Losy leśników na Wołyniu
/ Ppor. Józef Moszczyński w Serchowie na ćwiczeniach
Odkrywamy blaski, cienie i tragedie związane z pracą leśników na Wołyniu w okresie międzywojennym Józefa Moszczyńskiego – administratora majątku Serchów w powiecie sarneńskim, po latach wspomina syn.
Był 16 wrzesień 1939 roku. Zapadł już zmrok w serchowskim lesie. Noc zdawała się chłodniejsza, a las ciemniejszy niż zwykle o tej porze roku. Nagle ciszę domową przerwało głośne pukanie w okno. Zdziwiony podszedłem. Z mroku odezwał się nieznajomy głos: „Jutro nie możesz tu być, uchodź natychmiast, bo jutro nie będziesz żył, .uchodź”. Trzask łamanych gałązek zdradził, że nieznana postać szybko się oddaliła. Stałem jak sparaliżowany.
Tak wspominał mój ojciec swoje ostatnie chwile w majątku leśnym Serchów. Zanim dokończę tę dramatyczną historię spróbujmy odnaleźć na mapie małą puszczańską osadę Serchów.
Przed wojną Serchów leżał w granicach Rzeczpospolitej na Polesiu w powiecie sarneńskim ( obecnie Ukraina). Powiat sarneński zajmował północno-wschodnią część województwa wołyńskiego i graniczył: od zachodu z powiatami kowelskim i łuckim, od północy z województwem poleskim (powiaty piński i stoliński), od wschodu przylegał do granicy państwowej z ZSRR, natomiast od południa sąsiadował z powiatem kostopolskim. Od grudnia 1930 roku został przyłączony do woj. wołyńskiego. Województwo wołyńskie stało się wówczas największym województwem równym obszarowo około 1/10 powierzchni całej II RP. Grunty orne stanowiły zaledwie 23% powierzchni, najmniej ze wszystkich ówczesnych województw. Większość obszaru leśnego województwa należała do prywatnych właścicieli, najczęściej Polaków. Na terenie całego Polesia Wołyńskiego leżało tylko 14 miast.
Dla mieszkańców Serchowa i pobliskich chutorów najbliższa poczta, stacja kolejowa i posterunek policji znajdowały się w odległym o 30 km osadzie Maniewicze. Przez rejon maniewicki przebiegała ważna trasa kolejowa Kowel–Sarny i krzyżowały się główne drogi z Warszawy do Kijowa i z Łucka do Lubieszowa.
/ Tory kolejki wąskotorowej w pobliżu siedziby administratora.
/ Władysław Sebuł przed swoim domem w siedzibie majątku. Zamordowany 17 września 1939 r.
Leśnik i kawalerzysta
Józef Moszczyński urodził się 15 września 1902 r. w Czosnowie, woj. mazowieckie, jako jedno z ośmiorga dzieci Leonarda i Bronisławy z Bieleckich. W 1914 r. ojciec Józefa zmuszony był sprzedać gospodarkę z powodu zadłużenia. Rodzina przeniosła się do Warszawy znajdując skromną kwaterę w czynszowej kamienicy przy ulicy Wspólnej ( w pobliżu kościoła św. Barbary). W tej samej kamienicy dorastał też rówieśnik Józefa i późniejszy leśnik Jan Jamiołkowski.
W 1919 Józef Moszczyński wstępuje do Średniej Szkoły Leśnej przy Wydziale Leśnym Centralnego Towarzystwa Rolniczego (w skrócie C.T.R) w Warszawie ( mieszczącej się przy Placu Trzech Krzyży 8). Profesorami byli znani leśnicy: Adam Szwarc (późniejszy profesor Zakładu Użytkowania Lasu i Mechanicznej Technologii Drewna na Wydziale Leśnym SGGW w Warszawie), Janusz Witold Domaniewski (polski ornitolog, pisarz), Włodzimierz Krzeszkiewicz (główny inspektor Lasów Państwowych), Józef Rosiński (naczelnik w Departamencie Leśnictwa Ministerstwa Leśnictwa i Dóbr Państwowych), Jan Kloska, Leon Markiewicz, Teodor Doruchowski i Jan Vogtman.
