- Kategoria: Historia
- Bogusław Szarwiło
- Odsłony: 2759
Nie tylko Stanisłówka koło Mostów Wielkich
/ Zdjęcie: : Jarosław Wiśniewski ( polska - zbrojna. pl)
Na Grobie Nieznanego Żołnierza z inicjatywy Ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza została umieszczona nowa tablica. Upamiętni żołnierzy broniących polskiej społeczności przed nacjonalistami ukraińskimi z OUN i UPA. Oficjalne odsłonięcie tablicy nastąpiło podczas uroczystego Capstrzyku Niepodległości, jaki odbył się na Placu im. Józefa Piłsudskiego 10 listopada 2017 r.. Umiejscowiono ją na filarach od strony południowej. Widnieją na niej daty i nazwy miejscowości, gdzie Polacy walczyli w samoobronie z oddziałami OUN i UPA.
Jak podały media podczas uroczystości : „Minister mówił, iż tablice przywołują miejscowości, w których miały miejsce największe zbrodnie, ale jednocześnie opór przed nimi był najlepiej zorganizowany „ ( za: https://historia.org.pl/2017/11/10/nowe-tablice-na-grobie-nieznanego-zolnierza-upamietnia-obroncow-polakow-przed-nacjonalistami-z-oun-i-upa/)
Trochę przykro to powiedzieć, ale należy, że minister nie miał pojęcia o czym mówił. Każdy , kto interesuje się tą historią widzi, że niestety nie pokrywa się to z prawdą, chociaż powinno w świetle tego co podano do publicznej wiadomości. A poinformowano, że : „Od kilku miesięcy w resorcie obrony trwały konsultacje ze środowiskami naukowymi i kombatanckimi oraz z rodzinami ofiar rzezi wołyńskiej na temat tego, jakie miejscowości powinny zostać wyróżnione na Grobie Nieznanego Żołnierza. Ostatecznie na dwóch tablicach zostały wyryte nazwy 22 miejscowości, w których Polacy przeciwstawili się bojówkarzom z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (UON) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).” ( Za : http://www.polska-zbrojna.pl/home/articleshow/24053?t=Polacy-walczacy-z-banderowcami-upamietnieni-na-Grobie-Nieznanego-Zolnierza ). Na samym dole jednej z tablic ( zdjęcie powyżej) na samym dole, znalazła się miejscowość Stanisłówka. Wątpliwej jakości były te w/w konsultacje skoro w tym miejscu nie zamieszczono np. Huty Pieniackiej, o której wiadomo, że : 28 lutego 1944 roku wczesnym rankiem Huta Pieniacka (miejscowość położona na terenie obecnej Ukrainy, w okolicach Lwowa) została otoczona przez żołnierzy z 4 Pułku Policyjnego SS. Choć jednostką dowodził niemiecki oficer, w jej skład wchodzili ochotnicy z zachodniej Ukrainy. Tego dnia pułk był wspomagany przez paramilitarną ukraińską bojówkę i prawdopodobnie przez jedną z sotni UPA. W ciemności ponad zabudowaniami zaczęły fruwać świetlne race. Potem padły pierwsze strzały, a następnie Ukraińcy zeszli do wsi, paląc i mordując. Jak ustalił IPN, zginęło blisko 900 osób. Byli wśród nich mieszkańcy Huty Pieniackiej, Polacy uciekinierzy z Wołynia, jak i ukrywający się Żydzi. Co wydarzyło się w Stanisłówce . o tym poniżej. Polska wieś Stanisłówka leżała w gminie Mosty Wielkie (powiat żółkiewski), nad rzeczką Świnią, w województwie lwowskim. Pierwsze uderzenie w ludność polską nastąpiło już podczas pierwszej okupacji sowieckiej (1939-1941). Znaczną część mieszkańców sowieci deportowali do Kazachstanu. Następne ataki miały miejsce w czasie okupacji niemieckiej. Ukraińscy nacjonaliści kilkakrotnie podejmowali próby wymordowania pozostałych mieszkańców tej wsi. między innymi w marcu 1944 r. W tym czasie jednak w Stanisłówce już działała placówka samoobrony AK dowodzona przez kaprala Wieczorka. W składzie tej samoobrony byli miedzy innymi, uciekinierzy z Wołynia, którym Ukraińcy wymordowali często całe rodziny. Od końca 1943 r. stacjonował tam również 80-osobowy oddział AK pod dowództwem ppor. Onufrego Kuźniary ps. „Popiel. Siły polskie skutecznie studziły zamiary ukraińskich nacjonalistów. 