Logo

PISARZE KRESOWI cz.V - GRUPA POETYCKA WOŁYŃ

Przedświąteczny nastrój jarmarku na wrocławskim Rynku, ludzie spacerują między stoiskami, wszędzie światełka, muzyka, smakołyki i mało kto z tego tłumu zauważył ważne wydarzenie tuż obok. Na szczęście ci, których interesował ten temat nie musieli dowiadywać się o nim dopiero z plakatu na drzwiach, wiedzieliśmy wcześniej.
Kiedyś pisałam, że „Wrocław i Lwów to bratnie miasta”. To prawda, ale nie tylko Lwów. Wrocław pamięta i utrwala pamięć wielu miejsc kresowych, pamiętamy skąd przybywali nasi przodkowie. Staramy się zachować i przekazać młodszym kulturę i sztukę dawnych Kresów Wschodnich.

Domek Miedziorytnika znów zapełnił się ludźmi- miłośnikami Kresów, poezji i historii. Kresowa dusza Geta Stankiewicza oraz starania państwa Małgorzaty i Marka Stanielewiczów- kustoszów tego muzeum sprawiły, że w  Domku gościli wspaniali ludzie, którzy przybliżyli nam historię, ludzi  i poezję Grupy Poetyckiej Wołyń.
Wykłady prowadzili: pan Mariusz Olbromski- prozaik, poeta, działacz kultury, znawca literatury kresowej, oraz pan Lech Wojciech Szajdak- syn współzałożyciela Grupy Poetyckiej Wołyń, propagator twórczości ojca. Byli też wyjątkowi goście: m.in. profesor Jacek Łukasiewicz wybitny krytyk literacki, profesor Adam Jezierski rektor Uniwersytetu Wrocławskiego, Kazimierz Bernat - prezes Oddziału Dolnośląskiego Związku Literatów Polskich. Nie zabrakło tez młodych- i to bardzo cieszy ! Oby przyszłe pokolenia nie zapomniały o kresowych korzeniach.


Spotkanie i przywitanie zaczęło się w pierwszym pomieszczeniu, gdzie zgromadzono tablice z wybranymi wierszami poetów wołyńskich, a także z ich życiorysami i ze zdjęciami. Było też kilka obrazów z tamtej epoki.

Gospodarz kamieniczki Jaś odczytał wiersz Mariusza Olbromskiego pt. „Grupa Wołyń”
Następnie przeszliśmy na górę, do pomieszczenia, gdzie wystawiono przedwojenne, a także współczesne wydania tomików poezji wołyńskiej.
Wiele z tych eksponatów zostało wypożyczonych z Biblioteki Kórnickiej PAN
                  
Wszystko to działo się pod czujnym okiem Geta Stankiewicza, który spoglądał na nas w tle ze swoich grafik i z rzeźby.
Kolejny etap tego spotkania to wykłady połączone z prelekcjami. Zeszliśmy po stromych schodkach do piwnicy kamieniczki Jaś. Tam w nastrojowym wnętrzu wysłuchaliśmy ciekawych informacji- najpierw o Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.
Miejsce to jest ośrodkiem literacko artystycznym już od lat 30 dwudziestego wieku.
W programie wydarzeń  tego  muzeum był Dialog Dwóch Kultur, w czasie którego poezja wołyńska splatała się z muzyką. Był cykl wykładów o Grupie Poetyckiej „Wołyń”, a także koncert  fortepianowo- skrzypcowy. Innych akcentów kresowych w działalności tego muzeum jest jeszcze sporo.

Potem oglądaliśmy zdjęcia z różnych kresowych miejscowości  związanych z naszymi polskimi poetami. O tym wszystkim opowiadał nam pan Mariusz Olbromski – dyrektor muzeum w Stawisku, nazywany „poetą pamięci kultury”’. Angażuje się on w tworzenie placówek muzealnych na terenach byłej Rzeczypospolitej m.in. Muzeum Juliusza Słowackiego w Krzemieńcu na Ukrainie
Następnym wykładowcą był syn poety kresowego Stefana Szajdaka -pan Lech Wojciech Szajdak. Jest on znanym profesorem agronomii, doktorem farmacji w Poznaniu, a pomimo tak wielu obowiązków służbowych znajduje czas na poezję swojego ojca i przybliża niezmordowanie wiadomości o poetach kresowych .
On dokładnie omówił powstanie i  działalność Grupy Poetyckiej Wołyń, a także przedstawił nam założycieli i członków tej grupy, która powstała w Równem, a obejmowała również Łuck i Kiwerce.
W skład  Grupy Poetyckiej Wołyń wchodzili:  Czesław Janczarski (1911-1971), Wacław Iwaniuk (1912-2001),  Stefan Szajdak ( 1910- 2004),  Zygmunt Jan Rumel ( 1915- 1943), Zuzanna Ginczanka ( 1917-1944),  Józef Łobodowski ( 1909- 1993),  Jan Śpiewak ( 1908- 1967)