W maju 1920 roku Warszawska Rada Wojewódzka wydała odezwę wzywającą ludność cywilną do walki z bolszewikami. Do Armii Ochotniczej zgłaszają się uczniowie i studenci. Józef Moszczyński przyjęty zostaje do 11 pułku piechoty Kompanii Ochotniczej w dniu 10 sierpnia 1920 roku, a kończy służbę tuż przed podpisaniem pokoju ryskiego 15 marca 1921 roku. Uzupełnia zaległości w nauce i rok później, pomimo bardzo trudnych warunków materialnych, kończy szkołę z odznaczeniem.
Prezesem Rady Opiekuńczej szkoły był Zygmunt hr. Bröel-Plater. Być może za jego protekcją, jako prymus szkoły, otrzymuje w nagrodę pierwszą pracę w lasach Dąbrowickich Witolda hr. Bröela Platera.1) Od październiku 1922 roku zatrudniony zostaje na stanowisku pomocnika kontrolera leśnego. Powołany do służby wojskowej 4 grudnia 1923 roku, a później odkomenderowany do Szkoły podchorążych kawalerii w Biedrusku, kończy ją w 1924 roku jako plutonowy podchorąży 7 pułku ułanów. Nadleśniczy lasów Dąbrowickich Maksymilian Edward Białowiejski,2) także kawalerzysta z 10 pułku ułanów, przychylnie patrzy na poczynania młodszego o 10 lat kolegi. Trzy lata później Józef Moszczyński odbywa szkolenie wojskowe rezerwy ( w 19 pułku ułanów), po którym udaje się na Wyższy Kursu Handlu Drzewem i Ziemiopłodami w Bydgoszczy. Po ukończeniu studiów z jednoroczną praktyką tartaczną nie wraca już do Dąbrowicy. Szuka samodzielnego stanowiska. Najpierw przyjmuje posadę kierownika w lasach Kruhowieckich (Kruhowicze od 1928 do 1928),3) a później po zakończeniu eksploatacji lasów od 1929 do 1930 roku, pracuje krótko jako leśniczy w Nadleśnictwie Hajnówka i w lasach Dóbr Ołyka (leśnictwo Cumań).4) W trakcie okresowego sześciotygodniowego szkolenia 16 pułku ułanów, w 1929 roku uzyskał nominację na stopień podporucznika rezerwy.
W Cumaniu panowały bardzo poprawne kontakty między pracownikami a administracją majątku. Właściciele – Radziwiłlowie obejmowali pracowników różnymi formami opieki. Lasy były wzorowo prowadzone przez samego Janusza księcia Radziwiłła. Dobre wyniki ekonomiczne zawdzięczała ordynacja korzystnemu położeniu między rzekami Styrem i Horyniem. Bliskość dróg spławnych, a także rozbudowana sieć kolejek linii wąskotorowych pomiędzy leśnictwami a tartakami, umożliwiała tani transport i korzystny eksport drewna.
Zdobyta praktyka i uzyskane doświadczenie w Cumaniu skłoniły Józefa Moszczyńskiego do poszukiwania jeszcze ambitniejszych wyzwań. Na początku kwietnia 1930 zatrudnia się jako zarządca lasów majątku Serchów.
W Serchowie
/ Siedziba administratora maj 35r. Serchów
Lasy Serchowskie stanowiły jeden zwarty kompleks przylegający ze wschodu do jeziora Białego (powierzchni 810 ha), od południa do majątku Hałuzja i działek włościan Hałuzji, od zachodu do majątku Karasin, a od północy do błot i uroczysk osady Jezierce. Były one wcześniej źle zarządzane, tak samo zresztą jak lasy sąsiadującego majątku Hałuzja.5) Eksploatację drzewa prowadzono w sposób rabunkowy wybierając do wyrębu najlepsze drzewostany położone wzdłuż dróg. Kres temu niekorzystnemu procederowi położyło rozporządzenie prezydenta z 1927 r. Na jego mocy, państwowi inspektorzy leśni i komisarze ochrony lasów mieli prawo kontrolowania prywatnej gospodarki leśnej i karania złych administratorów.
Zwyczajowo, pierwszą wizytę nowemu administratorowi lasów składał starosta. W ten sposób akcentowano uznanie dla prestiżu zawodu leśnika, ale także podkreślano wagę, jaką władza lokalna przywiązywała do współpracy z zarządcą lasów. Administrator lasów musiał natomiast stawić się osobiście do komisarza Ochrony Lasów i to niezwłocznie po objęciu stanowiska. Tak w liście, opisuje to zdarzenie ówczesny okręgowy komisarz z Sarn.
