Dzisiaj jest: 18 Kwiecień 2024        Imieniny: Apoloniusz, Bogusława, Bogusław
III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

III Ogólnopolski Festiwal Piosenki Lwowskiej I „Bałaku Lwowskiego” ze szmoncesem w tle

/ Zespół „Chawira” Z archiwum: W dniu 1 marca 2009 roku miałem zaszczyt po raz następny, ale pierwszy w tym roku, potwierdzić, iż Leopolis semper fidelis, a że we Lwowie…

Readmore..

ZMARTWYCHWSTANIE  JEZUSA CHRYSTUSA  WEDŁUG OBJAWIEŃ  BŁOGOSŁAWIONEJ  KATARZYNY EMMERICH.

ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG OBJAWIEŃ BŁOGOSŁAWIONEJ KATARZYNY EMMERICH.

Anna Katarzyna urodziła się 8 września 1774 r. w ubogiej rodzinie w wiosce Flamske, w diecezji Münster w Westfalii, w północno- wschodnich Niemczech. W wieku dwunastu lat zaczęła pracować jako…

Readmore..

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego  Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska”  w Domostawie  w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r.

Komunikat z Walnego Zebrania Członków Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie w dniu 12 marca 2024 r. W Walnym Zebraniu Członków wzięło udział 14 z 18 członków. Podczas…

Readmore..

Sytuacja Polaków na Litwie tematem  Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

Sytuacja Polaków na Litwie tematem Parlamentarnego Zespołu ds Kresów RP

20 marca odbyło się kolejne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Kresów.Jako pierwszy „głos z Litwy” zabrał Waldemar Tomaszewski (foto: pierwszy z lewej) przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich…

Readmore..

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie   wyklął ich naród.

Mówimy o nich wyklęci chociaż nigdy nie wyklął ich naród.

/ Żołnierze niepodległościowej partyzantki antykomunistycznej. Od lewej: Henryk Wybranowski „Tarzan”, Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, Mieczysław Małecki „Sokół” i Stanisław Pakuła „Krzewina” (czerwiec 1947) Autorstwa Unknown. Photograph from the archives of Solidarność…

Readmore..

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając  rakietom Fire Storm Shadow

Niemiecki wyciek wojskowy ujawnia, że ​​brytyjscy żołnierze są na Ukrainie pomagając rakietom Fire Storm Shadow

Jak wynika z nagrania rozmowy pomiędzy niemieckimi oficerami, które wyciekło, opublikowanego przez rosyjskie media, brytyjscy żołnierze „na miejscu” znajdują się na Ukrainie , pomagając siłom ukraińskim wystrzelić rakiety Storm Shadow.…

Readmore..

Mienie zabużańskie.  Prawne podstawy realizacji roszczeń

Mienie zabużańskie. Prawne podstawy realizacji roszczeń

Niniejsza książka powstała w oparciu o rozprawę doktorską Krystyny Michniewicz-Wanik. Praca ta, to rezultat wieloletnich badań nad zagadnieniem rekompensat dla Zabużan, którzy utracili mienie nieruchome za obecną wschodnią granicą Polski,…

Readmore..

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

STANISŁAW OSTROWSKI OSTATNI PREZYDENT POLSKIEGO LWOWA DNIE POHAŃBIENIA - WSPOMNIENIA Z LAT 1939-1941

BITWA O LWÓW Dla zrozumienia stosunków panujących w mieście liczącym przed II Wojną Światową 400 tys. mieszkańców, należałoby naświetlić sytuację polityczną i gospodarczą miasta, które było poniekąd stolicą dużej połaci…

Readmore..

Gmina Białokrynica  -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Gmina Białokrynica -Wiadomości Turystyczne Nr. 1.

Opracował Andrzej Łukawski. Pisownia oryginalna Przyjeżdżamy do Białokrynicy, jednej z nąjlepiej zagospodarowanych gmin, o późnej godzinie, w urzędzie jednak wre robota, jak w zwykłych godzinach urzędowych. Natrafiliśmy na gorący moment…

Readmore..

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Tradycje i zwyczaje wielkanocne na Kresach

Wielkanoc to najważniejsze i jedno z najbardziej rodzinnych świąt w polskiej kulturze. Jakie tradycje wielkanocne zachowały się na Kresach?Na Kresach na tydzień przed Palmową Niedzielą gospodynie nie piekły chleba, dopiero…

Readmore..

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

Rosyjskie żądania względem Kanady. „Pierwszy krok”

/ Były żołnierz dywizji SS-Galizien Jarosław Hunka oklaskiwany w parlamencie Kanady podczas wizyty Wołodymyra Zełenskiego. Foto: YouTube / Global News Ciekawe wiadomości nadeszły z Kanady 9 marca 2024. W serwisie…

Readmore..

Krwawe Święta Wielkanocne  na Kresach

Krwawe Święta Wielkanocne na Kresach

Wielkanoc jest najważniejszym świętem chrześcijańskim upamiętniającym zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Poprzedzający ją tydzień nazywany jest Wielkim Tygodniem. Ostatnie trzy doby tego tygodnia zwane są Triduum Paschalne. Istotą Triduum Paschalnego (z łac.…

Readmore..

W krwawym zakolu Krycińskiego.

 

Autor we "Wstępie" na s. 5 - 6 pisze: ,,Pod koniec średniowiecza Ruś sięgała na zachodzie po rzekę Jasiołkę. W jej granicach było Krosno i Rzeszów. Ten stan rzeczy przejęło województwo ruskie w czasach I Rzeczypospolitej. Jednak zasięg osadnictwa ruskiego kurczył się. W XIX w. wsie zamieszkiwane przez Rusinów i te, w których jeszcze były cerkwie, ledwo sięgały Brzozowa. Pod koniec tego stulecia rodzące się nacjonalizmy – polski i ukraiński – uznały San, pomiędzy Sanokiem a Przemyślem, za granicę etniczną. Prymitywne ideologie potrzebują prostych rozwiązań. To rozgraniczenie przyniosło tragiczne skutki w latach 1944–1947. Jeśli nie mieszkało się po „właściwej” stronie Sanu narażało się, w lepszym wypadku na wygnanie za San, a w gorszym na śmierć".

Nestor, mnich z monasteru pieczerkiego  (ok. 1050 -  1114) w swojej kronice (latopisie) Powieść minionych lat (Повѣсть времяньныхъ лѣтъ),  napisanej ok. 1113 podaje:Roku 6489 [981]. Poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął grody ich: Przemyśl, Czerwień i inne grody, które do dziś dnia są pod Rusią.”  

Jest to najstarszy zapisek dotyczący tych ziem. W czasie wyprawy wojennej w 1018 r. odbił je Bolesław Chrobry, więc to była ta napaść na "ukraińskie rdzenne ziemie"? odbicie swojego zagrabionego terenu? 
Nestor pisze dalej: „Roku 6539 [1031]. Jarosław i Mścisław zebrali wojów mnogich, poszli na Lachów i zajęli Grody Czerwieńskie znowu, i spustoszyli ziemię lacką, i mnóstwo Lachów przywiedli, i rozdzielili ich. Jarosław osadził swoich nad Rosią, i są do dziś.”  

Stosunki z Rusią, początkowo przyjazne zaczęły się psuć już podczas wojny Bolesława Chrobrego z Niemcami. Córka Bolesława wyszła za mąż za syna Włodzimierza Wielkiego, Świętopełka, co nie podobało się mnichom prawosławnym z Ławry Peczerskiej. W wyniku zatargów dynastycznych córka Bolesława została uwięziona, a Chrobry ruszył na Kijów w roku 1013. Kijów poddał się Chrobremu, który wcale nie myślał o włączeniu go do Polski. Chodziło mu o utwierdzenie władzy przychylnego sobie księcia. Grody Czerwieńskie wróciły do Polski.
Bolesław Śmiały dwukrotnie wyprawiał się na Kijów celem usadzenia na tronie kijowskim Izasława. Bolesław Śmiały był synem Rusinki, księżniczki kijowskiej Dobroniegi i mężem Rusinki. 
W okresie Polski Dzielnicowej ziemia Czerwieńska znalazła się w rękach (około 1084r.) Rościsławiczów.
W roku 1240 Tatarzy zdobyli i doszczętnie zniszczyli Kijów dając początek niewoli tatarskiej na Rusi. Z czasem wyludnione ziemie ruskie zaczęli podbijać Litwini, dochodząc do Morza Czarnego. W 1261 roku namiestnik tatarski kazał Rusinom spalić grody. W tym czasie, w epoce najazdów tatarskich przyszedł kres i na grody Czerwieńskie. Opustoszałe i zniszczone. Polityka dynastyczna Łokietka doprowadziła do osadzenia na tronie halickim Andrzeja i Lwa synów Jerzego I Halickiego i Eufemii, siostry Łokietka, którzy pozostali wiernymi sojusznikami Polski. Po śmierci Jerzego I-go, bojarzy wepchnęli pod lód wdowę po nim, Eufemię siostrę Łokietka. Syn Łokietka Kazimierz działał szybko i w 1341 zajął Lwów, osadzając w nim bojara Dymitra Dietko, który uznał łączne zwierzchnictwo Węgier i Polski. Księstwo ruskie uległo podziałowi i wtedy Kazimierz Wielki w roku 1349 podjął decydującą rozprawę o Ruś. Zajął całą Ruś Halicką i skrawek zachodni Podola, w walce z Litwinami Lubarta, a później Kiejstuta. W roku 1350 Kazimierz Wielki utrzymał Ruś Halicką ze Lwowem, a Litwini zajęli północną część księstwa. W dwóch wyprawach w 1387 Jadwiga zajęła Ruś Czerwoną, usuwając węgierskich urzędników.  

„Uroszczenia banderowców do rzekomych ukraińskich ziem etnicznych w granicach Polski mają takie same podstawy prawne czy racjonalne jak uroszczenia żydowskich wyłudzaczy i hochsztaplerów wobec naszego kraju.

W średniowieczu Polska graniczyła od wschodu z potężnym państwem ruskim ze stolicą w Kijowie. Państwo to uległo niestety całkowitej zagładzie z rąk Mongołów, zaś za datę końca Rusi Kijowskiej i włączenia jest do Złotej Ordy przyjmuje się zniszczenie Kijowa w 1240. Polska położona dalej na zachód miała więcej szczęścia – wprawdzie trzy najazdy mongolskie na Polskę w XIII wieku ( bitwa pod Legnicą 1241, 1259/60 oraz 1287/88 ) zrujnowały ziemie polskie, wyludniły i opóźniły proces ich jednoczenia ( 1295 – koronacja Przemysła II na króla (Wielko)polski, 1320 – koronacja Łokietka i podniesienie Korony Królestwa Polskiego ), ale nie spowodowały uzależnienia Polski od imperium mongolskiego. W XIV wieku o spadek polityczny po nieistniejącej Rusi Kijowskiej zaczęły walczyć Wielkie Księstwo Litewskie, Księstwo Moskiewskie, Królestwo Węgierskie i Królestwo Polskie. Lata 1340-1392 to okres wojen polsko-litewskich zakończonych przyłączeniem księstw Halickiego i Wołyńskiego do Korony. Podczas sejmu lubelskiego 1569 dokonano inkorporacji części ruskich ziem WKL (od Podlasia do Bracławszczyzny) do Korony. /.../ Lwów był przez 600 lat nieprzerwanie miastem polskim, ale skoro w 1250 założył je król Daniel I Halicki, więc mimo prawie całkowitego braku ludności ukraińskiej nagle w 1918 stał się miastem etnicznie ukraińskim, podobnie jak jeden z historycznych grodów czerwieńskich, czyli Przemyśl, zagarnięty Polakom (Lędzianom) przez Kijowian w 981, odbity przez Chrobrego w 1018, utracony w 1031 itd, trwale przy Polsce od 1340.
Sami zwolennicy tezy o ‘ukraińskich ziemiach etnicznych’ najwyraźniej nie wierzyli w ich etniczność (np. na Zakerzoniu - czyli na zachód od linii Curzona - na „ukraińskiej chełmszczyźnie” Polacy stanowili 94%, zaś pozostałe 6% to przedstawiciele innych narodowości, niekoniecznie Rusini). Nic więc dziwnego, iż od samego początku zaczadzeni niemieckim podarunkiem Ukraińcy sięgają po czystki etniczne i mordowanie polskiej ludności cywilnej - bynajmniej nie mitologicznych „polskich panów”, ale sąsiadów i częstokroć takich samych jak oni chłopów.”
(MacGregor: Etniczne ziemie Ukrainy to Hetmanat ( 1649-1764 ); w: https://macgregor.neon24.pl/post/137743,etniczne-ziemie-ukrainy-to-hetmanat-1649-1764 ).

Mnich Nestor w rozdziale „O założeniu Kijowa” pisze: „Polanie tedy, mieszkając z osobna, władali rodami swoimi, boi wiem i do tych braci [o których będzie mowa] byli tu Polanie i żyli każdy ze swoim rodem i na swoich miejscach, władając rodami swoimi. I byli trzej bracia: jednemu na imię Kij, a drugiemu Szczek, a trzeciemu Choryw, a siostra ich zwała się Łybedź. Siedział Kij na górze, gdzie dziś wjazd boryczewski, a Szczek na górze, która dziś zowie się Szczekowica, a Choryw na trzeciej górze, od niegoż przezwanej Chorywica. I założyli gród w imię brata swojego najstarszego i nazwali go Kijowem. Był około grodu las i bór wielki, i łowili tam zwierzynę. Byli to mężowie mądrzy i roztropni, nazywali się Polanie, od nich to są Polanie w Kijowie i po dziś dzień.”

Pomimo tego przekazu historycznego polscy historycy nie piszą o „polskiej etniczności Kijowa”, który znacznie dłużej należał do Rzeczpospolitej, niż zagarnięte poprzez agresję Przemyśl, Krosno i Rzeszów do Rusi.    

Krosno: W okresie plemiennym VII-X w. – przewaga plemion określanych nazwą Wiślan. Budowa obronnych grodów na obrzeżach Dołów Sanocko-Krośnieńsko-Jasielskich. X w. i XI w. – powstanie Państwa Polskiego i rubieży  granicznej między Polską, Rusią i Czechami. Ślady osady słowiańskiej i grodu w Krośnie z tego okresu, potwierdzają badania archeologiczne w Rynku. Przed rokiem 1105 biskupstwu lubuskiemu podlegało najdalej wysunięte na wschód Krosno nad Wisłokiem, którego nie zdołali podbić Rusini. Do 1221 – tereny te należały do księcia krakowsko-sandomierskiego Leszka Białego. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Krosna )   

Rzeszów: Podobnie jak w przypadku kultury przeworskiej osadnictwo wczesnosłowiańskie w Rzeszowie jest niemal wszechobecne. Znanych jest 5 osad płaskich, 1 grodzisko oraz kilkadziesiąt stanowisk z ceramiką. Najprawdopodobniej, aż do X wieku gród zamieszkiwany był przez Wiślan, a następnie Polan. Osada handlowa (XI w. – 1354). Gród miejski najprawdopodobniej założyli w okresie między XI a XIII wiekiem Polacy. Rusini, którzy skorzystali z piastowskiego rozbicia dzielnicowego zajęli ziemię od Sanu aż po Wisłok. Następnie podzielili ją na włości (wołost’), z których każda miała swój gród. Rzeszów leżał po polskiej stronie i był niejako miastem konkurencyjnym dla grodu po drugiej stronie rzeki (dzisiaj jest to Pobitno). Gród Rzeszów znajdował się na terenie obecnego Staromieścia, między rzekami Wisłok i Przyrwą. Definitywnie Rusini zajęli Rzeszów w XIII wieku. W 1264 roku spotkali się w Tarnowie: książę Rusi Halickiej Daniel z księciem polskim Bolesławem Wstydliwym i wspólnie dokonali rozgraniczeń księstw. Granica miała przebiegać między Rzeszowem a Czudcem. Dopiero około roku 1340 Kazimierz Wielki przyłącza do Polski Księstwo Włodzimiersko-Halickie. Ziemie te obsadził swoimi zaufanymi poddanymi i rycerzami. Włość rzeszowską dnia 19 stycznia 1354 dostaje Jan Pakosławic herbu Półkozic ze Strożyska,  który przyjął nazwisko Rzeszowski. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Rzeszowa )

Przemyśl, VIII wiek – Na terenie osiedlają się Lędzianie. IX wiek – Przemyśl zostaje włączony do Państwa wielkomorawskiego. Powołanie łacińskiego biskupa misyjnego. 899 - Przemyśl opanowują Węgrzy. 981-985 – Włodzimierz Wielki toczy walki o gród i zdobywa go, odrywając go od wczesnopiastowskiej Polski. 1018 – Bolesław Chrobry ponownie przyłącza Przemyśl do Polski. 1031 – Przemyśl zostaje ponownie zagarnięty przez Ruś Kijowską. Początek osadnictwa żydowskiego w Przemyślu (pierwsze udokumentowane osadnictwo Żydów na ziemiach polskich). 1069 – Po zajęciu grodu przez Bolesława Śmiałego staje się on siedzibą monarchy na kilka lat. 1086-1344 – Miasto pod panowaniem księstwa halisko-włodzimierskiego, przez krótki okres stolica. 1344 – Król Kazimierz III Wielki przyłącza Przemyśl z tzw. Rusią Czerwoną do Polski po śmierci ostatniego władcy ruskiego, Bolesława Jerzego, który zapisał ją w swym testamencie polskiemu władcy. 1389 – Miasto otrzymuje nową lokację na prawie niemieckim. Wybudowany zostaje murowany zamek, miasto otoczone wysokim murem z wieżami, powstają nowe kościoły, klasztory, ratusz. 1498 – Najazd wojewody wołoskiego Stefana Wielkiego, który zdobył miasto i wydał je na łup żołnierzom. Po złupieniu miasta spalono je doszczętnie nie oszczędzając nawet świątyń. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Kalendarium_historii_Przemy%C5%9Bla )

Miasta: Krosno, Rzeszów i Przemyśl zakładały plemiona słowiańskie, które ustanowiły polskie państwo piastowskie, przez prawie trzysta lat Polacy toczyli o nie walki z najeźdźcami z Rusi, którzy wykorzystywali okresowe osłabienia  Polski. Tezy o „etnicznych ziemiach rusińskich” są więc zwykłym kłamstwem, wykorzystywanym propagandowo przez nacjonalistów ukraińskich snujących mrzonki o „Wielkiej Ukrainie”.

