pracowali  a gdy trzeba było, walczyli.

Dzięki pamięci pokolenia II RP zachowały się  częściowo ich wspomnienia, poezja, literatura, rozprawy  naukowe, komunikaty i reportaże medialne oraz zdjęcia i ilustracje a także dokumenty z lat walki o odzyskanie niepodległości po 123 latach kolonialnego wyzysku, a więc i z czasu wojny 1920. 

Materiały te zostały częściowo wykorzystane w książce Zadwórze 1920 zilustrowanej pięknymi zdjęciami oraz opisem batalistycznym toczonych walk. 

Znajdują się też w książce współczesne komentarze, które jak wynika z innych źródeł nie są kompletne lub nie odpowiadają prawdzie. Mogą wynikać z pomyłek ale mamy gremia, z którymi opinie można skonsultować.  Niebezpieczne dla narodu i państwa staje się rozpowszechnianie historii dopasowanej do oczekiwań sąsiadów lub dla innych partykularnych celów.  Państwo polskie od wieków demokratyczne, niesplamione uciskiem  i kolonizowaniem innych, bo wciąż oparte na cywilizacji łacińskiej (jak cała Europa) istniało dla Polaków i zamieszkujących gościnnie wielu innych, wolnych narodowości.

Ci co chcą pojednania a nie znają historii i jej znaczenia dla trwania narodu,  godzą się na sprzedaż historii narodu innym. Książka  Zadwórze 1920 wydana z okazji setnej rocznicy zwycięstwa Polski w wojnie z najeźdźcą bolszewickim odwołuje się do wydarzeń i miejsc na  Ziemiach Wschodnich  Rzeczypospolitej Polskiej, które miały istotny udział nie tylko w odzyskiwaniu niepodległości Polski ale i w obronie jej granic przez wieki istnienia państwa polskiego na tych terenach.  Historia tytułowego  Zadwórza sięga roku 1397, gdy polski król Władysław Jagiełło założył parafię rzymsko-katolicką w Glinianach.  Polska właśnie na polach pod Glinianami i Zadwórzem złożyła najbardziej dobitne dowody prawdy dziejowej, iż jest przedmurzem chrześcijaństwa stawiając czoła przed i za rządów królów polskich Jana Kazimierza, Michała Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego hordom tatarskim, kozackim i wołoskim zagrażającym  Rzeczypospolitej w marszu  na Lwów i zachód. Pod Zadwórzem wojnę z Chmielnickim i rosyjskim generałem Bulurlinem  toczył polski hetman Stan. Potocki. Pod Glinianami rozgromił polski król Jan III Sobieski Tatarów, znacząc dzisiejsze pola zadwórzańskie swym geniuszem wojennym ( na podstawie wydanej na 10 rocznicę 1920 roku publikacji M.S.O). 

Pamiętała więc o znaczeniu tych ziem Małopolska Straż Obywatelska w II RP, której prezesem honorowym był kpt. Czesław Mączyński, dowódca obrony  Lwowa z 1918 r,  wspominając w publikacji na dziesiątą rocznicę bitwy pod Zadwórzem, Horpinem, Dytiatynem i Firlejówką: Celem uczczenia tej wiekopomnej rocznicy, która po wieki błyszczeć będzie worem polskiego męstwa i ofiarności oddajemy Wam do rąk, Rodacy, tę publikację by krzepiła w tysięcznych szeregach Waszych ducha ukochania Polski, byście tę publikację dali swym dzieciom, których obowiązkiem objąć dumną i szczytną spuściznę rycerskiej tradycji po bohaterach zadwórzańskich. Niechaj młode pokolenie, niechaj również młody żołnierz polski, wczytując się w tę kartę, uczy się jak Ojczyznę kochać. M.S.O.  pamiętała tworząc fundusz zapomogowy dla sierot i wdów po poległych pod Zadwórzem, budując pomnik na kurhanie zadwórzańskim polskim żołnierzom niezłomnym ( wśród nich był 19 letni Ormianin  Konstanty Zarugiewicz - Ormianie zawsze wierni byli Polsce).

Z rozdziału Teren boju w książce Zadwórze 1920  nie dowiemy się  o walkach Polaków na tych ziemiach, które broniły Rzeczypospolitej  i stanu współczesnej Polski.