„… w dniu przyjmowania przeze mnie interesantów ( poniedziałek) otwierają się drzwi mego pokoju w Sarnach i ku memu zdziwieniu wchodzi Józef Moszczyński. Nie poznał mnie ( ja Go poznałem od razu ) i musiałem mu przypomnieć naszą znajomość, by w końcu uwierzył, że to we własnej osobie Jamiołkowski, którego przecież znał. Od tego czasu datuje się bliższa nasza znajomość, która przeistoczyła się w zażyłą serdeczną przyjaźń.”
Pierwszoplanowym zadaniem, nowego administratora, było zorganizowanie sprzedaży drewna w tartakach. Sąsiadujący majątek Hałuzja korzystał z dróg gruntowych wywożąc drewno na eksport do spławnej rzeki Styr ( 10 km) lub do pobliskiego tartaku. Nie było to rozwiązanie opłacalne bowiem transport drewna dłużycowego piaszczystymi drogami, był trudny i kosztowny. W 1930 roku pojawiła się dla majątku Serchów nowa sprzyjająca okoliczność na wyjście z kryzysu. W Maniewiczach powstała nowa duża fabryka parkietu belgijskiej firmy „LaChappelle Parquets” oraz kilka tartaków. Choć w Polsce, wobec konkurencji z Rosją i utracie rynków angielskiego i holenderskiego, eksport drewna dramatycznie załamał się, to w Maniewiczach popyt na ten budulec znacznie wzrósł. Wykorzystał to zręcznie Józef Moszczyński, negocjując korzystne dla majątku kontrakty. Kierowanie transportem drewna wymagało także sporego wysiłku organizacyjnego. Do majątku, oprócz piaszczystej drogi, dochodził jeden tor konnej kolejki leśnej (600 mm) Maniewicze - Karasin – Serchów długości około 45 km. Kolejka powstała w czasie I wojny światowej i pierwotnie miała służyć celom wojskowym. Została wydzierżawiona przez konsorcjum trzech pobliskich majątków, a zarządcą został nowy administrator Serchowa. Transport ten był szybki i tani, a kolejką dojeżdżali policjanci do posterunku w Karasinie i turyści oraz kombatanci zwiedzający miejsca historyczne związane z pobytem Marszałka Piłsudzkiego i walkami legionistów w bitwie pod Kostiuchówką.6)
Nowe porządki
Zdolnemu zarządcy bacznie przyglądał się komisarz leśny Jan Jamiołkowski, który po latach tak napisał w przesłanych mi wspomnieniach:
„ Ojciec był doskonałym organizatorem, podległy personel mocno trzymał w garści, dobrze orientował się w sprawach handlu drewnem toteż wkrótce, z zaniedbanego, o złej reputacji majątku uczynił obiekt dobrze zorganizowany, dający dochody, o opinii bez zarzutu.”
W odległej od majątku o 5 km wsi, miejscowi Poleszucy, żyli w warunkach bardzo prymitywnych. Bratanica Józefa Moszczyńskiego - Janina wspominała, że jeszcze w latach trzydziestych minionego wieku spotykało się kurne chaty, z jedną tylko izbą. Mieszkańcy sami wytwarzali wszystko co potrzebne do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Żyli tak jak ich pradziadowie, sami przędli len i robili płótno, z którego przygotowywali lekkie ubrania, zaś w zimę za przyodziewek służyły im baranice.
/ Miejscowa gospodyni pracująca w majątku.
/ Poleszuk z Serchowa
Poleszucy nie utożsamiali się z narodowością ukraińską, czy białoruską, a tym bardziej polską. Byli tutejszymi, a swój język deklarowali także jako „tutejszy”. Nie dawali po sobie poznać, że bliska im była rosyjska propaganda malująca Polaka, jako pana gnębiącego miejscową ludność. Włościanie często dopuszczali się kradzieży drewna z majątku, usprawiedliwiając swoje czyny nieuregulowana kwestią serwitutów i prawami nabytymi w poprzednich pokoleniach. Na tym tle dochodziło do konfliktów ze służbą leśną majątku. Józef Moszczyński konflikty te starał się łagodzić, zwłaszcza gdy chodziło o zabór drewna mniejszej wartości i na potrzeby własne ( opał).
Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna na Polesiu powodowała, że wśród ludności miejscowej coraz większy posłuch zdobywali agitatorzy komunistyczni. W Maniewiczach w dniu 1 maja 1931 r. policja strzelała do demonstrantów. Dwie osoby zginęły, kilkadziesiąt aresztowano, a wielu zbiegło ukrywając się w lasach i chutorach. W celu demonstracji siły militarnej na Polesiu organizowane były manewry i ćwiczenia rezerwistów. W czasie takich ćwiczeń w 1931 roku ppor. Józef Moszczyński dowodzi już plutonem kawalerii. Choć opinie ze szkoleń uzyskał bardzo dobrą, to podupadł na zdrowiu i w marcu 1939 roku Komenda Rejonu Sarny zameldowała do Biura Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych, że ppor. kaw. Józef Moszczyński posiada kategorie „C” i nie będzie mobilizowany. Po wybuchu wojny 1939 roku pozostał na stanowisku zarządcy i oczekiwał na dalsze rozkazy. Tak dotrwał do pamiętnego 16 września 1939 roku i opisanego na wstępie tajemniczego ostrzeżenia nieznajomej osoby.
Jest świadomy dużego zagrożenia. Pośpiesznie udaję się do zabudowań, gdzie mieszka jego zastępca Władysław Serbuł. Ostrzega go, lecz ten bagatelizuje sytuację. Ma broń, czujnego psa i czuje się bezpiecznie. Nie ma zamiaru opuszczać swojego domu z racji niesprawdzonych pogróżek. Nie pomagają nalegania - zostaje. Józef Moszczyński zdecydował się na pospieszny wyjazd. Dla niego była to trudna decyzja. Ukochał to miejsce, dobrze prosperujący majątek, piękną przyrodę, oswojoną sarenkę, kruka co z ręki jadł ser i ludzi z którymi się mocno zżył. Spakował tylko najpotrzebniejsze rzeczy i pozostawiając cały swój majątek, nocą udał się samotnie na rowerze szynowym do Maniewicz na stację kolejową. Jednym z ostatnich pociągów wyjechał do Białegostoku do krewnego. Ta nocna podróż przez las była zapewne najtrudniejszą w jego życiu. Miał nadzieję, że wkrótce jeszcze tu wróci. Nie mógł jednak już wrócić.
Straszna prawda
Z Białegostoku przez „zielona granicę” dostał się do Warszawy. W stolicy przychodzą trudne czasy okupacji: łapanki, aresztowania. Podjął pracę najpierw w tartaku w podwarszawskiej Zielonce, a potem prowadził duży tartak w Legionowie. Pod koniec wojny został aresztowany i trafił do obozu przejściowego pod Zakroczymiem, z którego udało mu się zbiec. Po wojnie najpierw pracował w Nadleśnictwie Drewnica pod Warszawą, a następnie przez 40 lat w Warszawie w Ministerstwie Leśnictwa na stanowisku starszego inspektora i radcy ministra. Wiele lat po śmierci okazało się jaki dramat rozegrał się w lasach serchowskich. W książce W i E Siemaszko „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945” czytamy:
„We wrześniu 1939 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich, został zamordowanyprzez Ukraińców leśniczy z majątku Serchowo o nazwisku Serbow. Ponadtomiejscowi Ukraińcy (także Żydzi) rabowali mieszkających w okolicy.
Mimo nieprawidłowej pisowni nazwiska nie ma wątpliwości, że chodzi tu o leśniczego Władysława Serbułę.
We wrześniu 1939 roku aresztowano także nadleśniczego dóbr Dąbrowickich Maksymiliana Białowiejskiego. Zginał później zamordowany w Katyniu. W gminie Dąbrowica, pow. Sarny, Ukraińcy rozgrabili całkowicie majątki polskie: Romejki, Worobin, Zosin. Z domów powyrywali drzwi i okna, rozebrali piece kaflowe, w parkach powycinali drzewa. Bez wieści zaginęło wielu leśników lub zostali oni później w 1941 roku wywiezieni na Sybir i już nie powrócili.
Epilog
W 2010 roku wybrałem się z bratem na Ukrainę w poszukiwaniu leśniczówki w serchowskim lesie. Nie odnajdujemy nawet jej śladów. Miejscowi twierdzą, że po rozgrabieniu została spalona, by nie pozostawić śladów zbrodni. W Serchowie odwiedziliśmy wiekową Ukrainkę pytając przez tłumaczkę, czy pamięta zarządcę pobliskiego majątku leśnego – Józefa Moszczyńskiego. Starsza kobieta rozpłakała się. Po chwili poznaliśmy powód. W latach trzydziestych, gdy na wsi panował głód, to on właśnie uratował ją zatrudniając przy sadzaniu lasu, uczciwie płacąc za pracę. Opuszczamy Serchów ze wzruszeniem. Teraz już wiemy dlaczego, ktoś chciał ostrzec naszego ojca.
