Logo

" Echo" - książka o Wołyniu, którego nie ma, dostrzeżona w USA

/ Miejsca, których nie ma / Maksymilian Rigamonti

Przyznaję, że nie dostrzegliśmy w porę książki "Echo" duetu dziennikarsko-fotograficznego RigamontiRazy2, którą wydał  Press Club Polska w 2018 roku, czyli w 75 rocznicę "Rzezi Wołyńskiej". Jak udało mi się dowiedzieć, jest ona nietypowa, bo ma format 21 x 21 cm i złożona jest z 12 kart, a każda z nich to cztery czarno-białe zdjęcia rozkładające się jak mapy do dwa razy większego formatu. Autorzy przyznają, że - mapa to pomysł ich kolegi Maćka Nabrdalika. Jedynym kolorem jest  złoty, taki jak litery na nagrobkach, co jest bardzo wymowne.

Na każdej ze stron znajdują się opowieści o konkretnych miejscach i zbrodniach,  z nazwą wsi i jej współrzędne GPS. Autorem fotografii jest Maksymilian Rigamonti, nagrodzony „Zdjęciem Roku” Grand Press Photo za fotografię z Bykowni, IV cmentarza katyńskiego, autor książki fotograficznej „Afganistan jest w nas". Autorem tekstów Magdalena Rigamonti, dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej, autorka książek m.in. „Straty. Żołnierze z Afganistanu”, „Dorosnąć do śmierci”.

Niestety jeszcze nie miałem możliwości zapoznania się z tą pozycją, nie tylko dlatego, że jej nie zauważyłem, ale również nikt z naszych czytelników nie sygnalizował o jej pojawieniu się na półkach księgarskich, być może dlatego, że została wydana w liczbie 500 egzemplarzy. Wpadłem na jej trop przypadkiem w internecie.  Zainteresowała mnie informacja: Prestiżowy "New York Times" zdecydował się zrecenzować książkę "Echo" Maksymiliana i Magdaleny Rigamontich, która opowiada o masakrach na Wołyniu. Z zainteresowaniem przeczytałem między innymi, że :"Maksymilian i Magdalena Rigamonti oddają zaległy hołd tym, którzy zginęli podczas masakry na Wołyniu podczas II wojny światowej" . Gazeta opisuje, nie tylko jak powstawała książka, ale  zwraca uwagę na charakter zdjęć i relacje wielu bohaterów "Echa". "New York Times" pisze również m.in., że według Magdaleny Rigamonti:  "Echo" pochodzi z dziennikarskiego obowiązku opowiedzenia historii masakry. Książka jest uniwersalnym przesłaniem i ostrzeżeniem tego, co może się stać między sąsiadami." Jestem pozytywnie zaskoczony faktem zainteresowania się tą książką w Stanach Zjednoczonych. To chyba pierwszy taki przypadek, kiedy  jeden z najważniejszych amerykańskich dzienników, wychodzący w Nowym Jorku zainteresował się historią Wołynia. Co prawda sprawę zbrodni jakie tam miały miejsce porusza bardzo delikatnie, ale dostrzega, a wszystko dzięki umiejętnej prezentacji tematu przez autorów. Książka “Echo” uznana została za najlepszą książkę fotograficzna na świecie w prestiżowym konkursie " Pictures of the Year International." Amerykański konkurs POTYI (Pictures of the Year International) od 1944 roku nagradza najlepsze zdjęcia prasowe i dokumentalne z całego świata. "Echo" otrzymało główną nagrodę w tym konkursie. Efektem pięcioletniej pracy Magdaleny i Maksymiliana Rigamontich są nie tylko uznanie i nagrody, ale przede wszystkim dokumentacja miejsc, które zniknęły ze współczesnych map Wołynia na Ukrainie i ślady  po tym, czego już nie ma. Rozmawiając z panią Magdaleną zadałem pytanie: "dlaczego Wołyń, czy może macie państwo korzenie kresowe?", w odpowiedzi usłyszałem: "mój dziadek pochodził z Włodzimierza Wołyńskiego, a mój mąż nie mając korzeni rodzinnych zaraził się historią tamtego regionu". Wyczułem olbrzymią wrażliwość  pana Maksymiliana Rigamonti, czytając jego artykuł w którym napisał między innymi: ""Pierwszy raz byłem tam w listopadzie 2013 roku, potem jeszcze jedenaście razy. Zawsze po kilka dni. W różnych porach roku, żeby zobaczyć, co zostało po ludziach w tych miejscach, których nie ma. Zawsze z kimś, bo sam się bałem. Nie że ktoś mnie napadnie, okradnie albo pobije. Bałem się być tam sam, bałem się tych ciarek na plecach, tego zapachu śmierci, który roznosi się po całym Wołyniu.(....)  Fotografowałem te ślady i tę pustkę, próbując zrozumieć, co tu, na tych ziemiach, działo się w czasie II wojny światowej, co później, przez lata.(...) To była zbrodnia, czystka etniczna, rzeź. Mordowano Polaków, Żydów, Czechów i wszystkich tych, którzy nie byli Ukraińcami. (...) Nie ma żadnych drogowskazów, co najwyżej stare drzewka owocowe, rzeczka, cmentarz. (...)... po Polakach na Wołyniu nie został żaden ślad. Również w ewidencjach. Jest taka piękna ukraińska wioska Majdan, wokół zielone pagórki, pośrodku biała ubita droga, przy której stoją pomalowane jasnoniebieską farbą drewniane zadbane chałupy. Drogą jedzie wóz zaprzężony w konia. Naprawdę piękny widok. Tak to mogło wyglądać w 1943 roku. Taki sam spokój i niepokój. Już nigdy więcej nie chcę tam jechać. "

Miejsca, których nie ma / Maksymilian Rigamonti

 

Wykorzystałem informacje między innymi z:

1)"Echo" Maksymiliana i Magdaleny Rigamontich z recenzją w "New York Timesie"

https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/ksiazki/artykuly/598338,echo-maksymilian-rigamonti-magdalena-rigamonti-wolyn-new-york-times.html

2) "Echo" Maksymiliana Rigamonti najlepszą książką fotograficzną na świecie w konkursie Pictures of the Year International - https://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1400820,pictures-of-the-year-international-echo-maksymilian-rigamonti-najlepsza-ksiazka-fotograficzna.html

3) Zostało tylko "ECHO". Wołyń, którego nie ma, w książce Magdaleny i Maksymiliana Rigamontich -  Maksymiliana Rigamonti https://kultura.dziennik.pl/ksiazki/artykuly/569683,echo-ksiazka-fotograficzna-magdalena-maksymilian-rigamonti.html

 

 

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.