- Kategoria: Barwy Kresów
- Bogusław Szarwiło
- Odsłony: 2092
Lwowianka najpiękniejszą Polką 1930 roku
Zofia Batycka, bo ona będzie bohaterką artykułu, urodziła się w 1907 roku we Lwowie, w prominentnej i szanowanej rodzinie Janiny i Eugeniusza Batyckich. Rodzice starali się, by córce niczego nie brakowało – zadbali nie tylko o jej edukację , ale i wrażliwość kulturalną, zabierając często małą Zosię do teatru i opery. Być może to spowodowało, że i w domu sama organizowała teatrzyki i przedstawienia. Nikt się nie spodziewał, że tym samym rozpala w młodziutkiej Zofii miłość do aktorstwa. Ona sama zrozumiała to gdy jako 15- letnia już dziewczyna pierwszy raz znalazła się na sali kinowej i obejrzała film z Mary Pickford i Douglas Fairbanksem. Od tej pory kino stało się jej pasją, postanowiła sama trafić na ekran. W tym czasie w Polsce to był bez wątpienia niezwykły okres. Zachłyśnięci odzyskaną po ponad stu latach niepodległością Polacy ruszyli nadrabiać ten czas. Stowarzyszenia artystyczne, grupy poetyckie, teatry, gazety, kina, kabarety – życie kulturalne II RP kwitło. A za nim siłą rzeczy ruszyło życie towarzyskie. Wielką estymą społeczeństwa cieszyło się kino, a w szczególności rodzące się co chwila gwiazdy i gwiazdki filmowe. Postać Hanki Ordonówny zainspirowała do walki o medialną sławę rzesze dziewcząt.
Nasza Zosia kształciła się w elitarnym IX Prywatnym Gimnazjum Żeńskim Sióstr Urszulanek mieszczącym się przy ul. św. Jacka 16 we Lwowie. Zofię cechowało zamiłowanie do języków obcych, interesowała się muzyką, poezją i malarstwem, udzielała się oczywiście na okazjonalnych przedstawieniach szkolnych. W czasach gimnazjalnych zaczęła pisać drobne sonety i nowelki, opuściwszy zaś szkołę uczęszczała na lekcje muzyki i śpiewu. Posyłając córkę do tej szkoły, ojciec Eugeniusz Batycki pragnął, aby oprócz wykształcenia książkowego nabyła przygotowania z zakresu prowadzenia gospodarstwa domowego. Nic jednak nie pociągało jej bardziej niż kino. W niemal wszystkich dostępnych źródłach Batycka przedstawiana jest jako studentka lub absolwentka najstarszej polskiej wszechnicy ekonomicznej Wyższej Szkoły Handlowej (od 1933 r. Szkoły Głównej Handlowej) w Warszawie. Faktem jest, że Zofia w drugiej połowie lat 20. udała się do stolicy i zamieszkała w zamożnym domu inż. Franciszka Lilpopa – wdowca wychowującego wówczas pięcioro dzieci przy al. Róż 10. Z córkami Lilpopa: Ha-liną (ur. 1904), Felicją (ur. 1908), Anielą (ur. 1910) oraz Marią (ur. 1912), Batycka szybko nawiązała nić porozumienia.
