Dzisiaj jest: 19 Kwiecień 2024        Imieniny: Adolf, Leon, Tymon

Deprecated: Required parameter $module follows optional parameter $dimensions in /home/bartexpo/public_html/ksiBTX/libraries/xef/utility.php on line 223
III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

/ Zespół „Chawira” Z archiwum: W dniu 1 marca 2009 roku miałem zaszczyt po raz następny, ale pierwszy w tym roku, potwierdzić, iż Leopolis semper fidelis, a że we Lwowie…

Readmore..

ZMARTWYCHWSTANIE  JEZUSA CHRYSTUSA  WEDŁUG OBJAWIEŃ  BŁOGOSŁAWIONEJ  KATARZYNY EMMERICH.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG OBJAWIEŃ BŁOGOSŁAWIONEJ KATARZYNY EMMERICH.

Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno- wschodnich Niemczech. W wieku dwunastu lat zaczęła pracować jako…

Readmore..

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego  Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska”  w Domostawie  w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r. W Walnym Zebraniu Członków wzięło udział 14 z 18 członków. Podczas…

Readmore..

Sytuacja Polaków na Litwie tematem  Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

Sytuacja Polaków na Litwie tematem Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

20 marca odbyło się kolejne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów.Jako pierwszy „głos z Litwy” zabrał Waldemar Tomaszewski (foto: pierwszy z lewej) przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich…

Readmore..

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie   wyklął ich naród.

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie wyklął ich naród.

/ Żołnierze niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan”, Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, Mieczysław Małecki „Sokół” i Stanisław Pakuła „Krzewina” (czerwiec 1947) Autorstwa Unknown. Photograph from the archives of Solidarność…

Readmore..

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając  rakietom Fire Storm Shadow

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając rakietom Fire Storm Shadow

Jak wynika z nagrania rozmowy pomiędzy niemieckimi oficerami, które wyciekło, opublikowanego przez rosyjskie media, brytyjscy żołnierze „na miejscu” znajdują się na Ukrainie , pomagając siłom ukraińskim wystrzelić rakiety Storm Shadow.…

Readmore..

Mienie zabużańskie.  Prawne podstawy realizacji roszczeń

Mienie zabużańskie. Prawne podstawy realizacji roszczeń

Niniejsza książka powstała w oparciu o rozprawę doktorską Krystyny Michniewicz-Wanik. Praca ta, to rezultat wieloletnich badań nad zagadnieniem rekompensat dla Zabużan, którzy utracili mienie nieruchome za obecną wschodnią granicą Polski,…

Readmore..

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

BITWA O LWÓW Dla zrozumienia stosunków panujących w mieście liczącym przed II Wojną Światową 400 tys. mieszkańców, należałoby naświetlić sytuację polityczną i gospodarczą miasta, które było poniekąd stolicą dużej połaci…

Readmore..

Gmina Białokrynica  -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Gmina Białokrynica -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Opracował Andrzej Łukawski. Pisownia oryginalna Przyjeżdżamy do Białokrynicy, jednej z nąjlepiej zagospodarowanych gmin, o późnej godzinie, w urzędzie jednak wre robota, jak w zwykłych godzinach urzędowych. Natrafiliśmy na gorący moment…

Readmore..

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Wielkanoc to najważniejsze i jedno z najbardziej rodzinnych świąt w polskiej kulturze. Jakie tradycje wielkanocne zachowały się na Kresach?Na Kresach na tydzień przed Palmową Niedzielą gospodynie nie piekły chleba, dopiero…

Readmore..

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

/ Były żołnierz dywizji SS-Galizien Jarosław Hunka oklaskiwany w parlamencie Kanady podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego. Foto: YouTube / Global News Ciekawe wiadomości nadeszły z Kanady 9 marca 2024. W serwisie…

Readmore..

Krwawe Święta Wielkanocne  na Kresach

Krwawe Święta Wielkanocne na Kresach

Wielkanoc jest najważniejszym świętem chrześcijańskim upamiętniającym zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Poprzedzający ją tydzień nazywany jest Wielkim Tygodniem. Ostatnie trzy doby tego tygodnia zwane są Triduum Paschalne. Istotą Triduum Paschalnego (z łac.…

Readmore..