Dowiemy się już z pierwszego zdania, że ukraińska nazwa jego  to (ukr. Задвір’я, Zadwirja). Ale nie dowiemy się będąc w Zadwórzu , że jego dawna nazwa to Zadwórze.

W rozdziale Teren boju  historia  Zadwórza zaczyna się od XVIII w. gdy było własnością  Bohdanów, dzięki którym wzbogaciło się o nieduży kościół zaprojektowany przez lwowskiego architekta Tadeusza Obmińskiego, rektora tamtejszej politechniki.

W internecie znajduję informację: Tadeusz Obmiński urodzony we Lwowie 16 kwietnia 1874 r., w 1892 kończy szkołę realną i wstępuje na Wydział Budownictwa Politechniki Lwowskiej  a przed ukończeniem 35 roku życia bierze udział w projektowaniu bursy Narodnego Domu przy ul. Kurkowej i bursy Ukraińskiego Towarzystwa Pedagogicznego. (Katarzyna Łoza).

Tamtejsza politechnika to polska Politechnika Lwowska, z której rekrutowali się  Polacy, studenci i pracownicy naukowi wstępujący do Legionów Polskich, uczestnicy obrony Lwowa w 1918r  i obrony ziem Małopolski Wschodniej ale i Wielkopolski, niezłomni z bitwy pod  Zadwórzem i wojny z  bolszewikami a 20 lat później z niemieckim i sowieckim najeźdźcą.  Założona dzięki staraniom polskiej inteligencji we Lwowie o czym reskryptem z dnia 11 stycznia 1811 zawiadomiła nadworna Komisja edukacyjna Rząd krajowy galicyjski, że cesarz zezwolił na utworzenie Szkoły Realnej we Lwowie (dr W. Zajączkowski) była kuźnią kadry Rzeczypospolitej Polskiej.

Wacław Szybalski profesor na Uniwersytecie Wisconsin w Madison, absolwent Politechniki Lwowskiej powiedział w Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie 4 lata temu: Ciągle ich wspominam , bo to czego mnie nauczyli jest wciąż przydatne w mojej pracy naukowej. Nawet teraz, w 90-tych latach mego życia. Cześć ich Pamięci!

We wstępie książki  Zadwórze 1920 czytam: książkę  poświęcam Przyjaciołom Ormianom - strażnikom wspólnego dziedzictwa Rzeczypospolitej.

Skoro mowa o architekturze zacytujmy prof. Jana Sasa Zubrzyckiego, absolwenta architektury Politechniki Lwowskiej,  wielkiego polskiego  architekta Małopolski Wschodniej  i teoretyka architektury, konserwatora sztuki w latach 1878–1884,  członka Polskiej Akademii Umiejętności, który w 1929 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski: Pamiętajmy atoli o rzeczy jednej: wolno być na kuli ziemskiej wszędzie każdemu szowinistą w Niemczech, we Francji, w Anglii, w Ameryce- tylko Polakowi w Ojczyźnie swojej własnej nie wolno, pod karą sromoty najpodlejszej, przyznać się do wielkości przodków i przeszłości. …Wśród wychowania młodzieży wszczepianie nauki tak fałszywej bywa coraz niebezpieczniejsze. Lekceważenie swojskości wzrasta a nieznajomość prawdy sprowadza obojętność, która kończy się zapomnieniem i pogardą.

…Prawda szczera okazała, jak silnie przemawiają do nas właśnie pierwiastki całkowicie swojskie a rdzennie miejscowe po dziełach średniowiecznych i Odrodzenia Lwowskiego. Znamiona odrębne a jednolicie powiązane z całą sztuką polską: oto wyraz piękna sztuki lwowskiej, kwitnącej w gotyku za Kazimierza Wielkiego  i w Odrodzeniu za Zygmuntów !.. .

Sztuka średniowieczna, a szczególnie sztuka gotycka — nie lękajmy się powiedzieć, „nadwiślańska” we Lwowie, była istotnie bogatą i wielką, skoro do niej należy także budowla jedna z najciekawszych: katedra Ormiańska ( Jan Sas Zubrzycki Zabytki miasta Lwowa na dziesięciolecie odzyskania niepodległości Polski)

Każdy ich kamień żywo do was przemawia dziejami tego miasta, które wspaniałą kartę historyczną wpisało sobie wśród miast Polski – pisał o zabytkach Lwowa Emil Kunke w piśmie dla młodzieży gimnazjum we Lwowie w 1935 roku.

