Logo

KALENDARIUM LUDOBÓJSTWA: GRUDZIEN 1944 oraz „W roku 1944”

    1 grudnia 1944 roku:

We wsi Hińkowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 30 Polaków. Czesława Kierzyk z domu Lewicka: „W moją pamięć, 11-letniego wówczas dziecka, mocno wryły się wydarzenia 1 grudnia 1944 roku. W tym dniu na każdym domu polskiej rodziny w Hińkowcach (powiat Zaleszczyki) wywieszono ogłoszenia bandy UPA, w których nawoływano do natychmiastowego opuszczenia wsi. Jednocześnie grożono, że w przeciwnym razie stanie się z nami to, co z Żydami. Jeszcze tej samej nocy dokonano okrutnego mordu na Polakach. Noc była jasna. Śnieg, który przyprószył ziemię, odbijał blask księżyca. Bandyci zbliżali się do wsi od strony Zaleszczyk z Hartanowic w kierunku Tłustego. Szli pieszo, niektórzy jechali wozami. Ostatni podpalali polskie domy. Oszczędzali tylko te, które sąsiadowały z domami ukraińskimi z obawy, że ogień się rozniesie. Widać, że mieli dobre rozeznanie w terenie. Był to najtragiczniejszy dzień w historii Hińkowiec. Spalono bardzo dużo domów. Cała wieś stała w ogniu. Widzieliśmy, jak strzelano do uciekających ludzi.

Tak zginęła matka Franciszka Kolerżaka, która uciekała, niosąc go na rękach. Kiedy upadła trafiona kulą, na jego oczach zabito podbiegającą do nich starszą siostrę. Zamordowano Bronisława i Edwarda Kutkowskich, Linkiewiczów i wielu innych. W stajni Jana Kowalskiego spłonęły 2 piękne konie i krowy. Wielu Polaków ukrywało się tej nocy, podobnie jak w noce poprzednie. Niektórych przechowali Ukraińcy. Stanisława Harnasiuk przechowała aż 18 osób. Śmierci uniknęła też mieszkająca w pobliżu Ludmiła Baraniecka z dziećmi (Emilią i Janem), która również się ukrywała przed bandą UPA. Bandyci próbowali podpalić ich dom, mieli jednak z tym problemy, gdyż był kryty blachą, a nie strzechą. Przez okno wrzucili ładunek wybuchowy, który zniszczył wnętrze. Następnego dnia rano właścicielka młyna, Maria Komunicka zabrała moją rodzinę oraz innych na wóz i zawiozła do Zaleszczyk. Wieś opuściło wiele polskich rodzin. Te wydarzenia wpłynęły ostatecznie na decyzję o wyjeździe z Zaleszczyk na Ziemie Odzyskane. Trzeba było jednak jeszcze czekać na odpowiednie dokumenty i wagony do transportu. Trwało to dość długo. Mieszkaliśmy w domach po wymordowanych wcześniej Żydach. Widzieliśmy, jak Dniestrem płynęły drzwi z przybitymi do nich zwłokami ludzkimi. Zabraliśmy ze sobą niewiele dobytku. Kiedy w następnych dniach co odważniejsi wrócili do domów, aby zabrać jeszcze potrzebne rzeczy, okazało się, że w mieszkaniach niczego już nie było. Zostały rozszabrowane. Nawet obrazy zdjęto ze ścian. Z Zaleszczyk wyjechaliśmy dopiero wiosną 1945 roku.” (Czesława Kierzyk z domu Lewicka; w: kotlactive.pl/.../relacje-i-wspomnienia-osadnikow-rejonu-gminy-kotla-2012-czesc-2-2...  ). Inni datują napad na noc z 28 na 29 listopada 1944 (Karolina Szuszkiewicz; w: Komański..., s. 907 – 908), lub na noc z 3 na 4 grudnia 1944 r. - patrz niżej. 

We wsi Kobylnica Ruska pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

We wsi Krystynopol pow. Sokal zamordowali 2 Polaków.

We wsi Leszczków pow. Sokal zamordowali 1 Polaka.

We wsi Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska zamordowany został Józef Regan, lat 48, z przysiółka Kołajce. Patrz też poniżej: 11 grudnia.  

We wsi Nowy Dwór pow. Sokal zamordowali 2 Polaków.

    2 grudnia: 

We wsi Dorożów pow. Sambor Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: Anielę Kotchów z synem.

We wsi Gniłowody pow. Podhajce  banderowcy zamordowali 2 Polaków. „2 grudnia 1944 roku banderowcy po raz kolejny przybyli po upatrzone przez siebie ofiary. Późno w nocy pod domem Michała i Katarzyny Olszewskich zatrzymały się sanie. Sześciu przybyszy wtargnęło do domu. Po chwili mężczyznę wywlekli do sań, kobietę zaś, która nie chciała im podać jego płaszcza, uderzyli kolbą po plecach. Niewiasta zmarła po trzech tygodniach, w samą Wigilię. Jej osierocone dzieci, Romana i Tadeusz, nigdy też już nie zobaczyły ojca. Już po wojnie dowiedziano się, że został wywieziony za wieś. Tam zmuszony został do wykopania grobu. Z obciętym językiem oraz z połamanymi rękami i nogami został wrzucony do jamy i zakopany żywcem. Jedni twierdzą, że został zamordowany za to, że był świadkiem zbrodni na rodzinie hłavy, Hryńki Patry¸ inni natomiast przypuszczają, że przyszło mu zapłacić cenę za to, iż przez przypadek zauważył ukrywającego się na podwórzu jednej z sąsiadek długobrodego banderowca. W dniu, w którym zbrodniarze uprowadzili Michała Olszewskiego, przyszli także po jego brata – Kazimierza. Dzięki przytomności umysłu kilkunastoletnich córek, które zdołały przekonać banderowców, że ojca nie ma w domu, Kazimierz uniknął tragicznego losu. Zbrodniarzom udało się natomiast schwytać 34-letniego Antoniego Błahę. Wywieziony razem z Michałem Olszewskim zaginął bez wieści.” ( Maria Jazownik, Leszek Jazownik: Gniłowody mają  żal, 01 listopada 2009 ; w: http://ljazownik.cwahi.net/index.php?option=com_content&view=article&id=76:gniowody-maj-al&catid=48:pami-kresow-yca&Itemid=77 ).

We wsi Jabłonów pow. Kopyczyńce uprowadzili Polaka, który zaginął.

We wsi Jezierna pow. Zborów uprowadzili i zamordowali w lesie 22-letnią Polkę. Inni:  „2 grudnia 1944 r. zamordowano, po przesłuchaniu na posterunku milicji ukraińskiej w pobliskim lesie Stefanię Kuźmę”. (Tadeusz Bednarczuk; w:  http://kresy.info.pl/menu-serwisu/historia/1121-zbrodnia-w-biay-dzie ).

We wsi Sople Górne przysiółku wsi Bihale pow. Lubaczów 2 grudnia 1944 r. zamordowali Łukasza Gonciarza lat 31. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

 W nocy z 2 na 3 grudnia:

We wsi Chartanowce pow. Zaleszczyki: „Zimą, z 2 na 3 grudnia 1944 roku, banda UPA dotarła do sąsiedniej wsi Chartanowce, mordując tam 2 osoby.” (Wanda Górska z domu Pieniawska; w: kotlactive.pl/.../relacje-i-wspomnienia-osadnikow-rejonu-gminy-kotla-2012-czesc-2-2...  ).

   3 grudnia: 

We wsi Ciemierzyńce pow. Przemyślany upowcy zamordowali 48 Polaków, w tym 46 żołnierzy Istriebitelnego Batalionu. „03.12.1944 zostali zamordowani: Kowalska; Kowalski; Krasowska; Krasowski; Opychalski Jan; Szuberla Jan, wójt;  Żebranowicz.” (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 176 – 177). „W Ciemierzyńcach (03.12.1944 r.) sotnia „Rybołowcy” pod dowództwem „Bajdenka” rozbiła lokalny oddział „Istrebitielnego Batalionu”, składający się z Polaków i Rosjan. Zabito 45 osób i spalono kilkanaście budynków. (Sprawozdanie upowskie, nadesłał Czesław E. Blicharski; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 170). „Grudzień 1944 r. Liczne bojówki eksterminacyjne OUN-UPA dokonały napaści na polskie zagrody. Napastnicy spalili większość polskich zabudowań. Napad był zaskoczeniem, uciekających chwytano i wrzucano żywcem do ognia. Zginęło wiele osób od kul, siekier i ognia. Wiele osób było rannych i poparzonych. Według niepełnych informacji liczba ofiar wyniosła ponad 100 osób. Wśród rzuconych do ognia, którzy spłonęli żywcem, było małżeństwo Krasowskich. Nazwiska  innych ofiar nie są znane.” (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 171).  

We wsi Gontowa pow. Zborów zamordowali 15 Polaków; m.in.  zarąbali koło kaplicy 70-letnią Miazgowską oraz po torturach 40-letnią Annę Olszewską, której wbili kołek w krocze. Inni: nie mniej niż 25 osób („Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich w celu całkowitego wyniszczenia ludności polskiej w latach 1939 - 1945 na terenie powiatów Zborów i Brody, woj. tarnopolskie”; sygn. akt S 83/09/Zi; w: https://ipn.gov.pl/pl/sledztwa/sledztwa/oddzialowa-komisja-we-w/31480,Sledztwa-zakonczone-wydaniem-postanowienia-o-umorzeniu.htm ). Prawdopodobne ofiary to także: Bieniaszewska Maria - zam. Gontowa 66, Dobrowolska Katarzyna - zam. Gontowa 60, Letki Paweł - zam. Bukowina 171, Olejnik Piotr - zam. Gontowa 60.

We wsi Hinkowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali około 27 Polaków: „03.12 44 r. w czasie drugiego napadu zamordowano 12 Polaków i kilkanaście osób (15?) spalono żywcem” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie do listy strat ludności polskiej podanej przez Komańskiego i Siekierkę dla województwa tarnopolskiego (2004); w: Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich. Seria – tom 7, pod redakcją Witolda Listowskiego, Kędzierzyn-Koźle 2015; za: http://www.kresykedzierzynkozle.home.pl/attachments/File/2__Ksi____ka_tom_7.pdf ). Patrz: 1 grudnia 1944 r. oraz : w nocy z 3 na 4 grudnia 1944 r.  

We wsi Horyniec pow. Lubaczów 3 grudnia 1944 r. zamordowali milicjanta Adama Hałucha lat 25. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Koszlaki pow. Zbaraż banderowcy po niedzielnej sumie uprowadzili ks. Włodzimierza Siekierskiego, wikariusza parafii, który zaginął bez wieści. „Po sumie w swojej parafii, gdy udawał się do swego organisty na obiad, porwany przez ludobójczą organizację ukraińską OUN/UPA i zamordowany. Ciała nie odnaleziono. O mordzie powiadomił Kurię Biskupią we Lwowie greckokatolicki proboszcz parafii Koszlaki, ks. Teofil Łucyk.” (http://www.swzygmunt.knc.pl/MARTYROLOGIUM/POLISHRELIGIOUS/vPOLISH/HTMs/POLISHRELIGIOUSmartyr2460.htm). 

W nadleśnictwie Krasiczyn pow. Przemyśl został zamordowany z rodziną przez UPA stróż Paweł Narożnowski, lat 40.

We wsi Manajów pow. Zborów: Dziadek Marii Dajczak ze strony ojca pochodził z wsi Trościaniec w Galicji. Jego przydomek – Młynarz – pochodził od zawodu. Na jego rodzinę mówiono ”Nogas”, ponieważ mieli wielkie stopy. Babcia Marii Dajczak, również Maria, została zabita 3 grudnia 1944 przez ukraińskich nacjonalistów w wieku dziewięćdziesięciu kilku lat.” (http://www.olejow.pl/readarticle.php?article_id=614 ).   

We wsi Nowosiółka Skałacka  pow. Skałat: został uprowadzony i zamordowany przez Ukraińców  Polak Michał Popielarz. ( „Skałat – czasu pokoju i wojny”. Wspomnień  księga druga. Warszawa 2003) . 

We wsi Sapohów pow. Borszczów banderowcy zamordowali 45 Polaków.

    W nocy z 3 na 4 grudnia:

We wsi Hińkowce pow. Zaleszczyki: Wanda Górska z domu Pieniawska: „Następnej nocy, z 3 na 4 grudnia, o godz. 21.00. banderowcy weszli do Hińkowiec. Dla wielu Polaków była to ostatnia noc w ich życiu. Banderowcy szli i podpalali domy rodzin polskich. Widać było, że mieli dobre rozeznanie. Podpalili wiele domów. Ratujących się ucieczką Polaków zabijano. Tej nocy zginęła Wilczyńska i jej córka Wanda, 19-letni Kutkowski, Janina Górska z babcią Jakimiszynową – Ukrainką oraz Adolfina Palczyńska, z domu Górska. Strzelano też do Julii Kolerżak, uciekającej z dzieckiem (Franciszkiem) na ręku. Zabito ją oraz jej córki, Sabinę i Marię. Jedną z nich zastrzelono na oczach brata, kiedy podbiegła do upadającej matki. Franciszek Kolerżak przeżył leżąc pod martwą matką, gdyż bandyta sądził, że i on nie żyje. Banda podpaliła też dom rodzinny mojego przyszłego męża, Tadeusza Górskiego, w którym oprócz niego była jeszcze matka z siostrą Krystyną oraz dwaj bracia – Edmund i Adolf. Udało im się przeżyć ratując się ucieczką. Jedna ze ścian domu była na zimę osłaniana słomą razem z oknem, które z tego powodu nie było widoczne. Po podpaleniu domu banderowcy pilnowali frontowej części domu z oknami, aby w razie czego zastrzelić uciekających. Tymczasem chłopcy zdjęli okno za palącą się słomą, wyskoczyli przez otwór okienny i uciekli. Matka z córką leżały na podłodze i uległy tylko poparzeniu. Wyszły, gdy banderowcy odeszli od domu. Natomiast zwierzęta w stajni spaliły się żywcem. Była to para koni, 2 krowy, byczek i świnie. Tylko pies się uratował. Rankiem wszyscy mieszkańcy domu odnaleźli się i uciekli do miasteczka Tłuste, gdzie mieszkali przez miesiąc w domach po Żydach. Wieczorem, pierwszego dnia po ucieczce, pojawił się niespodziewanie pies. Jego widok bardzo ich uradował. W kolejny dzień znikł, a wieczorem znów się pojawił i tak przez wiele dni. Jak się okazało w dzień biegał na pogorzelisko. Na przełomie grudnia i stycznia Górscy z innymi, załadowali się do wagonów. Psa znowu nie było, ale przed wyjazdem pojawił się. Kiedy dojechali do Czortkowa, pies na chwilę wyskoczył, ale gdy transport ruszył, nie wrócił. Bał się wskoczyć, bo w drzwiach stały 2 kobiety. Pies biegł jeszcze spory kawałek drogi, ale został, bo nie mógł nadążyć za transportem. Wszyscy w wagonie płakali. Po latach spotkani znajomi ze wsi mówili, że długo widziano psa chodzącego po pogorzelisku. /.../ Tymczasem po tragicznej nocy, rankiem 4 grudnia, większość polskich rodzin uciekła z Hińkowiec do miasta. Jedni, zwłaszcza posiadający konie, do Zaleszczyk (12 km), inni do Tłustego (7 km). Mama uciekła ze mną do Tłustego. Siostra mamy, Ludmiła Baraniecka, w tę tragiczną noc, podobnie jak wiele poprzednich, ukrywała się z 2 dzieci (5-letnią Emilią i 2-letnim Janem) poza domem. Bandyci, nie mogąc podpalić jej domu, bo dach był kryty blachą, wrzucili przez okno ładunek wybuchowy, który zniszczył stół i łóżko. Gdyby w tę noc byli w domu, nie przeżyliby. Ludmiła razem z dziećmi rankiem była już w Zaleszczykach, a po kilku dniach – w Tłustym. Druga siostra mamy, Michalina Sadowska, także uciekła do Zaleszczyk z trojgiem dzieci (Lidia, Zbigniew, Wiesław). Inna siostra, Bronisława Linkiewicz, uciekła do Tłustego, dźwigając ze sobą przez 7 km głowicę maszyny do szycia dla mamy. Babci, Emilii Linkiewicz, która mieszkała w środku wsi, po sąsiedzku z rodzinami ukraińskimi, nie zagrażało podpalenie, gdyż ogień mógł się przenieść na domy Ukraińców. Dlatego jeszcze została. Odwiedzała nas w Tłustym, przynosząc żywność i potrzebne rzeczy. Którejś nocy do drzwi domu babci zapukał Ukrainiec. Zapytał, gdzie są jej córki. I dodał: „Jeżeli do nich idziesz – nie wracaj”. Na drugi dzień babcia też już była w Tłustym.”  (Wanda Górska z domu Pieniawska; w: kotlactive.pl/.../relacje-i-wspomnienia-osadnikow-rejonu-gminy-kotla-2012-czesc-2-2...  ). „Józefa Klecman, wdowa po mężu Ukraińcu, której syn służył w bandzie UPA, została zamordowana we własnym domu. Była torturowana, związana i przyciśnięta łóżkiem do ściany, podobno męczyła się przez całą noc. Rano jej sąsiadka odnalazła jeszcze ciepłe ciało, obrzucone garnkami. Czy w tym mordzie brał udział jej syn trudno powiedzieć, ale na pewno wiedział o napadzie i nie ostrzegł swojej matki. Maria Markiewicz, około 22 lat, była chora i leżała w łóżku, gdy do jej domu weszli mordercy. Przebili jej brzuch dużym nożem i tak leżała w męczarniach przez trzy dni, aż skonała z bólu i upływu krwi”. (Karolina Szuszkiewicz; w: Komański..., s. 907 – 908).

We wsi Kopczyńce pow. Tarnopol banderowcy zamordowali 6 Polaków i 1 Ukraińca.

    4 grudnia: 

We wsi Charatanowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 8 Polaków.

We wsi Hińkowce pow. Zaleszczyki spalili 15 Polaków w 8 zagrodach.

We wsi Kniażyce pow. Przemyśl: „4 grudnia w Kniażycach wymordowali polską rodzinę Pawła Narożnowskiego (rodziców i 2 dzieci – Pawła, Katarzynę, Jana), a jedno lub dwoje dzieci zostało ranne (Feliks i Edward).  Paweł Narożnowski (błędnie Piotr), l. 45, Polak, stróż – pracownik leśny (nadleśnictwo Krasiczyn), tymczasowo zamieszkały Kniażycach. Zamordowany w nocy 3 na 4 XII 1944 r. w Kniażycach przez nacjonalistów ukraińskich. W czasie napadu zamordowano większość rodziny Narożnowskich (rodziców i 2 dzieci). Następnych 2 rannych dzieci: Feliks (ur. 1934 r.) i Edward (ur. 1936 r.) przeżyło atak. Pochowany w mogile zbiorowej na cmentarzu parafialnym w Kniażycach. Katarzyna Narożnowska, (z d. Gierczak), l. 42. Polka, tymczasowo zamieszkała w Kniażycach. Zamordowana w nocy 3 na 4 XII 1944 r. w Kniażycach przez nacjonalistów ukraińskich. Pochowana w mogile zbiorowej na cmentarzu parafialnym w Kniażycach. Jan Narożnowski, l. 14, ur. w Korytnikach (?), dziecko tymczasowo zamieszkałe w Kniażycach. Zamordowane w nocy 3 na 4 XII 1944 r. w Kniażycach przez nacjonalistów ukraińskich. Pochowany w mogile zbiorowej na cmentarzu parafialnym w Kniażycach. Irena Narożnowska (błędnie Maria), lat 3–4, dziecko tymczasowo zamieszkałe w Kniażycach. Zamordowane w nocy 3 na 4 XII 1944 r. w Kniażycach przez nacjonalistów ukraińskich.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.157).

W leśniczówce Krzeczkowa nadleśnictwo Krasiczyn pow. Przemyśl został zamordowany przez UPA leśniczy Mikołaj Chwostyk.

We wsi Muszkatówka pow. Borszczów banderowcy przebrani w mundury żołnierzy sowieckich aresztowali 6 Polaków, uprowadzili do mieszkania Ukraińca, tam rozebrali do naga, torturowali, przypiekali ogniem, wyrywali paznokcie, cięli nożami; w końcu wywlekli do lasu i strzałami dobili: 2 mężczyzn i 3 kobiety, jeden ciężko poraniony przeżył. „W grudniu 1944 r. około godz. 15 do wsi wkroczył pododdział UPA przebrany w sowieckie mundury, podając się za polową żandarmerię i uprowadził 6 mieszkańców wsi, w tym: Gożdżałową, Krawczyńskiego, Sydomię Kruszwicką, Piotra Posyniaka, Jana Tesarowskiego i mnie, który jako jedyny z całej grupy ocalałem. Wszystkich nas zaprowadzono do mieszkania miejscowego Ukraińca, gdzie urządzono nad nami sąd. Wprowadzono nas do dużej izby, w której za stołem siedział już sześcioosobowy sędziowski skład Ukraińców. Przewodniczył mu Paweł Matyjaszczuk, ps. „Dorosz”. Na jego rozkaz, rozebrano nas do naga, ręce i nogi skrępowano drutem kolczastym, na szyję założono przesuwane linki. Każdy najmniejszy ruch rękoma zaciskał pętlę na szyi. W takiej pozycji oprawcy nas przesłuchiwali. W tym czasie bito nas kijami po plecach, obcęgami wyrywano paznokcie, nacinano nożem skórę na ciele. Przewodniczący Matyjaszczuk osobiście, ogniem świecy przypalał ciało ofiarom. Jeżeli torturowany tracił przytomność, oprawcy oblewali go zimna wodą i ponownie poddawali torturom. Byłem na pół żywy z bólu i wyczerpania. Prawie już nic nie czułem. Wtedy Matyjaszczuk powiedział, wskazując na moją osobę, tego ptaszka dajcie mnie. Płomieniem świecy zaczął przypalać moje ręce. Czułem piekący, straszliwy ból, który przenikał całe moje ciało. Przez zaciśnięte zęby powiedziałem: Pawle! Co ja ci złego zrobiłem w swoim życiu? Dlaczego mnie poddajesz takim męczarniom? Odpowiedzi nie otrzymałem. Matyjaszczuk nadal przesuwał płomień świecy po moich palcach i dłoni. Straciłem przytomność. Kiedy ją odzyskałem, leżałem na ziemi w kałuży krwi zmieszanej z wodą, wśród pozostałych ofiar. W przedsionku izby usłyszałem jak Matyjaszczuk wydawał rozkaz dowódcy grupy egzekucyjnej. Kazał nas wywieźć do lasu i tam rozstrzelać. Byłem wtedy świadom końca naszego życia. Zacząłem się gorąco modlić. Błagałem Pana Boga w duchu o ocalenie, mówiąc – Panie Boże Ty wszystko możesz... całą drogę odmawiałem modlitwy. Wreszcie sanie się zatrzymały. Wyładowano nas i zrzucono jak kłody w miejscu egzekucji. Ułożono twarzami do ziemi. Rozpoczęto egzekucję. Jeden z oprawców podszedł do mnie i strzelił w plecy w okolice serca. Kula weszła w okolicy obojczyka, nie łamiąc kości. Pragnienie życia dyktowało mi moje zachowanie. Mocno drgnąłem po strzale i potem znieruchomiałem, świadomie, wstrzymując oddech. Leżąc na ziemi słyszałem, jak dowódca grupy wydał rozkazy: „Was dwóch pozostanie tu przez godzinę. Gdyby któryś dawał oznaki życia, należy go dobić”. Po godzinie, która wydawała mi się wiecznością, wartownicy odeszli. Jakimś cudem udało mi się uwolnić ręce i nogi z więzów. Sprawdziłem tylko, czy któryś z rozstrzelanych żyje. Niestety, wszyscy byli martwi. Wykrwawiony i całkowicie wyczerpany dowlokłem się do zagrody mojej siostry. Ta opatrzyła moje rany, założyła prowizoryczne opatrunki i następnego dnia odwiozła mnie do szpitala w Borszczowie. Leczyłem się przez kilka miesięcy. Mimo usilnych starań polskich lekarzy, nigdy już nie odzyskałem pełnej sprawności rąk, po oparzeniach zadanych przez „sędziego Pawła Matyjaszczuka”. (Józef Kaleka; w: Komański..., s. 530 – 531).

We wsi Sólca pow. Przemyśl wymordowali 6-osobową rodzinę Piotra Ostała (wg innych źródeł bojówka UPA zamordowała rodzinę o innym brzmieniu nazwiska a mianowicie Ostapów, których posądzano o współpracę z NKWD. Przy życiu miał pozostać chłopczyk o imieniu Iwan). (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 213).

    5 grudnia:  

We wsi Ostapie pow. Skałat banderowcy zamordowali 3 Polaków. Inni: „zginęli: Gumienny Paweł i Rogalski Marcin”. (Kubów..., jw.). Mord dokonany na Marcinie Rogalskim datowany jest też na 3 stycznia 1945 roku (Komański..., s. 345). Inni:  „W dniu 5.12.1944 r. został zabity Paweł Gumiany i Marcin Rogalski.” (Ks. bp. Wincenty Urban: "Droga Krzyżowa Archidiecezji Lwowskiej w latach II wojny światowej 1939-1945", Wrocław 1983. Strony 123-126).

    W nocy z 5 na 6 grudnia:

We wsi Beremiany pow. Buczacz banderowcy zamordowali 3 Polaków.

We wsi Kluwińce pow. Kopyczyńce zamordowali 15 Polaków. 

    6 grudnia:  

We wsi Ciemierzyńce pow. Przemyślany został zamordowany przez Ukraińców Rosa Piotr, lat 44. (Józef Wyspiański: Skutki napadów ukraińskich nacjonalistów w powiecie Przemyślany. w: Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich, tom 10, Kędzierzyn-Koźle 2018).

We wsi Filipkowce pow. Borszczów upowcy zamordowali 5 Polaków, w tym Olgę Białkowską i jej 2 córki lat 18 i 20 oraz chłopca lat 17. Inni: zamordowano 6 Polaków. (Kubów Władysław: Terroryzm na Podolu; Warszawa 2003).

We wsi Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska  zamordowali 2 Polaków.

W miasteczku Niżniów pow. Tłumacz tuż po opuszczeniu miasteczka na kilka dni przez oddział NKWD upowcy dokonali napadu i zamordowali 40 Polaków, w tym całe rodziny; ponadto w przysiółku Kopyłów zamordowali 8 Polaków, w tym w klasztorze 2 siostry zakonne (s. Teresę i s. Celinę); łącznie co najmniej 48 Polaków (inni podają, że w samym Kopyłowie zginęło 58 Polaków).

We wsi Rekszyn pow. Brzeżany banderowcy zamordowali 4 Polaków, w tym miejscowy banderowiec Iwan Dydyk zamordował Franciszkę Marię Sawicz.

We wsi Zatyle pow. Tomaszów Lubelski obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali co najmniej 20 Polaków.

    7 grudnia:  

We wsi Bruchnal pow. Jaworów banderowcy obrabowali gospodarstwa polskie i kościół, spalili plebanie i zamordowali 16 Polaków.

We wsi Ciemierzyce pow. Przemyślany: „Wg oświadczenia Jana Kuźniara napadu na Ciemierzyńce dokonano w nocy z 7 na 8 grudnia 1944. Zabito wówczas 75 osób, a 120 zostało rannych. Spalono 75 zabudowań. Wśród zabitych pamiętam jedynie sąsiadów: Margoś Franciszek z żoną oraz Kłosowski z żoną.” (Michał Kauza; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 175).

We wsi Mateuszówka pow. Buczacz zamordowany został Polak o imieniu Walerek. „Pani Józefa urodziła się w maleńkiej Mateuszówce, powiat Buczacz, województwo tarnopolskie. Mieszkało tam około stu osób, w większości Polacy. Wychowała się w domu z rodzicami i dwoma braćmi. Mieli gospodarstwo, na którym wszyscy pracowali. - Byliśmy szczęśliwą, kochającą się rodziną - opowiada pani Józefa. - Choć wioska należała do Polski, żyli w niej też Ukraińcy. I nawet dobrze nam się żyło. Zapraszaliśmy siebie na wigilię, chodziliśmy razem do szkoły, na zabawy. Żeniliśmy się ze sobą... Tak było, dobrze to pamiętam. Opowieść o trudnym życiu rodziny pani Józefa zaczyna spokojnie, bez emocji: - Polacy mieli swój kościół, a Ukraińcy chcieli zrobić sobie cerkiew. Może ze sto metrów od kościoła nawieźli sobie kamieni i wybudowali. Do Mateuszówki przyjechał ukraiński ksiądz. Miałam 14 lat wtedy i jak to dzieciaki, pobiegliśmy zobaczyć, co się dzieje. Ksiądz odprawił mszę, a po niej wykrzyczał: „Niechaj żyje Ukraina! Sława Ukrainie!”. Powiedział też: „Wtenczas będzie nasza Ukraina, gdy kąkol z pszenicy zbierzemy i Lachy wywieziemy”. Rodzice zaczęli szeptać, że coś będzie niedobrze. I dobrze już nie było. Pani Józefa zaczyna się denerwować, przeciera rękoma twarz. Skupia się i opowiada dalej: - I tak to się zaczęło. Ukraińcy atakowali w nocy. To była grupa nie tylko z Mateuszówki, ale też z innych pobliskich wsi. Wśród nich byli sąsiedzi, którzy wcześniej z polskimi rodzinami jedli kolacje wigilijne. Byli dobrzy i źli. co niektórzy nam pomagali, a niektórzy mordowali jak zwierzęta. Ze strachu rodziny zaczęły sypiać poza domem.  Najstarszy brat wyjechał do powiatu, do Buczacza. A my braliśmy snopki kukurydzy, ciuchy jakie się dało i szliśmy spać w pole. To trwało od lata do grudnia, jak już była ostra zima. Mama okrywała nas jak kwoka kurczaki, żeby było nam cieplej. Jak się rozwidniało, wracaliśmy do domu, ale nie wchodziliśmy. Najpierw sprawdzaliśmy, czy wisi kłódka, bo banderowcy często włamywali się do domów i mordowali rodziny, które wracały z „nocek” - wspomina pani Józefa. Chwilę się zastanawia. Próbuje poskładać myśli, żeby dokładnie przytoczyć wydarzenia z 1944 roku. - Na wsi był wartownik, taki, co pilnował wsi, ktoś w rodzaju policjanta. Był bardzo wysoki, ze dwa metry miał. Przychodził prawie codziennie do taty i do mamy, przyjaźnili się. Ale pewnego dnia, jakiś czas po jego wyjściu od nas, przyszła jego żona i mówi: „Kaźmirz, ty nie widział mojego Walerka?”. Ojciec odpowiedział, że był tu, ale już poszedł. Pod wieczór stryj przybiegł do nas z... ręką i powiedział, że to chyba jest ręka Walerki. Przyniósł ją pies. Potem żona Walerka szukała męża. Myśleliśmy, że bez skutku. Pomyliliśmy się... 8 grudnia 1944 roku ojciec pani Józefy zmarł na zapalenie płuc. Prawdopodobnie nabawił się go przez „nocki”. - To było chyba dzień albo dwa po czasie, kiedy pies przyniósł rękę Walerki. Nie było już księdza, zwołaliśmy rodzinę i sąsiadów i poszliśmy na cmentarz chować ojca. Kiedy tam doszliśmy, zobaczyliśmy żonę Walerki przy dole wykopanym dla ojca. Strasznie płakała. Mama podeszła do niej i zapytała, dlaczego tak płacze. Spojrzała w dół i znieruchomiała. Podeszliśmy wszyscy. Tam leżało ciało, a właściwie ludzkie mięso, a na wierzchu wyrżnięte gardło. To było przerażające! - pani Józefa podnosi głos. - Ja tego nigdy nie zapomnę. Ten widok był makabryczny! Do dziś śni mi się nocami... Żona Walerki poprosiła rodzinę o to, żeby ze względu na przyjaźń pochować zmarłych razem. Tak się stało. /.../ „Kuzyn mego ojca nie miał dzieci. Żyli z żoną sami, byli bardzo bogaci. Kiedyś wziął konie i poszedł w pole orać, bo mimo tego, co się działo, pracować trzeba było, żeby za zboże, mleko dostać kartki, za które się kupiło jedzenie - mówi pani Józefa. - Nie było go bardzo długo. Wtedy przyszła sąsiadka do ciotki i powiedziała jej: „Karola, chodź na pole po konie, bo Mikołaja już nie ma”. Ciotka pytała: „Dlaczego nie ma? Co się stało?”. Sąsiadka nie odpowiadała. Wróciły z końmi i wtedy zabrała ciotkę w jedno miejsce. Tam wujek był przywiązany do drzewa. Przywiązali mego wujka i jego ciało pocięli w paski. Pocięli jak świnię! Do mięsa! Do kości! Na żywca... - po policzkach pani Józefy płyną łzy.” (Renata Hryniewicz: Przyjaźń, mord, noce w śniegu... Są rany, które krwawią do dziś; w: https://plus.gazetalubuska.pl/przyjazn-mord-noce-w-sniegu-sa-rany-ktore-krwawia-do-dzis/ar/13369168 ).  PS Na prośbę bohaterki tekstu zmieniliśmy jej imię.

