Logo

Zrozumieć kresy

W wielu publikacjach dotyczących dziedzictwa dawnych ziem Rzeczypospolitej spotykamy się z nazwą kresy lub kresy wschodnie w zależności  od umiejscowienia tematu publikacji.
Termin kresy, podobnie zresztą jak termin ukraina w perspektywie upływu lat nabrał wielowarstwowego znaczenia zarówno w kwestii historycznej, socjologicznej czy kulturowej a przede wszystkim geopolitycznej.

Termin kresy jako element trwającego od lat dyskursu społecznego dla jednych, zwłaszcza tych mających swoje korzenie sięgające Polski przedrozbiorowej stanowi element tęsknoty za utraconymi małymi ojczyznami swoich przodków dla innych zaś, zwłaszcza pozbawionych elementarnej wiedzy historycznej lub „poprawiaczy historii” stanowi pewnego rodzaju mitologię której nie wahają się użyć w narracji historyczno-politycznej.

Ta rozbieżność jest coraz bardziej widoczna w polskiej przestrzeni publicznej i mam wrażenie, że z wolna zaczyna eskalować ale w kierunku zmitologizowania dziedzictwa narodowego dawnych ziem Rzeczypospolitej co sprowadza się do kreowania wypaczonej historii tym ziem.

A przecież, ukraina czy kresy to terminy określające ziemie położone u dawnych granic Rzeczypospolitej i dlatego w zdaniu: „królu przybył posłaniec z ukrainy” trudno dopatrzyć się, że ów posłaniec przybył jednak z nieistniejącego państwa. Podczas biesiad weselnych często śpiewamy o wsiadającym na konia młodym ułanie, który gdzieś daleko aż zad czarną wodą czule żegnał się z dziewczyną ale jeszcze czulej ze swoją ukrainą.

Termin ukraina oznaczał dokładnie ugranicza ówczesnych państw a i fonetycznie był bardzo zbliżony do języka państw słowiańskich.

W czasie rozbiorów Polski w zaborze austriackim, do nazw mniejszości rusińskiej w tym zaborze dopisywano zamiennie ukaińską,  aż w końcu narodowość rusińska gdzieś się zatraciła i zastąpiono ją ukraińską.

W okresie międzywojennym po zawierusze spowodowanej I WŚ, pojawia się termin ukraina jednak już nie w sensie ugranicza tj. nazwy terenu a bytu państwowości którego zwolenników na przełomie XIX i XX wieku nie brakowało.
Jak podaje Wikipedia: W połowie XIX wieku szerszego znaczenia nabiera wpływ Naddnieprza na Galicję Wschodnią. Pierwszym zwolennikiem połączenia był Pantelejmon Kulisz, członek Bractwa Cyryla i Metodego. Prześladowany przez władze rosyjskie, przeniósł się do Lwowa w 1891 roku. Kolejnymi byli Mychajło Drahomanow i Mychajło Hruszewski. Na początku XX wieku działali we Lwowie kolejni zwolennicy połączenia obu ziem – Dmytro Antonowycz, Wołodymyr Wynnyczenko, M. Mełenewśkyj, Symon Petlura. Przedstawiciele „Wielkiej Ukrainy” rozpoczęli również działalność w galicyjskim ruchu spółdzielczym (Wasyl Domanyćkyj, Andrij Żuk) i studenckim (Mykoła Zalizniak). Działania tych, jak i wielu innych osób, oddziaływały na rozwój poczucia narodowego Ukraińców galicyjskich. Po wykształceniu się bloków polityczno-militarnych (Ententa i Państwa centralne) w pierwszej dekadzie XX wieku, Galicja została uznana przez nacjonalistów ukraińskich za „Piemont Ukrainy”, a państwa centralne za siłę, przy pomocy której oderwie się Ukrainę Naddnieprzańską od Rosji i połączy z Galicją, tworząc niepodległe państwo ukraińskie.

W wyniku Traktatu Ryskiego idea międzymorza/bufora lansowana przez Piłsudkiego bierze górę i traktat odrywa od Polski znaczną część jej wschodnich terenów.
Po Traktacie Ryskim centralna oś Polski na linii Wilno- Lwów traci swoje znaczenie i chyba w tym momencie rodzi się nowy termin „kresy”. Tym terminem posługiwał się sam Józef Piłsudski i ten termin pojawia się w przestrzeni publicznej w okresie tuż przed i po powstaniu II RP a oznacza coś utraconego, coś co było kiedyś polskim ugraniczem ale już przestało być integralną częścią Rzeczypospolitej.

Np.  tym terminem nazwano 51 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych (51 pp) – oddział piechoty Armii Polskiej we Francji powstały głownie z jeńców armii austryjackiej. Od 14 grudnia 1920 roku pułk pełnił służbę na linii demarkacyjnej, na na północny wschód od Zbaraża. Po podpisaniu układu pokojowego obsadził granicę na odcinku od Białozórki - Szumsk. W kwietniu 1921 przekazał pozycje oddziałom Straży Granicznej i i dyslokował się do Zbaraża. W lipcu przeszedł do Czortkowa. Stamtąd jego I batalion skierowano do Trembowli, II do Zaleszczyk, a III jako „kompania demonstracyjna” odszedł do Lwowa. W grudniu wszystkie pododdziały przeszły do Brzeżan i rozlokowały się w koszarach Henryka Dąbrowskiego.
W literaturze a zwłaszcza w twórczości polskiego noblisty Sienkiewicza trudno znaleźć termin kresy. Opisywane są za to polskie miejscowości w kontekście przynależności ich do państwa polskiego więc to zdaje się potwierdzać fakt, iż termin Kresy na dobre zagościł  dopiero w czasach II RP.       

