
Cmentarz Centralny w Szczecinie. To tu , u stóp pomnika poświęconego ofiarom ludobójstwa na Polakach dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z OUN i UPA, w samo południe 11 lipca 2023 roku odbyło się upamiętnienie tej tragicznej rocznicy. Już 80-tej, mimo upływu czasu rany się nie zabliźniły i przynajmniej u części Polaków pozostała trwała pamięć i chęć dalszego pamiętania. Obecne były sztandary Kompanii Honorowej Wojska Polskiego, organizacji kombatanckich Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych ze Szczecina oraz organizacji Kresowych.
Stowarzyszenie Kresy Wschodnie - Dziedzictwo i Pamięć kolejny raz zorganizowało obchody tej bolesnej tragedii narodu polskiego . Pomógł mu w organizacji Wojewoda Zachodniopomorski i nowy dyrektor Szczecińskiego Oddziału IPN ,a także Wojsko Polskie, które wystawiło Kompanię Honorową WP z 12 Batalionu Dowodzenia Ułanów Podolskich i zapewniło ceremoniał wojskowy uroczystości ( Apel pamięci , Salwa Honorowa). Kościół zapewnił udział Arcybiskupa Lwowa JE Mieczysława Mokrzyckiego i oczywiście JE Arcybiskupa Andrzeja Dzięgi - Metropolity diecezji szczecińsko-kamieńskiej.
Dowódca 12. Batalionu Dowodzenia Ułanów Podolskich ppłk Krzysztof Barszczewski przyjął meldunek od dowodzącego Kompanią Honorową tej jednostki WP o gotowości do rozpoczęcia uroczystości i po przywitaniu sztandaru i żołnierzy kompanii , uroczystość mogła się rozpocząć.
Obecni odśpiewali hymn narodowy, po czym wszystkich przybyłych przywitał ks. kan. Kazimierz Łukjaniuk - Prezes Stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć i kapelan Środowisk Kresowych na Pomorzu Zachodnim w jednej osobie.
„Nie o zemstę chodzi ale o pamięć ! ” – to hasło od lat towarzyszy obchodom rocznic ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z OUN i UPA na Polakach z Wołynia i Kresów Południowo Wschodnich w latach 1939 - 1947 i od niego zaczął swoje wystąpienie ks. Łukjaniuk „Jeśli zapomnę o Nich, Ty wielki Boże na niebie zapomnij o mnie”– zdanie z „Dziadów” arcydzieła narodowego wieszcza Adama Mickiewicza, to potwierdzenie poczucia obowiązku zachowania pamięci o ofiarach przez kolejne pokolenia Polaków, w tym obecnego, jest przytaczane równie często.
„Dzisiaj obchodzoną rocznicą Krwawej Niedzieli na Wołyniu chcemy pamiętać nie tylko o tych co zginęli 11 lipca 1943 roku, ale o wszystkich, którzy zginęli na Wołyniu, na Kresach w ciągu całej historii II wojny światowej, zacząwszy od 1939 r. do 1947 roku.”
Ks. Kazimierz Łukjaniuk kontynuował, wplatając wątek osobisty : „Mój wujek, który wrócił z wojny, walcząc w armii bolszewickiej, bo tam został powołany, wrócił na Wołyń i nie czuł się bezpieczny i musiał się ukrywać. A wrócił w 1947 roku, jeszcze wtedy trwały te morderstwa, zabójstwa tych, którzy uważali się za Polaków. I dziś chcemy się za nich modlić.”
Zanim modlitwy poprowadzili obecni wśród uczestników arcybiskupi wysłuchaliśmy wystąpień Wicewojewody Zachodniopomorskiego Mateusza Wagemanna, przedstawiciela Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie dr hab. Sebastiana Ligarskiego oraz świadka historii – mieszkańca przedwojennej kolonii Hały w województwie wołyńskim – 96-letniego Mieczysława Boruckiego .
