Logo

Pamiętajmy o Zadwórzu 1920

W 100 rocznicę wojny polsko-bolszewickiej i wielkiego zwycięstwa Wojska Polskiego,  prof. Wiesław Jan Wysocki, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego postanowił wydać książkę "Zadwórze 1920 ". Wydawcą książki jest "Fundacja Historia i Kultura", przy  wsparciu  Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Funduszu Promocji Kultury. Przy okazji warto wyjaśnić, ze do zadań  w/w Fundacji należą również: popularyzacja literatury z tego zakresu, wspieranie przedsięwzięć o charakterze kulturalnym i oświatowym, w tym w szczególności dotyczących edukacji historycznej oraz popularyzowanie wartości patriotycznych. Ponieważ data premiery książki to: 12.08.2020, nie mieliśmy możliwości zapoznania się z treścią, mimo, że znaleźliśmy się w gronie patronów medialnych tej pozycji historycznej. Wydawca ze swojej strony informuje, że " To popularna, bogato ilustrowana publikacja, która na 104 kolorowych stronach przybliża starcie batalionu złożonego z młodych lwowskich ochotników z bolszewicką kawalerią, do którego doszło 17 sierpnia 1920 roku, około 30 km na wschód od Lwowa.

Polacy bili się do końca, a gdy zabrakło im amunicji, walczyli kolbami i bagnetami. Zdecydowana większość - 318 oficerów i żołnierzy - poległa, dlatego Zadwórze przeszło do historii jako Polskie Termopile. Przed II wojną światową Zadwórze było znanym i często odwiedzanym miejscem pamięci narodowej na Kresach Południowo-Wschodnich , symbolem męstwa i poświęcenia młodzieży w obronie niepodległości Polski. W tym roku w sierpniu obchodzimy stulecie decydującego etapu wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, co jest znakomitą okazją dla przypomnienia ofiary zadwórzaków i jej znaczenia w narodowej tradycji".

Nim książka dotrze do rąk naszych czytelników i naszej  recenzentki ze strony KSI, pani Bożena Ratter zaprasza do zapoznania się historią terenów na których wszystko się wydarzyło. Miejscowość Zadwórze, pamiętna rzezią Orląt polskich w 1920 roku, leży we wschodniej połaci Małopolski, na wschód od Lwowa, w pobliżu Glinian.

Parafię rzymsko-katolicką w Glinianach założył król Władysław Jagiełło w roku 1397. Gliniany już wówczas przemienione za sprawą wojewody sandomierskiego Jana Tarnowskiego na miasto, były siedzibą starostów. Tu odbywały się zebrania szlachty, tutaj padły pierwsze głosy protestu przeciw rządom Ludwika węgierskiego. Rok 1411 jest pamiętny dla Glinian odbytym tam przez króla Władysława Jagiełłę zjazdem z litewskim księciem Witoldem. Było to po bitwie pod Grunwaldem, kiedy to we Lwowie zgromadzono wielką masę jeńca i sztandarów krzyżackich.  Dzisiejsza okolica Zadwórza była również terenem, przez który zdążała zbierana przez króla Zygmunta III szlachta na pomoc Chodkiewiczowi pod Chocim. Tędy szły hordy tatarskie, kozackie i wołoskie, na Lwów i zachód. Przemarsze te dzikich tłumów zbrojnych stanowiły katastrofę prawdziwą. Pożoga, mord, spustoszenie znaczyły ślady tej ludzkiej strasznej szarańczy. Za rządów królów naszych Jana Kazimierza, Michała Wiśniowieckiego i Jana Sobieskiego hordy ze wschodu często zagrażały od tej strony Rzeczypospolitej. Rok 1649 przyniósł tym równinom odwiedziny króla Jana Kazimierza, który jako wódz, osobiście - po wyprawie ks. Dominika Zasławskiego -  tutaj odbył rewję armji, śpieszącej na odsiecz Zbarażowi.  W sześć lat później nowa wojna nawiedziła tę okolicę, wojna z Chmielnickim i rosyjskim generałem Bulurlinem. Pod dzisiejszem Zadwórzem toczył z nimi bój hetman Stan. Potocki. Szczupły jego oddział nie mógł oprzeć się 60 tysiącom dziczy i ustąpił pod Gródek Jagielloński. W latach tych Polska właśnie na tych polach pod Glinianami i Zadwórzem złożyła najbardziej dobitne dowody prawdy dziejowej, iż jest przedmurzem chrześcijaństwa. Oto w r. 1667 zbierają się tu znów wojska hetmana Sobieskiego, by stoczyć bój z wrogiem pod Podhajcami. Tutaj z kolei Turcy, Kozacy i hordy wołoskie w r. 1672 uformowali się do ataku na Lwów.  I na owe czasy wypada bohaterska obrona Lwowa przed czernią wschodnią. Gdy chmury czarne na czas jakiś ustąpiły z horyzontu, zadwórzańska równina ujrzała wielki popis zwycięskiej polskiej armji Sobieskiego, któremu niebawem po tryumfie pod Chocimem, oddała Polska berło i koronę.

