Logo

Wkroczenie Sowietów

17 września 1939 roku o świcie wojska sowieckie przekroczyły granicę polsko-sowiecką i zaatakowały nieliczne siły polskie, stojące na straży wschodnich granic Rzeczypospolitej. Z wkraczającymi wojskami sowieckimi podjęły nierówną walkę oddziały pułku KOP „Równe” oraz pułku „Sarny”. Pod naporem przeważających sił sowieckich cofały się w walkach w kierunku zachodnim, i w końcu zmuszone zostały do złożenia broni. W ten sposób wojska sowieckie już 17 września zajęły bez walki Równe, 19 września – Łuck, a w ciągu kilku następnych dni, został zajęty przez wojska sowieckie już cały obszar Wołynia. Wkroczeniu Sowietów na Wołyń towarzyszyła szeroka podjudzająca propaganda, której ostrze skierowane było przeciwko „Pańskiej Polsce” i Polakom, nawołująca Ukraińców do „rozliczenia krzywd” z okresu II Rzeczypospolitej. W odezwach i ulotkach sowieckich, rozrzucanych wśród ludności Wołynia, nawoływano do skierowania broni przeciwko „wrogom ludu”.

Wezwania te znalazły podatny grunt wśród ludności ukraińskiej. Przez Wołyń przetoczyła się fala gwałtów, rozbojów i mordów, ofiarami których padli liczni wyżsi urzędnicy państwowi, oficerowie, sędziowie i prokuratorzy, funkcjonariusze policji, działacze polityczni i społeczni, ziemianie i osadnicy oraz  inni. Zanim utworzono administrację sowiecką w wielu miejscowościach Ukraińcy spontanicznie organizowali przejściowe organa władzy. W niektórych wypadkach były to tylko grupy uzbrojonych ludzi, ochraniające własne wsie przed rozbojem i napaścią. W większości jednak organizowano „komitety rewolucyjne”, które budowały triumfalne bramy na powitanie wkraczających wojsk sowieckich. Dowódcy jednostek sowieckich z reguły upoważniali ich do pilnowania porządku w danym rejonie w imieniu nowej władzy sowieckiej. W ten sposób powstawała sieć posterunków tzw. milicji, składającej się z Ukraińców o poglądach komunistycznych (a także nacjonalistycznych) oraz Żydów. Nierzadko w szeregach tej milicji znalazły się także pospolici przestępcy i osoby, które chciały przy tej okazji załatwić swoje osobiste porachunki. Wszystko to stanowiło duże zagrożenie dla zdezorientowanej wydarzeniami ludności polskiej. Ukraińcy rozbrajali żołnierzy polskich i policję, organizowali czerwoną milicję, rabowali i zabijali uciekinierów - Polaków z centralnej Polski. Przed NKWD trudno było się ukryć policjantowi, oficerowi, działaczowi społecznemu bowiem aktywiści spośród miejscowej ludności ukraińskiej wskazywali ich i oddawali w ręce NKWD. Utworzone z inicjatywy komunistów „komitety rewolucyjne”, przy pomocy miejscowej milicji dokonywały aresztowań wśród Polaków, rewizji i grabieży ich mienia. Powracających do domu pojedynczych żołnierzy polskich (a także małe grupy żołnierzy) rozbrajano, zabierano umundurowanie i zabijano. Mnożyły się napady, rabunki i zabójstwa osadników wojskowych, leśników oraz uciekinierów cywilnych z Polski centralnej i zachodniej. Akty terroru miały miejsce przez cały wrzesień i początek października 1939 roku. Ustały one dopiero po zorganizowaniu władzy sowieckiej na terenach okupowanych. Od tego czasu rozpoczęła się okupacja sowiecka.