Obecnie na terenie części dawnego majątku Serchów zorganizowano ukraiński rezerwat przyrody zwany Zapowiednikiem Rówieńskim, którego ozdobą są duże jezioro Białe oraz bagna Koza i Zaserchowie. W rezerwacie rośnie wiele rzadkich roślin, a bujna przyroda skrywa miejsca dramatów, które tu się kiedyś rozegrały.
„Pośród łąk, lasów i wód toni,
w ciągłej, pustej życia pogoni…
Czasem ozwie się gdzieś łosia ryk
albo w gąszczu dziki głuszca krzyk
i znów cisza tak niewzruszona,
dusza śni pustką rozmarzona piękny o Polesiu sen… „|
(z przedwojennego tanga Jerzego Artura Kosteckiego „Polesia czar”)
Leszek Moszczyński
Artykuł w wersji skróconej ukazał się w dwutygodniku Las Polski w roku 2018.
----
-
Majątek Dąbrowica (ukr. Дубровиця) 32300 hektarów – leżał na Ukrainie w obwodzie rówieńskim w wiejskiej gminie Dąbrowica. Lasy Dąbrowickie zajmowały obszarowo około 88 % całego majątku. Przed wojną własność Witolda hr. Broela Platera a dokładnej Witolda Marii Aleksandra hr. Bröel-Plater z Bröelów ( 1893-1962). Syn także Witold urodzony w 1922 roku zginał w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku na ul. Kredytowej. Po wojnie ekshumowany i pochowany na Powązkach Wojskowych, kw. 23-A, rząd 11, grób 16.
-
Białowiejski Maksymilian Edward ur. 7.06.1892 w Radzyminie ( woj. mazowieckie), więzień Kozielska, zamordowany w Katyniu.
-
Lasy Kruhowickie w pow. Łuniniec, woj. poleskie ( obecnie Białoruś). Siedzibą gminy były Kruhowicze Wielkie. Powierzchnia lasów w gminie to około 15500 ha. Gęstość zaludnienia – 19 osób na 1 km.kw – najmniejsza w Polsce. Majątek należał do spadkobierców Kazimierza Płaskowickiego.
-
Cumań (ukr. Цумань) – miejscowość w rejonie kiwereckim, obwodu wołyńskiego Ukrainy. W II Rzeczypospolitej Cumań był centrum dóbr ołyckich ks. Radziwiłłów z największym na Wołyniu tartakiem. Zbudowano go w r. 1907. Blisko Cumania znajdował się duży kompleks leśny 29000 ha z rzadką florą i fauną.W 1943 Ołyka stanowiła schronienie dla polskich uchodźców ocalałych z rzezi wołyńskiej.
-
Majątek Serchów należał pierwotnie do Mikołaja, Marii i Olgi Tereszczenko oraz Elżbiety Chłopoff. Tereszczenkowie do lat dwudziestych XX w byli właścicielami prawie całego południa Żytomierszczyzny. Później wyprzedawali majątki, a lasy serchowskie przeszły w posiadanie polskiej rodziny Groszkowskich. Nowi nabywcy zmienili zarządcę lasów zatrudniając Józefa Moszczyńskiego.
-
Bitwa pod Kostiuchnówką lub bitwa pod Kościuchnówką – działania Legionów Polskich prowadzone w dniach 4–6 lipca 1916 roku pod chutorem Kościuchnówka w pobliżu Maniewicz, na Wołyniu przeciwko oddziałom rosyjskiego XLVI Korpusu Armijnego, prowadzącego natarcie w ramach tak zwanej ofensywy Brusiłowa.
-
Józef Moszczyński zmarł w 1982 roku. Pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim (Stary), kw.167-3-16
-
Żródło: Akta ze zbiorów Hoower Instytution on War, Revolution and Peace w Stanford(Ambasada RP w ZSRR, Anders Collection, Ministerstwo Informacji i Dokumentacji - sygn. HIMID 3.155, rel 2763, DS.)