14 kwietnia oddział AK wymaszerował jednak w celu odebrania zrzutu broni i fakt ten chcieli wykorzystać Ukraińcy. Uderzyli na wioskę 16 kwietnia 1944 r. Tymczasem jak się później okazało oddział AK zatrzymał się w lesie za Stanisłówką i na odgłos toczącej się walki zawrócił. Dzięki temu ludność wioski zdołała się uratować. Nie mniej wskutek tego napadu zginęło 10 mieszkańców wsi, dwaj żołnierzy AK i około dziesięciu zostało rannych.. Po tym napadzie mieszkańcy Stanisłówki, żeby nie było więcej ofiar, podjęli decyzję opuścić wieś, która i tak uległa spaleniu w trakcie walki. Wspomina Adam Popiel ps. „Orkan” z oddziału AK: Na początku 1944 r. zostałem wyznaczony przez komendanta placówki na konspiracyjny kurs dywersyjny, a następnie zostałem skierowany do pierwszej kompanii 19 pułku piechoty AK, która broniła polskiej wsi Stanisłówka koło Mostów Wielkich przed napadami ukraińskich band UPA. Pełniłem funkcję celowniczego karabinu maszynowego, który złożyłem z bratem z części wymontowanych ze zniszczonych czołgów sowieckich. Gdy podczas kolejnego ataku UPA na początku kwietnia 1944 r. wieś została spalona, a jej mieszkańcy ewakuowali się, mój oddział opuścił tą miejscowość kierując się w okolice Lwowa.
Takich samoobron jak p/w w województwie lwowskim było znacznie więcej i o wszystkich powinniśmy pamiętać, bez wyjątków, tam walczyli Polacy.
Walka samoobrony wsi podolskiej Hucisko Brodzie
Jan Pinkiewicz ( autor rękopisu „Zagłada wsi podolskiej Hucisko Brodzie”) W lutym 1944 r., mając 13 lat brał czynny udział w obronie wsi i jej mieszkańców przed banderowcami. Wspomina: W 43r. jak się rozpoczęły mordy na Wołyniu, przeniosły się na południe na lwowskie województwo. Właściwie cała kontrola która tym dowodziła to był Lwów. Jak to się zaczęło to zaczęliśmy się bronić. Każdy chciał żyć. Powstały oddziały samoobrony. Zawsze tam gdzieś się znalazł oficer przedwojenny, który znał się na wojsku (…). Jak się rozpoczęły te mordy, to polskie wioski, tam gdzie była większość Polaków, takie jak Hucisko Brodzkie, Huta Pieniacka, Huta Litowicka zaczęły organizować obronę. W nocy wystawiali warty. Jak ktoś podchodził legitymowali. W sierpniu jak zaczęły się mordy na Wołyniu to we wioskach była mobilizacja (…). Zaczęli kupować broń u Włochów za krowy i konie. Ukraińcy choć podchodzili widzieli że nie dadzą rady i odchodzi (…). Hucisko Brodzkie było oddalone od Ponikwy około 4 km. Parafia Huciska Brodzkiego była w Ponikwie. Ksiądz tylko przyjeżdżał na Hucisko spowiadał, odprawiał mszę w kaplicy na cmentarzu i odjeżdżał. Kapliczka była przepiękna, cudowna. Była z XVI wieku (…). Kapliczka została zniszczona. Jak z Huciska Brodzkiego ludzie pouciekali, to Ukraińcy ją zniszczyli (..). No i 13 lutego była piękna pogoda i większość poszła do kościoła i wtedy banderowcy okrążyli wieś i zaczęły się boje (..). Hucisko zaatakowane zostało z trzech stron. Z jednej strony nie zostało zaatakowane. Prawdopodobnie nie mieli dość sił żeby to okrążyć. Od strony pastwiska nie zaatakowali. Ja właśnie tam