    8 grudnia: 

We wsi Białogłowy pow. Zborów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka  („Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich w celu całkowitego wyniszczenia ludności polskiej w latach 1939 - 1945 na terenie powiatów Zborów i Brody, woj. tarnopolskie”; sygn. akt S 83/09/Zi; w: https://ipn.gov.pl/pl/sledztwa/sledztwa/oddzialowa-komisja-we-w/31480,Sledztwa-zakonczone-wydaniem-postanowienia-o-umorzeniu.htm ).

We wsi Humniska pow. Trembowla Ukraińcy zatrzymali na drodze do Semenowa  i  zamordowali 14-letniego Jana Golańskiego, ministranta w kościele w Semenowie.

W miasteczku Tyśmienica pow. Tłumacz upowcy zamordowali 30 Polaków, w tym całe rodziny.

We wsi Wiązownica pow. Jarosław zamordowali w lesie Jana Katanę.

    9 grudnia: 

We wsi Gontowa pow. Zborów upowcy zamordowali 2 Polaków. „Olszewska Anna - zam. Gontowa 64 wbita na pal 9 grudnia 1944 ,Pączek Mikołaj - zam. Gontowa 54 obłożony smołą i spalony żywcem 9 grudnia 1944” (Adolf Głowacki, w: http://www.milno.pl/readarticle.php?article_id=6 ). „Trzeciego napadu na wieś dokonali banderowcy 9 grudnia 1944 r. o godzinie 15°°. /.../ Dwóch morderców nas zauważyło, i zaczęli do nas strzelać. Któryś z nich trafił mamę w nogę, tak, że upadła na ziemię. Uciekając odwróciłam się, nad mamą stał jeden z bandytów. /.../ Ojciec znalazł zwłoki mamy, leżała na ziemi martwa, bez butów, które zabrali jej mordercy. Ojciec wziął mamę na ręce i wtedy zauważył, że z brzucha wypadły jej wnętrzności. Mordercy wbili jej też w krocze duży kołek. Tej nocy w podobnie męczeński sposób, zginęły jeszcze dwie inne kobiety” (Józefa Olszewska; w: Komański..., s. 951).

    W nocy z 9 na 10 grudnia:

We wsi Karolówka pow. Borszczów w schronie podpalonego przez banderowców domu udusiła się polska rodzina. „ W 1944 roku święto Niepokalanego Poczęcia NMP przypadające w piątek 8 grudnia. Polacy powyciągali z kryjówek odświętną odzież, w której udali się do kościoła. Banderowcy napadli na Polaków w nocy z soboty na niedzielę. Obrabowali 7 zabudowań, spalili siedzibę gminy oraz dawny posterunek policji. Na posterunku mieszkała polska rodzina, która miała zrobiony schron. W schronie odnaleziono ich ciała, udusili się dymem”. (Eugeniusz Czermiaga, w: http://kaluski.pl/nasza-historia/ korolowka-losy ).

    10 grudnia: 

We wsi Pobużany pow. Kamionka Strumiłowa bojówkarze SB OUN Dymitra Kupiaka obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 32 Polaków. Inni:zamordowano 21 osób, ustalono 16 nazwisk: Bedrij Dymitr, jego żona Paraska i dzieci: Franciszka, Zenon, Marta, Hamulak Maria jej syn Eugeniusz, Kamińska Zofia, Kowal Filip, jego żona Anastazja i synowie: Mikołaj i Michał, Romaniuk Jan, jego żona Zofia, córka Maria i wnuk Zenon (niemowlę)”. (Kubów..., jw.). Inni: „W czasie tego napadu zostali zamordowani: Julia Kamińska, Iwan Romaniuk, jego żona Zofia, córka Maria i jej sześciomiesięczny syn Zenon, Feliks Kowal, jego żona Anastazja i synowie – 15-letni Mikołaj 9-cio letni Michał, Maria Hamulak i jej 11-letni syn Eugeniusz, Dymitr Bedrij, jego żona Praska i ich dzieci – 10-letni Zenon, 13-letnia Maria i 18-letnia Franciszka. W sumie zamordowano 16 osób. Kupiak osobiście zamordował rodzinę listonosza Feliksa Kowala. Majątek pomordowanych zagrabiono. Dowiedziawszy się, że ciężarna siostra Dymitra Bedrija, Maria, w czasie napadu na Pobużany przebywała u swego brata Michała, we wsi Wirzblany, następnej nocy udał się ze swymi bandytami do Wierzblan, zabrał ją, zaprowadził do lasu i zamordował. Zeznania świadka Marii Rogowskiej, córki Jana Romaniuka: „W nocy z 9 na 10 grudnia do naszej chałupy wtargnęli bandyci OUN, którzy zabili mego ojca Iwana, moją mamę Zofię, siostrę Marię i jej syna Zenona – niemowlę. Cały pokój był zalany krwią. Na podłodze leżał trup ojca z raną w potylicy. Obok leżał trup mamy z rozbitą do niepoznania głową. Trochę dalej leżał trup siostry, Marii i jej sześciomiesięcznego synka. Martwe niemowlę leżało na piersi Marii z rozbitą strzałem główką oraz przestrzeloną prawą rączką. Cały majątek bandyci zabrali”. (Bronisław Szeremeta: "Watażka jego zbrodnie i zakłamane wspomnienia". W: http://www.republika.pl/szeremeta/watazka.htm ). 

We wsi Żelechów Mały pow. Kamionka Strumiłowa: „Moja mama Katarzyna (1920 r.) opowiedziała mi o mordach na polakach w miejscowości Żelechów Mały i Żelechów Wielki w woj tarnopolskim w latach 1943/45 , nie pamięta dokładnie nazwisk i imion wszystkich pomordowanych, ale co pamięta - prosiła mnie, żebym gdzieś to napisał. ŻELECHÓW MAŁY pow. Kamionka Str. Nazwisko: Barski X; Cymbalista Szymon; Regieńczuk Anna; Grodz XX 2 osoby; Grodz Jan; Hundzyk Władysław; Hundzyk Anna ; Zasińczuk  X z miejscowości Horpin'

Informację przesłał Jan Cymbalista na prośbę mojej Mamy Katarzyny”. (Katarzyna Cymbalista, 09.11.2015; w: http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/czytelnicy_2.html ). Z tej miejscowości w książce H. Komańskiego i Sz. Siekierki nie ma żadnej informacji o zbrodniach.   

We wsi Żelechów Wielki pow. Kamionka Strumiłowa bojówkarze z SB-OUN uprowadzili 4-osobową rodzinę polską leśniczego z 2 dzieci, która zaginęła bez wieści, leśniczówkę obrabowali i spalili. Inni: zginął  mąż, żona, córka i matka żony. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie...,jw., tom 7). Inni: „ z kilku zamordowanych osób ustalono, że byli to leśniczy z żoną i dwójką dzieci”. (Kubów..., jw.). „Moja mama Katarzyna (1920 r.) opowiedziała mi o mordach na polakach w miejscowości Żelechów Mały i Żelechów Wielki w woj tarnopolskim w latach 1943/45, nie pamięta dokładnie nazwisk i imion wszystkich pomordowanych, ale co pamięta - prosiła mnie, żebym gdzieś to napisał.  ŻELECHÓW WIELKI pow. Kamionka Str. Nazwisko: Kanas XXX -3 osoby; 
Regieńczuk XXX - 3 osoby; LEŚNICZÓWKA pod lasem XXX - 3 osoby; Hawrylak Paweł; Łubińska Józefa”.
(Katarzyna Cymbalista, 09.11.2015; w: http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/czytelnicy_2.html ).

    11 grudnia: 

We wsi Kołaje gm. Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska:  „11.12.1944 r. został zamordowany Ragan Józef syn Karola l. 43”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.; Seria – tom 8). Inni: W grudniu  w przysiółku Kołaje gmina Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska upowcy uprowadzili do lasu i zamordowali 50-letniego Polaka Józefa Regana. Patrz wyżej: 1 grudnia... 

    12 grudnia:

We wsi Anielówka pow. Zaleszczyki banderowcy zmordowali 19 Polaków (inni podają 42 Polaków) i 1 Ukraińca.

We wsi Borowiec pow. Biłgoraj uprowadzili i zamordowali Władysława Borowca.

We wsi Pobużany pow. Kamionka Strumiłowa zamordowany został Piotr Grodziewicz. (Kubów..., jw.). 

We wsi Wolica pow. Kamionka Strumiłowa bojówka OUN Kupiaka zamordowała 2 polskie małżeństwa. Zamordowani zostali: Jan Szczur i jego żona Maria oraz Andrzej Sztybel i jego żona Anastazja. (Bronisław Szeremeta: "Watażka jego zbrodnie i zakłamane wspomnienia". W: http://www.republika.pl/szeremeta/watazka.htm ). 

We wsi Zamch pow. Biłgoraj:12.12.1944 r. został uprowadzony i zamordowany przez UPA Krzyszycha Marcin l.48.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.; Seria – tom 8).

We wsi Zapałów pow. Jarosław zamordowany został Salwach Józef.

    W nocy z 12 na 13 grudnia:

We wsi Białogłowy pow. Zborów upowcy zamordowali 5 Polaków, w tym jednego powiesili.

    13 grudnia: 

We wsi Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska Ukraińcy zamordowali Wasyla Kozaka, lat 26,  z rodziny polsko-ukraińskiej.

We wsi Ruda pow. Żydaczów zamordowali 6 Polaków, w tym 5-osobową rodzinę z 3 dzieci. „Przy wyszukiwaniu rodziny natrafiłam na spis ludności z Rudy k. Żydaczowa. Nie jestem pewna dokładnie kiedy spis został wykonany ale był uaktualniany przez spisującego, którym podejrzewam że był ksiądz. Uaktualnienia były wykonywane aż do 1946 roku, do momentu wyjazdu większości ludności polskiej. W spisie tym znalazłam adnotacje na temat zabójstw wykonanych przez banderowców. /…/  Krynicki Mikołaj, gr-k, l.37, zamordowany 13 grudzień 1944; Krynicka Karolina zd. Blatkiewicz, rz-k, l.32, zamordowana 13 grudnia 1944; Blatkiewicz Maria zd. Szybowicz, matka Karoliny, zamordowana 13 grudnia 1944; Krynicki Jan, gr-k, l.10, zamordowany 13 grudzień 1944.  Żobków Paweł, rz-k, l.18, zamordowany 13 grudnia 1944, adnotacja "zabity na Łanach Łowczańskich obok domu Krynickiego Mikołaja, który w tym czasie był przez innych duszony wraz z rodziną". (Justyna Cwynar, 20.10.2013; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl ).

We wsi Zatyle pow. Tomaszów Lubelski poległ milicjant Władysław Miko. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.; Seria – tom 8). 

    14 grudnia: 

We wsi Korościatyn pow. Buczacz została zamordowana przez Ukraińców Suchecka Anna, gdy jechała do młyna w Zadarowie. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7).

We wsi Poręby pow. Brzozów upowcy zamordowali 18-letniego Felika Śliwiaka, miał połamane ręce i wykłute oczy.

    15 grudnia: 

W miasteczku Bircza pow. Dobromil upowcy zastrzeli Andrzeja Baryłę.

We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce zamordowali Mikołaja Cirko, byłego kierownika szkoły. Patrz też rok wcześniej we wsi Janów pow. Trembowla. 

We wsi Dżuryn pow. Czortkówzginęli w zasadzce banderowskiej: Polak Kaczorowski Adam, Rosjanin – kmdt posterunku milicji, młody Polak powożący furmanką oraz przypadkowo jadąca z nimi Ukrainka Hanowska Wołodymyra.”. (Kubów..., jw.).

We wsi Karolówka pow. Zaleszczyki zamordowali 4 Polaków.

    W połowie grudnia:

W kol. Bazar pow. Czortków:W połowie grudnia 1944 r. zamordowano podczas nocnego napadu 30 polskich rodzin (łącznie ponad 100 osób), m. in. 7-osobową rodzinę Jana Raka. Pozostałych nazwisk nie ustalono.” (Kubów..., jw.). Inni: W grudniu w kol. Kolonia Bazarska pow. Czortków zamordowali ponad 108 Polaków, całe rodziny, jak np. 7-osobową rodzinę Jana Raka.

    16 grudnia: 

We wsi Jabłonica Ruska pow. Brzozów banderowcy zamordowali Franciszka Brewczaka, którego zmasakrowane zwłoki znaleziono na brzegu Sanu. 

We wsi Łosiacz pow. Borszczów obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 15 Polaków.

W mieście Rozdół pow. Żydaczów zamordowali 20-letniego Tadeusza Gorczyńskiego.

    17 grudnia: 

We wsi Ihrowica pow. Tarnopol banderowcy zastrzelili 2 Polaków.

We wsi Kasperowce pow. Zaleszczyki zamordowali 2 Polaków: małżeństwo Kostelskich.

W mieście Rozdół pow. Żydaczów  zamordowali 4 Polaków, w tym 17-letniego chłopca powiesili na placu na terenie tartaku.

We wsi Tarnowica Polna pow. Tłumacz uprowadzili 4 Polaków, którzy zaginęli bez wieści.

    18 grudnia: 

We wsi Harbuzów pow. Zborów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka. („Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich w celu całkowitego wyniszczenia ludności polskiej w latach 1939 - 1945 na terenie powiatów Zborów i Brody, woj. tarnopolskie”; sygn. akt S 83/09/Zi; w: https://ipn.gov.pl/pl/sledztwa/sledztwa/oddzialowa-komisja-we-w/31480,Sledztwa-zakonczone-wydaniem-postanowienia-o-umorzeniu.htm ). 

We wsi Oryszkowce pow. Kopyczyńce Ukraińcy uprowadzili 24-letniego Polaka, który zaginął bez wieści.

W nadleśnictwie Szówsko pow. Jarosław zostali zamordowani przez UPA gajowi: Józef Salwach oraz Józef Satrocha.

    W nocy z 18 na 19 grudnia:

We wsi Hadyńkowce pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

    19 grudnia: 

W miasteczku Busk pow. Kamionka Strumiłowa bojówka OUN Kupiaka zamordowała 5 Polaków. „W nocy 19 grudnia 1944 roku Kupiak wysłał swego wspólnika, Bogdana Czuczmana ps. „Kruk” do Buska z zadaniem, aby wspólnie z bojówką SB Iwana Diżaka ps. „Czarnota” dokonali mordu na wyznaczonych do likwidacji mieszkańcach. Zamordowano wówczas: Zofię Chruniewicz, Jakuba Pankiewicza, jego żonę Rozalię i ich dzieci – Włodzimierza i Ludwisię.” (Bronisław Szeremeta: "Watażka jego zbrodnie i zakłamane wspomnienia". W: http://www.republika.pl/szeremeta/watazka.htm ).

We wsi Dobrowody pow. Zbaraż „partyzanci ukraińscy” zmordowali 3-osobową rodzinę polską: Agatę Didycz z 2 córkami, Marią i Zofią.

We wsi Krystynopol pow. Sokal zamordowali 2 Polaków, milicjantów.

We wsi Łosiacz pow. Borszczów zamordowali 2 Polaków: dróżnika z żoną. 

    W listopadzie lub 20 grudnia:

W mieście Tłumacz woj. stanisławowskie upowcy rozbili więzienie NKWD, zwolnili Ukraińców, natomiast zamordowali na miejscu więzionych około 15 Polaków.

    20 grudnia: 

W mieście Dolina woj. stanisławowskie Ukraińcy zastrzelili zakonnicę „józefitkę” Adelę Augustynę Pawłowicz, gdy wracała z dyżuru od chorych.

We wsi Hińkowce pow. Zaleszczyki upowcy uprowadzili i zamordowali 3 Polki.

We wsi Oleszyce pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków.

    W nocy z 20 na 21 grudnia:

We wsi Milno pow. Zborów banderowcy zamordowali 2 Polaków oraz 2 Ukraińców, którzy ich ukrywali.

    21 grudnia: 

We wsi Szczutków pow. Lubaczów upowcy zamordowali milicjanta Jana Włocha, lat 24 i jego żonę Marię.

We wsi Wólka Krowicka pow. Lubaczów zamordowali milicjanta Jana Wocha lat 20 i Marię Woch. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). Oraz: We wsi Tymka pow. Lubaczów 21 grudnia 1944 r. zamordowali milicjanta Jana Włocha lat 24, Marię Włoch. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

    W nocy z 21 na 22 grudnia:

We wsi Gontowa pow. Zborów banderowcy spalili 60 gospodarstw polskich i zamordowali 9 Polaków. „22 grudnia łuna ognia objęła Gontowę. Ponieważ poza budynkami nic nie zostało, banda postanowiła unicestwić wioskę. Zlikwidować to polskie gniazdo, do którego do końca nie wcisnęła się ani jedna rodzina ukraińska. W tym napadzie zginęło kilka osób, a wieś prawie doszczętnie spłonęła i zakończyła żywot. Byłam jeszcze z mamą w Gontowie, wspomina G. Szeląga, choć dużo przeniosło się już do Załoziec. Wieczorem gromadziliśmy się w środku wioski pod górą i na zmianę trzymaliśmy wartę. Każdy podejrzany ruch wyganiał nas z ciepłego domu na mróz. W ten pamiętny wieczór gdy padły pierwsze strzały, ruszyłyśmy przez górę pod las. Tam patrzymy, a z krzaków wychodzi mężczyzna. Bandyta, bo kto inny mógł być w lesie. Ale słyszymy woła po polsku: "Chodźcie bliżej, nie bójcie się". Okazało się, że to Szczepko Olejnik.  Jak raz był w Gontowie i uciekając dotarł tu chwilę przed nami. Patrzyłyśmy na płonącą wieś, jak ogień się rozprzestrzenia i pożera nasze domy - jak kona nasze sioło. Sioło które niedawno zaleczyło ostatnie wojenne rany. Stałyśmy jak porażone, nie zdolne do płaczu, ale łzy same toczyły się po policzkach. Gdy płomienie objęły całą wioskę, nadleciał samolot i dość długo krążył dookoła tego strasznego ogniska. Stąd drogą przez pola, poszliśmy do Bukowiny. Na pogorzelisko wróciłyśmy rano. Tej nocy Maciej Zawadzki został spalony w szopie, Stefcia Szeliga w domu, a Rozalii Miazgowskiej obcięli głowę i wbili na sztachety ogrodzenia. Ten samolot to nie przypadek. Taki sam krążył wokół Bukowiny i Kamionki w czasie napadu 11 listopada. Nasuwa się więc prosty wniosek: władze wiedziały o mających nastąpić napadach i banderowskich decyzjach spalenia wsi. Na pewno robił zdjęcia i gromadził dowody zbrodni. Po tym napadzie, Gontowa całkowicie opustoszała. Ostatni jej mieszkańcy również przenieśli się do Załoziec, podobnie jak polska ludność Milna.” (Adolf Głowacki: W wigilię Bożego Narodzenia Gontowa złożyła ofiarę; w:  Kresowy Serwis Informacyjny, nr 12 z grudnia 2011).

    22 grudnia: 

W miasteczku Bircza pow. Przemyśl zabity został przez Ukraińców Baryła Andrzej ur. 1906. 

We wsi Bolanowice pow. Mościska upowcy zamordowali 4-osobową rodzinę gajowego Jana Bartnickiego lat 40 z żoną Rozalią lat 38 i 2 ich synów, Władysławem lat 17 lat oraz Tadeuszem lat 15.

We wsi Czahary Zbaraskie pow. Zbaraż banderowcy udający żołnierzy sowieckich zamordowali 4 Polaków oraz 3-osobową rodzinę polsko-ukraińską: matkę z córką, brata tej matki, kobietę, Ukraińca, jego żonę Polkę i ich 10-letnią córkę.

We wsi Korzowa pow. Podhajce banderowcy zamordowali 15 Polaków, w tym matkę z 6-letnią córką.

We wsi Olchowczyk pow. Kopyczyńce zamordowali 9 Polaków i 1 Rosjankę.

We wsi Pobużany pow. Kamionka Strumiłowa zamordowali 1 Polaka. „W nocy 22 grudnia 1944 roku Bogdan Czuczman „Kruk” i Jarosław Iwanow „Pyłyp” na rozkaz Kupiaka zatrzymali członka Rady wiejskiej w Pobużanach Piotra Rodzewicza i powiesili go w pomieszczeniu tej Rady.” (Bronisław Szeremeta: "Watażka jego zbrodnie i zakłamane wspomnienia"; w: http://www.republika.pl/szeremeta/watazka.htm ). 

We wsi Toustobaby pow. Podhajce banderowcy w sile około 500 napastników siekierami, widłami, nożami, bagnetami, paląc żywcem itp., wymordowali 82 Polaków, a ich gospodarstwa obrabowali i spalili. Wykorzystano moment, kiedy około 30 uzbrojonych mężczyzn wyjechało ze wsi do gajówki po drewno. Po otoczeniu Toustobab napastnicy rozpoczęli ostrzał zabudowań pociskami zapalającymi, powodując pożary krytych strzechą chat. Następnie wtargnęli między domy i rozpoczęli mordowanie napotkanych Polaków bez względu na płeć i wiek. Zabijano rozstrzeliwując, paląc żywcem a także za pomocą siekier, wideł i innych  narzędzi gospodarskich. Zdarzały się przypadki tortur (obdzieranie ze skóry, skalpowanie). Oprócz tego napastnicy przystąpili do rabunku mienia łącznie z inwentarzem. Polska ludność cywilna rzuciła się do ucieczki; także członkowie IB zaczęli wycofywać w stronę kościoła, gdzie w efekcie schroniło się około 250 osób. UPA kilkakrotnie przypuszczała ataki na kościół, lecz zostały one odparte przez obrońców. Szturm trwał do godziny 1 w nocy, kiedy od strony Monasterzysk na odsiecz Polakom nadjechały wojska sowieckie, co spowodowało wycofanie się upowców. Wyruszył za nimi pościg, zakończony schwytaniem 40 z nich, w tym 2 dowódców kompanii, których powieszono. W Toustobabach zginęło co najmniej 82 Polaków, w tym 16 żołnierzy IB. Atak UPA na Toustobaby był częścią większej akcji – w tym samym czasie zaatakowano pobliskie wsie Zawadówka, Korzowa i Zawałów. „Szczególnie utkwiły mi w pamięci obrazy męczeńskiej śmierci Jana Zarzyckiego, 17-letniego chłopca, z rozciętą na pół głową, oraz Czerwińskiego i Jana Tracza z wyciętymi językami, którzy później zostali dobici kolbami karabinów lub kołkami. Pamiętam także małego chłopczyka 2-3 letniego z rodziny Czerwińskich (był to 2-letni Stanisław Czerwiński – przypis S.Ż.) z którego oprawca zdarł na żywca skórę. Dokonał tego Ukrainiec o nazwisku Stepan Choptij”. (Józef Zarzycki; w: Komański..., s. 772). 22 grudnia 1944 r. w Toustobabach zamordowane zostały 82–93 osoby, w tym kobiety i dzieci.” (Grzegorz Hryciuk: Akcje UPA przeciwko Polakom po ponownym zajęciu Wołynia i Galicji Wschodniej przez Armię Czerwoną w 1944 roku).

We wsi Zawadówka pow. Podhajce banderowcy maszerując na rzeż wsi Tousobaby „po drodze” wymordowali tutaj 46 Polaków oraz w osiedlu Huta Zawadowska 15 Polaków, łącznie 61 osób; wśród ofiar był 5-tygodniowy Stanisław Skalski. Grupa wolontariuszy z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego z Ludowa Polskiego w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” na Ukrainie była po raz pierwszy. Zostały jej przydzielone dwa cmentarze w miejscowości Zawadówka i Markowa. Dużym wyzwaniem było również odkrycie i uporządkowanie zbiorowej mogiły w Zawadówce, w której w 1944 roku zostało pochowanych ponad 40 osób. Mogiła nie tylko była porośnięta drzewami i krzewami, ale również znajdował się na niej śmietnik. Niektórzy mieszkańcy nie wiedzieli nawet, ze jest to miejsce pochówku zamordowanych Polaków. Miejsce to zostało wskazane przez mieszkańca Zawadówki z pochodzenia Polaka, który był obecny na pogrzebie.  Cmentarze znacznie różniły się od siebie wielkością. Polski cmentarz w Zawadówce jest niewielki, dlatego udało się go całkowicie oczyścić. Cmentarz w miejscowości Markowa jest dużych rozmiarów, rozciągnięty na obszarze kilku hektarów i nie sposób było w tak krótkim okresie czasu dotrzeć do jego wszystkich części. Dla mnie jako opiekuna grupy, cmentarz w Zawadówce jest szczególnie ważny, gdyż w zbiorowej mogile spoczywa ciotka mojego ojca wraz z całą rodziną.” (Wioleta Stupnicka: Praca na grobach przodków w Zawadówce i Markowej ; 28.09.2016; w: http://www.studiowschod.pl/praca-na-grobach-przodkow-w-zawadowce-i-markowej/ ).

We wsi Zawałów pow. Podhajce zamordowali 22 Polaków, w tym  rodziców księdza Kazimierza Bartosiewicza. 84-letniego ojca, Wojciecha Bartosiewicza związali drutem kolczastym i wydłubali mu oczy. Ksiądz wyskoczył przez okno i przeleżał kilka godzin w śniegu, odmroził palce u nóg i rąk i do końca życia nie odzyskał zdrowia.  

 

   Przed świętami Bożego Narodzenia:

We wsi Głęboczek pow. Borszczów:Przed świętami Bożego Narodzenia do Głęboczka pojechała do własnego domu po żywność młoda kobieta (bardzo ładna). W mieście zostawiła męża i małe dziecko. Pojechała i myślała, że ona będzie bezpieczniejsza niż mąż. Banderowcy ją złapali, odarli z odzienia, zgwałcili i uwiązali nagą do konia. Wlekli ją po twardych zamarzniętych grudach i po ściernisku po zbiorze kukurydzy. I tak zmasakrowane ciało porzucili pod miastem. Stale zadaję sobie pytanie: Jak nisko mogą upaść ci, którzy mienią się ludźmi i wierzą w tego samego Boga?!” (Mieczysław Walków;16.01.2012. Moje przeżycia opisałem na „Blogu”-  kronika Mietka W. na „Naszej Stronie”; www.absolwenci56.szczecin.pl ).

We wsi Koralówka pow. Kołomyja: Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 1944 r. ukraińscy nacjonaliści dokonali masowego mordu. Zostali zamordowani: 1-4. Szydłowska Lusia l. około 10; Małżeństwo Zabawów; Langosz i.n. ojciec Hani”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

    23 grudnia: 

We wsi Biały Potok pow. Czortków banderowcy zamordowali 12 Polaków z 4 rodzin, w tym dzieci lat 9 i 11 spalili żywcem w domu. Inni: „W grudniu 1944 r. w czasie napadu na Biały Potok zginęli: Dominik Michał l. 58, jego żona Agnieszka l. 49 oraz córka Zofia l. 11, Kilimik Bartłomiej l. 74, Kilimik Michał l. 50, jego synowie: Stanisław l. 11 i Kazimierz l. 9, Okurzała Katarzyna l. 47, Parobczak Agnieszka l. 48, jej córki: Anna i Maria, Bednarz Jan l. 20, Pilipiec Krzysztof l.17, Florków Michał l. 20, Kilimik Piotr l. 49, Zatylny Stanisław l.21, Andrejczuk Zofia l. 70, Parobczak Antoni l. 55, Zatylny Dominik l.17, Andrejczuk Marian l. 18, Butra Franciszek l. 50, Szczęsny Kazimierz l. 33, Szczęsny Władysław l. 29, Szczęsna Maria l. 70, Michalski Stanisław. Wszyscy zostali zabici a gospodarstwa spalone. Przeżyła tylko ranna w brzuch siostra Katarzyny Okurzała i 3-letni synek Dominika – Bronisław, przerzucony do zagrody sąsiada Ukraińca. (Mieszka obecnie w Polsce)”. (Kubów..., jw.).   

We wsi Skomorosze pow. Trembowla: „23.12.1944 r. został zamordowany Stefan Raba l. 26” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7).

We wsi Zazulińce pow. Zaleszczyki zamordowali 2 Polaków: ojca z synem.

We wsi Zwiniacz pow. Czortków upowcy zamordowali 1 Polkę: odcięli jej piersi, odrąbali  głowę „a truchło za saniami wlekli przez wieś krzycząc, że „syna wołała i synok nie pomog – gdzie on, jeho chcemy?”; syn był powołany do wojska (informację zamieścił wnuk zamordowanej na blogu „Salon 24” 14. 07. 2008). Oraz „Nie wiem tylko, co w tym kontekście powiedzieć mojemu Ojcu (rocznik 1926r.), którego Matkę 23.12.1944r. w Zwiniaczu (powiat Czortków województwo Tarnopol) zabili partyzanci UPA. Odrąbali głowę, obcięli piersi a truchło za sańmi wlekli przez wieś krzycząc, że „syna wołała, i synok nie pomog – gdzie on, jeho chcemy?” (był w wojsku) – ot polskie losy jakich wiele. Kuzynka Babci wyszła za mąż za Ukraińca, który był zastępcą szefa UPA w tamtym regionie (szefowali St’ah i Hryn’) – bała się, nawet myśleć po polsku… Ojciec, gdy przyjechał w swoje strony w 1956r. najwięcej życzliwości doznał od Ukrainki, prawnika z wykształcenia, sekretarki Semena Petlury (w latach dwudziestych XX w.) patriotki Ukraińskiej, człowieka prawego i sprawiedliwego. Od Niej Tata dowiedział się całej prawdy o śmierci Matki. Pani … (lepiej nie podam jej danych) dystansowała się stanowczo od zdziczałego OUN i UPA. Nie wiem tylko jak rozmawiać z Ojcem o postawie Prezydenta i Premiera (ale i wielu biskupów w przeszłości i obecnie) w wołyńską rocznicę. Że też nie było doradców, którzy przypomnieliby im, iż parafrazując Słonimskiego - Jak nie wiesz jak się zachować to zachowaj się przyzwoicie. Naturalnie – na wszelki wypadek. Ale – kto by tam słuchał starego Żyda. Pozdrawiam. HOHENTVIEL 14.07.2008„ (Moje 3 grosze; w:.http://freeyourmind.salon24.pl/59254,kazdy-wolyniak-jest-ruskim-agentem ). 