Rok 1675 przynosi nowy najazd. Znowu pojawiają się Turcy i wysyłają 10.000 Tatarów pod Lwów. Pod Glinianami jednak rozgromił ich król Sobieski, znacząc dzisiejsze pola zadwórzańskie swym genjuszem wojennym. Klęska Tatarów była zupełna!  Z końcem XVII. wieku tutaj znów zbierały się wojska na wyprawę pod utracony Kamieniec Podolski. Aż w roku 1695 nastąpił nowy najazd Turków. I znów szli oni krwią przesiąkniętą równiną zadwórzańską, siejąc mord, pożogę i zniszczenie. Wówczas to raz jeszcze oparła się Polska i chrześcijaństwo najazdowi pogan, a gdy wróg uderzył od Zboisk na Lwów, hetman Stan. Jabłonowski rozgromił najeźdźców. Oto długie pasmo ciągłych krwawych bojów, przemarszów wojsk i przewrotów, których terenem było dzisiejsze pobojowisko zadwórzańskie. To też w pobliżu jego, na terenie, tylekroć pustoszonym i obracanym w perzynę, widnieją liczne kurhany i mogiły, a w nich spoczęło już bardzo wielu bohaterów kresowych, ofiarnie broniących w ciągu długich wieków umiłowanej przez się Ojczyzny.

Czasy porozbiorowego, przeszło stuletniego letargu wycisnęły swe piętno także na życiu Zadwórza, które weszło w skład obwodu Złoczowskiego. Martwotę życia pod zaborem przerwało tylko jedno ważniejsze dla tej miejscowości wydarzenie. Oto w roku 1869 po wybudowaniu linji kolejowej i stacji w Zadwórzu, przejechał tamtędy pierwszy pociąg ze Lwowa w kierunku Złoczowa. (Straż Polska ilustrowany miesięcznik literacki, wydawca: Małopolska Straż Obywatelska, redaktor naczelny: Stefan Rayski, rok 1926)

Dochód ze sprzedaży miesięcznika zatytułowanego okolicznościowo : Lwów w hołdzie Polskim Termopilom - jednodniówka literacka, poświęcona czci bohaterów, poległych pod Zadwórzem w boju z najazdem bolszewickim. pour honorer la mćmoire des heros qui sont tombes dans la bataille contrę les bolchevickes a Zadwórze visitons leurs „courhanes“, przeznaczony został na budowę pomnika poległych.  Rok później specjalny numer miesięcznika literackiego Straż Polska nosił tytuł: Bohaterom Zadwórza! –jednodniówka literacka  poświęcona niezłomnym rycerzom Polskich Termopil i zawierał odezwę Małopolskiej Straży Obywatelskiej do Społeczeństwa Polskiego.

Polacy! Kreślone rubinem serdecznej krwi karty pierwszych trzech lat dziejów wskrzeszonej Rzeczypospolitej przekazały pamięci potomnych obok całego szeregu innych bohaterskich czynów, także i przejmujące grozą wypadki, jakie rozegrały się na polach skromnej włości Zadwórza, u bram stolicy Wschodniej Małopolski.

Tam to, w pobliżu Lwowa, stanęła ochotnicza młodzież nasza, kwiat inteligencji, w dniu 17 sierpnia 1920 r. obronnym wałem z piersi swoich przeciw dziesięciokrotnie silniejszemu najeźdźcy, tam to zmagała się w rozpacznej walce, przejęta płomienną miłością Ojczyzny- pod dowództwem majora Bolesława Zajączkowskiego z czernia z czernią bolszewickiej konnej hordy Budiennego, tam to w kłębie zwartych sił wrażych i zionących ogniem paszcz armatnich broniła się nieugieta, ociekająca krwią....broniła się nadaremnie..Przemoc zwyciężyła...