Na podobnej zasadzie można stwierdzić, że „etniczne ziemie polskie” sięgają za rzekę Dniepr, przy czym nie zostały nabyte poprzez zbrojny najazd, czyli agresję, ale w wyniku dobrowolnej unii „równych z równymi, wolnych z wolnymi”. Osadnictwo polskie ma tam już tradycję ponad 700-letnią. A miasto Kijów założyło plemię polskie Polan.

Kłamstwem jest też teza, że „Pod koniec tego stulecia (tj, w XIX wieku – przypis S. Ż.) rodzące się nacjonalizmy – polski i ukraiński – uznały San, pomiędzy Sanokiem a Przemyślem, za granicę etniczną.” Jest to wyłącznie twierdzenie „rodzącego się nacjonalizmu ukraińskiego”, a następnie ideologów nazistowsko-faszystowskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Rzeczywiście, „to rozgraniczenie przyniosło tragiczne skutki”, ale nie tylko „w latach 1944 – 1947” (jak podaje Kryciński na s. 6), ale w latach 1939 – 1947. Intrygującym faktem jest, że dla nacjonalistów ukraińskich „konflikt polsko-ukraiński” na ziemiach polskich zaczyna się od 1944 roku, od momentu wkroczenia Armii Czerwonej na tereny pojałtańskiej Polski. To „bielmo na oczach” dotyczy okresu wrzesień 1939 – lipiec/sierpień 1944 głównie na Podkarpaciu.

Dalej na s. 6 Kryciński pisze: „Polska partyzantka, której spore zgrupowanie pojawiło się jesienią 1944 r. między Dynowem a Rzeszowem, rządna była odwetu za krzywdy wyrządzone przez Ukraińców ich rodzinom w okolicach Lwowa. W ramach odpowiedzialności zbiorowej mordowała Ukraińców na „lackim” (polskim) brzegu Sanu (zachodnim i północnym). W pierwszych czterech miesiącach  1945 r. urządzała masakry ludności ukraińskiej na „ruskim” (ukraińskim) brzegu. Ich symbolem jest największa liczbowo zbrodnia dokonana 3 marca 1945 r. na bezbronnej ludności Pawłokomy – mężczyznach, kobietach i dzieciach. Tych zbrodni było więcej. W tym samym czasie partyzantka ukraińska mordowała Polaków, ale zwykle było to kilka lub kilkanaście ofiar we wsi. Wyjątkiem na tym obszarze jest napad UPA na Borownicę, 20 kwietnia 1945 r.. gdzie wśród kilkudziesięciu ofiar, były również kobiety i dzieci. Nie chodzi tu o przerzucanie się liczbami, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że w latach 1944 – 1947 na obszarze Pogórza Przemyskiego, jak całej tzw. Zakerzonii, zginęło wielokrotnie więcej Ukraińców niż Polaków.” 

To kłamliwa, probanderowska wersja historii.

Czy „do jesieni 1944 r.” na Pogórzu Przemyskim było spokojnie i bezpiecznie, a Polacy i Rusini (Ukraińcy) żyli w dobrych, sąsiedzkich relacjach? Jakie to były „krzywdy wyrządzone przez Ukraińców” rodzinom partyzantów AK? Kradli  im kury, czy jabłka w sadzie? I „krzywdy” działy się to tylko „w okolicach Lwowa”? Nie było okrutnego ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu, w woj. tarnopolskim i stanisławowskim?    

Kryciński jest kolejnym przykładem, w jakim celu nacjonaliści ukraińscy doprowadzili do zafałszowania, aczkolwiek niewątpliwej zbrodni w Pawłokomie, szantażując Polaków brakiem zgody na otwarcie Pomnika Obrońców Lwowa, zwanego także Cmentarzem Orląt we Lwowie. Pawłokoma, jak też zmanipulowana wersja zbrodni w Sahryniu,  zagłuszyć ma zbrodnię ludobójstwa okrutnego (genocidum atrox) na bezbronnej polskiej ludności cywilnej. Około trzykrotnie zwiększając liczbę swoich ofiar, przy jednoczesnym około trzykrotnym zmniejszaniu liczby ofiar polskich i pomijając okrucieństwo modów, usiłują straty równoważyć i zbrodnie traktować „równoważnie” jako „konflikt polsko-ukraiński”. 

Czy S. Kryciński zna rozkazy dowódców OUN i UPA z 1944 roku?

6 kwietnia 1944 roku Myrosław Onyszkewycz „Orest”: „Rozkazuję Wam niezwłoczne przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz agentów ukraińsko-bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę, złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych. Większe nasze stanice będą oczyszczone z tego elementu przez nasze oddziały wojackie nawet w biały dzień. /.../ Oczyszczenie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, żebyśmy świętowali ją już bez Polaków. /.../ Wydobyć broń. Śmierć Polakom. Postój, 6 kwietnia 1944 roku. Sława herojom! Orest, Karat (-)” Rozkaz ten znajduje się w aktach śledztwa przeciwko Myrosławowi Onyszkewyczowi. 

„10 lipca 1944 r. dowódca UPA w Galicji Wschodniej Wasyl Sydor „Szelest”, wydał rozkaz, w którym zalecił „ciągle uderzać w Polaków aż do wyniszczenia ich do ostatniego z tych ziem” /.../ Kierownictwo ruchu banderowskiego uznało, iż jest możliwe zarówno dokonanie czystki, jak i wygranie całej sprawy propagandowo. Dlatego z jednej strony bezwzględnie dalej realizowano politykę faktów dokonanych, a z drugiej zawczasu przygotowywano strategie propagandowe, mające nie tylko usprawiedliwić ukraińskie poczynania, ale wręcz odpowiedzialność za nie przerzucić na stronę polską.” ( Motyka Grzegorz: Ukraińska partyzantka 1942 – 1960; Warszawa 2006, s. 378, 380)

Kłamstwem jest twierdzenie, że „W pierwszych czterech miesiącach  1945 r. urządzała masakry ludności ukraińskiej na „ruskim” (ukraińskim) brzegu. Ich symbolem jest największa liczbowo zbrodnia dokonana 3 marca 1945 r. na bezbronnej ludności Pawłokomy – mężczyznach, kobietach i dzieciach. Tych zbrodni było więcej. W tym samym czasie partyzantka ukraińska mordowała Polaków, ale zwykle było to kilka lub kilkanaście ofiar we wsi. Wyjątkiem na tym obszarze jest napad UPA na Borownicę, 20 kwietnia 1945 r.. gdzie wśród kilkudziesięciu ofiar, były również kobiety i dzieci. Nie chodzi tu o przerzucanie się liczbami, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że w latach 1944 – 1947 na obszarze Pogórza Przemyskiego, jak całej tzw. Zakerzonii, zginęło wielokrotnie więcej Ukraińców niż Polaków.” 

Napady strony polskiej na Ukraińców na Pogórzu Przemyskim można policzyć na palcach jednej ręki, napady strony ukraińskiej na Polaków trwały niemal codziennie i najczęściej Polacy mordowani byli w sposób barbarzyński, gdy w akcjach odwetowych Ukraińcy byli rozstrzeliwani. Ofiar polskich w każdym napadzie było mniej, gdyż ludność polska w większości uciekła ze swoich domów do miast i wsi z przewagą ludności polskiej licząc na bardziej skuteczną obronę. Ginęli ci, którzy pozostali w swoich domach i we wsiach, gdzie stanowili mniejszość i uciec nie zdążyli.

„Na podstawie zebranych dokumentów ustaliłem, że ludobójcy ukraińscy spod znaku OUN-UPA i innych faszystowskich organizacji, zamordowali w lalach 1939-1947 w województwie lubelskim 11 618 Polaków i 31Ukraińców. Z całą pewnością nie są to liczby pełne. Ofiar polskich było znacznie więcej. Obliczenia szacunkowe wykazują, że na ziemi lubelskiej zostało zamordowanych 14-15 tysięcy Polaków. Z rąk banderowców zginęła też znaczna liczba Żydów. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie przejawy ludobójstwa zdołałem zarejestrować. Ustalenia moje starałem się oprzeć na możliwie dogłębnej analizie całego dostępnego materiału źródłowego oraz na wynikach dotychczasowych badań.” (Stanisław Jastrzębski: Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939 – 1947; Wrocław 2007, s. 231)

Łącznie strat polskie poniesione bezpośrednio z rąk ukraińskich w Bieszczadach można szacować na ponad 2 tysiące osób (część powiatów Lesko, Sanok i Turka). Bilansując liczbę polskich ofiar na tzw. Zakerzonii obejmującej przedwojenne woj. lwowskie (czyli bez woj. lubelskiego) Szczepan Siekierka, Henryk Komański, Krzysztof Bulzacki  Bulzacki w opracowaniu „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939 – 1947” ( Wrocław 2006) dokumentują:

powiat Brzozów – szacunkowo 648, wymienione imiennie 398
powiat Dobromil (na „Zakerzonii znalazła się część powiatu) – 1475 (973)  
powiat Drohobycz (na „Zakerzonii znalazła się część powiatu) – 1000 (623)
powiat Jarosław – 1700 (1213)
powiat Lesko – 1900 (1395)
powiat Lubaczów – 2160 (1621)
powiat Mościska (na „Zakerzonii znalazła się część powiatu) – 800 (429)
powiat Przemyśl – 1900 (1350)
powiat Sanok – 1400 (1012)
powiat Turka (na „Zakerzonii znalazła się część powiatu) – 699 (499) , w tym np. brak 74 ofiar z Mucznego
powiaty: Krosno, Łańcut, Nisko, Przeworsk, Rzeszów, Gorlice, Jasło i Nowy Sącz – 587 polskich ofiar.

Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu podaje, że na tzw Zakerznii z rąk ukraińskich zginęło ponad 20 tysięcy Polaków. Straty ukraińskie obliczane są w całym „konflikcie polsko-ukraińskim” na 6 – 7 tysięcy, natomiast Grzegorz Motyka ocenia je na maksymalnie 15 tysięcy. 

Pomimo „kreatywnej rachunkowości” ukraińskich ofiar (co dotyczy każdej miejscowości, nie tylko Sahrynia i Pawłokomy) na Lubelszczyźnie jest to 14 – 15 tysięcy ofiar polskich oraz około 3 tysięcy ofiar ukraińskich (październik 1939 – lipiec 1944 wg Hałagidy 2221 ofiar).

T.A. Olszański twierdzi, że połowa wszystkich strat ukraińskiej ludności cywilnej dotyczy mordów dokonanych przez nacjonalistów ukraińskich (przewodnik „Bieszczady” wydawnictw „Rewasz” i „Bosz”, Pruszków 1994 – oraz wydania następne). „W Bieszczadach proporcje te są podobne – na około 250 ofiar ukraińskiej ludności cywilnej około 150 osób zginęło z rąk swoich rodaków (SB-OUN i UPA).”

„Na całej Zakerzonii” zginęło więc około czterokrotnie więcej Polaków, niż Ukraińców. Lepiej więc, aby Stanisław Kryciński zajmował się opisem cerkwi, niż powielał banderowskie kłamstwa dotyczące ilości strat w konflikcie polsko-ukraińskim z lat 1939 – 1947.   

Poniżej przykłady zbrodni ukraińskich na Polakach na terenie Pogórza Przemyskiego „w pierwszych czterech miesiącach 1945roku”.

3 stycznia 1945 roku we wsi Sufczyna koło Birczy pow. Przemyśl upowcy zamordowali w makabryczny sposób 4-osobową rodzinę polską nauczycieli o nazwisku Sugier: rodziców i 2 synów: „Ciała ofiar, Jana Sugiera, jego żony Anieli i synów Zbigniewa i Mieczysława znaleźliśmy w piwnicy. Zostały tam zawleczone po torturach zadanych im w mieszkaniu, w którym podłoga i całe ściany były zbryzgane krwią. Prawdopodobnie jak zawleczono ich do piwnicy byli wszyscy w agonii. W piwnicy uformowano z nich straszliwą scenę orgii seksualnej, Zbigniewowi obcięto genitalia i włożono je w usta jego matki. Obciętą pierś matki włożono w usta Zbigniewowi, a do drugiej piersi przystawiono usta jej męża Jana(Leopold Beńko; w: Siekierka..., s. 149; lwowskie). „Wśród okrutnie zamordowanych w Sufczynie znajduje się również rodzina Sugierów, małżeństwo nauczycieli z Sufczyny oraz ich dwóch synów. Zginęli we własnym domu w styczniu 1945 roku. Ciała ojca Jana oraz syna Zbigniewa były w piwnicy. Matka Aniela oraz Mieczysław leżeli nadzy w upozorowanym kazirodczym akcie w jednym z pokojów. Drugiemu synowi obcięli przyrodzenie. Zbyszek zdążył owinąć sobie koszulę wokół krocza, była cała we krwi, musiał bardzo cierpieć zanim umarł – wspomina Anna Piwowarczyk, 92–letnia mieszkanka Birczy, która w młodości sąsiadowała z rodziną Sugierów. Wszystkie wymienione ofiary zostały pochowane w Birczy.” (Grzegorz Piwowarczyk: Prawdziwa tragedia Birczy. W: https://kresy.pl/kresopedia/historia/prawdziwa-tragedia-birczy/ ; 4 listopada 2018).

19 stycznia 1945 r. we wsi Kreców gmina Tyrawa Wołoska pow. Przemyśl został zamordowany przez UPA gajowy z leśnictwa Kuźmina Jan Michałkiewicz  (Edward Orłowski, w: http://www.krosno.lasy.gov.pl/documents/149008/17558056/martyrologium+le%C5%9Bnik%C3%B3w+2013.pdf )    We wsi Sufczyna koło Birczy pow. Przemyśl upowcy zamordowali 2 Polaków.

21 stycznia 1945 roku we wsi Pawłokoma pow. Brzozów uprowadzili 13 Polaków (w tym kobietę) oraz 1 Ukrainkę i ślad po nich zaginął, stało się to przyczyną późniejszej akcji odwetowej Polaków.

29 stycznia we wsi Koniuszki pow. Przemyśl upowcy zamordowali Piotra Krupskiego. 

W styczniu 1945 r. we wsi Bortkówka pow. Brzozów upowcy zamordowali 22-letniego Józefa Pantołę. W miasteczku Dynów pow. Brzozów uprowadzili 3 Polaków, którzy zaginęli. We wsi Stanisławczyk pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 1 Polaka. We wsi Tarnawa pow. Dobromil: „rozmowa z Janiną Skotnicką z domu Krępulec ze wsi Tarnawa. Ofiary: 1. Kotula, brak imienia, l. ok 50. 2. Jan Owoc, l. ok. 40.  3. Pani Leśniak, matka niemowląt karmionych piersią (2 chłopców - bliźniaki, lub dzieci z b. małą  różnicą wieku). 4. Babiarz Aniela, l. ok 40. 5. Majer Józef, l. ok 30. Ofiary pochowane na cmentarzu w Tarnawie”. Uzupełnienie: „W styczniu 1945 r. porwany przez UPA -  6. MAŚLACZŃSKI Czesław (Maślaczyński? – przypis S.Ż.). Torturowany, musiał wykopać grób dla siebie. Pochowany pod lasem koło Dobromila.  7. Majer? Mayer Józef  8. Nowakowski Józef . Pochowani na cmentarzu w Dobromilu, ale ich grobów obecnie nie ma. Świadkowie: Mieczysław Krępulec i Feliks Królicki, zam. Besko pow. Sanok, Janina  Skotnicka. zam. Wrocław.” (Iwona Kopańska – Konon;  rozmowa z Janiną Skotnicką z domu Krępulec ze wsi Tarnawa, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). Sz. Siekierka, H. Komański, K. Bulzacki..., na s. 143 podają, że w Tarnawie pow. Dobromil w styczniu 1945 roku banda ukraińska ograbiła 4 gospodarstwa i zamordowała 11 osób NN.

2 lutego 1945 r. we wsi Borownica pow. Dobromil banderowcy uprowadzili i zamordowali 3 Polaków. „2 lutego 1945 r. na drodze do Dynowa zostali zamordowani przez banderowców mieszkańcy Borownicy: Franciszek Budnik, Jan Metyk, Jan Pocałuń i Jan Wójcik.” (Artur Brożyniak: "Zagłada Borownicy. 20 kwietnia 1945 r."; w: "Głos znad Sanu", nr 21, 2012 r.). IPN Rzeszów, śledztwo w sprawie zabójstwa Franciszka B., Jana M. i Jana P. w lutym 1945r., w nieustalonym miejscu, na terenie woj. podkarpackiego. Śledztwo prowadzone w zakresie zabójstwa Franciszka B., Jana M. i Jana P. nie doprowadziło do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Ustalono jedynie, iż zaginęli oni wraz z wozem konnym, którym podróżowali 2 lutego 1945 r. w drodze do Borownicy.

6 lutego we wsi Brzeżawa koło Birczy pow. Przemyśl upowcy zamordowali 3 Polaków: jednego powiesili na drzewie koło jego zagrody, dwóch uprowadzili i zamordowali w lesie.

8 lutego we wsi Jawornik Ruski koło Żohatyna upowcy podczas napadu o północy zamordowali 7 Polaków wrzucając ich żywcem do studni: 5-osobową rodzinę z 3 dzieci oraz małżeństwo. 

18 lutego we wsi Hermanowice pow. Przemyśl: „18 lutego 1945  w Hermanowicach o godz. 16.00 3 banderowców o pseudonimach „Czmil”, „Jastrub” i „Burłaka” zlikwidowała 2 członków komisji przesiedleńczej oraz zabrali im dokumentację wraz z 2 pistoletami.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.158).

