Logo

Wspólna historia Polaków i Czechów z Wołynia

Ukazało się wiele publikacji o pięknej symbiozie współżycia wielu narodowości na Wołyniu. Dziś takiego Wołynia już ponad 70 lat niema. Czesi podobnie jak Polacy pamiętają nie tylko okres rozkwitu , sielanki , ale także okrutnej tragedii zbrodni dokonanej przez okupantów sowieckich , niemieckich czy działań organizacji ukraińskich nacjonalistów i ukraińskiej powstańczej armii. Przed wybuchem II wojny światowej na Wołyniu żyło głównie dopiero II- gie pokolenie Czechów. Gdyż emigracja z ówczesnych Austro - Węgier na Wołyń zaczęła się w połowie XIX w. Ważną rolę odgrywało również dla emigracji Czechów rusofilstwo, które miało w Czechach zawsze wielki wpływ .Zwłaszcza po powstaniu styczniowym niejako karząc Polaków, rosyjskie władze wspierały emigrację nie dlatego , by Czesi kolonizowali rzadko zaludnione tereny i przynosili carskiej skarbnicy zyski. Lecz głównie osłabiali liczebność polskiego elementu, który tworzył wyższą warstwę społeczną. Dla odważnych Czechów bliska była myśl wg. hasła ,, za sprzedaną chałupę u siebie kupić dwór na Wołyniu’’. W ten sposób wyemigrowało ok. 16 tys. czeskich kolonistów. Dodatkowym argumentem do wyjazdu na Wołyń ,były warunki klimatyczne w połączeniu z urodzajną ziemią sprawiały , że Wołyń był b. dobrym miejscem do uprawy chmielu.

Gdzie produkowano najszlachetniejsze gatunki ,,zielonego złota’’ Wg. spisu w 1931r.na Wołyniu żyło ok. 31tys.Czechów.A w 1939r. po sowieckiej stronie było 27tys.osób narodowości czeskiej. Spokojne życie Czechów, tak jak innych narodowości na Wołyniu ,zakończyło się z agresją sowiecką. Jeszcze gorsze czasy nastały po agresji niemieckiej , kiedy do kolaboracji z nowym okupantem przystąpili nacjonaliści ukraińscy. Na terenie powiatu kowelskiego najbardziej znaną miejscowością czeską był Kupiczów, który swoją zabudową przypominał bardziej miasteczko niż wieś, drogi były utwardzone a budynki murowane, co akurat nie był tak powszechne w innych miejscowościach Wołynia. Znajdował się tam kościół, dom ludowy, szkoła łaźnia, rzeźnia i młyn. Miejscowość ta, założona w 1577 r., znajdowała się zaledwie 12 km od polskiej wsi Zasmyki, z którą splotły się wojenne losy w 1943r. W  czasach II Rzeczypospolitej Kupiczów był siedzibą gminy wiejskiej  w powiecie kowelskim województwa wołyńskiego. Część miejscowości, w której mieszkali Czesi, przed 1936 rokiem wyodrębniono jako osobną jednostkę administracyjną - Kupiczów Czeski.  Jak podają różne źródła w 1939 r. żyło tu 1264 Czechów, 10 rodzin polskich (urzędnicy, policjanci) i 80 rodzin żydowskich .
Monika Śladewska  ( świadek minionego czasu) w art. : „ Wołyńskie losy Czechów” ( w  wydaniu 28/2010 Tygodnika Przegląd) wspomina: „ Czesi w Kupiczowie założyli konspiracyjną, obronną organizację o nazwie Aktyw, która stopniowo powiększała się, utrzymywała kontakty z polskim podziemiem i partyzantką radziecką. W kwietniu 1943 r. Czesi otrzymali od Ukraińców propozycję przyłączenia się do UPA, która została odrzucona; ukraińscy nacjonaliści dali do zrozumienia, że w tej sytuacji Kupiczów będzie traktowany jako nieprzyjaciel. Od przyjaznych Ukraińców, niepopierających OUN-UPA, Czesi dowiedzieli się, że po zlikwidowaniu Polaków przyjdzie kolej na Czechów. (…) Od 15 lipca 1943 r. po napadzie na kościół w Kisielinie Czesi udzielali pomocy uciekinierom z Adamówki, Aleksandrówki, Michałówki i miejscowości położonych bliżej Kupiczowa, przechowywali Polaków w swoich zabudowaniach, następnie organizowali większe grupy i nocą przeprowadzali do bazy w Zasmykach. Czesi pomagali też przeżyć Żydom mieszkającym w ziemiankach w lesie lityńskim i ukrywali partyzantów radzieckich. Do akcji przeprowadzania Polaków włączyli się Jarosław i Wacław Zapotoccy oraz Wacław Kaczerowski, który uratował ponad 350 osób narodowości polskiej, jest to potwierdzone w książce wydanej w Czechach. Wielu żyjących Polaków dotąd we wdzięcznej pamięci zachowało pastora Jelinka oraz mieszkańców Kupiczowa, którzy bezinteresownie pomagali przeżyć najtragiczniejszy okres i ratowali życie. „ Feliks Budzisz ( świadek minionego czasu) w art. „Nasi przyjaciele Czesi z Wołynia” pisze: „ Bardzo wielu Polaków z Wołynia wspomina Czechów z wdzięcznością za życzliwą pomoc i opiekę w tragicznym czasie banderowskiego terroru w latach 1943-44. Do nich należę również ja, moja rodzina i znajomi. W moich Radowiczach, gmina Turzysk, powiat Kowel, w połowie zamieszkałych przez Polaków, była na skraju wsi kolonia czeska.