Tam zaś, wśród rozległych niw Zadwórza, wyrosły nad popiołami prawych synów Ojczyzny trzy kurhany mogilne, cel corocznej pielgrzymki Lwowa.

I jak corocznie, tak i w tym roku naród polski złoży hołd Bohaterom Zadwórzańskim u stóp mogiły ich na pamiętnem dla całej Rzeczypospolitej pobojowisku.

Więc w siódmą rocznicę muszą się znów w hołdzie pochylić przed kurhanem Zadwórzańskim

Musimy wszyscy uczcić Bohaterów Zadwórzańskich tak, jak Czynem Swym na to zasłużyli i jak tego wymaga honor wielkiego i wolnego narodu.

Komitet, zawiązany z ramienia Małopolskiej Straży Obywatelskiej:

  1. stworzył już fundusz stypendyjny dla sierót i fundusz zapomogowy dla wdów po poległych pod Zadwórzem, oraz ma na celu
  2. postawić pomnik na kurhanie zadwórzańskim.

W tym celu Małopolska Straż Obywatelska przystępuje i tym razem do karnego wykonania swej misji i w tym roku organizuje uroczystość uczczenia poległych Rycerzy, apelując na wstępie pracy swej do ogółu społeczeństwa o zakupno listków do wieńców, które złożone zostaną w czasie pielgrzymki na kurhanie w Zadwórzu. Te listki będą wyrazem hołdu Polski i wszystkich jej obywateli, w których tylko biją ofiarne serca polskie. Dlatego M S. O. rozsyła odezwy wraz z 25 listkami do wieńca z prośbą o podpisanie takowych wśród znajomych, krewnych i patrjotycznego społeczeństwa, zebranie kwot 10-groszowych za każdy listek, a następnie zwrócenie podpisanych listków. pod adresem M. S. O. i wysłanie gotówki zapomocą załączonego do odezw czeku.  Listki będą wplecione do wieńców i złożone na kurhanie zadwórzańskim.  Gorąco prosimy wszystkich, do których ten apel dojdzie, ażeby solidarnie przyłączyli się do naszej akcji, ażeby nie poskąpili grosza na cel wybudowania na kurhanie w Zadwórzu pomnika, który po wieki utrwali w pamięci narodu Czyn Bohaterów i drogowskazem stanie się i ewangelją życia przyszłych pokoleń. Obowiązkiem narodu o tak wspaniałej tradycji dziejowej, jak polski, jest czcić bohaterstwo najofiarniejszych swych żołnierzy.  Gdyby zaś ktoś nie mógł zająć się rozsprzedażą należy zwrócić przesyłkę, albowiem - pomijając wysokie koszta druku - listki i czeki pocztowe są pod ścisłą kontrolą. Przetrzymywanie listków, odezwy i czeku naraża nas na olbrzymie straty materjalne, nie mówiąc już o tem, że stworzenie funduszu stypendyjnego dla sierót i wdów, jako też funduszu na budowę pomnika staje się iluzorycznem.  Podpisane listki należy odesłać w kopercie otwartej, a na niej umieścić słowo „DRUK“. Portorjum pocztowe wynosi 5 gr. Znając jednak wypróbowaną ofiarność polskiego Społeczeństwa, liczymy na ogólny, manifestacyjny udział w akcji.

Otrzyjcie łzy sierotom i wdowom !

Poseł Brygadjer Czesław Mączyński 

Prezes. Marjan Weber  Komendant Okręgowy.

Zapewne były ważniejsze bitwy w tamtym czasie niż bitwa pod Zadwórzem leżącym 33 km od Lwowa ale jednak to było starcie w toku wojny polsko-bolszewickiej, prowadzone równolegle z walną bitwą warszawską.