We wsi Nowosiółki pow. Dobromil: „W nocy na 18 lutego 1945 roku napastnicy zamordowali 18 mieszkańców wsi Nowosiółki i Szczegły w rejonie Jaworów, obwód Lwów, w tym 9 kobiet i 6 dzieci.(Arch. spr. №372, 100, ark. 98-102. INFORMACJA SBU o działalności OUN-UPA №113 z dnia 30.07.1993 r.)

20 lutego 1945 r. na terenie powiatu Przemyśl banderowcy zamordowali 11 Polaków,  gajowych.

21 lutego we wsi Brzeżawa pow. Dobromil upowcy zamordowali małżeństwo Marię i Franciszka Grodeckich.

W lutym 1945 r. we wsi Siedliska pow. Przemyśl zamordowali 3 Polaków i 11 Rusinów.

1 marca 1945 roku we wsi Poręby pow. Brzozów: „1 III 1945 r. zostali uprowadzeni z Poręb przez banderowców Władysław Cichocki wraz z synem. Cichoccy zostali zamordowani 6 marca w okolicy Jawornika Ruskiego, gdzie odnaleziono ich ciała”. (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula [Uniwersytet Rzeszowski] NAD BŁĘKITNYM SANEM I... NAD SYNYM SJANOM. I TAK TEŻ BYŁO W RELACJACH POLSKO-UKRAIŃSKICH DO 1947 R. Za:  ref_15_XBS_Nad Błękitnym Sanem i ... Nad Synym Sjanom. I …; www.pogorzedynowskie.pl )    

2 marca 1945 r. we wsi Wola Maćkowska nadleśnictwo Przemyśl został zamordowany przez UPA gajowy Stanisław Buczek, ur. 1906 r.

W wyniku śledztwa IPN Rzeszów stwierdził: „sygn. akt S 52/01/Zi – śledztwo w sprawie: zabójstwa w dniach 3-5 marca 1945 r. w Pawłokomie, woj. podkarpackie co najmniej 109 obywateli polskich narodowości ukraińskiej /.../. Śledztwo umorzono 19 marca 2010r. wobec śmierci sprawców Józefa B., Kazimierza S. i Józefa K., wobec prawomocnego przeprowadzenia postępowania w tej sprawie w przeszłości przeciwko Tadeuszowi O., wobec niewykrycia pozostałych sprawców tego przestępstwa”.

Na temat Pawłokomy dr Zdzisław Konieczny pisze: 

Po klęsce wrześniowej 1939 roku przez dwa tygodnie w Pawłokomie stacjonowały wojska niemieckie. Miejscowy nauczyciel nacjonalista ukraiński Mikołaj Lewicki złożył donos na 12 Polaków, że posiadają broń, że w nocy ostrzeliwali żołnierzy niemieckich. Niemcy aresztowali wtedy pięciu Polaków: Andrzeja Burka, Jana Diaczyńskiego, Władysława Kowala, Jana Nowaka i Walentego Sarnickiego. Pozostałych siedmiu zdążyło się ukryć i uniknęło aresztowania. Aresztowanych skierowano do Rzeszowa do wojskowego sądu wojennego. Groziła im kara śmierci. Przypadek zrządził, że oficer prowadzący śledztwo był z pochodzenia Austriakiem, który znał osobiście jednego z aresztowanych. Razem służył z nim w wojsku podczas pierwszej wojny światowej. Zarządził dokładne w tej sprawie śledztwo i nie znajdując żadnych dowodów na potwierdzenie donosu kazał zwolnić aresztowanych. Po dwu tygodniach wojsko niemieckie wycofało się z Pawłokomy i wieś znalazła się pod okupacja sowiecką. Od pierwszych dni czynili wszystko by pozbyć się Polaków, szczególnie te polskie rodziny, które zakupiły ziemię z miejscowego majątku ziemskiego. Między innymi znany jest fakt, że kilku Ukraińców zwróciło się do komendanta NKWD z zapytaniem, czy mogą wyrżnąć Lachów? W odpowiedzi usłyszeli kategoryczny zakaz tego i stwierdzenie: “u nas wsie nacje mają równe prawa". Wtedy miejscowy komitet ukraiński sporządził doniesienie do NKWD, że Polacy którzy zakupili ziemię są osadnikami wojskowymi i brali udział w wojnie w 1920 roku, co było wierutnym kłamstwem. Na podstawie tego doniesienia NKWD 10 lutego 1940 roku zesłało na Sybir 7 polskich rodzin - 40 osób. /.../ Z całej grupy zesłanych na Sybir, ocalało tylko 10 osób. Po wybuchu wojny niemiecko - sowieckiej w czerwcu 1941 roku Pawłokoma znalazła się pod okupacją niemiecką. Już pod koniec czerwca 1941 roku we wsi ożywiła się działalność OUN. Terenową władzę administracyjną i policyjną przejęli Ukraińcy i podobnie jak dawniej zaczęli się wysługiwać nowemu okupantowi. Szczególną aktywność przejawiał w tym względzie miejscowy nauczyciel Ukrainiec Lewicki. Złożył on oskarżenie, ze Polacy w Pawłokomie posiadają ukrytą broń. Policja ukraińska aresztowała trzech mężczyzn i dwie kobiety pod zarzutem posiadania broni. Policjanci na miejscu dokonywali przesłuchań przy zastosowaniu różnych tortur, aby wymusić przyznanie się i wskazanie miejsca ukrytej broni. Aresztowanym połamano ręce i nogi, broni nie znaleziono. W tym stanie zabrano aresztowanych – którzy zaginęli bez wieści w lutym 1942 roku.

W marcu 1943 roku policja ukraińska złożyła donos do gestapo na czterech mieszkańców wsi. Zostali aresztowani i osadzeni w Oświęcimiu gdzie zginęli.

W kwietniu 1944 roku zostało aresztowanych przez policję ukraińską z Jawornika Ruskiego pięciu mieszkańców Pawłokomy pod zarzutem posiadania broni i przynależności do AK. Zaginęli bez wieści.

Terenowe kierownictwo AK podjęło decyzję o ukaraniu nacjonalistów ukraińskich współpracujących z okupantem niemieckim i podejrzanych o donosy do gestapo. Wydano i wykonano w latach 1943 -1944 wyroki śmierci na: Mikołaju Lewickim, Iwanie Karpie, Iwanie Szpaku i Eugeniuszu Trojanie. W styczniu 1945 roku do wsi wkroczył oddział UPA w sile około 60 ludzi i uprowadził ze wsi 10 mieszkańców Pawłokomy i trzech mieszkańców Dynowa, którzy w tym czasie przebywali w Pawłokomie. /.../ Następnego dnia rodziny uprowadzonych, terenowe kierownictwo samoobrony i dawni żołnierze AK z Pawłokomy i Dynowa wystosowały apel z wezwaniem do kierownictwa UPA, aby zwolniły uprowadzonych, lub wskazały miejsce pochówku. Dano termin wykonania i jednocześnie zagrożono odwetem w przypadku nie spełnienia tego apelu. Apel przekazano miejscowemu księdzu grekokatolickiemu w Pawłokomie oraz wykonano informacyjne ulotki. Na apel Ukraińcy nie dali żadnej odpowiedzi. W związku z tym strona polska podjęła działania mające wymusić wskazanie miejsca pochówku uprowadzonych Polaków. W nocy z 1 na 2 marca 1945 roku w rejonie plebanii w Dylągowej dokonano koncentracji oddziału poakowskiego “Wacława" przybyłego spod Lwowa oraz członków polskiej samoobrony z Dynowa, Bartkówki i innych miejscowości. 3 marca 1945 roku wczesnym rankiem oddział “Wacława" wsparty przez liczną grupę mężczyzn - Polaków z okolicznych samoobron (w tym było wielu Polaków, którym bandy UPA spaliły lub ograbiły gospodarstwa i wymordowały kogoś z ich rodzin). Otoczyły wszystkie domostwa ukraińskie, mieszkańcom nakazały zgromadzić się w cerkwi. Oddzielono wszystkich mężczyzn w wieku od 17 do 75 lat. Natomiast wszystkie kobiety z dziećmi pod eskortą wyprowadzono ze wsi w kierunku Piątkowej, tam zwolniono i kazano im iść na Ukrainę. Zatrzymanych mężczyzn poddano przesłuchaniu, które sprowadzało się do dwu pytań: “Kto uprowadził Polaków - mieszkańców Pawłokomy? gdzie są zakopane ich zwłoki?" Wszyscy odpowiadali, że nie wiedzą i że nie mieli z tym nic wspólnego. Odpowiedzi te budziły wątpliwości. Nawet gdyby w uprowadzeniu i zamordowaniu nie brali udziału Ukraińcy z Pawłokomy, to bez pomocy miejscowych Ukraińców nie byliby w stanie dokonać tak szybkiego i sprawnego uprowadzenia. Brak pozytywnej odpowiedzi na zadane pytania spowodowało, że dowództwo akcji odwetowej podjęło decyzję rozstrzelania wszystkich zatrzymanych mężczyzn - Ukraińców. Wydzielona grupa wyprowadziła ich na cmentarz, gdzie wykopano dwa doły i nad nimi rozstrzelano od 120 do 150 Ukraińców i tam ich zasypano ziemią i obie te mogiły istnieją po dziś dzień. Liczba rozstrzelanych Ukraińców budzi kontrowersje i emocje. Ukraińcy podają liczbę 365 osób i że wśród nich były również kobiety i dzieci. Wykorzystują tu podaną w meldunku poakowskim liczbę około 300 rozstrzelanych banderowców do tego dodali liczbę 65, aby to brzmiało bardziej wiarygodnie. Sprawa tu jest bardzo prosta do wyjaśnienia. Wystarczyło tylko dokonać ekshumacji z dwu zbiorowych mogił, aby ustalić rzeczywistą liczbę ofiar. Nikt tego jednak nie dokonał, ani ówczesne władze polskie, ani też Ukraińcy nie domagali się tego. Wypędzone ukraińskie kobiety z dziećmi udały się ze skargą do sowieckiego komendanta wojennego w Sanoku. Ten wysłał oddział NKWD, który dokonał w połowie kwietnia 1945 roku w Dynowie i jego rejonie aresztowania 282 Polaków podejrzanych o udział w akcji odwetowej w Pawłokomie. Po przesłuchaniu zwolniono 200 Polaków, a 82 skazano na więzienia i łagry i zesłano w głąb ZSRR. Władze Polski Ludowej również dokonały aresztowań kilkunastu Polaków podejrzanych o udział w akcji odwetowej w Pawłokomie. Część z nich skazały na więzienia do 6 lat. 7 lipca 1945 roku została zamordowana przez miejscowych “Striłciw" z SKW “Smicha" i “Jastruba" Polka powracająca z przymusowych robót z Niemiec Karolina Kaszycka.

W nocy z 4 na 5 października 1945 roku bojówki UPA dokonały napadu na Pawłokomę. Spaliły większość budynków polskich i poukraińskich oraz zamordowały 5 napotkanych Polaków.

W dniu 12 lutego 1946 roku w nocy banda UPA uprowadziła z Pawłokomy 13 osób. Z grupy tej zwolniła z nieustalonych przyczyn czteroosobową rodzinę Fedzugów, a jednej osobie Emilowi Michalikowi udało się uciec i dzięki temu ocalał. Pozostałych 8 osób zostało zamordowanych w rejonie Woli Wołodzkiej.

W marcu 1946 roku zostało zamordowanych trzech mieszkańców Pawłokomy, którzy wybrali się po ziemniaki do swoich gospodarstw (mieszkali czasowo po zachodniej stronie Sanu).

W dniu 23 października 1946 roku podczas napadu bojówki UPA został zastrzelony w czasie ucieczki: Ludwik Potoczny, Józefa Łach, 12 lat, Zbigniew Biela około 11 lat - utopili się w Sanie podczas ucieczki.

Po 1947 roku po operacji “Wisła" Polacy odbudowali się i teraz wieś jest zamieszkała wyłącznie przez Polaków. Ukraińcy z Pawłokomy zostali przesiedleni na Ziemie Odzyskane w 1947 roku. Część z nich wyjechała do Kanady, głównie mężczyzn banderowców, których w dniu akcji odwetowej nie było w Pawłokomie. Ukraińcy próbują wykorzystać skutki akcji odwetowej Polaków w Pawłokomie, wyolbrzymiając poniesione straty, a całkowicie zapominając o przyczynach tej akcji odwetowej. (Zdzisław Konieczny. BYŁ TAKI CZAS. U źródeł akcji odwetowej w Pawłokomie, Przemyśl 2000.)

Dr. Konieczny stwierdza: „Mieszkańcy wsi i biorący udział w akcji odwetowej żołnierze poakowskiego oddziału "Wacława" oraz lokalnych samoobron podają zgodnie, że zostało zastrzelonych około 150 Ukraińców (mężczyzn) działających w OUN-UPA lub z nią współpracujących. Ukraińcy natomiast podają, że zostało zastrzelonych 366 osób, w tym kobiety i dzieci. Utrzymują również, że część kobiet i dzieci została przez oddział "Wacława" przekazana UPA w Gdeszynie, a część wypędzono w kierunku Birczy z nakazem udania się na Ukrainę. O tym, ilu więc Ukraińców zostało rozstrzelanych w Pawłokomie, mogłaby rozstrzygnąć ekshumacja. Ale tej nie domagali się Ukraińcy i nie zrobiły tego władze polskie. Dlaczego więc przyjmuje się tylko jedną wersję - ukraińską? Należy również zapytać, dlaczego spór o liczbę rozstrzelanych, wbrew polskim opiniom, jest wiarygodny tylko w oparciu o twierdzenia ukraińskie, w tym członka UPA Piotra Poticznego, który w wydanej we Lwowie w 2001 r. pracy "Pawłokoma - istorija seła 1441-1947" ("Pawłokoma - historia wsi 1441-1947") dolicza osoby zabite przed 3 marca 1945 r. i po nim, a także Ukraińców zastrzelonych poza Pawłokomą. Spis Poticznego nie zgadza się ze spisem ludności ukraińskiej Pawłokomy sporządzonym przed pacyfikacją przez miejscowego księdza greckokatolickiego. Nie podaje w nim części nazwisk zastrzelonych osób, przy innych różnią się imiona i daty urodzenia. Część wykazanych zastrzelonych przebywała w tym czasie na robotach w Niemczech, a inna część przebywała poza wsią, w innych miejscowościach Polski. Ważnym epilogiem tragedii było spalenie Pawłokomy przez OUN-UPA w październiku 1945 r. Stosowała ona taktykę "spalonej ziemi", aby uniemożliwić zasiedlenie jej przez polskich uchodźców i repatriantów z ZSRS.” (Pawłokoma: niech przemówi historia, a nie polityka. Z doktorem Zdzisławem Koniecznym z Przemyśla, historykiem, byłym dyrektorem Archiwum Państwowego w Przemyślu, autorem książki o wydarzeniach w Pawłokomie w 1945 r., rozmawia Waldemar Moszkowski; w: Nasz Dziennik, 2006-05-10).

Może o wydarzeniach w Pawłokomie niech przemówią bezpośredni świadkowie.