Wojewoda Wagemann na wstępie przypomniał, że dzisiejsze obchody są realizowane w ramach Narodowego Dnia Pamięci ustanowionego przez polski Sejm kilka lat temu. „Tę Krwawą Niedzielę 11 lipca 1943 roku wspominamy jako dzień, stwierdził, kiedy Oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii Powstańczej dokonały zaplanowanego, skoordynowanego i w sposób bezwzględny przeprowadzonego ataku na ponad 100 polskich miejscowości pod hasłem „Śmierć Lachom”. Opisując te ataki, kontynuował : „ Otaczano wówczas polskie wsie, tak żeby nikt nie mógł się z nich wydostać. Już wczesnym rankiem o 3-ej nad ranem, a później w innych miejscowościach, tam gdzie ludzie mieszkali, spali jeszcze, niejednokrotnie dokonywano okrutnych rzezi i zniszczeń. Ludzie ginęli od kul, pił, kos, wideł, noży, młotków, siekier i innych narzędzi zbrodni. Po dokonaniu mordów wsie palono, tak aby jeżeli ktoś ocalał albo zdołał uciec, żeby nie mógł ponownie się tam osiedlić, żeby Polacy w tych miejscach nie mogli na nowo zamieszkać. Była to dobrze zaplanowana i przygotowana akcja a te mordy dokonywane nie przez przypadek przecież często w niedziele. Dziś wspominamy Krwawą Niedzielę bo przecież Ukraińcy w sposób bezwzględny wykorzystywali tę okoliczność, że Polacy gromadzą się w trakcie niedzielnych mszy św. w świątyniach. Korzystając z tego zgromadzenia, skupienia ludności polskiej, w sposób bezwzględny przeprowadzano mordy, w tym także mordy na osobach duchownych. Skala okrucieństwa i bestialstwa ukraińskich oprawców trudna jest dzisiaj do wyobrażenia. Po 80 latach relacje bezpośrednich świadków wciąż są trudne do zrozumienia, w tak prosty, ludzki sposób.”, kontynuował wojewoda.
„Pozwólcie Państwo, że przytoczę fragment relacji jednego ze świadków zbrodni w Parośli, do której doszło już 9 lutego tamtego roku 1943. Witold Kołodyński tak opisywał : „ Widok, który ukazał się naszym oczom był straszny, nie do objęcia ludzkim rozumem, tym bardziej dziecięcym. Rodzice mieli głowy rozrąbane na pół, mamy długi warkocz był odcięty. W głowie ojca pozostawiono siekierę, w kołysce najmłodsza Bogusia w wieku 1,5 roku uderzona siekierą w czoło, ja byłem uderzony obuchem siekiery w tył głowy.”
„Liczba ofiar bardzo trudna dzisiaj do oszacowania, mówi się o nie mniej niż stu tysiącach Polaków, kontynuował mówca, ale bardzo możliwe, że ofiar Rzezi Wołyńskiej było sporo więcej. Brak ekshumacji, brak identyfikacji ofiar utrudnia dzisiaj niewątpliwie takie określenie w sposób precyzyjny, historycznym tak aby było ono zgodne z prawdą, ilu Polaków wówczas zginęło. Wydaje się,że ta kwestia jest dzisiaj jedną z najważniejszych, którą powinniśmy sobie stawiać w przyszłych relacjach polsko-ukraińskich. Ekshumacje i należyty godny pochówek ofiar zgodny z wyznaniem ludzi, którzy tam zginęli, a więc w przeważającej większości rzymskokatolicki pogrzeb tych ludzi.
Niewątpliwie te relacje polsko-ukraińskie wkroczyły w nowy etap. Mamy wszyscy ślad, przypominamy sobie wydarzenia ubiegłego roku – Ukraina zaatakowana przez Rosję, exodus potężnej ilości mieszkańców Ukrainy, gigantyczna pomoc udzielona przez Polaków, Ukraińcom. Niewątpliwie byliśmy wszyscy świadkami otwarcia nowego rozdziału w relacjach polsko-ukraińskich W sposób naturalny pojawia się w przestrzeni publicznej pytanie czy to jest dobry czas dzisiaj, żeby wracać 80 lat wstecz, żeby dokonywać rozliczenia tej zbrodni. Pojawiają się trudne pytania. Mówi się o nowym otwarciu relacji polsko-ukraińskich, i nowym pojednaniu polsko-ukraińskim. Tylko czy prawdziwe pojednanie może być budowane w sposób niepełny, nie oparty na prawdzie. W sposób, który pomija tą prawdę historyczną. Trudno o tym mówić, bo przecież niektóre gesty strony ukraińskiej m czy w relacjach polsko-ukraińskich należy docenić. Choćby ostatnia wspólna msza św. prezydentów Polski i Ukrainy w Łucku, czy chociażby pierwsze ekshumacje, na razie w sposób w taki symboliczny sposób, być może otwarte, rozpoczęte, prowadzone przez znanego przecież tu w Szczecinie, prof. Ossowskiego, który usiłuje już w pierwszym miejscu, gdzieś na Ukrainie odszukać miejsca masowego pochówku. Te gesty są na pewno ważne, aczkolwiek dziś mamy świadomość, że nie są wystarczające. Są też inicjatywy społeczne. Cieszy dzisiaj bardzo duża, liczna obecność wszystkich Państwa, przede wszystkim Rodzin Wołyniaków, ale także przedstawicieli organizacji, które dbają o tą prawdę historyczną. Czy chociażby takich inicjatyw jak inicjatywa radnego Dariusza Mateckiego, który przygotowuje stronę internetową – Stepan Bandera – na której będą także w języku ukraińskim informacje podane, właśnie o tej prawdzie historycznej. Tak aby tu skierować to wołanie o tą prawdę historyczną i informacje również dla naszych braci ukraińskich.