Kiedy w śmiertelnej bitwie nad Wisłą w 1920 roku rozstrzygały się losy polsko-rosyjskiej wojny oraz zmartwychwstałej Rzeczypospolitej, Lwów, wiążąc na swych przedpolach groźną armię Budionnego, spełnił historyczną rolę. Tej pięknej roli najwymowniejszym świadectwem jest mogiła Zadwórza – symbol ofiarnego żołnierza, który służył wiernie Ojczyźnie aż do ofiary życia włącznie – powiedział gen. Władysław Sikorski w sierpniu 1927 r., podczas uroczystości poświęcenia kamienia węgielnego pod kurhan upamiętniający bitwę. Okres ostatniej wojny światowej wykazał, że na pamięci o czynie Orląt Lwowskich, bitwie pod Zadwórzem – polskich Termopilach – wychowały się pokolenia najlepszej młodzieży II RP. W rozmowie z autorem książki, zapytałem: dlaczego zwrócił swoją uwagę na tę bitwę, skoro było wiele innych równie ważnych dla ostatecznego zwycięstwa. Chodziło mi szczególnie o edukację młodzieży w duchu patriotyzmu. Współczesnych opracowań jest niewiele:  w 2000 roku  pojawiła się broszurka, którą napisał : prof.  Stanisław S. Nicieja  pt „Zadwórze – Polskie Termopile”  - odpowiedział. Czy poruszył pan wątek złożenia szczątków 14 letniego obrońcy Zadwórza  w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie- zapytałem? W odpowiedzi usłyszałem: Oczywiście, szczątki te zostały  wskazane przez Jadwigę Zarugiewiczową – matkę innego 19 letniego obrońcy Lwowa, stąd specjalny wątek temu poświęcony. Te kresowe wydarzenia na stałe wpisały się w naszą narodową historię. Więcej pytań będzie można zadać autorowi po przeczytaniu książki. Zainteresowani tematem powinni wiedzieć, że w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości staraniem władz województwa kujawsko-pomorskiego ukazało się wydawnictwo „Zadwórze – Polskie Termopile. 17 sierpnia 1920”, poprzedzone wstępem i zredagowane przez Zbigniewa Nowka i Wojciecha Polaka. W bogato ilustrowanej książce zamieszczono także reprinty dwóch przedwojennych publikacji opisujących przebieg walk pod Zadwórzem. Pierwszy stanowi opowiadanie Zofii Kossak- Szczuckiej  pt. „Pod Zadwórzem”, drugi to wspomnienia Seweryna Falińskiego – jednego z ocalałych z tej bitwy żołnierzy Wojska Polskiego – pt. „Rycerze Zadwórzańscy”. Do dziś teksty te, opublikowane pierwotnie w 1927 r., stanowią podstawowe źródło opisujące przebieg bitwy i bohaterstwo polskiego żołnierza.

( Za: https://www.niedziela.pl/artykul/139102/nd/Pamieci-Zadworza )

Nim sięgniemy po książkę prof. Wysockiego, warto zapoznać się z chociaż z kilkoma fragmentami z opowiadania Zofii Kossak -Szczuckiej pt. „Pod Zadwórzem”:

/ Pomnik polskich bohaterów bitwy pod Zadwórzem w VIII 1920 r. na usypanym 20 m kurhanie (fot. wikipedia)