Byłem świadkiem - Tadeusz Hayduk: „Byłem żołnierzem Oddziału por. “Wacława" uczestniczyłem w tej akcji i sporo widziałem. Celem naszego oddziału było wsparcie działań miejscowej polskiej samoobrony w akcji rozbrajania i wyłapywania kilkudziesięciu Ukraińców członków SKW i UPA, którzy uczestniczyli w mordach i napadach na Polakach w tym rejonie. Podczas okrążenia wsi osłanialiśmy stronę wschodnią na wypadek gdyby Ukraińcom z Pawłokomy stamtąd przyszła odsiecz UPA, ponadto mieliśmy za zadanie blokować ewentualną ucieczkę upowców ze wsi Pawłokomy. Zresztą było kilka takich pojedynczych prób przerwania się przez pas okrążenia ze strony banderowców. Pamiętam, że jednego uciekającego z bronią na pewno zastrzelono, a drugiego prawdopodobnie oraz kilku złapano z bronią. Byli to dawni policjanci ukraińscy w służbie niemieckiej, a następnie członkowie UPA, wśród nich jeden pochodził ze Lwowa. Ponadto kilkuosobowa grupa z naszego oddziału dokonała rewizji na wieży cerkiewnej, gdzie znaleziono łuski od naboi i metalową taśmę od CKM. Ja osobiście widziałem na cmentarzu świeży wykopany dół, w którym mogło się maksymalnie zmieścić od 60 do 70 trupów dorosłych ludzi. Mój kolega, który przebywał dłużej koło cerkwi i był na cmentarzu widział drugi wykopany dół o podobnych rozmiarach. W obu tych dołach mogło się zmieścić maksymalnie od 120 do 140/150 zwłok ludzkich. I według mnie taka ilość Ukraińców i to mężczyzn została lub mogła być tam pochowana. Liczba 365 ofiar prawdopodobnie wzięła się w publikacjach ukraińskich stąd, że w jednym z meldunków podziemia polskiego podano liczbę zabitych około 300 banderowców. Ukraińcy skwapliwie to podchwycili i dodali do tego liczbę 65, aby brzmiało to bardziej wiarygodnie i stąd ta liczba kursuje w oficjalnych danych strony ukraińskiej. Ze strony polskiej nikt nie próbował oficjalnie podważyć nieścisłości liczby ofiar. Strona ukraińska dotychczas nie przedstawiła wykazu nazwisk ofiar, a mogła to zrobić, ponieważ większość mieszkańców tej wsi ocalała. Nie uczyniła tego ponieważ mogłoby to podważyć wiarygodność jej twierdzeń na temat wydarzeń w Pawłokomie. Strona polska również nie uczyniła nic, aby zaprzeczyć doniesieniom o wygórowanej liczbie zabitych Ukraińców co najmniej o 215 osób. Wystarczyłoby tylko dokonać ekshumacji zwłok, aby ustalić rzeczywistą liczbę ofiar. /.../ Drugim propagandowym kłamstwem, szeroko serwowanym w artykule Pawła Smoleńskiego były opisy jak to Polacy wiązali drutem kolczastym ukraińskie ofiary, bili i znęcali się nad nimi nawet w samej cerkwi oraz, że zabito wiele kobiet i dzieci. Przypisywanie podobnych metod postępowania jakie stosowali upowcy wobec polskich ofiar jest próbą uczynienia z polskich ofiar zbrodniarzy, a ze zbrodniarzy - ludobójców ukraińskich i katów ofiary. Osobiście widziałem dużą grupę może około 300 osób, kobiet, dziewcząt i dzieci w różnym wieku wyprowadzane z cerkwi i pod eskortą skierowane na wschód w kierunku Piątkowej i tam zwolnione. Osiedlili się oni w ukraińskich wioskach. Podczas operacji “Wisła" w 1947 roku wielu byłych mieszkańców Pawłokomy zostało wysiedlonych razem z innymi Ukraińcami na tereny Ziem Zachodnich i Północnych. Z tego co widziałem podczas akcji w Pawłokomie oraz z perspektywy czasu osobiście nie pochwalam akcji odwetowych tego rodzaju jaka miała miejsce w Pawłokomie. Zawsze każdy odwet rodzi kolejny odwet i tak to miało miejsce w przypadku Pawłokomy. W nocy z 4 na 5 października banda UPA dokonała napadu na Pawłokomę, spaliła większość polskich budynków i poukraińskich oraz zamordowała 5-ciu napotkanych Polaków. 16 marca 1945 roku 13 dni po akcji odwetowej na Pawłokomę doszło do walki oddziału por. “Wacława" z rzekomym oddziałem UPA. To wydarzenie miało następujący przebieg. 15 marca 1945 roku do Łubna przybył 80 osobowy oddział NKWD z Sanoka, część była w mundurach żołnierzy sowieckich, część w polskich, a część w ubraniach cywilnych. Dokonywał on aresztowań Polaków i przy okazji dokonywał wielu rabunków. W Nozdrzcu rozbroił miejscowy posterunek Milicji Obywatelskiej. W tym czasie niektóre posterunki MO zostały częściowo lub całkowicie obsadzone przez żołnierzy AK, w tym również ze zgrupowania “Warta". 16 marca 1945 roku oddział ten zaatakował Dynów, udając oddział UPA. W Dynowie napotkał na zdecydowany opór miejscowego posterunku MO i Samoobrony. Z pomocą atakowanym rzekomo przez UPA pośpieszył oddział “Wacława". Ostrzelał silnym ogniem napastników usiłujących się przeprawić przez San, zadając znaczne straty. Po ponad godzinnej wymianie ognia rzekomy oddział UPA ujawnił się jako oddział NKWD. Wtedy oddział “Wacława" wycofał się z kilkoma rannymi m.in. ppor. Kazimierzem Kowalem “Kazikiem". Podobnie i obrona w Dynowie przerwała ogień. Jak się później okazało była to prowokacja ze strony oddziału NKWD, który chciał sprawdzić jakimi siłami dysponuje polskie podziemie. Wydarzenia w Pawłokomie NKWD i UB wykorzystało jako pretekst do dokonania licznych aresztowań za udział w akcji odwetowej i zabiciu Ukraińców. Podawane są różne liczby aresztowanych Polaków od 300 do 600 osób. Byli to mieszkańcy Dynowa, Pawłokomy, Dylągowej, Bartkówki i innych wsi. Większość po przesłuchaniu zwolniono, ale około 80 osób skazanych na więzienia i łagry zsyłając w głąb ZSRR.” (1998 r. Tadeusz Hayduk).

Byłem świadkiem - Tadeusz Kowal: „Według mojej wiedzy mogłoby tam zginąć od 80 do 150 osób tylko mężczyzn. W cerkwi widziałem dużo kobiet i dzieci w różnym wieku, których jak wiem zwolniono i pozwolono im odejść. Niejaki Paweł Smoleński w Gazecie Wyborczej z29.01.1998 roku w swoim artykule pt. Cichaj Dionizy powołując się na “świadków" opisuje w szerokim reportażu niestworzone historie, jak to Polacy męczyli biednych Ukraińców z Pawłokomy, jak bili kobiety i dzieci i ich potem wszystkich rozstrzelali nad dołami. Zwolnili tylko kobiety ciężarne i te co miały dzieci do lat 4. Jest to wierutne kłamstwo. Wszystkie kobiety z dziećmi do lat 16 zwolniono i pozwolono odejść. Świadek A. Poticzna podająca te wersje, świadomie kłamie, podając m.in., że w nocy wykopano duże doły i nad nimi rozstrzelano 365 osób, w tym kobiety i dzieci. Wydarzenia z Pawłokomy najlepiej i w szczegółach zapamiętali Ukraińcy z Kanady. Takie makabryczne sceny jakie oni opisują i zmyślają przerastają wyobraźnię ludzką. Te opowiadania najczęściej powstają daleko od Pawłokomy, aż w ośrodkach nacjonalizmu ukraińskiego w Toronto i Montrealu. Te wszystkie wymysły o biciu ludzi w cerkwi, wiązaniu drutem kolczastym, biciu cepami, wycinaniu nożem krzyży na piersiach, mordowaniu kobiet, dzieci i starców są wierutnym kłamstwem, takim samym jak zabiciu tam aż 365 mieszkańców Pawłokomy. Nacjonaliści ukraińscy chcą odwrócić uwagę od popełnionych okrucieństw i dokonanego ludobójstwa na ludności polskiej. Jest to metoda oczerniania żołnierzy AK, za to, że bronili swoich rodaków i nie pozwolili bezkarnie wymordować wszystkich Polaków. W tym również wyróżniają się niektóre gazety polskie jak Gazeta Wyborcza oraz ukraińskie Nasze Słowo. Wtórują im niektórzy urzędnicy jak np. Jarzębowski, który do niedawna pełnił funkcję podsekretarza Stanu w Urzędzie do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. 16 marca 1945 roku trzynaście dni po wydarzeniach w Pawłokomie przybył z Dynowa do naszego oddziału w Dylągowej goniec z Dynowa z informacją, że od strony Brzozowa do Dynowa zbliża się oddział UPA z zamiarem ataku na Dynów. Kilkadziesiąt minut potem nasz oddział podążył w kierunku przeprawy na Sanie w rejonie Bartkówki. Gdy zbliżaliśmy się do przeprawy i byliśmy od niej oddaleni około 800 m zostaliśmy ostrzelani z broni maszynowej. Wywiązała się wzajemna wymiana ognia. Trwała przez kilka godzin. Przeciwnik poniósł straty, miał 15 zabitych i kilkunastu rannych. Mieliśmy dogodniejsze pole ostrzału. Przeciwnik po kilku godzinach wycofał się, a nasz oddział powrócił do Dylągowej. Jak się później okazało tym przeciwnikiem był oddział NKWD udający UPA, któremu chodziło nie tyle o atak na Dynów, co rozpoznanie jakimi siłami dysponują podziemne oddziały AK. Zarówno władzy sowieckiej jak i ówczesnej władzy ludowej chodziło głównie o całkowitą likwidację podziemia polskiego na rzeszowszczyźnie całego ugrupowania “Warty". Natomiast w mniejszym stopniu były one zainteresowane w likwidacji UPA i ochronie ludności polskiej przed ich napadami. To przypadkowe starcie z oddziałem NKWD udającego UPA miało istotny wpływ na dokonane dwa dni potem 18 marca 1945 roku aresztowania kilkuset Polaków z Dynowa, Pawłokomy i innych polskich okolicznych wsi pod zarzutem rozstrzelania Ukraińców w Pawłokomie.” (Jelenia Góra 1998 r. Tadeusz Kowal).

3 marca 1945 r. we wsi Ujkowce pow. Przemyśl upowcy zamordowali Józefa Ryznera, lat 40.

W nocy z 3 na 4 marca we wsi Mielnów pow. Przemyśl Ukraińcy z sąsiedniej wsi siekierami, nożami, widłami itp., zamordowali 6-osobową rodzinę polską Szubanów oraz spalili ich ciała razem z zabudowaniami i zwierzętami, w tym z psem przywiązanym do budy.

4 marca we wsi Łubno pow. Brzozów uprowadzili 6 Polaków,  po których ślad zaginął. W miasteczku Dynów pow. Przemyśl uprowadzili i zamordowali Adama Dykasa, zastępcę posterunku MO w stopniu plutonowego.

W nocy z 6-7 III 1945 r. w miejscowości Olszany pow. Przemyśl, banda UPA dokonała napadu na mieszkanie księdza wyznania greko-katolickiego, skąd uprowadziła rodzinę składającą się z 4 osób oraz kilka innych osób, których zastrzelono nad rzeką San”. (Prus Edward: Operacja „Wisła”; wyd. IV, Wrocław 2006, s. 261). 

14 marca we wsi Małkowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 22-letniego Bronisława Grzecha. We wsi Kniażyce pow. Przemyśl: „14 marca 1945 r. w Kniażycach bojówka OUN zamordowała Piotra Towarnickiego. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.159). Piotr Towarnicki, zam. w Kniażycach. Wyprowadzony z domu 14 III 1945 r. ok. godz. 20:30 przez członków bojówki OUN, aby wskazał drogę do sołtysa. Grupa w sumie liczyła 14 osób, byli ubrani w radzieckie mundury. W pobliżu domu został pobity. Miał wybite zęby i urazy na twarzy. Powieszono go 14 III 1945 r. w Kniażycach.” ( AIPN-Rz-70/106.).

W nocy z 14 na 15 marca we wsi Darowice pow. Przemyśl banderowcy zamordowali 6 Polaków: Marcina Bróża (pomocnik na majątku folwarcznym, l. 42), Katarzynę Bróż (l. 38), Józefa Borkowskiego (pracownik PKP w Przemyślu, l. 22), Weronikę Słupecką (buchalterka majątku folwarcznego, l. 23), Józefa Słupeckiego i Tadeusza Dąbrowskiego (za-rządca w majątku folwarcznym). (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.158 - 159)

15 marca koło miasta Przemyśl upowcy zamordowali 3 Polaków. W nadleśnictwie Żohatyn  pow. Dobromil został zamordowany przez UPA gajowy Władysław Nisiewicz.

W miejscowości Bircza pow. Przemyśl na cmentarzu ma grób Flader Wincenty ur. 1925, który zginął z rąk UPA 17 III 1945.

18 marca we wsi Leszczawa Górna pow. Przemyśl upowcy spalili dwa domy polskie i zamordowali 3 Polki, w tym dwie po torturach powiesili. 

22 marca we wsi Hroszówka pow. Brzozów: 22 III 1945 r. kilku banderowców wtargnęło do domu Jana Kłodowskiego w Hroszówce, którego uprowadziło w nieznanym kierunku i ślad po nim zaginął.” (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.) 

W nocy z 22 na 23 marca we wsi Grąziowa pow. Dobromil UPA zabiła 7 Polaków:22/23.03.1945 r. W nocy UPA zabiła: Kielar Michał, Kielar Mikołaj, Kucharski Stanisław, Kijanka Piotr, Stelmach Jan. Kania Franciszek, Kania Antoni”  (http://www.rodaknet.com/rp_wycislak_28.htm).

23 marca we wsi Leszczawa Dolna pow. Przemyśl w nocy Ukraińcy spalili 17 domów polskich i zamordowali 7 Polaków (m.in. Stanisława Skrętkowskiego). (https://pl.wikipedia.org/wiki/Leszczawa_Dolna

We wsi Ulucz pow. Brzozów: „27 III 1945 r. ok. godz. 2100 oddział banderowców liczący ok. 40 osób, uzbrojony w różnorodną broń palną, wkroczył do Ulucza od strony Woli Wołodzkiej. Przy pomocy ukraińskich mieszkańców dokonał rabunku wśród mieszkających tam Polaków. UPA uprowadziła z Ulucza sześciu Polaków: Władysława Polańskiego (lat 24), Władysława Kłopotowskiego (lat 30), Jana Kozłowskiego (lat 47), Michała Krowiaka (lat 72), Piotra Krowiaka (lat 40), Franciszka Pelczarskiego (lat 55), którzy nie zdołali przed nimi uciec. Banderowcy schwytanych powiązali powrozami, a następnie pobili do nieprzytomności. Pobito również do nieprzytomności Annę Sikorską z Ulucza. Po tym wydarzeniu banderowcy odeszli w kierunku Woli Wołodzkiej. Po drodze w Hroszówce UPA spośród sześciu uprowadzonych Polaków trzech w bestialski sposób zamordowała. Ich ciała wrzucono do Sanu. Trzech pozostałych uprowadzono dalej i ślad po nich zaginął. Na czele bandy mieli stać byli policjanci policji ukraińskiej niejaki Rabko i Wołk. Mieszkający w Uluczu Polacy, widząc istniejące niebezpieczeństwo, uciekli z Ulucza do Witryłowa, pozostawiając na miejscu swój dobytek”. (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.) B. Zielecki podaje, że było to w nocy z 4 na 5 kwietnia 1945 r.

W nocy z 27 na 28 marca we wsi Łubne pow. Brzozów zostali napadnięci przez banderowców furmani z Łubnej, którzy odwozili wysiedlanych Ukraińców Tomasza Śwista i Stanisława Skibę do stacji kolejowej w Sanoku. Tomasz Świst został przez banderowców zamordowany, a Skiba ciężko zraniony.  (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.) 

Od 20 do 28 marca we wsi Wołodź pow. Brzozów w ciągu tych dni bojówki upowskie wymordowały 8 rodzin polskich  liczące co najmniej 24 Polaków.

28 marca we wsi Śliwnica koło Dubiecka pow. Przemyśl upowcy zamordowali 3-osobową rodzinę polską.

31 marca we wsi Jabłonica Ruska pow. Brzozów upowcy zamordowali 4 Polaków.

W marcu  1945 roku we wsi Cisowa pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 12 Polaków: 5-osobową rodzinę oraz w zasadzce w lesie 7 Polaków.  W miasteczku Krasiczyn pow. Przemyśl upowcy zamordowali Wawrzyńca Winiarskiego, gajowego. We wsi Leszczyny koło Kalwarii Pacławskiej pow. Przemyśl zamordowali 4 Polaków.  We wsi Maćkowice pow. Przemyśl zamordowali Stanisława Buczka, leśniczego. We wsi Poręby pow. Brzozów upowcy zamordowali 7 Polaków. „Za stołem siedziała cała rodzina. Wszyscy zamordowani. Ukraińcy, słynący z bestialstwa, wszystkim członkom rodziny przybili języki gwoździami do stołu. - Wie pan co? Niemcy to chociaż mordowali „po ludzku”: zastrzelili człowieka, zadźgali bagnetem, a Ukraińcy zachowywali się jak zwierzęta. Zanim człowieka zabili, to wcześniej jeszcze go musieli zmasakrować, zedrzeć skórę, wypruć wnętrzności. Wrzucali ludzi do studni albo zawijali w drut kolczasty. Żeby matka przed śmiercią oszalała, to na jej oczach dziecko nabijali na sztachetę od płotu. Potwory - mówi pani Zofia Konieczna”. (http://www.niedziela.pl/artykul/58908/nd/Kobieta-ze-Wschodu). W mieście Przemyśl podczas nocnego napadu na szpital upowcy zamordowali 21 Polaków: 15 cywilnych, chorych i leżących w łóżkach oraz 6 rannych żołnierzy WP.  We wsi Żohatyn pow. Przemyśl zamordowali Stefana Czycza, członka Stronnictwa Ludowego.

1 kwietnia 1945 r. w nadleśnictwie Krasiczyn zamordowany został przez UPA Józef Tomaszewski, stróż bindugi. (Edward Orłowski, w: http://www.krosno.lasy.gov.pl/documents/149008/17558056/martyrologium+le%C5%9Bnik%C3%B3w+2013.pdf ).  We wsi Leszczyny pow. Dobromil: „1 kwietnia w Leszczynach banderowcy (SB-OUN) powiesili rolnika Wasyla Niewiadomskiego, umieszczając równocześnie na jego piersi kartkę z napisem „Za zdradę ukraińskiego narodu i donoszenie polskiej milicji”. Podczas tego napadu miano zamordować także 2 Polaków.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 214).

2 kwietnia (drugi dzień Wielkanocny) we wsi Zapałów koło Laszek pow. Jarosław upowcy obrabowali dom i zamordowali 6-osobową rodzinę polską gajowego Łukasza Serafina.  (APP,SPJ, sygn. 63, k. 273).

W nocy z 2 na 3 kwietnia we wsi Trzcianiec pow. Dobromil  UPA zamordowała 5 osób, w tym 1 kobietę, byli to: Teodor Bamburuk, Franciszek Harnik, Piotr Husejko, Stanisław Kwaśnicki oraz Maria Mielnik.  (http://www.rodaknet.com/rp_wycislak_28.htm ). „Kwaśnicki Stanisław lat 22 gajowy Trzcianiec N Sanok 2/3 IV 1945 Pochodzący z Ustrzyk Dolnych, zamordowany przez UPA w Wojtkowej lub Trzciańcu.” (Edward Orłowski..., jw. )  

3 kwietnia w miasteczku Nakło pow. Przemyśl zamordowali 2 Polaków, w tym 19-letniego Jakuba Hajduka. We wsi Piątkowa koło Żohatyna pow. Dobromil Ukraińcy zamordowali Zygmunta Kirzyka.

