Logo

Na placówce w Czernijowie -Walki w lasach świnarzyńskich

Na południowy zachód od Kupiczowa ciągną się wzdłuż rz. Turii lasy świnarzyńskie, począwszy od Osy aż po Oździutycze. W tym dużym kompleksie leśnym UPA zorganizowała swoją bazę wypadową przeciwko ludności polskiej, samoobronie i oddziałom partyzanckim. W lasach rozbudowano system fortyfikacji obronnych, zbudowano szereg drewnianych budynków przeznaczonych na magazyny z żywnością i innym sprzętem, różne warsztaty i pomieszczenia dla ludzi. Tu też odbywało się szkolenie kadr dowódczych dla UPA. Stacjonujące w bazie oddziały UPA stanowiły zagrożenie dla organizujących się oddziałów 27 WDP AK i ograniczały jednocześnie swobodę manewru oddziałom polskim.

Po krótkim odpoczynku w miejscowości Suszybaba, do rejonu na styku z bazą świnarzyńską UPA, skierowana została nasza 3 kompania ppor. Jana Łucarza ps. „Jur”.

W dniu 25 stycznia 1944 roku przybyliśmy do wsi Czernijów, z zadaniem osłony rejonu koncentracji oddziałów zgrupowania „Gromada” od południa. Była to ukraińska wioska leżąca na skraju lasów świnarzyńskich około 4 km na płd. zach. od Kupiczowa. Ludność ukraińska opuściła wioskę, a jedynym jej mieszkańcem był Czech, którego dom leżał na samym skraju wsi od strony Kupiczowa. Byliśmy najdalej wysuniętą placówką w kierunku Siczy świnarzyńskiej – silnej bazy UPA. Kompania zajęła część wsi na kwatery, przygotowała stanowiska obronne i rozpoczęło się normalne życie żołnierskie, zorganizowane według zasad regulaminu służby wewnętrznej. Rano i wieczorem odbywały się apele, na których odczytywane były rozkazy, rano śpiewano „Kiedy ranne stają zorze…” a wieczorem „Wszystkie nasze dzienne sprawy…”. Kompania prowadziła ciągłe rozpoznanie nieprzyjaciela; patrole  w różnych porach dnia i nocy wychodziły w kierunku na Tuliczów, Osiecznik i Świnarzyn penetrując przyległy do lasów świnarzyńskich teren. Rozpoczęło się także intensywne szkolenie bojowe i musztra z bronią. Nikt jednak nie narzekał na nadmiar zajęć.  Zapał żołnierzy do szkolenia i służby był duży, nastrój wyśmienity. Współżycie w kompanii oparte było na koleżeństwie i wzajemnym zaufaniu. Szybko polubiliśmy naszego dowódcę, który swoim bezpośrednim stosunkiem do nas, życzliwością, serdecznością i troską o każdego zjednał sobie szacunek i poważanie.

  W pobliskim Kupiczowie stacjonowało kwatermistrzostwo dywizji i szpital. Stamtąd pobieraliśmy żywność, a także dochodziły do nas wiadomości o innych naszych oddziałach i stoczonych walkach. Mobilizacja oddziałów konspiracyjnych w Kowlu zaskoczyła Niemców. W samym mieście nie podjęli żadnej akcji. Ale już 19 stycznia 1944 r. wysłali oddział w sile kompanii w kierunku Zasmyk w celu rozpoznania i zniszczenia oddziałów partyzanckich. Doszło do zaciętego boju w Zasmykach między samoobroną wspomaganą przez pododdziały partyzanckie i Niemcami. Po kilkugodzinnej walce Niemcy zostali zmuszeni do wycofania się, tracąc 5 zabitych i kilkunastu rannych. Po stronie polskiej straty wynosiły: 1 zabity i 6 rannych oraz wśród ludności cywilnej – 7 osób zabitych i kilkanaście rannych. Była to jedna z pierwszych walk z Niemcami po ogłoszeniu mobilizacji, która wykazała, że można skutecznie przeciwstawić się dobrze uzbrojonym oddziałom niemieckim.