Dowiedzieliśmy się też, że ich działania nie miały właściwie spójnego programu artystycznego, który by im wyznaczał ścieżki i jakoś ograniczał. Wspólnym mianownikiem dla dokonań wołyńskich poetów była niezwykła kresowa przestrzeń, jej poetyckie i doświadczalne przeżywanie, odczuwanie i przekazywanie za pomocą odmiennych i swoistych dla każdego poety środków artystycznego przekazu. Sami poeci określili się w manifeście, który ukazał się w tygodniku „Wołyń” :
„ Nie stawiamy szumnych programów, by nie tworzyć barier miedzy słowem a wyrazem, nie rzucamy haseł błyskotliwych i niesprawdzalnych. Stanęliśmy na szerokiej drodze wołyńskiej, która prowadzi do wszystkich osiedli i futorów, do wszystkich miast i do wszystkich serc, przeszłość i przyszłość dumnego Wołynia. Powołała nas uroda zmierzchów liliowych pod Dubnem, zieloność łąk nadstyrzańskich, zaduma rżysk i chmielna radość Rówieńszczyzny i trzcin smukłość i topielisk chybotliwe migoty. Powołała nas poezja dnia wołyńskiego, poezja rąk spracowanych i chyst ofiarnych na rozstajach, krzyżów żołnierskich i nocnych jęków pod Stochodem, szeptów modlitewnych w cerkwiach, oczu bratnich, wierzących. Rzeczywistości wołyńskiej idziemy naprzeciw  (…)”
Jednak Jadwiga Sawicka zauważyła kilka właściwości poezji tej grupy, a które przytoczył nam pan Lech Wojciech Szajdak :
Przewagę w tej poezji obrazu. Wiersz wołyński odwołuje się do lokalnego pejzażu, do wieloreligijnych i wielonarodowych tradycji tych ziem.
Śpiewność, muzyczne brzmienie. Muzyka tych wierszy rodzi się z obrazów i tkwi w obrazach.
Charakterystyczne słownictwo lokalne z pogranicza polsko- ruskiego np. burzany oczerety, lebiody, wisznie, koromysła, a także nazewnictwo lokalne występujące w wierszach np. Słucz, Stochód, Łuck, Równe, Włodzimierz. To wszystko współtworzy koloryt lokalny opisywanych stron.

Pierwszym założycielem Grupy Poetyckiej Wołyń był Czesław Janczarski. Od razu nasuwa się nam skojarzenie: - To ten od Misia Uszatka i od pisemka „Miś” .
-Tak, nasze powojenne pokolenie niewiele wie o wcześniejszych losach i twórczości Janczarskiego.
Powiem więcej – my w ogóle nie znaliśmy tych poetów kresowych. Nie mówiło się o nich w szkole, nie wydawano ich dzieł, ich wierszy nie można było znaleźć ani na półkach księgarni ani na półkach bibliotek.

Jeszcze niedawno temat polskiej obecności na Kresach stanowił polityczne tabu. Cenzura potrafiła wykreślać wszystko to, co dotyczyło Wołynia, Podola, Wilna, Lwowa. Doświadczył tego m.in. Władysław Milczarek, który próbując po wojnie wydać swój kolejny tom wierszy pt. Pożegnanie sadu (1948) spotkał się z nakazem usunięcia z książki wszystkich kresowych akcentów, w tym także nazw miejscowych typu Jar Krzemieniecki, czy Poczajów. Tom opowiadań Milczarka pt. Krasnegóry mógł ukazać się w kraju dopiero w 1980 roku.

Pierwszą osobą, która opisała odrębność tej grupy na tle XX wiecznej poezji polskiej była Jadwiga Sawicka. W 1999 r. ukazała się jej interesująca książka pt. Wołyń poetycki w przestrzeni kresowej.

Obecnie powoli poeci kresowi wracają z niebytu, wznawia się wydania ich poezji, wspomina, przedstawia- i bardzo dobrze.
Mam przed sobą tomik wierszy Stefana Szajdaka z tej grupy, wydany niedawno w Bibliotece Wołania z Wołynia, opracowany przez jego syna.
Warto sięgać po te wydawnictwa i po pismo „Wołanie z Wołynia”. Podejmuje ono tematykę tamtych ziem zarówno współczesną jak i historyczną.
Czytałam tam też o poetach Grupy Poetyckiej Wołyń, o ich losach nieraz tragicznych- Rumel, Ginczanka i o ich  utworach.



Niestety 17 wrzesień 1945 to  koniec działalności tej grupy- sowiecka  napaść na Polskę…

„…We wrześniu w dymach klęski odlecieli,
By widzieć ciągle z dala gniazdo swej tęsknoty
Śpiewać Wołyń- wracać bez powrotu-
Łączyć czasy- kraje- kontynenty…”

- Tak napisał o tym Mariusz Olbromski na zakończenie wiersza pt. Grupa Wołyń.
To prawda. Poeci kresowi długo wspominali Wołyń, na przykład:

Lato. Stefan Szajdak:
Dwór na chochole
i piastowska modlitewnia w popiele.
Krzyż.
Szosa cwałująca w dół z szybkością lat.
Śródpolny kurhan szwedzki: dziejów stóg,
młodzieńczo otwarty prostokąt chat
i ramy najskromniejsze z piennych dróg.
Wasz dom na wzgórku - czerwony mur
z naszych twarzy brał farbę i wzór.
Dziś myśli zielone chce uwieść Wołyń,
jak Łuck lubartowski Styr,
Kiwerce, Kiwerce -
kłujący życia wir,
o skrzypce poezji wołające serce…
Czesław Janczarski
Gdybym miał talent malarski
I pędzlem władał biegle,
Malowałbym krajobrazy
Wołyńskie – najpiękniejsze
I ludzi i ich chleb
I chaty białe, wiśniowe sady
I psy na łańcuchach kudłate,
Niebo, jak nigdzie błękitne
I dal tęskną jak dumka.
Malowałbym – gdybym umiał –
Nawet róże przekwitłe
Badyle przekwitłych słoneczników.
A do ram brałbym wzory
Z ukraińskich haftowanych ręczników

Gdy wychodziliśmy ze spotkania kamieniczki Jaś i Małgosia otuliły już ciepłe kolory zmroku i jesiennych liści
A Rynek nadal tłumnie się bawił w feerii świateł i kolorów

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.