Baza „Topór”- Samoobrona Polska we wsiach: Łukowiec Żurowski i Łukowiec Wiśniewski w woj. stanisławowskim

Czytając dość dużo książek, prasy, publikacji poświęconych ostatniej wojnie zauważam, iż za mało poświęca się w nich uwagi zmaganiom Polaków o przetrwanie na swej ojczystej ziemi. Dość dużo pisze się o bohaterskiej obronie przed bandami spod znaku UPA mieszkańców Przebraża i innych miejscowości na Wołyniu, natomiast prawie nie spotkałem się z jakąś wzmianką o samoobronie Polaków w niektórych miejscowościach województwa stanisławowskiego.  Tak napisał Tadeusz Tomkiewicz na stronach Cracovia Leopolis  (http://www.cracovia-leopolis.pl/index.php?pokaz=art&id=442   ) w artykule zatytułowanym „.  Samoobrona wsi Łukowiec”. Trudno nie przyznać racji autorowi , albowiem lata wymazywania kresowej  historii ze świadomości Polaków zrobiły  olbrzymie spustoszenie w zasobach tej wiedzy. O samoobronie Przebraża na Wołyniu napisano znane większości trzy książki i dzięki temu hasło samoobrona wszystkim kojarzy się właśnie z tą miejscowością. Warto jednak zauważyć, że większość, nawet dziennikarzy, poza Przebrażem nie wiele wie o walkach innych samoobron na Wołyniu, a co dopiero w Małopolsce Wschodniej. Słusznie pan Tomkiewicz wspomina o książce Edwarda Polaka ( wydanej własnym sumptem)  zatytułowanej  „ Baza Topór i sowieckie łagry”.

Musimy odzyskiwać pamięć historyczną, spisaną przez świadków ważnych wydarzeń z nasze przeszłości, bez których nie było by teraźniejszości i przyszłości naszego narodu. W ubiegłym roku (2017) zamontowano wreszcie na Grobie Nieznanego Żołnierza tablice upamiętniające Samoobronę Polską przed nacjonalistami z OUN-UPA. Wśród upamiętnionych miejscowości są Łukowce z pow. rohatyńskiego w woj. stanisławowskim.
W tym miejscu rodzi się jednak pytanie, ilu z odwiedzających to miejsce będzie miało wiedzę na temat Samoobrony Łukowców?. Montaż tablic odbył się po cichu, odsłonięcie również, chociaż trochę nagłośnionym przez skandal z  usuniętą tablicą „Birczy”. Państwo polskie nadal omija tematykę kresową wielkim łukiem, zapominając o patriotach polskich z Kresów, w imię niezrozumiałej polityki bieżącej. Dlatego tak istotną sprawą staje się dostarczenie społeczeństwu wiedzy której nie ma w szkołach, nie jest popularna w mediach opiniotwórczych i  nadal znajduje się na marginesie narodowej historii.  Dlatego warto odwołać się w tym miejscu do: Referatu wygłoszonego przez Franciszka Burdzego na otwarcie wystawy „Rodem z Łukowca” – w Środzie  Śląskiej 20.05.2017 r. Łukowce, historia, wojna i zasiedlanie Ziem Zachodnich (http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/zasiedlanie.pdf ) Okres wojny zapisał się w dziejach Łukowców heroicznie. Obie wsie liczące razem około 3000 mieszkańców zorganizowały wspólnie Samoobronę, która obejmowała 40 placówek wartowniczych – 18 na Łukowcu Wiszniowskim i 22 na Łukowcu Żurowskim. W każdej placówce noc w noc przez ponad dwa lata czuwało od 8 do 12 ludzi. Czyli razem każdej nocy wsie były pilnowane przez około 400 ludzi. Zorganizowana samorzutnie Samoobrona z czasem została podporządkowana Armii Krajowej- Inspektoratowi stryjskiemu AK, na czele którego stał kapitan Zdzisław Pacak – Kuźmirski – późniejszy pułkownik. Z jego inicjatywy do Łukowców ściągnięto kilkudziesięciu dobrze uzbrojonych żołnierzy Armii Krajowej głównie ze Stryja i Lwowa i zorganizowano bazę partyzancką pod kryptonimem „Topór” z czterema batalionami, oddziałem osłonowym, oddziałem zwiadowców konnych, kwatermistrzostwem, oddziałem żandarmerii, sądem polowymi i kapelanem pułku. W strukturze Armii Krajowej baza „Topór” i okoliczne samoobrony otrzymały numerację 48 pułku piechoty partyzanckiej AK . Jednego z trzech wchodzących w skład 11 Dywizji karpackiej, obejmującej na wzór przedwojenny cały obszar województwa stanisławowskiego.