Dziś, na podstawie dokumentów i relacji naszych dowódców, wiem więcej o działaniach naszych oddziałów na tym terenie, w których jako żołnierz również uczestniczyłem. Otóż dowódca dywizji podjął decyzję uderzenia większością sił zgrupowania„Gromada” na bazę UPA w lasach świnarzyńskich, w celu rozbicia sił UPA tam znajdujących się, które stanowiły poważne zagrożenie dla naszych oddziałów. Zadanie to powierzył mjr. „Kowalowi” dowódcy zgrupowania „Gromada”. Przystępując do wykonania zadania mjr „Kowal” skoncentrował większość swoich oddziałów w rejonie Kupiczowa, i stąd wykonał główne uderzenie na „Sicz” świnarzyńską. W tym czasie zaszły sprzyjające tym planom okoliczności. W drugiej połowie stycznia 1944 roku do rejonu położonego na północny wschód od miejscowości Olesk przybyło z Polesia kilku tysięczne zgrupowanie partyzantki sowieckiej pod dowództwem P. P. Werszyhory. Zgrupowanie to miało przejść na południe do Galicji, a po drodze uderzyć na świnarzyńską „Sicz” i rozbić znajdującą się tam szkołę oficerską UPA.[1] Po nawiązaniu kontaktów z dowództwem zgrupowania sowieckiego uzgodniono wspólną akcję na świnarzyńską „Sicz”. Ze strony polskiej do akcji wydzielono następujące bataliony: „Sokoła”, „Jastrzębia”, „Łuny” i „Siwego”, które w przeddzień rozpoczęcia działań przegrupowały się do rejonu Kupiczowa. Całością polskich sił dowodził mjr Jan Szatowski „Kowal”, dowódca zgrupowania „Gromada”. Przebieg akcji był następujący: W dniu 2 lutego 1944 roku o świcie, po artyleryjskiej salwie, natarcie rozpoczęły oddziały partyzantki sowieckiej uderzając na „Sicz” z kierunku północno-zachodniego. Zepchnęły one wysunięte na północno-zachodni skraj lasu sotnie UPA, zajęły Rzewuszki i po krótkiej walce opanowały ufortyfikowany rejon w miejscowości Wołczak. Jednocześnie oddziały sowieckie działające na kierunku południowo- zachodnim, przekroczyły rz. Turię, zajęły bez walki Dominopol[2] i rozwinęły natarcie w kierunku na Wołczak. W tym samym czasie rozpoczęły natarcie oddziały polskie. Główne uderzenie szło w kierunku na Świnarzyn, Osiekrów, Moczułki w celu opanowania umocnionych rejonów we wschodniej części lasów świnarzyńskich i zamknięcia oddziałom UPA drogi odwrotu na wschód. Pomocnicze uderzenie oddziałów polskich w kierunku na Wierzbiczno, Ossę oraz w kierunku na Czernijów, Moczułki miało rozciąć ugrupowanie UPA na odizolowane od siebie części. Na głównym kierunku natarcie oddziałów polskich rozwijało się pomyślnie. Batalion „Siwego” wychodząc z Kupiczowa z marszu zaatakował przeciwnika w miejscowości Świnarzyn i  kontynuował natarcie w kierunku południowym, osiągając wieś Moczułki. Batalion „Sokoła” uderzył z rejonu Czernijowa w kierunku na Osiekrów i Makowicze. W krótkim boju wyparł broniące się tam oddziały UPA i rozwijając natarcie w kierunku południowym zajął wieś Popielówkę. Na kierunku pomocniczym batalion „Jastrzębia” forsownym marszem z Suszybaby osiągnął Tuliczów i rozwinął natarcie na Wierzbiczno, zajmując tę miejscowość oraz przyległe do niej kolonie prawie bez walki. Następnie skierował się na południowy zachód i osiągnął opustoszałą wieś Ossę. Batalion „Łuna” nocnym marszem z Kupiczowa zbliżył się do skraju lasów na północ od Świnarzyna, i nie napotykając przeciwnika (który zagrożony natarciem oddziałów sowieckich bez walki wycofał się w głąb lasów świnarzyńskich), około południa osiągnął wolne już od nieprzyjaciela Rzewuszki, Wołczak i Dominopol.[3]