Polska ludność Wołynia ciężko przeżywała klęskę wrześniową. Wkraczające na Wołyń sowieckie wojska i władze Polacy traktowali jako okupantów. Tymczasem przeważająca część ludności ukraińskiej pozytywnie odnosiła się do władzy sowieckiej. Uprzywilejowana względem Ukraińców pozycja Polaków na Wołyniu w okresie międzywojennym okazała się doskonałym pretekstem do wywołania nastrojów antypolskich. Wystąpiły konflikty narodowościowe i klasowe, podsycane przez propagandę sowiecką oraz  miejscowych Ukraińców. Wytworzyła się atmosfera wrogości do Polaków wynikająca z utożsamiania niesprawiedliwości społeczno - narodowej (tzw. „polskiego jarzma”) z pojęciem Polski. Ukraińcy denuncjowali Polaków przed władzami sowieckimi, rozpoczął się terror i prześladowania ludności polskiej. Dla nas młodych był to wielki szok. Runęły mity o naszym przygotowaniu do wojny i możliwościach naszych sprzymierzeńców. Zastanawialiśmy się co nas czeka teraz pod rządami Sowietów. O Rosji sowieckiej wiedzieliśmy tylko same złe rzeczy. Rewolucja i wojna z bolszewikami w 1920 roku były zbyt blisko naszych czasów, a wydarzenia z tych lat pozostawiły w naszej świadomości opinię jak najgorszą o ich stosunku do nas. Zresztą już w pierwszych dniach wtargnięcia Armii Czerwonej na nasze ziemie okazał się ich jakże wrogi, bezwzględny i brutalny stosunek do wszystkiego co polskie. Odsunęły się na bliżej nieokreślony czas plany dalszej mojej nauki. Moi rodzice wynieśli przykre doświadczenia z wojny bolszewickiej w 1920 r. i z niepokojem oczekiwali co będzie dalej.   
Władze sowieckie rozpoczęły wprowadzać swoje porządki od wydania szeregu zarządzeń zmierzających do zespolenia politycznego, gospodarczego i społecznego zajętych ziem wschodnich ze Związkiem Sowieckim. 22 października 1939 roku, pod czujną kontrolą okupacyjnej armii sowieckiej i funkcjonariuszy NKWD, przeprowadzono wybory do rad, a 1 listopada 1939 roku Rada Najwyższa ZSRR wydała dekret o włączeniu Zachodniej Ukrainy do Związku Sowieckiego. 29 listopada 1939 roku opublikowano kolejny dekret Rady Najwyższej ZSRR o nadaniu (przymusowo) obywatelstwa sowieckiego wszystkim obywatelom polskim, którzy znajdowali się w dniach 1 i 2 listopada 1939 roku na ziemiach zajętych przez Armię Czerwoną. Odpowiednimi uchwałami zarządzono wywłaszczenie właścicieli majątków ziemskich i utworzenie tzw. sowchozów. Znacjonalizowano przedsiębiorstwa przemysłowe i banki. Rozpoczęła się grabież i wywożenie w głąb Związku Sowieckiego mienia państwowego, mienia większych przedsiębiorstw samorządowych i prywatnych oraz inwentarza żywego. W początkach 1940 roku rozpoczęła się akcja przymusowego poboru do Armii Czerwonej, która objęła mężczyzn w wieku od 18 do 50 lat.
Zmiany nastąpiły również w szkolnictwie, systemie nauczania i wychowania. Zniesiono podział na szkoły powszechne i gimnazja, a na ich miejsce utworzono t. zw. „dziesięciolatki” z ukraińskim językiem nauczania. Tylko w niektórych większych miastach były szkoły polskie. Programy szkolne dostosowano całkowicie do obowiązujących w szkolnictwie sowieckim. Z programów wyłączono lekcje religii, geografii i historii Polski, zabroniono posługiwania się przedwojennymi podręcznikami polskimi. Do szkół przybyli  nauczyciele ze Związku Sowieckiego.
Prześladowania i szykany dotknęły także duchowieństwo katolickie, grecko-katolickie i prawosławne. Zamknięto liczne kościoły i zakony, a niektóre obłożono dużymi podatkami, zmuszając je do samolikwidacji. Zamknięto szkoły prowadzone przez kościoły, zakony i organizacje religijne. Akta władz kościelnych utraciły moc prawną aktów stanu cywilnego i przeszły w ręce urzędów cywilnych.
Jesienią i zimą 1939 r. miały miejsce aresztowania wyższych urzędników państwowych i samorządowych, oficerów, funkcjonariuszy policji, przywódców politycznych i kierowników organizacji społecznych oraz ziemian i właścicieli większych przedsiębiorstw. Na początku 1940 r. rozpoczęto realizację szczegółowo opracowanego planu deportacji obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego pod hasłem usunięcia z terenów Wołynia „elementów niebezpiecznych” i „elementów antysowieckich”. Chodziło o usunięcie z Wołynia politycznie świadomego elementu polskiego, uważanego za potencjalną opozycję wobec Związku Sowieckiego. Pierwsza deportacja odbyła się 10 lutego 1940 r. i objęła średnich i niższych funkcjonariuszy państwowych i samorządowych oraz osadników wraz z rodzinami. Listy osób przeznaczonych do deportacji sporządzane były przez władze sowieckie przy aktywnym uczestnictwie miejscowych Ukraińców. W czasie wywożenia ludności polskiej spotkać można było jakże przewrotne wypowiedzi, mające usprawiedliwić władze sowieckie, że „my przecież do was nic nie mamy, bo was nie znamy, robimy to na życzenie i prośbę tutejszej ludności ukraińskiej, która zna was i wie dobrze kto z was jest winien”.