/ Foto: : Jarosław Wiśniewski (http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/24053?t=Polacy-walczacy-z-banderowcami-upamietnieni-na-Grobie-Nieznanego-Zolnierza )

Dowódcą pułku został łukowianin - podpułkownik Edward Polak pseudonim „August” a jego zastępcą kapitan Piotr Król pseudonim „Piorun”. Baza Topór była też miejscem działania specjalnego oddziału Kedywy pod dowództwem Cichociemnego Kapitana Michała Wilczewskiego pseudonim „Uszka” Zasięg terytorialny bazy „Topór” to kilka miasteczek m. innymi: Żurawno, Brzozowce, Chodorów i Bukaczowce oraz kilkanaście wiosek m. innymi: Młyniska, Nowosielce,Kozary,Hrehorów, Karolówka, Hranki –Kuty, Nowoszyny, Wiszniów, Żurów, Berestawy, Kremerowka, Krasna Góra i inne. W okresie nasilenia się mordów ukraińskich Łukowiec zaczął przyjmować uciekinierów, których liczbę szacuje się na około 3 tysiące. Wszyscy ci uciekinierzy - Polacy ze spalonych wiosek polskich i mieszanych polsko -ukraińskich byli zakwaterowywani w gospodarstwach w obu wsiach. Cała ta masa ludzka w 1945 roku nie miała zamiaru nigdzie wyjeżdżać, choć uciekinierzy z wiadomych względów, chętniej decydowali się na wyjazd, zaś mieszkańcy Łukowca nie. Nawet pomimo przymuszania ze strony radzieckich władz. Dopiero po pierwszych aresztowaniach żołnierzy AK i wywózkach na Sybir łukowianie postanowili opuścić Kresy. (....)
W 1956 r. z zesłania na Syberię powrócił do Polski pułkownik Edward Polak. (foto powyżej). Swoje wojenne dzieje opisał w książce „Baza Topór i Sowieckie łagry” Inne wydanie tej książki nosi tytuł: „Los Polaka w latach 1939-1956” – Część tej pracy poświęcona jest samoobronie Łukowca. Była to pierwsza pozycja książkowa na temat Łukowca, samoobrony i istniejącej tam bazy partyzanckiej.  
Bardzo cennym źródłem wiedzy nie tylko o Łukowcach ale i  sąsiednich miejscowościach  okazały się „Zeszyty Łukowieckie» gdzie dowiadujemy się, że  Spalono doszczętnie wieś polską Ludwikowkę koło Rohatyna – część ludzi wymordowano ale większość uciekła, w tym kilka rodzin na Łukowiec. - W sąsiadującej z Łukowcem wsi Nowosielce -28 września 1943 roku zaatakowano plebanię – celem był ksiądz Roman Daca. Księdza nie znaleziono - zabito jego matkę i służącą. Księdza przetransportowano na Łukowiec. - W ukraińskiej wsi Dąbrowa spalono kolonię polską „Żaki” składającą się z 5 domów. Powiadomione wcześniej o napadzie rodziny uciekły do Kałusza lub na Łukowiec. Kilka osób które zostały - zamordowano. We wsi Ziemianka spalono kościół z ludźmi - 34 osoby. Cześć ludzi uciekła wcześniej na Łukowiec. - W przysiółku wsi Karolówka – Berestawy - zamieszkałym przez Polaków wymordowano wszystkich. - Wszyscy Polacy ze wsi Oskrzesince (według wykazu 23 rodziny) uciekli na Łukowiec - Spalono dużą polską wieś Karolowkę obok Łukowca. Część ludzi wymordowano ale większość ratowała się ucieczką. Z tej wsi około 25 rodzin ukryło się na Łukowcu. Z pobliskiej wsi Hrechorów – większość zamieszkujących tam Polaków znalazła schronienie na Łukowcu – przybliżona liczba 30- 40 rodzin - Z miasteczka Żurawno 14 Żydów schroniło się na Łukowcu u różnych rodzin. Oni wszyscy przeżyli wojnę – potwierdza to list Rabina z Dusseldorfu pana Henryka Liebermanna do mnie z nazwiskami tych ludzi. - Na Łukowiec uciekali Polacy z Kozar, Nowoczyn, Żurowa, Żurawna, Bóbrki a nawet trzy rodziny z Wołynia Pod koniec wojny gdy Rosjanie ponownie zajęli te tereny. Banderowcy zaproponowali dowódcom Bazy „Topór” rozmowy - tak zwany „ dogowor”. Uzgodniono wzajemne nie atakowanie się. Było to dla Łukowca bardzo korzystne rozwiązanie. Szczególnie podczas repatriacji. Banderowcy nie atakowali konwojów polskich wyjeżdżających na stację do Chodorowa skąd opuszczano Kresy.