Latem 1928 r. w najmodniejszym obok Krynicy uzdrowisku II RP – Truskawcu poznała Batycka będącego u progu wielkiej kariery operowej Jana Kiepurę. Czy była to przysłowiowa miłość od pierwszego wejrzenia? W kwestii tej pewności nie ma, nie ulega jednak wątpliwości, że urokliwy i pewny siebie Kiepura na młodziutkiej Batyckiej wywarł wrażenie. Młodzi zapałali do siebie uczuciem a ich rodziny już nawet myślały o ślubie. Rodzice jej, albo byli dość liberalni, albo Zosia bardzo uparta, ponieważ pozwolili córce rozpocząć pracę jako aktorka. A warto zwrócić uwagę, że nawet w tych szalonych latach dwudziestych podobna kariera nie była raczej mile widziana u panienki z dobrego domu. W karierze ślicznej Zosi niewątpliwie pomógł przyjaciel domu – Ludwik Solski, znany aktor, ceniony reżyser i łowca talentów, który przekonał rodziców, że warto dać córce szansę ukazania się publicznie, skoro marzy o scenie i filmie. Panna Batycka była urodziwa, zgrabna i czarująca, a do tego posiadała niezwykły temperament, który dodawał jej sztuce aktorskiej wyrazistej ekspresji, a to właśnie cenili ówcześni widzowie. Otrzymała możliwość zagrania w filmie „Grzeszna miłość” w zastępstwie za M. Gorczyńską, polecona przez Kornela Makuszyńskiego. Potem wystąpiła jeszcze m. in. w filmach: „Szlakiem hańby” (1929), „Dusze w niewoli” (1930). Zofia błyskawicznie podbiła serca publiczności, również krytyka dostrzegła jej urodę, talent, siłę ekspresji i fotogeniczność. Troskliwy ojciec, E. Batycki postanowił wybrać się w towarzystwie Zofii w kilkunastodniową podróż po Italii, aby córka trochę świata zobaczyła, towarzystwo poznała i historii sztuki łyknęła. Kiepura wiedząc o wyprawie Batyckich zaproponował widzenie w Wenecji, na które jego wybranka bardzo liczyła. Tymczasem romantycznie zapowiadające się spotkanie stało się zaczynem scysji pomiędzy Eugeniuszem Batyckim a młodym Kiepurą, który w ostatniej chwili z przyjazdu do miasta na wodzie zrezygnował. Ostatecznie z planów matrymonialnych Kiepury i Batyckiej (a raczej ich rodziców) nic nie wyszło. Panuje przekonanie, że do rozpadu związku przyczyniła się, albo zainicjowana wtenczas kariera filmowa Batyckiej, albo Kiepury. W 1930 najpopularniejsze dzienniki: „Express Polarny” i „Kurier Czerwony” ogłosiły konkurs na najpiękniejszą Polkę. Kandydatka musiała być „niezamężna i nieskazitelnego prowadzenia się”, w wieku od 18 do 25 lat. Do redakcji przysłano ponad 5000 fotografii. Zosia również przesłała swoje zdjęcie, wykonane nawiasem mówiąc, przez Benedykta Jerzego Dorysa, cenionego fotografa, dzięki któremu rok wcześniej tytuł najpiękniejszej zdobyła Władysława Kostakówna. Najpierw wybrano 70 kandydatek, które poddano osądowi czytelników. Potem wybrano finałową piętnastkę, wśród której znalazła się debiutująca w konkursie piękności Zofia Batycka. Na 15 finalistek aż 8 pochodziło z Warszawy.
23-letnia Zofia pokonała je wszystkie i zdobyła koronę najpiękniejszej Polki 1930 roku. Na zwyciężczynię czekało już zaproszenie do konkursu Miss Europy, odbywającego się we Francji. Zofia natychmiast stała się rozchwytywana – posypały się zaproszenia na ekskluzywne przyjęcia, szał wywiadów prasowych i radiowych. Dziennikarzom powiedziała: „Jestem bardzo zmęczona i strasznie, strasznie wdzięczna.... – Wiem, że trudne mi przypadło w udziale zadanie, zwłaszcza że jestem zastępczynią tak uroczej Miss Polonii, jaką była pani Władysława Kostakówna, która zdobyła sobie przebojem wszystkie serca... Jakżebym się czuła szczęśliwą, gdyby i mnie polubiono trochę... Zrobię wszystko, co będzie w mej mocy, aby urodę Polek jak najgodniej reprezentować”.
Wystąpiła w filmach: „Moralność pani Dulskiej” (1930), „Dziesięciu z Pawiaka” (1931) i w polsko-amerykański , filmie dźwiękowym „Kobieta, która się śmieje” (1931). Reżyser Ryszard Ordyński – wychowanek Uniwersytetu Jagiellońskiego, początkowo nauczyciel w Jaśle, Bochni i Krakowie, następnie pracownik nowojorskiego Metropolitan Opera House, do roli głównej zaangażował rozchwytywaną wtenczas lwowiankę, swatając ją na ekranie z jednym z najpopularniejszych amantów przedwojennego teatru, kina i estrady Aleksandrem Żabczyńskim. Jak żartowała później Batycka, nareszcie otrzymała partnera filmowego dorównującego jej wzrostem. We Francji Batycka o włos przegrała z Miss Grecji Aliki Diplarakou.