Miała zwartą zabudowę, otoczoną sadami i rozległymi polami. Stamtąd było już blisko do Kupiczowa – 4 km. Zapamiętałem jedno nazwisko z tej kolonii – Kuczery. Ale ze wspomnień Vaclava Brazdy („Z Kupicova do stare vlasti”) dowiedziałem się, że mieszkali tam również Maskovie, Słobodovie, Lesenkovie i Mazurkowie. Radowiczanie odnosili się do nich z respektem, cenili ich za pracowitość, gospodarność i dobrosąsiedzkie stosunki z mieszkańcami wsi. Kupiczów zobaczyłem pierwszy raz w czerwcu 1943. Szalał wówczas banderowski terror, zwłaszcza na wschodnim Wołyniu. Ginęła masowo ludność polska, płonęły jej domostwa. Ale i w Radowiczach miały miejsce mordy pojedynczych osób, a nawet całej rodziny. Wokół czyhała śmierć. Rezygnując z nabożeństw w Turzysku, wybrałem się z wujkiem Henrykiem Sobczykiem, późniejszym partyzantem „Liskiem” 27 WDP AK do Kościoła w Kupiczowie, gdzie proboszczem był ks. Bonawentura Burzmiński. Po nabożeństwie szczęśliwie wróciliśmy do domu. Kupiczów wydał mi się bardzo ładnym, zadbanym, czystym miasteczkiem, otoczonym łanami dojrzewających zbóż. (...) 8 września Niemcy wyparli banderowców z Radowicz, Tuliczowa, Kupiczowa i utworzyli  polowy garnizon, Zbierali tam z urodzajnych pól plony dla armii. Pozwalali rolnikom zbierać część plonów dla siebie, z czego i my skorzystaliśmy. Pewnie 7 listopada Niemcy wycofali się z zajętych wsi. Do Kupiczowa wtargnęli banderowcy. W obawie o swoje losy Czesi  wysłali z Kupiczowa delegację do  komendanta samoobrony por. Władysława Czermińskiego „Jastrzębia”  z prośbą, by wspólnie z czeską samoobroną wyparł z miasteczka banderowców. Z delegatami przyjechała do Zasmyk Marzenka Houżwicówna, wesoła, ładnie mówiła po polsku, bardzo nam się podobała. 12 listopada „Jastrząb” odbił Kupiczów, ale następnego dnia upowcy z brawurą zaatakowali miasteczko, bój trwał do nocy, obfitował w bardzo dramatyczne momenty. „Lisek” opowiadał, że o zmroku na przedmieściu Kupiczowa, po drugiej stronie chaty miał już banderowców. Tylko desperacki rzut granatem uratował mu życie. Masowy atak na Kupiczów przypuścili banderowcy 22 listopada, używając „czołgu” (opancerzonego traktora) i dwóch działek. Sytuacja była dramatyczna. Pomogły obrońcom umocnienia wokół Kupiczowa pozostałe po niemieckim garnizonie. Bunkru koło kościoła bronił mój Ojciec z dwoma Czechami. Pocisk z pobliskiego „czołgu” zarył się przed bunkrem, ale nie wybuchł. Reszta pocisków poleciała  dalej, wzniecając pożary, kilka podziurawiło strop kościoła. Sytuacja była dramatyczna, ale o zmroku z odsieczą przybył z Suszybaby „Jastrząb” i „Kania”. Banderowski pierścień pękł w dwóch miejscach. Kupiczów był uratowany.