4 kwietnia we wsi Bachów pow. Przemyśl: „W dniu 4 IV 1945 r. banda UPA dokonała napadu na wieś Bachów pow. Przemyśl, gdzie podpalono większą ilość domów oraz zamordowano kilkudziesięciu obywateli narodowości polskiej” (Prus Edward: Operacja „Wisła”; wyd. IV, Wrocław 2006, s. 263). W nocy z 4 na 5 kwietnia we wsi Ulucz pow. Brzozów: „W tę właśnie noc bandyci UPA postanowili zlikwidować w Uluczu wszystkich Polaków płci męskiej. Swą zbrodniczą działalność rozpoczęli od strony Gruszówki. Uprowadzili w tę noc kolejno: ojca i syna Krowiaków z Dołu, ojca i syna Kłopotowskich, Władysława Polańskiego rodzonego brata matki Stefana Czebieniaka, Wasyla Polańskiego o przydomku Polak z Krajników i dwóch Polańskich z Mohylic. Swą zbrodniczą działalność uprowadzania Polaków z Ulucza zakończyli banderowcy na moim przyrodnim stryju Stanisławie Pilipie z Krajników. Stryj w porę zdołał uciec z domu przez okno. Banderowcy zabrali mu tylko konia. Uprowadzonych Polaków ukraińscy bandyci zamordowali w lesie na Krajnikach. Miejsce ich pochówku jest do tej pory nieznane.” (Bronisław Zielecki: Moje życie czyli Historia Polaka z Ulucza. Warszawa 2014 r., s. 77).

7 kwietnia we wsi Korytniki pow. Przemyśl upowcy zamordowali Piotra Szpontowicza.

8 kwietnia we wsi Maćkowice pow. Przemyśl zamordowali 2 Polaków, w tym Władysławę Famulak, lat 36. We wsi Małkowice pow. Przemyśl zamordowali 18-letniego Bolesława Dobrowolskiego.

9 kwietnia we wsi Rudawka pow. Przemyśl: „banda UPA dokonała napadu na dom ob. Gąski Józefa zam. w Rudawce pow. Przemyśl, zabijając mu 2 córki i rabując bydło” (Prus..., s. 263). We wsi Żohatyn pow. Przemyśl: ”banda UPA w gromadzie Żohatyn pow. Przemyśl wypędziła wszystkie osoby narodowości polskiej nie pozwalając im nic zabrać ze sobą, w czasie tego zabito jedną osobę. Taką samą formę zastosowano do rodzin polskich zamieszkałych w gr. Sufczyna i Kupna pow. Przemyśl”. (Prus..., s. 263).

„Dnia 10-11 IV 1945 r. banda UPA dokonała napadu na wieś Maćkowce pow. Przemyśl, podpalono 11 domów mieszkalnych, zamordowano 30 osób narodowości polskiej, zabrano bydło i konie”. (Prus..., s. 263).

12 kwietnia we wsi Maćkowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali Andrzeja Kalitę. 

14 kwietnia we we wsi Hureczko pow. Przemyśl banderowcy zamordowali Anastazję Wojtko. We wsi Wola Krzywiecka pow. Przemyśl zamordowali Józefę Pawlik, lat 34.

17 kwietnia koło wsi Cisowa pow. Przemyśl: „17 kwietnia 1945 roku około godziny 22 niedaleko Cisowej kilku uzbrojonych banderowców napadło na powracającą z Przemyśla do Birczy furmankę. W wyniku tej akcji zginęły dwie Polki: Janina Maliczowska (21 lat) i Emilia Ulanowska (22 lata). Ponadto zrabowano rzeczy powracającej z Niemiec do Birczy Stanisławy Strzemieńskiej.” (Grzegorz Piwowarczyk: Prawdziwa tragedia Birczy. W: https://kresy.pl/kresopedia/historia/prawdziwa-tragedia-birczy ; 4 listopada 2018).  We wsi Przemieście Dynowskie pow. Brzozów upowcy zamordowali 2 Polki: matkę z córką.

We wsi Wiązownica pow. Jarosław upowcy z sotni „Zaliźniaka” spalili 170 gospodarstw polskich oraz wymordowali według ustaleń Mieczysława Samborskiego około 130 – 140 Polaków. Opracował on listę 110 zamordowanych cywilnych osób oraz poległych w obronie 4 żołnierzy WP. W opracowaniu „Wiązownica pamięta”, na s. 23 pisze. „Notujemy kilka wypadków, gdy postrzelona ofiara celowo była podpalana (słomą) lub wrzucana do szalejącego ognia. Wydaje się, iż pierwszymi ofiarami była rodzina Stanisława Kucy, Stanisława Janowska i dziesięcioletnie dziecko, wszyscy z Mołodycza, którzy zostali „zaryglowani” w skrajnym domu na Zadworzu należącym do Leona Kruby. Podczas próby ucieczki z palącego się domu przez okna zostali wystrzelani. Kilkanaście osób (m.in. Józef, Maria i Zofia Gorylowie, Aniela, Maria i Stanisław Kruk, Anna Pociecha, Aniela, Helena i Stanisława Skrzypek, Emilia, Jan, Jan »II« i (NN) Szumigraj oraz Maria i Władysław Wysocki), zostało zastrzelonych na podejściu tzw. „Magdziakowej górki”. W dwóch sąsiednich domach na Zadworzu w piwnicach udusiło się lub/i spaliło się około 25 osób. W domu Klupki, oprócz czterech domowniczek(ów), śmierć znaleźli m.in.: Emilia i Władysława Cieliczko, Bronisław i Józef Haśko oraz osoby noszące nazwisko Paszko). W domu Szymona Golby, oprócz jego całej rodziny (sześć osób) – Maria Żołyniak, Katarzyna, Maria i Stefania Orzechowska”.  (Mieczysław Samborski: Wiązownica pamięta; s. 26 – 27; w: http://www.mieczyslawgolba.pl/biuletyn.pdf ). Wśród napastników rozpoznano miejscowych Ukraińców oraz parocha unickiego z Monasterza. 

20 kwietnia we wsi Borownica pow. Przemyśl upowcy podczas napadu rozpoczętego o świcie obrabowali i spalili 200 budynków oraz zamordowali 62 Polaków, począwszy od 3-miesięcznej Tereski Wójcik po 90-letnią Katarzynę Zimoń. Omelan Płeczeń biorący udział w rzezi Polaków podawał, że było około 200 ofiar. ( Motyka..., s. 255; Tak było w Bieszczadach)  Równocześnie z napadem UPA na Borownicę, ukraińscy bandyci wymordowali wszystkie polskie rodziny w przysiółkach Ulucza Czertrżu i Pasiekach, w sumie 18 osób.

IPN Rzeszów podaje: „Wiosną 1944 r. w Borownicy - malowniczo położonej miejscowości na pogórzu przemysko -dynowskim zamieszkiwało 766 Polaków i 42 Ukraińców. Ponadto czasowo przebywały tam rodziny polskie z sąsiedniej miejscowości Żohatyń, którym banderowcy kazali opuścić domostwa oraz inni uchodźcy z Wołynia. Dnia 12 lipca 1944 r. dwóch młodych Ukraińców zastrzeliło na plebani księdza Józefa Kopcia, a wcześniej w lutym, banderowcy zamordowali czterech mężczyzn, mieszkańców Borownicy. W wyniku znacznego zagrożenia atakami UPA przyniesiono do wsi Borownica z sąsiedniego Żohatynia siedzibę gminy oraz posterunek MO. Na terenie miejscowości Borownica na przełomie 1944/1945 r. utworzony został oddział samoobrony, którego dowódcą został były partyzant z Wołynia Jan Kotwicki, ps. „Ślepy”. Oddział liczył około 80 osób. Kierownictwo OUN „Chłodnyj Jar” na naradzie w Posadzie Rybotyckiej, odbytej w dniach od 13 do 15 kwietnia 1945 r. podjęło decyzję o napadzie i zniszczeniu dwóch miejscowości: Borownicy i Dylągowej. O ataku na nie zdecydowało położenie tych miejscowości, obie otoczone były przez wsie zamieszkałe przez ludność ukraińską, a ponadto ich położenie utrudniało przemieszczanie się band UPA z bazy wypadowej w Uluczu, gdzie często kwaterowała sotnia „Hromenki” Michajła Dudy. W napadzie miała wziąć również udział sotnia „Chrynia” Stepana Stebelskiego oraz miejscowy Oddział Ukraińskiej Samoobrony „Kuszczowych Widdiłów”, składający się z chłopstwa ukraińskiego zwanego „czernią”. Napad zaplanowano na godzinę trzecią rano 20 kwietnia 1945 r. a dowódcą akcji został Michajło Duda, dowódca sotni „Hromenko”.

Około godz. 4 rano sotnia „Chrynia” ostrzelała pociskami zapalającymi i granatnikami przysiółek Czarny Potok, a po pokonaniu polskiej samoobrony przystąpiła do akcji palenia i niszczenia zabudowań oraz mordowania mieszkańców. Następnie ok. 4.30, w czasie obfitych opadów deszczu, sotnia „Chrynia” atakuje w okolicach kościoła przysiółek Czechy, który był miejscem schronienia i obrony polskiej ludności. Banderowcy jednak nie zdołali pokonać polskich obrońców, którzy schronili się w kościele i na plebani. W przysiółkach: Czarny Potok, Czechy i Zmuliska banderowcy spalili 100 zabudowań i zamordowali ponad 100 osób, w tym zidentyfikowano jedyne 62 mieszkańców Borowicy. Około godziny 6 rano z nieznanych powodów banderowcy wycofali się z Borownicy a w dniu następnym milicja i wojsko polskie ewakuowało pozostałych mieszkańców do Birczy, którzy dopiero w 1947 r. powrócili do miejsca swego zamieszkania.” (https://rzeszow.ipn.gov.pl/pl8/aktualnosci/130436,Upamietnienie-mieszkancow-Borownicy-pamiatkowa-tablica-informacyjna.html )

W leśnictwie Malawa, nadleśnictwo Bircza pow. Dobromil został zamordowany przez UPA gajowy Michał Szawaryński. (Edward Orłowski..., jw.). 

W nocy z 21 na 22 kwietnia we wsi Nakło pow. Przemyśl ok. 20 Ukraińców wzięło udział w morderstwie sołtysa wsi Wasyla Podłużnego, którego zastrzelono dwoma strzałami w głowę. We wsi Torki pow. Przemyśl grupa Ukraińców zabiła Polkę – Katarzynę Gełetę, która osierociła troje dzieci. 

22 kwietnia we wsi Trójczyce pow. Przemyśl zamordowali Bronisława Misińskiego.

23 kwietnia we wsi Berendowice pow. Przemyśl: „żołnierze Szkoły Podchorążych w Przemyślu, będąc na patrolu w Berendowicach, zostali ostrzelani przez banderowców ubranych w radzieckie mundury. W akcji miało uczestniczyć 30 członków UPA, a zginęli ppor. Marian Grzybowski?, kpr. podch. Józef Kukułka, szer. podch. Adam Gaweł (Gonet?), szer. podch. Edward Pelczar oraz ukraiński furman. Rannych przywiązano do drzew i żywcem spalono. O zabójstwo oskarżono mieszkańców wsi Koniusza i Berendowice. W odwecie batalion WP cztery dni po zabójstwie ppor. Grzybowskiego i podchorążych doszło do akcji na Berendowice. W walce został ranny jeden oficer WP, który zmarł. Ponadto miało zginąć kilkunastu banderowców. Ukraińcy, w obawie przed większymi represjami, odpowiedzialność za mord zrzucili na dezerterów Armii Czerwonej.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.159). We wsi Leszczawa Dolna zamordowani przez banderowców zostali: Jan Szwed i Mikołaj Popiel. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Leszczawa_Dolna)  

W nocy z 23 na 24 kwietnia we wsi Kniażyce pow. Przemyśl upowcy zamordowali 6 Polaków: 5-osobową rodzinę z 3 dzieci oraz uprowadzili i zamordowali nauczyciela, Eugeniusza Hulaka. We wsi Leszczawa Górna pow. Dobromil w kolejnym napadzie banderowcy spalili 17 domów polskich i zamordowali 7 Polaków.

25 kwietnia we wsi Cisowa pow. Przemyśl upowcy zamordowali 2 Polaków. We wsi Krzeczkowa pow. Przemyśl zamordowali Piotra Dorociaka. 

26 kwietnia we wsi Łodzianka Górna koło Rybotycz pow. Dobromil upowcy uprowadzili Rozalię Jandę, która zaginęła bez wieści.

27 kwietnia we wsi Wapowce pow. Przemyśl upowcy zamordowali Jana Kowalczyka. Nad rzeką San upowcy ujęli i zamordowali 3 Polaków a ich ciała wrzucili do rzeki, natomiast czwartemu darowali życie dzięki wstawiennictwu przyrodniego brata, upowca.

28 kwietnia we wsi Jureczkowa pow. Dobromil po napadzie na Wojtkową upowcy poszli do wsi Jureczkowa. Tam wyciągnęli z domu 18-letnią siostrę milicjanta z Wojtkowej, Halinę Perłakowską. Związali jej ręce i nogi i na długim powrozie przytroczyli do siodła. Jeden z banderowców galopem powlókł ją za koniem kilkakrotnie przez wieś. Gdy ją odwiązali, już nie żyła. We wsi  Koniusza pow. Przemyśl: „28 kwietnia, w Koniuszy oddział ukraiński zamordował kolejnych 2 Polaków.”  (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.16). We wsi Stubienko pow. Przemyśl: „28 kwietnia w Stubienku, na powracający ze służby patrol MO, napadał pododdział UPA. W czasie potyczki zginęli członkowie milicji pomocniczej: Andrzej Szpital i Tadeusz Szpital. Według innych źródeł A. Szpital, wraz z bratem Józefem, zostali uprowadzeni przez UPA w rejonie Baryczy, w trakcie prac polowych. Zwłok nie odnaleziono.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 119). We wsi Wojtkowa pow. Przemyśl: “podczas napadu połączonych sotni UPA zamordowano 7 Polaków, między innymi:  Kalinowski Antoni, Kalinowski Jan, Kalinowski Stanisław, zginęło też 12 milicjantów” (/Ks .WP, s 306).

W nocy z 28 na 29 kwietnia we wsi Darowice pow. Przemyśl: „28 kwietnia, wieczorem w Darowicach, oddział ukraiński zamordował Polaków: Piotra Krupskiego (l. 40) i Władysława Parabilskiego (l. 50). W. Parabilski został zamordowany przez bicie tępym narzędziem, a P. Krupski miał związane ręce drutem telefonicznym i był uderzony w głowę”. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.160).

We wsi Piątkowa powiat Dobromil już 10 lutego 1940 roku NKWD wywiozło na Sybir 9 rodzin polskich razem 25 osób. W przygotowaniu listy „wrogów ludu” brali udział miejscowi nacjonaliści i komuniści ukraińscy. Los wywiezionych nie został ustalony. Od 8 października 1944 roku do 31 grudnia 1946 roku banderowcy zamordowali 28 Polaków. Tutaj rzeczywiście 29 kwietnia 1945 roku „w odwecie za dokonane rabunki i mordy przy pomocy samoobrony zza Sanu dokonano napadu na Ukraińców w Piątkowej. Zginęło wtedy około 20 Ukraińców, głównie mężczyzn i spalono część zagród ukraińskich. Miejscowy proboszcz parafii greckokatolickiej ks. Jurij Sawczuk, ur. w 1901 r. ściśle współpracował z bandami UPA i był kapelanem w sotni „Burłaka”.  (Siekierka..., s. 139).

29 kwietnia 1945 roku dowództwo oddziałów poakowskich oraz UPA na Rzeszowszczyźnie zawarło porozumienie o zaprzestaniu akcji zbrojnych przeciwko sobie.

W kwietniu 1945 r. we wsi Siedliska pow. Brzozów upowcy zamordowali 10 Polaków, mieszkańców Wołodzia, gdy przyszli w odwiedziny do swoich rodzin, w tym troje dzieci do lat 4 oraz 6 kobiet. 

A może do 1 stycznia 1945 roku na Pogórzu Przemyskim Polacy żyli w spokoju? Poniżej przykłady.

12 września 1939 roku we wsi Jawornik Ruski pow. Dobromil oraz wsi Ulucz pow. Brzozów: „Już w czasie kampanii wrześniowej bojówki OUN współpracowały z nacierającymi Niemcami. W Jaworniku Ruskim oraz Uluczu zamordowały w sumie 6 żołnierzy Wojska Polskiego. Po polsko – niemieckiej bitwie pod Birczą 12 września 1939 roku, ukraińscy nacjonaliści pilnowali złożonej w miejscowym kościele broni i wskazywali Niemcom, co bardziej znanych, polskich działaczy społecznych i politycznych. ,,Nad uciekinierami w drodze znęcali się Ukraińcy i wielu pomordowali”. (Grzegorz Piwowarczyk: Prawdziwa tragedia Birczy. W: https://kresy.pl/kresopedia/historia/prawdziwa-tragedia-birczy/ ; 4 listopada 2018).

14 września 1939 roku we wsi Buszkowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 5 żołnierzy polskich, których zwłoki zakopali obok wodnego młyna.