Edward   Malec ( mieszkaniec Łukowca  Wiśniowskiego) :  co utkwiło mi w pamięci. Najwięcej przeżyć pozostała z lat 1943 i 1944 kiedy to mając 16 i 17 lat jako młody chłopak byłem wyznaczony do służby wartowniczej na placówce, która mieściła się przy drodze wylotowej na ukraińską wioskę Wiszniów, w mieszkaniu pana Nazarkiewicza (przed wojną dom p. Iskry). Było nas 11, w tym 7 starszych mężczyzn: Janusz Józef Janusz Wojczech Janusz Adam Siekierski Jan Nazarkiewicz Jan Drożdż Franciszek I my młodzi: Wal Stanisław Puzio Edward Malec Stanisław (nie z mojej rodziny) i ja - Malec Edward Pamiętam, że przez dwa (2) lata noc w noc pilnowaliśmy ażeby pozostali mieszkańcy mogli spokojnie spać. Czytałem w jednym z Zeszytów, że nie tylko Ukraińcy ale i Niemcy i Rosjanie napadali i rabowali Polaków. Tak to prawda, pamiętam dwa takie napady. Jednej nocy (daty nie pamiętam) od strony lasu gregorowskiego, wojsko niemieckie (Turki) wpadło do wioski od strony placówki.j3ut” i chcieli zabrać krowę jednemu gospodarzowi. Wartownicy z tamtej placówki pobiegli aby zapobiec rabunkowi. Dwóch z nich zostało rannych. Byli to: Ozga Marcin (został ranny w nogę. którą udało mu się później wyleczyć i Przewięta Józef (który też został ranny w nogę. ale nogę tę musiano później amputować w szpitalu). Drugi napad dokonało wojsko rosyjskie, które ubiorem nie różniło się od bandy ukraińskich (daty też sobie nie przypominam). Przyszli w nocy między godz. pierwszą, a drugą od strony wsi Wiszniów, t.j. od strony naszej placówki. Na warcie stałem ja i Stasiu Malec. Po zbudzeniu Janusza Wojtka, który miał nas podmienić, zobaczyliśmy zbliżającą się dużą grupę ludzi. Pobiegliśmy co sił na naszą placówkę i uderzyliśmy na alarm (nadmienię, że alarm na całą wieś o zagrożeniu był podawany przez bicie w blachy, jakieś gongi czy lemiesze od pługa, które to dawały wielki odgłos). W ten sposób z placówki.3uf : wartownicy biegli w naszą stronę. Wtedy Ruscy otworzyli ogień i ranny został w nogę Drożdż Bolesław, a z naszej placówki p. Nazarkiewicz w brzuch (zmarł on w drodze do szpitala zostawiając żonę i troję małych dzieci). Byłem też świadkiem napadu na młyn w Łukowcu Wiszniewkim. Ja, Stasiu Wal i trzeci kolega, którego imienia nie pamiętam, udaliśmy się na stację kolejową by zobaczyć domy, pozostawione przez ludzi, które musieli opuścić z powodu zagrożenia, bo były zbyt daleko od naszej wsi. Od młyna dzieliła nas odległość około 50 m., a od tych domów 30 m. Jeden z moich kolegów musiał udać się na stronę». Musieliśmy więc na niego trochę poczekać i to właśnie uratowało nas od śmierci, bo w tym samym czasie od strony stacji, t.j. od przejazdu kolejowego od strony lasu zauważyliśmy zbliżających się banderowców. Zauważyliśmy też jak z młyna furmanką ucieka Władek Furtak z ojcem, rowerem biegł Kędzierski Ludwik i wielu innych, których nie było czasu rozpoznać bo i my natychmiast zaczęliśmy uciekać pastwiskiem do wioski. Widocznie banderowcy nas nie zauważyli lub też nie chcieli strzelać, żeby nie robić hałasu. Wiem też, że w młynie tym uratował się Kućma Stanisław, który jak opowiadał, schował się w koszu z mąką. Wiem to