Cała akcja zmierzająca do opanowania kompleksu lasów świnarzyńskich została przeprowadzona bez większego oporu ze strony przeciwnika. Działające na poszczególnych kierunkach oddziały polskie i sowieckie, głębokimi klinami wbiły się w system obrony „Siczy”, rozdzieliły od siebie broniące się oddziały UPA, które nie stawiały poważniejszego oporu. Działaniami opóźniającymi i ogniem starały się tylko powstrzymywać natarcie naszych oddziałów, aby umożliwić ewakuację bazy i ludności w kierunku na Ośmigowicze, Twerdyń i Kisielin. Dla zgrupowania „Gromada” akcja powyższa zakończyła się osiągnięciem zamierzonego celu. Opanowano bowiem kompleks lasów świnarzyńskich oraz przyległe miejscowości przez co uzyskano znaczne rozszerzenie bazy operacyjnej i niezbędne zaplecze do prowadzenia przewidywanych walk z Niemcami. Nie udało się jednak okrążyć i rozbić oddziały UPA. Zepchnięte w głąb lasu, w nocy z 2 na 3 lutego wymknęły się na południe. Okazało się, że dowództwo UPA, uprzedzone o planowej wspólnej operacji polsko - sowieckiej przeciwko „Siczy”, wcześniej wycofało większość swoich oddziałów z rejonu lasów świnarzyńskich, gdyż oceniło, iż nie jest w stanie przeciwstawić się takiej sile. W rękach oddziałów UPA pozostało jeszcze szereg miejscowości-twierdz, położonych poza kompleksem lasów świnarzyńskich,  takich jak: Ośmigowicze, Twerdyń, Oździutycze i Kisielin, w dalszym ciągu groźnych dla oddziałów polskich. Przekonano się o tym już za parę dni po akcji na bazy w lasach świnarzyńskich.

W akcji na bazę UPA w lasach świnarzyńskich brała udział nasza 3 kompania ppor. „Jura” w składzie batalionu „Sokoła”. Była to moja pierwsza walka w szeregach dywizji. Jej przebieg pamiętam w szczegółach. W nocy z 1 na 2 lutego 1944 r. ogłoszono alarm i kompania marszem ubezpieczonym weszła w lasy świnarzyńskie. Marsz był niezwykle uciążliwy, bowiem trzeba było pokonywać liczne zasieki, zwalone drzewa i inne przeszkody. Większość drogi pokonywaliśmy idąc gęsiego i trzymając się za pasy, gdyż przy przy wyjątkowo ciemnej nocy groziło to rozerwaniem kolumny. Przedzierając się w ten sposób przez lasy, ominęliśmy od wschodu Świnarzyn i o świcie dotarliśmy do miejscowości Osiekrów. Wychodząc z lasu przywitał nas gęsty ogień upowców, na szczęście mało celny. Kompania rozwinęła się w tyralierę i śmiałym atakiem opanowała wieś. Oddział UPA broniący wsi małymi grupkami rozpoczął odwrót w kierunku na Makowicze i Antonówkę. Kompania w  pościgu za wycofującym się nieprzyjacielem dotarła do chutorów położonych na wschód od Osiekrowa. W czasie walki o wieś ppor „Jur” był wszędzie, panował nad rozwojem sytuacji, dawał przykład żołnierzom swoją postawą. Z Osiekrowa dowódca kompanii wraz z małą grupą żołnierzy podążył w stronę chutorów. W połowie drogi, kiedy byliśmy na otwartym polu, w naszą stronę padł pojedynczy strzał z chutorów. Na moment zatrzymaliśmy się, ale więcej strzałów nie było więc szliśmy dalej do pierwszych zabudowań. Wokół panowała cisza. Nagle rozległa się seria z broni maszynowej i pojedyncze strzały karabinowe. Dowódca kompanii ppor. „Jur” wchodząc z grupą kilku żołnierzy na podwórze pobliskiej zagrody został śmiertelnie ugodzony serią z automatu. Odpowiedzieliśmy ogniem, a zabudowania z których padały strzały zostały podpalone. Po tej akcji i śmierci dowódcy dalszy pościg za uchodzącymi grupkami upowców został przerwany.

