- Kategoria: Barwy Kresów
- Redakcja
- Odsłony: 1524
Zapomniany kresowy uczony, profesor Rudolf Weigl, który stworzył szczepionkę przeciw tyfusowi plamistemu?
Przyszedł na świat 2 września 1883 roku w Przerowie na Morawach. Jego rodzice mieli austriacko-czeskie korzenie. Los zadecydował jednak, że Rudolf zostanie… Polakiem, choć po polsku zaczął mówić dopiero jako kilkulatek. Po śmierci ojca Weigla jego matka ponownie wyszła za mąż. To ojczym, Józef Trojnar, nauczył Rudolfa nowego języka. Rodzina zamieszkała w Galicji – najpierw w Jaśle, później w Stryju, gdzie Weigl w 1903 roku zdał maturę. Zdał na Wydział Medyczny Uniwersytetu Lwowskiego, lecz nie na studia lekarskie, a… przyrodnicze. Po siedmiu semestrach zdobył tytuł doktora i pracę asystenta w zakładzie Józefa Nusbauma-Hilarowicza. „To Weigl pokazał światu jak za pomocą niewiele grubszej od włosa szklanej rurki wprowadzać do jelita zdrowych wszy riketsje” W latach 20. opracował pierwszą wersję szczepionki, która miała uratować miliony ludzi w Chinach, Afryce i Europie. Stworzył we Lwowie laboratorium badawcze – stało się ono zalążkiem Instytutu Badań nad Tyfusem Plamistym.
Podczas pierwszej sowieckiej okupacji Lwowa Rosjanie zostawili Weiglowi w zasadzie wolną rękę. Przekazali mu nawet do dyspozycji budynek gimnazjum żeńskiego im. Królowej Jadwigi. Sytuacja zmieniła się diametralnie po wkroczeniu do miasta Niemców. W nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku naziści dokonali mordu profesorów lwowskich. Weigla nie było wśród ofiar – bo hitlerowcy go potrzebowali. Rudolf to wykorzystał. W zamian za produkowanie szczepionki na potrzeby Wehrmachtu wymógł na Niemcach prawo do samodzielnego wyboru współpracowników. Dzięki temu uratował m.in. Zbigniewa Herberta, Stefana Banacha, Andrzeja Szczepkowskiego i tysiące innych, którzy za cenę własnej krwi (byli karmicielami) otrzymywali ausweis Instytutu – polisę na życie w okupowanym Lwowie. Szacuje się, że Weigl ocalił w ten sposób nawet pięć tysięcy osób.
Niemcy chcieli, by profesor podpisał volkslistę, on jednak odmówił, mówiąc: „Ojczyznę wybiera się jeden raz. Ja dokonałem wyboru w roku 1918”. Do końca życia – choć w jego żyłach nie było polskiej krwi – uważał się za Polaka. Przyszło mu za to słono zapłacić. Konsekwencje przywiązania do „ojczyzny z wyboru” odczuł boleśnie również po wojnie. Jako zadeklarowany Polak nie chciał pozostać we Lwowie. Przeniósł się więc z rodziną do Krakowa. Tyle tylko, że tam… nikt go nie chciał. Mimo to Weigl kontynuował pracę – najpierw w Krakowie, później w Poznaniu. Zmarł nagle po udarze mózgu 11 sierpnia 1957 roku w wieku niespełna 74 lat. Dopiero po śmierci uznano jego zasługi. Otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a później również medal Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Jak skomentował (nie bez złośliwości) współpracownik Weigla Stefan Kryński: „Odznaczono go w trumnie”. Dla profesora chyba nie miało to jednak dużego znaczenia. Najważniejszą walkę – z tyfusem – wygrał.
INFO za: https://twojahistoria.pl/2019/08/28/rudolf-weigl-wybitny-polak-ktory-stworzyl-szczepionke-przeciw-tyfusowi-plamistemu/