też z opowiadań naocznego świadka p. Zofii ze Lwowa (nazwiska nie pamiętam), która trudniła się handlem. Ona jedna z całej czwórki zabranych przez bandę UPA uratowała się. Pani Zofia trudniąca się handlem była częstym gościem w naszym domu. Z jej ust więc usłyszeliśmy relację o napadzie na młyn w Łukowcu. Mówiła, że banderowcy niespodziewanie otoczyli młyn. Ci, którzy spostrzegli ich szybciej, zdążyli uciec lub gdzieś się schować. Ich czworo tzn. ją kierownika młyna, Brysia Bolka i stróża młyna zabrali do wsi Podmichałowice i tam troje mężczyzn zamordowali., a że pani Zofia mówiła perfekt po ukraińsku, znała nawet pacierz, wytłumaczyła się, że jest Ukrainką handlarką ze Lwowa i przyjechała po mąkę. Uznali, że musi być Ukrainką i wypuścili ją.  (...) Mama ... w latach 1943 na 1944 przyjęła na kwaterę dwóch żołnierzy Armii Krajowej delegowanych ze Lwowa, Kędzierskiego Ludwika i Andruszkę Michała. Matka traktowała ich jak rodzinę. W czasie nasilania się mordów przez bandy UPA przyjęła do naszego domu czteroosobową rodzinę Sondejów ze wsi Karolowka i czteroosobową rodzinę Prażmowskich ze wsi Oskrzesiniec. To wprost nie do pomyślenia, aby w domku składającym się z kuchni i jednego pokoju mieszkało tyle osób. Ale żeśmy nie narzekali, bo prawie w każdym domu na Łukowcu mieszkało po dwie, a nawet trzy i cztery rodziny.    ( zeszyt 5) Edward Malec,  Miłkowice 13.06.2004 r.     
 Powyższe fakty potwierdzają relacje świadków z innych źródeł:  Janina Daca (http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2014/10/ks-roman-daca-1905-1994-w-20-rocznice-smierci/ ) : Wyrok śmierci banderowcy wydali również na proboszcza parafii w Nowosielcach – ks. Romana Dacę (noszącego pseudonim „Longin”), organizatora i przywódcę okolicznych oddziałów partyzanckich w powiatach Bóbrka, Chodorów i Rohatyn, który niejednokrotnie musiał ukrywać się przed prześladowcami i dla ratowania życia często opuszczał parafię. Pamiętnej nocy 28/29 września 1943 r. było jednak za późno, by gdziekolwiek uciekać. Służący za plebanię stary dwór w Nowosielcach otoczyła tejże nocy zgraja banderowców, by wykonać wydany przez UPA wyrok. Matka proboszcza Helena Dacowa zdążyła ostrzec syna i ukryć go w specjalnej skrytce pod podłogą plebanii. Uczyniła to zresztą w ostatnim momencie, gdy u drzwi do pokoju stali już uzbrojeni po zęby napastnicy. Wybierający się do snu ks. Roman nie zdążył się nawet ubrać, gdy na całą noc wylądował w zimnej i brudnej dziurze pod podłogą. Oto jak sam wspomina te pełne grozy godziny: „Co przeżyłem w tym schronie-grobie (mówię grobie, bo takiej był niemal wielkości, może trochę płytszy), to jedynie Bóg wie! (...)Spod podłogi pomógł wydostać się księdzu Dacy mieszkający na plebanii Ukrainiec, Fedio Kostyszyn, którego banderowcy o mały włos nie zakatowali na śmierć, gdy nie chciał wydać miejsca kryjówki „lackiego księdza”. o¬n to pierwszy pojawił się w zdewastowanych pomieszczeniach i z największym trudem odnalazł i podważył wieko skrytki. (...) Uciekł tak jak stał, ubłocony i zakrwawiony, okryty strzępem łachmanu. Pędząc na oślep, jakimś cudownym niemal trafem dotarł ks. Roman do Adama Burdzego, żołnierza AK, mieszkańca przysiółka Żurawno należącego do wsi Nowosielce. (…) Dzięki brawurowej postawie Burdzego udało się dotransportować ks. Romana do bezpiecznej kryjówki w Łukowcu Wiszniowskim, polskiej wsi nad Dniestrem (powiat Rohatyn, woj. Stanisławowskie)