28 września 1939 roku we wsi Sólca pow. Przemyśl grupę polskich ułanów podążających do granicy z Węgrami zaatakowały bojówki ukraińskie zabijając 2 oficerów, 4 ułanów i 3 kanonierów (podany jest też meldunek: „straciłem 3 oficerów i 12 ludzi”).  (Tomasz Borucki: Przeprawy generała Andersa i jego podkomendnych przez Bieszczady na Węgry pod koniec wojny obronnej 1939 roku. Część II. W: „Bieszczad”, nr 20/2015, s. 370) 

We wsi Ulucz pow. Brzozów: „Dalsze łapanki żołnierzy polskich organizowali już sami Ukraińcy z Ulucza. Schwytanych żołnierzy mordowano i odzierano z odzienia. Często nagie ciała dla szyderstwa przywiązywano do leśnych drzew. Tak przywiązanego do drzewa nieszczęśnika widziałem na własne oczy w lesie niedaleko naszego pola na Dubyskach. Naoczny świadek, Wasyl Charydczak (Rusin) o przydomku Datko, nasz dobry sąsiad, przekazał mojemu ojcu relację z tego co widział w nocy 14 września 1939 r. za stodołą Panykiwskiego (Rusina). Ów Wasyl Charydczak miał zwyczaj (hobby) obserwować w nocnej porze, co działo się na polach i wśród zabudowań sąsiadów na Krajnikach. Wiedział on o kradzieżach snopków zbóż z pól, kur z kurników itp. Owej nocy w stodole Panykiwskiego (było to ostatnie zabudowanie na końcu Krajników) zanocowało czterech polskich żołnierzy, bez broni. W nocy stary Panikywski i jego trzej synowie siekierami wymordowali śpiących żołnierzy. Wasyl Charydczak obserwował, jak wynoszono nagie ciała ludzkie do wykopanego dołu i tam ich zasypano. Relację tę przekazał mojemu ojcu w ścisłej tajemnicy. Umówili się obaj, że ten, który przeżyje wojnę przekaże tę sprawę odpowiednim władzom. Losy obu wtajemniczonych potoczyły się tak, że do dnia dzisiejszego nikt tą sprawą się nie zajął. /.../ Utworzona na Sanie granica państwowa między ZSRR i Niemcami uniemożliwiła polskim uciekinierom z września 1939 r. powrót do swych domów. Przeprowadzaniem takich osób przez dobrze strzeżoną granicę zajmowali się w Uluczu chciwi zysku niektórzy Ukraińcy. Za takie usługi trzeba było słono płacić. Jako opłatę pobierano przedwojenną polską walutę, która była jeszcze w obiegu u obu okupantów, biżuterię, zegarki, wartościowe odzienie (kurtki skórzane), itp. Wśród przeprowadzanych osób byli przeważnie sędziowie, adwokaci, nauczyciele. Po zapłaceniu żądanej kwoty osoby te były wyprowadzane nocą w łoziny nad Sanem i tam ich mordowano. Po zdjęciu odzienia ciała zamordowanych wrzucano do rzeki. Ilu takich nieszczęśników zamordowano w Uluczu chyba już nikt się nie dowie. Przecieki o takich morderstwach pochodziły od osób, które o tym wiedziały i w czasie sąsiedzkich kłótni te sprawy ujawniały w formie pogróżek.”  (Bronisław Zielecki: Moje życie czyli Historia Polaka z Ulucza. Warszawa 2014 r.).

We wsi Kruhel Wielki gmina Prałkowice pow. Przemyśl 28 lub 29 września 1939 roku zamordowany został  gajowy (leśniczy?) Stanisław Wojtowicz ur. 1898 z 16-letnim synem Adolfem. „Zginął tuż po wkroczeniu Armii Sowieckiej z rąk bojówki ukraińskich nacjonalistów OUN, został zastrzelony w pomieszczeniu kuchni swojego domu, jego 16-letniego syna Adolfa zastrzelono w pokoju, kiedy usiłował ukryć się za piecem kaflowym, leśniczówkę spalono.” (Edward Orłowski..., jw.)  

W miasteczku Bircza pow. Dobromil nacjonaliści ukraińscy we wrześniu 1939 r. zamordowali 6 żołnierzy WP w pobliżu miasteczka. (Dr Artur Brożyniak: Trzeci napad Ukraińskiej Powstańcze Armii na Birczę 6/7 stycznia 1946 r. Zbiory Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Rzeszowie, pismo Tadeusza Turonia do Artura Brożyniaka, b.d., BBHRz 6030-1/18.). Oraz: „W Birczy we wrześniu 1939 r. prześladowano Polaków. Donoszono na nich do władz okupacyjnych, czego efektem były aresztowania. Domy Polaków oznaczano literką P. Nacjonaliści ukraińscy mścili się na polskich sąsiadach za postawę patriotyczną z pierwszych dni wojny. Pomiędzy 12 i 17 września 1939 r. ukraińska bojówka zatrzymała, a następnie przekazała do niemieckiej komendantury Birczy Leopolda Ważnego. Wspomniany był magistrem prawa i sędzią Sądu Grodzkiego w Birczy. Udzielał się również społecznie i patriotycznie jako prezes miejscowego „Strzelca”. Wycofujące się za San wojska niemieckie zabrały ze sobą Leopolda Ważnego. Dalszy jego los nie jest znany. Prawdopodobnie został zamordowany.” (Dr Artur Brożyniak, jw.) 

We wsi  Jasień (Bieszczady) po wejściu wojsk niemieckich, miejscowi Ukraińcy dokonali napadu na plebanię rzymskokatolicką, ograbili ją doszczętnie i zdemolowali. Proboszcz ks. Jan Kolanko zdołał ukryć się. Ukraińcy rabowali polskie gospodarstwa. Utworzona policja ukraińska więziła w piwnicy aresztowanych Polaków. Podczas przesłuchań biła ich i torturowała, w wyniku czego 2 osoby zmarły, a 15 osób odniosło poważne obrażenia.

 Opisując Pogórze Przemyskie S. Kryciński pomija miasto Przemyśl. Kilka więc faktów: „Niemcy wkroczyli do Przemyśla 14 września., a na ich cześć bramę tryumfalną postawiła ludność ukraińska. Już następnego dnia zaproszono ks. biskupa grekokatolickiego Jozafata Kocyłowskiego i dr W. Zahajkiewicza na spotkanie z Adolfem Hitlerem w okolicy Jarosławia, który przyleciał samolotem w celu rozważenia powołania rządu ukraińskiego na obszarach położonych na wschód od Sanu. Spowodowało to manifestację w dniu 16 września na przemyskim rynku ludności ukraińskiej, deklarującej przyjaźń między Niemcami a Ukrainą, w czasie której wznoszono między innymi hasła "Sława Hitleru". Równocześnie tego samego dnia Niemcy zaprosili na rozmowę w sprawie utworzenia rządu polskiego Wincentego Witosa. Po jego odmowie internowano go 16 września w Sądzie Grodzkim w Jarosławiu" (Piotr Jaroszczak: http://www.kki.pl/pioinf/przemysl/prz_glow.html ). 27 września Niemcy powołali nowe władze miejskie z burmistrzem – sędzią narodowości ukraińskiej - dr Grzegorzem Łuczakowskim. „28 czerwca 1941 roku wojska niemieckie zajęły strefę okupacyjną sowiecką położoną po prawej stronie Sanu. 7 lipca 1941 roku na przemyskim rynku zorganizowano manifestację z udziałem ludności ukraińskiej z okazji zajęcia całego miasta przez wojska niemieckie. Na trybunie obok przedstawicieli Komitetu Ukraińskiego i wojska niemieckiego znajdowali się duchowni grekokatoliccy wraz z biskupem Jozafatem Kocyłowskim. Nieco wcześniej Kyr Jozafat wydał bankiet na cześć oficerów niemieckich, zaś 7 lipca 1941 w swoim liście pasterskim pisał między innymi: "Sława wielkiemu fuhrerowi Adolfowi Hitlerowi, wyzwolicielowi i najlepszemu przyjacielowi ukraińskiego narodu" (Piotr Jaroszczak:  http://www.kki.pl/pioinf/przemysl/prz_glow.html). 4 lipca 1943 roku w Przemyślu greckokatolicki biskup Jozafat Kocyłowski w towarzystwie ks. Wasyla Hrynyka wziął udział w nabożeństwie dla ochotników do ukraińskiej dywizji SS Galizien, które odbyło się na miejskim stadionie sportowym przy obecnej ulicy Sanockiej. 

 14 kwietnia 1940 r. w miasteczku Zagórz pow. Sanok aresztowany został przez gestapo z donosu policji ukraińskiej proboszcz ks. Władysław Wójcik, który zginął 20 października 1940 r. w obozie w Oświęcimiu. Na plebani zorganizowany został jeden z  punktów przerzutowych dla przechodzących przez „zieloną granicę” na Węgry (http://www. parafia-zagorz.pl/verbum/17verbum-preview-pages.pdf). 

W połowie 1940 roku w mieście Dydnia pow. Brzozów został  aresztowany przez gestapo na skutek donosu Ukraińca Michała Nestora proboszcz kanonik ks. Kazimierz Lach i wywieziony do Oświęcimia, a następnie do Dachau, gdzie zmarł zamęczony 5 kwietnia 1941 r.”  (http://www.gminadydnia.pl/ng/Nasza_Gmina_IV_2004.pdf).

2 lipca 1940 r. w mieście Leżajsk pow. Łańcut został aresztowany przez Niemców na podstawie donosów  ukraińskich proboszcz ks. Czesław Broda, który zmarł w obozie w Dachau 12.12.1940 r.

 W styczniu 1941 roku we wsi Łubno pow. Brzozów w wyniku donosu Ukraińców gestapowcy dokonali rewizji w dwóch polskich domach i zastrzelili 2 Polaków.

27 czerwca 1941 r. we wsi Miżyniec pow. Przemyśl Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

W sierpniu 1941 r. w miejscowości Dydnia pow. Brzozów Ukrainiec Michał Nestor z Witryłowa złożył donos na gestapo, że 9-ciu mieszkańców Dydni założyło tajny związek antyniemiecki. Gestapo aresztowało te osoby, w tym ks. Kazimierza Lacha, 2 nauczycieli i 1 Żyda. W obozach koncentracyjnych zginęło 7 osób, w tym ksiądz Lach w Dachau w 1941 r.  We wsi Kupna pow. Przemyśl policja ukraińska aresztowała 2 Polaków, którzy zaginęli bez wieści. We wsi Leszczyna gmina Fredropol pow. Przemyśl został aresztowany w 1941 r. przez policję ukraińską, jako podejrzany o współpracę z polskim ruchem oporu leśniczy NN. Po torturach i przesłuchaniu, przekazany na gestapo, skąd został wywieziony do KL Auschwitz, skąd nie wrócił.  (Edward Orłowski..., jw.)   

Pod koniec 1941 roku we wsi Radawa pow. Jarosław miejscowy proboszcz greckokatolicki zorganizował we wsi przy kopcu usypanym koło cerkwi tzw. „pogrzeb Polski”. Zaprosił na tę „imprezę” księdza rzymskokatolickiego, proboszcza Jana Kosiora, który nie będąc zorientowany, co to jest za uroczystość, przybył z procesją. 

15 stycznia 1943 roku okupant niemiecki rozpoczął realizację planu „Ukraineaktion” polegającego na wysiedleniu ludności polskiej z powiatów Biłgoraj i Hrubieszów oraz zasiedleniu ich domów ludnością ukraińską. Przy wysiedlaniu główną rolę pełniła policja ukraińska.

7 marca 1943 r. (niedziela) w miejscowości Kaszyce pow. Jarosław kilkunastoosobowa grupa policjantów ukraińskich oraz kilku nacjonalistów ukraińskich z sąsiednich wsi pod dowództwem 1 gestapowca, 1 żandarma niemieckiego oraz komendanta policji ukraińskiej w Radymnie Włodzimierza Janusza, idąc od domu do domu zastrzeliła 119 Polaków, za kontakt wsi z AK i BCh.  We wsi Rozbórz pow. Przeworsk policjanci ukraińscy z gestapowcami zamordowali 6 Polaków.

8 marca we wsi Rokietnica pow. Jarosław ta sama grupa policjantów ukraińskich i okolicznych nacjonalistów, która poprzedniego dnia dokonała rzezi Polaków we wsi Kaszyce, zamordowała tutaj 45 Polaków, potem przeszła do wsi Czelatyńce i zamordowała tutaj 15 Polaków.

9 marca w miejscowości Tuligłowy pow. Jarosław Ukrainiec, syn popa Jarki z Boratyna, służący potem w SS „Galizien”, w kancelarii parafialnej zastrzelił proboszcza parafii ks. Władysława Selwę.

14 marca we wsi Przewrotne pow. Rzeszów policja ukraińska z udziałem żandarmów niemieckich wymordowała 33 Polaków. 

We wsi Mielnów koło Krasiczyna, pow. Przemyśl w kościele Karmelitów Bosych w Przemyślu znajduje się tablica poświęcona pamięci hrabiego Ignacego Krasickiego zamordowanego 15.03.1943 roku w Mielnowie przez OUN-UPA.

(https://ludobojstwo.blogspot.com/2012/01/przemysl-tablica-w-kosciele-karmelitow.html

9 listopada 1943 roku we wsi Błozew Górna koło Nowego Miasta oraz w dworze w Wołczy pow. Dobromil upowcy zamordowali 14 Polaków: 13 osób z rodzin Suchajów i Sychorów oraz pomoc domową Sychorów. Suchaj Marcin miał rozpłataną ostrym narzędziem czaszkę, jego żona Ludwika miała kilkanaście ran kłutych i wybite zęby, syn Marian miał 7 ran kłutych, córka Zofia miała kilkanaście ran kłutych, córka Anna miała kilkanaście ran kłutych i ślady bicia po całym ciele, syn Eugeniusz został zastrzelony. Ich zamężna córka Maria Grabowska, lat 25, miała kilkanaście ran kłutych, jej córeczka Krystyna, lat 4, miała złamaną szczękę i rozpruty brzuszek.

28 listopada 1943 roku we wsi Adamówka pow. Jarosław policjanci ukraińscy rozstrzelali 18 Polaków oraz we wsi Majdan Sieniawski rozstrzelali 22 Polaków.

Na początku stycznia 1944 roku we wsi Arłamowska Wola pow. Mościska banderowcy zamordowali wszystkie mieszkające tutaj rodziny polskie, ponad 20 Polaków.

2 lutego 1944 r. we wsi Wacławice pow. Przemyśl banderowiec Mykoła Kaczmaryk zamordował Stanisława Grabowskiego.

W nocy z 29 na 30 marca we wsi Serednie Małe pow. Lesko banderowcy zamordowali 9 Polaków; byli to: Józef Michalski, Maria Michalska, Edward Cichoński, Maria Cichońska, Józef Jastrzębski, Jan Jastrzębski, Władysław Jastrzębski, Emil Kwiatkowski. Józef Michalski zginął wleczony za saniami, pozostali najczęściej strzałem w tył głowy. Uprowadzony został Józef Skowroński „Senior”, lat 39, który zaginął bez śladu. Prowodyrem zbrodni był paroch z sąsiedniej wsi Polana, ks. greckokatolicki Wołodymyr Wesołyj (Janina Dąbek; w: S. Żurek: UPA w Bieszczadach; jw.; s. 18, 42).

Koło wsi Rybotycze pow. Przemyśl: „Według tabliczki umieszczonej na nagrobku na cmentarzu w Rybotyczach, w dniu 27.04.1944 r. w lesie "Grabnik” został zamordowany Jan Korbecki (ur. 12.5.1901 r.). Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, zamordowany gajowy mieszkał w Rybotyczach wraz z żoną i dwójką dzieci. Któregoś dnia przyszło do niego dwóch ludzi (prawd. członkowie SB OUN), którzy poprosili go o wycechowanie drewna w lesie "Grabnik", a potem go zamordowali. Ciało odnaleziono i pochowano na cmentarzu w Rybotyczach. Żona zamordowanego z obawy o własne życie i rodziny wyjechała do miejscowości Żurawica. Istnieją także inne wersje tego zdarzenia. Według pierwszej gajowy będąc pracownikiem Nadleśnictwa Nowe Sady został w 1944 r. uprowadzony i rozstrzelany przez UPA w lesie (Nr oddz. 34) a jego miejsce pochówku nie jest znane. Z drugiej wersji natomiast wynika, że gajowy był pracownikiem Nadleśnictwa Błażowa i został w dniu 26.04.1944 r. zamordowany w Posadzie Rybotyckiej, prawdopodobnie przez UPA.” (http://kopysno.pl/historia.htm l).

Wikipedia podaje: „W kwietniu 1944 r. policja ukraińska z Jawornika Ruskiego aresztowała pięciu mieszkańców Pawłokomy pod zarzutem przynależności do AK i posiadania broni. Aresztowanymi byli: Jan Kuś, Jan Radon, Jan Ulanowski, Maria Ulanowska i Katarzyna Kocyło oraz Jana Chrapka z Dylągowej. 25 kwietnia próby odbicia aresztowanych dokonał oddział AK dowodzony przez ppor. Aleksandra Grubę ps. "Sęp". Podczas ataku na posterunek w Jaworniku Ruskim został on spalony wraz kilkoma sąsiednimi budynkami. Zabito jednego i raniono dwu policjantów oraz zabito kilku stawiających opór Ukraińców mieszkańców wsi, w tym sołtysa. Aresztowanych Polaków jednak nie uwolniono, ponieważ na posterunku już ich nie było.

W 2015 w okolicy Jawornika Ruskiego odkryto zbiorową mogiłę. Wstępne ustalenia mówiły o kilku pochowanych osobach, ostatecznie w wyniku ekshumacji wydobyto szczątki 14 osób, a także łuski po nabojach, dewocjonalia i polski guzik wojskowy. Szczątki nosiły ślady złamań. W wyniku badań archiwalnych ustalono, że 24 lipca 1945 roku [pomyłka, 24 lipca 1946 r. - przypis S. Ż] w okolicy doszło do potyczki żołnierzy ze szkoły podchorążych w Przemyślu (28 Pułku Piechoty) z oddziałem Ukraińskiej Powstańczej Armii 14 żołnierzy znajdowało się na liście strat jako zaginionych. W znajdujących się w archiwalnych sprawach karnych wyjaśnieniach Włodzimierza Szczygielskiego pseudonim Burłak znajdują się odniesienia do mającej w tym miejscu potyczki, wzięcia do niewoli i zabicia 14 żołnierzy Wojska Polskiego; odpowiedzialność jego zdaniem ponosił Michał Duda pseudonim Hromenko. W wyniku badań genetycznych potwierdzono tożsamość kilku ofiar: Feliks Gołębiowski (ur. 1924), por. Tadeusz Wienc (ur. 1923), kpr Mieczysław Szymczak (ur. 1922), Walenty Żurek (ur. 1924); noty identyfikacyjne wręczono w Pałacu Prezydenckim.”  (https://pl.wikipedia.org/wiki/Jawornik_Ruski ). Komendantem policji ukraińskiej w Jaworniku Ruskim przez pewien czas był Włodzimierz Szczygielski, późniejszy „Burłaka”, dowódca  sotni UPA.