    W nocy z 23 na 24 grudnia:

We wsi Jabłonica pow. Jasło policjanci ukraińscy z Niemcami rozstrzelali 13 Polaków.

    24 grudnia (Wigilia Bożego Narodzenia): 

We wsi Berezowica Mała pow. Zbaraż banderowcy zamordowali 5 Polaków: Franciszkę Kocaj podczas jej ucieczki do Tarnopola; obłożnie chorego sołtysa (był to Piotr Kubów); Franciszka Kubów, który schronił się we wsi Płotycza u krewnych; innego Franciszka Kubów powiesili na krzaku bzu; oraz uprowadzili 70-letniego Pawła Wiśniowskiego, który zaginął.  

We wsi Białogłowy pow. Zborów zamordowali  4-osobową rodzinę polską Kwiatków. Rodzice Jan i Maria oraz ich dwie córki zostali dosłownie pocięci oraz skłuci nożami i bagnetami na kawałki. 

We wsi Bucniów pow. Tarnopol nie jest znana liczba ofiar napadu. (Kubów..., jw.).

We wsi Czernichów pow. Tarnopol zamordowano „NN. mężczyznę i Polkę (żonę Ukraińca, który ją zamordował)”. (Kubów..., jw.).

We wsi Ditkowce pow. Tarnopol banderowcy przy drodze na skraju lasu zamordowali 8 Polaków, w tym 7 kobiet. Zasztyletowane zostały: Bieniaszewska Anna ze wsi Gontowa,  Miazgowska Maria ze wsi  Gontowa, Olszewska Bronisława ze wsi Gontowa, Olszewska Rozalia Danuta ze wsi Dębina, Szeliga Genowefa ze wsi  Dębina , Szeliga Tekla ze wsi  Dębina; oraz zastrzeleni: Szeliga Anna ze wsi Gontowa i Szeliga Maciej ze wsi Gontowa  (Adolf Głowacki:  "Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci". Szczecin 2008; za:  http://www.milno.pl/readarticle.php?article_id=6). 

W mieście Dolina woj. stanisławowskie zamordowali 53 Polaków; spalili wszystkie domy polskie w dzielnicach Odenisa i Zniesienie. M.in. zamordowany został Franciszek Wajman z żoną Jadwigą i synem Józefem oraz jego brat Karol. W dzielnicy Nowiczka wiadomo o zamordowaniu 4-osobowej rodziny Olechowskich. Wielu Polaków zostało ciężko rannych. Na murach kościoła parafialnego pojawiły się plakaty i hasła: „Polacy do Polski, bo tu wasza mogiła”. 

We wsi Gniłowody pow. Podhajce zmarła w wyniku ciężkiego pobicia przez banderowców Katarzyna Olszewska, lat 42.

We wsi Ihrowica pow. Tarnopol banderowcy oraz chłopi ukraińscy z SKW z okolicznych wsi podczas wieczerzy wigilijnej dokonali rzezi ludności polskiej, podawane jest liczba od 79 do 92 zamordowanych Polaków oraz 1 Ukrainiec. Mordu dokonali za pomocą siekier, noży, bagnetów i różnych innych narzędzi; znaczna część ciał spaliła się razem z zabudowaniami, stąd liczba ofiar jest niepełna. W kwietniu z Ihrowicy zabrano do 1 Armii WP 180 Polaków, pozostały głównie kobiety, dzieci i starcy. Zamordowali ks. proboszcza Stanisława Szczepankiewicza, upowcy wyrwali mu serce z piersi żywcem i zanieśli sotnikowi, którym był Wołodymyr Jakubowśkyj „Bondarenko”, gdyż zażyczył on sobie serca kapłana. Matkę, siostrę i brata księdza zarąbali siekierami; małżeństwo lat 60 i 62 powiesili na kolczastym drucie; 17-letniemu Kazimierzowi Litwinowi piłą stolarską odcięli głowę i przynieśli sotnikowi. Do ostatniej minuty życia ksiądz zawiadamiał i ostrzegał swoich parafian o napadzie dzwoniąc sygnaturką. „Wieś została napadnięta od północy i od zachodu. Na placu budowy nowego kościoła Ukraińcy podzielili się na mniejsze grupy, które rozbiegły się po wsi głównie w kierunku południowym. Po pierwszych seriach karabinowych rozdzwoniła się sygnaturka na plebanii. Ukraińcy natychmiast rozpoczęli tam wyłamywanie drzwi. Równocześnie wyrąbywali drzwi wejściowe do domu Białowąsów „Głąbów” mieszkających naprzeciw plebanii. Prawie w tym samym czasie zaatakowano inne pobliskie obejścia, w tym jako jeden z pierwszych – mój rodzinny dom. Donośny dźwięk sygnaturki z plebanii uratował życie wielu Ihrowiczanom. Ci, którzy natychmiast rzucili się od stołów wigilijnych do ucieczki – w większości przeżyli. Jednak księdzu i jego rodzinie nie mógł już nikt pomóc. Ukraińcy przystąpili do rozbijania drzwi wejściowych i okien. Zdobywanie zabezpieczonej w masywne drzwi i okiennice plebanii trwało ok. 15 minut. Po wyrąbaniu drzwi ks. Stanisław Szczepankiewicz, jego matka Anna, siostra Maria i brat Bronisław zostali bestialsko zamordowani siekierami. Jedna z grup napastników szybko dotarła do Franciszka Białowąsa, który oficjalnie posiadał karabin, gdyż pilnował magazynu zbożowego w domu ludowym. Udając sowieckich oficerów z Hłuboczka Ukraińcy kazali mu przynieść broń niby do kontroli. Z jego własnego karabinu zastrzelili go przed domem. Gdy na odgłos strzału wyszła jego żona Aniela, ją też zastrzelono na progu domu. Teściową Julię zabito w sieni. W jednym momencie z całej rodziny Franciszka Białowąsa pozostał przy życiu jedynie syn Tadeusz, zmobilizowany wcześniej do WP. Podobny los spotkał rodzinę Migałów. Ojciec Stanisław został zastrzelony przed pocztą 17 grudnia 1944 r., a pozostali członkowie rodziny - żona Michalina, syn Władysław, córki Stanisława i Genowefa – zginęli tydzień później przy stole wigilijnym. Takie tragedie zdarzały owego wieczora w Ihrowicy co krok. W bliskim sąsiedztwie domu Franciszka Białowąsa Ukraińcy zastrzelili pod szopą innego Franciszka Białowąsa s. Wincentego z żoną Karoliną. Po drugiej stronie drogi bandyci dopadli Antoniego Białowąsa „Wusaja”, który słysząc strzały i widząc blask palących się budynków, zamiast uciekać wyszedł do drogi. Bandyci zatrzymali go, a Wasyl Widłowski, Ukrainiec który doskonale znał Antoniego, własnoręcznie go zastrzelił. Działo się to na oczach Anny, 12 letniej córki Antoniego, której udało się uciec. Po zastrzeleniu Antoniego Białowąsa Widłowski napisał na ścianie pędzlem maczanym w smarze do wozów konnych dużymi literami hasło: „Smert’ seksotam i Stalinu”. Po zamordowaniu sześciu Polaków, Wasyl Widłowski ze swoją grupą dotarł do gospodarstwa Sylwestra Białowąsa. Sylwester z synem Kazimierzem zdążyli uciec w zarośla na łąki. Nie udało się to jego żonie Annie, która chciała jeszcze wypędzić bydło z obory. Ją też zastrzelił osobiście Widłowski. W grupie operującej w rejonie młyna wodnego „działali” ihrowiccy nacjonaliści wspomagani przez Ukraińców z Iwaczowa. Oddział ten działał chaotycznie i nerwowo, jakby obawiając się odsieczy. Raczej nie włamywali się do domów mordując tylko napotykanych Polaków, lub wywołując ich z domów. Jako jednego z pierwszych zabili Kazimierza Błaszczuka. Zawołał go jeden z jego kolegów Ukraińców, gdy akurat w domu dziadków łamał się opłatkiem. Gdy Kazimierz wyszedł przed dom, odprowadzili go pod studnię i tam na górce zastrzelili. Wielu Polaków w tym krańcu wsi nie słyszało strzałów z karabinów i sygnaturki dzwoniącej na plebanii. O tym, że UPA morduje we wsi zaalarmował ich dopiero Janek Białowąs „Kęs”, który przybiegł spod domu ludowego. Dzięki niemu wiele rodzin pouciekało z domów. Janek z kilkoma sąsiadami uciekł na górę Dyblankę, skąd obserwowali bandytów. Widzieli, jak Ukraińcy w pośpiechy wynosili z ich domów cały dobytek - pościel, ubrania, żywność i co bardziej wartościowe przedmioty. Jedna grupa zajmowała się rabunkiem, a inni, prawie w biegu podpalali budynki. Dwóch dowodzących na koniach ponaglało poszczególne grupy napastników. Zrabowany dobytek był szybko ładowany na podjeżdżające co chwila wozy. W rejonie młyna bandyci dokonali stosunkowo niewielu zabójstw. Działali bardzo pospiesznie. Jest wielce prawdopodobne, że sotnia „Burłaka” nie była dostatecznie poinformowana, co do czasu wyznaczonego jej przez NKWD. Bandyci nie wiedzieli dokładnie, jak długo mogą mordować, rabować i palić polskie gospodarstwa. Szybkość działania bandy wskazuje na wcześniej opracowany plan zniszczenia polskich rodzin i ich gospodarstw. Nacjonaliści z Ihrowieckiego SKW byli bardzo pomocni bandzie „Czornego”, bo znali teren i liczebność poszczególnych rodzin polskich przeznaczonych do zagłady. W nagrodę mogli rabować wartościowe przedmioty, potykając się o trupy swoich zamordowanych sąsiadów. Banderowcy, którzy zaatakowali Ihrowicę Górną, przymaszerowali z Kazimierzowa (Choinów) już po zmroku. W tej części wsi charakteryzującej się gęstą i sąsiadującą ze sobą zabudową gospodarstw polskich i ukraińskich napastnicy działali spokojnie i planowo. Ewentualna odsiecz mogła przybyć tylko od południa, z przeciwległej strony wsi, wiec grupa działająca w Ihrowicy Górnej nie była narażona na jej bezpośrednie uderzenie. Dlatego też banderowcy metodycznie przeczesywali dom po domu w poszukiwaniu Polaków. Spokojnie też rabowali dobytek oraz inwentarz żywy. Nie udał się plan wymordowania młodych Polaków, gdyż zaalarmowani pouciekali na pola lub dobrze się ukryli. Rezuny znajdywali co najwyżej starsze osoby przeważnie pochowane u swoich ukraińskich sąsiadów. Tak było np. z Wiktorią Białowąs, Eudokią Nakonieczną i Marią Nakonieczną. Kobiety schowały się u sąsiada Ukraińca o nazwisku Kotuń. Jednak inni Ukraińcy z sąsiedztwa donieśli o tym banderowcom. Wyciągnięte spod łóżek kobiety zostały wyprowadzone przed dom i zastrzelone. Napastnicy mieli doskonałe rozeznanie w lokalizacji polskich zabudowań. Wiedzieli też, kto gdzie mieszka. W pierwszej kolejności napadano na polskie rodziny znane z tradycji patriotycznych. Tak było w przypadku rodziny Franciszka Litwina. Jego syna Kazika Ukraińcy złapali kilka godzin wcześniej w czasie zasadzki na patrol IB. Na jego matkę, która wyszła szukać syna, oddział banderowców natknął się na drodze. Podała się za Ukrainkę i nierozpoznana przez nikogo pobiegła z powrotem do domu, zabrała dzieci i skryła się w oborze sąsiada Ukraińca bez jego zgody. Ledwo zdążyła to zrobić, gdy przechodzący obok Ukraińcy wrzucili do jej domu granat, który spowodował zniszczenie i pożar. Napadnięto też na znaną z patriotyzmu liczną i bogobojną rodzinę Ignacego Nakoniecznego. Pełnił on obowiązki kościelnego, a ze względu na religijność, życzliwość i kulturę osobistą nazywano go „Świętym”. Kiedy zapadał wieczór i rodzina zaczynała dzielić się opłatkiem, jeden z domowników przez odsłonięte okno zauważył kilku ludzi zbliżających się do ich domu. Dzięki szybkiej decyzji wszyscy uciekli przez okno do ogrodu. Nie udało się to jedynie córce Ignacego, Marii. Wróciła do domu po spakowane walizki, gdyż nie chciała stracić całego dobytku. Bandyci postrzelili ją w brzuch. Gdy po pewnym czasie oprzytomniała, leżąc na schodach przed splądrowanym i płonącym domem głośno wzywała Boga i ludzi o pomoc. Skonała nad ranem w męczarniach. Jej mąż zmobilizowany walczył w tym czasie na froncie. Dziećmi Marysi zaopiekowała się jej matka Franciszka. Uciekając z chłopcami wpadła do sąsiadki Ukrainki i prosiła o ukrycie przynajmniej wnuków. Sąsiadka przyjęła dzieci i położyła do łóżka. Gdy do izby wbiegli banderowcy i podejrzliwie spytali, czyje to dzieci, Ukrainka, Zofia Wonyśko, żona Piotra zwanego „Czornyj”, zdecydowanie stanęła przy łóżku i odpowiedziała, że to jej dzieci. Tym zdecydowaniem uratowała im życie. /.../ Szykowaliśmy się do wieczerzy wigilijnej, gdy prawie równocześnie z serią karabinową i dźwiękiem sygnaturki usłyszeliśmy ujadanie psów i podejrzane hałasy w pobliżu naszego domu. Na te odgłosy matce wypadły z rąk talerze, na których niosła opłatki z miodem. Krzyknęła:  - Dzieci uciekajmy bo mordują! Ten krzyk i brzęk rozbijanych talerzy słyszę do dziś. Siostra rzuciła się do okna i uchylając okiennicę zawołała: - Idą do nas. Wszyscy wypadli do sieni, by uciekać na strych. Wiedziałem czym to grozi i siłą ściągnąłem matkę i brata Kazika z drabiny. - Chodźcie za mną! – rozkazałem. Chciałem uciekać przez pokój na wschód, ale okazało się, że drzwi do pokoju były zamknięte. Matka wcześniej odruchowo zamknęła je na klucz, który schowała w kieszeni, o czym w panice zapomniała. A na stole w zamkniętym pokoju leżała moja broń ... O naszym życiu decydowały sekundy. Mordercy szli od południa więc szybko otworzyłem okno w kuchni wychodzące na północ. Wypychałem wszystkich kolejno. Zdążyliśmy. Wyskoczyłem jako ostatni i jeszcze przymknąłem za sobą okno. Z naszego podwórka uciekliśmy przez dziurę w płocie do obejścia sąsiada Ukraińca. Bez jego wiedzy skryliśmy się na strychu obory. Gdy wszyscy znaleźli się już na górze, wciągałem za sobą drabinę. Wtedy usłyszeliśmy, jak jeden z napastników, którzy byli już pod drzwiami naszego domu, zawołał po polsku: - Janek ty jesteś? Janek, ty jesteś? Otwórz.

Jego głos wydał mi się dziwnie znajomy. Trwale go zapamiętałem.

- Przyszli twoi koledzy z domu ludowego - powiedziała do mnie matka.

- Ciszej, bo nas usłyszą – uciszyłem mamę pewny, że się myli.

W tej samej chwili wszystko się wyjaśniło. Łomem i siekierami napastnicy zaczęli rozbijać drzwi domu. Wdarli się do środka i szukali przede wszystkim domowników. Uratowało nas zamknięte okno, bo szukali tylko wewnątrz budynku. Słyszeliśmy ich głosy: - Zdieś ich niet i zdieś ich niet.

Słyszalność tego wieczoru była doskonała. Słowa, odgłosy, strzały niosły się daleko z powodu zmrożonej pokrywy śnieżnej i kilkustopniowego mrozu. Słyszeliśmy jak bandyci szukając nas na strychu w sianie zaczepiali o blachę dachu, jak do siebie mówili. W tym czasie z plebani dochodziły do nas wyraźne odgłosy rozbijanych drzwi i okien. Walenie siekierami  przeplatało się z trzaskiem wyłamywanego drewna. Po jakimś czasie usłyszeliśmy straszliwy lament kobiet od Białowąsów „Głąbów”. Była tam babcia, matka, trzy córki i mieszkająca z nimi zaprzyjaźniona nauczycielka z Cebrowa. W czasie napadu uciekły na strych zamykając za sobą właz. Teraz paliły się żywcem, gdyż Ukraińcy podpalili ich dom. Tego wołania Boga i ludzi o pomoc opisać nie potrafię. To był jakiś koszmar. Chwilami dłońmi zatykałem uszy. Do końca życia nie zapomnę ich przerażonych, wręcz oszalałych z bólu krzyków. Kobiety te doznały piekła na ziemi. Tymczasem ci, którzy włamali się do naszego domu, pobiegli dokonywać dalszych mordów, ale dwóch uzbrojonych ludzi pozostało u nas na czatach. Stali w ukryciu zachowując ciszę. Z pewnością byli to miejscowi nacjonaliści, którzy nas znali. Mieli nas zabić, gdybyśmy się tylko pojawili. Blask bijący od palących się polskich zagród sprawiał, że we wsi było widno jak w słoneczny dzień. Ze strychu widziałem wszystko jak na dłoni. Pamiętam nawet taki szczegół, że łąkami przy rzeczce na koniu jechał i szukał po zaroślach ukrywających się Polaków mężczyzna w dużej kozackiej czapie z automatem przewieszonym przez pierś. Nikogo nie znalazł. Kiedy zbliżył się do nas słychać było, że nucił sobie jakąś pieśń. Tak, Ukraińcy to muzykalny naród…  Na strychu siedzieliśmy wszyscy do czasu, gdy nieludzkie wycie palących się kobiet stało się nie do wytrzymania. Nie sposób było tego słuchać siedząc na strychu. Pierwsza nie wytrzymała nerwowo siostra Stasia. Siłą wyrwała łatę ze strzechami, spuściła czteroletnią siostrzenicę Kazię i sama zeskoczyła na ziemię za nią. Z dzieckiem pobiegła do piwnicy pod naszą stodołą. Za nią podążyła matka z bratem Kazikiem. Dołączył do nich mężczyzna mieszkający u sąsiadów - pan Czumalski, który cudem uniknął śmierci w czasie napadu na jego dom w Berezowicy Małej w lutym 1944 r. W tym czasie inni Ukraińcy zajechali furmanką na nasze podwórko i zaczęli rabunek. Następnie podpalili dom wraz ze stodołą. Ukrytym w piwnicy brakowało powietrza do oddychania, czekali jednak z wyjściem zanim rabusie i podpalacze oddalą się. Siostra z dzieckiem po wybiegnięciu z piwnicy uciekając wpadła do dołu po kartoflach i przesiedziała tam do rana. Matka z bratem ukryta się w oborze u sąsiada Ukraińca za jego zgodą. Do mieszkania bał się jednak ich wpuścić. Ja pozostałem na strychu do rana. Świtało, kiedy usłyszałem rozmowy po polsku. Z ukrycia zobaczyłem, że po pogorzelisku z naszego domu chodzi kuzyn Kazimierz Białowąs, syn Sylwestra, z drugą jeszcze osobą. Szukali naszych zwęglonych ciał. Zszedłem ze strychu, a kuzyn zapytał: - Gdzie są pozostali z rodziny? Wskazałem miejsce ukrycia. Wtedy wróciła też matka z bratem i siostra z dzieckiem. Widząc pogorzelisko matka zaczęła płakać.  – Jak będziemy teraz żyć? – pytała przez łzy. Wtedy kuzyn zwracając się do mojej mamy powiedział: - Niech ciocia nie płacze. Dobrze, że wszyscy żyjecie. Ja już nie mam matki, zabili. Mówił to przyciszonym, żałosnym głosem powstrzymując łzy. Zapytałem, kogo jeszcze zabili. - Chodź to zobaczysz – odpowiedział. Poszliśmy w stronę kościoła. Za studnią, naprzeciwko plebanii, w przydrożnym rowie leżała najmłodsza córka Białowąsów „Głąbów” - Stefcia. Owinięta była w naszą pierzynę, którą musieli zgubić rabusie. Już nie żyła. Chociaż ciało jej było mocno popękane i częściowo spalone, ocalał od ognia długi warkocz splecionych włosów. Oczy miała otwarte. Przez uchylone usta widać było śnieżnobiałe zęby. Wszyscy, którzy się jej wtedy przyglądali, płakali. Stefcia była piękną, 13 letnią dziewczyną, wyrośniętą, zgrabną i zawsze uśmiechniętą. Tak ją zapamiętałem. Stała się dla nas symbolem cierpienia pomordowanych Ihrowiczań. Był to widok szczególnie tragiczny i przygnębiający. Kto ją wtedy widział martwą, leżącą w rowie na tle dymiących jeszcze zabudowań, z całą pewnością zapamiętał na całe życie. Postaliśmy chwilę nad jej zwłokami i poszliśmy na plebanię. Przed budynkiem leżał zastrzelony pies. Masywne drzwi ganku były połamane. Wszędzie pełno śladów po uderzeniach siekier i łomów. Ze środka wychodzili zapłakani ludzie. Nie mogłem tego znieść i nie wszedłem do środka, gdzie leżały porąbane zwłoki ks. Szczepankiewicza, jego matki, siostry i brata. Może podświadomie chciałem zapamiętać księdza żywego, pełnego powagi i dostojeństwa, choć czasem również wesoło żartującego z ludźmi? Nie wiem. Byłem wtedy 17 letnim, wrażliwym chłopcem.  Jak twierdzą ludzie, którzy weszli wtedy na plebanię, był to krwią ociekający widok. W pomieszczeniu była dosłownie ogromna kałuża krwi… Spod plebanii poszliśmy przez wieś w kierunku południowym. Przy studni koło Bojka Jantocha leżał Antoni Białowąs zwany „Wusaj” z racji dorodnych wąsów. Dostał strzał w prawy policzek. Po drugiej stronie drogi leżeli Aniela i Franciszek Białowąsowie wraz z babcią Julią. A z lewej strony, w bramie - Maria i Franciszek Białowąsowie „Wojtkoho Wicka”. /.../ Nadjechały sanie wypełnione zwłokami poukładanymi warstwami. Ciała były zamarznięte. Ludzie zastygli w pozach, które przybrali w chwili śmierci. Porozkładane na boki ręce pomordowanych jakby prosiły o litość. Prawie wszyscy mieli pootwierane oczy. Jedni patrzyli w niebo, drudzy spoglądali na stojących przy drodze ludzi. Na widok tych twarzy coś ściskało za gardło, do oczu napływały łzy. Żegnaliśmy ich na zawsze modląc się i płacząc. Za saniami pełnymi trupów szła mała grupka ludzi. To najbliżsi odprowadzali swoich zmarłych. Szli zrezygnowani i milczący. Wiem, że tych obrazów i przeżyć nigdy się już nie zapomni. One wracają i wracać będą przez całe życie bez naszej woli, w snach i na jawie. Trudno to pojąć, ale zmarli żegnani byli zza zamkniętych okien obojętnym, a nawet niekiedy nienawistnym wzrokiem części współbraci Ukraińców. Smutne to, ale prawdziwe.”  (Jan Białowąs: „Wspomnienia wigilijne 1944 r.”; w: http://www.cracovia-leopolis.pl/index.php?pokaz=art&id=2254 ; Jan Białowąs: Wspomnienie z Ihrowicy na Podolu, 1997; Komański:... , s. 827). Fragment z książki Jana Białowąsa „Krwawa Podolska Wigilia w Ihrowicy w 1944 roku”:W 1956r., kiedy byłem w Ihrowicy po wojnie po raz pierwszy, odwiedziłem dawnych sąsiadów, którzy chętnie mnie przyjmowali. Ciocia Karpowniczka powiedziała mi wówczas, że księdza zamordował Iwaś Zahaluk. Na potwierdzenie tego dawała przykład, że żona mordercy po kilku miesiącach od pamiętnej wigilii., oddała do przeróbki buty księdza. Jeśli to jest prawdą, potwierdzają się moje przypuszczenia, że księdza zamordowali ci których leczył.”

We wsi Maksymówka pow. Zbaraż banderowcy zamordowali 7 Polaków: 4 zabili na terenie wsi, natomiast 3 zaginęło bez wieści.

We wsi Milno-Gontowa pow.  Zborów: „dwa dni po spaleniu Gontowy, kilka furmanek pojechało na pogorzelisko po zakopane zapasy. M. Miazgowska i B. Olszewska chciały ponadto przekazać ocalały sprzęt i trochę zboża krewniaczkom z Ditkowiec, które wyszły za Ukraińców. Po załadowaniu dobytku, wyruszyły w drogę. Wyprawa wydawała im się bezpieczna. Był dzień a w grupie żony Ukraińców. Pod lasem natknęły się na banderowców. Wywiązała się ostra wymiana zdań. Szczególnie pewnie stawiała się Burdyniuk. Pierwszy strzał oddali właśnie do niej, a następnie pozostałe zasztyletowali. Kobiety rozpoznały ich. Hania Bieniaszewska prosiła Iwanie nie zabijaj, ale ci ludzie nie znali już uczucia litości. Dziewczyna pokaleczona długo jęczała, nim w bólach skonała. Burdyniuk była ranna, wszystko słyszała i później opowiedziała o tych potwornościach. Strzały do kobiet usłyszał Maciej Szeliga. Jak zobaczył zbliżających się banderowców, zaczął uciekać przez sad. Zastrzelili go gdy przełaził przez płot. Wisiał tam do wiosny. Tuż po zastrzeleniu Macieja, rabusie otoczyli na podwórzu rodzinę Szeligów (Tomasz, Anna, Eugeniusz) i trzy sąsiadki. Bandyci doskoczyli do kobiet i zapytali: "Wy Polki?". Tak, odpowiedziała Anna. Padł strzał i kobieta osunęła się na ziemię. Gienkowi kazali zdjąć wojskowy pas. Gdy między nimi wywiązała się kłótnia kto ma go wziąć, chłopak wycofał się za budynek i opłotkami uciekł do Milna. Tomkowi kazali zdjąć filcowe buty, ale przy zdejmowaniu oderwała się podeszwa, więc zrezygnowali z nich. Przełożyli tylko na swój wóz przed chwilą wykopany kuferek oraz worki ze zbożem i odjechali. Tomek pochował żonę na pogorzelisku stodoły”. (Adolf Głowacki: "Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci". Szczecin 2008; za:  http://www.milno.pl/readarticle.php?article_id=6). Zasztyletowane zostały: Bieniaszewska Anna,  Miazgowska Maria, Olszewska Bronisława (wszystkie ze wsi Gontowa), Olszewska Rozalia Danuta, Szeliga Genowefa, Szeliga Tekla (wszystkie ze wsi  Dębina); oraz zastrzeleni: Szeliga Anna i Szeliga Maciej (oboje ze wsi Gontowa).

We wsi Milowce pow. Czortków zamordowali 5 Polaków (4 mężczyzn i 1 kobietę): „Kilka chwil później zobaczyliśmy palący się dom naszego sąsiada Pańkowskiego i następne palące się polskie domostwa widoczne z okien. Jak się później okazało był to początek akcji banderowskiej skierowanej przeciwko Polakom w mojej wsi Milowce. Z opowiadań dorosłych osób wynikało, że banderowcy przebrani w mundury rosyjskie, przed wejściem do gromadzkiego domu dokonywali swoistej selekcji, Ukraińców odsyłali do domów a Polaków zatrzymali w świetlicy. Mego Ojca i kilku innych Polaków (trzech lub czterech) wyprowadzono na most na rzece Seret przepływającej przez naszą wieś i tam bestialsko pomordowano przy pomocy siekier. W tym czasie jak wzmagały się pożary domów polskich rodzin, do drzwi sąsiada gdzie schroniliśmy się zapukali banderowcy. Pamiętam ze mama powiedziała do sąsiada "jesteśmy na waszym sumieniu" a sąsiad nakazał nam by natychmiast schować się na piec. Na tym piecu suszyła się kukurydza spleciona w warkocze tworząc rodzaj zasłony i tam się schowaliśmy. Do dziś tkwi we mnie tamto wrażenie, że chciałem jak najszybciej zasnąć i nie czuć bólu jak będą mnie zabijali. Banderowcy robili wymówkę gospodarzowi, że tak długo nie otwierał im drzwi a ten usprawiedliwiał się, że kaganek nie chciał się zapalić, bo niedobra nafta. Na pytanie banderowców czy wie kto przechowuje Polaków, powiedział że nie wie i uczynił przysięgę na klęczkach. Na następny dzień nic nie wiedzieliśmy co się dzieje z ojcem, sąsiad wyszedł na ogród i stwierdził, że całe nasze gospodarstwo jest spalone oprócz stajni. W tym czasie drogą jeden z sąsiadów Polaków pospiesznie prowadził konia, mama zapytała go gdzie on zmierza a on odpowiedział, że ucieka z wioski i właśnie idzie po sanie. Mama poprosiła go żeby nas też zabrał a on wyraził zgodę i razem z jego rodziną pojechaliśmy do Jagielnicy. Tam znaleźliśmy dach nad głową w żydowskim splądrowanym "pustostanie". Po drodze napotkaliśmy wielu Polaków uciekinierów z różnych wsi, którzy tak jak my widzieli jedyny ratunek w ucieczce do Jagielnicy. Po kilku dniach okazało się, że nie ma szans na przeżycie bo zapanował głód, kawałek chleba i ziemniak to była duża wartość. W takiej sytuacji kobiety uradziły, że jedynym ratunkiem jest udanie się do wsi aby przywieźć ziemniaki, które uratowały się będąc pochowane w kopcach. Kilka kobiet (cztery lub pięć) pojechało dwoma wozami do wsi w nadziei, że samotnym kobietom nic nie grozi. Pozwolono im załadować do worków trochę ziemniaków i opuścić wieś. Lecz za wsią oczekiwała na nich zasadzka. Jednej tylko kobiecie udało się zbiec, tej która prowadziła zaprzęgiem konnym, reszta kobiet idąca za wozami została pomordowana, w tym moja mama. Mama została pochowana razem z innymi kobietami na cmentarzu w Jagielnicy, tego cmentarza już od dawna nie ma. Ciało ojca przez kilka tygodni widziane było na grobli położonej przed wodnym młynem na Serecie w Milowcach i dalszy jego losu jest nie znamy.” (Sławomir i Jarosław Wernikowscy; w: www.stankiewicze.com/ludobójstwo.pl ). H. Komański, Sz. Siekierka..., na s. 191 wymieniają zamordowanych 5 Polaków, natomiast nie odnotowują mordu dokonanego na 3 lub 4 kobietach, w tym na Katarzynie Wernikowskiej.