Po powrocie do Czernijowa wśród żołnierzy kompanii zapanowało przygnębienie. W pierwszej walce, jaką stoczyła kompania poległ bowiem dowódca, którego szczerze polubiliśmy. Pogrzeb odbył się 3 lutego w Kupiczowie, a towarzyszyło mu bombardowanie Kupiczowa przez lotnictwo niemieckie. Dowództwo kompanii czasowo objął szef kompanii sierż. Józef Kita „Konrad” i życie żołnierskie toczyło się dalej, chociaż już nie tak wartko.

5 lutego 1944 r. do Czernijowa przybył por. „Motyl” (Zbigniew Ścibor  – Rylski) i objął dowództwo kompanii. W ciągu najbliższych kilku dni zapoznawał się z dowódcami plutonów i drużyn, stanem kompanii, rozmawiał z żołnierzami. Już na początku zrobił dobre wrażenie na żołnierzach. W tym czasie zaszły pewne zasadnicze zmiany. Ze zmobilizowanych sił konspiracyjnych utworzono 27 Dywizję Piechoty AK[4] (którą wkrótce nazwano „Wołyńską”), i oddziałom nadano numerację odpowiednich pułków i batalionów. Kompanię naszą oznaczono jako: 3 kompania I/50 pp, ale żołnierze jeszcze długo posługiwali się nazwami batalionów i kompanii wywodzących się od pseudonimów dowódców.

 Mijając Kowel od południa skręcamy na szosę prowadzącą w prostej prawie linii z Kowla do Łucka. Jest to szeroka droga zbudowana przez władze sowieckie przez lasy. Biegnie ona równolegle do granicy z Polską, biorąc początek w Galicji i dalej przez Łuck – Kowel – Ratno do Brześcia. Niebawem przejeżdżamy przez Kołodeżno – miejscowość, w której w marcu 1944 roku odbywały się pierwsze spotkania i rozmowy dowództwa naszej dywizji z przedstawicielami dowództwa regularnej Armii Czerwonej nacierającej na Kowel w sprawie współdziałania taktycznego w walce z Niemcami. Dalej droga prowadzi wśród lasów z pominięciem miejscowości. I tak, omijamy z lewej strony dużą miejscowość Hołoby ze stacją kolejową, w której w czasie wojny mieściły się etapowe magazyny zaopatrzeniowe niemieckich jednostek frontu wschodniego. W nocy z 8 na 9 marca 1944 roku siłami II/50 pp „Jastrzębia” w składzie dwóch kompanii, jednej kompanii II/43 pp „Siwego” i jednej kompanii III/50 pp „Trzaska”  przeprowadzona została akcja na Hołoby w celu zdobycia broni, amunicji, umundurowania i innego sprzętu wojskowego. Niestety, akcja nie przyniosła oczekiwanych rezultatów ze względu na brak współdziałania oddziałów wykonujących różne zadania w ramach ustalonego planu. Przejeżdżamy linię kolejową Kowel – Równe, miejscowość Kopaczowkę, i stąd już mamy prostą drogę do Łucka.

 
[1] Litopys UPA t. 5, „Wołyń i Polissja”, knyha tretia, wspomnienia: W. Nowak ps. „Kryłatyj”, „Piwniczno-Zachidnia okruha Turiw”, s. 131.
[2] Czota UPA pod dowództwem „Taszkenta”, składająca się z Uzbeków, która ochraniała groblę i most w Dominopolu poddała się bez walki. (Litopys UPA t. 5, S. Nowyćkyj, „U zmahaniach za wolu wołynśkoji zemli”, s. 186. 
[3] J. Turowski, op.cit.,s.172-174
[4] Nastąpiło to 28 stycznia 1944 r. na odprawie dowódców dowódców Suszybabie.
Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.