25 kwietnia 1944 r. we wsi Cisowa pow. Dobromil został zamordowany w lesie przez UPA leśniczy Kazimierz Muszyński, lat 21. „Powieszony w lesie przez UPA na pętli z drutu kolczastego po wcześniejszym zmasakrowaniu (wydłubane oczy, ucięty język)”. (Edward Orłowski..., jw.) Także w kwietniu 1944 r. we wsi Maćkowice pow. Przemyśl upowcy powiesili 17 Polaków.

28 kwietnia  we wsi Wola Malawska pow. Dobromil został powieszony w lesie przez UPA na pętli z drutu kolczastego, po wcześniejszym zmasakrowaniu (wydłubane oczy, ucięty język) leśniczy Kazimierz Jung lat 32 leśniczy, absolwent Państwowej Szkoły dla Leśniczych w Bolechowie. (Edward Orłowski..., jw.)  

W kwietniu 1944 r. we wsi Bachów pow. Przemyśl zamordowali Antoniego Żubika. „W gromadzie Bircza uprowadzono kierownika jajczarni p. Kurasiewicza.” (1944, 24 kwietnia – Notatka przesłana Prezesowi RGO w Krakowie. Dotyczy ukraińskich antypolskich wystąpień w Galicji. W: B. Ossol. 16722/2, s. 143-144). We wsi Jaksmanice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 3 Polaków. „W gromadzie Jaksmanice uprowadzono kierownika Liegenschaftu Hr. Krasickiego i 2-ch pracowników pp. Surego i Siarę”. (1944, 24 kwietnia – Notatka przesłana Prezesowi RGO w Krakowie. Dotyczy ukraińskich antypolskich wystąpień w Galicji. W: B. Ossol. 16722/2, s. 143-144). Inni: „Zapewne właśnie policjanci W. Szczygielskiego w kwietniu 1944 r. w Aksmanicach uprowadzili kierownika Liegenschaftu hr. Krasickiego oraz jego pracowników Surego i Siarę.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.155). We wsi Jamna Górna pow. Dobromil: „W Jamnej dokonano rabunku u miejscowego dzierżawcy majątku, którego syn raniony w brzuch zmarł.” (1944, 24 kwietnia – Notatka przesłana Prezesowi RGO w Krakowie. Dotyczy ukraińskich antypolskich wystąpień w Galicji. W: B. Ossol. 16722/2, s. 143-144). We wsi Krościenko pow. Dobromil zamordowali Józefę Bodnar.  We wsi Medyka pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 1 Polaka. „Do mieszkającej w Medyce rodziny Maców przyjechał na Święta Wielkanocne ze Wschodniej Małopolski, grom. Życzyce, gmina Rawa Ruska, Marszałek Andrzej. We czwartek, po świętach u wymienionych zjawiła się policja ukraińska, przeprowadziła rewizję, sterroryzowała mieszkańców, skuła Marszałka Andrzeja i wyprowadziła go z domu. Wkrótce potem donieśli pp. Pawucki Michał i Stańko Władysław, że na polecenie policji ukraińskiej zakopali zwłoki ich krewnego z 3-ma ranami postrzałowymi. Wedle twierdzenia Mac Stefanii zamordowany miał przy sobie zdjęcia fotograficzne pomordowanych przez Ukraińców w jego okolicy Polaków.” (1944, 24 kwietnia – Notatka przesłana Prezesowi RGO w Krakowie. Dotyczy ukraińskich antypolskich wystąpień w Galicji. W: B. Ossol. 16722/2, s. 143-144). We wsi Zrotowice pow. Przemyśl banderowcy zamordowali 2 Polaków, w tym kobietę.

6 maja 1944 r. w okolicy miasta Dobromil woj. lwowskie bojówka SB OUN zamordowała Józefa Jurystę, którego uprowadziła 3 maja z miejsca pracy w lesie. 6 V 1944 r. był przesłuchiwany przez SB-OUN. Zapewne jeszcze tego samego dnia został zamordowany. Miejsca ukrycia ciała nie odnaleziono. J. Jurysta, ur. 22 III 1919 r. w Pacławiu. Polak, wyznania rzymskokatolickiego, przed 1939 r. otrzymał stopień kpr. rezerwy WP (?). W okresie okupacji radzieckiej pracował w Oddziale Finansowym w Przemyślu. W okresie okupacji niemieckiej był poszukiwany przez policję ukraińską, w związku z czym ukrywał się. Od 1943 r. pracował jako praktykant w liegenschafcie w Podliskach pow. Mościska.  J. Jurysta sformował drużynę AK w Podliskach, następnie nią dowodził. 30 IV 1944 r. został zadenuncjowany przed okupacyjnymi władzami niemieckimi. W efekcie porzucił dotychczasową pracę i przebywał w rodzinnej miejscowości, w Pacławiu. 2 V 1944 r. rozpoczął pracę jako manipulant w tartaku w Dobromilu. W jego sprawie SB-OUN przeprowadziła śledztwo. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 208).

W okolicach wsi Kalwaria pow. Przemyśl: 7 maja 1944 r., w 6 miejscowościach w rejonie Kalwarii miało zaginąć 18 Polaków.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 209).

20 maja 1944 r. we wsi Mielnów (Mylnów) pow. Przemyśl na terenie majątku policjanci ukraińscy zastrzelili 23 Żydów i aresztowali rodzinę dyrektora majątku, którą przekazali do gestapo.

23 maja 1944 r. we wsi Ostrów pow. Przemyśl policjanci ukraińscy aresztowali 23 Polaków, w tym 5 polskich granatowych policjantów.

W nocy z 26 na 27 maja we wsi Temeszów pow. Brzozów sotnia „Hromenki” wsparta wsparta przez SKW z Ulucza spalili 290 budynków i zamordowali 7 Polaków oraz ciężko poranili ks. Józefa Skrabalaka, który zmarł 28 maja w szpitalu w Sanoku. Ks. Skrabalak przetrwał spalenie przez Ukraińców 9 kwietnia 1944 r., w święta wielkanocne, parafii Budki Nieznanowskie w dekanacie Gliniany, gdzie był proboszczem od 1935 roku. Wyjechał na teren diecezji przemyskiej, zamieszkał u matki przebywającej w rodzinnej miejscowości Temeszów. Tu posługiwał jako duszpasterz w parafii w Dydni.

31 maja w miasteczku Krościenko pow. Dobromil: „W miasteczku Krościenko w dn. 31 maja zastrzelono jednego Polaka i zabrano mu Kennkartę. Władze niemieckie same stwierdziły, że jak wykazały badania kula pochodziła z rewolweru milicjanta ukraińskiego.” (1944, czerwiec – Notatka PolKO w Przemyślu zawierająca informację o mordach i uprowadzeniach dokonywanych na ludności polskiej w powiecie przemyskim. W: B. Ossol. 16722/1, s. 165).

7 czerwca  1944 r. we wsi Krościenko pow. Dobromil w przysiółku Połanki miejscowi policjanci ukraińscy oraz chłopi ukraińscy z SKW  zamordowali 2 rodziny polskie Krawców i Łaszkiewiczów liczące 10 osób. „Szczątki pomordowanych i spalonych zebrano do jednej trumny i pochowano w nieznanym mi miejscu. Tak więc członkowie „bohaterskiej UPA” w bestialski sposób wymordowali „wrogów narodu ukraińskiego”. Tymi wrogami była moja rodzina – moja babcia sparaliżowana staruszka, leżąca od dwóch lat w łóżku, pięcioro dzieci w wieku od 2 do 14 lat, trzy kobiety i wiejski cieśla”. (Tadeusz Łaszkiewicz; w: Siekierka..., s. 160 – 161).„W pierwszych dniach czerwca zginęło w Krościenku dalszych dwunastu Polaków – wobec grozy sytuacji Delegatura Polskiego Komitetu Opiekuńczego w Krościenku została zlikwidowana.” (1944, czerwiec – Notatka PolKO w Przemyślu zawierająca informację o mordach i uprowadzeniach dokonywanych na ludności polskiej w powiecie przemyskim. W: B. Ossol. 16722/1, s. 165).

20 czerwca 1944 r. we wsi Łętownia pow. Przemyśl został  zamordowany przez UPA gajowy Rowiński Jan ur. 1912 r.   (Edward Orłowski..., jw.) We wsi Marynka Polska pow. Przemyśl: „W Marynce Polskiej k. Medyki został zabity około 20 bm. gospodarz Groch.” (1944, czerwiec – Notatka PolKO w Przemyślu zawierająca informację o mordach i uprowadzeniach dokonywanych na ludności polskiej w powiecie przemyskim. W: B. Ossol. 16722/1, s. 165).

We wsi Wojtkowa pow. Dobromil: „29 VI 1944 r. w Wojtkowej oddział UPA uprowadził a następnie zamordował kierownika miejscowej szkoły Jana Lichowskiego. Przed zabiciem Lichowski był brutalnie torturowany (relacja córki zamordowanego, Lidii Ogonowskiej).Według źródła  24 VI 1944 r. o godz. 14.00 po południu przyjechała do szkoły w Wojtkowej parokonna furmanka z 4-ma uzbrojonymi, zamaskowanymi banderowcami. Przyjechali po kierownika szkoły Lichowskiego. Gdy weszli do szkoły kierownik upadł na kolana błagając o darowanie mu życia (opowiadali o tym jego uczniowie, którzy tą scenę widzieli). Nie pomogły prośby. Zmuszono go do wejścia na furmankę i wywieziono w nieznane. Nikt nie wiedział co się z nim stało. Po 3 dniach jechały z Wojtkowej 2 kobiety z synami, uczniami 7 klasy przez wieś Griąziowa, do miasta po zakupy letnich ubrań. Jadąc przez duże lasy w Grąziowej zostały zatrzymane przez nieznanych osobników, koło leśniczówki. Zawołano owych 2 chłopców (obydwaj byli Polacy) zaprowadzono ich do leśniczówki. Przestraszone kobiety zostały na furmance. W leśniczówce pokazali banderowcy w jednym pokoju zmasakrowane, drgające jeszcze i krwią zalane ciało człowieka leżące na ziemi. Pokazując tym chłopcom rzekli „smatrity na to je wasz nauczyciel” popatrzcie to jest wasz nauczyciel, „z wami to samo bude”. Przerażeni chłopcy wybiegli, wrócili do swoich matek, które już nie pojechały dalej, lecz czym prędzej wracały do domu. Ci chłopcy tak bardzo to przeżyli, gdyż kochali swego nauczyciela, że nie mogli jeść, spać a jeden z nich ciężko się pochorował na rozstrój nerwów i leżał kilka tygodni. Byłyśmy kilkakrotnie wzywane do tego chorego chłopca, by mu udzielić pomocy. Tak więc na całym terenie pracowała jeszcze tylko 1 nasza szkoła”. (AKGS, F I c 15/3. Pamiętnik z okresu II wojny światowej od 139 – 1945 s. Marii Janiny Kachniarz, Nowa Jastrząbka 1951 r., s. 102 – 104.)

2 lipca 1944 r. w leśnictwie Malawa Nadleśnictwo Bircza pow. Dobromil został uprowadzony do lasu i zamordowany przez UPA w okolicach Żohatyna leśniczy Stefan Malczewski lat 34. (Edward Orłowski..., jw.)

11 lipca 1944 r. we wsi Tarnawka koło Żahotyna pow. Dobromil został zastrzelony na plebani proboszcz ks. Jan Mazur „przez dwóch ukraińskich bandytów, przebranych za policjantów, członków OUN/UPA.”  (http://www.swzygmunt.knc.pl/MARTYROLOGIUM/POLISHRELIGIOUS/vPOLISH/HTMs/POLISHRELIGIOUSmartyr1735.htm ).

12 lipca 1944 r. we wsi Borownica pow. Dobromil dwaj banderowcy weszli na plebanię i zastrzelili ks. Józefa Kopcia.  „Pierwszą ofiarą, zamordowaną 12 lipca 1944 r. przez uluczańskich bandytów, był ksiądz rzymskokatolicki z Borownicy Józef Kopeć. W tym dniu dwóch bandytów z Ulucza odwiedziło księdza. Przedstawili się jako wysłannicy z pismem od księdza z Tarnawy. Jeden z bandytów sięgnął do kieszeni, niby po list, wyciągnął pistolet i na oczach gospodyni oddał kilka strzałów do księdza zabijając go na miejscu, po czym obaj mordercy opuścili plebanię udając się w kierunku Ulucza. Na drodze spotkała tych bandytów mieszkanka Borownicy Waleria Kozłowska, która rozpoznała jednego z nich, gdyż utykał on na jedną nogę. Tymi bandytami byli Michał Serednicki i Wasyl Choma, obaj z Ulucza. Na trzeci dzień po tej haniebnej zbrodni przyjechała do Borownicy rodzina księdza z Dynowa z eskortą żołnierzy niemieckich. W czasie mszy pogrzebowej dwóch żołnierzy leżało z karabinem maszynowym w okopie oddalonym od kościoła około 30 m osłaniając w ten sposób uczestników pogrzebu przed ewentualnym atakiem banderowców. Na mszy pogrzebowej byli wszyscy mieszkańcy Borownicy i Polacy z Ulucza, wśród których widziałem dziadka Stefana Czebieniaka Jana Polańskiego. Po mszy kondukt pogrzebowy wyruszył na furmankach w kierunku Dynowa. Konduktowi przez całą drogę towarzyszyła eskorta niemiecka. Nowy ksiądz przybył do Borownicy dopiero w końcu września 1944 r”. (Bronisław Zielecki: Moje życie czyli Historia Polaka z Ulucza. Warszawa 2014 r.).

W okresie czerwiec – lipiec 1944 roku we wsiach Wola Wołodzka pow. Brzozów, Brownica pow. Dobromil, Leszczawa Dolna pow. Dobromil, Tarnawka pow. Dobromil, Żohatyn pow. Dobromil oraz Kreców pow. Sanok bojówka Służby Bezpeky OUN dowodzona przez Jurija Stelmę „Szuhaja”zamordowała kilku leśników oraz zarządcę Liegenschaftu.

14 lipca w leśniczówce Kuźmina pow. Dobromil został zamordowany z synem w lesie przez UPA gajowy Jan Januszczak  (Edward Orłowski…, jw.). Syn miał na imię Stanisław.

We wsi Pietnice pow. Dobromil policjanci ukraińscy uprowadzili i zamordowali Stanisława Reitera. „Zwracam się do Państwa z uprzejmą prośbą o wpisanie na listę Polaków zamordowanych w Galicji przez bandy UPA mego dziadka Stanisława Reitera. Stanisław Reiter, sołtys, Obrońca Lwowa, 20.07.1944 r. Pietnice - Dobromil – Przemyśl. Niektóre dane z życiorysu dziadka. Stanisław Reiter, syn Stefana, ur. 11.04.1896. w miejscowości Pietnice, gmina Dobromil, powiat Przemyśl. 19 marca we Lwowie za obronę Lwowa i Kresów Wschodnich w r. 1918-1919 został odznaczony przez Dowódcę Armii Wschód gen. Rozwadowskiego odznaką honorową "Orlęta" nr 41240. Przez dwie kadencje był sołtysem w miejscowości Pietnice, gdzie wybudował Dom Ludowy. W 1938 został odznaczony Krzyżem Brązowym za działalność na polu społecznym. Był również założycielem i Prezesem Związku Strzeleckiego w tej miejscowości oraz Prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej. 20.07.44 r. został uprowadzony i zamordowany przez policję ukraińską. Miejsce pochówku nie jest znane, gdzieś w lesie koło Dobromila”. (Ryszard Reiter; w:    http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/zgloszenia.html ).  

26 lipca we wsi Buszkowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali Andrzeja Biernackiego a jego ciało wrzucili do rzeki San.

27 lipca we wsi Sielnica pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

W lipcu 1944 r. we wsi Laskówka pow. Brzozów w wyniku donosu Ukraińców gestapowcy zastrzelili 5 Polaków podejrzanych o przynależność do AK. We wsi Leszczawa Górna pow. Przemyśl zamordowany został przez UPA  gajowy Andrzej (lub Antoni ?) Przepióra lat 42. (Edward Orłowski..., jw.) We wsi Piskorowice pow. Jarosław na początku lipca Ukraińcy z SKW obrabowali i spalili 15 gospodarstw polskich oraz zamordowali 6 Polaków. 

Na Wielkim Zjeździe UHWR (Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej), który odbył się w dniach 11 – 15 lipca 1944 roku w leśniczówce koło wsi Sprynia pow. Sambor, na prezydenta Ukrainy wybrany został Kiryło Ośmak, a na jednego z wiceprezydentów o. Iwan Hrynioch. Premierem i Generalnym Sekretarzem ds. Wojskowych został Roman Suchewycz. Prezydent Ośmak został aresztowany już 13 września przez Sowietów i zmarł w więzieniu w 1960 r. Podczas zjazdu UHWR kierownictwo ruchu banderowskiego uznało, iż „jest możliwe zarówno dokończenie czystki jak i wygranie całej sprawy propagandowo. Dlatego z jednej strony bezwzględnie dalej realizowano politykę faktów dokonanych (czyli ludobójstwo na ludności polskiej – przyp. S.Ż), a z drugiej zawczasu przygotowywano strategie propagandowe, mające nie tylko usprawiedliwić ukraińskie poczynania, ale wręcz odpowiedzialność za nie przerzucić na stronę polską. /.../ Negując możliwość popełnienia przez Ukraińców jakichkolwiek zbrodni wojennych, jednocześnie skrzętnie notowano wszelkie ukraińskie tragedie z zamiarem ich propagandowego wykorzystania. Starano się zbrodniami na Polakach obciążyć Niemców i Sowietów”. (Grzegorz Motyka: Ukraińska partyzantka 1942 – 1960, Warszawa 2006, s. 380).

25 sierpnia 1944 r. w Przemyślu banderowcy zamordowali nauczycielkę Stanisławę Gliwę.