We wsi Pistyń pow. Kosów Huculski upowcy zamordowali 36 Polaków, w tym całe rodziny; spalili żywcem 3 osoby: 80-letniego starca oraz małżeństwo. „Nikt nie nocował w domu. Na noc kryliśmy się w pobliskim lesie. Najgorzej było podczas zimy i wczesnej wiosny. Zimno, mróz i deszcze dawały się we znaki. Pamiętam, jak oboje z mężem i naszym trzyletnim dzieckiem, zawiniętym w pierzynę, nocą ukryci poza domem, widzieliśmy łuny na niebie z palących się gdzieś polskich zagród. Na dzień wracaliśmy do naszego domu. I tak od sierpnia 1943 roku minął kwiecień 1944 roku, okres pełen niepokoju, strachu i ciągłego ukrywania się przed śmiercią z rąk ludobójczych banderowców. /.../ Niektórzy jednak pozostali na miejscu. Ulegli oni zapewnieniom ukraińskiego księdza greckokatolickiego, który obiecywał, że kto przepisze się na greckokatolicyzm i narodowość ukraińską i opłaci po 2 kg pszenicy od osoby, to może pozostać we wsi i nic mu nie grozi. Kilka rodzin pozostało, ale już 24 grudnia 1944 roku banderowcy ponownie dokonali napadu i zamordowali pozostałych”.  (Komański..., s. 229 i 231). 

We wsi Poczapice pow. Tarnopol zamordowano kilka osób, których nazwisk nie ustalono. (Kubów..., jw.).

We wsi  Putiatyńce pow. Rohatyn banderowcy uprowadzili i zamordowali Maksymiliana Pańczuka. „W wieczór wigilijny 1944 roku do domu moich dziadków w Putiatyńcach weszli dwaj banderowcy. Jeden był bardzo wysoki a drugi zdecydowanie niższy. Byli to osobnicy nieznani moim dziadkom. Nakazali mojemu dziadkowi Maksymilianowi Pańczukowi wyjść z domu i pokazać im drogę do innej wsi. Dziadek chcąc chronić swoją rodzinę/.../  wyszedł bez stawiania oporu na zewnątrz, gdzie czekała bardzo liczna grupa pozostałych oprawców. Ruszyli wraz z dziadkiem w stronę wsi Łuczyńce. /.../   Po niedługim czasie od zaginięcia mojego dziadka jego brat Filip Pańczuk postanowił go odszukać. W polu pomiędzy Putiatyńcami a Łuczyńcami dokonał makabrycznego odkrycia. Leżały tam zmasakrowane, rozkawałkowane zwłoki mężczyzn ( około 10 osób) i pomiędzy nimi rozpoznał szczątki swojego brata Maksymiliana. /.../  Po jakimś czasie moja babcia Maria - żona zamordowanego Maksymiliana Pańczuka otrzymała list z Putiatyńców od dawnej sąsiadki Polki. Napisane tam było "na Twoim mężu rośnie żyto". Z treści tego zdania można sądzić, że ciało mojego dziadka jak i pozostałych pomordowanych spoczywa w polu pomiędzy Putiatyńcami a Łuczyńcami”. (Anna Pańczuk, w: www.stankiewicze.com/ludobójstwo.pl  -  oraz korespondencja e-mailowa z autorem). Anna Pańczuk powołuje się na relację nieżyjącego już jej ojca, Józefa Pańczuka, prostując informację podaną za książką S. Siekierki, H. Komańskiego i E. Różańskiego Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939 – 1946. Stwierdza ona, że jej dziadek Maksymilian Pańczuk uprowadzony został ze swojego domu w Putiatyńcach, a nie w Zalipiu. Na s. 407 – 408 ww. książki znajduje się informacja dotycząca uprowadzenia ze wsi Putiatyńce i zamordowania Maksymiliana Pańczuka, ale z pomyłkową datą „23 grudnia 1943 roku”. Na s. 440 tejże książki Władysław Pańczuk, syn Maksymiliana, podaje datę „23 grudnia 1944 r.” oraz stwierdza: „Tego samego wieczoru ci sami banderowcy, lub też inni, zamordowali rodzinę o nazwisku Zabłocki – rodziców i dwoje dzieci”. Anna Pańczuk twierdzi, że brat zamordowanego, Filip Pańczuk, znalazł zmasakrowane, rozkawałkowane zwłoki 10 mężczyzn. Datę taką jak Wigilia Bożego Narodzenia świadkowie raczej zapamiętywali, można więc stwierdzić, że to wielkie i radosne święto narodzin Zbawiciela, banderowscy bandyci we wsi Putiatyńce zbrukali okrutnym mordem co najmniej 14 Polaków. 

We wsi Siniowce gmina Łanowce pow. Krzemieniec w sierpniu 1943 roku został  zamordowany przez OUN-UPA „leśnik” Jan Galabarda. „Jego żonę Julię zamordowano w wigilię 24 XII 1944 r.” (Edward Orłowski, w: http://www.krosno.lasy.gov.pl/documents/149008/17558056/martyrologium+le%C5%9Bnik%C3%B3w+2013.pdf ). Siemaszko..., na s. 441 podają, że nie mają posiadają żadnej informacji o losach Polaków zamieszkałych w tej wsi.

We wsi Skomorochy pow. Tarnopol banderowcy zarąbali siekierą Władysławę Wiatr.

We wsi Torskie pow. Zaleszczyki:24.12.1944 r. korzystając z uczty wigilijnej banda urządziła napad. Zginęło 73 Polaków a 37 osób zostało rannych” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7).

We wsi Winiatyńce pow. Zaleszczyki zamordowali 7 Polaków, w tym 15-letnią dziewczynkę.

We wsi Wola Wysocka pow. Żółkiew banderowcy zabili 18 rodzin pod zarzutem "zdrady ukraińskiego narodu" i donosicielstwa do NKWD.

    25 grudnia (Boże Narodzenie):

Na terenie powiatu Brody, miejsce bliżej nieznane: „Małecki Karol br. Józefy Szeremeta. Zamordowany w czasie Bożego Narodzenia 1944 r.” (http://podkamien.pl/viewpage.php?page_id=246&c_start=0 ). 

We wsi Czernica pow. Brody banderowcy zamordowali 29 Polaków, w tym całe rodziny; Piotr Kochanowski ukrzyżowany został w stodole.

We wsi Dźwiniacz pow. Zaleszczyki zamordowali 22 Polaków, pracowników bazy traktorowej.

We wsi Gontowa  na osiedlu Bukowina pow. Zborów zastrzelony został przez banderowców Mikołaj Szeliga.

We wsi Nazarenkowo woj. stanisławowskie: 25.12.1944 r. został zam. Żukowski Jan s. Michala ( 1914)”  (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Petryków pow. Tarnopol banderowcy zamordowali 12 Polaków. Wiktoria Biała, nauczycielka należąca do AK o ps. „Wika”, która ukrywała Żydów, oraz jej dwie siostry: Bronisława i Karolina Maślanka,  także nauczycielki, zostały utopione w rzece Seret. Nauczyciela Józefa Turskiego z żoną spalili żywcem we własnym domu. Byłego wójta gminy Jana Dobrzańskiego utopili w rzece Seret. „W święto Bożego Narodzenia zostali zamordowani przez UPA w Petrykowie: Biała Wiktoria, Maślanka Karolina l. 20, Bronisława l. 16, Lewicki Jan (garbaty), Dobrzański Jan i Maria l. 16, Turski Jan, Łoza Antonina (z Kurpiów)”. (Kubów..., jw.).

    W nocy z 25 na 26 grudnia:

We wsi Łozówka pow. Trembowla banderowcy zamordowali 16 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę, małżeństwo lat 24 i 25, chłopców lat 18, 19, 19 i 22.

    26 grudnia (św. Szczepana, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia): 

We wsi Hińkowce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 11 Polaków.

We wsi Popowce pow. Zaleszczyki zamordowali 1 Polaka. 

We wsi Woroniaki pow. Złoczów zmordowali Polaka Józefa Łebedyńskiego i jego żonę Ukrainkę.

    27 grudnia: 

We wsi Hadle Szklarskie nadleśnictwo Kańczuga zabity został przez UPA gajowy Wawrzyniec Pelc.

Koło miasteczka Halicz w rejonie tzw. Krzywej Góry pow. Stanisławów UPA zamordowała 13 mieszkańców wsi Wołczków, w tym 10 Polaków i 3 Ukraińców, których władza sowiecka wysłała z Wołczkowa z kontyngentem zboża; uszli z życiem 2 Polacy i 1 Ukrainiec (IPN Wrocław: „Umorzenie śledztwa w sprawie ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na 209 obywatelach narodowości polskiej na terenie b. powiatu stanisławowskiego – Wrocław, 14 maja 2012”). Siekierka, Komański i Różański w opracowaniu dotyczącym woj. stanisławowskiego na s. 508 podają 624 nazwiska zabitych Polaków w powiecie Stanisławów i szacunkową liczbę 1552 zabitych Polaków. Materiałów ze śledztw zakończonych, czyli umorzonych, IPN nie publikuje, w tym tak istotnych dla Pamięci Narodowej zeznań świadków, co pozwala postawić pytanie o cel i sens tych śledztw.

We wsi Olchowczyk pow.Kopyczyńcezamordowani zostali: Sicinski Marcin l. 60, Sobków Michał l. 60 oraz 3 mężczyźni” (Kubów..., jw. ). 

We wsi Zielona pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 3-osobową rodzinę polską: „zginęli: Łuszczynska Antonina, jej dzieci: Fryderyk l. 14 i Józefa l. 6.” (Kubów..., jw.).

    28 grudnia:

We wsi Korczowa pow. Jaworów 28 grudnia 1944 r. nieznani osobnicy uprowadzili sekretarza gminy Iliasza Felszaka i radnego Gajów o nazwisku Błażek. Obaj nie powrócili już do domu. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 114).

    W nocy z 28 na 29 grudnia:

We wsi Łozowa pow. Tarnopol banderowcy z sotni „Burłaki” pod dowództwem Iwana Semczyszyna "Czarnego” oraz chłopi ukraińscy z SKW z sąsiednich wsi w liczbie około 500 napastników obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali głownie za pomocą siekier, noży, bagnetów i innych narzędzi 92 Polaków, od niemowlęcia po 100-letnią staruszkę; oraz 13 Ukraińców i 1 Rosjanina; łącznie co najmniej 106 osób; głównie kobiety i dzieci, gdyż mężczyźni zostali powołani do 1 Armii. „Całą noc i następny dzień ocalała ludność Łozowej odnajdywała ciała pomordowanych. Na ciele każdej ofiary znajdowały się głębokie i rozległe rany zadawane siekierą, widłami, bagnetami lub nożami. Małe dzieci rozdzierano na pół. Kobietom wykłuwano oczy i obcinano piersi oraz ręce. /.../ Podczas napadu banderowców na Łozową, we wsi brak było zorganizowanej obrony. Większość mężczyzn służyła w tym czasie w Wojsku Polskim i walczyła na froncie z Niemcami” (Maria Markiewicz; w: Komański..., s. 843). Front w tym czasie stał nad Wisłą. „Tej krytycznej nocy liczne grupy banderowców, uzbrojonych w broń palna, siekiery, bagnety i noże – podjechały furmankami i otoczyły wieś. Grupy te składały się z mężczyzn i kobiet. /.../ W ciągu niemal godziny podpalono i ograbiono większość zabudowań i zamordowano około 130 osób, a raniono około 60. W działaniu napastników zauważono podział pracy. Jedne grupy, głównie mężczyźni wdzierali się siłą do mieszkań, wyłamywali drzwi i okna, mordowali, najczęściej przy użyciu siekier i noży. Druga grupa rabowała i ładowała na wozy zagrabiony dobytek. Trzecia podpalała budynki, a do uciekających strzelała. Napastnicy byli bezwzględni, nikomu nie darowali życia. Plon napadu był przerażający. Większość kobiet, starców i dzieci była zarąbana siekierami lub zakłuta bagnetami czy nożami. Ściany i podłogi domów, łóżka, całe zbryzgane krwią. Spotykało się dzieci z rozciętymi do połowy lub całkowicie odciętymi głowami, niemowlęta zabijano uderzając główkami o narożniki łóżek. Kilka osób walczyło ze śmiercią i skonało po kilku godzinach. /.../ Wtedy wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że sowieckie władze tolerują szalejący terror rozpętany przez ukraińskich szowinistów. Było to im zresztą na rękę, bo rozwiązywało problem etniczny tych ziem” (Paweł Stocki; w: Komański..., s. 854 – 855). Wśród atakujących rozpoznano Ukraińców z sąsiednich wiosek: Kurnik Szlachcinieckich, Stechnikowiec, Czernichowiec i Szlachciniec. W domu Pawła Kozioła upowcy zabili jego matkę oraz pobili jego żonę, z pochodzenia Ukrainkę. Koziołowa padając nakryła własnym ciałem dziecko, ratując mu życie i udawała martwą. Leżąc zauważyła towarzyszące upowcom kobiety ukraińskie, plądrujące izbę; jedną z nich była jej własna siostra. W domu Władysława Makucha zamordowano 5 osób, w tym 6-miesięczne niemowlę, chwytając je za nóżki i uderzając głową o framugę.  Po kilku godzinach do Łozowej przyjechał radziecki pociąg pancerny, który oświetlił wieś rakietami i otworzył ogień do upowców; jednocześnie ze Zborowa nadciągnął oddział radzieckich żołnierzy. W tej sytuacji oddział UPA przerwał napad i wycofał się do lasu, porzucając część łupu. Źródła podają liczbę ofiar tego napadu od 106 do 131. „W nocy z 28 na 29 grudnia 1944 r. wymordowanych zostało 131 osób w Łozowej w powiecie tarnopolskim.” (Grzegorz Hryciuk: Akcje UPA przeciwko Polakom po ponownym zajęciu Wołynia i Galicji Wschodniej przez Armię Czerwoną w 1944 roku). Zamordowanych pochowano 31 grudnia 1944 w zbiorowej mogile na przykościelnym placu. Podczas pogrzebu na odgłos strzałów wybuchła panika; wystraszony tłum ruszył ku posterunkowi radzieckiemu na moście kolejowym. Zdezorientowani żołnierze oddali strzały do biegnących, przez co zginął Wojciech Grabas, którego także pochowano w przygotowanym wspólnym grobie. W latach 80. zbiorowy grób ofiar został przeniesiony na cmentarz w pobliskich Szlachcińcach. Na grobie władze radzieckie postawiły tablicę z gwiazdą i napisem w języku ukraińskim: Współmieszkańcom wsi, którzy zginęli z rąk ukraińskich burżuazyjnych nacjonalistów. Około 1991 roku napis został usunięty z tablicy. W 2008 roku na cmentarzu w Szlachcińcach wzniesiono nowy pomnik ofiar zbrodni w Łozowej. Karolina Łagisz, która boso i w koszuli, stała ukryta za stertą 4 – 5 godzin i słyszała jak mordują jej rodzinę: babcię, matkę i siostrę z dziećmi – stwierdza: „Ja tam na polityce się nie znam, nie sięgam daleko, do Kijowa czy Lwowa. Ja wybaczam swoim bliskim sąsiadom, tym w promieniu 10 km za doznane krzywdy, za wymordowanie moich bliskich i nienawiści do nich nie żywię. Chciałabym ich również przeprosić, ale doprawdy nie wiem za co. Zwracam się zatem do dobrych sąsiadów, tych bliższych i ze Szlachciniec i Kurnik oraz dalszych z Bajkowiec, Rusinków, Białej, Czystyłowy, Stechnikowiec, Czernichowiec, Dubrowiec: powiedzcie, ile osób u Was Łozowianie zamordowali, może kogoś obrabowano lub wyrządzono inną krzywdę, może podebrano jabłka w sadzie lub jaja w kurniku? Może to stało się za czasów zaboru austriackiego, może za Polski sanacyjnej, a może od Armii Krajowej doznaliście jakich krzywd? Na razie przepraszam za to, że żyję, że Wasz jeden syn niecelnie strzelał, a drugi nie rozpoznał mnie i wziął za swoją. Wybaczcie mi również to, że nie mogę zapomnieć tragicznego głosu mordowanej mamy oraz widoku Sabinki z córeczkami siedzącymi tak, jakby ktoś usadził je do fotografii. To przekracza moje siły” (Karolina Łagisz; w: Komański..., s. 840). Jan Kanas w książce „Podolskie korzenie”, Lublin 2002, podaje wykaz mieszkańców wsi Łozowa zamordowanych i zmarłych w następstwie odniesionych ran otrzymanych w czasie napadu UPA w dniu 28/29 grudnia 1944 r., który obejmuje 108 nazwisk. Przy wszystkich nazwiskach podany jest wiek ofiar; Pawełek Makuch miał pół roku, a Maria Gajowska lat sto. Autor ten wykaz ułożył w zestawienie podając: do lat 17 - 22 ofiary, w tym 10 mężczyzn i 12 kobiet, od lat 18 do 30 -  zabitych 15, w tym 4 mężczyzn , a kobiet 11, w przedziale wieku od 31 do 50 lat - 30 ofiar, w tym 11 mężczyzn i 19 kobiet oraz powyżej 50 lat to 41 ofiar, 17 mężczyzn i 24 kobiety. Czyli na 108 ofiar, aż 66 stanowiły kobiety.

    29 grudnia: 

We wsi Jabłonówka Polska pow. Kamionka Strumiłowa banderowcy zamordowali 17 Polaków, w tym niemowlę i 12-letnią dziewczynkę; oraz 2 Ukraińców (inni podają datę: 29 listopada).

We wsi Jazienica Polska pow. Kamionka Strumiłowa:banderowcy zamordowali kilkanaście osób, ale ustalono tylko 9 ofiar: Jaremkiewicz Filip, jego żona Anastazja, Kowalik Maksym Kowalik Jerzy, jego żona Julia, Wilk Maria, jej córka Helena l. 12, Wójcik Aleksandra, jej syn Zenon (niemowlę)”. (Kubów..., jw.).

We wsi Łozowa pow. Tarnopol zamordowali Polaka i jego żonę Ukrainkę, uciekinierów ze wsi Szlachcice.

We wsi Rudawka koło Birczy pow. Dobromil obrabowali polskie gospodarstwa, część spalili oraz zamordowali 8 Polaków; matkę z córką spalili żywcem w ich domu, 50-letnią kobietę uprowadzili do lasu i tam zamordowali. 

    W nocy z 29 na 30 grudnia:

We wsi Harta pow. Brzozów banderowcy uprowadzili 2 Polaków, którzy zaginęli bez wieści.

    30 grudnia: 

We wsi Czaplaki pow. Jaworów został zastrzelony przez bojówkarzy UPA gajowy Michał Białowąs lat 37, ożeniony z Ukrainką, obdarty z odzieży i wrzucony do studni przy leśniczówce w Kamieńsku, jego zwłoki znaleziono 12 marca 1945 roku przy czyszczeniu studni, pochowany w Wielkich Oczach.

We wsi Ihrowica pow. Tarnopol zamordowali 2 Polaków: zastrzelili 70-letnią Polkę oraz zamordowali 17-letniego Polaka, żołnierza „IB”.

We wsi Skolin pow. Jaworów 30 grudnia 1944 r. zamordowali gajowego z leśniczówki Kamieńsk - Michała Białowąsa lat 37. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa)

    31 grudnia:

We wsi Chotyniec pow. Jaworów 31 grudnia zamordowano rolnika Józefa Ząbka, s. Anny, ur. w 1895 r.. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 114).

W Leśnictwie Cisowa nadleśnictwo  Krasiczyn zamordowany został przez UPA  gajowy Tadeusz Huk. 

We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: jednego na podwórzu zamordował sąsiad Ukrainiec (członek UPA), drugiego, inwalidę bez ręki, po torturach. Wycięli mu język, wydłubali jedno oko a w drugie strzelili, miał liczne rany kłute. Ponadto ciężko pobili 7 Polaków, w tym ojca z córką oraz dwa małżeństwa. 

We wsi Milno pow. Zborów banderowcy zamordowali 11 Polaków (z osiedli Bukowina i Kamionka):„Na Sylwestra osiem nierozważnych kobiet, które zostały we wsi na noc, poszło spać do Ukraińców. Trzy do Syrotiuka, a pięć do Jacychy. Ktoś doniósł o tym banderowcom. Od Syrotiuka wyprowadzili Annę Czaplę i Annę Bułę z wnuczką Stefanią Zaleską do domu Czappów i tam je zamordowali. Od Jacychy zabrali kobiety do Gałuszy. Anię Krąpiec  zastrzelili, Katarzynę Botiuk udusili, a Katarzynę Krąpiec i Katarzynę Zaleską, zakłuli kosami. Rano wszedł tam Ukrainiec Piotr Futryk, wyciągnął jednej z kobiet kosę z brzucha i powiedział: "Tak ludzie nie postępują". Był to uczciwy i szanowany człowiek. Jeden z nielicznych którzy nie dali się wciągnąć do rzezi. Z tej grupy uratowała się tylko Anna Mazur, która wsunęła się pod łóżko. Bandytów chyba zaślepiło - wszędzie szukali a tam nie. Według jej relacji, wszystkie się gorąco modliły, a Katarzyna Krąpiec, wychodząc na egzekucję powiedziała: "No to chodźmy na tą naszą Golgotę". Gdy rizuni wrócili, a usłużna gospodyni podała im wodę do obmycia z rąk krwi, jeden powiedział : "Ja nie muszę myć, ja swoją udusiłem". Rano Hnatów osłupieli, widząc Annę wyłażącą spod łóżka. Jacycha powiedziała tylko: "Hanko, a Wy de buły?" Przerażona i rozdygotana kobieta wyrwała się ze strasznego domu i półżywa pobiegła drogą do Załoziec. Tej nocy na Kamionce banda zamordowała cztery osoby: Annę Dec, małżeństwo Dziobów (Mikołaj, Agnieszka) i nocującego u nich Jana Majkuta. Annę zamęczyli powolnymi torturami. Miała wyrwany język, wydłubane oczy i liczne rany. Dziobów i Majkuta zamordowano w łóżkach. Był to ostatni mord w Milnie. Tych 9 bezbronnych kobiet, w tym 2 młode dziewczyny, oraz 2 mężczyzn, złożyło ostatnia ofiarę krwi i życia ojczystej ziemi” (Adolf Głowacki: "Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci"; Szczecin 2008).  W Sylwestra 1944 roku we wsi Milno zostali zamordowani przez bandę UPA: 
1. Botiuk Katarzyna - zam. Bukowina, uduszona
2. Buła Maria - zam. Bukowina, zastrzelona
3. Czapla Anna - zam. Bukowina, zastrzelona
4. Dec Anna - zam. Kamionka, zamęczona torturami
5. Dzioba Agnieszka - zam. Kamionka, zastrzelona w łóżku
6. Dzioba Mikołaj - zam. Kamionka, zastrzelony w łóżku

  1. Krąpiec Anna - zam. Bukowina, zastrzelona
  2. Krąpiec Katarzyna - zam. Bukowina, zamordowana kosą
    9. Majkut Jan - zam. Kamionka, zastrzelony w łóżku
    10.Zaleska Katarzyna - zam. Bukowina, zamordowana kosą
  3. Zaleska Stefania - zam. Bukowina, zastrzelona.

We wsi Semenów pow. Trembowla banderowcy zmordowali 6 Polaków, w tym we młynie kierownika i księgowego.

We wsi Uhryńkowce pow. Zaleszczyki w noc sylwestrową  z 31 grudnia 1944 na 1 stycznia 1945 roku upowcy  oraz ukraińscy chłopi z okolicznych wsi w sile ponad 200 osób podczas napady wymordowali około 150 Polaków. Ukraińcy zatarasowali drzwi polskich domów i je podpalili, stąd większość ofiar spłonęła żywcem; uciekających zabijali siekierami, widłami, bagnetami. Ofiarami były kobiety, dzieci i starcy, gdyż mężczyźni w wieku 18 - 50 lat powołani zostali do Wojska Polskiego, które stało w tym czasie nad Wisłą. Śledztwo IPN  (sygn. akt. S 74/02/Zi) wymienia Uhryńkowce jako miejsce zbrodni ludobójstwa o szczególnym okrucieństwie. ”Na zbiorowej liście pomordowanych brak jest: Dziędziora Jan l.71, Dziędziora Tekla l.65, Dziędziora Albina l.20 ze wsi Uhryńkowce, zamordowani 31.12.44r.( od mojej cioci Franciszki Kwiczak, żony Dominika, zamordowanego w październiku 1944r. w Głęboczku, dowiedziałem się, ze tam mieszkał brat mojej babci Agnieszki Czarneckiej z Dziędziorów z rodziną. Babcia marła na Syberii w nieznanej rodzinie miejscowości, ponieważ listy od babci były niszczone przez Ukraińców w Łanowcach).” (Mieczysław Walków 16.01.2012; w:  http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/czytelnicy.html  ; oraz: www.absolwenci56.szczecin.pl ).

We wsi Worochta pow. Nadwórna w noc sylwestrową z 31 grudnia 1944 na 1 stycznia 1945 roku upowcy zamordowali 72 Polaków, w tym 8-osobową rodzinę Wydrów. Oddział UPA pod dowództwem gajowego Hawryły Dederczuka otoczył wieś kordonem. Następnie upowcy rozeszli się po wsi, wstępowali do polskich domów i mordowali Polaków bez względu na płeć i wiek przy pomocy siekier, noży i bagnetów. Po dokonaniu mordu do obejść wkraczały ukraińskie kobiety i zabierały na podstawione sanie mienie zabitych. Rzeź przerwał oddział sowieckiego wojska stacjonujący w pensjonacie „Oaza”, zaalarmowany przez córkę legionisty Sołowija. Ciała zabitych zostały pochowane 2 stycznia 1945 przy pomocy żołnierzy sowieckich w zbiorowej mogile przy cerkwi greckokatolickiej w Worochcie. Ich mogiły odnalazł przy pomocy Józefa Smereczyńskiego w 1989 roku Jan Wydra. 

We wsi Załazie pow. Jarosław: 31 grudnia 1944 w Załaziach uprowadzono Jana Pawliszkę i jego żonę.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 114).

    W okresie od maja do końca grudnia  1944 roku we wsi Okniany pow. Tłumacz banderowcy zmordowali 15 Polaków, w tym mężczyznę przed zamordowaniem i wrzuceniem do rzeki Dniestr torturowali przez 2 tygodnie.

   W okresie od lipca do grudnia 1944 roku we wsi Nowy Rogowiec pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 11 Polaków: 6-osobową rodzinę Sieniakiewiczów z córkami lat 10, 12, 14 i 16; 3-osobową rodzinę Michalskich z 19-letnią córką; 17-letniego Kamińskiego oraz 32-letnią Zofię Boczar. 

   W okresie sierpień – grudzień 1944 roku  we wsi Horożanka pow. Podhajce Ukraińcy zamordowali 24 Polaków. Odrąbali palce 35-letniej Joannie Czeczel, ponieważ stawiała opór trzymając się jakiegoś sprzętu w mieszkaniu, uprowadzili ją i zamordowali w nieustalonym miejscu. Matkę i synową o nazwisku Cal powiesili we własnej zagrodzie. 19-letniemu Stefanowi Złotnickiemu przybili kołkiem głowę przez uszy do ziemi – tak odnalazła go matka, natomiast 15-letniego syna w ogóle nie odnalazła. 

   W okresie od września do grudnia 1944 roku we wsi Tourów pow. Brzeżany Ukraińcy zamordowali 11 Polaków.

   W okresie listopada i grudnia 1944 roku:

We wsiach: Bachów, Horta, Jabłonica Ruska, Jawornik, Kotów, Obarzyn, Piątkowa, Poręby, Siedliska, Sufczyn, Ulucz, Zahutyn w pow. Przemyśl miały miejsce mordy dokonane przez Ukraińców na ludności polskiej.

We wsi Radowicze pow. Kowel: Pewnego dnia, w drugiej połowie listopada lub w grudniu 1944 r. mój brat Witek i siostra Irena udali się po paszę i do Treflera z żywnością. Drzwi domu były otwarte, a on martwy siedział na krześle ze śladami postrzałowymi głowy, która zwisała do tyłu. Z nóg miał ściągnięte buty i zabrane. Jak się potem okazało, tej samej nocy ów Kolka zawiózł te buty do Zasmyk do szewca o nazwisku chyba Żołnik i kazał je przerobić i dopasować do jego nóg. Ciało Treflera zostało pochowane na cmentarzu w Zasmykach przez moją rodzinę i podobnych jemu tułaczy. P.S. Po wojnie odnalazł nas syn Treflera, Bolesław, zamieszkały we Wrocławiu, który w czasie wojny był w Wojsku Polskim i walczył na froncie. Dowiedział się od nas o tragicznym losie swojego ojca i zabrał jego skromne rzeczy, które przywieźliśmy zza Buga. Jego matka i siostra zostały wcześniej zamordowane przez Ukraińców. P.S. W uzupełnieniu do mordu Leśniewskich, chcę dodać, że na podstawie mojej rozmowy z przed kilku lat, z Ukraińcem z Radowicz, Klimienką (który już nie żyje) dowiedziałem się, że w napadzie na Leśniewskich brało udział między innymi dwóch nacjonalistów z Radowicz, syn miejscowego popa i jeszcze jakiś jeden, którego nazwiska nie znam. Po wojnie obaj uciekli do Ameryki. Rola syna popa była wiodąca.” (Ryszard Romankiewicz: Moje Radowicze; w: http://wolyn.org/index.php/wspomnienie-woynia/164-moje-radowicze.html; 04 maja 2011).

We wsi Siedliska pow. Przemyśl zamordowali 5-osobową rodzinę polską z 3 dzieci; ofiary miały połamane ręce i wydłubane oczy.

We wsi Ubinie pow. Kamionka Strumiłowa zamordowali na drogach 5 Polaków. 

    W grudniu 1944 roku:

We wsi Babińce koło Dźwinogrodu pow. Borszczów: Byłam mieszkanką wsi Babińce k. Dźwinogrodu. Na początku lata 1944 r. władze sowieckie zabrały do wojska wielu mężczyzn, w tym mojego tatę Juliana Krzyżewskiego i męża Joanny Gonczowskiej. Tydzień po Bożym Narodzeniu 1944 r., kiedy spałam z mamą na piecu, banderowcy rozbili drzwi i weszli do naszej chaty. Było ich trzech. Ściągnęli moją mamę z pieca do sieni i tam ją kolejno gwałcili. Potem pobili ją tak mocno, że była cała posiniaczona. Ja w tym czasie schowałam się pod poduszkę, a kiedy zaczęłam krzyczeć, jeden z banderowców uderzył mnie mocno pałką. Kiedy oprawcy opuścili naszą chatę mama powiedziała: „Uchodźmy z chaty, bo jak jeszcze raz przyjdą to nas zabiją”. Wzięłyśmy pierzyny na siebie i poszłyśmy na strych do stajni. Do rana tam siedziałyśmy nie mogąc zasnąć. Słyszałyśmy, jak w nocy, drogą przez naszą wieś szli i jechali saniami i końmi bandyci – banderowcy. Rano poszłyśmy do mieszkania. Przyszła wtedy do nas nasza sąsiadka, koleżanka mamy, Joanna Gonczowska. Opowiedziała nam, że u niej też byli banderowcy i też ją gwałcili przy dzieciach” (Maria Krzyżewska – Krupnik; w: Komański..., s. 537 – 538).  

We wsi Berezowica Mała pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 3 Polaków: Józefa Szeligę, jego córkę Bronisławę oraz Mateusza Zakrzewskiego. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7).