 \" (...)  Oddział wychodził z lasu na otwartą przestrzeń. Stacja kolejowa Zadwórze leżała przed nimi. Za budynkiem stacyjnym budka dróżnika. Po prawej stronie toru widniało obciętym plantem łyse, podłużne wzgórze.
Z tego wzgórza nagle rozległy się strzały. Sypnęły gęsto na nadchodzących. Równocześnie zagrzmiała artyleria, za stacją prawdopodobnie ukryta. Granat upadł tuż przed pierwszą kompanią i trysnął w górę snopem piachu.
– Padnij! – rozległa się komenda.
Przywarowali, nastawiając co szybciej maszynki. Dowódca nerwowo zagryzał usta. Bolszewicy przed nimi? W takim razie są odcięci. Położenie nie wesołe. Jedyny ratunek: przedrzeć się za wszelką cenę.
– Do ataku! Chłopcy! Hurra!
Porywa się pierwsza linia tyraliery porucznika Marynowskiego. Od toru druga, porucznika Dawidowicza. Huraganowy ogień dziesiątkuje biegnących. Granaty padają gęsto – jak śliwki, otrząsane z drzewa. Karabiny maszynowe terkoczą bez przerwy. Ziemia już cała skopana, zryta, zorana. Zielona ruń murawy stała się szaroniebieska od zaścielających ją mundurów poległych lub rannych. Lecz nic nie może wstrzymać porywu biegnących. Widząc, że za chwilę abrahamczycy siądą na armatach, baterie zawracają w tył, milkną. I w ten sposób wzgórze jest zdobyte. Chwila ulgi, – odprężenia. Czy to już zwycięstwo? Czyżby droga była wolna?
Krótka to chwila, bo oto z lewej, od lasu wychyla się szara konnica. Już widać twarze jeźdźców płaskie, zawzięte. Nad nimi wielkie czapy i długie spisy. Pędzą kudłate, pokraczne konie. Jeźdźcy krzyczą: „Ura! Ura! Ura!” – co brzmi, jakby krakały stada kruków. Sadzą pod wzgórze. Wita ich grad kul. Celny, niechybny i tak gęsty, że konnica, rozbita na grupy, zawraca pośpiesznie.
Lecz w tejże chwili zamilkłe baterie zaczynają grać ponownie. Odpowiadają im drugie, ciągnące od strony Złoczowa. Teraz już nie ma nadziei. Oddział skupiony na wzgórzu przy torze i przy budce kolejowej nr 287 – otoczony jest ze wszystkich stron. Pociski armatnie rozbiły zapasowe skrzynki z nabojami. Nie zostało ni śladu z improwizowanej pancerki i z por. Hanaka. Polegli już por. Dawidowicz, kpt. Obertyński, por. Juszkiewicz, por. Demeter, podchorąży Getman... Polegli sierżant Baran, kapral Pilat, szeregowcy Maryś Korbut, Rafael Ramert, Ludwik Goliński, Stanisław Medwecki, Tadeusz Wiśniewski – i kto by ich wszystkich zliczył!
Od nieustannego huku otępiały zmysły. Rozgrzana broń parzy ręce. Godziny suną powoli. Coraz gęściej padają ranni i zabici. Śmierć idzie szybciej niż czas.
Odległy o kilka mil zaledwie, w obłokach dymu schowany Lwów nie wie nic o toczącym się tu boju. Nie wiedzą oczekujący synów rodzice. Matka Jurka może rozczynia ciasto na placek z wiśniami, który jej chłopak tak lubi...
Już szósty raz piechota i konnica bolszewicka rzucają się do ataku, by odebrać wzgórze. Szósty raz cofają się, wściekli, odparci...
– Poddajcie się! – ryczą brodate towariszcze. – Poddajcie się, sukinsyny!
– Chłopcy! – woła do swoich kapitan Zajączkowski. – Do ostatniego ładunku!
– Do ostatniego ładunku! – grzmią w odpowiedzi. (…) Topnieje garstka stojących. Pokryło ją zewsząd mrowie. Leszek Grodzki leży pod ścianą budki kolejowej przy niemym dawno karabinie maszynowym. Nikt na niego nie zwraca uwagi, mają go za trupa. Za chwilę będzie trupem istotnie. Z przestrzelonej piersi krew przesiąka bluzę, ciurka wzdłuż rękawa, spływa po palcach. Ale w głowie jeszcze się plączą resztki myśli, porwane, bezładne strzępy obrazów. Ktoś woła tuż za nim: „Mamo!”... Leszek nie może obrócić głowy, by zobaczyć, kto to woła. Może Jurek?... Szum wypełniający głowę wzmaga się, przemienia w huk – oczy przesłania mgła. Przez tę mgłę Leszek dostrzega, jak na zrąbany stos trupów powstaje wysoki, barczysty Jasiek Bałyga. Z rozciętej głowy krew tryska, zalewa czoło i policzki. Z tą czerwoną twarzą, straszny jak upiór, krzyczy wprost w oczy dopadającym go zewsząd Mongołom, krzyczy śmiertelnie zachrypniętym głosem:
– Niech żyje Polska! Niech żyje Lwów!
I pada na ziemię pod ciosami dziesięciu szabel. Nie ma już nikogo żywego. I Leszek także dogorywa. Choć słońce dopiero zachodzi, jego już obejmuje mrok. Ostatnia myśl plącze się po głowie... Myśl, że... że... gdyby miał siłę unieść zakrwawioną rękę, mógłby napisać na ścianie:
– Przechodniu, idź powiedz... "

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.