Ale myślę, że bez nazwania zbrodni wołyńskiej ludobójstwem, bez ekshumacji i godnego pochówku ofiar, bez słowa przepraszam, ze strony najwyższych przedstawicieli państwa ukraińskiego, nie będziemy mogli mówić o pełnym pojednaniu. Rodziny, i myślę, że wszyscy Polacy domagają się dzisiaj tylko i aż prawdy oraz czci i poszanowania wszystkich ofiar poprzez zapewnienie tym wszystkim ofiarom godnego pochówku w miejscach, gdzie zakończyli swoje życie.
Na koniec jeszcze jedna refleksja, jeden cytat z relacji ze wspomnień bezpośrednich świadków Rzezi Wołyńskiej. Henryk Kloc, jeden z mieszkańców wsi Wola Ostrowiecka, która była zaatakowana w sierpniu 1943 r. tak wspominał : „Podniosłem głowę i ujrzałem leżącą i krwawiącą matkę, jeszcze żyła. Przytuliłem się do niej, była przytomna, ofiarowała mnie Bogu i Najświętszej Maryi Pannie. To tylko cud boski mógł mnie wyprowadzić z tych piekielnych czeluści.” A dalej świadek opisując już śmierć jednej z polskich rodzin wspominał zamordowaną w jednej z wsi, matkę, przy której siedział i klęczał jej 5-letni syn, który jeszcze żył. Podbiegł do niego Ukrainiec, przyłożył lufę karabinu do głowy i strzelił. Dzieciak przewrócił się na plecy matki i przywarłszy do jej pleców swoje plecy, wyciągnął ręce do góry jak w modlitwie.”
Tak jak ksiądz kanonik wspomniał : Nie o zemstę lecz o pamięć wołają ofiary. Niech to zawołanie będzie drogowskazem, wyznacznikiempostępowania zarówno Polaków, strony polskiej ale także ukraińskiej. A wspominającym dzisiaj ofiary tej okrutnej zbrodni niech towarzyszą, tak jak towarzyszyła mieszkańcom Wołynia w chwili ich śmierci modlitwa. Święty odpoczynek racz ofiarom ludobójstwa na Wołyniu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci”. Amen – odpowiedzieli słuchający wystąpienia uczestnicy spotkania.
Następny mówca występujący w imieniu dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie, dr hab. Sebastian Ligarski powiedział : „Stajemy tu w zadumie nad tym co miało miejsce 80 lat temu na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Państwa, które odrodziło się z niewoli i po 20 latach znów musiało walczyć o swoją wolność i niepodległość. Mieszkańcy Wołynia, stanisławowskiego, tarnopolskiego czy poleskiego byli częścią tego państwa. Za to, że byli Polakami zostali brutalnie zamordowani, planowo i systematycznie. Ukraińscy nacjonaliści nie oszczędzali nikogo. Celem było całkowite zniszczenie narodu polskiego na tej ziemi. Polak choć jeszcze wczoraj był przyjacielem, kolegą, znajomym, stał się wrogiem. Wrogiem śmiertelnym. Kobiety, dzieci, niemowlęta czy starsi byli dla nacjonalistów ukraińskich przeszkodą w budowaniu ich państwa. Do tego stopnia, że mordowano ich w najbardziej brutalny sposób jaki można sobie wyobrazić. Stajemy tu dziś wołając o prawdę i pamięć. Dzięki tym, którzy ocaleli i dają świadectwo wiemy już bardzo dużo. I dalej będziemy świadectwa tamtego czasu wytrwale zbierać, publikować i nagrywać. Opowiadać Polakom historię ludobójstwa na Wołyniu i w innych rejonach II Rzeczypospolitej. Będziemy opowiadać nie tylko o roku 1943 ale i o tym co stało się później, i o tym co stało się wcześniej. Będziemy tam wytrwale szukać grobów Polaków, którzy zginęli za nas, za Polskę – bo to nasz obowiązek i nasza powinność. Tak, aby każdy spoczął w pokoju. CZEŚĆ ICH PAMIĘCI !” .