We wrześniu 1931 r. odbył się premierowy pokaz dramatu " Dziesięciu z Pawiaka" – szóstego i ostatniego filmu z udziałem Batyckiej. Wydarzenie swą obecnością uświetnił sam Józef Piłsudski. Dzieło powstałe na podstawie wspomnień gen. Jana Jura- Gorzechowskiego, opowiadające o uwolnieniu więźniów politycznych z warszawskiego więzienia w 1906 r. wyreżyserował Ryszard Ordyński korzystając ze scenariusza Ferdynanda Goetla. W rolach głównych wystąpili Adam Brodzisz, Karolina Lubieńska i Bogusław Samborski. Batyckiej w udziale przypadła niewielka kreacja Olgi Michajłowej, będąca okazją do zaprezentowania przez aktorkę umiejętności wokalnych, poprzez wykonanie romansu cygańskiego. Podczas zdjęć do Kobiety, która się śmieje nasza Miss Polonia zwróciła uwagę kierownika europejskiego oddziału Paramountu Bacosa. Nieszczędzący komplementów producent dowodził, że posiadała Batycka osobowość i pozycję godne prawdziwej gwiazdy, połączone z pożądanym wtenczas szwedzkim typem urody. Nie zastanawiając się długo, zaproponował aktorce niezwykle korzystny sześcioletni kontrakt, w ramach którego oprócz zajmujących ról za oceanem w użytkowanie chciano przekazać jej dom w Hollywood. Czy z tak niepowtarzalnej okazji można nie skorzystać? Owszem, bowiem Batycka kwestię ewentualnego wyjazdu do Los Angeles postanowiła przedyskutować z rodzicami, którzy doszli do wniosku, że pomysł był chybiony. W przekonaniu Eugeniusza Batyckiego – Hollywood jego jedynaczce do niczego nie był potrzebny. Batycka wówczas postąpiła zgodnie z wolą rodziców dziękując Bacosowi.
Batycka reklamowała więc w Polsce kosmetyki Miraculum, krem Cleo i pastę do zębów Primadont. Stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych polskich gwiazdek. Wytrwale kontynuowała też karierę aktorską, krytyka i widzowie oszaleli na jej punkcie, stawiając Batycką na równi z Jadwigą Smosarską, Marią Malicką i Norą Ney. Natomiast Zosia tak zachłysnęła się sławą Miss Polonii tak mocno, że uznała, iż chce królować już zawsze i nie chciała oddać korony. Wybuchł skandal. Wybory Miss Polonia 1931 roku się nie odbyły. Mówiło się, że Batyckiej wreszcie od tego błyskawicznego sukcesu i nieustannie prawionych komplementów woda sodowa uderzyła do głowy. Zosia jednak o fabryce snów nie zapomniała, stosunkowo szybko udało się jej uzyskać ojcowskie pozwolenie na wyjazd do Kalifornii. Ambitna i atrakcyjna Polka, wzorem innej naszej rodaczki Poli Negri, postanowiła spróbować swych sił w centrum amerykańskiego przemysłu filmowego.