We wsi Biała pow. Przemyślany zostały porwane, wywiezione do lasu i zamordowane: Bednarz Antonina, lat 70; Bednarz Anna, lat 30, żona Władysława; Bednarz Eugenia, lat 15, córka Władysława; Bednarz Zofia, lat 9, córka Władysława. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 170). „Jak już byliśmy w Dunajowie, to dowiedziałam się o losie kobiet z rodziny Bednarzów, które - ufając zapewnieniom Ukraińców, że Polki mogą żyć spokojnie - nie opuściły Białego na wiosnę 1944 r. Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia banderowcy przyjechali wozami z obornikiem i zabrali ze sobą dwie kobiety - Antoninę Bednarz i Annę Bednarz (żonę Władysława) oraz dwie dziewczynki, Eugenię Bednarz (lat 15) i Zofię Bednarz (lat 9). Zawieźli je pod las, gdzie rzucili obornik pod cztery drzewa, a kobiety posadzili na oborniku i przydrutowali je do drzew. I tak je pozostawili. Kobiety krzyczały o pomoc, jednak nikt nie ośmielił się iść do nich, ani powiadomić milicję w mieście. Mróz i padający śnieg skrócił ich męki. Przez wiele dni zlatywały się tam wrony na żer oraz bezpańskie psy, gryząc i szarpiąc zwłoki. W Białym Ukraińcy zamordowali 270 osób.” (Genowefa Czajkowska; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 161).

We miejscowości Bircza pow. Dobromil upowcy zamordowali 2 Polaków.

We wsi Błyszczanka pow. Zaleszczyki zamordowali 6 Polaków, w tym 5-osobową rodzinę Ziółkowskich.

We wsi Bohorodczany Stare pow. Stanisławów zamordowali 24 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę Komosińskich z 17-letnim synem i 20-letnią córką, oraz Ukraińca, u którego ta rodzina mieszkała.

Na drodze z miasta Brody do wsi Podkamień banderowcy zamordowali 3 NN mieszkańców Podkamienia.  (Kubów..., jw.).

W mieście Brzeżany woj. tarnopolskiezginęli: Misiewicz Stanisław, Krukowski N., Radziwiłł N., Sakaluk N. (Ukrainiec z mieszanej rodziny) oraz dwie nierozpoznane osoby.” (Kubów..., jw.).

We wsi Budzyń pow. Jarosław: „W 1944 r. w Budzyniu zamordowali Stanisława Kasprzaka i Rajze Fajge” . (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 114). Rajze Fajge była Żydówką.

We wsi Bukowina pow. Zborów zostali zamordowani Buła Maria i Letki Paweł. (Kubów..., jw.). 

We wsi Burakówka pow. Zaleszczyki zamordowali 18 Polaków z 5 rodzin.

We wsi Ciemierzyńce pow. Przemyślany w 1944 roku zostało zamordowanych 7 osób N.N. „W 1944 roku zamordowano 7 osób, w tym syna leśniczego; nazwisk nie udało się ustalić. Jednego z nich zamordowano w piwnicy. Rozdarli mu usta od ucha do ucha mówiąc, że będzie miał Polskę od morza do morza. On przed tym modlił  się, więc wycięli mu język i wydłubali oczy. Męczyli go dwa dni, potem wywieźli go za wieś i porzucili w okopie, gdzie go znaleziono i zakopano.” (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009,  s. 175 – 176).

We wsi Cygany pow. Borszczów zamordowanych zostało 16 NN Polaków. (Kubów..., jw.).

We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce zamordowali pod lasem 25-letnią Janinę Lewicką.

We wsi Czanyż pow. Kamionka Strumiłowazostali rozstrzelani przez SB-UPA dwaj członkowie UPA – bracia Stupniccy za odmowę wykonania rozkazu zabicia ich matki Polki.”. (Kubów..., jw.).

We wsi Czarnołoźce pow. Tłumacz zamordowali 9 Polaków.

We wsi Dobromirka pow. Zbaraż zamordowali Bolesława Podgórskiego ze wsi Kretowce.

W miasteczku Dunajów pow. Przemyślany: „Chałupiński Antoni, uprowadzony przez UPA. Czech Michał, zastrzelony na drodze z młyna do domu.” (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 157). Oraz został uprowadzony przez UPA Stanisławski Stanisław. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009,  s. 158).

We wsi Dupliska pow. Zaleszczyki zamordowali 8 Polaków.

We wsi Dźwiniaczka pow. Borszczów Ukraińcy powiesili w lesie Zenona Bednarczyka, z którym pracowali razem przy wyrębie.

We wsi Filipkowce pow. Borszczów: zamordowani zostali: Biurkowska Olga l. 43, jej córki: Janina l. 20 i Stefania l. 18, Kranz Stanisław l. 17, Kwaśniewski Piotr l. 58, Śnieżyk Piotr l. 8„. (Kubów..., jw.).

We wsi Gaje Wielkie pow. Tarnopol zamordowali 10 Polaków: 7-osobową rodzinę z 5 dzieci oraz małżeństwo z teściową. „W grudniu 1944 sprawcy określani przez świadków jako banderowcy zabili w Gajach Wielkich 10 osób z rodzin Czarnieckich i Kopców”. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Gajach_Wielkich ).

We wsi Germakowka pow. Borszczów pod koniec 1944 roku  małżeństwo polsko-ukraińskie zamierzało wyjechać do Polski. Safron Kifjak był Ukraińcem, jego żona Zofia z domu Konopska była Polką. Tuż przed wyjazdem jej mąż zaginał. „Zaniepokojona Zosia pobiegła do leśniczówki i zobaczyła męża z uciętą głową. Przebywała tam liczna grupa pijanych banderowców. Oni zatrzymali Zosię, najpierw ją zbiorowo zgwałcili, następnie włożyli ja do dużego worka, położyli na ziemi, i zaczęli ćwiczyć rzucanie noży w worek. Podobno zabawa trwała dość długo. Ofiara strasznie krzyczała i cierpiała, aż wreszcie skonała”  (Stanisław Leszczyński; w: Komański..., s. 545).

We wsi Gontowa pow. Zborów banderowcy zamordowali 4 Polaków, byli to: Dobrowolska Katarzyna, Bieniaszewska Maria, Letki Paweł, Olejnik Piotr (Adolf Głowacki; w: http://www.milno.pl/readarticle.php?article_id=6).

Koło miasteczka Halicz w rejonie tzw. Krzywej Góry pow. Stanisławów banderowcy zamordowali 15 Polaków i 2 Ukraińców wiozących zboże i zrabowali 17 furmanek. Patrz: 27 grudnia 1944.

We wsi Hałuszczyńce pow. Skałat Ukraińcy podpalili dom, w którym schronił się ksiądz z grupą parafian, a następnie zamordowali uciekających 10 Polaków. Księdza odnaleziono nieprzytomnego w śniegu na drugi dzień, przeżył i pozostał we wsi z grupą Polaków.  Inni: „zamordowano 12 Polaków” (Kubów..., jw.).

We wsi Hnidawa pow. Zborów zostały zamordowane: Górska Katarzyna i Półtorak Maria. (http://www.olejow.pl/readarticle.php?article_id=250)

We wsi Hnilcze pow. Podhajce utopili w studni 65-letniego Kornela Butrymowskiego.

We wsi Hostów pow. Tłumacz uprowadzili do lasu i zamordowali 24-letniego Mikołaja Markiewicza (jego ojca zamordowali 1 września 1944 roku).

We wsi Howiłów Wielki pow. Trembowla banderowcy zamordowali 5 Polaków.

We wsi Hujsko pow. Przemyśl:W grudniu 1944 w Hujsku (wówczas jeszcze wioska pod kontrolą radziecką) zamordowano jednego Polaka.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 213).

We wsi Hurko pow. Przemyśl zostali zamordowani przez banderowców: Władysław Kaduk, Katarzyna Kaduk, Michał Kaduk, Marian Petryczko i Franciszek Sawicki. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.144 -145).

We wsi Jezierzany pow. Borszczów zamordowali 20 Polaków i 8 Ukraińców, pracowników sowchozu.

We wsi Kniażyce pow. Przemyśl: W końcu grudnia 1944 r. zamordowano w leśniczówce następujące osoby: 1-4. Narożnowski Paweł i Katarzyna i ich dzieci Jan l. 12 i Maria l. 3.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.; Seria – tom 8).

We wsi Kolędziany pow. Czortków zamordowali 27 Polaków, w tym 7-osobową rodzinę z 5 dzieci oraz 1 Rosjanina.

We wsi Korczowa pow. Jaworów w 1944 r. zamordowali Michała Senię i Andrzeja Machałowa. Wg Z. Moszumańskiego byli to Andrzej Senia i Andrzej Michałów. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 113).

We wsi Kozówka pow. Tarnopol Ukraińcy zamordowali 2 Polaków.

W mieście Lesko woj. rzeszowskie upowcy zamordowali 7-osobową rodzinę polską Hażyńskich.

We wsi Lubycza Krolewska pow. Rawa Ruska zamordowali 7 Polaków, w tym 6 milicjantów.

We wsi Łazy pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali Annę Ferenc i Rotmana. (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 114).

We wsi Magdalówka pow. Skałat banderowcy zamordowali 11 Polaków, w tym 14-letniego chłopca i 18-letnią dziewczynę. 

We wsi Manajów pow. Zborów zamordowali 5 Polaków, w tym 4 kobiety.

We wsi Milno pow. Zborów zamordowali 3 Polki: dwie zarąbali siekierami, trzecią, lat 35, żonę Ukraińca, powiesili.

We wsi Monasterczany pow. Nadwórna pod koniec 1944 roku banderowcy wyprowadzili na podwórze z mieszkania 84-letnią Polkę Eleonorę Szczepanik, i tam, po torturach, zamordowali ją. Jej zwłoki porąbali na kawałki, rozrzucili po podwórzu i wypuścili z chlewa świnie, które te kawałki zjadały.

We wsi Mszana pow. Gródek Jagielloński zamordowali 4 rodziny polskie; tj. 12 Polaków, oraz 3-osobową rodzinę polsko-ukraińską.

We wsi Nakwasza pow. Brodyzginęła Hawryluk Olga (Ukrainka) l.19 i Kowal Jan l. 55”  (Kubów..., jw.).

We wsi Nazawizów pow. Nadwórna na drodze zamordowali 4 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Nowosiółki pow. Przemyśl:W 1944 r., w rejonie Nowosiółek banderowcy mieli zamordować 10 Polaków, mieszkańców wsi. Jednym z nich mógł być uprowadzony z Nowych Sadów a następnie zamordowany składnicowy Mieczysław Trombars (w literaturze podaje się także nazwisko Trąbas).” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 213).

We wsi Nowy Dwór pow. Sokal zamordowali Józefę Banach.

We wsi Obarzańce pow. Tarnopol: „Pragnę uzupełnić informację o zamordowanych na przełomie grudnia i stycznia we wsi Obarzańce i okolicach, moich krewnych. W grudniu Wasyl Jasiński brat mojego dziadka, został zamordowany jak wracał do swojego domu. Zwłok nigdy nie odnaleziono” (Krzysztof Jasiński; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl  ; 12.07.2012).

We wsi Oleszyce pow. Lubaczów w grudniu 1944 r. zamordowali Piotra Horeczego ur. 1900 r. i Bolesława Niwelińskiego ur. 1913 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

W mieście Ołyka pow. Łuck upowcy zamordowali 32-letnią Marię Wachnowską.

We wsi Pajówka pow. Skałat  obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków.

We wsi Podhorce pow. Złoczów w grudniu zginęło kilku Polaków. (Kubów..., jw.). 

We wsi Poznanka Gniła pow. Skałat: W grudniu 1944 roku został zamordowany Król, lat około 23, inwalida bez jednej ręki. Miały te miejsce pojedyncze mordy. Liczba i nazwiska ofiar nie zostały ustalone”.(„Skałat – czasu pokoju i wojny”. Wspomnień  księga druga. Warszawa 2003).

We wsi Presowce pow. Zborów obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 103 Polaków.

We wsi Rajskie pow. Lesko (Bieszczady) zamordowali 1 Polaka.  „We wsi Rajskie w grudniu 1944 roku bojówkarze SB-OUN kazali Ukraince zamordować swojego męża Polaka, grożąc w przeciwnym wypadku zabiciem jej dwójki małych dzieci. Kobieta odmówiła wykonania tego. W szoku nerwowym rzuciła się na banderowców, ci natomiast zamordowali całą rodzinę – ją, jej męża Polaka, i dwójkę małych dzieci”. (Siekierka, s. 400, lwowskie).

We wsi Rosochowaciec pow. Skałat banderowcy zamordowali 10 Polaków. „Jesienią 1944 r. ks. Mirecki został skazany na śmierć przez UPA. Gdy w grudniu tego roku udał się z posługą do chorego we wsi Rosochowaciec, należącej do parafii w Podwołoczyskach, banderowcy w nocy napadli na dom, w którym się zatrzymał. Upowcy podpalili budynek zmuszając przebywających w nim Polaków do ucieczki. Do uciekających otworzyli ogień z broni maszynowej zabijając ok. 10 osób. Ks. Bronisław przeżył spalenie domu, gdyż schował się w zalanej wodą piwnicy. Tej nocy kompletnie osiwiał. Nazajutrz znaleziono go nieopodal nieprzytomnego w śniegu.” (https://wpolityce.pl/kosciol/305592-niezlomny-kaplan-z-podola-opowiesc-o-ksiedzu-bronislawie-mireckim-1903-1986?strona=3 ).

We wsi Rożanówka pow. Zaleszczyki  zamordowali Władysława Ostropolskiego jadącego do młyna oraz zrabowali mu konie, sanie i zboże.

We wsi Ruzdwiany pow. Trembowla zginął NN. żołnierz WP, przebywający u rodziny na urlopie” (Kubów..., jw.).

We wsi Skorodyńce pow. Czortków zamordowali Annę Chmieluk, lat 36.

We wsi Stanimierz pow. Przemyślany zamordowany został Dobosz Stanisław. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 228).

We wsi Stechnikowce pow. Tarnopol Ukraińcy pobili Polaka o nazwisku Barabasz i utopili w studni 

We wsi Stryjówka pow. Zbaraż zamordowany został Podgórski Bolesław. (Kubów..., jw.).

We wsi Szczawne pow. Sanok zamordowali Eliasza Turka, lat 35. 

We wsi Szczutków pow. Lubaczów bojówkarze SB-OUN zamordowali 2 Polki oraz Ukraińca (jego żonę i teściową).

We wsi Szutromińce pow. Zaleszczyki banderowcy zamordowali 30 Polaków.

We wsi Święty Józef pow. Kołomyja zamordowali 10 Polaków: uprowadzili mężczyznę, który zaginął bez wieści oraz żywcem spalili wraz z domem jego żonę, córkę i syna; ponadto zamordowali 3-osobową rodzinę i kobietę.

We wsi Tarnowica Leśna pow. Nadwórna zamordowali 22 Polaków, w tym 5-osobową rodzinę Dziędziów spalili żywcem w budynku, 2 małżeństwa (jedna żona w ciąży), jedną kobietę uprowadzili do lasu.

We wsi Teofipólka pow. Brzeżany przy stacji kolejowej zięć Ukrainiec zamordował swoją rodzinę polską: teścia, teściową oraz żonę i ich córkę, około 1,5 roczną, którą przywiązał sznurkiem do sań i ciągnąc po śniegu spowodował jej śmierć, Druga córka boso i w bieliźnie uciekła po śniegu 7 km do swojej krewnej we wsi Kozowa i ocalała. (Komański..., s. 130).

We wsi Torskie pow. Zaleszczyki zamordowani zostali: „Banaś Szymon l. 80, dwie kobiety o nazwisku Bednarowska, Bednarowski Dionizy, Bednarowska Weronika, jej córka Stefania, Kaczaniuk N. (kobieta), Kościuk N. (Ukrainiec, diak), jego żona Maria (ze Stojanowiczów) - Polka, Łączyński Antoni l. 18, Mykietiuk Antoni, Płoszczeńska Antonina, Sędziszewski Józef, jego żona (Ukrainka)” (Kubów..., jw.).  

We wsi Tudorów pow. Kopyczyńce „powstańcy ukraińscy”  wymordowali w kościele 40 Polaków, mieszkańców wsi którzy tutaj się schronili, a następnie spalili ich ciała razem z kościołem. (Komański..., s. 247).  

We wsi Turówka pow. Skałat zamordowali 13 Polaków i 1 Rosjanina.

We wsi Uhnów pow. Rawa Ruska zamordowany został Jan Piroszy, wójt.

We wsi Uhryńkowce pow. Zaleszczyki zamordowali 11 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę (rodziców i 2 córki) uciekającą do Zaleszczyk, której zrabowali wóz, konie i dobytek oraz księgowego z majątku z 5-letnim synem.

We wsi Urłów pow. Zborów zamordowali 5 Polaków, pracowników majątku.

Koło wsi Wasylkowce pow. Kopyczyńce pod lasem zamordowali 25-letnią Janinę Lewicką.

We wsi Weleśnica pow. Nadwórnazostała żywcem spalona w budynku starsza kobieta o nazwisku Pawłycha. W tejże wsi drugą kobietę o nazwisku Maria Ondrejczuk banderowcy przywiązali nogami do dwóch koni i rozdarli ją na połowę, a na kobiecie o nazwisku Muszyńska, którą schwytano w pobliskim lesie dokonano tortur, wydłubując jej oczy i odcinając na żywo piersi, a potem zamordowano” (Franciszek Maziarz; w: Siekierka..., s. 359; stanisławowskie).

We wsi Wiązownica pow. Jarosław:W grudniu 1944 roku mieszkaniec sąsiedniej Wiązownicy Jan Katana, nie powrócił z lasu, dokąd pojechał po drzewo. Znaleziono go porąbanego siekierą.” (Stanisława Kaniewska, Zofia Kaniewska; w: Siekierka..., s. 301). 

We wsi Wicyń pow. Złoczów banderowcy zamordowali 60 Polaków (Kubów..., jw.).

We wsi Wierzblany pow. Kamionka Strumilowa zamordowali 5 Polaków.

We wsi Wołkowyja pow. Lesko w grudniu  na drodze w okolicy wsi Wołkowyja UPA zatrzymała Polkę z Zatwarnicy, matkę dwójki dzieci. Została ona przywiązana do konia, uprowadzona do lasu i zaginęła bez wieści.

We wsi Wołoszcza pow. Drohobycz obrabowali gospodarstwa polskie i uprowadzili 6 Polaków, po których ślad zaginął.

We wsi Worwolińce pow. Zaleszczyki Ukraińcy zamordowali Adelę Tymuś.

We wsi Zagórze pow. Zborów zamordowany został Władysław Gaździcki, mieszkaniec wsi Kamionka. (Adolf Głowacki "Milno - Gontowa. Informacje zebrane od ludzi starszych - urodzonych na Podolu, wybrane z opracowań historycznych i odtworzone z pamięci". Szczecin 2008).

We wsi Zalesie pow. Czortkówzginęli: Kramczyńska N. l. 22, mężczyzna Stożek N., Szefer Aleksander l. 45, Wąsowicz Józef l.45, dziewczyna l. 23, NN. rodzice z 20-letnim synem. (Lista niepełna).” (Kubów..., jw.).

We wsi Zarudce pow. Lwów zatrzymali na stacji kolejowej Zaszków 24-letniego Tadeusza Piblaka, przywiązali go do sań i ciągnęli w pełnym biegu pod jego dom w Zarudce i tam na oczach matki zastrzelili. Następnego dnia spalili żywcem wraz z domem jego matkę i siostrę.

We wsi Zaszków pow. Lwów zamordowali 9 Polaków.

 

   Zimą 1944 roku:

We wsi Babcze pow. Nadwórna: Zimą 1944 r. został zam. Kewelerowski Jan (1888) palacz w kotłowni (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Markopol pow. Zborów: "Józef [Dajczak "Halaburda"] ożenił się z Hanką Budniczką z Manajowa, która była bogatą jedynaczką. Mieli oni jedną córkę Anielcię, bardzo ładną i zgrabną. Po froncie, zimą 1944 r., wujek Józef zawiózł zboże do młyna do Hnidawy. Właścicielem młyna był Polak o nazwisku Babirecki. W tym samym czasie we młynie znaleźli się też inni Polacy. Byli to: 20-letni Władzio Trymbulak z Manajowa oraz kuzyn mego ojca - Jasio Olender z Hnidawy. W pewnej chwili do młyna weszło czterech uzbrojonych ukraińskich banderowców. Kazali usiąść Polakom na saniach i powieźli ich do miejscowości Markopol, na północ od Hnidawy. Wszyscy zostali wtłoczeni do wolno stojącej stodoły. Stodołę wraz z ludźmi w środku Ukraińcy podpalili. Do dziś nie wiadomo, czy przed podpaleniem Polacy zostali rozstrzelani i czy byli związani. Po kilku dniach matki i żony pomordowanych odnalazły ich zwęglone zwłoki. Trudno je było zidentyfikować, gdyż pozostały właściwie tylko korpusy ciał. Wujna Budniczka rozpoznała swego męża po guziku od kalesonów. Guzik zachował się, gdyż ciało leżało na brzuchu i ogień nie zdołał strawić skrawka materiału, do którego był przyszyty. Pozostałe dwie żony i matka zabrały po jednym zwęglonym korpusie, nie wiedząc do końca, czy wzięły właściwy.” (Kazimierz Olender: "Zapamiętane z dzieciństwa". Sanok 2000' za:  http://www.olejow.pl/readarticle.php?article_id=250  ).

We wsi Szybalin pow. Brzeżany:Pamiętam napad na naszą wieś zimą 1944. Mama przez okno zobaczyła, że płonie wioska po drugiej stronie rzeki. Ja już spałam, więc zawinęła mnie w koc, na nogi włożyła oficerki ojca i uciekłyśmy do zaprzyjaźnionej Ukrainki. Przyjęła nas i razem ze swoimi dziećmi ukryła w zejściu do piwnicy przy piecu kuchennym. Na tym zejściu stał kosz z drewnem, leżały stare szmaty i śmieci. Rano była groza, psy ujadały, pół wioski spalono. I nagle pukanie do okna. To był uciekinier, kolega ojca, przed banderowcami ukrył się w rzece, przeczekał tak kilka godzin, potem czołgał się po łące, aż dotarł do Ukrainki. Opowiadał, co tam się działo. Żonę, mamę i córkę ciężarną ukrył w stogu siana, przeżyły. Po tym wieczorze zorganizowano warty, milicja i gospodarze pilnowali wsi. Nic to nie dało. Następnej nocy napadli na posterunek. Zginął mój kuzyn, rażony granatem. Koledze odcięli nogi i ręce, wykrwawił się. Ojciec starszą siostrę i mnie wywiózł do Brzeżan, do zaprzyjaźnionej pani. W miastach banderowcy nie grasowali, ale było inne zagrożenie. Sowieci przeczesywali mieszkania, gwałcili kobiety i dziewczyny. Siostra miała 22 lata, ja sześć. Naszą kryjówką było łóżko na wysokich nogach, okryte kocem i prześcieradłem do ziemi. Myśmy pod nim leżały.(Cecylia Sik: A Szybalina żal; w: http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130614/REPORTAZ/130539936 ; 14 czerwca 2013). Komański..., s. 128, napad datuje na 11 listopada 1944 r.

Na stacji kolejowej Worwolińce pow. Zaleszczyki: Szanowny Panie, chciałabym prosić o umieszczenie na liście ofiar ludobójstwa moja ciocię Helenę Zawiślak ur. w 1917 r. w Głęboczku, córkę Wojciecha i Anny Zawiślak. Została zamordowana zimą 1944 na stacji Worwolińce, rejon Zaleszczyki województwo tarnopolskie. Została zamordowana przez banderowców, których znała, dziadek opowiadał, że w dzień byli ich kolegami. Następny miał być mój dziadek Władysław Zawiślak a brat Heleny, jemu udało się ukryć i przetrwał ten czas. Helena dostała 16 kul w brzuch i ręce. Została pochowana na cmentarzu w Tłustym, nie ma jednak grobu ani żadnej tabliczki. Miejsce pochówku jest przekazane orientacyjnie ze wspomnień starszych sióstr dziadka”. (Dobrosława Dubiec, 25.01.2014: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl ).

    W latach 1939 – 1944:  

We wsi Chmieliska pow. Skałat:Straty ludności Polskiej w latach 1939 – 1944 wyniosły 58 osób”  („Skałat – czasu pokoju i wojny”. Wspomnień  księga druga. Warszawa 2003). Komański..., s. 332 dokumentuje straty wynoszące 20 Polaków.

    W latach 1941 – 1944:

We wsi Dobrotwór pow. Kamionka Strumiłowa OUN-owcy zamordowali co najmniej 50 Polaków. (Kubów..., jw.).

We wsi  Załoźce  pow. Zborów zamordowali ponad 50 Polaków (Kubów..., jw.).

W mieście powiatowym Zborów woj. tarnopolskie zamordowali ponad 50 Polaków (Kubów..., jw.).

    W latach 1942 – 1944:

W Lublinie banderowcy zabili 10 osób.

W powiecie lubelskim w pacyfikacjach niemiecko-ukraińskich zabitych zostało:

we wsi Abramowice 10 osób,

w miasteczku Bełżyce 33 osoby, 

we wsi Bogucin 18 osób, 

we wsi Bystrzejowice 54 osoby (w tym niewiadoma liczba osób zamordowanych tylko przez Niemców),

we wsi Garbów (błędnie podana nazwa Grabów – przypis S. Ż.) 20 osób,

w kolonii Krasienin grupa żandarmów niemieckich i policjantów ukraińskich zamordowała dwóch Polaków w wieku 25-30 l.,

we wsi Majdan Krasieniński – oprócz wymienionego już przez S. Jastrzębskiego Edwarda Majewskiego banderowcy zabili dwóch mieszkańców NN, 

we wsi Markowice (zapewne chodzi o Markuszów- przypis S. Ż. ) 12 osób,

we wsi Nasutów (błędnie podana nazwa Nasułów – przypis S. Ż.) 12 osób,

we wsi Palikije 6 osób, 

we wsi Szczuczki – nacjonaliści ukraińscy zamordowali 63 Polaków,

we wsi Wola Krasienińska (błędnie podana nazwa Wola Kraśnieńska – przypis S. Ż.)  grupa żandarmów niemieckich wspólnie z grupą policjantów ukraińskich zamordowała 5 Polaków: 1-5. Blacha Jan, Bolesław Bogusław, Bolesław Staszek , Zając Stanisław i Pietrzak i.n. (Siekierka S. Drop T. 20015. Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w woj. lubelskim w latach 1939-1947. Powiat Lublin. Na Rubieży 138: 50-59. Za: Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie listy strat ludności polskiej /.../. W: Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich. Seria – tom 8, Kędzierzyn-Koźle 2016, Za: Ludobójstwo OUN-UPA tom 8 - Stowarzyszenie Kresowian  ).

    W latach 1943 – 1944:   

We wsi Balice pow. Mościska banderowcy zamordowali 4 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Czajkowice pow. Rudki zamordowali 25 Polaków. 

We wsi Gontowa na osiedlu Bukowina pow. Zborów zamordowali kosą 2 Polki, były to: Krąpiec Katarzyna i Zaleska Katarzyna. (Adolf Głowacki; w: (http://www.milno.pl/readarticle.php?article_id=6). 

We wsi Koporuż pow. Rudki zamordowali 5 Polaków.

We wsi Krasnosielce pow. Złoczów zamordowali kilku Polaków. (Kubów…, jw.).

We wsi Kutkorz pow. Złoczów zamordowanych zostało przez Ukraińców kilkunastu Polaków, w tym Biskup Emilia i Jankiewicz Jan. (Kubów,,,. jw.).

We wsi Lisiatycze pow. Stryj banderowcy zamordowali 5 Polaków w czasie prac polowych. 

We wsi Maksymowice pow. Sambor zamordowali 20 Polaków.

We wsi Nadyby pow. Sambor zamordowali 10 Polaków.

We wsi Ostrobuż pow. Rawa Ruska zamordowali 3 Polaków.

We wsi Podbuż pow. Drohobycz uprowadzili i zamordowali 11 Polaków.

We wsi Rachowice pow. Mościska zamordowali 16 Polaków, w tym rodziny.

We wsi Radłowice pow. Sambor zamordowali 10 Polaków.

We wsi Rogóźno pow. Sambor zamordowali 6 Polaków.

We wsi Rychcice pow. Drohobycz zamordowali co najmniej 21 Polaków.

We wsi Sieniawa pow. Jarosław policjanci ukraińscy aresztowali i zmordowali 10 Polaków.

We wsi Truskawiec pow. Drohobycz banderowcy zamordowali 20 Polaków.

We wsi Ugarsthal pow. Kałusz zamordowali 7 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę. 

We wsi Załucze nad Czeremoszem pow. Śniatyn policjanci ukraińscy oraz banderowcy zamordowali 20 Polaków. 

    W roku 1943 lub 1944:  

W miasteczku Klewań pow. Równe upowcy zamordowali 42-letniego Polaka.

Na terenie powiatu Krzemieniec woj. wołyńskie zamordowali 2 Polki: matkę z córką, ciała ich wrzucili do studni sąsiadów.

W mieście Sarny woj. wołyńskie zamordowali 12 młodych Polaków, których mogiłę rozkopano po wejściu wojsk sowieckich w styczniu 1944 roku; część ofiar miała ręce powiązane drutem kolczastym.

W mieście Włodzimierz Wołyński  zamordowali 2 Polaków, lat 22 i 45.

We wsi Zawady woj. kieleckie: „Przyszedł mi wtedy na myśl ukraiński oddział, przebrany w polskie mundury, który zatrzymał się w miejscowości Zawały i po paru dniach gościny, po rozpracowaniu miejscowej ludności, doprowadził do spalenia i wymordowania jej”. (Antoni Heda – Szary: Wspomnienia „Szarego” . Warszawa 2009, s. 164).  

     Na przełomie 1943/1944 roku; zimą 1943/1944 roku:

We wsi Białogóra pow. Gródek Jagielloński upowcy zamordowali 3 Polaków.

We wsi Chiniówka pow. Zdołbunów schwytali i powiesili 13-letniego chłopca polskiego, Kazimierza Przewłockiego; jego matka i 2 siostry przetrwały zimę kryjąc się w wapiennych pieczarach i płytkich zagłębieniach gruntu. (Siemaszko..., s. 982).

We wsi  Hryńkowce pow. Kopyczyńce zamordowali 40 Polaków, w tym 12 dzieci i 7 starców, pozostałe to kobiety. (Kubów..., jw.). 

W mieście Kamionka Strumiłow woj. tarnopolskie: „W 1943/44r zaginął Józef Broda z Kamionki Strumiłowej. Był związany z AK i z tego powodu był poszukiwany przez nacjonalistów z UPA. Rodzina wujka musiała opuścić rodzinny Żelechów Mały z uwagi na groźby banderowców.” (Krzysztof Handke w: www.stankiewicze.com/udobojstwo.pl).

Na trasie Kiwerce – Przebraże pow. Łuck upowcy zatrzymali pociąg i zamordowali Polaka, nauczyciela; przeżyła ciężko ranna jego córka, gdyż sądzili, że ją też zabili.

We wsi Korytnica pow. Włodzimierz Wołyński przywódca miejscowej bojówki UPA, były policjant ukraiński, Aleksy Kalińczuk, zgwałcił i zastrzelił Polkę; po wojnie zamieszkał w Kaliszu pod fałszywym nazwiskiem Jan Wiśniewski; sądzony w 1969 roku w Lublinie otrzymał wyrok 15 lat więzienia (Siemaszko..., s. 844).

Na terenie powiatu Krzemieniec woj. wołyńskie upowcy przywiązali do sań Polaka Staniszewskiego i przepiłowali go na pół, każąc na to patrzeć jego matce. (Siemaszko..., s. 482).