Czesi wołami przyciągnęli „czołg” do centrum, oglądaliśmy go z dreszczem lęku. (...) 19 stycznia 1944 Niemcy puścili z dymem połowę ws (chodzi o Zasmyki-red)i. Polacy z Zasmyk masowo, w panice uciekali do Kupiczowa, gdzie zostali życzliwie przyjęci pod dach i nakarmieni. Wielu, nie mając dokąd wracać, pozostało tam na dłużej. Niebawem również ja z siostrą przy dziadkach (Mama zmarła, Ojciec w partyzantce) zamieszkaliśmy w poukraińskiej ruderze na końcu przedmieścia przy drodze do Nyr. Przeżyliśmy tam, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Kupiczowa, wiele groźnych, dramatycznych sytuacji: bombardowania, ostrzał artyleryjski, pobliskie walki frontowe i silne natarcie niemieckie w celu odblokowania Kowla, zamkniętego w kotle przez Armię Czerwoną. (...)Nie sposób pominąć, że kilku Czechów z Kupiczowa walczyło w szeregach 27.WDAK:Jaroslav Houżvic, Vaclav Houżvic, Jarosław Zapotocky, Vaclav Zapotocky i Bohuslav Zapotocky („Obrazky z Kupicova”);Jaroslav Zapotocky i Vaclav Houżvic „Siwy” polegli w walce z Niemcami, „Siwy” na Lubelszczyźnie koło Nadrybia, spoczywa na cmentarzu w Puchaczowie. Staraniem mojego wujka, Jana Sobczyka, żołnierza 27.WDAK, na Grobie „Siwego” położono piękną płytę nagrobną.” Kupiczów został obroniony i na stałe wszedł w system Zasmyckiej Bazy Samoobrony Współpraca polsko-czeska nie tylko przetrwała ale nabrała nowych wymiarów. To Kupiczów był miejscem cichej koncentracji oddziałów AK w grudniu 1943 r. A w styczniu 1944 r. była tu siedziba sztabu 27 WDP AK i szpital. Czesi z Nowego Malina pojawili się kilka lat temu na Zjeździe Wołynian w Świątnikach na Dolnym Śląsku. Jak się okazało oni również pamiętają o swoich wołyńskich korzeniach i przodkach których prochy tam pozostały. Pamiętają, że 13 lipca 1943r. dokonano zbrodni i unicestwienia czeskiego Malina, z powiatu dubieńskiego.  

Tegoż dnia silna niemiecka ekspedycja karna, wysłana z pobliskiej Ołyki, spacyfikowała ukraińską wieś Malin i czeską kolonię zwaną Czeski Malin. Miejscowość została założona w 1545 roku, zaś w roku 1871 założono na niej czeską kolonię Malin, zwaną później Kolonia Malin i Czeski Malin. Opodal leżała inna wieś Malin zwana Malin Ukraiński, gdyż większość mieszkańców tej wioski stanowili Ukraińcy. Łącznie w czasie wielkiej pacyfikacji w lipcu 1943 roku śmierć poniosły 532 osoby, w tym 374 Czechów (104 mężczyzn, 161 kobiet i 105 dzieci), 132 Ukraińców i 26 Polaków mieszkających w Czeskim Malinie.  Wojska niemieckie w sile około 1500 żołnierzy wkroczyło do Malina Ukraińskiego, następnie do kolonii Malin. Szybko otoczyli wsie i pod pozorem sprawdzania dokumentów wypędzali wszystkich z domów. Kto nie mógł iść bagnetami robili swoje zmuszając domowników do wyprowadzania chorych i niedołężnych na zewnątrz. Wszystkich kierowano do kościoła, miejscowej szkoły i stodół. Następnie budynki oblewano łatwopalną cieczą i podpalano. Kto próbował zbiec od razu był zabijany z automatów, strzelano jak do kaczek. Niemcy prawdopodobnie dokonali pacyfikacji Malina  za wspieranie partyzantów, gdyż tydzień przed masakrą okolice Malina zostały opanowane przez sowieckich partyzantów pod dowództwem Sydowa Kowpaka. Polscy historycy Władysław i Ewa Siemaszkowie są zgodni, że „pierwotnym celem ekspedycji karnej był Malin Ukraiński i jego ukraińscy mieszkańcy. Nie jest jednak jasne, dlaczego w trakcie pacyfikacji oprawcy przenieśli się do Malina Czeskiego. Siemaszkowie przypuszczają, że uczestniczący w zbrodni ukraińscy policjanci, nie chcąc zabijać swoich rodaków, skierowali pacyfikację do Malina Czeskiego. Stowarzyszenie Czechów z Wołynia i ich Przyjaciół organizują corocznie uroczystości rocznicowe, pamiętające o tej zbrodni na Wołyniu. Na zaproszenie starosty Nowego Malina Pana mgr Marka Stencla delegacja naszego Stowarzyszenia wzięła udział w tych uroczystościach - po raz pierwszy. Należy dodać wyrazy uznania za organizację tej uroczystości. Od 2010r. uroczystości odbywają się z udziałem organów władzy państwowej i samorządowej. Jesteśmy wdzięczni gospodarzom tej uroczystości- Panu Staroście Markowi Stenclowi, Józefowi Rasznerowi i Pani Prezes Dagmarze Martinkowej za zaproszenie serdeczność i miłą gościnę podczas pobytu...Wspólna historia Polaków i Czechów z Wołynia jest nadal żywa w tej swoistej transmisji pamięci!!

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.