26 sierpnia 1944 r. we wsi Małkowice pow. Przemyśl upowcy zamordowali 6 Polaków. „Szczególna rolę odgrywało tu zabójstwo dokonane 26 sierpnia 1944 roku w Małkowicach przez UPA na Polakach: Maria Warchoł c. Ludwika i Katarzyny Nowak, ur. 19 XII 1920 r. w Malawie k. Rzeszowa, Bronisław Warchoł s. Ludwika i Katarzyny Nowak, ur. 14 X 1912 r. w Malawie k. Rzeszowa, Władysław Warchoł s. Ludwika i Katarzyny Nowak, ur. 20 X 1907 w Malawie k. Rzeszowa oraz Helena Warchoł c. Ludwika i Katarzyny Nowak, ur. 15. I.1924 r. w Malawie k. Rzeszowa”. (Andrzej Zapałowski: Akcje  odwetowe polskiego podziemia na ludności ukraińskiej w powiecie przemyskim na początku 1945 roku. W: Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich; Kędzierzyn-Koźle 2017, tom 9) 

28 sierpnia we wsi Małkowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali 6 Polaków, w tym dziewczyny lat 14 i 19.

W sierpniu 1944 r. we wsi Ulucz pow. Brzozów obrabowali majątek dworski i uprowadzili 2 Polaków (zarządcę i pracownika), którzy zaginęli bez wieści. Oraz: „ W sierpniu 1944 r. banderowcy zamordowali mieszkańca Ulucza, Kozłowskiego”  (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula [Uniwersytet Rzeszowski] NAD BŁĘKITNYM SANEM I... NAD SYNYM SJANOM. I TAK TEŻ BYŁO W RELACJACH POLSKO-UKRAIŃSKICH DO 1947 R. Za:  ref_15_XBS_Nad Błękitnym Sanem i ... Nad Synym Sjanom. I …; www.pogorzedynowskie.pl

„Za dowód o zgodnym współżyciu mieszkańców Ulucza może świadczyć przykład rodziny Zieleckich. Mój pradziadek Adolf Zielecki ożenił się w Uluczu z Rusinką Marią Sawczak. Jego wnuk Józef, mój ojciec, pojął za żonę Rusinkę Pelagię Gulaczek. Dwóch przyrodnich braci mojego ojca Piotr i Stanisław ożenili się w Uluczu również z Rusinkami. Siostra mojej mamy Katarzyna (Rusinka) wyszła za mąż za Polaka, Polańskiego. Tak więc, dwie siostry (Rusinki) wyszły za mąż za Polaków. Takie mieszane małżeństwa w Uluczu były powszechne. Często takie rodziny obchodziły podwójne święta Wielkanocne i Bożego Narodzenia. Różniące się nieco religie małżonków nie stanowiły przeszkody w ich pożyciu rodzinnym. /.../ Mama pochodziła z rodziny ruskiej i była wyznania grekokatolickiego. Jej ojciec, a mój drugi dziadek, Grzegorz Gulaczek zmarł w 1916 roku. Matka mojej mamy Maria, druga moja babcia, zmarła w 1937 roku. Babcia Gulaczek miała pięć córek: Marcelę, Katarzynę, Hanię, moją mamę Pelagię oraz Zosię. Hania, pierwsza narzeczona mojego ojca, wyjechała, w 1913 roku, do Ameryki i tam pozostała. Marcela, mając 16 i pół roku, wyszła za mąż za mieszkańca Ulucza, Szlachtycza. Z Katarzyną ożenił się Polański (Polak). W chwili ślubu Kasia miała także 16 i pół roku. Zosia wyszła za mąż za wdowca Dziubę. Wszystkie siostry mamy (oczywiście za wyjątkiem Hani) mieszkały w Uluczu. Przykład związków małżeńskich w rodzinie mojej mamy, gdzie dwie siostry wyszły za mąż za Polaków, świadczy o tym, że w owym czasie nie było konfliktów na tle narodowościowym. Mieszane małżeństwa w Uluczu były w tym czasie powszechne. Był zwyczaj, że w małżeństwach, w których ojcem był Polak a matką Rusinka, ich synowie byli chrzczeni w kościele, a córki w cerkwi. W przypadku gdy ojcem był Rusin a matką Polka było odwrotnie. Ten sam zwyczaj dotyczył uczęszczania dzieci na lekcje religii w szkole. Zgodnie z tym zwyczajem, mój najstarszy brat Władek był ochrzczony w kościele rzymskokatolickim w Borownicy, a siostra Paulina w cerkwi grekokatolickiej w Uluczu. W 1926 roku moja matka, nie chcąc mieć mieszanych dzieci, przeszła na wyznanie rzymskokatolickie. Swoją metrykę urodzenia oraz córki Pauliny przeniosła z cerkwi w Uluczu do kościoła w Borownicy. Pozostałe moje rodzeństwo było chrzczone w kościele. Pragnę tu podkreślić, że nikt mojej mamy do tego posunięcia nie namawiał.” Zielecki pisze dalej:  „Po przejściu wojsk niemieckich władzę w Uluczu przejęła uzbrojona milicja ukraińska. Na kancelarii wiejskiej wywieszono dużych rozmiarów dwie flagi niemiecką i ukraińską. Stefan Czebieniak na stronie internetowej pisze: Później była taka pustka Niemcy poszli na wschód, a tu nikogo, żadnej władzy. No i 18 września przyszli sowieci. Pisze on dalej, że władzę w Uluczu sprawował selsowiet (Mich Ukrainiec, Bachorski Polak i Chaschiel Żyd). W takiej krótkiej relacji mamy cztery kłamstwa. Po pierwsze, w Uluczu była władza ukraińska, po drugie, sowieci przyszli do Ulucza nie 18 września a 10 października, po trzecie Mich był Polakiem i po czwarte, w Uluczu nie powstał selsowiet lecz selrada. Parę wersów dalej Czebieniak pisze, że Mich i Chaschiel byli aresztowani przez Niemca. Nieprawda, aresztowania dokonała policja ukraińska. Władzą cieszyli się Ukraińcy w Uluczu do 10 października. W tym dniu przybył do Ulucza sowiecki zwiad na koniach. W nocy zostały zdjęte z kancelarii obie flagi niemiecka i ukraińska a ukraińska milicja rozbrojona. Po zwiadzie konnym przybyła do Ulucza piechota i kawaleria sowiecka, a z nimi NKWD.  /.../ Stefan Czebieniak podaje w internecie, że Ulucz umierał trzy razy. Pierwszy raz, gdy przyszli sowieci w 1939 roku, drugi raz, gdy w 1941 roku przyszli Niemcy i trzecie umieranie zaczęło się znów, gdy do Ulucza w 1944 roku przyszli Moskale. W tym opisie brak jest jakiejkolwiek logiki. Przecież obu okupantów Ulucz witał kwiatami i oklaskami, jako wyzwolicieli od znienawidzonej Polski. Tu jednak Stefan Czebieniak okresu przedwojennej Polski nie wymienia jako okres umierania Ulucza. W tym okresie Czebieniakom dobrze się żyło, mieli młyn a później pobudowali tartak, który przynosił niezłe dochody. Mój ojciec korzystał zarówno z młyna, jak i z tartaku Michała Czebieniaka (z przydomkiem Kiszczanyn)”. /.../ Noc z czwartego na piątego kwietnia 1945 r. ja nazywam nocą długich noży, porównując ją do wydarzeń w Niemczech w roku 1933. W tę właśnie noc bandyci UPA postanowili zlikwidować w Uluczu wszystkich Polaków płci męskiej. Swą zbrodniczą działalność rozpoczęli od strony Gruszówki. Uprowadzili w tę noc kolejno: ojca i syna Krowiaków z Dołu, ojca i syna Kłopotowskich, Władysława Polańskiego rodzonego brata matki Stefana Czebieniaka, Wasyla Polańskiego o przydomku Polak z Krajników i dwóch Polańskich z Mohylic. Swą zbrodniczą działalność uprowadzania Polaków z Ulucza zakończyli banderowcy na moim przyrodnim stryju Stanisławie Pilipie z Krajników. Stryj w porę zdołał uciec z domu przez okno. Banderowcy zabrali mu tylko konia. Uprowadzonych Polaków ukraińscy bandyci zamordowali w lesie na Krajnikach. Miejsce ich pochówku jest do tej pory nieznane. Dalszych uprowadzeń banderowcy zaniechali gdyż nastał ranek. W tym okresie jeszcze ukraińscy bandyci nie dokonywali uprowadzeń w dzień. Tak więc Zieleccy, Zygmunt Jasiński, Piotr Pilip i Józef Krowiak mieszkańcy końcowej części Krajników zostali ocaleni. Reszta ocalałych Polaków z Ulucza, w dniu 5 kwietnia 1945 r. w panice opuściła Ulucz. 20 kwietnia, równocześnie z napadem UPA na Borownicę, ukraińscy bandyci wymordowali wszystkie polskie rodziny w przysiółkach Ulucza Czerteżu i Pasiekach w sumie 18 osób. W maju została w nocy uprowadzona Emilia Wiśniowska (Polka) wraz z córką i synem, której mąż (Ukrainiec) przebywał w tym czasie na przymusowych robotach w Niemczech. Czym naraziła się Ukraińcom, tego nikt nie wie. Tych troje skazańców prowadzono ścieżką przez Krajniki do lasu. Mieszkańcy Krajników słyszeli głośny lament Emilii Wiśniowskiej. Płacz ten musiał również słyszeć Wasyl Czarniecki. Jego dom był na trasie ścieżki, którą prowadzono na śmierć tych troje nieszczęśników. Jednak w obszernych relacjach na stronach internetowych o Uluczu nic o tym nie wspomina. Nie wspomina też nic o dziesięcioletniej dziewczynce, córce Polki Wiktorii Urban, którą kobiety uluckie zasiekały motykami na polach Ulucza. W czerwcu 1945 r. powiesili Uluczanie Polkę, Marię Michaliczko o przydomku Kominiarka i jej dwie małe córeczki. Kilka dni później, w przysiółku dobrzańskim Za lasem, tuż obok Ulucza została powieszona Wanda Krowiak (Polka). /.../ W dniu 20 kwietnia 1945 r., napadły i spaliły polską wieś Borownicę oraz zamordowały 63 osoby. Miejscowa milicja złożona z 24 mężczyzn pod dowództwem plut. Jana Kotwickiego obroniła tylko część wioski w rejonie kościoła i plebanii. Plut. Jan Kotwicki, żołnierz Pierwszej Armii Wojska Polskiego, po utracie jednego oka w walkach z Niemcami pod Dęblinem, został przez władze polskie w Przemyślu skierowany, jesienią 1944 r. do zorganizowania posterunku milicji w Borownicy. Po spaleniu wsi plut. Kotwicki objął dowództwo samoobrony w Birczy. W czasie napadu całego kurenia w dniu 7 stycznia 1946 r. na Birczę, dzielny dowódca samoobrony wraz z pododdziałem WP rozgromili napastników. Poległo dość dużo banderowców wraz z dowódcą kurenia Konykiem. /.../ Pacyfikacji Pawłokomy dokonali partyzanci polscy pod dowództwem porucznika Józefa Bissa (ps. Wacław ), działający w rejonie Dynowa. Był to prawdopodobnie odwet za uprowadzenie i zamordowanie jedenastu Polaków przez Ukraińców z Pawłokomy w styczniu 1945 r., a także za wymordowanie Polaków we wsiach Jabłonicy, Wołodzi i Gruszówce. Naoczny świadek morderstw w tych wioskach, Szulc, zeznał, że Polacy z tych wsi zostali utopieni w Sanie. Wcześniej każdemu z nich, także jemu, obcięto ręce. Mimo takiego okaleczenia chłopak ten dotarł do wsi polskiej Temeszowa, gdzie po wyleczeniu zamieszkał. W obcinaniu rąk i topieniu Polaków brali udział także mieszkańcy Pawłokomy.”  (Bronisław Zielecki: Moje życie czyli Historia Polaka z Ulucza. Warszawa 2014 r.).

9 września PKWN i Ukraińska SRR podpisały umowę o wzajemnej wymianie ludności. Ukraińska zamieszkała w Polsce miała wyjechać do ZSRR, natomiast polska i żydowska zamieszkała na terenach USRR -  do „Polski Lubelskiej”. Przesiedlenie miało być dobrowolne. Granica nie była jeszcze dokładnie uzgodniona. Stanowić ją miała tzw. linia Curzona, czyli w praktyce jej przebieg wynikał z układu Ribbentrop – Mołotow. Przywracano więc granicę istniejącą od 28 października 1939 r. do 22 czerwca 1941 r. pomiędzy III Rzeszą a  ZSRR, z korektą na wschód od Leska, pozostawiając Polsce Przemyśl. O uzgodnieniach „wielkiej trójki” w Teheranie dokonanych w grudniu 1943 roku nie wiedział nie tylko ogół Polaków, ale nawet prezydent i premier Rządu Polskiego w Londynie. Polacy mieszkający na Kresach (w tym w Wilnie i Lwowie) łudzili się jeszcze licząc na sprzymierzonych aliantów, zwłaszcza na USA. Prawdziwa „linia Curzona” zostawiała Lwów po polskiej stronie, ale sfałszował jej przebieg i taką wersję przekazał bolszewikom w 1920 roku sir Lewis Namier Bernstein (Żyd z Galicji, nazywający się wcześniej Ludwik Bernstajn-Znamierowski), doradca brytyjskiego premiera George’a Lloyda. Depesza brytyjska do Sowietów nie zawierała linii demarkacyjnej ustalonej na konferencji alianckiej 10 lipca 1920 roku w belgijskim mieście w Spa i podpisanej przez premiera Polski, Władysława Grabskiego. Na jej fałszywej wersji swoje żądania oparł Józef Stalin. Nie jest to więc „linia Curzona”, ale „linia Bernsteina”. Wynika stąd , że nazywanie przez banderowców ziem położonych na zachód od tej linii jest także fałszywe i powinni oni je określać jako „Zabernsteinia”, a nie „Zakurzonia” , oraz „Zabernsteiński Kraj”, a nie „Zakurzoński Kraj”.

22 września 1944 roku  we wsi Kwaszenina pow. Dobromil został porwany i zamordowany w rejonie Bryliniec przez 11-osobową grupę UPA w mundurach niemieckich i po cywilnemu gajowy Andrzej  Wieczorek lat 45 gajowy. (Edward Orłowski..., jw.)

28 września w leśnictwie Cisowa pow.  Przemyśl zamordowany został przez UPA w czasie powrotu z Olszan do miejscowości Brylińce leśniczy Kazimierz Gołębiowski, ur. 1923 r., ciała nigdy nie odnaleziono, symboliczny grób ma w Zawadce. (Edward Orłowski..., jw.)

We wrześniu 1944 r. we wsi Aksmanice pow. Przemyśl zginął 18-letni maturzysta z tej wsi. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.157).

4 października 1944 r. we wsi Kruhel Wielki pow. Przemyśl banderowiec o nazwisku Myśliwiec ze wsi  Prełkowice zamordował Józefa Fedeka.

7 października w nadleśnictwie Krasiczyn pow. Przemyśl został zamordowany przez UPA robotnik leśny Józef Legenć (Edward Orłowski..., jw.).

8 października w Birczy pow. Przemyśl na cmentarzu mają groby: Hutman Jakub ur. 1902 oraz Budnik Stanisław ur. 1923, którzy zginęli z rąk UPA. 8 X 1944.

We wsi Ulucz pow. Brzozów „27 X 1944 r. ok. godz. 19oo kilkunastu banderowców ubranych w mundury niemieckie i sowieckie zastrzeliło w domu, strzałem w serce, Mikołaja Polańskiego, sołtysa Ulucza. Również w Uluczu 27 X 1944 r. banderowcy zabili niejakiego Krowiaka”. (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.)

We wsi Rybotycze pow. Dobromil w październiku 1944 porwano Paulinę Wilgucką i Michała Kuśnierewicza. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 211). We wsi Towarnia pow. Dobromil banderowcy zamordowali 30 Polaków.

3 listopada 1944 r. we wsi Sufczyna pow. Przemyśl zamordowali 4-osobową rodzinę polską, trzech braci: Bolesława (6 lat), Mieczysława (10 lat), Zbigniewa (16 lat) i ich ojca Michała Dorociaka. Matka była wówczas w Przemyślu.

We wsi Jabłonica Ruska pow. Brzozów zamordowali Polaka, gajowego. „Milczanowski Franciszek gajowy Jabłonica Ruska k/Brzozowa NP Dydnia 14 XI 1944 lub 17 XI 1944 Wyszedł 12 XI 1944 r. z domu do pracy i już nie powrócił. Został zamordowany w Ropience przez UPA. Jego ciało odnaleziono 30 XII 1944 r. na terenie gromady Siedliska.”   (Edward Orłowski..., jw.)

We wsi Obarzym pow. Brzozów zamordowali 3 chłopców polskich.  W listopadzie 1944 r. banderowcy zamordowali w Obarzymie Sylwestra Kocana, niejakiego Różańskiego i Zdzisława Rybczaka, w Witryłowie zaś Jana Pelczarskiego i Antoniego Przystasza”. (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.)  We wsi Piątkowa pow. Dobromil upowcy zamordowali 4 Polaków, w tym małżeństwo. W mieście Przemyśl Ukraińcy zamordowali Antoniego Grocha. We wsi Rudawka koło Birczy pow. Dobromil na początku listopada  1944 roku banderowcy uprowadzili 6 Polaków, którzy zaginęli bez wieści. We wsi Witryłów pow. Brzozów uprowadzili 2 Polaków, którzy zaginęli.  „W listopadzie 1944 r. banderowcy zamordowali w Obarzymie Sylwestra Kocana, niejakiego Różańskiego i Zdzisława Rybczaka, w Witryłowie zaś Jana Pelczarskiego i Antoniego Przystasza. (Ks. Stanisław Nabywaniec, ks. Jan Rogula..., jw.)

cdn.