- Roman Kucharski
- Kategoria: Historia
- Odsłony: 1776
Kwietniowe dni 1944 r. w "Krwawej Łunie"
W Wielki Piątek nasi urządzili wielkie lanie Niemcom wypuszczającym się z Włodzimierza na rabunek do opuszczonych przez ludność wiosek w rejonie Werby. Jeszcze przed świtem "Wichert" poprowadził drużynę ochotników z dwoma erkaemami "Słowik" i "Sosna" (Antoni Kownacki), do niewielkiej wioseczki położonej przy szosie Włodzimierz - Werba, w odległości zaledwie dwóch kilometrów od czerwonych koszar. Po przybyciu na miejsce spotkali tam grupę zwiadowców radzieckich, również zaczajonych w oczekiwaniu na "fryców" dla wzięcia "języka". Szybko uzgodniono wspólny plan działania, podział ról i zaczęło się oczekiwanie na Niemców.
Ponieważ był to Wielki Piątek, więc zwątpienie zaczęło opanowywać chłopców, którzy wiedzieli, że Niemcy ze szczególną czcią świętują ten dzień. A jednak jadą... Nie szosą, ale właśnie utartą w okresie zimy tak zwaną "drogą rabunkową", gdzie od wielu godzin tkwi przyczajona polsko-rosyjska zasadzka. Resztki śniegu i promienie bladego jeszcze kwietniowego słoneczka stwarzają doskonałą widoczność.