Nie można wykluczyć, że powstanie w tej części Europy nowego bytu państwowości jak była Ukraińska Republika Ludowa miało wpływ na pojawienie się nowego określenia „kresy” jako nazwy dla terenów granicznych.
Nie można też wykluczyć, że  termin „kresy” pojawił się w wyniku „kurtuazji” wobec nowego sąsiada IIRP, wszak Polska jako jedna z pierwszych uznała to państwo które w swojej nazwie miała wyraz „ukraina”.
Oczywiście to tylko spekulacje mimo iż ta nazwa zawiera określenie jakim nazywaliśmy odległe terytoria Rzeczypospolitej.

Kresy jako utracone dziedzictwo RP nabrały innego znaczenia po II WŚ.
W nowych granicach PRL zabrakło ogromnej części II RP a będąca niegdyś centrum Polski oś Wilno - Lwów została poza Macierzą.
Dzięki Stalinowi i wspierającego go „koalicjantów” utraciliśmy wielowiekowe dziedzictwo jakim niewątpliwie był dorobek historyczny, naukowy, literacki czy kulturalny.
Chociaż utraciliśmy po raz drugi w XXw. sporą część ziem ze wschodnich terenów Polski nie utraciliśmy wszystkich jej mieszkańców. W ramach akcji przesiedleńczych cześć z nich expatriowała (to nazwa najbliższa jednak nie do końca oddająca jej znaczenie) do Polski w nowym układzie geopolitycznym zabierając pamiątki, tradycje a przede wszystkim pamięć po utraconych małych ojczyznach i spoczywających w „tamtej ziemi” przodkach.
Tych ludzi nazywano różnie. Mówiono że przyjechali „ze wschodu” albo zza Buga. Niesłusznie nazywano ich również repatriantami bo przecież ten repatriant oznacza zupełnie co innego.

Polacy którzy w PRL musieli budować swoje małe ojczyzny od podstaw nie zapomnieli gdzie pozostały ich korzenie.
Stowarzyszali się w organizacjach które dzisiaj nazywamy organizacjami kresowymi a które w swoich nazwach zawierały rejon lub miasto z jakiego się wywodzą.
Powoli zaczęło znikać określenie „ze wschodu” albo „zza Buga” a we współczesnej narracji pojawiło się nowe i wspólne określenie „Kresowianie” albo "Kresowiacy”.
Nie mnie oceniać czy ten termin jest poprawną nazwą tej części Polaków bo przecież oni byli, są i będą Polakami czy to się komuś podobna czy nie.
Popularność jaką cieszy się termin „Kresowiak” jako nazwa potoczna wkracza niebezpiecznie do historii która mimo upływu czasu posiada jeszcze ogromna ilość niezapisanych kart historii tych rejonów Polski. Mówiąc "kresowiak" musimy pamiętać, że to Polak wywodzący się z dawnych obszarów dziedzictwa narodowego Rzeczypospolitej.

O ile w luźnych rozmowach między Kresowianami można dopuścić dyskusję o "wielkich Polakach kresowych" o tyle w narracji historycznej nie powinno być to dozwolone i tolerowane ponieważ to są wielcy POLACY.
Jeżeli m.in. historycy traktują termin „Kresy” jako coś „mitologicznego”, to jak można używać tego terminu wobec wielkich Polaków mający olbrzymi dorobek kulturalny, naukowy czy literacki.

W mojej ocenie nie powinno się dopuszczać do publikacji takich pozycji jak np. wykaz wielkich Polaków w odniesieniu tylko do Kresów - np. „Wielcy Kresowianie”. Jeżeli trwa spór o nazewnictwo, (a będzie trwać i to jeszcze długo), to ładniej będzie kiedy napiszemy WIELCY POLACY z Kresów zamiast „Wielcy Kresowianie”.
Zrozumieć Kresy tzn. poznać zarys ogólny historii Polski od uzyskania niepodległości.
Niestety, ten wycinek historii edukacja w Polsce traktuje zbyt selektywnie i nadto wybiórczo a to z kolei nie ułatwia zrozumienia istoty Kresów.

Ostatnie lata i walka Kresowian o godziwe upamiętnienie Golgoty Kresów to swoisty misz-masz w posługiwaniu się terminem kresy.
Wydaje się, że dowolność w używaniu tego nazewnictwa jest nie do końca zrozumiała.
Kresy nie mogą być postrzegane jedynie przez pryzmat swoich małych utraconych ojczyzn.
Jeżeli np. mówimy o czczeniu pamięci ofiar ludobójstwa na Kresach to powinniśmy uwzględniać je kompleksowo a nie przez optykę ludobójstwa dokonanego tylko na jednym obszarze czy jednego wycinka czasowego. Od chwili uzyskania przez Polskę niepodległości wiele się działo i tego nie wolno przemilczać.
Dlaczego więc pamiętamy tylko o zbrodni Wołyńskiej a zapominamy już o innych zbrodniach popełnianych na Polakach zamieszkujących na utraconych dziś ziemiach Rzeczypospolitej.

Nie każdy Kresowiak był Wołyniakiem ale każdy Wołyniak, Wilniuk, Lwowianin ...itd., był i jest Kresowianinem w znaczeniu utraconych ziem.
O tym nie wolno zapomnieć bo to jest właśnie zrozumieniem Kresów.
Oczywiście to jest tylko moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgodzić dlatego zapraszam do polemiki.  

Template Design © Joomla Templates | GavickPro. All rights reserved.