Paweł Brojek (http://prawy.pl/1014-70-rocznica-zbrodni-upa-w-ludwikowce/)  Ludwikówka położona w powiecie rohatyńskim dawnego województwa stanisławowskiego była wsią zamieszkałą jedynie przez Polaków. Miejscowa samoobrona strzegąca wsi przed napadami była uzbrojona jedynie w broń białą. 15 lutego 1944 r. doszło do potyczki z przejeżdżającym przez wieś oddziałem UPA, w wyniku której jeden z członków samoobrony zginął, a drugi został ranny. W nocy z 17 na 18 lutego 1944 r. oddziały UPA otoczyły i zaatakowały Ludwikówkę. We wsi ostrzelanej pociskami zapalającymi wybuchły pożary. Mordowano wszystkich za pomocą noży i siekier, do uciekających strzelano. Wielu mieszkańców spłonęło we własnych domach, a część z tych, którym udało się uciec na pobliskie pola, zamarzła. Według części historyków w wyniku napadu zginęło ok. 200 Polaków, a 27 zostało rannych. Udało się ustalić nazwiska 127 ofiar.

Tadeusz Tomkiewicz ((http://www.cracovia-leopolis.pl/index.php?pokaz=art&id=442   ) :   
Mieszkałem we wsi Poświerz, która graniczyła z miasteczkiem Bukaczowce i niedaleką Karolówką. Do Łukowca miałem około 6 km i jeszcze jako dziecko kilkakrotnie jeździłem tam z rodzicami na odpust na św. Wojciecha. Łukowiec i Karolówka były to wsie całkowicie polskie, a Bukaczowce miasteczkiem polsko-ukraińsko-żydowskim. Karolówka była (była – bo dziś śladu po niej nie ma) mocno rozproszona, co uniemożliwiało skuteczną obronę przed bandami, Bukaczowce zaś, oprócz rozproszenia, dodatkowo przemieszane, co również było przeszkodą w obronie. Stąd więc duża część mieszkańców Karolówki i pojedyncze polskie rodziny z oko­licznych wsi ukraińskich w czasie największego zagrożenia ze strony UPA na przełomie lat 1943/44 udawały się w popłochu do Łukowca. Przebywało tam w tym czasie około 10 tysięcy Polaków, nawet z powiatowego Rohatyna.
W woj. stanisławowskim  w tym
trudnym dla Polaków czasie istniało wiele placówek samoobrony znanych z różnych relacji i nieznanych, bo nie odnotowanych. Tak czy inaczej warto zapamiętać chociaż kilka z nich: Mizuń (pow. Dolina),
Tyszkowce (pow. Horodenka),  Bednarówka, Bitków, Św. Józef (pow. Nadwórna),
Meducha, Dubowce (pow. Stanisławów) Chromohorb, Korczunek, (pow. Stryj) Antoniówka (pow. Żydaczów), mimo, że nie ma ich na żadnej pamiątkowej tablicy.