W 100. rocznicę walk o odzyskanie niepodległości Polski oddajmy cześć temu, czemu walczący o wolną Polskę  oddawali, przypominając  słowa prof. Jana Sasa Zubrzyckiego:

Tylko te narody mają przed sobą przyszłość najpewniejszą, które z przeszłości umieją czerpać soki dla jutra i pojutrza. Sztuka piękna, pogardzająca bogactwem zabytków i nie dopuszczająca krzewienia wedle pierwiastków rodzimych, podobna jest do suchej gałęzi, bez liści, bez kwiatów, bez owoców, bez życia.

Rozdział II poświęcony został „Miastu zawsze wiernemu”. Czy  zgodne z historią, wolą i świadomością mieszkańców skolonizowanej przez zaborców Polski, czujących się nadal Polakami i oddających bezgranicznie siebie obronie Lwowa i walce o odzyskanie niepodległości Polski, jest zaprezentowanie Lwowa od 1910 roku i to w retoryce zaborców: 

Lwów - stolicę austriackiego Królestwa Galicji i Lodomerii, jak wskazują źródła, w 1910 r. zamieszkiwało 210 tys. ludzi, z czego 110 tys. deklarowało narodowość polską, 57 tys. - żydowską, 38 tys. - ukraińską (rusińską). Procentowo dawało to: 60 proc. Polaków, 30 proc. Żydów, 10 proc. Ukraińców. Liberalna c.k. monarchia Franciszka Józefa swoim obywatelom mieszkającym nad Sanem, Pełtwią i Czeremoszem pozwalała się organizować.

Prof. dr. Józef Wiczkowski w lipcu 1907 roku we wstępie  do przygotowanego  na X Zjazd Lekarzy i Przyrodników Polskich  opracowania LWÓW jego rozwój i stan kulturalny oraz Przewodnik  nazywał Polskę pod zaborem austriackim Polską a Lwów stolicą Polski na terenie Małopolski Wschodniej.  Zacytujmy: Wstępując w progi naszego miasta nie szukaj wielu zabytków i pomników przeszłości. Choć miasto stare w swem założeniu, nosi jednak przeważnie piętno miasta nowożytnego. Jako bowiem jedna z placówek Polski najdalej na wschód wysunięta, Lwów pierwszy padał ofiarą ognia i pożogi, jakie wznosiły hordy Turków, Tatarów, Kozaków i t. p.

Natomiast Lwów, to stolica tej części Polski, która zyskała i dotąd posiada wolność słowa i swobodę ruchu narodowego; na stolicy więc odbić się musi życie i tętno kraju wolnego.

Słusznie przeto Warszawa i Poznań, Wilno i Kijów, spoglądają na nas i pytają: jak skorzystaliście ze swobody politycznej, cóż zdziałaliście dla imienia, ducha i kultury Narodu polskiego? …Wydawnictwo to zjawia się w chwili, kiedy ze wszystkich stron Polski zjeżdżają się pracownicy w całym zakresie nauk przyrodniczych dla wspólnej nauki, wymiany myśli i dla wzajemnego zagrzania się do dalszej pracy. Prezes Akademii Umiejętności w Krakowie Prof. Dr. hr. Tarnowski w części drugiej tomu „Historyi literatury polskiej", tak pisze: „Ta miłość Ojczyzny, która była siłą panującą literatury polskiej w wieku XIX., jest też jej główną cechą przez cały ciąg wieku, od jego początku do schyłku". A dalej tak pisze: „A i ci uczeni, którzy z natury swego zawodu oddaleni są absolutnie od wszystkich kwestyi historycznych i politycznych, przez których prace żadna tendencya nigdy przebijać się nie może i nie powinna; badacze specyalnych przedmiotów naukowych: przyrodnicy, lekarze, matematycy, lingwiści, ci nie przekraczają granic swojego zawodu i nie gwałcą jego natury; ale kiedy wytężają swoje zdolności i siły na to, by w swoim zakresie naukę rozwinąć i posunąć, jeszcze robią to w tym samym duchu i celu, że się myśli, żeby ta lub owa nauka w Polsce była i żeby przez Polskę, przez Polaków postąpiła naprzód na pożytek wszystkich, a na zaszczyt imieniowi polskiemu".