W osadzie Wola Wilsona (Kniażyna) pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali ponad 54 Polaków (inni: 27 rodzin polskich).

We wsiach Wolica i Rokitno koło Mostów Wielkich pow. Żółkiew Ukraińcy zamordowali 30 Polaków

    W roku 1944: 

We wsi Andryjanów pow. Rudki pod koniec 1944 roku Ukraińcy zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Bałaje pow. Lubaczów zamordowali Jana Broża z Załuża.   

We wsi Bałohorowka pow. Horodecka pod koniec 1944 roku banderowiec zastrzelił przez okno żołnierza WP, który przyjechał na przepustkę do domu rodzinnego. 

W leśniczówce Bandrów nadleśnictwo Berehy Dolne pow. Lesko został zamordowany przez UPA leśniczy Antoni Polański.

We wsi  Bazarzyńce pow. Zbaraż  zamordowali 20 Polaków. 

We wsi Bełżec pow. Rawa Ruska upowcy zamordowali 5 Polaków, w tym kobietę.

W osiedlu Berestany pow. Rohatyn banderowcy zamordowali 10 Polaków z ubogich  4 domków-lepianek położonych w lesie. 

We wsi Berestawy pow. Rohatyn zamordowani zostali przez banderowców: Kozdęba Jakub ok. 26 lat oraz  Ostrowska Katarzyna ok. 50 lat i jej dzieci. (Krystyna Tokarska: „Lista zamordowanych”, w: www.ludobojstwo.pl). Początek zimy 1944 we wsi Berestany, ok. 2 km od Łukowca pow. Rohatyn: “Wybraliśmy się tam w osiem osób. Był początek zimy, śnieg prószył, ale mrozu jeszcze nie było. W Berestawach zastaliśmy w domach straszliwe widoki. Wszystko porozrzucane. Starzec ciemny z rozbitą głową obok chłopczyk z kozikiem w jednej i ziemniakiem w drugiej ręce - widocznie obierał je gdy zaskoczyli ich banderowcy. Na środku chaty leżała kobieta zabita uderzeniem w głowę. Krzyże, obrazy, wszystko połamane, pełno fasoli rozsypanej na ziemi. Zagrzebaliśmy ciała bardzo płytko, bo Pan Filip bał się by i nas Ukraińcy nie wypatrzyli. Wróciliśmy cało do domu.”  (Zeszyty łukowieckie, nr 2, czerwiec – sierpień 2003; w: http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/2.pdf ). “Nasza partyzantka (we wsi Łukowiec – przypis S.Ż.) nie ujawniała się, działała w konspiracji, warty dalej pełniliśmy, ludzie wciąż ginęli; na Borysowie pewnego dnia dokonano bestialskiego mordu na 5 rodzinach został tylko jeden człowiek, który przebywał w tym czasie na Łukowcu - Józef Banaś.” (Zeszyty łukowieckie, nr 1, marzec  - maj 2003; w: http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/1.pdf ).

W kolonii Berestawy (należącej do wsi Koralówka) pow. Rohatyn banderowcy zamordowali 2 Polki: „Jak wiadomo ludność okolicznych wsi, która chroniła się na Łukowcu, pozostawiła cały swój dobytek zabierając ze sobą tylko to co unieśli, ewentualnie przywieźli furmanką. Toteż zdarzały się przypadki wracania do swoich domów (lub na spalone zgliszcza) po pozostawione tam rzeczy, narażając się w ten sposób na śmiertelne niebezpieczeństwo. Tak było z naszą babcią Katarzyną Ostrowską. Po raz pierwszy poszła na pogorzelisko zabrać pozostawione w ziemiance (kopcu), upieczone ciasta kukurydziane. Pamiętam, jak strasznie były przesiąknięte spalenizną ale w obliczu głodu wszyscy jedliśmy je ze smakiem. Drugim razem poszła po jakieś nie spalone rzeczy i przy okazji odwiedziła w pobliżu na „Berestawach" swoją córkę Anielkę ( będącą w zaawansowanej ciąży), zamężną za Ukraińca Aleksadra Zabłockiego (szewca). Tym razem już nie powróciła. Obie matka z córką zostały bestialsko zamordowane w pobliskim lasku. Anielka pozostawiła małoletniego synka Władysława, którego wychował ojciec i jego ukraińska rodzina. Władek (już młodzieniec) o tym, iż miał matkę Polkę i polską rodzinę dowiedział się od swojej macochy, ale dopiero wtedy, jak łukowianin Tadek Ostrowski kilka lat po wojnie odwiedził krewnych w Hodorowie i wujka w Żurowie, a przy okazji Aleksandra Zabłockiego z synem. Władek był zaskoczony tą wiadomością a jednocześnie oczarowany zachowaniem i wyglądem kuzyna z Polski (jak później mówił - elegancko ubranego w garniturze i krawacie), oraz fotografią swojej matki Polki (na zdjęciu ładnie ubrana w białych rękawiczkach i berecie), którą po raz pierwszy zobaczył. Postanowił więc odwiedzić swoją rodzinę (ciocię i wujków) w Polsce. Co mu bardzo odradzano i w czym mu przeszkadzano. Uparcie jednak dążył do odwiedzin i dokonał swego, przyjechał na Dolny Śląsk. Był zauroczony poziomem życia w Polsce. Odjechał zadowolony, odpowiednio ubrany i z prezentami. Po powrocie musiał to odpokutować, był dyskryminowany przez ukraińską rodzinę i władze. Otrzymał zakaz wyjazdu do Polski, a sowieccy agenci w Polsce, jeszcze w latach osiemdziesiątych (po przemianach solidarnościowych) dokonywali wywiadów u rodzin polskich (krewnych) o ewentualnych kontaktach Władka. Na uwagę zasługuje pewien dotychczas nieznany dla nas fakt. Otóż moi znajomi (Mieczysław i Leszek Kochman z Kamiennej Góry i Jan Ostrowski z Wołowa) odwiedzający jako turyści rodzinne strony na rubieżach, poinformowali mnie, że widzieli pomnik zamordowanej Ostrowskiej Katarzyny z córką postawiony w pobliżu miejsca zbrodni (na skraju Żurowa), ale z dziwnym napisem, że zginęli tragicznie; „z rąk faszystów". Wracając do Łukowca; na śmiertelne niebezpieczeństwo naraziła się również moja stryjenka Julia Ozga, chroniąca się na Łukowcu u państwa Wosiów na ul. Dolnozielonej. W czasie „wyskoku" na wieś „Berestawy" na swoje pozostawione włości, została schwytana przez kilku banderowców i doprowadzona do pobliskiego lasku koło Czerniowa w celu stracenia. Prowadzono ją płaczącą przez całą wieś na oczach ukraińskich sąsiadów i wielu znajomych, z którymi się przyjaźniła. Jednak nikt się za nią nie ujął i nie odezwał słowem, pomimo że wiedzieli, gdzie była prowadzona. W lesie o egzekucji decydował dowódca bandy. Kiedy wyszedł ze schronu (bunkru), rozpoznał swoją dobrą znajomą z młodzieńczych lat, która teraz na klęczkach błagała go o darowanie jej życia. I nagle stał się niemal cud. Dowódca wydał rozkaz, aby odprowadzili ją tą samą drogą w bezpieczne miejsce do drogi na Łukowiec. Relacje tą opowiedziała mi osobiście stryjenka (moja chrzestna), będąc już na Dolnym Śląsku we wsi Brunów, a później w Lubinie u zięcia Stanisława Urbaniaka (dawna stacja wysokiego napięcia). Odwlekając swój wyjazd na Łukowiec, również rodzina Huczków z Żurowa, cudem uratowała się z rąk ukraińskich oprawców. Rodzina składała się z czterech osób: Huczek Michał z żoną Teklą i dwaj synowie Władysław i Stanisław. Poczuli się zagrożeni, gdy zamordowano całą rodzinę Jabłkowskich z Żurowa, w sumie 12 osób i zakopano ich w pobliskim lesie nad rzeką Swirz. Długo i oni nie musieli czekać. Pewnej nocy banderowcy wtargnęli do mieszkania Huczków w celu zabrania ich na egzekucję. Huczkowie będąc w łóżkach, rozebrani, stawiali opór. Jeden banderowiec wyciągnął już nóż i przyłożył do gardła pani Tekli. Wtedy zrobił się wrzask i zamieszanie oraz nieporozumienia pomiędzy banderowcami. Postanowili pójść na naradę do swojego dowódcy, który prawdopodobnie chciał ich zobaczyć żywych. Gdy po raz drugi bandyci wrócili, rodzina już ukryta się w ogrodzie w jakimś stogu drzewa. A o świcie, żeby nie wzbudzić podejrzeń Ukraińców, rozdzielili się i uciekli do miasteczka Bukaczowce. Pan Michał okrył krowę kocem, że niby jest chora i prowadzi ją do weterynarza, przeszedł łąkami i bocznymi drogami do Bukaczowiec. Stąd już szczęśliwie z jakąś obstawą dotarli na Łukowiec, gdzie przebywali do chwili wyjazdu na Ziemie Odzyskane. Tutaj trafili do wsi Jastrzębce koło Środy Śląskiej. Obecnie najmłodszy syn Stanisław będąc już na emeryturze, mieszka w Legnickim Polu. Osobiście złożył mi tą relację” . Na zamieszczonym zdjęciu widnieje podpis: „Aniela Ostrowska - Zabłocka z Berestawów zamordowana w 1944 r. przez banderowców wraz z matką Katarzyną w lasku pod Żurowem zdjęcie z lat 30-tych”. (http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/9_10.pdf )    

We wsi Bezejów pow. Sokal zamordowali 7 Polaków.  

Na terenie powiatu Biała Podlaska:W 1944 r. Oddziały SS Galizien uczestniczyły w pacyfikacji polskich wsi: Pościsze, Tłuściec, Żabce, liczba ofiar nie znana.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., Seria – tom 8). 

We wsi Białokiernica pow. Podhajce zamordowali 11 Polaków.

We wsi Bihale pow. Lubaczów zamordowali 1 Polaka.

W miasteczku Bircza pow. Przemyśl ukraińscy funkcjonariusze z posterunku w Birczy, którzy byli jednocześnie członkami OUN, brali udział w aresztowaniu w 1944 roku Romana Segelina oraz małżeństwa Katarzyny i Michała Gerulów, którzy zostali później zamordowani za ukrywanie Żydów. (Grzegorz Piwowarczyk: Prawdziwa tragedia Birczy. W: https://kresy.pl/kresopedia/historia/prawdziwa-tragedia-birczy/ ; 4 listopada 2018).

We wsi Błażów pow. Sambor obrabowali leśniczówkę i zamordowali 3 Polaków (leśniczego z rodziną). 

We wsi Boratycze pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy uprowadzili Polaka, który zaginął. „W Boratyczach, w leśniczówce mieszkał praktykant leśnictwa wraz z żoną i trójką dzieci. W 1944 roku w ciągu dnia przyszło do jego domu kilku uzbrojonych (przebranych) banderowców, którzy zwrócili się do niego, aby wydał im drewno. Początkowo nikt niczego złego nie podejrzewał, aż do chwili, kiedy to leśniczy chciał założyć kurtkę. Na to przebrani banderowcy odzywają się, żeby kurtkę zostawił żonie. Po tych słowach żona i dzieci wpadły w furię i zaczęły płakać i prosić o litość. Niestety banderowcy byli nieobliczalni. Zabrali go ze sobą (żonę z dziećmi pozostawili przy życiu) i poszli z nim do lasu. Jego żona usłyszała tylko po chwili strzał. Godzinę potem rozpoczęto poszukiwania jego zwłok, ale nie odnaleziono ich. Pracownik leśnictwa zaginął bez wieści.” (Stefania Szal: Pamięć - drogą do wyzwolenia; w: http://www.nawolyniu.pl/wspomnienia/szal.htm ).

We wsi Borowa Góra pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.

We wsi Boryczówka pow. Trembowla w II połowie 1944 roku zamordowali 2 chłopców polskich lat 16 i 17.

Z miasteczka Borysław pow. Drohobycz w II połowie 1944 roku poszły na wieś ukraińską kupić żywność 3 Polki, w tym matka z córką, i zginęły bez wieści. 

W miasteczku Brody został zamordowany przez UPA gajowy Piotr Tworkowski, lat 43.

W kol. Bronowice pow. Kałusz Ukraińcy zamordowali 33 Polaków, w tym 13-osobową rodzinę Ortyki z Kopanki, 5-osobową rodzinę Jakubowiczów oraz 5-osobową rodzinę polsko-ukraińską.  

We wsi Bronowice pow. Kałusz Władysław Sikora został zamordowany na drodze, gdy wracał wozem z sianem. „Przywiązano go do wozu i żywcem spalono razem z sianem” (Siekierka..., s. 205; stanisławowskie).

We wsi Brusno Nowe pow. Lubaczów zamordowali: Józefa Sobań ur. 1906 r., Józefa Wojtucha ur. 1906 r., Jana Kołodzieja ur. 1900 r., Andrzeja Groszeckiego ur. 1890 r., Józefa Pomagiela lat 84, Jana Glińskiego lat 86, Marcina Kopciucha lat 37, Rozalię Kolasę lat 40, Marię Gałka lat 50, Antoniego Mazurkiewicza lat 47, Jurko Hawryliszyna lat 42, Franka Tabakę lat 30, Bronisława Wojciaka lat 63, (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Brzezina pow. Bóbrka „nacjonaliści Ukraińcy wymordowali ludność polską, którą zapędzili do miejscowego kościoła, a następnie żywcem spalili (IPN Wrocław:  Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa nacjonalistów ukraińskich w celu całkowitego wyniszczenia ludności polskiej w latach 1939 - 1945 na terenie powiatów Lwów i Bóbrka, woj. lwowskie; sygn. akt S 39/02/Zi; lipiec 2012).   

We wsi  Brzezinki pow. Lubaczów zamordowali żołnierza AK Macieja Mroczka lat 48. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).  

We wsi Bubniszcze pow. Dolina zaginęła bez wieści mieszkająca tutaj jedyna 5-osobowa rodzina polska (inni: została zamordowana przez Ukraińców). 

We wsi Buczkowice pow. Lubaczów upowcy siekierami wymordowali w stodole 8 rodzin polskich a zwłoki ich spalili (Dobrzański..., s. 202).

We wsi Budzanów pow. Trembowla zamordowali 10 Polaków.

We wsi Bukowsko pow. Sanok policjanci ukraińscy aresztowali i przekazali Niemcom 5 Polaków, którzy zostali zamordowani, w tym kobieta.

W miasteczku Bursztyn pow. Rohatyn:W 1944 r. został zam. Ulwański Michał s. Karola (1922) pracownik łączności.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Byszów pow. Stanisławów banderowcy zamordowali 5-osobową rodzinę polską dyrektora szkoły z 3 dzieci.

We wsi Capowce pow. ZaleszczykiW 1944 roku, w nieustalonych datach, zginęli ponadto: 15 młodych chłopców w wieku 17 do 22 lat oraz Bielecka N., Jasińska N., Tyszkowska Kunegunda” (Kubów..., jw.). Inni: banderowcy uprowadzili i zamordowali 15 młodych Polaków w wieku 17 – 21 lat, wezwanych do rejestracji. 

We wsi Cetynia pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 3 Polaków. 

We wsi Cewków – Buda Czerniakowa pow. Lubaczów zamordowali Jana Ozimka s. Józefa ur. 1908 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Chlebowice Świrskie pow. Przemyślany zamordowali 1 Polaka (był to 140 Polak zamordowany w tej wsi w 1944 roku).

We wsi Chlewiska – Majdan  pow. Lubaczów zamordowali Andrzej Sycza lat 30 i Władysława Ważnego lat 17. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Chodnowice pow. Przemyśl miejscowi Ukraińcy zamordowali podczas snu 5-osobową rodzinę polską z 3 dzieci o nazwisku Banaś. Inni:  „We wsi Chodnowice w 1944 roku, została wymordowana przez banderowców cała polska rodzina o nazwisku Banaś, rodzice i dwie córki. Wszystkich zastrzelono w biały dzień”. (Stefania Szal: Pamięć - drogą do wyzwolenia; w: http://www.nawolyniu.pl/wspomnienia/szal.htm ).

We wsi Chomczyn pow. Kosów Huculski na początku 1944 roku banderowcy zamordowali jedyną mieszkającą tutaj 5-osobową rodzinę polską. 

We wsi Chotylub pow. Lubaczów zamordowali 3 Polaków. 

W miasteczku Chyrów pow. Dobromil uprowadzili 15 Polaków, którzy zaginęli bez wieści 

We wsi Cichobusz pow. Hrubieszów:  „W 1944 r. Ukraińscy nacjonaliści zamordowali 7 Polaków NN, którzy przebywali w dworskiej stajni.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Cieplice pow. Jarosław Ukraińcy z Piskorowic zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Cucułowce pow. Żydaczów banderowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 15 Polaków.

We wsi Czahrów pow. Rohatyn w I połowie 1944 roku zamordowali 4-osobową rodzinę polską z 2 dzieci.

We wsi Czarnokońce Wielkie pow. Kopyczyńce w II połowie 1944 roku po zabraniu mężczyzn do Wojska Polskiego banderowcy uprowadzili z tej wsi oraz ze wsi Czarnokoniecka Wola 40 Polek i zamordowali w pobliskim lesie.

We wsi Czerce pow. Przeworsk w 1944 r. zamordowali Marię Mróz i Bronisława Chodania. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Czernica pow. Żydaczów: ”Chciałbym zgłosić fakt zamordowania mojego wujka przez banderowców w czasie drugiej wojny światowej: BAR Romuald. Zamordowany w miejscowości Czernica powiat Żydaczów” (Marek Bar; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl).

We wsi Dachnów pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka. 

We wsi Dąbków (Flesendorf)  pow. Lubaczów w 1944 r. zamordowali Stanisława Kurka i Dunka Salwacha. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

W kol. Dąbrowa pow. Dolina w II połowie 1944 roku zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Dąbrowa pow. Kałusz zamordowali 6 Polaków z 2 rodzin.

We wsi Dąbrówka pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków: ojca z córką. 

We wsi Debelówka pow. Dolina banderowcy zamordowali 3 mieszkające tutaj rodziny polskie; tj. 15 Polaków.

W miasteczku Delatyn pow. Nadwórna zamordowali 12 Polaków. 

We wsi Delejów pow. Stanisławów spalili 290 gospodarstw polskich i zamordowali 56 Polaków. 

W mieście powiatowym Dobromil: „Tragiczne były losy Romana Pietrusiewicza. Jako kilkuletnie dziecko był świadkiem mordu dokonanego na jego rodzicach - Józefie i Franciszce (z Kowalskich) - przez ukraińskich nacjonalistów. Z pogromu oprócz niego ocalała także babcia - Maria Pietrusiewicz, która podjęła decyzję o opuszczeniu Dobromila i ucieczce przed grasującymi w okolicy bandami UPA w bardziej bezpieczne miejsce.” (http://jaroslawskaksiegakresowian.pl/rejestr-nazwisk/opis/82-pietrusiewicz ). Siekierka, s. 119 nie wymienia tej zbrodni. 

We wsi Dobrostany pow. Gródek Jagielloński obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali około 10 Polaków.

We wsi Dobrowody pow. Podhajce „Z rąk banderowców śmierć ponieśli:  rodzina Karola Dziedzica, który był na wojnie (w WP): żona Jadwiga zginęła przez uduszenie, córka - przez uduszenie, niemowlę - pierś przebita nożem. Jan Witomski, lat ok.60, zamieszkały na Górze Babija. Został on zastrzelony na progu swojego domu przez sąsiada - bandytę, Andreja Koszyka. Żona zamordowanego, Ukrainka, oświadczyła, że bandyta zapukał w nocy do okna i poprosił po ukraińsku – Dliad'ku wiczynit! (Wujku otwórz!). Zastrzelił Witomskiego, gdy ten otwierał drzwi. Stachów mieszkał w uliczce blisko kościoła i Kooperatywy. Zwolniono go z wojska z powodu złego stanu zdrowia. Nocą, po kilku dniach od chwili jego powrotu, został napadnięty we własnym domu i zastrzelony w ogrodzie, gdy próbował uciekać przez okno. Ciało zamordowanego było zmasakrowane. Paweł Sąsiadek, lat 70, mieszkał na ul. Kurnickiej. Był dziadkiem Kazimierza Iżyckiego, obecnie mieszkającego w Nysie oraz Władysława Taratuty z Korfantowa. W nocy został porwany z domu i uduszony drutem kolczastym. Ciało zamordowanego znaleziono po kilku dniach w rzece pod wsią Czumale. Pochował go mój dziadek – Franciszek Iżycki. Ponieważ nie było już polskiego księdza, zwrócono się do parocha grekokatolickiego z prośbą o chrześcijański pochówek. Ksiądz grekokatolicki kategorycznie odmówił. W czasie transportu ciała na cmentarz zebrani obok cerkwi Ukraińcy - była niedziela - śmiali się z tej tragedii i z takiego pogrzebu. Minartowicz - lat 70. Mieszkała na ulicy Kurnickiej. Nocą została porwana z domu i ślad po niej zaginął. Wg miejscowych Ukraińców, ciało zamordowanej rozdziobały kruki i wrony w tzw. Kominyci na Dojihodach.  Olijowska, Polka, żona Ukraińca, lat 52, mieszkanka ul. Dubowieckiej. Wyszła z domu do rodziny w Opryłowcach i ślad po niej zaginął. Wg Ukraińców, prawdopodobnie zamordowana została w lesie” (Antoni Iżycki, w:  Jan Białowąs: „Krwawa Podolska Wigilia w Ihrowicy 1944 r.. Lublin 2003 oraz www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). H. Komański, Sz. Siekierka..., na s. 257 – 258 opisując Dobrowody nie wymieniają powyższych ofiar.

W nadleśnictwie Dolina pow. Dolina został zamordowany przez bandę Ukraińców nadleśniczy, inż. leśnik Erazm Strzetelski ur. 1911 r (http://httpwwwzycwciekawychczasach.blogspot.com/2010/03/historie-zwyke-i-niezwyke-ale-zawsze.htm). „Mój pradziadek Kazimierz Strzetelski jeszcze od czasów przed I wojną światową był leśniczym. Najpierw w Kwaszeninie koło Dobromila, a potem został przeniesiony do Kadobnej, niedaleko Kałusza. /.../  Czerech braci mojego dziadka zginęło z rąk ukraińskich nacjonalistów. Najstarszy syn  Juliusz, urodzony w roku 1901 ukończył VIII Gimnazjum im. Króla Kazimierza we Lwowie. /.../  W czasie wojny z bolszewikami, służył w oddziale łączności, a po zakończeniu działań wojennych, z ramienia władz polskich, został komisarzem spisowym w okręgu kałuskim „Ogólnopolskiego spisu ludności i zwierząt gospodarskich” rozpoczętym we wrześniu 1921 roku. /.../  Tak właśnie w październiku 1921 we wsi Wierzchnia w powiecie Kałuskim, został zamordowany skrytobójczo przez ukraińskich nacjonalistów najstarszy syn Kazimierza - Juliusz Strzetelski. /.../ „Erazm (Ercio) – to kolejny syn Kazimierza. To o nim właśnie wspomina w swoich opowiadaniach pani Ewa Fulińska Nadachowska. Erazm urodzony w 1911 roku ukończył XI Gimnazjum we Lwowie w roku 1931 i podjął studia na Wydziale Lasowym Politechniki Lwowskiej. Podobnie jak jego ojciec Kazimierz chciał być leśniczym. Ukończywszy studia został inżynierem leśnikiem i tuż przed wybuchem II wojny objął nadleśnictwo w okolicach Doliny, gdzie zginął zamordowany przez banderowców w 1944 roku.” (Dr Piotr Strzetelski: Leśniczy z Kadobnej koło Kałusza i jego synowie; w:  http://piotrstrzetelski.blogspot.com/2011/02/henryk-strzetelski-1918-1944-najmodszy.html ).

We wsi Domaszów pow. Rawa Ruska banderowcy zamordowali 12 Polaków z 3 rodzin. 

We wsi Drohomyśl pow. Jaworów zamordowali kilkanaście rodzin polskich; tj. 43 Polaków.

We wsi Dryszczów pow. Rohatyn banderowcy oraz miejscowi Ukraińcy zamordowali kilkanaście rodzin polskich; tj. 64 Polaków. 

W miasteczku Dunajów pow. Przemyślany: „Chałupiński Antoni, uprowadzony przez UPA”; oraz: Czech Michał, zastrzelony na drodze z młyna do domu”. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 157). Także: ”został uprowadzony przez UPA Stanisławski Stanisław”. (Józef Wyspiański: jw.,  s. 158). Inni podają, że Antoni Chałupiński zamordowany został w styczniu 1945 roku, natomiast w 1944 roku uprowadzony został i zaginął bez wieści Stanisław Stanisławski oraz Michał Czech lat 23 (Albin Bojanowicz; w: „Warszawska Gazeta” z 14 – 20 grudnia 2012 r.). 

We wsi Dziwięcierz pow. Lubaczów upowcy zamordowali 5 Polaków, w tym 3 kobiety, ciała ich spalili.

We wsi Dźwinogród pow. Buczacz Ukraińcy zamordowali Kazimierza Kulasa i Mikołaja Sawickiego. Świadek Józef Świerszko z Dźwinogrodu opowiada o zwłokach mężczyzny, które płynęły rzeką i zatrzymały się na grobli. O uciekającym do Buczacza małżeństwie nauczycieli, zamordowanym na skraju lasu. Ale też o cudownym ocaleniu 43 mężczyzn z Dźwinogrodu, których Ukraińcy przetrzymywali w piwnicy. Uratowali ich Niemcy, bo od księdza dowiedzieli się, co się święci. „Jak ja później zdobył automat, to ja stał na warcie, bo co dziesiąty dom to była warta, od tych Ukraińców tak się pilnowało. W naszej wiosce zamordowali dwóch mężczyzn: Kazimierza Kulasa i Mikołaja Sawickiego - pamięta pan Józef. Tylko dwóch - można powiedzieć, bo we wspomnianym Baryszu w 1944 roku Ukraińcy urządzili rzeź. - Wymordowali i spalili całą ulicę, 200 numerów, sami Polacy. Później kopało się grób, ciała zbierało i układało jedno obok drugiego - opisuje pan Józef. - Tam mieszkała moja siostra Maria. Ojciec mówi: "Idź, zobacz, czy żyją". Poszedłem tam, gdzieśmy kiedyś kwaterowali. Rodzinie siostry nic się nie stało, ale kobieta zaprowadziła mnie trzy domy dalej. Na podwórku kupa gnoju, a w niej coś się rusza... Kobieta leży zamordowana, piersi obcięte. A za nią dziecko, całe we krwi, ale żyje, przeżyło. I wie pan co? Tutaj się z nim spotkałem, mieszkał w okolicach Babimostu. On wspominał, co mu opowiadali, że leżał w kupie gnoju, cały we krwi. A ja wtedy na to: "Ja tam był, widział cię". Ja to mam cały czas przed oczami... Pan Józef nie ukrywa, że przez rok przed wyjazdem na zachód Dźwinogród i cała okolica żyły w niewyobrażalnym strachu przed banderowcami. - Już nie było spania ani nic. A później to tylko na pociąg się czekało - w głosie mężczyzny słychać wyraźne napięcie, choć od tamtych dni minęło prawie 70 lat. - Myśmy wyjechali w listopadzie 1945. Wagony gołe. Trzeba było kołki, druty, łańcuchy, sznury, żeby to powiązać, zapakować. Maszynista stawał na polu: "Dawajcie wódki!", napił się, jechaliśmy dalej”. (Szymnon Kozica: Przed wyjazdem na zachód Dźwinogród i cała okolica żyły w niewyobrażalnym strachu; w: https://plus.gazetalubuska.pl/przed-wyjazdem-na-zachod-dzwinogrod-i-cala-okolica-zyly-w-niewyobrazalnym-strachu/ar/11859872 ).  

We wsi Dżurków pow. Kołomyja zamordowali 3 Polaków. 

We wsi Engelsberg (Angelówka) pow. Dolina zamordowali 10 Polaków. 

We wsi Fatowa pow. Kołomyja banderowcy zamordowali 14 Polaków.

We wsi Faszczówka pow. Skałat  zabito dwie NN. kobiety, Gabrilów Helenę oraz Kosmatkę Rózię i jej siostrę (Kubów..., jw.). Komański..., s. 334 podaje, że za uprowadzonymi 3 kobietami, w tym nauczycielką Heleną Gabrilów samoobrona podjęła pościg i uciekający bojówkarze UPA pozostawili kobiety żywe, jednakże za kilka dni zamordowali jedną z nich, gdy szła do Turówki na pogrzeb swoich rodziców. Podaje też, że w latach 1944 - 1945 zamordowali w Faszczówce 9 osób NN. 

We wsi Filipkowce pow. Borszczów zostali zamordowani przez Ukraińców 2 Polacy: Berezowski Leon l. 60; Karpiński Stanisław l. 55. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7).  

We wsi Folwarki pow. Lubaczów w 1944 r. zamordowali Katarzynę Szynal lat 16. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Gliniany pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 4 Polaków: furmana i 3 kobiety. 

We wsi Głuszków pow. Horodenka zamordowali 115 Polaków (inni: zostali uprowadzeni i ich los pozostaje nieznany). 

We wsi Gorajec pow. Lubaczów zamordowali 13 Polaków, w tym matkę z 3 dzieci. Oraz: We wsi Gorajec w 1944 r. zamordowali pochodzących ze wsi Żuków: Józefa Kopciucha lat 13, Adama Gacha lat 30, Jana Lewickiego, Anastazję Lewicką wraz z 2 dzieci, Aleksandra Sigłowy lat 18 oraz za odmowę współpracy z UPA 2 nieznanych z imienia i nazwiska Ukraińców. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

W okolicy wsi Gorajec pow. Lubaczów:Osiemnastoletni Marian Nepelski zaginał bez śladu idąc do Narola. Po latach okazało się, że został zamordowany w okolicy Gorajca.”  (Bandy UPA na ziemi horynieckiej 3 – Mord w Nowinach Horynieckich; w:  http://na.horyniec.info/bandy-upa-na-ziemi-horynieckiej-3-mord-w-nowinach ).

We wsi Grabów pow. Dolina zamordowali Polaka, leśnika. 

We wsi Grąziowa koło Wojtkowej pow. Przemyśl zamordowali 10 Polaków. „W 1944 roku, zostało zamordowanych przez upowców 10 Polaków, mieszkańców wsi: Stelmach Jan, oraz 9 osób NN.” (Siekierka..., s. 127, lwowskie).  Pan Tadeusz Markowicz w korespondencji listowej ze mną podaje, że w Grąziowej zamordowani zostali Jan i Stanisław Kania (w zbiorach autora).

We wsi Gwoździec Stary pow. Kołomyja zamordowali 44 Polaków. 

We wsi Halicz pow Stanisławów: Wszyscy wymienieni poniżej zostali zamordowani w r. 1944: Tokarski Karol s. Józefa (1901) rolnik; Tokarska Karolina c. Mikołaja (1897); Petrowicz Karolina c. Konstantego (1884); Maślak Andrzej s. Jana (1900). (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Hałuszczyńce pow. Skałat w 1944 roku zamordowani zostali Józef Rajfur i Jan Zarucki, natomiast w walce z UPA  zginęli młodzi chłopcy, żołnierze Istriebitielnego batalionu: Tadeusz Rajfur, Tadeusz Sołda i Jan Zarucki s. Jana.