W mojej miejscowości Iwaniczach, oddalonej od ośrodków powiatowych, początkowy okres okupacji sowieckiej był na ogół spokojny. Dochodziły do nas tylko strzępy informacji o dokonywanych zmianach w powiecie i o aresztowaniach byłych urzędników państwowych i wśród polskiej inteligencji. Ojciec zajmował się gospodarstwem i unikał jakichkolwiek kontaktów. We Włodzimierzu, na miejscu Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Mikołaja Kopernika, do którego uczęszczałem przed wojną, otwarto we wrześniu średnią szkołę t. zw. „dziesięciolatkę” z polskim językiem nauczania. Wieść o tym dotarła do mnie od moich kolegów szkolnych, którzy zostali przyjęci do tej szkoły. Wahałem się, czy w tych warunkach przystąpić do dalszej nauki. Ojciec zdecydował, że poczekamy na dalszy rozwój sytuacji, a tymczasem będzie mnie uczył w domu z podstawowych przedmiotów trzeciej klasy gimnazjalnej.
Zima 1939/1940 roku była wyjątkowo mroźna. Na początku lutego, w największe mrozy, zaskoczyła nas akcja wywózki Polaków na Sybir (tak wtedy u nas mówiono). Do podstawionego na stację kolejową w Iwaniczach wagonu towarowego funkcjonariusze NKWD i milicji zebrali z okolic kilkanaście rodzin polskich, głównie osadników i byłych urzędników państwowych. Z niepokojem oczekiwaliśmy, czy nie przyjdą także po nas. Akcja ta była dobrze i skrycie przygotowana przez miejscowe władze sowieckie, przy udziale miejscowych  Ukraińców. Nas zostawiono w spokoju może dlatego, że ojciec jako nauczyciel pomagał Ukraińcom przed wojną załatwiać różne sprawy w urzędach, i stąd cieszył się uznaniem oraz dużym autorytetem wśród miejscowych Ukraińców, a od nich w tym czasie wiele zależało. W ciągu lata 1940 roku oswoiliśmy się z panującymi warunkami, i lęk przed niewiadomym był już mniejszy. Przestało nas już także dziwić, że nie było w sklepach żadnych towarów, a jak od czasu do czasu trochę czegoś przywieziono to w mig zostało rozkupione. Przed nowym rokiem szkolnym ojcu zaproponowano stanowisko kierownika niepełnej szkoły średniej w sąsiedniej wsi Drewiniach. W tym czasie do szkoły w Iwaniczach przybył nowy nauczyciel matematyki Jerzy Krasowski, który zaprzyjaźnił się z naszą rodziną i bywał częstym gościem w naszym domu. Okazało się, że pochodził z rodziny ziemiańskiej, był ppor. rezerwy WP, brał udział w wojnie niemiecko-polskiej, a obecnie ukrywał swoje pochodzenie pracując w szkolnictwie. Oczywiście o tym nikt oprócz mego ojca nie wiedział. Objęcie przez ojca kierownictwa szkoły w sąsiednich Drewiniach wpłynęło uspakajająco na nasze nastroje, gdyż w pewnym stopniu świadczyło, że miejscowe władze nie mają, przynajmniej na razie, złych zamiarów w stosunku do nas. Po rocznej przerwie i ja rozpocząłem dalszą edukację. Zostałem przyjęty do ósmej klasy „dziesięciolatki” w Porycku, małym miasteczku odległym od Iwanicz o około 7 km. I tak przetrwaliśmy do końca trudny okres okupacji sowieckiej, nie wiedząc wówczas o tym, że nadejdą jeszcze gorsze, i jakże  tragiczne dla nas czasy.       
W ciągu dwóch lat okupacji sowieckiej na Wołyniu dokonały się olbrzymie zmiany demograficzne, społeczne, ekonomiczne i polityczne. Ludność polska poniosła duże straty, przede wszystkim straty jakościowe, które powstały na skutek represji i eksterminacji najbardziej patriotycznych grup ludności polskiej. Oto jak oceniał wówczas sytuację na Wołyniu gen. Rowecki Komendant AK: „(...) Po ciężkim okresie okupacji sowieckiej, teren został ogołocony z elementu wartościowego. Zupełny brak oficerów zawodowych a nawet rezerwy, utrudnia odbudowę komend Okręgów i obwodów. Muszę wysyłać ludzi z Generalnego] Gubernatorstwa].”

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.