Lwów, dawne genueńskie „Lolleo”, ów znany w Europie „Leopolis”, był niegdyś ośrodkiem złotodajnego handlu z koloniami Wenecji i Genui nad Morzem Czarnym i krajami bogatego Wschodu. Gród ten, w którym polscy królowie często przebywali i który licznymi przywilejami obdarzyli, dzięki wysiłkom, pracy i przedsiębiorczości jego mieszkańców stał się nie tylko wzorem mądrze rządzonego miasta, ale także ośrodkiem potęgi Rzeczypospolitej na naszych Ziemiach Wschodnich - Marian Hełm - Pirgo w siedzibie Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku, w dniu 28 listopada 1968 roku.

Od połowy XVII w. w okresie wojen kozacko-moskiewsko-tureckich bronią i odwagą nie dawali się odeprzeć zachłanni wrogowie, lecz od miasta zamożnością słynnego żądali hojnych i wygórowanych okupów. Poszły więc na nie nie tylko uciułane zasoby pieniężne, ale także kosztowne ozdoby, cenne klejnoty i drogie naczynia. Gdy zaś w 1704 r. wnętrze miasta po raz pierwszy stratował szwedzki najeźdźca, uniósł on z sobą znowu wielkie zapasy kupieckie i bogaty dobytek mieszczański - pisała Łucja Charewiczowa we wstępie do przewodnika po zbiorach Muzeum Historycznego we Lwowie w 1936 r.

Czy taktowna wobec nas, korzystających ze spuścizny wielkich przodków i wobec Polaków walczących z zaborcami i Ukraińcami  o ziemie Polski, które zostały Polsce zabrane 123 lat wcześniej, jest parafraza Marszałka Piłsudskiego autora „Polska to obwarzanek: kresy urodzajne, centrum – nic” , która w opracowaniu  Zadwórze 1920 brzmi: We Lwowie dominowali Polacy, zajmując gros stanowisk administracyjnych w lokalnym samorządzie, natomiast w wiejskim obwarzanku wokół miasta - Ukraińcy

Jak wynika z opracowania prof. Józefa Wiczkowskiego i tysięcy  innych, Polacy na Ziemiach Wschodnich RP, we Lwowie, Stanisławowie, Krzemieńcu, Wilnie, Grodnie itp. pracowali i tworzyli potęgę Rzeczypospolitej w różnorodnych dziedzinach życia.

Samorząd i Sejm galicyjski nie zostały nam podarowane. Wywalczyła je postawa uciskanej przez zaborcę społeczność, której przewodził Franciszek Smolka-federalista, przez 4 lata więzień polityczny skazany przez Austriaków na śmierć. Jego nieugięta walka wsparta ofiarami straconych patriotów, hartem ducha tysięcy więźniów politycznych i memoriałami nieustraszonych przywódców polskich wstrząsnęła rządami Austriaków i upominała się o nasze prawa. Lwów uważając się wtedy za rzecznika nie tylko całego zaboru austriackiego, ale też całego naszego ujarzmionego narodu, owocnie przeciwstawia idee wolności i równości znienawidzonym rządom absolutnym. Lwów jako stolica tych ziem stał się w drugiej połowie XIX wieku nie tylko wspomnianego Sejmu Galicyjskiego i jego władz wykonawczych, mających duży wpływ na gospodarkę kraju, ale także dominującym ośrodkiem nauki i kultury polskiej. Posiadał trzy polskie uczelnie, w tym Uniwersytet Jana Kazimierza ustanowiony jeszcze w Polsce niepodległej, w 1661 roku. Prace lwowskich zrzeszeń i towarzystw oraz akcja wydawnicza, w której na pierwsze miejsce wysunął się Zakład Narodowy im. Ossolińskich, miały ogromny wpływ na życie intelektualne i na uświadamianie społeczności w sprawach narodowych. . A chodził mi o to, aby mając naszą nieustanną walkę o wolność i całość ziem ojczystych na względzie, przyczynić się do zaznajomienia, w szczególności naszych nowych, powojennych pokoleń, z wybitną rolą jako Lwów odgrywał w obronie i budowie państwa polskiego- Marian Hełm-Pirgo w Nowym Yorku w 1968r.

6 sierpnia 1914 r. z Oleandrów wyrusza do Królestwa pierwsza kadrowa kompania. Liczy ona 144 piechurów pod dowództwem por. Kasprzyckiego, szefa ZWCZ w Szwajcarii i 12 ułanów Beliny. 13 sierpnia strzelcy opuścili Kielce i już następnego dnia walczyli nad Nidą pod Brzegami. Wtedy to ze strony rosyjskiej przepłynęła pod kulami grupa jeźdźców doprowadzona przez Gustaw Orlicza -Dreszera. Po powtórnym zajęciu Kielc, to jest po 21 sierpnia, do Legionów zgłosiło się jeszcze 1228 żołnierzy, głównie z dawnego ZWCZ- pisze Bohdan Urbankowski o pierwszej brygadzie a w rozdziale Dygresja o strzelaniu brylantami pisze: można powiedzieć , że Legiony, zwłaszcza I Brygada były formacją elitarną, bez przesady najinteligentniejszą armią świata, mającą więcej wspólnego ze studencką organizacją spiskową, niż z drylem i mentalnością wojska.

Styl i poziom życia narzucali tu nie wojskowi lecz studenci, artyści i młodzi naukowcy, zresztą - jak to ujął Wieniawa - nawet zapapuziali profesorowie stawali się tu studentami, odrastały im włosy itd. Niezależnie od wykształcenia i uprawianych zawodów, w Legionach znaleźli się ludzie, którzy z racji swych talentów i dzieł mieli prawo i obowiązek uważać się za sumienie narodu. Gdyby na miejscu profesorów, nauczycieli, inżynierów, architektów, urzędników, lekarzy, literatów, artystów, poetów, malarzy, dziennikarzy i retorów partyjnych byli analfabeci- mit Legionów nigdy nie zostałby zaszczepiony Polakom.

Oni też ukształtowali ważną cechę Legionów: demokratyczny sposób bycia, który przejawiał się także w przyjaźniach i prostocie stosunków między oficerami i szeregowcami. Tego w innych wojskach nie było. (Bohdan Urbankowski „Filozofia czynu”).

Nie było tego w oddziałach Ukraińskich Siczowych Strzelców o czym pisał sam ich twórca, Michał Hałuszczyński. 

Skąd więc porównanie obu tych  formacji  (opis zbrojnego ataku Ukraińców na Lwów 1 listopada 1918 roku):

Zaplanowano też zbrojne opanowanie miasta . Komendę objął Ukraiński Komitet Wojskowy

z sotnikiem (kapitanem) Dmytro Witowskim na czele (późniejszym dowódcą Ukraińskiej Armii Galicyjskiej). Witowski służył w Legionie Ukraińskich Strzelców Siczowych, ukraińskim odpowiedniku Legionów Polskich, złożonym z ochotników i zaprawionym w bojach.

1 sierpnia 1914 Główna Ukraińska Rada zleciła sformowanie oddziałów Ukraińskich Siczowych Strzelców przy boku Austrii.  Michał Hałuszczyński, komendant formujących się oddziałów, były dyrektor gimnazjum w Rohatynie, uważał, że dla U. S. S. stworzonych na wiadomość o utworzeniu Legionów Polskich, niczego po stronie ukraińskiej nie przygotowano. Brak mundurów, uzbrojenia, kwater, wyżywienia itp.  a społeczeństwo ukraińskie zdradzało bardzo słabe zainteresowanie swoim legionem. Niemal równocześnie ze sformowaniem pierwszych batalionów (kureniów) rozpoczęły się dysonanse i nieporozumienia w samym korpusie oficerskim U. S. S. , wzajemne intrygi, uciekanie się pod opiekę i protekcję władz wojskowych austriackich z pomijaniem własnych zwierzchników, ambicje poszczególnych dowódców oddziałów, dążących do wybicia się stwarzały atmosferę trudną i ciężką.

Charakterystyczne było formowanie drobnych oddziałków tzw. „dwudziestek”, których zadaniem miało być po przedarciu się na tyły wojsk rosyjskich, wywoływanie dezorganizacji w zapleczu przez niszczenie mostów, taborów, połączeń telefonicznych itp.