We wsi Hanaczów pow. Przemyślany zamordowali 30 Polaków (łącznie w 1944 roku zamordowali w tej wsi 253 Polaków).

We wsi Hawrylak pow. Horodenka zamordowali 4-osobową rodzinę polską przedwojennego sołtysa. 

We wsi Hnilice Wielkie pow. Zbaraż Ukraińcy zamordowali 10 Polaków. 

We wsi Hołoszyńce pow. Zbaraż zamordowali 15 Polaków, kilka rodzin.

W miasteczku Horodenka woj. stanisławowskie zamordowali polskiego leśnika.

We wsi Horodnica pow. Skałat zamordowani zostali: Masny Józef, jego ciężarna żona Anastazja i 5-ro ich dzieci (Kubów..., jw.). Komański: „w latach 1944 – 1945 zostało zamordowanych przez banderowców 14 osób NN” (s. 336).

We wsi Horyniec – Truszcze pow. Lubaczów w 1944 r. zamordowali Kazimierza Hałucha, (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Hostów pow. Tłumacz zamordowali 3 Polaków: starsze małżeństwo oraz Polkę, żonę Ukraińca.

We wsi Hruszów pow. Lubaczów w 1944 r. za odmowę wykonywania poleceń OUN-UPA zabili przez zastrzelenie rodzinę ukraińskiego sołtysa o nazwisku Taraban, tj. jego, jego żonę, córkę Katarzynę lat 18 i syna Piotra lat 6, - uprowadzili w ww okresie syna sołtysa Wasyla lat 20 i najprawdopodobniej jego zamordowali. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Hryniowce pow. Tłumacz zamordowali 19 Polaków, głównie kobiety i dzieci, w tym 20-letnią dziewczynę powiesili. 

We wsi Hubice pow. Dobromil został zamordowany przez UPA gajowy o nazwisku Rowiński, lat 35.

We wsi Huta Lubycka pow. Lubaczów zamordowali Jana Mroczka lat 45 z Woli Wielkiej. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

W okolicach wsi Huta Stara pow. Kostopol oddział „Istriebitielnego Batalionu” ze Starej Huty napotkał widok: „maleńkie dzieci były nasadzone pupciami na sztachety, dwie młode dziewczyny miały obcięte piersi, jedna ze studni była wypełniona zwłokami” (Siemaszko..., s. 324).

We wsi Huta Stara pow. Lubaczów upowcy zamordowali 7 Polaków, w tym 4-osobową rodzinę; wśród ofiar były 3 kobiety. 

We wsi Huta – Złomy pow. Lubaczów zamordowali 5 Polaków, w tym 14-letniego chłopca.

We wsiach Huziejów Nowy i Stary pow. Dolina  w II połowie 1944 roku banderowcy zamordowali 15 Polaków. 

We wsi Ilibna pow. Turka banderowcy spalili ponad 100 rodzin polskich. Czesław Majewski opowiada: „To była wieś Ilibna. To było więcej niż 100 rodzin. Oni przyszli, drewniane budynki benzyną oblali. To wszystko Polacy, spalili się. Ocalał tylko Marian Becowski.” (Czesław Majewski: „Wszyscy w Turce wiedzą, że jestem Polakiem”; https://www.youtube.com/watch?v=rbcdhvOC4vU ).

We wsi Iłemnia pow. Dolina zamordowali 2 mieszkające tutaj rodziny polskie; tj. 8 Polaków.

We wsi Iwanie Złote pow. Zaleszczyki zamordowali 5 Polaków. 

We wsi Jabłonka pow. Nadwórna:W 1944 r. zostali zamordowani po nieludzkim torturowaniu: 1-5. Rodzina Drekslerów, rodzice (pracownicy przemysłu naftowego) i ich troje dzieci; 6-12. Rodzina Malinowskich: rodzice, pracownicy przemysłu naftowego i ich 4 dzieci.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Jabłonówka pow. Podhajce zamordowali 8 Polaków.

We wsi  Jacowce pow. Zbaraż zamordowali 8 Polaków.

W kol. Jaminiec pow. Kostopol upowiec zabił 1 Polaka, żołnierza 1 Armii WP, który szedł odwiedzić rodzinę w kol. Klewań nie wiedząc, że kolonia już nie istnieje. 

W kolonii Jarczów pow. Tomaszów Lubelski: „W roku 1944 został zamordowany przez UPA Gnap Michał.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Jasieniów Górny pow. Kosów Huculski na początku 1944 roku  upowcy zamordowali 9 Polaków.

We wsi Jasień pow. Kałusz banderowcy uprowadzili i zamordowali Polaka, leśniczego. 

W mieście Jaworów woj. lwowskie zamordowana została  Aniela Wierzbieniec, lat 55 (http://bezprzesady.pl/aktualnosci/apel-pamieci-lezyca-pazdziernik-2013-roku-pamieci-kresowych-ofiar).  

We wsi Jeziernia gm. Pasieki pow. Tomaszów Lubelski:W 1944 r. został zamordowany na terenie wsi Żurawce - Macioła Jan.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Jezupol pow. Stanisławów banderowcy zamordowali 2 Polaków: młodego mężczyznę uprowadzili i zamordowali, a następnie jego narzeczoną, która go poszukiwała. 

We wsi Jurkowce pow. Kopyczyńce zamordowali 3 Polaków; matkę z 16-letnim synem oraz 18-letnią dziewczynę.

We wsi Kadłubiska pow. Brody zamordowali 3-osobową rodzinę Wyspiańskich. 

W mieście Kałusz woj. stanisławowskie pod koniec 1944 roku zamordowali co najmniej 14 Polaków, w tym rodziny i małżeństwo mające po 80 lat. „Antoni Żak - ur. 1922 r. mieszkał w Kałuszu. Miał powiązania ze „strebkami" ( rosyjskie Istrebitielnyje bataliony). Został zastrzelony przez swoich kolegów Ukraińców w czasie akcji na przedmieściach Kałusza” (Franciszek Burdzy: Zeszyty łukowieckie, nr 11 – 12; Październik 2005 – Grudzień 2006). 

Koło miasta Kałusz woj. stanisławowskie: „Siostra naszego Ojca Karolina, nazywana w rodzinie Lolą, wyszła bardzo młodo za mąż za Kazimierza Strzetelskiego. /.../ Strzetelscy mieli następujące dzieci: Erazma, inżyniera leśnika, zamordowanego przez Ukraińców w 1944 roku w nadleśnictwie Dolina. /.../  Henryka, zamordowanego przez Ukraińców w 1944 roku pod Kałuszem.  „Ercia znałam bardzo dobrze, gdyż mieszkał z nami, gdy studiował na wydziale leśnictwa  Politechniki Lwowskiej. Ukończył studia i pracował w nadleśnictwie Dolina w Karpatach Wschodnich. Tam spotkała go śmierć  z rąk  Ukraińców”. (Ewa Nadachowska-Fulińska: Historie zwykłe i niezwykłe ale zawsze prawdziwe”; w:

http://httpwwwzycwciekawychczasach.blogspot.com/2010/03/historie-zwyke-i-niezwyke-ale-zawsze.htm).

W okolicy miasta Kałusz, świadek Włodzimierz Bogucki: „W jednej z akcji trafiliśmy do osiedla w okolicy Kałusza. Ksiądz ukrzyżowany na drzwiach stodoły i haki z bron zamiast gwoździ. Gospodyni księdza pocięta, organista przepiłowany na pół, w krzakach rozerwane niemowlę... /.../ Często zarzuca się, że oddziały BCh i AK podobnie się zachowywały wobec Ukraińców. Jednak jakoś nigdzie nie trafiłem na jednoznaczne dowody. Ale pamiętam, że wracając z tej miejscowości pełnej ofiar znaleźliśmy minę, którą chcieliśmy wysadzić gospodarstwo krewnych Stefana Bandery. Dowódca zakazał, chyba że ktoś będzie do nas strzelał. Powiedział, że jesteśmy wojskiem, a nie bandą.” (Dariusz Chajewski: Wasze Kresy: Nie potrafimy zapomnieć rzezi wołyńskiej; w: http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130709/REPORTAZ/130709576 ; 9 lipca 2013). 

We wsi Kańczuga pow. Przeworsk w II połowie 1944 roku został zamordowany na drodze w pobliżu miejscowości przez bojówkarzy z UPA leśnik Paweł Pelc.

We wsi Karolówka pow. Rohatyn: „Krawiec Adam z żoną ok. 60/65 lat – z Karolówki, zamordowani przez banderowców przy swoim domu w 1944” (Krystyna Tokarska: „Lista zamordowanych”, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). 

We wsi Katarynice pow. Rudki Ukraińcy zamordowali 5 Polaków. 

We wsi Kiwerce pow. Łuck na skutek fałszywego oskarżenia przez Ukraińców o współpracę z Niemcami Sowieci rozstrzelali 2 Polaków, lat 24 i 50. 

We wsi Kniaziołuka pow. Dolina banderowcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali co najmniej 20 Polaków.

We wsi Kobylnica Wołowska pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Kociubińce pow. Kopyczyńce w 1944 roku został aresztowany ks. Tadeusz Gajdek (ur. 1909), który zaginął.

We wsi Kokoszyńce pow. Skałat zamordowali 26 Polaków, głównie kobiety, w tym lat: 20, 20, 24, 25, 27.

We wsi Kołodziejów pow. Stanisławów zamordowali 10 Polaków. 

W miasteczku Kołomyja woj. stanisławowskie: Jedna z moich prababek, stara już wówczas kobieta, której nie udało się uciec do lasu, została przez UPA-wców najpierw nadziana na zaostrzone kije (wbito jej te kije w uszy i kazano „słuchać, jak do niej Polska idzie”), potem podpalona benzyną, a na końcu wrzucona do studni i zasypana stosem kamieni. Dokładnie taki sam spotkał rodzinę mojej teściowej, Stanisławy Wiśniewskiej, która pochodziła z Równego (tam była urodzona). Ukraińcy z OUN-UPA palili tam żywcem nie tylko tych, którzy nie chcieli opuścić swoich domów, ale i tych, którzy uciekając z dziećmi, kryli się w napotkanych stodołach czy łanach zbóż. Ucieczkę z takiego właśnie podpalonego łanu zboża jako małe dziecko przeżyła moja teściowa. Do teraz, kiedy wspomina te wydarzenia, z jej oczu płyną łzy a ręce drżą” (dr hab. Bogusław Paź: „List do biskupa greckokatolickiego Włodzimierza Juszczaka” z 2008-07-27; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl).

W miasteczku Konkolniki (Kąkolniki) pow. Rohatyn Ukraińcy zamordowali 9-letniego chłopca polskiego Tadeusza Dulika.

We wsi Koniuszki Siemianowskie pow. Rudki banderowcy zamordowali 17 Polaków. 

We wsi Korczmin pow. Rawa Ruska zamordowali 15 Polaków.

We wsi Korczowa pow. Jaworów zamordowali 2 Polaków.

We wsi Kormanice pow. Przemyśl:Ponadto jest mi wiadome, że dwie osoby w wieku młodzieńczym (córki) o nazwisku Słupecka pochodzące ze wsi Złotkowice w czasie II wojny światowej przeniosły się z obawy o życie do podprzemyskiej wsi (prawdopodobnie Kormanice) do tzw. Liegenschacht - folwarku (dworku), gdzie pracowały. Prawdopodobnie chodziło również o małżeństwo z Ukraińcem z Husakowa o nazwisko Jan Szpytko, którego jedna z nich nie chciała. W zemście za to obie zostały żywcem obdarte ze skóry, wycinając przy tym krzyże na czole i plecach.” (Stefania Szal: Pamięć - drogą do wyzwolenia; w: http://www.nawolyniu.pl/wspomnienia/szal.htm ).

We wsi Kosów Stary pow. Kosów Huculski zamordowali 25 Polaków. 

We wsi Koszlaki gmina Zbaraż pomiędzy Hołodkami a Woroblijówką:Bardzo trudno było mi nakłonić moją 87 letnią babcię do opowiadania ale kilka dni temu w trakcie rozmowy udało mi się uzyskać następujące informacje w 1944 roku (dokładnych dat babcia nie potrafiła mi podać) zostali zamordowani przez banderowców jej bliscy: teściowa Katarzyna Ratuszny i jej piętnastoletni wnuk Jakub Ratuszny (syn Marii Ratuszny) pochodzili ze wsi Prosowce parafia Toki powiat Zbaraż. W tym samym roku zostali również zamordowani rodzice babci bracia ze strony matki to jest: Na początku roku 1944 zginęli Feliks Józiuk urodzony w 1902 roku (ojciec), zamieszkały we wsi Koszlaki pod numerem 161 gmina Zbaraż oraz Tomasz i Jan Józiuk (bracia matki) mieszkający również w  Koszlakach. Okoliczności zabójstwa nie są mojej babci znane lub tylko z sobie wiadomych przyczyn nie chce ich podać. Przekazała tylko, że zginęli jednego dnia. Kilka miesięcy po tym zdarzeniu została zamordowana jej matka Barbara Józiuk urodzona w 1908 roku zamieszkała w Koszlakach. Babcia mówiła że mama została zabrana z wioski, poprowadzono ją w kierunku wsi Hołodki i w lasach pomiędzy Hołodkami a Woroblijówką (jeśli dobrze zapamiętałam) banderowcy wydłubali jej oczy i skatowaną pozostawili. Odnalazła ją Stefania Józiuk (siostra męża z jakimś chłopem - cytuję babcię) w wielkiej tajemnicy zabrali do swojej wsi gdzie po paru dniach zmarła. Informacje te potwierdził młodszy o kilka lat brat mojej babci Zygmunt Józiuk.” (Agnieszka Migus; w: http://darnokx.no-ip.org/~kresy/wspomnienia/11.html ). Inni: „W 1944 r. zostali zamordowani Juziuk Teofil z żoną Warwarą. Warwara za pierwszym napadem uciekła ale niepotrzebnie wróciła po rzeczy i wtedy ją zamordowali”.(prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7). 

We wsi Kowalówka pow. Lubaczów w 1944 r. zamordowali: Michała Żukowicza lat 42 ur. 1902 r., Karola Wilhelma, Piotra Wilhelma, Błażeja Majewskiego, Annę Meder z trojgiem dzieci, Franciszka Ważnego, Władysława Wilhelma, Rudolfa Webera, Jana Wilhelma, Józefa Gielaszkę, Michała Żukowicza , Tomasza Kudybę, oraz Błażeja Majewskiego z Żukowa-Kosobud. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Kowalówka koło Monasterzysk na początku 1944 roku  upowcy zamordowali ponad 100 Polaków.

We wsi Kozara pow. Rohatyn na początku 1944 roku zamordowali 5 Polaków, którzy nie opuścili swoich gospodarstw.  “Władysław Szulc - mówi: Mieszkaliśmy w Kozarach. (Polacy mówili Kozary, Ukraińcy - Kozara). Obok mieszkał Polak i tam schodzili się do niego chłopi polscy i ukraińscy, bo on mocno politykował. Słyszałem, że mówił: „Ukraina to będzie pod tym łopianem” i pokazywał na liście łopianu. W końcu zniknął. Miał żonę i dzieci, one zaczęły go szukać - chodziły po lasach i one też w końcu zniknęły. Wtedy Polacy zaczęli się bać.”  (Zeszyty łukowieckie, nr 16 – 17 , listopad 2015   http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/16_17.pdf ).

We wsi Kozłów pow. Tarnopol banderowcy zamordowali 13 Polaków, w tym 5-osobową rodzinę Jurczyszynów z 3 dzieci. Oraz w sposób okrutny rolnika Jana Mroza. „Aktu tej zbrodni dokonali miejscowi nacjonaliści ukraińscy z bandy Stepana Bandery. Kazano mu wykopać dół, a następnie zakopano go w nim po szyję i pługiem przeorano. Wszystko to działo się na oczach zrozpaczonej żony i przestraszonej dwójki ich małych dzieci.” (Henryk Kleinrok: MOJE MIASTECZKO; w:  http://www.cracovia-leopolis.pl/_pdf/94.pdf ).

We wsi Kozowa pow. Brzeżany ostrzelali grupę 70 poborowych do WP zabijając 15 Polaków.

We wsi Krasnosielce pow. Złoczów zamordowali 10 Polaków. 

W mieście Kraśnik Fabryczny gm. Kraśnik Miasto: „Szacuje się, że około 30 mieszkańców zginęło w r. 1944 z rąk bojowników OUN-UPA i żołnierzy SS-Galizien.  (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Krowica Hołodowska pow. Lubaczów zamordowali 7 Polaków, w tym kobietę. Oraz: We wsi Krowica Hołodowska zamordowali Rozalię Kubiszyn ur. 1908 r., w czasie ucieczki Stefanię Harysz ur. 1920 r., w lesie w drodze powrotnej z Lubaczowa Władysława Nowosiadło ur. 1927 r. i Stefana Antoniszyna ur. 1926 r., oraz Piotra Zurawela ur. 1908 r.,(IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Krowica Lasowa pow. Lubaczów miejscowi Ukraińcy zamordowali Anastazję Ilnicką lat 50.

We wsi Królik Polski pow. Sanok banderowcy zamordowali 4 Polaków.

W mieście Krzemieniec woj. wołyńskie zamordowali 1 Polaka.

We wsi Krzywe pow. Skałat został zamordowany przez banderowców ks. Florian Toporowski, ur. w 1910 r., wikariusz parafii Krzywe. Zginął także kolejarz Starodub Andrzej (Kubów..., jw.). Komański podaje (s. 340), że został on uprowadzony z drogi razem z wozem i końmi oraz zamordowany w dniu wyjazdu ze stacji Skałat do Polski.    

We wsi Kurniki Inanczańskie pow. Zbaraż wobec narastającej w okolicy fali morderstw, mieszkający we wsi Polacy opuścili rodzinne domy, chroniąc się w Zbarażu. Miejscowi banderowcy z SKW, chcieli się wykazać „rzetelną” służbą dla Ukrainy, ale nie było Polaków do zabijania. Wszyscy wyjechali. Ukraińcy zastosowali więc podstęp. Udając oficerów NKWD ze Zbaraża zaproponowali mieszkańcom Kurnik wyjazd do swoich zagród po żywność. Udało im się namówić 8 osób. Jeden z oficerów, którego znali Polacy, był rzeczywiście enkawudzistą lecz działał prawdopodobnie w zmowie z banderowcami. To osłabiło czujność niektórych Polaków. Wyjechali furmankami do Kurnik lecz do nich nie dotarli. Wywieziono ich do lasu, gdzie banderowcy zgotowali im męczeńską śmierć. Stało się to wiosną 1945 r. Dopiero po kilku tygodniach odnaleziono ich zwłoki w lesie za Zbarażem. W ten sposób działacze SKW spełnili rozkazy dowódców UPA o eksterminacji Polaków w swojej miejscowości. Tego samego roku w tejże wsi banderowcy zamordowali jeszcze dwie osoby, tuż przed ich wyjazdem do Polski. Tak więc nie wypędzenie Polaków było celem banderowskiego działania, ale całkowita eksterminacja - czyste ludobójstwo. Komański, s, 461 podaje, że latem 1944 roku banderowcy zamordowali 8 Polaków podczas wyjazdów ze Zbaraża do swojej wsi po żywność oraz w kwietniu 1945 roku 10 Polaków (wymienionych imiennie). „Proszę o podzielnie się na forach kresowych o śmierci Pani Franciszki Zawadzkiej, mojej babci, która zmarła 26 sierpnia br, mając 99 lat, urodzona w Kurnikach, pow. Zbaraż, była naocznym świadkiem ukraińskiego ludobójstwa; w 1944 była świadkiem pojmania jej ojca Marcina Dziedzica przez bandę ukraińskich nacjonalistów i zamęczenia go wraz z innymi mieszkańcami (głównie mężczyźni, w tym nastoletni i dzieci) w pobliskim lesie (Kurniki, Iwanczany, pow. Zbaraż, woj. tarnopolskie). Do dziś brak upamiętnienia miejsca kaźni czy wskazania nawet szczątków). Na moją prośbę udało się w 2014 złożyć zeznania w Nysie, gdzie Babcia pod koniec życia żyła, prokuratorowi IPN.”  (Marek Kawa, wiceprzewodniczący Rady miasta Opola; w: http://isakowicz.pl/zmarla-franciszka-zawadzka-z-kurnikow-k-zbaraza/ ).

We wsi Lackie Szlacheckie pow. Tłumacz:Rodzina moja pochodzi z Pokucia a dokładnie ze wsi Lackie Szlacheckie, moja babcia urodziła się w 1917 roku w rodzinie Anny i Tomasza Buniowskich. W 1939 roku wyszła za Antoniego Zająca, który po wybuchu wojny wcielony został do wojska i przeszedł szlak przez Rumunię i Francję do Anglii, babcia natomiast pozostała w Lackiem razem z rodziną. W czasie pogromu w 1944 roku zabici zostali jej dwaj bracia; Jan Buniowski, który w chwili śmierci miał zaledwie 16 lat, schronił się u sąsiada Ukraińca, który też zginął za pomaganie Polakom. Po śmierci Janka został postrzelony Stanisław Buniowski i wykrwawił się wskutek odniesionych ran. Po tych wydarzeniach rodzina moja ukrywała się w Markowcach a następnie w Świętym Józefie, skąd zostali deportowani do Góralic na Ziemiach Zachodnich. Chciałabym podziękować twórcom stron o kresach i ich historii pozwoli to przetrwać pamięci o wszystkich tych tragicznych wydarzeniach”. (Elwira Juwa,  04.02.2012; w: http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/czytelnicy_2.html ).   

We wsi Lado pow. Sarny upowcy zamordowali około 10 Polaków. 

We wsi Liczkowce pow. Kopyczyńce banderowcy zamordowali 3 Polaków: ciała dwóch znaleziono zmasakrowane w polu i w rzece, trzeci; leśniczy Piotr Rzepa lat 41 został wywołany podstępnie z wesela na podwórze i tam zamordowany.

We wsi Lipica Górna pow. Rohatyn zamordowali 10 Polaków. 

W miasteczku Lipsko pow. Lubaczów zamordowali Bronisława Pisuna lat 21. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).   

We wsi Lisiatycze pow. Stryj w walce z UPA poległ 1 Polak.

We wsi Lisieczyńce pow. Zbaraż zamordowali 5 Polaków.

We wsi Lisie Jamy pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków, w tym kobietę. 

W mieście Lubaczów woj. rzeszowskie zamordowali 2 Polaków.

We wsi Lubliniec pow. Lubaczów w 1944 r. podczas akcji ukraińskiej w Lublińcu zamordowano Michała Rytla, ur. 1889 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Lubycza Królewska pow. Rawa Ruska zamordowali 1 Polkę. 

W nadleśnictwie Lutowiska pow. Lesko został zamordowany przez UPA  leśniczy Stanisław Wieczorek, lat 52, żołnierz AK ps. Krakus”.  

We wsi Łany pow. Stanisławów: W 1944 r. został zam. Paskiewicz Jan, rolnik i razem z nim jego ojciec, matka i dwaj kuzyni.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Łazy pow. Jarosław upowcy zamordowali 2 Polki.

We wsi Łozówka pow. Zbaraż zamordowali 2 Polaków, mężczyzn.

We wsi Łówcza pow. Lubaczów w 1944 r. zamordowali żołnierza AK Edwarda Wolanina lat 29 i Józefę Ważną lat 20.  (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Łubne pow. Lesko zamordowali 5-osobową rodzinę polską. 

We wsi Łuka pow. Kałusz zamordowali 3 Polaków.

We wsi Łukawica pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków: partyzanta AK oraz 20-letnią dziewczynę. Oraz: zamordowali Rozalię Szałas „Rempoła” ur. 1924 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa)

We wsi Łukowiec pow. Rohatyn: “Sporo informacji o Łukowcu i Oskrzesińcach uzyskałem od Pan Władysława Skowrona. Przebywając na wsi dwa czy trzy lata zapamiętał dziesiątkami nazwisk i opowiada o zdarzeniach, o których ja niewiele wiem. - Jak choćby napad w 1944 roku na młyn w Łukowcu. - Młyn był wysunięty nieco poza wieś. Ukraińcy napadli na niego w momencie, gdy pracowało tam kilku ludzi i porwali wszystkich. Pomimo, iż Polacy zorganizowali się dość szybko i przeczesali pobliskie lasy, ludzi nie uratowano. Z młyna uprowadzono wtedy - kierownika Pan Gałana i pracujących tam Piotra Siekierskiego i Bolesława Brysia z siostrą.” (Zeszyty łukowieckie, nr 2, czerwiec – sierpień 2003; w: http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/2.pdf ). “Jedna z rodzin przyjezdnych na Łukowiec przywiozła zgwałconą przez banderowców dziewczynę. Co ta biedaczka przeżyła, nikt nie wie. Po urodzeniu dziecka wsadziła je główką do wiadra z wodą... Siekierskiego, niepełnosprawnego chłopca mieszkającego po sąsiedzku z dziadkiem, przerżnęli Ukraińcy piłą. Gdy Armia Krajowa zatrzymała ukraińskie wozy z solą, które następnie po sprawdzeniu wypuszczono, a po wyjeździe z Łukowca ktoś ich obrabował (najprawdopodobniej Polacy), Ukraińcy poskarżyli się Rosjanom, a ci zaatakowali, Łukowiec. Idąc tyralierą przez wieś, zabili 14 ludzi.” (Zeszyty łukowieckie, nr 6-7-8, lipiec 2004 – marzec 2005; w: http://www.waly.brzegdolny.pl/nowe/dzienniki/6_8.pdf ).

We wsi Machnówek pow. Sokal zamordowali 2 Polaków; „Mucha Błażej, 30 lat, uprowadzony do wsi Budynin, gdzie był torturowany: wycięto mu pępek, wnętrzności przywiązano sznurkiem do drzewa i bito go zmuszając do ucieczki, aż wyszły wnętrzności. Zginął w męczarniach” (Siekierka..., s. 1010, lwowskie). 

We wsi Majdan Lipowiecki pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Maksymówka pow. Zbaraż zamordowali 30 Polaków (Kubów..., jw.).

We wsi Małkowice pow. Jarosław zamordowali 6 Polaków, w tym 2 kobiety i dziecko.

We wsi Mariampol pow. Stanisławów Ukraińcy zamordowali Franciszka Krzyżanowskiego, który udał się do matki przebywającej w Pobereżu.

We wsi Markowa pow. Stanisławów upowcy wymordowali 48 rodzin polskich.

W kol. Marmasze pow. Żółkiew zamordowali 4-osobową rodzinę polską z 2 dzieci. 

We wsi Marynupol  woj. stanisławowskie (Mariampol pow. Stanisławów?): „W 1944 r. został zam. Tarasiewicz Michał s. Wincentego (1901), rolnik.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Meducha pow. Stanisławów wśród pomordowanych 20 Polaków był Marian Czechowski: „/.../ wywołany z domu, zwłoki znaleziono powieszone w zagajniku na drzewie, ciało miał odarte ze skóry. /.../ Jak się później okazało podczas pogrzebu ofiar, cmentarz otoczyła uzbrojona banda UPA i do pustych wykopanych dołów wrzucili biorących udział w pogrzebie Polaków i pogrzebali ich żywcem. Tak zginęło około 20 osób” (Feliks Miller, w: Siekierka..., s. 531; stanisławowskie).  

We wsi Medyna pow. Zbaraż zamordowali kilku Polaków (Kubów..., jw.).  

W miasteczku Mielnica pow. Kowel na początku 1944 roku upowcy zamordowali 18-letniego Polaka.

We wsi Miękisz Nowy pow. Jarosław zamordowali 8 Polaków.

We wsi Mikuliczyn pow. Nadwórna został zamordowany przez UPA sekretarz tartaku Franciszek Haleczek, ur. 1910 r.  

We wsi Milatycze pow. Lwów banderowcy zamordowali 11 Polaków. 

We wsi Młodów pow. Lubaczów zamordowali 10 Polaków, w tym 5 w lesie „Kornagi”.

We wsi Młyny pow. Jaworów zamordowali Mikołaja Świtalskiego ur. 1916 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa). 

We wsi Mochnate pow. Turka  zamordowali 4-osobową rodzinę polską. 

We wsi Mogielnica pow. Trembowla „partyzanci ukraińscy” m.in. zamordowali 42-letnią Bronisławę Janicką oraz jej 16-letnią córkę Nellę Janicką, którą zgwałcili i zakłuli nożami. Tadeusz Zakarczemny opowiadał, jak zginął jego wujek Jan, weterynarz w Mogielnicy: „Przyszli i bestialsko go zamordowali. Wujence poobcinali piersi i ściągnęli skórę z głowy. To było bestialskie morderstwo, trudne do opisania” („Nasz Dziennik” z 30.06.2003). Inni: w mieście Trembowla: „Nella Janicka, 16 lat – zgwałcona i zamordowana okrutnie wraz z matką i bratem przez ludobójców z OUN-UPA w 1944 r.” (http://www.stowarzyszenieuozun.wroclaw.pl/trembowla.htm).

We wsi Monasterczany pow. Nadwórna pod koniec 1944 roku  Ukraińcy wyprowadzili na podwórze z mieszkania 84-letnią Polkę Eleonorę Szczepanik, torturowali ją i porąbali na kawałki, rozrzucili po podwórzu i wypuścili z chlewa świnie, które te kawałki zjadały  (Siekierka..., s. 341, stanisławowskie).

We wsi Morszyn – Zdrój pow. Stryj tuż przed wkroczeniem wojsk sowieckich banderowcy zamordowali 11 Polaków.

We wsi Nadorożna pow. Tłumacz zamordowali co najmniej 37 Polaków. 

W mieście Nadwórna woj. stanisławowskie uprowadzili i zamordowali 3 Polki. 

We wsi Narol pow. Lubaczów zamordowali 5 Polaków, w tym 3 partyzantów AK i 17-letniego chłopca.

We wsi Niagryń pow. Dolina zamordowali 5 Polaków. 

We wsi Niemstów pow. Lubaczów zamordowali 4 Polaków, w tym kobietę. 

We wsi Nowa Grobla pow. Jarosław zamordowali Jana Sopla ur. 1896 r.   

We wsi Nowe Sioło pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków oraz 2 Ukraińców.

We wsi Nowe Sioło pow. Zbaraż zamordowali co najmniej 5 Polaków.

We wsi Nowiny Horynieckie pow. Lubaczów:Zamęczono na śmierć używając bestialskich tortur 23 letniego Michała Krzycha, natomiast Andrzej Mazurkiewicz został rozstrzelany.”  (Bandy UPA na ziemi horynieckiej 3 – Mord w Nowinach Horynieckich; w:  http://na.horyniec.info/bandy-upa-na-ziemi-horynieckiej-3-mord-w-nowinach ).

We wsi Nowosielica pow. Dolina zamordowali 11 Polaków i 5 Ukraińców. 

We wsi Nowosiółka pow. Buczacz zamordowany został ks. Michał Działoszyński (http://bezprzesady.pl/aktualnosci/apel-pamieci-lezyca-pazdziernik-2013-roku-pamieci-kresowych-ofiar) .

We wsi Nowosiółki pow. Przemyśl upowcy uprowadzili Polaka, który zaginął.  

We wsi Nowosiółki Dydyńce koło Kalwarii Pacławskiej pow. Przemyśl zamordowali 10 Polaków.

We wsi Oleszyce pow. Lubaczów na cmentarzu komunalnym pochowany jest Jan Sroka zamordowany przez UPA w 1944 r. (http://www.historia.elubaczow.pl/index.php?stage=podglad_artykulu&id_artykulu=54 ).