miałem bronić (…). Stałem dla obrony, ale nikt nas nie atakował. Przyleciał do mnie mój kolega szkolny i powiedział, że muszę pójść do szkoły, bo Marek Bojarski prosi nas, bo mamy do wykonania zadanie. On był przewodniczącym Strzelców. Jak myśmy przeszli już siedział Józek Bąkowski, był starszy chyba o dwa lata i on powiedział, że jest taka sprawa. Ukraińcy postawili na wieży karabin maszynowy i strzelają na drogę z Huciska Brodzkiego do Ponikwy skąd ludzie będą chcieli przejść z kościoła. Powiedział, że ma tutaj skrzynkę. Tam są naboje do karabinu maszynowego. Kazał wziąć skrzynkę. Przyczepić sobie białe chorągiewki na głowach, na czapkach (…) i zniszczyć ten karabin. Podeszliśmy i powiedzieliśmy do Ukraińców, że my im patrony przynieśliśmy. Podeszliśmy bliżej i rzuciliśmy granaty (…). Jak Niemcy podeszli i zaczęli strzelać, to zobaczyliśmy że oni nie przyszli na Hucisko Brodzkie strzelać do ludzi a do Ukraińców(…). Ukraińcy już weszli ze strony leśniczówki. Zajęli sześć, siedem domów i już wymordowali przede wszystkim dzieci. Tam zginęło około 36 osób (…). Część wioski już była spalona, bo oni strzelali z karabinów, które mogły zapalać, a wioska w większości była kryta słomianymi dachami (…)”.
( za: http://www.studiowschod.pl/swiadkowie-historii-wspomnienia-jana-i-wladyslawa-pinkiewiczow-urodzonych-w-hucisku-brodzkim/ )
Jan Michalewski (ur. w 1938 roku) 13 lutego 1944 roku miał sześć lat. Napad ukraiński zniszczył całkowicie jego wioskę Hucisko Brodzkie. „Około południa, była to niedziela, zaczęła się ogromna strzelanina i zaczął się zamęt w naszym domu. Najpierw wsadzili mnie z tym kuzynem Jankiem do kufra, takiego zamykanego. A sami zaczęli podpierać takim dyszlem drzwi, że jak będą wyłamywać czy strzelać, to żeby nie wyważyli tych drzwi. […] Myśmy zaczęli krzyczeć w tym kufrze. Otwarli ten kufer i wtedy ktoś powiedział: „Bierzcie dzieci i uciekajcie”. I stryjenka wzięła mnie i swojego synka Janka pod pachę, pomogła nam wyjść z domu, i zaczęliśmy uciekać w stronę Wołoch, to była sąsiednia wioska, mieszana, polsko – ukraińska. Już czuć było zapach [spalenizny], już było słychać strzały, był okropny zamęt dookoła nas. I nas prowadzono takim wąwozem, zrobiła się nas grupa ludzi – około trzydziestu, czterdziestu osób – i tym wąwozem dotarliśmy do sąsiedniej wioski. I tam, pamiętam, rozścielono słomę. I pamiętam, jak wieczorem przywieźli ojca nieprzytomnego, zakrwawiony był po lewej stronie, i położyli ojca w rogu tego mieszkania na słomie. I ojciec tylko co około pół godziny jęczał: „Dobijcie mnie”. Mama płakała i zwilżała mu wargi. A myśmy z tym bratem stryjecznym Jankiem klęczeli i odmawiali pacierze. […] Chciałem zobaczyć brata Tadeusza, to było na drugi dzień po napadzie. Musiałem mocno płakać, że dziadek mówi: „To chodź, to ci pokażę”. I ten obraz mam w oczach bardzo wyraźny. Brat leżał na takim, na Kresach mówiło się: werecie, a to był koc w kratę. Dziadek odchylił koc i widziałem miejsce, gdzie pocisk wszedł w główkę powyżej policzka i tutaj [pokazuje skroń] był ślad, jakby ktoś nożykiem zaciął – tu gdzie pocisk wszedł. A drugiej strony nie chciał mi pokazać, odwinąć całkowicie tej drugiej strony. Tam ponoć główka była cała strzaskana. Po tych oględzinach zawinął ciało i włożył do takiej skrzynki. Pamiętam, zarzucił karabin, wziął tę skrzynkę pod pachę i poszedł na cmentarz pochować”. ( za: http://zbrodniawolynska.pl/)