Następnie głos zabrał Mieczysław Borucki - świadek ludobójstwa, mieszkaniec przedwojennej kolonii Hały w województwie wołyńskim.Wyraźnie wzruszony, z trudem opowiadał swoją historię:
Urodziłem się 27 kwietnia 1927 roku. Mam 96 lat. Tak, tyle przeżyłem. Wtedy miałem 16 lat. To były rzeczy nie do opisania. Zamordowali mojego dziadka i babcię. Zbili ich butelkami w twarz i zabili. Nie wiadomo, gdzie są pochowani. Kości naszych rodaków rozrzucone są po całej wschodniej Ukrainie, od ruskiej granicy aż po Mołdawię środkową. Z mojej rodziny Ukraińcy zamordowali 25 osób. Żeby to ich zastrzelono, ale nie – zabito jakimiś tłuczkami od ziemniaków. Wszystko spalili.
Jeszcze w 1942 roku napadli na nas. Strzelali do nas, okna powybijali, dobrze, że mama nie została zabita. Naprawdę ciężko było. To była godzina, tak 11 wieczorem, jak zaczęli strzelać z karabinów maszynowych. Cała wieś była okrążona. Wszystko paliło się, nic nie zostało, ani jednej chałupy, ani jednej stodoły. Przedtem przychodzili na wieś, rozmawiali, a potem tacy kaci byli. A batiuszka mówi tak do nich w cerkwi : Wszystko jest dobrze. Musicie być stanowczy. Wszystkich Polaków wybić, wszystkich Polaków wybić. Wszystko co tu będzie to Wasze zostanie. Kto tam przeżył to pamięta to. To okropne jest, ale co zrobić, były takie czasy.
Potem byłem wywieziony przez Niemców z innymi do Niemiec.Pracowałem w niemieckim majątku. Ciężko pracowałem. Tylko tyle powiem”.
Ten smutny nastrój organizatorzy chcieli trochę stonować. Ale dwa wiersze przedstawione przez przedstawicieli młodego pokolenia – Annę Kujawę i Roberta Kujawę, choć operowały symbolami, to przecież dotyczyły tej samej tragicznej rzeczywistości tamtego czasu. Pierwszy – Wołyń. Wiersz z 1943 roku jest autorstwa Józefy Radzymińskiej, autorem drugiego p.t. Wołyński różaniec jest Grzegorz Adam Ba.
Wołyński różaniec
Paciorki z kolców róży, przebieramy palcami
Błagam, choć myśl burzy, modlitwa to nad grobami
Kropelka krwi za maleństwa. Niewinne jak anioły
Śmierć nie schłodziła szaleństwa.
Grób ich – spalone stodoły
Krople krwi za mateczki tak czułe w swej miłości
W ramionach ich dziateczki, choć dawno białe kości
Kropla krwi umartwionej za ojców, synów i braci
Starości umilonej nie dali zaznać kaci
Wołyński różaniec w szkarłacie, krew wymieszana ze łzami
Pomódl się Siostro i Bracie, wszak po nich my sierotami
Tym sposobem płynnie przechodzimy do wystąpienia gościa ze Lwowa, Arcybiskupa Lwowa Mieczysława Mokrzyckiego , który wespół z gospodarzem diecezji Szczecińsko-Kamieńskiej Arcybiskupem Andrzejem Dzięgą poprowadził modlitwy w intencji ofiar ukraińskiego ludobójstwa. Do uczestników uroczystości Abp Mokrzycki wystąpił najpierw z następującym przesłaniem :
„ Szanowni uczestnicy dzisiejszej uroczystości, drodzy Rodacy. Moi przedmówcy dotknęli już wielu aspektów tematu dzisiejszej uroczystości – religijnego, politycznego, patriotycznego.