We wsi Olchowiec pow. Bóbrka:Tak się składa że emocjonalnie jestem związany z tą problematyką, gdyż moi rodzice pochodzą z powiatu Bóbrka w dawnym woj. lwowskim. Z opowiadań mojej już nie żyjącej matki wiem że jej rodzina zamieszkująca wieś Olchowiec doświadczyła krzywd ze strony Ukraińców. Z ostrzelanych zabudowań gospodarczych a następnie podpalonych ocalała zaledwie moja matka w wieku ok. siedmiu lat wraz z młodszą siostrą. Zamordowani zostali jej rodzice Władysław i Maria Noworol, brat Edward oraz jej babcia. Zwłoki zostały złożone we wspólnej mogile na pobliskim cmentarzu.” ( Mieczysław Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. , Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.   http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/zgloszenia.html ). Siekierka na s. 24 – 25, woj. lwowskie,  nie wymienia imiennie żadnej ofiary z tej wsi.

We wsi Opaka pow. Lubaczów zamordowali 5 Polaków. 

We wsi Opaki pow. Złoczów: „Ze Lwowa pojechaliśmy do wioski Opaki, bo nasz przyjaciel Józef Biernacki  chce odszukać miejsce, gdzie została zabita jego babcia. Obiecał to ojcu, który na łożu śmierci opowiedział mu o rodzinnej tragedii, dał też wskazówki, gdzie pochował matkę – w przydrożnym rowie. Miał wówczas 11 lat” (Wojciech Orłowski: „Aby odszukać mogiły bliskich...”; w: „Gazeta Polska” z 30 września 2009). H. Komański, Sz. Siekierka..., na s. 505 opisując wieś Opaki nie odnotowują tej zbrodni. 

We wsi Oskrzesińce pow. Rohatyn upowcy zamordowali 2 Polaków. 

W miasteczku Ostróg nad Horyniem pow. Zdołbunów zamordowali 18-letniego chłopca polskiego wyciągając go do lasu pod pretekstem wstąpienia do polskiej partyzantki. 

We wsi Ostrów pow. Sokal uprowadzili 4 Polaków, w tym 20-letnią dziewczynę, którzy zaginęli bez wieści.

We wsi Ozierany woj. stanisławowskie (Jezierzany pow. Tłumacz?): „W 1944 r. został zam. Czekański Michał s. Józefa (1908) rolnik.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Ożomla pow. Jaworów banderowcy zamordowali pod koniec okupacji niemieckiej 16 Polaków oraz po wkroczeniu wojsk sowieckich 14 Polaków, w tym 8-osobową rodzinę; łącznie 30 Polaków. 

We wsi Paryszcze pow. Nadwórna:Pamiętam, że podczas poszukiwań w lesie Bukowina w pobliżu wsi Paryszcze, jak z kilkoma kolegami z oddziału samoobrony znaleźliśmy mogiłę z trupami Polaków zamordowanych przez bandytów ukraińskich. Leżały tam zwłoki mężczyzny z uciętą głową, kobiety z obciętymi piersiami i zmasakrowane ciało małego dziecka. Były to zwłoki zawiadowcy stacji kolejowej z Chryplina w pow. Stanisławów, jego żony i ich dziecka. W dole tym znajdowały się jeszcze trzy trupy ludzkie, ale ich tożsamości nie ustalono”  (Eustachy Pronobis; w: Siekierka..., s. 362; stanisławowskie).

We wsi Pczany pow. Żydaczów banderowcy zamordowali 35-letniego Władysława Orzechowskiego.  

W miasteczku Peczeniżyn pow. Kołomyja uprowadzili i zamordowali 7 Polaków. 

W kol. Perestaniec pow. Sarny kilkanaście furmanek z młodymi Polakami pod osłoną żołnierzy sowieckich przybyło na łąki po paszę i wpadło w zasadzkę UPA, większość zginęła, około 30 Polaków i kilku żołnierzy sowieckich. 

We wsi Piadyki pow. Kołomyja banderowcy zamordowali 19 Polaków. 

We wsi Pistyń pow. Kosów Huculski:Eugeniusz Wołoszczuk i Szczepan Stefaniuk zostali zamordowani na drodze koło wsi Pistyń, gdy jechali rowerami z Kosowa do Kołomyi. Wincentemu Wołoszczukowi ojcu Eugeniusza Rusini odcięli piłą głowę, po czym kopali ją piłkę futbolową, a następnie rozbili ją na kawałki - podobne sadystyczne mordy na Polakach zdarzały się nagminnie na Pokuciu.” (www.szeszory.3-2-1.pl).

We wsi Pniaki (Przedsiewne) pow. Kałusz spalili gospodarstwa polskie i zamordowali 4 Polaków.

We wsi Pnikut pow. Mościska w walce z UPA zginęło 18 Polaków z samoobrony.

We wsi Poczapy, powiat Złoczów: „Na jednym ze zdjęć Józef Kilkarski. Stoi dumnie ubrany w mundur, lekko uśmiecha się pod wąsem i patrzy prosto w obiektyw. Pod spodem napis - "Ożeniony z Ukrainką, zamordowany przez własnego syna z rozkazu OUN-UPA w 1944 roku" (http://www.stowarzyszenieuozun.wroclaw.pl/JOOMLA/wystawa/przejdz-do-wystawy.html ).  

We wsi Podhorki pow. Kałusz banderowcy spalili gospodarstwa polskie i zamordowali 3 Polaków.

We wsi Podłuże pow. Dubno zamordowali 29-letnią Polkę, Wierę Kisielewską. 

We wsi  Potoczyszcze (Potoczyska?) pow. Horodenka:  „W latach 1990-1991 gazeta "Prykarpatśka prawda" z Iwano-Frankowska publikowała wykazy ofiar OUN-UPA. Zacytujemy wykaz ofiar z jednej tylko niedużej, wspomnianej wyżej, wsi Potoczyszcze (w nawiasach rok urodzenia ofiar):  Żonemam Stefan (1870), Polak, zamordowany 2 lipca 1944 r. za przynależność narodowa; Zoneman Ołena (1875), Polka, zabita 2 lipca 1944 r. za przynależność narodowa; Krasowska Maria (1889), Polka, zabita w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Krasowski Zbyszek (1932), Polak, zabity w listopadzie 1944 r. za przynależność na rodową; Krasowski Włodzimierz, (1906), Polak, zabity w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową.; Olinowska Maria (1902), Polka, gospodyni domowa, zabita w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Oleszewska Augustyna (1920), Polka, zabita w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Parczewśkyj Roman (1904), Ołena (1912), Odarta (1936) - zamordowani w listopadzie 1944 r.; Prociuk Roman (1913), zabity w listopadzie 1944 r.; Romański Rudolf (1895), Zofia (1898), Taras (1935), Mikołaj (1906) - wszyscy Polacy, zamordowani w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Romach Stefania (1914), gosp. domowa, zabita w 1944 r..; Sokołowski Franciszek (1911), Polak, zabity w 1944 r. za przynależność  narodową; Sokołowska Stefania (1941), zabita w 1944 r. za przynależność narodową (trzyletnia dziewczynka - W.P.); Sokołowska Antonina (1910), Polka, zabita w 1944 r. za przynależność narodową; Semeniuk Anastazja (1906), gospodyni domowa, zabita u listopadzie 1944 r.; Semeniuk Hanna (1901), gospodyni domowa, zabita w listopadzie 1944 r.; Toporowicz Stanisław (1880), Polak, zabity w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Tarasiuk Weronika (1921), gospodyni domowa, zabita w listopadzie 1944 r.; Kuczirka Maria (1916). zabita w listopadzie 1944 r.; Wołoszczuk N'ykyfor (1908), chłop indywidualny, zabity w listopadzie 1944 r.; Wołoszczuk Katarzyna (1915), gospodyni domowa, zabita w listopadzie 1944 r.; Czumak Omelian (1908), chłop indywidualna, zabity w listopadzie 1944 r.; Chort Olga, matka (1916), gospodyni domowa, Polka, zabita w listopadzie 1944 r. za przynależność narodową; Chort Jarosław, syn (1943), zabity razem z matką (jednoroczne dziecko - W.P.); Chort Wasyl, syn (1941), zabity w 1944 r. - trzyletnie dziecko - W.P.” ("Prykarpatśka prawda", 13.XI.1990. ss, 2,3; opracował Wiktor Poliszczuk). 

We wsi Poświerz pow. Rohatyn banderowcy powiesili 1 Polaka. 

We wsi Presowce pow. Zborów zamordowali 103 Polaków.

We wsi Prosowce pow. Zbaraż:W 1944 r. zamordowano Tomasza, teścia Heleny Hnat”  (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw., tom 7). Patrz też wyżej: „We wsi  Koszlaki”.

We wsi Prusie pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka.

W mieście Przemyśl został zamordowany przez UPA leśnik Kazimierz Zaruba.  

We wsi Przewoziec pow. Kałusz banderowcy zamordowali Polaka, kierownika majątku. 

We wsi Przybyłów pow. Tłumacz zamordowali 4 Polaków. 

We wsi Radków pow. Tomaszów Lubelski:W 1944 r. została bestialsko zamordowana przez banderowców Zyza Feliksa – przecięto ją piłą stolarską na wysokości brzucha”  (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

W nadleśnictwie Rafajłowa pow. Nadwórna zostali zamordowani przez UPA: gajowy Antoni Duda wraz z żoną, manipulant leśny Leopold Grygorski-Polo, manipulant leśny Stefan Bott razem z rodziną, gajowy Marian Ostrowski, leśniczy Józef Polak, ur. 1894 r. (Edward Orłowski..., jw.). Siekierka…, s. 346, odnośnie wsi Rafajłowa podaje, że w nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 roku banda UPA napadła na gospodarstwa polskie, ograbiła je, spaliła oraz zamordowała 20 Polaków NN (mężczyźni, kobiety, dzieci).     

We wsi Rahiń pow. Dolina banderowcy uprowadzili z drogi i zamordowali 11 Polaków. 

We wsi Rajskie pow. Lesko zamordowali 4-osobową rodzinę polską.

We wsi Rata pow. Rawa Ruska zamordowali 6 Polaków. 

We wsi Rogóźno pow. Tomaszów Lubelski zamordowali 3 Polaków, w tym kobietę. 

We wsi Romanowe Sioło pow. Zbaraż pod koniec 1944 roku zamordowali Polaka, nauczyciela. 

We wsi Ropienka pow. Lesko upowcy zastrzelili Polaka, pracownika pocztowego (był to Teodor Latocz s. Michała). Być może jest to:Jesień 1944 r.  Zastrzelony Sołacz Teodor pracownik pocztowy.” (http://www.rodaknet.com/rp_wycislak_28.htm ). 

We wsi Rosochowaniec pow. Skałat  zamordowani zostali: Czerkas Antoni l. 35, Grandsort Walenty l. ok. 20, Kossowska Bronisława (z Wawrzynów) l. 45, Mików Kazimierz l. 18, Pastuch Wojciech l. 75, Pohodyniak Józef l. 25, Ratkowska Maria l.35, Szczerbaty Antoni l. ok. 35, Termena Józef l. 22, Wawrzynów Stanisław l. 40, Bronisław l. ok. 40, Marcin l. ok. 75, Wróblewski Zygmunt l. 22 (Kubów...., jw.).

We wsi Ruda pow. Żydaczów banderowcy na drogach zamordowali 16 Polaków. „Kuchar Stefan, rz-k, l.24, zamordowany w 1944, adnotacja "porwany 1944 przez nieznanych partyzantów banderowców i powieszony w Łowczycach" (Justyna Cwynar, 20.10.2013; w : www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl ).

We wsi Ruda Różaniecka pow. Lubaczów upowcy zamordowali Polaka, gajowego; w tej wsi znaleziono 20 grobów, w tym z 24 poległymi lub zamordowanymi partyzantami AK. 

We wsi Rudka pow. Jarosław Ukraińcy ze wsi Piskorowice zamordowali 6 Polaków. 

We wsi Rzyczka (Riczka) pow. Kosów Huculski na początku 1944 roku banderowcy  zamordowali 2 rodziny polskie; tj. 10 Polaków. 

We wsi Sarnki Dolne pow. Rohatyn zamordowali 10 Polaków.

W mieście Sarny woj. wołyńskie w szpitalu leczony był 8-9-letni chłopiec polski, któremu banderowcy odrąbali nogę, a jego rodzinę wymordowali. 

We wsi Sawczyn pow. Sokal Ukraińcy zamordowali 5 Polaków. 

We wsi Sidorów pow. Kopyczyńce: „Pewnego razu we wsi odbywało się wesele. Po pewnym czasie nadjechali banderowcy i postraszyli wszystkich gości weselnych. Zabawa natychmiast ustała. Wówczas nikogo jeszcze nie zabili, ale na drodze napotkali rodzinę Pana Młodego, która niestety już nie dotarła na kolejną część uroczystości. Zostali zaprowadzeni do lasu i tam dokonano egzekucji.” (Stanisław Dębiec;  w:  http://www.pch24.pl/to-bylo-ludobojstwo-,16358,i.html#ixzz2ZDnH1GzF).

We wsi Siedliska (Bredtheim) pow. Kołomyja banderowcy zamordowali 8 Polaków.

We wsi Siemińcze pow. Czortków: „ojciec został powołany do wojska, przeszedł cały szlak bojowy z II Armią WP. Mama zachorowała na tyfus. Brakowało jedzenia, bieda aż piszczało. Jedliśmy wszystko to co było możliwe do zjedzenia. Kiedy dobrzy ludzie zawieźli resztki naszego zboża do młyna, mąka już do nas nie dotarła, po drodze zabrali ją banderowcy. W takich okolicznościach zginął Mikołaj Pundyk ze Słobódki, wracając z młyna w Jazłowcu, zamordowany po drodze w małej wiosce Siemińcze”. (Eugeniusz Szewczuk; w: http://panorama.info.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4880%3Aspenione-marzenia-sobodka-cz2&catid=1%3Az-ostatnich-dni&Itemid=50). 

We wsi Sieniawa pow. Jaworów policjanci ukraińscy zamordowali ponad 10 Polaków. 

We wsi Sieniawka pow. Jaworów Ukraińcy zamordowali Andrzeja Sikorskiego ur. 1896 r. i Michała Sikorskiego ur. 1928 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Siółko pow. Kałusz banderowcy zamordowali 4 Polaków z 2 rodzin. 

We wsi  Skoryki pow. Zbaraż zamordowali 13 Polaków.  

We wsi Słoboda pow. Stanisławów:W 1944 r. został zam. Mazur Tomasz s. Stanisława (1912) rolnik.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Solotwyn (Sołotwina) pow. Nadwórna: Zamordowani w r. 1944 „za przynależność narodową”: Bok Emilia c. Józefa (1905); Bok Eustachiusz s. Franciszka (brak daty ur.); Stocka i.n. gospodyni domowa; Andrejczuk Maria c. Stefana, krawcowa (1912), został zam. również jej mąż Ukrainiec za to, że ożenił się z Polką (!); Andrejczuk Stanisław s. Iwana (1914), za to, że chował się przed ounowcami; Rodzina Gardzijewskich matka i 3 dzieci zadusili się podczas napadu w dymie w piwnicy swego domu; Skulski, robotnik na kopalni; Kardela Jan s. Floriana (1988) stolarz; Skubicki Franciszek (1902); Staderski – młynarz; Szwengler – telefonistka na poczcie; Kuzyszyn Karolina c. Jana (1922).” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Sople pow. Lubaczów w 1944 r. na drodze Kobylnica-Łukawiec zamordowali Andrzeja Solilaka ur. 1896 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Spas pow. Dolina uprowadzili i zamordowali 3 Polaków. 

We wsi Stanimierz pow. Przemyślany:W 1944 r. został zam. Dobosz Stanisław.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

W woj. stanisławowskim, zapewne w roku 1944: „Smarzowski starał się docierać do ludzi, którzy ślady ukraińskich zbrodni albo same zbrodnie widzieli na własne oczy. Film powstawał długo, trudno było dokręcić niektóre sceny ze względu na niedofinansowanie. We Wrocławiu mieliśmy zamknięte spotkanie Polskiego Związku Kresowian z aktorami i reżyserem, jego asystentami, na którym wspólnie obejrzeliśmy film. Na przykład scena, gdzie Ukraińcy zawiązują dzieci słomą i podpalają, tak zwana scena chochoła, wzięła się z doświadczeń moich krewnych – Gołaszy. Ukraińcy związali ich liną, obsypali słomą, podlali naftą i podpalili. Do dziś żyją ludzie, którzy identyfikowali ciała. I to jest świadectwo – dwa małżeństwa zostały spalone żywcem wraz z dziećmi. To nie był wymysł reżysera. To się wydarzyło naprawdę.” („Gdy zakopywano ich żywcem, ziemia jeszcze się ruszała”. Świadectwo p. Edwarda Bienia, rodem z Otynii k. Stanisławowa, honorowego przewod. Stowarzyszenia Kresowian w Dzierżoniowie. Rozmawiał Kamil Rogólski ,; w: http://www.bibula.com/?p=104950 ; 2018-10-23)

We wsi Stańkowa pow. Kałusz zamordowali ponad 206 Polaków: w kościele ponad 200 Polaków, uciekinierów ze wsi Strzałkowce i innych okolicznych wiosek, a ciała ich spalili razem z kościołem; oraz we wsi 6-osobową rodzinę. 

We wsi Stare Sioło – Zalesie pow. Lubaczów upowcy zamordowali 2 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Stary Sambor pow. Sambor uprowadzili i zamordowali 20 Polaków. 

We wsi Stężnica pow. Lesko w II połowie 1944 roku zamordowali 6 Polaków z 2 rodzin. 

We wsi Strutyn Wyżny pow. Dolina uprowadzili i zamordowali 6 Polaków.

W mieście Stryj woj. stanisławowskie zamordowali na drogach koło miasta około 30 Polaków. 

We wsi Strzelczyska pow. Mościska zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Stuposiany pow. Lesko został zamordowany przez UPA leśniczy o nazwisku Zagórski.  

We wsi Sucha Wola pow. Lubaczów zamordowali 5 Polaków: syna zamordowanej 20 kwietnia 1944 Polki, oraz znaleziono w studni w gajowce 4 ciała, których tożsamości nie zdołano ustalić, tak były zmasakrowane. 

We wsi Suchodół pow. Dolina uprowadzili 2 Polaków, którzy zaginęli. 

We wsi Suchostaw pow. Kopyczyńce zamordowali 16 Polaków, samych mężczyzn. 

We wsi Sygły pow. Kałusz zamordowali 6 Polaków. 

We wsi Szczutków pow. Lubaczów zamordowali 2 Polaków. 

W osiedlu Szerokie Pole pow. Stryj zamordowali 6 Polaków. 

We wsi Szpilczyna pow. Bóbrka zamordowali 4 Polaków.

We wsi Ścianka pow. Drohobycz: Franciszka Guszpit: „W Delawie było pięć rodzin czysto polskich. /.../  W sąsiedniej wsi – Skinka po ukraińsku, a po polsku Ścianka, znajdował się polski folwark - zachowała w pamięci pani Franciszka. - Któregoś dnia napadli na niego nacjonaliści ukraińscy, zapędzili wszystkich mieszkańców do piwnicy, wlali tam benzynę i spalili żywcem. (Gazeta Brzeska, Nr 621; za: http://www.gazetabrzeska.eu/Archiwum/Numer/621 ).

We wsi Śliwki pow. Kałusz zamordowali 8 Polaków z 2 rodzin. 

We wsi Tarnawa Niżna pow. Turka został zamordowany na podwórzu swej gajówki przez UPA gajowy Józef Jurczak, lat 55.

We wsi Tarnowica Leśna pow. Nadworna banderowcy zamordowali 19 Polaków, w tym 6-osobową rodzinę z 4 dzieci. 

We wsi Terpiłówka pow. Zbaraż zamordowali co najmniej 12 Polaków.

We wsi Tomaszgród pow. Sarny zamordowali 2 Polaków: jednego, gdy jechał wozem; drugiego zastrzelili, gdy spożywał kolację z rodziną. 

W mieście Trembowla woj. tarnopolskie zamordowali 18 Polaków; w tym uprowadzili 25-letnią Irenę Golańską  i na polu koło wsi Ostrowczyk po zbiorowym gwałcie i torturach zamordowali ją. Podczas jej pogrzebu w Trembowli uprowadzili i zamordowali jej narzeczonego Wacława Junaka oraz jego kolegę Jana Ferenca.

We wsi Trościaniec pow. Dolina banderowcy zamordowali 6 Polaków.

We wsi Tuchola pow. Stryj zamordowali 16 Polaków.

We wsi Turlejów pow. Borszczów zamordowali 4 Polaków.

We wsi Turza Mała pow. Dolina banderowcy zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Tużyłów pow. Kałusz uprowadzili 3 rodziny polskie do zagajnika w pobliżu rzeki Łomnica i tam je zamordowali; tj. 12 Polaków. 

We wsi Tworylczyk pow. Lesko zamordowali 4-osobową rodzinę Kucharskich. 

We wsi Tyszkowce pow. Horodenka:W 1944 r. został zam. Doliński Anatol (1902).” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie..., jw.;  Seria – tom 8).

We wsi Uzin pow. Stanisławów: „Moja babcia cudem ocalała z takiej rzezi w Uziniu k. Stanisławowa - teraz Iwano-Frankowsk. Ukryła ich przed banderowcami ukraińska rodzina. Kiedy wrócili do swojego domu to zobaczyli co UPA zrobiła - zwierzęta z podciętymi gardłami leżały, szyby powybijane, pościel na zewnątrz podarta w błocie, obok podpalone gospodarstwa. Oni mieli szczęście. Dużo Polaków z Uzina niestety nie”. (Stealth 2013-12-29, w:  http://historia.wp.pl/opage,12,title,10-tysiecy-Polakow-uratowanych-przed-ludobojstwem-obrona Przebraza,wid,16274264,wiadomosc. html?ticaid=11 ). Siekierka, Komański i Różański opisując woj. stanisławowskie nie wymieniają tej miejscowości, jak też gminnej i parafialnej wsi Uhornik.

We wsi Wasylkowce pow. Kopyczyńce banderowcy zamordowali 9 Polaków, w tym siostry lat 16 i 18. 

We wsi Weleśnica pow. Nadworna w II połowie 1944 roku zamordowali na drodze 3 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Wełdzirz pow. Dolina na początku 1944 roku policjanci ukraińscy aresztowali 20-letniego Polaka, którego rozstrzelali gestapowcy w więzieniu w Dolinie. W tej wsi zginął także Rudolf Szefernaker, pracownik Fabryki Narzędzi Rolniczych. Współpracownicy Ukraińcy podłożyli jego głowę pod młot pneumatyczny. Podano to jako wypadek przy pracy.

W kol. Wełnianka pow. Łuck upowcy zamordowali 68-letniego Polaka. 

W kol. Wielkiepole pow. Kostopol po wkroczeniu wojsk sowieckich Ukraińcy zamordowali 3-osobową rodzinę polską z 6-letnim synem.

W osadzie Wierzbica pow. Kałusz banderowcy zamordowali 8 Polaków. 

We wsi Wierzbiłowce pow. Rohatyn zmordowali 5 Polaków. 

We wsi Wierzbowce pow. Horodenka zamordowali 8 Polaków. 

We wsi Wierzbowiec pow. Kosów Huculski zamordowali 30 Polaków. 

We wsi Wiszniów pow. Rohatyn na drogach zamordowali 12 Polaków. 

We wsi Wiśniowiec Stary pow. Krzemieniec zamordowali 2 Polki: matkę oraz jej dorosłą córkę, żonę Ukraińca.

W mieście Włodzimierz Wołyński zamordowali 40-letnią Polkę. 

We wsi Wodniki pow. Stanisławów:Posiadam kilka informacji, których nie mają jeszcze autorzy książki, a tym bardziej IPN. Oto te fakty, raczej mało znane. "W Wodnikach u państwa Kluczewskich przebywała matka ze swym 9-letnim synem, którzy pochodzili ze Stanisławowa. Zostali wyciągnięci z domu i bestialsko zamordowani w miejscowym lesie." (wg relacji mojej mamy). "Eugeniusz Zawadzki z Wodnik został zastrzelony przez ukraińskich oprawców z najbliższych okolic, być może z Wodnik. Zastrzelono go w pobliskim lesie." (wg relacji mojej mamy)” (Fragment wspomnień pana Bronisława Jarosławskiego z Mariampola: „O mrocznej historii...”, 06 lipca 2009; w:  http://wodniki.bloog.pl/kat,0,page,5,index.html?smoybbtticaid=616410 ).

W miasteczku Wojniłów pow. Kałusz zamordowali 22 Polaków. 

We wsi Wola Wielka pow. Lubaczów zamordowali 4 Polaków: kobiety lat 20 i 30, 8-letniego chłopca oraz 35-letniego Jana Mroczka, który został ukamienowany przez wyrostków ukraińskich w Hucie Lubyckiej. Oraz: zamordowali Marię Szwarę lat 30, Eugeniusza Szwara lat 8, Stefanię Warwową lat 20. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Woroniaki pow. Złoczów uprowadzili 1 Polaka, który zaginął.   

We wsi Woronienka pow. Nadwórna, świadek Włodzimierz Bogucki: „Jak to wyglądało miałem po raz pierwszy okazję ocenić, gdy pojechaliśmy do miejscowości Woronienka, w której podczas napadu zginął m.in. mój wujek. Zwęglone zwłoki, potwornie zmasakrowane ciała.” (Dariusz Chajewski: Wasze Kresy: Nie potrafimy zapomnieć rzezi wołyńskiej; w: http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130709/REPORTAZ/130709576 ; 9 lipca 2013).

We wsi Zabiała pow. Lubaczów zamordowali 3 małe dziewczynki i nieznaną służącą: córkę szewca Janinę Witkowską lat 12, córkę zarządcy lasów Danutę Terenkowską lat 13 i córkę gajowego Kazimierę Kozicką lat 11. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Zalesie pow. Czortków zmordowali 8 Polaków, w tym 3-osobową rodzinę z synem oraz dziewczyny lat 22 i 23.

We wsi Załuże pow. Krzemieniec zamordowali 48-letnią Polkę, która powróciła do swojego domu.

We wsi Załuże pow. Lubaczów zamordowali 1 Polaka. 

We wsi Zarwanica pow. Złoczów zamordowali Polaka, młynarza, w jego własnym młynie. 

We wsi Zawada pow. Mościska zamordowali 2 Polaków. 

We wsi Zawadów pow. Lwów zamordowali 7 Polaków.

Koło miasta Zbaraż: „W Charbowie swój zastępczy dom znalazł inny wygnaniec ze wschodnich kresów Rzeczypospolitej – Władysław Pachołek. On, a właściwie jego rodzina, również był ofiarą ukraińskiego ludobójstwa. Pan Władysław pochodził spod Zbaraża. Mordercy z UPA zmusili go, by patrzył jak w okrutny sposób mordują jego żonę oraz dzieci (nadziali je na sztachety z płotu), a kiedy poprosił, by i jego zabili, roześmiali się szyderczo i puścili go wolno, by bardziej cierpiał”. (Zbyszek Beling: Rzeź wołyńska. Zagaje – historia prawdziwa;16 grudzień 2013; w:  http://www.piastowskakorona.pl/news.php?readmore=602 ).

We wsi Zubków pow. Sokal: "Ojciec, gdy wybuchła wojna został wcielony do Polskiej Armii, do pułku ułanów. Mama została na gospodarce sama. Stosunki początkowo między sąsiadami układały się prawidłowo. Bardzo dobrze żyliśmy po sąsiedzku z pewną Ukrainką, której nazwiska nie pamiętam. Z biegiem czasu robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. I tak pewnego dnia do mojej mamy przyszła ta Ukrainka i powiedziała żeby mama uciekała bo słyszała rozmowę, że dzisiaj w nocy przyjdą nas zamordować. Mama wiedziała, że ta Ukrainka była dobrą kobietą, więc poprosiła, żeby pomogła się nam schować. Miejscem kryjówki okazała się spróchniała wierzba w podwórku tej kobiety. Mama zawinęła mnie w pierzynę - miałem wtedy ok. 2 lat - a był wówczas siarczysty mróz. Weszła do tej wierzby a Ukrainka obłożyła ją wokół drewnem na opał. Ponieważ jej dom był miejscem spotkań Ukraińców w nocy przychodzili po tę wierzbę i oddawali mocz. Mama wspominała, ze byliśmy cali mokrzy od moczu. Najbardziej bała się o mnie, żebym nie zaczął płakać. Gdy zrobiło się jasno uciekliśmy na posterunek niemiecki, a stamtąd Niemcy eskortowali nas do Bełżca. W trakcie drogi cały czas Ukraińcy nas ostrzeliwali. Po dotarciu do Bełżca wsiedliśmy do pociągu i tak dotarliśmy do Jarosławia. /.../ W latach 80-tych rodzice pojechali odwiedzić swe rodzinne strony. Po gospodarstwie pozostała jedynie stara grusza. Pamiątek rodzinnych żadnych nie posiadamy, gdyż mama uciekała ze mną w tym co miała jedynie na sobie. Wraz z nami uciekali z tej wioski siostry Ania, Marysia, Michalina Domańskie oraz ich rodzice - Stefan i Paulina, ale ich zabili w trakcie ucieczki Ukraińcy" (Stefan Łaszkiewicz ur. 1940 r. w Zubkowie, pow. Sokal; w: http://jaroslawskaksiegakresowian.pl/wspomnienia/44-stefan-laszkiewicz-ur-1940-r-w-zubkowie-pow-sokalski ). Siekierka, na s. 1026 wymienia tylko zamordowanych na przysiółku Wygoda 27 stycznia 1944 roku 3 Polaków o nazwisku Kolano: dziadka, syna Piotra i wnuka Michała.

We wsi Żabcze Murowane pow. Sokal zamordowali 32 Polaków, kilka rodzin. 

We wsi Żabie pow. Kosów Huculski zamordowali 43 Polaków.

We wsi Żuków pow. Horodenka zamordowali 10 Polaków, w tym co najmniej 3 kobiety lat 20, 31, 48.

We wsi Żuków – Kosobudy pow. Lubaczów zamordowali pochodzącą z Folwarków kobietę o nazwisku Jaroszewicz lat 18, Jadwigę Segieldziową lat 18, Michała Żukowicza. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).   

We wsi Żurawce pow. Rawa Ruska miejscowi Ukraińcy oraz z Rudy Różanieckiej wymordowali wszystkich mieszkających tutaj Polaków oraz 8 z Rudy Różanieckiej; łącznie około 38 Polaków, a ciała ich spalili z budynkami.

We wsi Żurów pow. Rohatyn zamordowana została przez UPA „dwunastoosobowa rodzina Jabłkowskich” (Krystyna Tokarska: „Lista zamordowanych”, w: www.ludobojstwo.pl).

 

 Stanisław Żurek

 Podstawowe źródła opracowania, które nie są wymieniane przy podawanych przypadkach zbrodni: 

Jastrzębski Stanisław: Ludobójstwo nacjonalistów ukraińskich na Polakach na Lubelszczyźnie w latach 1939 – 1947; Wrocław 2007. 

Komański Henryk, Siekierka Szczepan: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939 – 1946; Wrocław 2004.

Siekierka Szczepan, Komański Henryk, Bulzacki Krzysztof:: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939 – 1947; Wrocław 2006.

Siekierka Szczepan, Komański Henryk, Różański Eugeniusz: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939 – 1946; Wrocław, bez daty wydania, 2007.

Siemaszko Władysław, Siemaszko Ewa: Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945; Warszawa 2000.

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.