Miała to być, według projektodawcy, nadporucznika Kwaternika wojna podjazdowa, prowadzona drobnymi oddziałami, znającymi dokładnie teren, z zadaniem siania paniki i zamieszania wśród armii nieprzyjacielskiej. Do tej pracy wybrano z pośród U. S. S. 600 ludzi, którzy mieli przejść linię bojową i rozpocząć wskazaną akcję. Po bardzo nastrojowym pożegnaniu, jak opisuje Hałuszczyński, zdawało się, że z tak niebezpiecznej wyprawy niewielu żywych wróci.

Tymczasem już po kilku dniach zaczęły wracać bądź całe oddziały, bądź poszczególni strzelcy z powrotem do kadry, tak, że w końcu, jak się okazało żaden z wyznaczonych oddziałów zadania swojego nie spełnił i linii okopów rosyjskich nie przekroczył. …Postawa moralna i duch wśród formacji U. S. S., stosunek starszyzny do szeregowych nie był dobry.

Kary cielesne i fakty bicia żołnierzy przez oficerów nie należały do rzadkości. Nie przyczyniało się to oczywista do zawiązywania ściślejszych duchowych i ideowych więzów. Gdzieś do 1917 r. U. S. S. w ogólnym splocie zagadnienia ukraińskiego, ważniejszej roli nie odegrali. ( dr Józef Skrzypek, 1939 r. Niepodległość -czasopismo poświęcone najnowszym dziejom Polski).

Może też ta zupełnie odmienna od Legionów Polskich  postawa moralna i duch wśród formacji U. S. S. była powodem zmiennych zachowań Ukraińców wobec Polski jak i bolszewickiej Rosji:  Od listopada 1918 do lipca 1919 roku Ukraińska Armia Galicyjska dopuściła się szeregu zbrodni wojennych na polskich żołnierzach i ludności cywilnej. Sejm RP powołał nawet komisje do ich zbadania. Z powodu lęku przed odpowiedzialnością karną wielu urzędników ZURL i żołnierzy UHA pozostało na emigracji głównie w Czechosłowacji.  Od lipca 1919 r. UHA walczyła przeciw bolszewikom w ramach armii URL zmieniając potem kilkakrotnie „front”  z białych (sojusz z Denikinem) na czerwonych (sojusz z bolszewikami)  i sojusz z Piłsudskim (Petrula) zarówno przed Bitwą Warszawską  jak i w czasie trwania. W dniach 25 i 26 sierpnia 1920 r. ok. 1700 żołnierzy ukraińskich z południowego odcinka frontu zdezerterowało i uciekło do pobliskiej Czechosłowacji. Większość uciekinierów stanowili Galicjanie. (Artur Brożyniak , IPN)

Leon Wasilewski w roku 1934 (Kwestia ukraińska w stosunkach międzynarodowych) był tego samego zdania: W walce z Denikinem galicyjscy strzelcy siczowi, stanowiący jedną z najlepiej zorganizowanych części wojsk Petlury, zajęli stanowisko bardzo dwuznaczne i w końcu przeszli na stronę denikinowców, którzy odróżnili ich jako „Haliczyn” od „Ukraińców”. Kiedy później bolszewicy znów zdobyli przewagę nad denikinowcami, galicyjscy strzelcy siczowi przeszli na stronę bolszewików. …Pozbawiona pomocy niemieckiej po katastrofie militarnej Niemiec, opuszczona przez Ententę, mając przeciwko sobie Rosję we wszelkiej postaci od denikinowskiej  do bolszewickiej Ukraina skazana była na własne siły i w konsekwencji musiała wcześniej czy później szukać oparcia o Polskę.

Ten pierwszy etap walki o Lwów z galicyjskimi Ukraińcami w latach 1918–1919 znalazł swoje dramatyczne dopełnienie w 1920 r., gdy w sojuszu z Ukraińską Republiką Ludową atamana Petlury walczyliśmy o polskie Kresy, jak też o wolną Ukrainę ze stolicą w Kijowie –słowa autora Zadwórze 1920.

Nie ulega wątpliwości, że wojna polsko-bolszewicka i polskie zwycięstwo położyło kres planom sowietyzacji Europy Środkowej i Zachodniej- pisze Paweł Libera z IPN.