/ Zofia Batycka na fotografii z 1932 r. Źródło: „Kino”, nr 18, 193
W styczniu 1932 r. Zofia i Janina Batyckie ze Lwowa wyruszyły do odległej Kalifornii. Koszta wynikające z podróży pokryła zapraszająca wytwórnia. Droga prowadziła przez Paryż i Hawr, z którego na pokładzie parowca dotarły panie do Nowego Jorku, zatrzymując się w hotelu Waldorf--Astoria, a następnie z Chicago udały się do Los Angeles. Niestety nie był to najlepszy czas do podejmowania takich decyzji. Światowy kryzys gospodarczy dotknął również i "fabryki snów". Jedynym filmowym przejawem obecności aktorki za oceanem były specjalne pokazy "Dziesięciu z Pawiaka" w kinie Vanderbilt na Broadwayu oraz w Chicago i Filadelfii. Batycka dość szybko opuściła Los Angeles i już wiosną 1932 przebywała w Paryżu twierdząc, że na ekran powróci nieprędko, o ile w ogóle. Z początkiem następnego roku o karierze aktorskiej Miss Polonii zaczęto rozpisywać się w sposób nieprzychylny twierdząc, że sprawiła wielbicielom rozczarowanie, poszukiwana przez wytwórnie i reżyserów rzuciła ekran. Tymczasem okazało się, że podczas przyjęcia w ambasadzie włoskiej w czerwcu 1931 r. poznała lotnika por. Aldo Gerardiego, który następnie w towarzystwie swej matki udał się do Lwowa, ta zaś w imieniu syna uprosiła o rękę Zofii. W sierpniu 1933 r. pojawiła się oficjalna informacja, że Batycka wychodzi za mąż za Aldo Gerardiego – przedstawiciela fabryki samolotów i motorów Caproni. Młodzi planowali zamieszkać w Mediolanie, Rzymie lub Nowym Jorku. To wtedy Zofia zdecydowała, że czas zakończyć karierę artystyczną, bo małżeństwo jest najważniejsze. Nieznane są okoliczności rozpadu tego szczęśliwie zapowiadającego się związku. Najwyraźniej wierzącej w przeznaczenie Batyckiej pisany był ktoś inny. Pomimo wzmiankowanej wcześniej deklaracji – świata artystycznego zupełnie nie opuściła. Przykładowo w roku 1935 wystąpiła w rewii Konterfekty i ploteczki z dworu króla Stasia Stefana Miczyńskiego we Lwowie. Jednakże w drugiej połowie lat 30. również z teatru zniknęła na dobre. W 1937 r. gościła na festiwalu operetkowym w Salzburgu budząc duże zainteresowanie. W listopadzie 1935 r. w życiu Batyckiej pojawił się natomiast Flamandczyk François H. Pittevil – dyrektor towarzystwa handlowego, który wpierw został jej przyjacielem, a wiosną 1938 r. mężem. Informacje prasowe na temat przypieczętowanych w katedrze westminsterskiej w Londynie zaślubin były niezwykle lakoniczne, prawdopodobnie Batycka – Sophia Pittevil, nie budziła już takiego zainteresowania jak 8 lat wcześniej. Z końcem lat 30. w towarzystwie małżonka udała się do miasta Rubensa – Antwerpii, jak czas pokazał – żegnając ukochany Lwów na zawsze. Przerażająca wojna oszczędziła rodzinę Batyckich, będąc dla Zofii czasem silnego obciążenia emocjonalnego. Na wyzwolenie czekała Antwerpia do września 1944 r. Niestety wtedy skończyło się jej małżeństwo wraz ze śmiercią męża w 1949 r. Ponownie zwróciła Zofia swe myśli w stronę Kalifornii, jednak wyjazd do Los Angeles z filmem nie miał już nic wspólnego. W latach 50. okazjonalnie występowała na wieczorach artystyczno-literackich Stanisława Kotwicza. Niezwykle bolesnym doświadczeniem było odejście jej matki, Janiny Batyckiej, okupione przez Zofię depresją. Ukochana matka była również jej bratnią duszą i najlepszą przyjaciółką. Mieszkając przy ul. Franklina zajmowała się nauczaniem języków obcych, dalej pracując w Bac Street Antiques w La Cienega Center w Los Angeles. Obcując z antykami spełniła się zawodowo, rozwijając jednocześnie pasję do zabytkowych mebli i bibelotów, pośród których dorastała. Starość najpiękniejszej Polki, byłej gwiazdy ekranu i salonów, była raczej gorzka. W Polsce zupełnie o niej zapomniano a wspominano ją jedynie w kontekście skandalu z koroną. Piękna, ambitna i żądna sławy Zofia umarła w Los Angeles w domu opieki społecznej w samotności, zapomniana, 9 czerwca 1989 roku.
Do p/w wykorzystałem niżej prezentowane artykuły: