- Kategoria: Aktualności
- Andrzej Łukawski
- Odsłony: 2460
OLSZTYN: Już raz ukarany za antybanderyzm Robert z Olsztyna karę odbył ale prokuratorowi ciągle mało.
Na dzień przed zamknięciem Sierpniowego wydania Kresowego Serwisu Informacyjnego uzyskaliśmy dostęp do materiałów dotyczących Roberta D. z Olsztyna który odbył karę za rozklejanie antybanderowskich wlepek.
Tym razem sprawa dotyczy ulubionego tematu prokuratora Macieja Młynarczyka z warszawskiej prokuratury Praga-Północ tj. permanentnej inwigilacji użytkowników internetu i poszukiwania w nim tzw. „mowy nienawiści” w odniesieniu do mniejszości ukraińskiej, która bez żadnego skrępowania poniża i opluwa większość zamieszkującą kraj między Odrą a Bugiem.
A kim jest ta mniejszość.?
Ci Ukraińcy stanowią skomplikowaną i skadrowaną grupę finansowaną przez założoną przez George’a Sorosa fundację Batorego, której zadaniem jest permanentna inwigilacja społecznościowych portali i Internetu. Ich stosowane na szeroką skale „szpiclowanie” kończy się składaniem wniosków do prokuratury o tzw. mowę nienawiści do banderowców. Dalsza procedura jest już bardzo prosta.
Najpierw prokurator wzywa ofiarę takiego donosu na przesłuchanie w charakterze świadka, by po upływie kilku tygodni wezwać go ponownie ale już w charakterze podejrzanego. Drugie przesłuchanie jest już zarzutem za tzw. mowę nienawiści, antysemityzm, groźby karalne lub namawianie do groźby karalnej. Po postawieniu zarzutów, prokurator proponuje przeproszenie narodu ukraińskiego co jest bezczelnym poniżeniem godności Polaków, a w przypadku odmowy, kieruje akt oskarżenia do sądu który orzeka skazujące wyroki.
Te przeprosiny -poza poniżeniem oskarżonego- nie mają najmniejszego znaczenia a w przypadku Pana Zbigniewa nie wpłynęły na wyrok bo jak donoszą kresy.pl:
Prok. Maciej Młynarczyk doprowadził do prawomocnego skazania ocalonego z ukraińskiego ludobójstwa, pochodzącego z Wołynia 78-letniego, ciężko chorego pana Zbigniewa, na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Powodem były jego zamieszczone w sieci komentarze krytykujące banderyzm na Ukrainie oraz działalność kontrowersyjnego ukraińskiego działacza i dziennikarza, Ihora Isajewa. Został oskarżony z art. 216 kodeksu karnego, czyli za znieważenie osoby, zasadniczo ukraińskiego ambasadora w Polsce, Andrija Deszcycę – pomimo tego, że dyplomata nie wniósł oskarżenia prywatnego, a strona ukraińska oświadczyła, że to prywatna sprawa.
Pan Robert był przesłuchiwany w zeszłym roku za domniemane komentarze a wczoraj (30 lipca 2020), na policji przeszukano mu telefon, następnie skopiowaną całą zawartość w tym i na okoliczność treści zawierających tzw. mowę nienawiści do banderowców i propagatorów banderyzmu w Polsce.
Po odebraniu dokumentów i ich przeczytaniu P. Robert stwierdził: „prokurator mija się z prawdą bo podczas przesłuchania rok temu odmówiłem składania zeznań a nie zaprzeczyłem jak widnieje w uzasadnieniu”.
A ponadto:
W uzasadnieniu nie jest podany nr. IP który wg. prokuratora jest mój a więc nie powinien on stanowić tajemnicy, jak też nie podał nazwy firmy telekomunikacyjnej która to IP odnotowała.
Dlaczego sprawa wróciła po roku a nie była dokończona już w chwil jej wszczęcia?
Co do domniemanego przestępstwa wyjaśniałem, iż nie posiadam żadnych nośników danych gdyż nie mam komputera ani nawet tableta że o łączu internetowym nie wspomnę bo nigdy takiego nie posiadałem.Sprawa która -jak pisałem- ciągnie się od roku dlatego że prokurator nie posiada żadnego dowodu potwierdzającego mojego w niej sprawstwa.
Od 2018 roku kiedy to zostałem skazany prawomocnym wyrokiem - kara finansowa i prace społeczno użyteczne- żyję w ciągłym poczuciu winy i niesprawiedliwego wyroku skazującego. Zeszłoroczne postępowanie które jest jakimś absurdem potęguje we mnie spadek zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Mam powody by obawiać się najgorszego.
Zaliczenie nieistniejącego zdarzenia na poczet domniemanej mowy nienawiści może w konsekwencji przełożyć się na karę pozbawienia wolności za tzw. recydywę otwierając tym samym precedens w stosunku do wielu, bardzo wielu skazanych „w zawieszeniu”. Prokuratorskie „uzasadnienie” jest tak skonstruowane, że tzw, mowę nienawiści można przypisywać każdemu kto dla działania prokuratury jest „niewygodny”.
Dodam, że wszystko odbywa się w majestacie prawa w Polsce, nie mylić z polskim prawem bo to nie jest tożsame.Domyślam się, że teraz kiedy już prokurator poznał operatora sieci to z łatwością przypisze IP mojego telefonu i akt oskarżenia gotowy.
Jak pisałem wcześniej jest to grubymi nićmi szyte kłamstwo podobne do tego z jakim miałem do czynienia podczas ostatniej sprawy za rozlepienie kilku wlepek o antybanderowskiej treści.
Takich spraw w Polsce jak wyżej opisana jest tak dużo, że nie da się wszystkich śledzić na bieżąco. Wypływają one na światło dzienne dopiero w przypadkowych okolicznościach bo oskarżeni są zastraszani przez organy ścigania i często zdani są sami na siebie.
Ułomne prawodawstwo w Polsce stwarza okazje, by w świetle prawnych jupiterów prześladować członków większości jaką stanowimy w Polce my -POLACY. Takie działanie prokuratury charakteryzuje jednowymiarowość skierowaną przeciwko historii polski i ludziom jej „strzegących”.
Skazanie Pana Zbigniewa oraz postępowanie karne wobec Pana Antoniego Dąbrowskiego (oddzielny artykuł w TYM wydaniu KSI) pokazują dobitnie, że prokurator Młynarczyk nie ma żadnego szacunku do ludzi którzy cudem uniknęli banderowskiej siekiery i są ostatnimi żywymi ludźmi urodzonymi na obficie zroszonym polską krwią Wołyniu.