Pozostańmy przy tym, Rzeczypospolita Polska w latach 1919-1920 została ponownie zaatakowana przez odwiecznego wroga, z którym nie chciała iść w żadne układy, walczyła z nawałą bolszewicką o  Polskę i Europę.  Odniosła zwycięstwo.  Sojusz z Petlurą był rzeczywiście momentami dramatyczny: 31 sierpnia 1920 w Pradze odbył się Zjazd Delegatów Ukraińskich Organizacji Wojskowych za granicą. Powołano Ukraińską Wojskową Organizację (UWO). Jej głównym celem było niedopuszczenie do umocnienia się państwowości polskiej na tym terenie, co było zbieżne z polityką Związku Sowieckiego i Niemiec.  Jej działalność polegała na stosowaniu terroru indywidualnego i zbiorowego w stosunku do Polaków i innych przedstawicieli państwa polskiego. Zwalczała Żydów jako konkurentów w handlu oraz Ukraińców - chrześcijan, pragnących spokojnie żyć i pracować. Liczyła kilkaset osób, głównie byłych wojskowych wywodzących się z Ukraińskich Strzelców Siczowych (U.S.S), księży greckokatolickich, inteligencji i studentów . Od stycznia 1922 do marca 1923 r. jej bojówkarze dokonali ponad 300 aktów terroru, w tym zabójstw 22 polskich policjantów i 13 Ukraińców. Jednocześnie   sączono wśród  Ukraińców nienawiść do Polski. (prof. dr Lucyna Kulińska) .

Ukraińskie organizacje w Ameryce zarówno na kongresie zwołanym przez bp. Obtyńskiego do Filadelfii 18 grudnia 1914 roku dla wszystkich greko-katolickich Rusinów, jak i w ogóle, prowadziły silną antypolską agitację. Może najlepszą ilustracją tego był ogłoszony w prasie amerykańskiej bardzo ostry i w kategorycznej formie zredagowany protest przeciwko przyłączeniu Galicji Wschodniej do mającego powstać Państwa Polskiego.

Protest ten jest charakterystycznym bardzo z tego względu, że ogłoszony był w drugiej połowie 1915 r., a więc wtedy kiedy o konkretnych granicach przyszłej Polski nie mogło być mowy. W tym czasie zresztą kwestia polska nie wychodziła poza obręb mniej lub więcej mglistych projektów, zarówno rządów jak i dowództw wojskowych. Był tu wykorzystany przez Ukraińców amerykańskich już naprzód moment polityczny, który miał ułatwić sytuację politykom we Wiedniu i Berlinie.

To samo hasło w polityce ukraińskiej powtarzane było w kraju.

Na pierwsze dnie lutego 1917 r. zwołał Narodny Komitet ogólny zjazd mężów zaufania partii nacjonalno-demokratycznej do Lwowa, który miał być przeglądem sił. Z rezolucji uchwalonych przez zjazd, jedne dotyczyły stałego dążenia i żądania wyodrębnienia Galicji Wschodniej, w drugich domagano się zaprowadzenia i utworzenia na okupowanych terytoriach przede wszystkim Wołynia i Podlasia administracji ukraińskiej.

Na tym samym zjeździe uchwalono protest przeciwko znanemu oświadczeniu Wilsona, motywując tym, że Rosja uciskająca 35 milionów Ukraińców, nie może firmować szczerze Wilsonowskiego oświadczenia, a nawet nie ma do tego moralnego prawa. ( dr Józef Skrzypek, 1939 r. Niepodległość -czasopismo poświęcone najnowszym dziejom Polski).

źródła:

Lwów jego rozwój i stan kulturalny oraz przewodnik po mieście –prof. dr Józef Wiczkowski 1907

GaleryjaMiejskaPrzewodnikTymczasowy1907

Lwów po inwazji rosyjskiej wrzesień-grudzień 1914- opowiadania naocznego świadka

Wilhelm  Bruchnalski Medal Jan Ossoliński 1933 Bydgoszcz

Nauka Polska Jej Potrzeby Organizacja Rozwój Warszawa 1934

Lwów Hołd Polskim Termopilom. pdf

Bohaterom Zadwórza. pdf

Zew krwi- Marian Hełm Pirgo

Muzeum Historyczna miasta Lwowa Przewodnik po zbiorach – 1936 dr Łucja Charewiczowa

Zabytki Miasta Lwowa – 1928 dr Jan Sas Zubrzycki profesor Politechniki Lwowskiej

W dziesiątą rocznicę bitwy pod Zadworzem Horpinem- 1930Polskie Towarzystwo Opieki nad grobami

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.