Razem z Wami ubolewam nad tym, że do tej pory nie usłyszano jęków naszych męczenników. To są męczennicy za wiarę. Oni kochali Boga i Ojczyznę. Oni nie ginęli tylko jako Polacy, ale także jako rzymokatolicy.
Ukraińcy nigdy nie zaakceptowali Kościoła Rzymsko-katolickiego jako swojego. Dzisiaj na Ukrainie nie cieszy się on pełnią swobody. Dzisiaj niektóre kościoły używane są np. jako sale organowe. We Lwowie nie oddano nam żadnego kościoła. Nasi wierni nie mogą swobodnie prowadzić życia duszpasterskiego, sakramentalnego.
Przykro nam, że musimy spotykać się tutaj przy symbolicznej mogile, że do tej pory męczennicy Wołynia nie mają swoich mogił na których byśmy mogli postawić Krzyż Zbawienia, postawić znicz pamięci i powiedzieć, że tutaj spoczywają nasi przodkowie.
Dlatego jestem Wam bardzo wdzięczny, że pamiętacie o swoich przodkach, o swoich rodakach. I ufam, że dzisiejsza sytuacja, która jest w Ukrainie, pomoże Ukraińcom zrozumieć i nas, pomoże otworzyć serca i te granice zatwardziałości i szybko doczekamy się tego, czego tak bardzo pragniemy. Dlatego apeluję do Konferencji Episkopatu w Polsce, do władzy państwowej aby była bardziej stanowcza, aby upomniała się o nasze prawo do istnienia w Ukrainie, o prawo do tego abyśmy mogli być Kościołem wolnym, Kościołem, który ma swoje prawa jak inni.
Moi drodzy, niech nasza pamięć przyczyni się do tego, aby nastał szybko pokój w Ukrainie, by to przyczynilo się do tego, abyśmy mogli mogli wspólnie wyznać, że największą wartością w życiu człowieka jest prawda, że powinniśmy zawsze się kierować Dekalogiem Bożym. Będziemy szczęśliwymi, gdy nasza modlitwa ukoi ból nas wszystkich, a także wyniesie naszych męczenników do świętości i do włączenia ich w grono męczenników. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen – odpowiedzieli obecni.
Prośmy naszego Pana, Jezusa Chrystusa aby obdarzył wieczną szczęśliwością wszystkich naszych rodaków w nieludzki sposób umęczonych i pomordowanych na Wołyniu.
Ksiądz abp poprowadził modlitwy za te wszystkie ofiary. W modlitwach tych dołączył do niego abp Andrzej Dzięga. Na zakończenie na prośbę Metropolity Szczecińsko-Kamieńskiego, abp Lwowa pobłogosławił wszystkim uczestnikom uroczystości.
Następnymi punktami programu uroczystości był wojskowy Apel Pamięci, który został odczytany przez por. Annę Wołoszko oraz oddanie przez żołnierzy trzykrotnej salwy honorowej dla uczczenia polskich ofiar ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z OUN i UPA.
Uroczystości zakończyło złożenie kwiatów i zniczy pod Pomnikiem Kresowym przez przedstawicieli Rodzin Kresowych, władz województwa i miasta oraz wielu organizacji i stowarzyszeń i mieszkańców Szczecina uczestniczących w obchodach.
Należy dodać, że przy wejściu głównym na teren cmentarza, Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie postawił wystawę poświęconą ofiarom ludobójstwa na Wołyniu, którą mogli oglądać wchodzący i wychodzący z cmentarza.
Ponadto w szczecińskiej Archikatedrze pw. św. Jakuba o godz. 18-tej odbyła się uroczysta Msza Św. Za dusze pomordowanych z udziałem arcybiskupów Mokrzyckiego i Dzięgi i proboszczów wszystkich parafii w Szczecinie. Katedra była zapełniona po brzegi wiernymi, którzy uczestnictwem w tej mszy św. i wspólnymi modlitwami uczcili ofiary ludobójstwa na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich.